Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-08-2010, 12:34   #1
 
Arnathel's Avatar
 
Reputacja: 1 Arnathel nie jest za bardzo znany
[Autorski, Storytelling] Smoczy pakt


Z pamiętnika żeglarza

5 maj 3053 rok II ery
... Morze jest spokojne, a my bez większych przeszkód przepłynęliśmy już połowę wyznaczonej nam trasy. Płyniemy do Lost Bay, aby dostarczyć do miasta niezbędne zapasy leków i jedzenia, jednakże jak zawsze w takich chwilach lękamy się przeprawy obok orczej wyspy. Nigdy nie wiadomo co może nas spotkać w tych rejonach. Jak do tej pory odbyłem wiele kursów i tylko raz mój ładunek został zrabowany, nie pozwolę, aby stało się to ponownie... Morze jest spokojne...

7 maj 3053 rok II ery
... Na horyzoncie zarysowuje się kształt wyspy o której myślę od kilku dni. Strach nie daje mi spokoju i coraz częściej myślę o tym, aby więcej nie zapuszczać się na te wody... coraz częściej w mych myślach pojawia się zwątpienie i dochodzę do wniosku, że jestem już na to za stary...

8 maj 3053 rok II ery
... Nasz statek zrównał się z ziemiami orków i nastał trudny dzień dla naszego statku. Cała załoga chodzi jak struta i ciągle wpatruje się w nieprzyjazny ląd... boją się o własne życia, ale nie dziwie im się. Mną też targają najróżniejsze emocje, ale staram się je ukryć i pokazać załodze, że jestem twardy i nie ma się czego obawiać.

9 maj 3053 rok II ery

... To już ostatnie chwile na orczych wodach, jakoś sie nam udało... ale co to? (W tym miejscu widać bazgroły)... Stało się coś strasznego, wszyscy na około biegają i krzyczą - Ratuj się kto może! - Nie wiem co robić, nie wiem jak sobie poradzić z tym problemem. Kiedy wyszedłem ze swojej kajuty pierwsze co zauważyłem to czarny smok krążący nad moim statkiem, a na nim jakąś ciemną postać. Wiem, że powinienem się ratować, ale wątpie aby to miało sens... piszę ostatnie zdania, aby inni poznali moją historię... Nadchodzą czarne czasy... Smoki powróci...

***


Kilka dni później

Nad Greatwood panowała piękna i słoneczna pogoda, a elfy zamieszkujące miasto spacerowały po jego zielonych i ukwieconych ulicach nie przejmując się troskami świata. Nikt nie wiedział co szykuje los, a pewne było że zło nie śpi. Coś złego działo się na zachodzie, jednakże wszystko ukrywane było w tajemnicy... dopiero dziś sprawy wyjść miały na światło dzienne, gdyż w Greatwood, po raz pierwszy od tysiąca lat, ponownie odbędzie się Rada Mędrców tego świata. Było to bardzo niezwykłe zebranie, gdyż do jednego miejsca przybywały największe umysły i najbardziej utalentowani magowie. Miejsce spotkania za każdym razem było inne, a wszelkie informacje o nim i dacie spotkania zawsze byłe dobrze chronione...

Tym razem trafiło na Greatwood i na Wielką Salę w Drzewie Życia, które od tysięcy lat stanowiło główną siedzibę druidów zamieszkujących ten świat. W końcu Greatwood było również stolicą Matki Natury i druidzi uznawali je za swoje małe królestwo, które bardzo chętnie odwiedzali. Sala była okrągła, a wszystkie ściany pokryte były korą, która nienaturalnie porastała również wewnętrzny pień drzewa. Dawało to nieziemski efekt, a do tego przepiękny sufit, który oświetlony był tysiącami świetlików, które krążyły po całym pomieszczeniu i rozświetlały jego każdy zakamarek. W pomieszczeniu jak narazie siedziała tylko jedna osoba... była to piękna kobieta, która z zamkniętymi oczyma, czekała cierpliwie na przybycie gości.


Nagle do pokoju wleciał kruk i kiedy wylądował na oparciu krzesła, kobieta otworzyła swe oczy i z uśmiechem na twarzy przemówiła do ptaka.
- Witaj Amarin'ie. Możesz się tu czuć jak u siebie w domu.
Po tych słowach ptak wydał z siebie donośmy pisk i zniknął pozostawiając po sobie kilka piór, a za krzesłem na którym przed chwilą siedział, stał teraz elf o bladej skórze i długich czarnych włosach.
- Witaj Liliem... Dawno się nie wdzieliśmy, ale bardzo smuci mnie fakt, że nasze spotkanie po tak długim czasie, musi odbyć się w tak nieprzyjemnych okolicznościach.
Druid zasiadł na krześle, które wcześniej wybrał w formie kruka i wdał się ze swą przyjaciółką w dyskusję... Po kliku minutach w komnacie pojawiły się jeszcze trzy tajemnicze postacie. Było wśród nich dwoje ludzi, kobieta i mężczyzna, którzy wyglądali na magów oraz o dziwo krasnolud, który był wyjątkiem i przytargał ze sobą olbrzymi młot. Mimo iż nie był magiem ani druidem, to jednak posiadał bardzo tęgi umysł i moce magiczne, którymi posługiwali się wyłącznie paladyni.

Na początku w sali panowała wrzawa, wszyscy mędrcy wiedzieli po co się tu zgromadzili, ale nikt prócz Liliem nie znał dokładnych szczegółów. W końcu kobieta powstała ze swego miejsca i przemówiła donośnym, stanowczym ale melodyjnym głosem, jak na elfkę przystało.
- Jak wiecie moi przyjaciele, zbliżają się ciężkie czasy. Nie wiemy jak to się stało, ale na świecie znów pojawiły się smoki. Na początku nie mogliśmy w to uwierzyć, ale wysłaliśmy swoich zwiadowców, niestety wrócił tylko jeden i to na wpół żywy... zdołał jedynie wydukać, że to prawda i skonał na swym gryfie. Jeżeli chcecie więcej dowodów to możecie zwlekać, ale moim zdaniem powinniśmy natychmiast zareagować. Z potęgą smoków nie może się mierzyć żaden śmiertelnik, są zbyt potężne... Podejrzewamy, że to orkowie w jakiś tajemniczy sposób zdobyli zaufanie tych pradawnych stworzeń, a my nie możemy pozostać bierni w tej sytuacji, jeżeli chcemy by nasz świat wyszedł z tego cało.
W tym momencie nastała cisza, a kobieta zasiadła z powrotem na swoim miejscu przyglądając się wszystkim zgromadzonym, którzy najwyraźniej byli zaskoczeni tym co powiedziała.

Obrady trwały do późnego wieczora... Aż w końcu podjęto decyzję, że każdy z rady wybierze jednego herosa i w ciągu trzech dni zjawi się z nim w Drzewie Życia. Piątka wybrańców miała uratować świat przez zagładą z rąk smoków i aby to uczynić miała wyruszyć w nieznane, w krainy których jeszcze nikt nie poznał.

***

Rudiger "Kamienny ząb"
Spędzałeś właśnie kolejny dzień w karczmie "Pod Świńskim Łbem", nie była to zbyt ekskluzywna gospoda, jednakże miałeś ochotę wypić kilka kufelków pysznego piwa i jeżeli los pozwoli poobijać kilka mord. Każdy w końcu wie, że o burdę najłatwiej w obskurnych lokalach, w których przesiadywali sami pijacy i łajdacy. Oczywiście znalazłoby się kilku porządnych obywateli takich jak ty, jednakże większość z nich wolała spędzić wolne chwile w wynajętych pokojach. Prawda jest jednak taka, że od dłuższego czasu nie miałeś żadnego konkretnego zajęcia... twych uszu nie doszły żadne wieści o jakimkolwiek potworze lub tyranie, którego trzeba zgładzić. Podróżowałeś więc od miasta do miasta w poszukiwaniu jakiejś robótki, która mogłaby przynieść Ci trochę bogactwa i chwały, i nocowałeś w miejscowych karczmach takich jak ta. Za każdym przystankiem musiałeś wybierać coraz bardziej obskurne miejsca, gdyż złota w twej sakiewce szybko ubywało i musiałeś trochę zacisnąć pasa. Gdy wypiłeś duszkiem kolejne piwo, poczułeś że twoje nogi zrobiły się jak z waty, a twoje powieki jakieś cięższe. Wstałeś więc ostrożnie od stołu i pomaszerowałeś do przygotowanego wcześniej pokoju. Tam upadłeś na łóżko i po kilku sekundach spałeś już jak dziecko...
Sen miałeś bardzo spokojny, jednakże nagle całkowicie się zmienił. Twoim oczom ukazała się przepiękna elfka, która coś do Ciebie szeptała i pokazywała palcem, abyś szedł za nią. Nie wiedziałeś co się dzieje, jednakże twoje ciało samo szło w jej kierunku. Nagle rozbłysło światło, a gdy się zbudziłeś, za oknem już świtało, a na twoim torsie leżała zapieczętowana koperta, która samoczynnie się rozerwała i przemówiła, czytując treść listu (z koperty wypadł w między czasie niewielki woreczek)

List: Witaj Rudiger'ze. Ja jestem kobietą z Twoich snów, jestem kobietą w lśniącej długiej szacie, którą widziałeś w dzisiejszym śnie, mam nadzieję, że to będzie wystarczający dowód na to, że mówię prawdę. Ty jesteś moim wybrańcem, który pomóc ma uratować świat z pozostałą czwórką takich jak ty. Zostań mym herosem i proszę nie bądź obojętnym na moje prośby... Czeka na ciebie wielka chwała, która nie przeminie na wieki. Jeżeli zdecydujesz się mnie wysłuchać i dowiedzieć się o wiele więcej, użyj proszku, który znajduje się w woreczku i posyp nim swoją głowę, sprawi on że spotkamy się twarzą w twarz...

W tym momencie list podarł się na strzępy, a ty obsypany skrawkami papieru, pozostałeś w łóżku z woreczkiem leżącym na twoim torsie.

Irma Zuchwała
Ostatnie kilka tygodni spędziłaś w Bowerstone, gdyż otrzymałaś bardzo duże zlecenie na bardzo drogocenny klejnot, którego zażyczył sobie miejscowy magnata. oczywiście byłaś dobrym pracownikiem i nigdy nie zdradzałaś tożsamości swoich pracodawców. Niestety klejnot był bardzo dobrze chroniony i nim przystąpiłaś do działania postanowiłaś się dobrze przygotować i zapoznać z terenem. Trwało to kilka dni, a później wyczekiwałaś najodpowiedniejszego momentu...
Pochmurna noc, która zapowiadała że już niedługo spadnie ulewny deszcz i raczej zbyt szybko nie przejdzie. To jest moment na który tak długo czekałaś, więc nie zwlekając zaczęłaś działać, aby w końcu wykonać swoje zadanie. W końcu powoli zbliżał się termin, który otrzymałaś - jeżeli coś poszłoby nie tak, cały zarobek by przepadł...

Nagle usłyszałaś krzyki i dźwięki dochodzące z dzwonnicy. Najwidoczniej twój występek został wykryty i nie było innego wyjścia jak tylko uciekać. Wyjście z budynku nie należało do najłatwiejszych i kiedy już byłaś blisko wyjścia ktoś cię zauważył. Pędem rzuciłaś się do ucieczki i biegłaś ile sił w nogach. Próbowałaś zgubić pościg, jednakże jeden mały błąd sprawił, że znalazłaś się w potrzasku. Trójka strażników zagrodziła ci drogę, kiedy chciałaś zawracać i widziałaś po ich minach, że nie mają wobec ciebie dobrych zamiarów. W pewnym momencie jeden z nich wyjął swoją szpadę i rzucił się na ciebie z chęcią zabicia i pozbycia się kłopotu. Nagle stało się coś niesłychanego, z ziemi wyrosły ogromne pnącza i zatrzymały szarżującego na ciebie napastnika. Dwójka jego kompanów uciekła co sił w nogach, przestraszona tymi magicznymi sztuczkami, a ty z wrażenia nie wiedziałaś co robić. Po kilku sekundach z nieba zleciał kruk ciemny jak noc i na twych oczach zamienił sie w pięknego elfa. Nie wiedziałaś kim był, jednakże mężczyzna od razu przemówił.
- Widzę, że nie próżnujesz Irmo. Obserwowałem cię od jakiegoś czasu i przyznam, że imponują mi twoje umiejętności. Jednak dziś byłaś nieostrożna, ale teraz nie musisz się już tym przejmować. - Elf uśmiechnął się i wykonał gest, który wskazywał, że odpędzenie strażników to jego zasługa. - Mam dla ciebie propozycje wzięcia udziału w bardzo ciekawej wyprawie, w której na pewno uda ci się zdobyć wiele cennych rzeczy i zabłysnąć w swoim fachu. Proszę zgódź się, a napewno tego nie pożałujesz...
W tym momencie druid podszedł do ciebie powolnym krokiem, złapał twoją dłoń i wręczył ci niewielki woreczek. - W woreczku znajduje się niewielka ilość magicznego proszku. Jeżeli zdecydujesz się mi pomóc to po prostu posyp nim głowę, a spotkamy się ponownie. Proszę nie zawiedź mnie, bo moje intencje są naprawdę czyste, a jestem pewien, że moja propozycja będzie dla ciebie opłacalna.
Po tych słowach elf znów zamienił się w ptaka i odleciał pozostawiając cię samą w ciemnym zaułku z woreczkiem i klejnotem.

Ignius Cinnabar
Ostatnie kilka dni spędziłeś na wędrówce przez las, w którym panowała błoga cisza. Mimo, że mogłoby się wydawać, że to bardzo dobrze, to jednak niejednego doprowadziłaby do szału, gdyż nie było można być pewnym co kryje się za zakrętem. W końcu jednak dotarłeś do swego celu, a dokładniej mówiąc do Świątyni Elrath'a.
Elrath to bóg krasnoludów. Jest praworządny dobry i zwany często Kowalem Dusz lub Ojcem Krasnoludów, Wszech ojcem oraz Stwórcą. Legenda mówi że wykuł on z metalu oraz klejnotów pierwsze krasnoludy i tchnął w nie życie. Jest patronem kowalstwa, metalurgi, inżynierii oraz wojny. Jest bogiem sprawiedliwym i dobrym, szanuje ziemię, a czczący go wojownicy dzierżą przeważnie młoty bojowe.
Twoja pielgrzymka do miejsca o którym wcześniej wspomniałem miała mieć charakter oczyszczający, gdyż czułeś w sobie od jakiegoś czasu jakąś pustkę, jednakże długie modlitwy odbudowały twoją wiarę i sprawiły, że pozbyłeś się wszystkich wątpliwości. Nagle usłyszałeś kroki, które dochodziły zza zakrętu. Były one w miarę donośnie, gdyż kilkanaście ostatnich metrów drogi, prowadzącej do olbrzymiego posągu Elrath'a, przed którym się modliłeś, były wykonane z bruku. Na początku wyczekiwałeś odpowiedniego momentu, aby się odwrócić i nagle usłyszałeś za swoimi plecami głos i twoje ciało samoczynnie odwróciło się w kierunku z którego dochodził.
- Witaj Igniusi'e... nie pytaj czemu znam twe imię. Ja również jestem wiernym sługą Elrath'a i już dawno temu odkryłem to miejsce tak jak ty teraz. Nie musisz się mnie lękać... jestem przyjaźnie nastawiony i mam dla ciebie propozycję. Elrath doprowadził mnie na sam szczyt moich możliwości, jednakże ostatnio mam mały problem, a raczej wszyscy go mają. Wierzę, że Elrath chciałby, aby wszyscy jego wierni ruszyli na pomoc światu i wykazali się męstwem, aby w przyszłości zasłużyć na miejsce w jego królestwie. Misja ta będzie bardzo trudna, jednakże nie będziesz w niej sam... okryjesz się jednak chwałą, a w końcu to do paladyni powinni zniszczyć zło tego świata. Jeżeli wierzysz w me słowa to posyp na swą głowę ten proszek - w tym momencie paladyn rzucił w twoim kierunku mały woreczek. - Dostałem to od mojego przyjaciela i powiedział mi, że jeżeli proszek zetknie się z twoją głową, to wtedy spotkasz się ze mną ponownie. A teraz przemyśl wszystko dokładnie, lecz proszę byś podjął swą decyzję w ciągu najbliższych dwóch dni, gdyż czas nas goni. - Po tych słowach paladyn uśmiechnął się do ciebie i odszedł, nie wypowiadając już ani słowa.

Silyana i Gwenian
Oboje najedzeni, jednakże ciągle zaspani zagasiliście ognisko, pochowaliście zwłoki w wybranym przez siebie miejscu i pakując swoje manatki ruszyliście plażą w tym samym kierunku. Droga upływała wam bardzo miło, gdyż mieliście w końcu z kim porozmawiać, a widać było że się dogadujecie. Tajpan nie chcąc pełzać po piasku, który bardzo go denerwował, gdyż nie miał gdzie się skryć podróżował na ramieniu Silyany, której podobała się bliskość pupila i to że tak bardzo jest do niej przywiązany. Nagle jednak wasz spokój i rozmowę zakłócił porywisty wiatr. Woda przy plaży zaczęła się pienić i po kilkunastu sekundach osiągnęła dwa metry, by zaraz po tym opaść na dół, nie pozostawiając po sobie śladu i odsłonić dwie sylwetki, nieznajomych wam osób. Byli to ludzie, a dokładniej mówiąc mężczyzna i kobieta trzymający się za rękę, którzy zaczęli kroczyć w waszym kierunku. Kiedy znaleźli się wystarczająco blisko was, kobieta uśmiechnęła się do was i przemówiła.
- Witaj Silyano i Gwenian'ie. Stałeś się bardzo mężny i widać, że mój brat dobrze cię wyszkolił... Tak, tak... nie rób takiej zdziwionej miny. Jestem siostrą Viistus'a, nigdy ci o mnie nie opowiadał? Ech... a to parszywiec, wstydzi się własnej siostry. No nic, jesteśmy tu, gdyż mamy pewien kłopot. Nie wiem czy słyszeliście kiedykolwiek o Pradawnej Radzie Mędrców, ale jesteśmy jednymi z jej członków i wspólnie poznaliśmy co morze przytrafić się naszemu światu. - W tym momencie oczy kobiety rozbłysły, a wasze umysły przeniosły się w przeszłość. Ujrzeliście przeraźliwe obrazy, wasi bliscy ginęli z rąk orków, a na ciemnym niebie ujrzeliście ogromne smoki krążące nad miastami, które płonęły od ich płomiennych oddechów. Nagle otrząsnęliście się i wróciliście do rzeczywistości... Kobieta nie czekając aż dojdziecie do siebie i przemówiła ponownie. - To co widzieliście to nie iluzja... to obraz tego co może stać się z naszym światem, jeżeli nic nie zrobimy. Nasza rada postanowiła zgromadzić piątkę herosów, którzy pomogą nam zmienić losy świata i uznaliśmy, że to wy powinniście reprezentować naszą dwójkę... - Kobieta na chwilę zamilkła, aby zaczerpnąć powietrza i dać wam oswoić się ze wszystkimi informacjami i dodała.- Tutaj macie dwa flakoniki z magiczną wodą - w tym momencie mężczyzna wyjął je z sakiewki i wręczył wam dwie małe buteleczki. - Jest to magiczna mikstura, która pozwoli wam się przenieść w miejsce, w którym spotkamy się wszyscy razem... piątka mędrców i pięcioro wybrańców, którymi jesteście również wy.
W tym momencie sylwetki magów zaczęły cofać się do tyłu, jednakże oboje unosili się lekko nad ziemią więc nie wykonywali żadnych ruchów. Ich głos powoli cichł - Proszę nie zawiedźcie nas i kiedy podejmiecie właściwą decyzję, wypijcie zawartość fiolek, a przeniosą was do nas... błagam pomóżcie uratować nasz świat...- Z tym ostatnim słowem głos ucichł, gdyż postacie zniknęły w gęstej pianie.
 

Ostatnio edytowane przez Arnathel : 25-08-2010 o 12:43.
Arnathel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172