|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-09-2006, 18:54 | #91 |
Reputacja: 1 | Po chwili chciała uderzyć się w głowę. Siedziała tylko na krześle, ze sztuczną tkaniną... Dreszcz przebiegł przez jej plecy. - Dziewczynko, igrasz z ogniem próbując gasić go benzyną...- syknął Callers, ale jakby się opanował- Dostał trzy kulki, jedną w plecy i dwie idealnie w serce. Pomiędzy strzałem w plecy a dobiciem nastapiło mniej-więcej pięć minut przerwy, potem dobiłaś go. Zresztą doskonale o tym wiesz. Motywy to już sama znasz najlepiej, chce je usłyszeć. Działo się to wczoraj, między 23.30, a 24, czas nie jest dokładnie określony. Niestety, w toaletach w klubie nie było kamer. Coś jeszcze?
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
26-09-2006, 18:57 | #92 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Dziękuję. Teraz możemy kontynuować, motyw już sobie jakiś wymyślę, chociaż będzie ciężko bo nie znałam tego mężczyzny. Kontynuujmy. Poczekałam aż właczy ponownie nagrywanie i zada pytanie. Chyba nic nie zdziałam mówiąc prawdę. Mam to już gdzieś, niech mnie skażą na dożywocie, zwisa mi to.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
26-09-2006, 20:56 | #93 |
Reputacja: 1 | - Księżniczko... Ja nie wiem, co ty sobie ujebałaś w tym łbie, ale na pewno nie będziesz mi tu kurwa zmyślać!- krzyknął Callers i poderwał się z siedzenia, wysyłając swoje krzesło kilkanaście metrów do tyłu. Spojrzał na Marie tym samym wzrokiem co przed autem... Telefon. Porwał pistolet ze stołu i pobiegł do kuchni, gdzie słuchawka wydawała z siebie naprawde denerwujący odgłos. Przymknął drzwi i po chwili zaczął już jakąś rozmowę...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
26-09-2006, 21:50 | #94 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Uciec? Nie, beznadziejny pomysł. Nawet jeśli udałoby mi się uciec z posiadłości, to co dalej? Nawet nie wiem jak dostać się spowrotem do miasta. A nawet jeśli jakimś cudem dostałabym się do miasta, to on na pewno by mnie znalazł, ale wtedy już nie był by ani odrobinę miły. Chcę już stąd odjechać jak najszybciej. Opowiem wszystko, przyznam sie że to ja, że pamiętam jak to zrobiłam. Byle już dał mi spokój.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
26-09-2006, 22:08 | #95 |
Reputacja: 1 | Minęło jakieś 10 minut, dziesięć minut ciągłej walki Marie z marzeniami o wolności. Po tym okresie czasu Callers wrócił, lecz w jakiejś kurtce i z wypchaną torbą (wyglądającą na sportową) na ramieniu. -Kształtny tyłeczek w górę, jedziemy na małą wycieczkę. Masz status "oskarżonej zaginionej", więc formalnie jesteś w najciekawszej sytuacji w Amerykańskim prawie- nie istniejesz w aktach, policja będzie cię ścigać dopiero po rozkazie, który sam wydam... Fajnie, prawda?- nie krzyczał. Mówił tym okropnym, spokojnym tonem... Tonem psychopaty... Marie wstała i powlonym krokiem poszła za mężczyzną. Po chwili już wsiadła na tylne siedzenie, wóz szybko wyruszył i po kilku minutach dom już zniknął z horyzontu...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
26-09-2006, 22:19 | #96 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Oskarżona zaginiona. To dobrze czy źle? Mam się bać czy cieszyć? Może trzeba było uciec kiedy mogłam? A może lepiej od razu popełnić samobójstwo zanim ten gbur przestrzeli mi kolana? Nie, za strachliwa jestem na to. Ciekawe gdzie jedziemy...
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
26-09-2006, 22:42 | #97 |
Reputacja: 1 | Trzydzieści pięć minut i znaleźli się na miejscu. Jechali drogami wiejskimi, aż w końcu przejechali oblodzonymi łąkami. Wszystko to, by zatrzymać się na jakimś totalnym zadupiu, nad przymarzniętą rzeczką, z lasem obok. Złe miejsce... Otworzył drzwi, bez słowa wypuścił Marie, nie odzywając się też wyrzucił z miejsca pasażera torbę. Marie stała, dygotwała z zimna, jej ręce drżały... Przypomniała sobie dom. Słodkie wylegiwanie się, Julia z herbatą brzoskwiniową, śniadanie z kotem na kolanach... Ciepły koc w bibliotece, spotkanie z Caroline... Po co ona tam pojechała!? Od momentu spotkania z tymi policjantami, od tego momentu całość była koszmarem! Koszmarem, z którego chciała się obudzić... - Zdaje mi się, że to miejsce podziała na ciebie zdecydowanie lepiej, niż kawka i ciasto...- rzucił wypranym z uczuć tonem Callers- Zastanawiasz się, co mam w torbie? Worek, saperkę i strzelbę, pamiątkę po karierze w federalnych. Niewiele o tym wie, ale tak właśnie najczęściej rozmawia się w plenerze, kiedy mieszamy się w sprawy wojskowe. Daje się do ręki wrogiego dowódcy, informatora czy szpiega małą saperkę, sam zaś do ręki biorę broń i romawiam.- kucnął, po chwili wyjął dość krótką broń, z zamkiem pneumatycznym i nadwyraz futurystycznym wyglądem, poczym kopnął torbę w kierunku Marie. - Bierz do rąk łopatę i zacznijmy rozmawiać. No więc, skarbie, jak to wszystko wyglądało na prawdę?- zaakcentował zdecydowanie ostatnie słowo.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
28-09-2006, 18:34 | #98 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Kurwa, nie wiem!!! Jestem tylko młodą, głupią dziewczyną która gówno wie o życiu. Co ja mam mu powiedzieć? Łzy same uwalniały się po kolei spod powiek, a z gardła zaczęło wydobywać się spazmatyczne łkanie. Osunęłam się na kolana. Zginę, na pewno zginę bo nie wiem co mu powiedzieć. Źle się myśli mając mętlik w głowie, a już na pewno nie wymyślę wiarygodnej historyjki kiedy jakiś szaleniec mierzy do mnie ze spluwy. - Ja mówię... hick... prawdę!
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
28-09-2006, 18:55 | #99 |
Reputacja: 1 | -Tak? To opowiedz mi wszystko jeszcze raz, od marnego początku do wielkiego końca, dobrze? Jeżeli będzie to prawda, wrócimy do domu i zastanowimy sie nad tym, co z tobą zrobimy. Ty dostaniesz gorący obiad, będziesz mogła się wykąpać, odpocząć obejrzeć telewizję... Podzwonisz do kogo chcesz, poszukam ci dobrego prawnika, pójdziemy z tym do łagodnego sędziego... A jeżeli nie, wykonamy krok drugi.- Callers wszystko mówił głosem łagodnym i miłym, aż podejrzanie miłym. No tak, dawniej to nazywało się łamaniem przesłuchanego. A Marie wydawała się być strasznie łatwym obiektem do złamania. Zrozpaczona, z odmrożonymi nogami i dłońmi i ponad wszystko zmęczona dziewczyna na samą myśl o gorącej kąpieli zaczeła płakać jeszcze mocniej. Przez chwilę poczuła, że ten mężczyzna chce jej dobra... A potem spojrzała w lufę jego strzelby.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
28-09-2006, 20:18 | #100 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Wszystko sie kiedyś kończy. Moje łzy tez już się skończyły, nie mam już ani jednej więcej by móc się wypłakać. Została już tylko obojętność i kompletna znieczulica. Wszystko się konczy, moje życie może skończyć się w każdej sekundzie, i jakoś dziwnie pogodziłam się z tym. Nie mam już siły. - Nie pamiętam co wydarzyło się zeszłej nocy. Może przynajmniej pójdę do nieba za obstawanie przy prawdzie do końca swoich chwil?
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |