Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-01-2019, 11:24   #191
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
- Nie wyglądasz jak jeden z tych zamaskowanych morderców, którzy odebrali mojemu ludowi dziedzictwo. Gniew natury cię nie dotyczy. - powiedział już bez uśmiechu. - Nie pozwolę jednak by ktokolwiek stanął między mną, a moją świętą misją. Morrigan pani wojny prowadzi mnie ścieżką słusznego gniewu... - Postąpił krok do przodu a jego oczy rozgorzały jasną zielenią. Skomplikowane węzłowe tatuaże na skórze jakby ożyły zieleniąc się pod skórą, a postronny obserwator mógłby przysiąc, że ściółka pod stopami druida jakby ożyła. - Nie igraj z siłami, które cię mogą zniszczyć - dodał nieco naśladując jej ton i sformułowanie, którego użyła. - Jeśli ci ludzie są niewinni nic im nie grozi, tak jak Tobie. Jeśli jednak któryś z nich jest odpowiedzialny za zbrodnie wobec mojego ludu, nawet twa opieka nie powstrzyma tajfunu jaki potrafi wzbudzić natura w słusznej sprawie. - nie czekając na odpowiedź ruszył przed siebie.
 
Fenrir__ jest offline  
Stary 22-01-2019, 11:39   #192
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Jeśli szukasz Lin Kuei masz więcej szczęścia niż rozumu - odparła najwyraźniej nie przejmując się groźbami. - Jeden z nich, Smoke, podażą za tymi, których chronię. Za godzinę pewnie tu dotrze. Czekaj na niego jeśli chcesz.
Po chwili dodała:
- A władza Morrigan tu nie sięga. To domena Raydena.
 
Mike jest offline  
Stary 22-01-2019, 11:49   #193
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
- Nie znam bogów mających pieczę nad tym światem - przyznał rozważając różne ewentualności - Mądrość polega na umiejętności zaufania odpowiednim osobom. Chętnie zaufałbym komuś w tym świecie jednak nie spotkałem istoty ludzkiej, która zasługiwała by na moje tutaj zaufanie Kimberly - powiedział ponownie siłując się z jej imieniem. - Powiedz mi czemu mam ci uwierzyć, że mnie nie oszukujesz. Daj mi dowody swoich słów a ja użyczę Ci mojego oręża w walce z Lin Kuei Smoke. Jeśli nie masz dowodów, pójdę swoją drogą skoro ten cały Smoke idzie ich śladem prędzej czy później się spotkamy. Bo jeśli mnie okłamujesz stracę cenny czas i zmarnuję okazję odzyskania skarbu mego ludu.
 
Fenrir__ jest offline  
Stary 22-01-2019, 11:58   #194
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Gdybym miała złe zamiary już byś był martwy - odparła - ale tracę czas na zawrócenie cię. Tam gdzie idą grozi im duże niebezpieczeństwo. Tym większe, że nie wiedzą z czym się zmierzą. A ich śmierć zaszkodzi temu światu bardziej niż sobie wyobrażasz. Odstąp.
 
Mike jest offline  
Stary 22-01-2019, 12:23   #195
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Druid tylko wzruszył ramionami.
- Nie to nie... - dodał uśmiechając się - Następnym razem mniej zagadek, a więcej prawdy... Kimberly... - ruszył przed siebie gotowy do walki.
 
Fenrir__ jest offline  
Stary 22-01-2019, 12:54   #196
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Takiego dziwa Fowler jeszcze nie oglądał, a widział już w swoim życiu wiele. Oni z niższych kręgów Czeluści, robakowaci Kytinnianie, dziwna symbiotyczna rasa, walcząca zawsze parami, eksperymenty Chiego. Shokanów oglądał nie raz, ale nigdy takiego z sześcioma rękami... Po krótkiej analizie sytuacji doszedł do wniosku, że wcale nie muszą z nim walczyć, zwłaszcza że nie mieli pojęcia z kim mają do czynienia i jakie są jego możliwości. Wystarczyło odblokować przejście i uciekać. A żeby to zrobić należało ruszyć z miejsca tą kupę mięcha.

W dłoniach zabójcy pojawiły się dai-kunai z przytwierdzonymi do nich łańcuchami. Ten posłał prosto w tors shokana jeden nóż, a po ułamku sekundy drugi. Zbliżały się do olbrzyma z dużą prędkością, ale chwilę przed tym jak miały wbić się w jego ciało, sześciorękiego spowiła chmura dymu. Fowler nie poczuł trafienia, wiedział że spudłował. W tym samym czasie, gdy to do niego dotarło, przeciwnik pojawił się nad ich głowami i z wielką siłą uderzył w ziemię pomiędzy nimi. Zabójca poczuł tylko jak jego stopy odrywają się od ziemi, na której ląduje reszta ciała. Miał szczęście, że w czasie, gdy podnosił się znów na nogi, mięśniak nie ruszył na niego, a zamiast tego obrał za cel Rafa. Fowler postanowił wykorzystać jego zaangażowanie w walkę z kimś innym.

Sięgnął do schowków, wyciągnął z nich dwa dai-kunai, dwa sho-kunai i cztery shurikeny, po czym posłał całe to żelastwo w stronę olbrzyma. Ku jego zdumieniu shokan pierwszy nóż odbił opancerzonym przedramieniem, a kolejnych unikał lub odbijał w podobny sposób. Tak rozkojarzyło to zabójcę, że ostatni nóż chybił zupełnie. Co to za potwór, który potrafi unikać jego rzutów i jednocześnie walczyć z Rafem?! Wściekłość zawładnęła Fowlerem. Każdy mięsień drżał od gniewu, każda kosteczka pełna była nienawiści skierowanej na drania blokującego im przejście. Nie myśląc wiele rzucił się na wroga. Dobiegając zrobił zamach do uderzenia, w tym czasie w ręku pojawił mu się tanto z klingą wysmarowaną trucizną. Pchnął szybko, tak jak go uczył mistrz, tak jak to robił wielokrotnie podczas swoich misji, wprost w bok tego drania. "Spróbuj uniknąć tego" pomyślał.

Uniknął... Fowler nie wiedział jak, ale uniknął. Zdołał tylko pomyśleć "To niemożliwe" i nagle poczuł potwornie silne uderzenie. Nie jedno, całą ich serię. Odrzuciły go do tyłu, cudem tylko zdołał utrzymać się na nogach. Oddychając czuł ból w klatce piersiowej, musiał mieć kilka złamanych żeber. Poczuł również metaliczny posmak w ustach, krew obficie z nich wypływała, chociaż maska skutecznie to ukrywała.

To był już koniec, wiedział o tym. Kątem oka dojrzał wyrwę w murze, której nikt teraz nie strzegł. John Doe zajął się dwoma strażnikami, shokan był tutaj, niestety dzięki liczbie rąk mógł łatwo walczyć z Rafem i Fowlerem jednocześnie. Gdyby tylko nie zaatakował w gniewie olbrzyma, mógłby zostawić ich wszystkich i zniknąć. Niestety teraz musiał porzucić pomysł ucieczki. Zagłuszył swój instynkt i wpadł na inny pomysł. Skoro on nie mógł uciec, niech będzie to ktoś inny, niech ten drań nie dopnie swego do końca. Jeśli choć w części uda się pokrzyżować mu plany, może warto...

Skoncentrował się, sięgnął w głąb siebie i wydobył stamtąd energię, którą podarował mu jego ostatni mocodawca, tą samą, którą dawała mu mikstura. Oczy zabójcy zaświeciły się na zielono.

- Uciekajcie! - krzyknął do reszty, po czym uderzył.

Ogromna energia popędziła w stronę shokana wraz z pięścią Fowlera. Niestety tamten... zniknął w chmurze dymu. To dziwne, ale zabójca nie czuł już w tym momencie złości, nie przeklinał przeciwnika, czy nawet losu. Skryte pod maską usta wykrzywiły się w maniakalnym grymasie, a z gardła wydobył się krótki, cichy śmiech. Po chwili ninja poczuł uderzenie i zapadł w ciemność...
 
Col Frost jest offline  
Stary 28-01-2019, 17:11   #197
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Strażnicy nie stanowili większego wyzwania, jednak nagłe pojawienie się sześciorękiego Shokana wywołało konsternacje. Fowler pierwszy ocknął się wypuszczając w jego kierunku łańcuchy, podczas gdy Raf przygotował się na oklepanie paskudnej mordy przeciwnika, gdy ten będzie w pobliżu.
John miał inne plany - liczył na szybki nokaout dwóch strażników w czasie, gdy jego towarzysze zajmął się większym przeciwnikiem. Z zaskoczeniem przyjął nagłe pojawienie się sześciorękiego nad ich głowami, który spadając uderzył mocno ramionami o ziemię. Wszystko podskoczyło, grad pyłu i kamieni niesiony podmuchem utworzył pierścień przewracający wszystko na swojej drodze. John zareagował instynktownie. Wyskoczył w górę ratując się saltem do przodu. Wylądował na ugiętych nogach, z których momentalnie ruszył w kierunku osaczających go z obu stron strażników.
- Daj mi pistolet - krzyknęła Kendra wstając z ziemi. John zignorował paplanie głupiej baby przyjmując ciosy włóczni. Strażnicy działali wyjątkowo sprawnie uzupełniając się, jednak nie mogli równać się z przeszkolonym agentem. John prostym ruchem zbił pierwszą włócznie, jednocześnie skręcając biodra uniknął paskudnego pchnięcia w wątrobę. Odwdzięczył się prostym kopnięciem w klatkę odpychając obydwu przeciwników na dystans.
Tym razem nie czekał na nich. Doskoczył do pierwszego mężczyzny uderzając mocno w szczękę, krusząc zęby i szczękę. Drugi dopadł go z tyłu, ale Doe był przygotowany. Szybki cios łokciem w skroń wytrącił strażnika na moment, co pozwoliło agentowi specjalnemu rozprawić się z pierwszym strażnikiem. John nie należał do tych szalonych mnichów co to kłaniają się przeciwnikom. John należał do tych skurwysynów, którzy atakują tam, gdzie się tego nie spodziewasz. Krótkie kopnięcie pod kolano wygięło strażnika odsłaniając tors na precyzyjne uderzenie w splot. Gruchnęły kości, strażnik walczył o złapanie odechu, jednak nie miał większych szans. Doe złapał go za głowę i pociągnął w dół jednocześnie wyciągając energicznie kolano w górę. Poczuł opór, który jednak minął z niemiłym dźwiękiem łamanego nosa i pękających kości czaski.
John odrzucił nieprzytomnego przeciwnika akurat w porę by zbić przedramieniem atak włócznią. Uderzenie rozorało mu rękę, jednak szpieg nie czuł bólu. Uderzył przeciwnika z "bańki", doskoczył uderzając pod żebra, w wątrobę, poprawił dwoma szybkimi, prostymi uderzeniami na szyję, kucnął skręcając biodra i wyprostowawszy nię niczym sprężyna uderzył w podbrudek przeciwnika posyłając go, jego zęby i fontannę krwi w powietrze.
W tym czasie sześcioręki zdołał poradzić sobie z ninją i właśnie brał się za polaka
- Daj mi tę cholerną broń - syknęła Kendra. John się zawahał, ale wyjął pistolet. Momentalnie przycelował i posłał dwie kulki w kolano shokana. Ten stęknął gdy w nodze pojawiły się dwie dziury, zachwiał się i upadł. Szpieg nie marnował czasu rzucił dziewczynie broń samemu sięgając po kolejną. Rozległy się strzały. Dziewczyna zdecydowanie potrafiła się obsługiwac bronią i John z niechęcią rozpoznał technikę od której sam dostał łomot nie tak dawno temu.
- Rzuć mi jeszcze jeden, a dam ci się tu i teraz - ułyszał z ust dziewczyny. Uśmiechnął się.
- Nie mamy na to czasu mała - rzucił w odpowiedzi. Zamiast tego wyciągnął mnieszy pistolet z kabury przy kostce i ponownie oddał strzały, jednak tym razem się spóźnił. Sukinsyn teleportował się nad niego i spadając dosłownie wgniótł go w ziemię. John nie miał jak się teleportować. Odturlał się na bok centymtery przed ponownie spadającym shokanem.
- Tępy chuj - sapnął John wypluwając krew. Skurwysyn był dobry, ale dziewczyna też potrafiła co nieco. Jej strzały pozostawiły głebokie, krwawiące rany w plecach stwora.
Chwila wystarczyła, by John wstał odzyskując inicjatywę. Skinął dłonią przywołując przeciwnika do siebie, jednak zanim ten zdołał wykonać ruch Doe był już przy nim. Zanurkował pod potężnymi niczym konary rękoma kopiąc prosto w krocze.

[media]https://i.kinja-img.com/gawker-media/image/upload/s--QXPP1yb0--/c_fill,f_auto,fl_progressive,g_center,h_675,q_80,w _1200/tdlao18m9ggwndwlhef5.gif[/media]

Oczy przeciwnika na moment wyszły z orbit, jednak murzyn nie przerywał. Dwa krótkie, proste na szczękę. Trach, trach, krew i zęby opuściły złamaną szczękę. Uch, kopnięcie w ranne kolanu wybiło grunt zmuszając potężnego przeciwnika do klęknięcia przed agentem, który ponownie uniknął coraz wolniejszych i niezgrabniej prowadzonych ataków obrotem i uderzył brutalnie łokciem w skroń posyłając przeciwnika na łopatki.
Nie było jednak chwili na nawanie się zwycięstwem, bowiem dwóch kolejnych strażników dobiegło. Zmęczony walką John poruszał się wolniej, zaliczył dwie płytkie rany w uda i jedną poważniejszą w podbrzusze, ale uniknął śmiertelnych pchnięć.
- Spadamy stąd - syknął do dziewczyny, która kiwnęła twierdząco głową. W walce dystansowej sobie radziła, ale w walce bezpośredniej szło jej zdecydowanie gorzej. John zapamiętał to, przyda mu się, gdy będzie odbierać broń.

Zanim jeszcze opuścili zamek, szpieg wyrwał atakującemu strażnikowi włócznie i przebił gardło nieprzytomengo, sześciorękiego przeciwnika.
- Wrócimy po was - dodał do nieprzytomnych Rafa i Fowlera, po czym pobiegli w kierunku murów.


 
psionik jest offline  
Stary 28-01-2019, 22:06   #198
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Zgubienie pościgu okazało się łatwiejsze niż można było przypuszczać. Pełna cieni dżungla pozwoliła wykorzystać swe talenty Johnowi, Kendra zwinna niczym wiewiórka przemykała między drzewami i krzakami. Odbiegli spory kawałek, bo pościg mimo, że wolniejszy od nich to jednak by zajadły.
Nagle wyczuli że nie są sami. Zamarli plecami do siebie, wpatrując się w niebieskookiego faceta z bródką i w dziwacznym ubraniu i w Kimberly. Nigdzie nie widać było przewodnika. Między Kimberly i facetem można było wyczuć spore napięcie.
Raf i Fowler powoli wracali do świadomości. Raf do tego odczuwał deja vu. Znowu zdzierały mu się czuby od butów. Szczęk łańcuchów i w końcu trzask krat ocuciły ich do końca.
Siedzieli w klatkach, przykuci za szyję o solidnych pierścieni w podłodze. Klatek pilnowało czterech strażników. Zagadywanie nic nie dawało, a próba czytania myśli skończyła się tak jak poprzednio. O ile Raf nie odczuwał zbytnio pozbawienia go dóbr doczesnych to Fowler wręcz czuł się nagi bez swojej kolekcji noży, gwiazdek, łańcuchów i innego rodzaju narzędzi mordu.
 
Mike jest offline  
Stary 28-01-2019, 22:34   #199
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Dzień dobry, śpiąca królewno - dziennikarza przywitał głos Fowlera, który obudził się kilka minut przed nim.

Sytuacja nie wyglądała ciekawie. Zabójca szybko doszedł do wniosku, że klatka uniemożliwia podjęcie jakiejkolwiek próby ucieczki. Nawet gdyby dał radę ją otworzyć, czego nie potrafi, czwórka strażników zapewne by wystarczyła, żeby zapakować go do niej z powrotem. Może gdyby miał swój sprzęt? Niestety ogołocili go ze wszystkiego. Zdążył już sprawdzić wszystkie schowki, nie zostało absolutnie nic, nawet w tych najlepiej ukrytych. Zabrali też mikstury. Fowler miał nadzieję, że był nieprzytomny tylko przez kilka godzin, bo jeśli jest już jutro, to...

Ciekawe, że nie zabrali mu maski. Może chcieli tylko nie byli w stanie wytrzymać widoku tego, co ona skrywa? Tak, to pewnie to. Zabójca mimowolnie uśmiechnął się paskudnie, czego jednak nikt nie mógł zauważyć.

Nigdzie nie było widać Johna Doe, ani tej dziewczyny, co zapewne oznacza, że oboje nie żyją. Nie żeby odczuwał po nich jakiś żal, ale jednak trochę mu było szkoda czarnoskórego, był dobrym wojownikiem. Ale pewnie wkrótce pozazdrości im ich losu. Fowler i Raf raczej nie mogli liczyć na dobre traktowanie. Kluczowym pytaniem zdawało się być: jak bardzo gospodarze opanowali sztukę torturowania? Szybka śmierć raczej nie wchodziła w grę po, jak zabójca to rozumiał, dopuszczeniu się świętokradztwa.

Pozostawało ułożyć się możliwie wygodnie w klatce i czekać na nieuniknione. A potem... A potem spotka się ze swoim mistrzem. To dopiero niezbyt kusząca perspektywa.
 
Col Frost jest offline  
Stary 29-01-2019, 09:20   #200
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Druid wycofał się o krok widząc uzbrojoną, zakrwawioną dwójkę wchodzącą w pole widzenia. Czół, że zaczyna stąpać po krawędzi urwiska.
- Na stare runy - zaklął

Jego oczy zabłysły intensywną zielenią a tatuaże na skórze stały się bardzo wyraźne, otoczone jakby zieloną obwódką, wydawały się płynąć. Korzenie wokół stóp druida poruszyły się i wypełzły na skórę. Błyskawicznie pięły się do góry okrywając Arthana szczelną elastyczną plątaniną korzeni, liści, gałęzi małych kamyczków, mchu porostów... Wyglądał teraz jak małe parchate drzewko. Zatrzymał się w pozycji bojowej unosząc pięści w wysokiej gardzie i zapytał.

- Kim jesteście? To ty jesteś Smoke? - zwrócił się do czarnoskórego.
 
Fenrir__ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172