Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-10-2015, 15:18   #1
 
Reputacja: 1 Rycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodze
[Autorski, strategia] Koło czasu - Powstanie Nowych Cywilizacji

Zaczęło się!

Cztery dumne narody rozpoczęły od tego momentu walkę o Eurodię. To czy ziemia ta znów będzie skąpana we krwi, czy też jej mieszkańcy będą ze sobą wpółpracować, zależy tylko od nich. Na czele każdego z nich, stoi człowiek, który położy kamień węgielny pod budowę przyszłych, potężnych państw. I chociaż los nie zawsze będzie im sprzyjał, to mądry władca zdolny jest poprowadzić swoją nację ku wielkości, omijając wszelkie przeszkody i gładko wychodząc z opreji. To jednak nie los będzie ich głównym przeciwnikiem. Skażone ruiny od dawna bowiem skrywają tajemnice, o których już dawno zapomniano. Tym czasem...

https://www.youtube.com/watch?v=cquN7a5Ymwo&list=PL60EA75B9FA0CD1F8&index= 10

Tura 1


Orkowie


Dumne plemiona orków pamiętają dawne dni. Opowieści o nich, zachowały się bowiem w sercach ludu i w słowach szamanów, przekazywanych z pokolenia na pokolenie i mówiących o wielkich i heroicznych czynach, których dokonali ich przodkowie w walce z demonami, niegdyś planującymi zniszczyć świat. Nie wiadomo, czy gdyby nie odwga tych setek a może nawet i tysięcy orków, z Eurdoii wogóle pozostałoby cokolwiek. I chociaż ich walka przyczyniła się do ocalenia choć części świata, to jednak dzielny orkijski ród został zdradzony, lub też...po prostu sam zdradził. Przekazy nie są co do tej kwestii zgodne, lecz jedno jest pewne. Dawni sojusznicy zostali albo zapomnieni, albo ich osiągnięcia skrywała teraz gruba warstwa popiołu i ziemi.
Jednakże Pan Pięści jednej z wiosek, zauważył dla swego plemienia niepowtarzalną szansę. Teraz, po 1500 latach nareszcie zdawało się, że można było odetchnąć. A wszystko, leżało u stóp orków. Bogactwa ziemi i zapomniane skarby dawnych cywilizacji, uwięzione w mrocznych komnatach starożytnych ruin. Nadszedł czas, aby dumni orkowie sięgnęli po to, co im się należy . Nastała pora nagrody. Nagrody, za niegdysiejszą, niedocenioną walkę z zastępami piekieł.
Pomimo tego, na orków nadal czekały problemy.
Ich osada, leżała w sąsiedztwie olbrzymiej, plującej ogniem góry, którą zewsząd kontrastowo otaczał lód i śnieg. Tam jednak gdzie osiedli orkowie, panowały lepsze warunki. Ziemię porastało morze długiej, jasnozielonej trawy, ciągnącej się aż po sam horyzont. Po wschodniej stronie zaś, jedna z wydeptanych dróg prowadziła do ogromnego, słonego akwenu.
Cały zaś problem w tymże położeniu, polegał na sąsiedztwie wulkanu, plującego ostatnimi czasy ogniem i rozpalonymi głazami na wszystkie strony a ogniste pociski leciały tak daleko, że niejednokrotnie ich celem stawały się chaty stojące na obrzeżach osady. Szamani powiadali, że jest to oznaka gniewu bogów i bezpośrednio wskazywali na przyczynę tego problemu.
Miał nią być zaś niewielki póki co kult istot, do złudzenia przypominających demony, o których chodziły od dłuższego czasu plotki. Ponoć nocami niektórzy z mieszkańców wioski udawali się poza jej granice, by tam składać im krwawe ofiary. Mówi się nawet, że jedną z ofiar kultu stał się pewien ork, o którym słuch zaginął kilka tygodni temu.
Jeśli wódz chciał, aby potęga jego ludu wzrastała, musiał póki co poradzić sobie z zaistniałymi przeciwnościami.

Chwała Panu Pięści na wieki!

Nacatlowie

Gęsta i parna dzicz od zawsze była domem Nacatlów, na wpół kociego ludu, żyjącego z tego, co dała im natura. Niegdyś wystarczała im tylko ta ziemia. Ziemia, którą uważali za swoją. Kraina obfitująca w zwierzynę i wodę. Teraz jednak, nadeszły inne czasy. Po ostatecznym upadku demonów i prawie całkowitym ich wymazaniu z pamięci, przyszła pora na zmiany.
Dzielni mieszkańcy dżungli, którym błogosławiły Va Kana, byli gotowi na nowe zdobycze. Nastał ich czas. Czas na to, aby być jeszcze bardziej drapieżnymi. Czas, aby wydrzeć z rąk innych to, na co ci sobie nie zasłużyli.
Przed nowymi zdobyczami, należało jednak zwrócić jeszcze swą uwagę na tutejsze problemy. Jednym z nich, była niezaprzeczalnie groźna bestia, która od jakiegoś czasu postanowiła zacząć żywić się podróżnymi. Mało kto przeżywał, lecz ten, komu udało się uciec, opowiadał o wielkiej, zarośniętej czarnym futrem małpie, potrafiącej zmieścić w swej naszpikowanej kłami paszczy aż dwóch Nacatli naraz. Problem był o tyle poważny, że jej ofiarami padali nawet młodzieńcy, wykonujący swoje próby. Dłuższa zwłoka, mogła więc oznaczać że na prawdę niewielu zdoła przejść ten chwalebny, starożytny rytuał.
Kolejnym problemem, okazała się być tajemnicza choroba, bez żadnego powodu atakująca mieszkańców wioski. Jej początkowe stadium, objawiało się najczęściej ogólnym osłabieniem i stopniowym zanikiem mięśni, a kończyło cieknącą z pyska, spienioną śliną i śpiączką, która bardzo często kończyła się śmiercią. O dziwo, zdawały się chorować osoby całkowicie przypadkowe, a nie przebywający w pobliżu już zachorzałych członkowie ich rodzin. Sprawę trzeba było zbadać jak najszybciej, gdyż coraz częściej mówiło się o klątwie, rzuconej za dawne błędy przez Va Tamu.

Chwała wodzowi na wieki!

Ensurgianie


Oto nadeszła pora na odbudowę Endaru! Niegdyś potężnego, przesiąkniętego magią imperium, którego złote lata dawno już niestety przeminęły. Eksodus o jakim zadecydowało Konklawe, pogrążyło bowiem kraj w jeszcze większej zapaści, w ostateczności zakończonej upadkiem. Niewielkie zaś grupy Ensurgian, pozatrzymywały się w dziczy i tam, pozakładały małe osady, nie mogące umywać się nawet do cienia niegdyś istniejącego mocarstwa. Na szczęście, jedna z tych grup miała ambicje, by odbudować imperium. W innych, jeszcze większych granicach, z jeszcze wspanialszymi monumentami.
Niestety, trzeba było się zająć póki co nieco mniej ważnymi, aczkolwiek nadal istotnymi dla lokalnej społeczności problemami.
Pewnego bowiem dnia, podczas wypasu zwierząt, pewien młody chłopiec natknął się na wejście do jaskini, ukryte pod sporej wielkości wzgórzem i zarośnięte gęstymi, ciernistymi krzewami. Wiedziony ciekawością, ośmielił się zajrzeć do środka, lecz to co tam ujrzał, przeraziło go tak straszliwie, że nie był w stanie opowiedzieć składnie całej historii. Starszyzna usłyszała zaś tylko o martwych, porozrywanych na strzępy zwierzętach i czerwonych ślepiach patrzących złowrogo z mroku. Z pewnością był to powód, przez który ostatnimi czasy zniknęło sporo wypasanych zwierząt.
Poza tym, była jeszcze rzeka.
Zbawienne wylewy pobliskiej rzeki użyźniały glebę wokół niej, odkąd tylko Ensurgianie sięgali pamięcią. Ostatnio jednak, jej nurt stał się wyjątkowo zdradliwy a wylewy przychodziły niespodziewanie i były niekontrolowane. Z pewnością trzeba było podjąć w tym kierunku jakieś kroki, zważywszy na to, że groźny potok z każdym rokiem zabierał i tak już ubogi w porównaniu z dawną świetnością Ensurgian dobytek poddanych wodza.

Chwała nowemu przywódcy Ensurgian na wieki!

Alani

Niechaj pozdrowiona będzie Creia i Atos, stworzyciele wszystkich Alanów i całego życia na świecie! Bóstwa te, sprowadziły niegdyś na ten świat "świetliste " istoty, które zstąpiły z niebios i spółkowały z istotami nazywanymi ludźmi. Tak oto, powstali Alani.
Dzisiaj, władana prze tutejszego Torisa jedna z wiosek, miała szansę wznieść się ponad inne i ostatecznie dokończyć cel, do jakiego zostali stworzeni. Pomimo tego że demony odeszły, Alanowie nadal pamiętają, że piekielne zastępy niegdyś powrócą. Prędzej czy później znów trzeba będzie stawić im czoła. A to właśnie Alani chcieli być ich ostatecznymi niszczycielami.
Przed wypełnieniem tak wzniosłego celu, czekała ich jednak długo podróż, jako że demoniczne stworzenia działały powoli i stopniowo, nauczone dawnymi błędami.
Jedną z rzeczy które musiał zrobić wódz szczepu, było wykarmienie podwładnych. A z tym ostatnimi czasy był pewien problem. Ziemia była bowiem sucha, a deszcze spadał dosyć rzadko. Ten rok, był jednak wyjątkowo ciężki, zważywszy na to że przez wyjątkowo silne upały uschły nawet te z roślin, które uznawane są za lokalne i które powinny wytrzymać ciężkie, tutejsze warunki.
Oprócz tego, członkowie plemienia byli często napadani przez grupy dzikich, włóczących się po dziczy psów. Atakowały one przypadkowych podróżnych nad którymi miały przewagę liczebną i zagryzały ich, tak że nieraz można było zobaczyć poza osadą rozszarpane trupy Alanów. Sprawa stała się na tyle poważna, że ludność otwarcie bała się opuszczać wioskę a chodziły plotki, że psy stały się na tyle zuchawłe, iż zaczynały coraz bardziej zbliżać się do wioski. Potyczka była więc nieunikniona.

Chwała niech będzie Torisowi!
 

Ostatnio edytowane przez Rycerz Legionu : 03-10-2015 o 10:14.
Rycerz Legionu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172