|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-01-2019, 10:53 | #181 |
Reputacja: 1 | Przekradanie do wyjścia przy wylocie strumienia zostało przerwane przez nagły znak Rafa, ktoś się zbliżał. Dwuosobowy patrol zombich. Nagle usłyszeli wrzawę z placu. Cóż, można się było spodziewać takiego obrotu spraw. To co zdziwiło Rafa to nagła aktywność umysłów. Zasłona na chwilkę uchylił się i dostrzegł coś co sprawiło, że uznał ten dzień za niezbyt udany. Umysły strażników połączone były w jeden. A co wiedział jeden z nich wiedziała reszta. Ci właśnie dowiedzieli się, że więzień uciekł… Dowiedział się też, że opowieści o porywaczach nie poruszały jednej, ale ważnej kwestii. Wszyscy porwani byli dobrymi wojownikami. Może nie na miarę mistrzów, ale na pewno wiedzieli po co noszą te włócznie. Mogli teraz ruszyć biegiem, ale zostali by dostrzeżeni. Więc ci przy murze już na nich by czekali, zapewne z posiłkami z sąsiednich sektorów muru... Lekko licząc z sześciu przeciwników, plus ci co będą za nimi... |
10-01-2019, 09:02 | #182 |
Reputacja: 1 | Krzeszewski otarł pot z czoła. Nachylił się do ucha Fowlera i szepnął: - Ci dwaj są teraz przed nami. Załatw ich po cichu, a będziemy cię wielbić. Co prawda John był tajnym agentem rządu USA i pewnie znał się na mokrej robocie nie gorzej od Fowlera, ale co ninja to ninja. Potem już tylko biec, a tamci znali teren więc jedynym sposobem, żeby wydostać się stąd bez mordobicia było ninjutsu. I genjutsu. Taijutsu to ostateczność. |
10-01-2019, 13:50 | #183 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler nie odpowiedział, kiwnął tylko głową na znak, że zrozumiał. Nie chcąc ryzykować, że zbliżający się strażnicy mogą ich usłyszeć postanowił usłyszaną informację przekazać Johnowi Doe na migi. Podniósł do góry pięść, co oznaczało "Uwaga, niebezpieczeństwo", następnie wyprostował wskazujący i mały palec ("Nieprzyjaciel"), opuścił rękę wyprostowując palec wskazujący i środkowy ("W liczbie dwóch"), wskazał kierunek, a na koniec pokazał wszystkie pięć palców, a potem "zero" ("Odległość 50 metrów"). |
16-01-2019, 11:12 | #184 |
Reputacja: 1 | John ruszył, gdy ostatni palec był zgięty. Strażnik musiał coś wyczuć, bo zablokował chwyt za szyję i John musiał wytężyć wszystkie siły by po sekundach niepewności wyczuć pękające kręgi szyjne strażnika. Był wolniejszy od Fowlera, co prawda tamten tego nie powiedział, ale na pewno w duchu chełpił się tym. Tak, z pewnością tak było. Ruszyli dalej, czasu było coraz mniej. Przez krzaki widzieli wyrwę w murze i dwóch strażników. Ruszyli na nich. Ci czekali z bronią w ręku na nich, ale było ich tylko dwóch. Raf wyczuł, że z obu stron biegną dwaj następni, będą niedługo. Ale trójka uciekinierów nie planowała walki. Chcieli tylko znaleźć się za murem. A do tego wystarczyło… Nagły błysk, nie na tyle mocny by oślepić, oznajmił przybycie kogoś jeszcze. Rzeźbiarz nie pomylił się w ilości rąk. Przed nimi blokując wyrwę stał shokan, sześcioręki shokan. Równie wysoki jak książe Goro, ale smuklejszy. Choć na pewno silniejszy od człowieka. Artahan już trzeci dzień przedzierał się przez dżunglę. Morrigan twierdziła, że tu uciekli złodzieje z relikwią. Jej strata znaczyła więcej niż mówiła. Musiała ją osłabić, bo wylądował na odludziu. Nie dostrzegł tu żadnych śladów uciekinierów. Dopiero wczoraj trafił na trzy ślady ludzi. Trzech mężczyzn. Dwóch zdawało się mieć pojęcie o lesie, trzeci raczej był mieszczuchem. Ruszył za nimi licząc, że zasięgnie języka. Ale nie tropił ich sam. Był tu ktoś jeszcze. Ktoś kto radził sobie doskonale w lesie. Gdyby nie jego kontakt z naturą nawet by nie wiedział, że tu jest. Zamarł lustrując otoczenie, powoli się obracając. Nagle zamarł i odwrócił się w bok. Stała tam. Kobieta, ładna, w zniszczonym ubraniu, gdyby Artahan znał ten świat rozpoznał by resztki uniformu stewardesy. Nie wyglądała na wycieńczoną czy przestraszoną. Miała w sobie coś wyzywającego. - Nie jesteś Lin Kuei - stwierdziła - Dlaczego ich śledzisz? |
17-01-2019, 10:39 | #185 |
Reputacja: 1 | Artahan wsparł się na długim kiju. Druidzi nazywali te kije Korzeniami. Gdzie by nie trafili każde miejsce, każdy świat podarowywał im Korzeń. Na dowód tego, że natura ich wspiera w trudach i walce. Korzeń zawsze opowiadał o naturze miejsca z którego pochodził, nie tylko poprzez drzewo z którego został wyciągnięty. Ale jego kształt i forma opowiadały historię. Kij pochodził z rzadkiego, bardzo starego drzewa. Był prosty jasny, choć już na pierwszy rzut oka nadgryziony zębem czasu. Był zbyt prosty, niemal sztuczny, bardzo gładki, zupełnie jak obrobiony przez jakiegoś cieślę, bez senków, choć słoje zdawały się w jego wnętrzu poskręcane i zasupłane. Natura tego świata była ujarzmiona i spacyfikowana. Jedynie głęboko w sercu drżała jak drapieżnik przed atakiem... Druid podniósł spojrzenie na kobietę i uśmiechnął się serdecznie. - Zwą mnie Artahan i jestem podróżnikiem - Jej strój był dziwny i ewidentnie nie przystosowany do podróży w lesie. Sam odziany w wytartą skórzaną bluzę i spodnie z bosymi stopami czół się ubrany zdecydowanie bardziej stosownie. - Zainteresowali mnie ci ludzie błądzący w mateczniku, ty też ich szukasz? - Ewidentnie zignorował pierwszą część pytania choć jego dzikie serce aż wydzierało się do przodu by wydusić z tej samicy całą wiedzę na temat zamaskowanych złodziei, którzy doprowadzili jego świat do upadku... Niech duch zwodniczego węża wydusi to z niej ukradkiem... |
17-01-2019, 22:28 | #186 |
Reputacja: 1 | - Dlaczego cię zainteresowali? - drążyła temat kobieta, w dodatku się nie przedstawiając. Nie widział żeby miała jakąś broń. Musiał być pewna siebie lub szalona, że tak podróżowała. - Czego chcesz od nich? Odniósł wrażenie, że zła odpowiedź może zakończyć tą miłą pogawędkę w gwałtowny sposób. |
18-01-2019, 09:23 | #187 |
Reputacja: 1 | Druid wciąż z nieschodzącym serdecznym uśmiechem na twarzy przesunął środek ciężkości tak by pewniej stać na nogach. Tatuaże dotykające ziemi aż mrowiły. Natura w tym miejscu była silna. Dziwił się, że nie znalazł śladów tej kobiety. W takim stroju, w takim miejscu nie wyglądała na kogoś kto powinien sobie tak dobrze radzić. Wysłał myśl do natury. Wiedział, że ciężko będzie coś od niej teraz wyciągnąć bez należytego skupienia. Ale była w tym miejscu silna może zdradzi mu kim jest ta osoba i skąd się tutaj wzięła. - Dlaczego mnie zainteresowali? - powtórzył jej pytanie wzruszając ramionami. - Mało w tym miejscu jest podróżnych, więc każdy jeden jest interesujący. Ty również wydajesz się intrygującą osobą. Samotnie w głuszy bez broni, nawet bez kija. Musisz być odważną kobietą. - ukłonił się jej delikatnie nie spuszczając jej z oka. - W moim gaju podróżni spotkawszy się w drodze winni się przedstawiać. Ja się przedstawiłem twoja kolej. |
18-01-2019, 10:34 | #188 |
Reputacja: 1 | Artahan nie był jeszcze dobrze zestrojony z miejscową naturą, ale to co zrozumiał znaczyło ni mniej ni więcej: zstąpiła z niebios by ruszyć w tą stronę. - Nie jesteśmy w twoim gaju - odparła - ale zaspokoję twoją ciekawość. Jestem Kimberly - mówiąc to uśmiechnęła się promiennie, lecz uśmiech nie sięgał oczu. - Podążaj inną drogą wędrowcze, ta zawiedzie cię do zguby. Wkraczasz między siły, które mogą cię zniszczyć. Nie mieszaj się. |
18-01-2019, 10:50 | #189 |
Reputacja: 1 | - Gaj druida jest tam gdzie jest druid... - powiedział sentencjonalnie i dodał cichym głosem - dziękuję za ostrzeżenie krocząca w niebiosach - dodał obserwując jej reakcję i cały czas uśmiechając się serdecznie - ale na mnie czas droga przede mną daleka miło było cię poznać Kimberly - powiedział trudne dla niego imię, starając się naśladować jej akcent. Trzymając mocno kij cofnął się od niej dwa kroki po czym ruszył przed siebie co rusz czujnie się jej przyglądając. |
22-01-2019, 10:53 | #190 |
Reputacja: 1 | - Otrzymałeś ostrzeżenie, kolejnego nie będzie. Oni są pod moją ochroną. - ponownie stanęła mu na drodze. Rozluźniona i spokojna. Ale Arthan wiedział, że to pozory, była czujna i skupiona. Gotowa na wszystko. Ostatnio edytowane przez Mike : 22-01-2019 o 10:55. |