|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-04-2006, 14:23 | #61 |
Reputacja: 1 | Rotmistrz Andreas della Madre zwany „Czerwonym Pułkownikiem” Słowa Bonehearta mile połechtaly rotmistrza. Naprawdę nauczają w szkole wojskowej rajdów na tyłach i mordowania całych wiosek a wypędzania innych, by uchodźcy blokowali drogi etc.? No, no! Może faktycznie warto wysłuchać słów wielkiego inkwizytora? |
26-04-2006, 15:04 | #62 |
Reputacja: 1 | kawaler Ezequiel Callas Callas powstał powoli odstawiając wysoki kubek, pełen chłodnego płynu. Jak zykle schludnie ubrany, skłonił się ku gospodarzowi, bez śladu uśmiechu, jednak z pełną kulturą. - Zapewne Pańska służba już powiedziała więcej niż my wiedzieć możemy, ludzie Ci znikneli nagle, niespodziewanie, nie zostawiając żadnych wieści. Drobny mężczyzna nabrał powietrza. - Co zaś do mnie, to tak. Jestem Ezequiel Callas i na prośbę wspólnego przyjaciela, przybyłem by służyć pomocą. Rozumiem jednak Panie, że przybywszy do własnego domu po długiej podróży, wolisz chwilkę wypocząć niżli natychmiast omawiać z nami sprawy? |
26-04-2006, 15:40 | #63 |
Reputacja: 1 | Nicolas le Cosse Słysząc słowa o swej sławie Szrama uśmiechnął się delikatnie. Kim był tak naprawdę le Cosse? Każdy słyszał o nim kilka opowieści, ale raz był radosny, raz smutny... Raz gadatliwy, raz zamknięty w sobie.. Zimny, by potem stać się życzliwym... Zaiste, szalenie dziwny człowiek -"A kiedy z ciężkiej podróży wrócisz, i syn twój poprosi cię o następną, miecza nawet nie zdejmuj"- zacytował momentalnie le Cosse jako kontrargument dla słów Callasa- Święty Aron, słowa spisane przed wyprawą do Nordii. Więc, bracie w wierze, mów, a my słuchamy głosu twego niczym dziecko matki swej!
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
27-04-2006, 23:18 | #64 |
Reputacja: 1 | Boneheart - Panowie wezwałem was tu gdyż mam dla was bardzo ważne zadanie. Nie będę ukrywał, że ma ona związek z Ciemnością a zlecona mi została przez najwyższe władze kościelne. Musicie podpisać pismo, na którym, pod karą śmierci, obiecacie nie wyjawiać nic związanego z zadaniem. Możecie się jeszcze wycofać. Nikogo nie zatrzymuję na siłę to wasza decyzja panowie. Popatrzył każdemu poważnie w oczy jakby szukając choćby iskierki zapału. - W listach napisałem wam, czego możecie oczekiwać w zamian. Odsunął szufladę i wyciągnął z niej trzy kartki papieru, na których wypisane były nazwiska zgromadzonych.
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
27-04-2006, 23:47 | #65 |
Reputacja: 1 | Nicolas le Cosse - "A gry przyjaciel twój zarzeknie się, iż sygnetu ci nie skradł, uwierz mu i ucałuj jak brata"- znów zacytował z przewrotnym uśmiechem le Cosse- Święty Maltian i jego "List o Braterskiej Miłości". Nie ufasz nam, jaśnie panie? Czy me słowo, poparte przysięgą, nie wystarczy? Nicolas był zdziwiony, nawet bardzo. Mimo przerażających gabarytów rozmówcy, spoglądał mu w oczy z dumą i siłą. On był tym le Cosse, który splunął w twarz czarownicy miast przebić ją srebrnym mieczem. I teraz nie chciał niczego podpisywać- a przynajmniej chciał się upewnić, czy jeset to konieczne.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
28-04-2006, 00:11 | #66 |
Reputacja: 1 | Boneheart - Panie nie chodzi tu o moja wiarę w was. Chodzi o to, że instancje stojące ponad mną nakazały mi takie postępowanie. Gdyby to ode mnie zależało nie trzeba by odstawiać takiej durnej szopki. Naszym zadaniem jest walczyć z Ciemnością i jej sługusami a nie wypisywać papierki. Podczas gdy mówi w jego oczach płonął coraz większy ogień sprawiając, iż sylwetka jego nabrała jeszcze bardziej złowieszczego wyrazu niż dotychczas.
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
28-04-2006, 00:17 | #67 |
Reputacja: 1 | Nicolas le Cosse - "A gdy twój nadzorca swe dzieci karze zabić, czy zrobisz to? Więc idź, młody Justicarze, i rozkaz stłumienia powstania podrzyj"- ponownie zacytował le Cosse, widząc narastającą wściekłość Boneharta- Ojciec Cardillo, błogosławiony, za jakiś miesiąć wyniesiony do panteonu świętych. Drogi przyjacielu, czy nie chodzi tu o naszą przysięgę? Bowiem ja moim słowem poświadczyć mogę- tym słowem, które czarownicom i magom odejmowało zmysły, które wyniosło Proroka i Jedynego na piedestał w sercu niejednego grzesznika... Nie ufasz mym słowom? Czy nie starczy ono za cały dowód?
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
28-04-2006, 09:46 | #68 |
Reputacja: 1 | kawaler Ezequiel Callas - Słowo moje daje i chociaż zawsze szczyciłem się tym, że nikt więcej od mnie nie wymagał, to tym razem podpiszę ten papier. Chciałbym przy tym zaznaczyć, że nie wiem czemuż świstek papieru miałby powstrzymać ewentualnego kłamcę, którego i tak, z tego co panów zdołałem poznać przez te kilka dni, niema. Mówiąc to Callas podszedł do biórka i spojrzał na Bonehreata. Opóścił wzrok na papiery leżące na biórku. - Któryż to dokument?
__________________ I'm a person just like you But I've got better things to do |
28-04-2006, 17:54 | #69 |
Reputacja: 1 | Rotmistrz Andreas della Madre zwany „Czerwonym Pułkownikiem” Rotmistrz z rozbawieniem przygladał się sporowi klech. Wreszcie skinął z aprobatą głową i podszedł do stolika, przy którym już znajdował się kawaler Callas: - Papier wszystko zniesie, dokładnie panie Callas, wszystko. Jak ktoś będzie chciał i tak zdradzi. Ja swe słowo dam, a pismo podpiszę skoro bez tego ani rusz. I tak w czynie się okaże w czynie. Nie wszystko złoto, co się świeci; nie wszystko kuśka, co stoi. - tu wyszczerzyl się do Cynazyjczyka. - Święty Jacenty z Kuciapkowic, znamy mędrzec i eremita, toteż pewnie nie znasz go Panie. |
28-04-2006, 21:28 | #70 |
Reputacja: 1 | kawaler Ezequiel Callas Callas zaskoczony niespodziewanym żartem ledwie stłumił nagły atak śmiechu, wydając z siebie odgłos podobny do kaszlnięcia. Zasłonił usta dłonią, drugą przesuwając koperty leżące na biurku i wydobywając spod nich dokument. Przejechał po nim okiem, mrucząc cicho - Kochajmy się jak bracia, ale liczmy się jak ...- tak, że tylko najbliżej znajdująca się osoba była w stanie usłyszeć. Gdy jego dłoń chwyciła pióro, twarz na powrót przybrała kamienny wygląd. Widać było, że podpis ten mimo wszystko coś dla niego znaczy i wie w jak wielkim niebezpieczeństwie może się stawiać, chociażby z braku ufności w przyszłych towarzyszy broni. Seria powolnych i wystudiowanych ruchów, stworzyła podpis po którym można poznać charakter człowieka. Każda litera była zarysowana z starannością godną lepszej sprawy. Każde zaokrąglenie było czarnym łukiem, dokładnie wcześniej zaplanowanym i przećwiczonym. Bez niedociągnięć, drżenia ręki. Wyprostował się i podniósł ze stołu jedną kopertę. - Mamy poznać ich zawartość teraz czy później? Jeżeli teraz to można poprostu je odczytać na głos. Jeżeli nie są podpisane, muszą być identyczne. |