Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-03-2018, 09:01   #41
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację

Wszewład

Nagłe słowa wywarły spore wrażenie na żałosnej znajdzie. Wszewład podszedł wystarczająco blisko, aby dzięki blademu światłu księżyca, co z trudem przedarło się przez szerokie korony drzew, w pełni ocenić stan klęczącego rozbójnika. Ten zawył szkaradnie, szarpnął się niczym pojmane zwierze, po czym lico obrócił ku Urzycanowi. Widok ten zapierał dech w piersi, nie z zachwytu jednak, lecz z pierwotnej odrazy. Twarz, wykrzywiona w grymasie bólu i rozpaczy, miała wykłute oczy, dziwacznymi wzorami pocięte policzki, brudną krwią była poplamiona aż po spękane usta.
- Pomóż człowieku! - wycharczał z trudem, strachliwie krztusząc się śliną. - Oni wrócą, wybebeszą, ja nie chcę, nie chcee! - piszczał, błądząc po lesie czarnymi oczodołami. Wszewład zauważył, że ofiara spętana jest grubym sznurem, nogą przywiązana do pnia starego dębu.
Gdyby nastawić czujne uszy, można byłoby dosłyszeć szelest odległych kroków, stłumione dźwięki twardej, agresywnej mowy.
 
Szkuner jest offline  
Stary 19-03-2018, 01:33   #42
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Wszewłada zmroziło. Trudy życia w dziczy mu były niestraszne. Okrucieństwo jakie zadawali sobie ludzie - nieczęsto miał z nim do czynienia. Nie brak tego okrucieństwa w świecie, bez względu na czas i miejsce. Niemniej, dotąd z reguły udawało się go uniknąć. Dla przejętego dreszczem trwogi i obrzydzenia Wszewłada jedynym zbawieniem mogło okazać się jedynie to, że złe odczucia wzmagały świadomość niebezpieczeństwa. Jak w ogóle można pomóc komuś w takim położeniu?
Czy w ogóle miał zamiar pomagać? Może gdyby zatrzymał się pośród cieni, zamarł w bezruchu, zniknął nie wydając z siebie słowa ni szmeru ni innego dźwięku, poznałby tajemnice kryjące się za czcicielami Knurzyska.
Kto mógł okaleczyć tego człowieka? Czy inni czciciele, żądni ofiary w zamian uratowanego dziecka, czy też ktoś zupełnie inny, komu żałosny nieszczęśnik wszedł w drogę? Na takie rozmyślania Wszewład nie miał czasu. Nie miał też usposobienia bezwzględnie miłosiernego bliźniemu. Jednak pozostawiać dalej tego człowieka na pastwę innych - to również Wszewładowi nie dałoby spokoju. Wszystko co postanowił zrobić, to w miarę możliwości przeciąć linę, by ten człowiek mógł sam zawalczyć o swój los. Później czym prędzej oddalić się, by z bezpiecznej odległości oglądać kolejnych przybyszy. Najpierw jednak musiał dobyć swojego noża. Uznał, że jeżeli go zgubił, pozostanie jedynie biernym widzem, schowanym w gęstwinie, skrytym w nocnych ciemnościach.
 
CHurmak jest offline  
Stary 22-03-2018, 08:56   #43
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację


Nie mieszała się w dyskusję. I tak kniaziowy przyboczny i Jaksa decyzję podejmą bez niej. Rano z babami pomówi, gdy już dzieciątko ziemi odda. Obmyła małe ciałko, przyodziała w szmatki, które od sołtysowej wydębiła, w garstkę wetknęła laleczkę, którą ze sznurków i słomy splotła. Niechaj maleństwo w zaświatach pociechę ma.

- Wychodzę - oznajmiła chwilę później. Przez niedomknięte drzwi obaczyć można było, że się Niestanka wokół obejść kręci, a niebawem, pod ciężarem się uginając, na karku snopek słomy tacha w stronę bramy.

Brzemię swoje zrzuciła w leśnej kapliczce. Podeszła jeszcze do świńskiego łba, obadała, czy śladów nie ma po wcześniejszych ofiarach.

A potem słomą obłożyła jak jabłonkę przed zimą, i nucąc pod nosem piosnkę wesołą, którą lud przy ogniskach nocy świętojańskiej śpiewał, zaczęła krzesać ogień.
 
Asenat jest offline  
Stary 24-03-2018, 14:55   #44
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację

Wszewład

Doskoczył do związanego mężczyzny, w ręku dzierżąc swój niewielki nożyk. Lina była naprawdę grubo wiązana, przez co, nim zdążył urżnąć ją do końca, młode oczy Wszewłada dojrzeć mogły iskry zbliżającej się pochodni, a uszy natomiast wyraźnie wychwyciły szelest gniecionej ściółki. Sama ofiara niewiele była pomocna. Człek rzucił się do nóg Urzycana, bełkocząc coś, lamentując straszliwie, przeszkadzając taplającemu się w nerwach wyzwolicielowi. Ten wiedział, że żaden z niego bohater, a tylko sekundy dzielą go od spotkania tajemniczych oprawców. Dzika ostrożność wygrała ze szlachetnym sercem, mężczyzna umknął w ciemne i bezpieczne miejsce, skąd mógł obserwować. Ruch ten uratował go prawdopodobnie, gdyż ledwo odwrócił się ku mężczyźnie, który rozpaczliwie targał rozpruty nieco sznur, a wielka postać wpełzła na oświetloną lichym księżycem scenę.

Przybysz wysoki był niczym woj Ratomir, a szerszy ze dwa razy, bo opleciony ciężkimi skórami oraz mokrym futrem. W prawej dłoni trzymał pochodnię, a jej ogień oświetlił twarz hardego człowieka. Charakterystyczne cechy - biała broda spleciona w kołtuny, tatuaże, kolczyki i puste, rybie oczy - błyskały w świetle tańczącego płomienia. Szeroką łapą chwycił za kudły wijącą się ofiarę, a krzyk jej okazał się dla oprawcy bardzo wygodny. Wetknął płonącą pochodnię w rozwarte gardło okaleczonego i wciskał ją porządnie, nim jęki całkiem nie ucichły, zmieniając się w milczące drgawki. Płomień zgasł, a wraz z nim postać utonęła w ciemności, bo światło księżyca ledwo odbijało się od mrocznego wojownika. Cisnął wijącą się kukłą o ziemię w kierunku, z którego nadszedł, a zawtórował temu straszliwy pomruk. Postać stała nieruchomo, a gdzieś zza jej pleców poniósł się ryk, choć nie głośny, a piekielnie niski, siejący trwogę w niesplecionych ciemnością sercach. Wszewład doskonale poczuł jego moc, gdyż nogi ugięły się pod nim, mimowolnie targały całym ciałem w przeciwną stronę. W głowie buzowało od dzikiej furii, która miast mężną być odwagą, przerodziła się w tchórzliwy skowyt, błyskawiczne bicie serca i ostatecznie ucieczkę, bieg w niewiadomą otchłań sandomierskiej puszczy.


Niestanka

Patrzyła obojętnie, jak rozpalona wysokim ogniem kapliczka umierała pod jego druzgocącą siłą. Drewienka, z której została sklecona, pękały żałośnie, podstawa ugięła się już, gdyż zamieniona w popiół nie poradziła sobie z ciężarem wyżłobionym w jej wnętrzu. Świńska, bluźniercza głowa utonęła gdzieś w płomieniach, a Niestanka śpiewała, niosąc spokojne słowa ku wszystkim stronom mrocznego lasu.

Wtem cichy pomruk przebił się przez trzaskające ognie, wybił dziewczynę z rytmu i zmusił do chwilowej trwogi, czujnego nastawienia uszu. Czyżby to Knurzysko, tknięte zbezczeszczeniem kapliczki wzniesionej ku jej władztwa, wściekłością oznajmiło paskudną swoją obecność? Niemożliwe, przecież to zwierz zwykły, a nie demon straszliwy, prawda?


Jaksa

Mężczyźni doszli wreszcie do porozumienia, że z samego rana niezwłocznie należy wybrać się do pobliskiej Czereśni. Tamój być powinny wskazówki co z sołtysem grane, a każdy chyba w głowie miał myśl, byleby tylko sprawa nie związana była z tym okropnym kultem, który napotkali już w najbliższej Sandomierzowi osadzie. Kiedy skończyły się rozmowy, nadszedł czas na przesłuchanie pojmanych jeńców. Okazało się, że ci nie wiedzą zbyt wiele, a słów ich nie należało brać za kłamstwo, gdyż bił z nich strach, rozpacz i żal za popełniony grzech.

Mężczyźni stwierdzili zgodnie, że to kapłan winien był wszystkiemu. Kaznodzieja gadać ponoć umiał, zasiał więc w głowie nieszczęśników wizję końca ich świata, jakoby bez młodej, pozbawionej grzechu ofiary, Knurzysko straszliwe przyjdzie we mgle, rozszarpując ich marne ciałka wraz z całymi rodzinami. Trwoga więc wzięła górę i mężczyźni postanowili, że grzechem mordu na dziecięciu zapłacą za spokój i życie własnych rodzin. Głupie to, lecz każdemu ze słuchaczy poczęła się w głowie myśl rodzić, co sami by na miejscu tych durniów zabobonnych uczynili.

Nic prócz tego z ust poranionych strażników nie wyciągnęli. Tyle tylko, że dziecię to matkę miało tu we wsi, głupkę wioskową i kurwę znaną. Dziecko miast bawić to często ziołami odurzała, aby samej móc kraść i za chleb dawać. Zatem niczym trudnym było porwać ofiarę, bez wszczynania niepokojów.

Decyzja co z nimi uczynić należała już do bohaterów, lecz nie tego wieczoru należało ją podjąć, a jutro, po porządnym, krzepiącym śnie. Kiedy Jaksa zamykał oczy, nie wiedział już czy to na jawie, czy w głowie umysł figle płatał, ale niski pomruk zadrżał na chwilę w jego czaszce, ocucił nagle i unieść kazał się z niewygodnego posłania. Cóż to było? Czy bezpiecznie tu? Wszak tylko Ratomir sam poświęcił się, aby we wsi jednoosobowy patrol uczynić. Czy awanturnik ten stary snu w ogóle nie potrzebuje?



Górzyce, trzeci dzień wyprawy


Jaksa i Niestanka


Z samego rana pierwszy oczy otworzył Jaksa, po czym spostrzegł, że i Niestanka z nocy powróciła wreszcie, śpiąc jeszcze smacznie na swym posłaniu. Zbudził ją więc, bo należało wziąć się rychło do roboty.
Wieś okazała się być wymarła nie tylko wieczorową porą. Mimo, że ranek przywitał ich śpiewem ptaków, przyjemnym słońcem i nielicznymi chmurami, pomiędzy domami przechadzali się tylko nieliczni, nieufnie rzucając spojrzenia na bohaterów, krzątając się według własnych obowiązków. Lica ich zdradzały, że toną w strachu oraz niepewności, zaszczuci, jakby czekający “ostatecznego”.
Po porannym obchodzie zjedli zatem, co Wojmirowi udało się wycisnąć od tutejszego chłopa, który trzymał pieczę nad zapasami. Następnie po śniadaniu udali się na skraj wsi, aby tam odprawić krótką uroczystość, pogrzeb tej niewinnej kruszyny, która uległa pod ciosem okrutnego świata. Żadnego klechy nie było, lecz okazało się, że wystarczy cisza i szczera modlitwa, aby pożegnać niedorosłą istotę, odprowadzić dziecię na ścieżkę, miejmy nadzieję, spokojniejszego życia.

Wrócili potem, kiedy słońce stało już dość wysoko, aby oporządzić się i przygotować do rychłej wyprawy. Wojmir ogłosił, że mimo nieprzychylności i strachu, który przesyca tutejszą gawiedź, zgłosiło się trzech śmiałków, co to młodzieńczą swoją odwagą oraz werwą chcą pokonać złego, który groźbą śmierci wisi na najbliższych im ziomkach.

Biezdziad, barczysty chłopak o gęstej, kruczoczarnej czuprynie, z chęcią użyczyłby swojego toporzyska. Twierdzi, że z dziada pradziada oni drwale, choć sądząc po dziwacznym formułowaniu zdań, umysłem on nie grzeszy. Derwan, mniejszy trochę rudzielec, przywlekł się do małego obozu bohaterów, skleconego z tobołków, płomienia i opróżnionych misek po kaszy, wraz z prymitywnymi oszczepami. Gada on, że rzucać najlepiej ze wszystkich umie. Jest też Dobrowoja, blond włosa, piegowata dziewczyna, co nieśmiało trochę, lecz szczerze stwierdziła, że procę ma i kamieni kupę, aby w las iść i szyć do paskudnego Knurzyska.

Wszyscy oni młodzi i widać, że dzielni. Choć niedoświadczeni, to popycha ich strach o własne matki, ojce i rodzeństwo. Dobrze znają okolicę, na sobie skórznie mają, stare bo stare, lecz i nocne zimno i upadek o twardy konar niestraszny. A jeśli w boju nienajlepsi, to przynajmniej tobołki mogą dziarsko targać, bo sporo zapasów Wojmir wydarł z tych górzyckich spichlerzyków. Za ich szlachetnymi sercami stoi fakt, że to oni zgłosili się na ochotników, nie zaś pozostali strażnicy chociażby, z bronią jako tak oswojeni. Oni chcieli rozmowy uniknąć, burcząc coś tylko niechętnie pod nosem.

Dowódca wyprawy szczęśliwie przyjmie ich do drużyny. Ratomir raczej niechętnie patrzy na nieopierzonych, a czekają jeszcze, co Jaksa z Niestanką powiedzą na sprawę, aby młodą krwią łowców w puszczy wspomóc.

W wolnej chwili Niestanka pognała, aby zaczepić miejscowe baby, wywiedzieć się o matce pochowanego szkraba. Niestety ciężka to była sprawa, bo ludzie ci dziwni, oderwani jakby od rzeczywistego świata, ślepo patrzyli tylko na obcą dziewczynę. Tyle wyciągnęła, że głupki tej wioskowej nikt od dwóch dni nie widział, ślad jakby po niej zaginął. A najstarsza baba widziała, że pomylić jej z nikim nie mogła, bo dziwaczka ta z kłakami obciętymi do łysej głowy latała nocą, nim na dobre z Górzyc zniknęła.
Dziewczyna smutna i zrezygnowała powróciła do towarzyszy, aby zając się studiowaniem tajemniczej masy, co ją Wojmir w sołtysowym domu znalazł. I to również okazało się niełatwym zadaniem. Okiem zielarki oceniła, że w skład cuchnącej mazi wchodzą dobrze wszystkim znane grzybki "magiczne", silne zioła na rany, błoto jakby z krwistą mazią zmieszane i samogon dawno upędzony, bardzo mocny zresztą. Mimo rozległej wiedzy na owe tematy, reszta składników okazała się być niepojętą zagadką, gdyż z podobnym specyfikiem Niestanka nigdy nie miała do czynienia. Sposób w jaki wpływa na człowieka nadal pozostaje nieznany, a tylko domysły krążyć im mogą po głowie.


Wszewład


Zbudził się, straciwszy całkiem orientację. Poranne, chłodne słoneczko przedzierało się nieśmiało przez szerokie korony, co silniejszy jego promień raził zmęczone oczy. Pamięcią po wczorajszej eskapadzie sięga tylko tej tajemniczej postaci, torturom, jakim poddany był oślepiony zbój i trwoga, z jaką nieprzytomnie biegał po puszczy. Zebrał się jakoś w sobie, nastawił uszu, oczyma wodził po otoczeniu, aby zorientować się we wszystkim. Nim jeszcze określił, po której stronie słońce się znajduje, usłyszał znajomy szum. To rzeka gdzieś nieopodal obija się w swoim kamiennym korytku.

 

Ostatnio edytowane przez Szkuner : 24-03-2018 o 15:55.
Szkuner jest offline  
Stary 27-03-2018, 23:40   #45
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Gdy wykonał ruch, by się podnieść, poczuł każdy odrętwiały członek. Poranka doczekał nieprzytomny, na zimnej ziemi, położony tak jak upadł, gdy nie był zdolny do dalszego wysiłku. Woda, płynąca w pobliżu, przyciągnęła jego uwagę. Pragnął chociaż przemyć twarz, zwilżyć usta. Podążył w stronę rzeki. Spojrzał na nią, nachylił się w bezpiecznym miejscu i kilka razy zaczerpnął wody, aby się obmyć i choćby częściowo ugasić pragnienie.
Wtem uderzyła w niego świadomość, że zupełnie stracił drogę. Nieco oprzytomniał, słysząc podszepty, słysząc jak coś przekazuje treści, których nikt nie usłyszy. Być może teraz...? Zamknął oczy, skupił się, wytężył zmysły których nie umiał nazwać.
Ale nie, jeszcze nie teraz. Bo jaka wiedza była mu teraz najbardziej potrzebna? Być może ta rzeka łączy się z innymi, wpada do szerszego nurtu. W owej chwili należało zebrać siły i poszukać miejsca, gdzie wody jest więcej. Odpoczął jeszcze nie dłużej niż musiał i udał się w drogę.
 
CHurmak jest offline  
Stary 28-03-2018, 14:34   #46
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wioska była wyludniona. Całkiem jakby w każdej chacie jedna najwyżej osoba mieszkała, a z kilku wszyscy mieszkańcy wymarli lub w las poszli. No ale szukać ich Jaksa nie zamierzał, ni nawet o nich wypytywać. Ważniejsze sprawy mieli na głowie. Pogrzeb na przykład. Wszak dusza niewinna nie powinna czekać i błąkać się po ziemi, na pochówek czekając. Trudno było orzec, czy w jakowegoś szkodliwego dla ludzi ducha się nie zamieni. Ci, co nagłą śmiercią zginęli, mścili się niekiedy i to nie tylko na swych mordercach.


Okazało się, że nie wszyscy mieszkańcy wioski mieli zamiar położyć się i czekać na chwilę, gdy ktoś Knurzysko pokona. Troje śmiałków się znalazło, co własnymi rękami chcieli do pokonania potwora się przyczynić i to nie gołymi rękami. Oręż co prawda wojenny to nie był, ale co to za różnica, od jakiego topora się zginie? Wojenny tak samo zabija, jak zwykły, co go drwal dzierży. Dlatego też Jaksa nie miał nic przeciwko temu, by nowe osoby w polowaniu wzięły udział. Skoro walczyć umiały i na dodatek znały las, to z pewnością były przydatne. Nawet jeśli dziewczyna wśród nich była. Nigdy nie uważał, że białka walczyć nie może - oczywiście jeśli chce...

- Niech idą z nami - powiedział. - Im nas więcej, tym lepiej.
 
Kerm jest offline  
Stary 02-04-2018, 12:02   #47
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Niestanka na twarzy miała gniewne zacięcie, sine usta ściągniete w kreskę wąską jak ostrze noża. Od chwili śmierci dziecięcia z bliźnimi porozumiewała się warkotliwie, jakby każden jeden był winien nieszczęścia, co się stało.
O tym, że kapliczkę spaliła rzekła i Jaksie, i Ratomirowi. Jako i otym, że się zwierz jakowyś z kniei odezwał, gdy zarzewie łeb czczony objęło. Może Knurzysko, może dzik, a może jakiś tutejszy zdziczały kmieć, co dzieciątka ubija na chwałę świńskiej głowy, którą powinien w zupie ugotować i dziecku dać, tak wojom oceniła. A strachu po niej widać nie było wcale, jak zresztą zawsze.
Zabrania miejscowych nie komentowała, skinęła im tylko milcząco głową, do Jaksy zbliżyła się i szeptać poczęła młodzieńcowi do ucha. W rękach trzymała mocny powróz.
- Zgoda – rzekł Jaksa po chwili, a Niestanka dwa razy powtarzać sobie nie dała. Na przysposobionym sznurze wywlkoła z szopy jednego z jeńców, kleszych pomocników, a popędziła go przy tym celnym kopniakiem w słabiznę, przez pysk pięścią pociągnęła i przykrępowała do koniowiązu. Potem zaś nozdrza palcami jednej ręki zacisnęła, odczekała, aż z braku tchu niegodziwiec pysk rozewrze i między zęby wepchnęła ostrze swego noża. Nie baczyła, że mu dziąsła i ozór kaleczy, uraczyła go hojnie sołtysową bebłotą.
 
Asenat jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172