Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-03-2019, 20:13   #11
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
W momencie wypowiedzenia swoich słów, miał ogromną wątpliwość, czy kobieta go zabierze ze sobą, czy nie zdecyduje się odjechać z piskiem opon. Sekundy przerwy między jego odpowiedzią, a jej decyzją, mijały niczym wieczność. Jednak kobieta zgodziła się go wpuścić. Przez chwilę był oniemiały, ale szybko zebrał się, aby nie przedłużać. To, że kobieta chciała usłyszeć jego historię upewniło go w tym, że nie była to matka Teresa, lecz prawdopodobnie też ją łączyło coś z tym popieprzonym miejscem. Cóż, będzie musiał się trochę rozgadać, więc chętnie doradziłby kobiecie kupno jakichś przekąsek, ale w tym momencie raczej nie było to możliwe.

- Jasne - odparł na sugestię opowiedzenia, o co mu chodziło z "długą historią". - Zaczęło się od tego, że przyjechałem do Lake Hills do doktora Browna na konsultację psychologiczną, niezwiązaną z tym, co się tutaj dzieje. Jednak pierwszego dnia po przyjeździe mnie nie przyjął. Tak samo, jak i Alex Greenleaf, którą już poznałem na benefisie doktora Browna w Nowym Jorku. Być może zaczęło się już wtedy, zwłaszcza, że tam kruk zabił jedną z pielęgniarek doktora. Tutaj na miejscu byliśmy zakwaterowani w domkach u Franka Crossa. Razem z Felicią Langsford, z jej partnerem Reecem. Mówię po nazwiskach, bo może pani być może kojarzy tych artystów. Już pierwszej nocy obudziliśmy się w środku nocy w lesie, gdzie naszą trójkę, bo byliśmy bez Reece'a zaatakowały... czarne istoty. Okazało się, że metodą na nich jest oświetlenie i chyba dopiero przy nim można ich zabić. Aha.

Richard wyciągnął z kieszeni rewolwer i spokojnie położył go na desce rozdzielczej, ale tak, by jednak mieć w razie czego do niego dostęp dłonią. Kto wie, czy zaraz znowu na nich coś nie wyskoczy. Spojrzał jednak też badawczo na kobietę, czy czasem nie wygoni go ona z samochodu.

- Wolałbym uniknąć zaskoczenia, gdy przy zagrożeniu go wyciągnę. Cóż, zdarzyło mi się strzelać w te istoty. Dopiero właśnie strzał przy świetle zdawał się coś dawać. Tak samo, jak Indianin, który zapalał swoje strzały przed wystrzałem. Mieszkańcy Lake Hills to kolejna opowieść, ale chyba pani również zdążyła się z ich dziwnością już zapoznać, chociażby w Moose's Horn. Gdy wróciliśmy do domków po obronie przed postaciami, nasze domki były zdemolowane. I nie było Reece'a. Przyjechała policja, zabrała nas na komisariat, ale nic nie pomogła. Olała naszą sprawę. Później, Felicia dostała telefon od Reece'a, który chciał, żeby pojechała za miasto. Ja i Alex pojechaliśmy z nią. Kończyło nam się paliwo, więc przyjechaliśmy na stację zatankować. Tutaj zaczął nas atakować... dystrybutor. Unosiła się z niego czarna mgiełka, kapał czarny płyn, a on sam unosił się w powietrzu i spadał w naszą stronę. Strzelałem w niego, aby nie zostać przez niego zgniecionym, czego efektem jest ten pożar. Pewnie teraz zapytasz, gdzie jest ta Alex i Felicia. Nie mam pojęcia. Zniknęły. O ile Felicia zniknęła mi z oczu, próbując zapalić światło na stacji, tak Alex była zraniona, siedziała ze mną w samochodzie, gdy ją opatrywałem. Na chwilę nie patrzyłem na nią, a ona zniknęła, gdy ponownie odwróciłem wzrok. Felicia też wcześniej została zraniona przez jedną z tych postaci, może to ma jakieś znaczenie. Ale zniknęły, rozpłynęły się w powietrzu. A później zobaczyłem światło reflektorów tego samochodu.

Po zakończeniu, przełknął ślinę. Niby pożar dawał sporo światła, co równało się ze względnym bezpieczeństwem, ale bał się zostać sam. Było mu już co prawda trochę lepiej po wygadaniu się, jednak teraz obawiał się tego, czy znajdzie jakieś zrozumienie oraz czy kobieta zdecyduje się go zabrać ze sobą.
 
Zara jest offline  
Stary 23-03-2019, 01:20   #12
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Diana słuchała i z każdym słowem padającym z ust młodzieńca, coraz mocniej wątpiła w słuszność swojej decyzji. Fakt, niektóre z informacji, które jej podał, pokrywały się z tym czego sama doświadczyła, jednak racjonalna strona jej samej, z energią godną lepszej sprawy, próbowała narzucić jej odpowiedni punkt widzenia. W końcu takie rzeczy nie dzieją się w rzeczywistości. To są historie żywcem wzięte z książek, opowieści rozbudzonej fantazji. Nic z tego nie miało prawa mieć miejsca. No, poza tym, co była w stanie ujrzeć na własne oczy. Jak chociażby płonąca stacja benzynowa. Problem, a jakże, tkwił jednak w tym, że przecież ona sama doświadczyła czegoś zbliżonego do tego, co jej opisał. Ci mężczyźni wyłaniający się z lasu, ten człowiek na moście, ta nadal nie wyjaśniona przygoda w sklepie. Nic z tego nie miało prawa zaistnieć w realnym, racjonalnym świecie, zamieszkałym przez cywilizowane osoby, które nie wierzą w magię, nie wierzą w duchy i ogólnie twardo stąpają po ziemi. No bo co by się stało gdyby nagle wszyscy zaczęli snuć podobne opowieści? Świat jak nic stanąłby na głowie. Mniej więcej jak teraz…

Pojawienie się na scenie rewolweru, sprawiło że Diana drgnęła nerwowo. Broń, pomimo tego, że została odłożona tak by mogła ją widzieć, znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko młodzieńca. Na dodatek młodzieńca opowiadającego szalone historie. Dwie przeciwne sobie strony podjęły walkę w jej umyśle. Posiadanie broni było bez wątpienia plusem. Sama widziała, że dzięki temu można było co najmniej spowolnić te istoty. Nie widziała jednak potwierdzenia tego, że można je zabić. Czy ów człowiek przy domkach, Chuck Finley, wiedział z czym ma do czynienia? Bez wątpienia orientował się, że nie są one tylko wytworami szalonego umysłu. Widział je, walczył z nimi. Tylko czy on w ogóle istniał na prawdę, czy też stanowił kolejny wytwór choroby? Nie wiedziała, nie była w stanie określić jednoznacznie co było prawdą, a co nią nie było. W tym szaleństwie, w którym tkwiła, mogło być zarówno tak jak i tak. Jedno, co wiedziała na pewno to to, że pragnęła owe szaleństwo przeżyć.

Odczekała, aż skończy mówić. Po owym końcu nastała chwila ciszy, w której Diana siłą woli odwróciła wzrok od broni i wbiła go w płomienie. Teraz była odpowiednia chwila by podzielić się własnymi doświadczeniami. Tylko czy powinna? Czy nie okaże się, że w jednym miejscu, w jednym samochodzie, spotkała się dwójka szaleńców? Możliwe…
- Widziałam te istoty - przyznała, zaciskając dłonie na kierownicy, jakby ta była kołem ratunkowym. - Najpierw przy moście, w dniu mojego przyjazdu. Nie podejrzewając niczego zatrzymałam się myśląc że człowiek, który się tam pojawił, potrzebuje pomocy. Zaskoczenie nie było miłe, podobnie jak problem w postaci wyrwanych drzwi samochodu. Nie masz pojęcia jak trudno znaleźć drugie na wymianę - parsknęła cichym, pozbawionym wesołości śmiechem. - Później widziałam ten mrok… Znaczy… Wydaje mi się że to było to - zaczęła się plątać. Po raz pierwszy od dawna brakowało jej odpowiednich słów. To doprawdy nie świadczyło za dobrze o jej obecnym stanie.
- Światło zdecydowanie pomogło - kontynuowała. - Kolejną dziwną rzeczą było wydarzenie w sklepie. Nie wiem w jaki sposób ale czas jakby przeskoczył - zerknęła na siedzącego obok młodzieńca. - Zdaję sobie sprawę jak szalenie to brzmi. W jednej chwili było mniej więcej południe i stałam w łazience sklepu, a w następnej był już wieczór, a sklep zamknięty. Według właściciela, który wielce niezadowolony pojawił się by mnie wypuścić, wyszłam już dawno temu i nawet udało mi się zgubić przy tym kartę kredytową. Nic takiego nie pamiętam. Nic, a nic - z trudem oderwała dłoń od kierowanicy i przesunęła luźne kosmyki siwych włosów za ucho. Dłoń lekko się jej trzęsła, co nie było dobrym znakiem.
- Wracając po ciemku dostrzegłam dziwne znaki na pniach drzew ale, jak możesz sobie wyobrazić, nie miałam ochoty na dalsze przygody. Jedyne czego chciałam to odpocząć. I tu właśnie pojawili się kolejni. Tym razem trzech. Wyszli z lasu przy domkach, o których wspomniałeś. Nie byli sami, była tam także kobieta z siekierą, której ewidentnie przeszkadzało to, że istnieję. Jak widać, uciekłam. Pomógł mi niejaki Chuck Finley, także używając przeciwko nim broni chociaż oni i tak wstawali i szli dalej. Mam nadzieję, że udało się mu przeżyć…
Urwała i zerknęła na swojego pasażera. Ich historie brzmiały podobnie. Noc, atakujące istoty, mrok który je spowijał. To, że światło było ich najlepszą bronią. Czyżby chodziło o zbiorową halucynację? A może oboje śpią, z tym że w jakiś sposób ich sen jest taki sam. Jej umysł zaczął wyszukiwać coraz to nowe wyjaśnienia tej sytuacji.
- Wyraźnie także coś czaiło się w tym tunelu - wskazała głową miejsce, z którego się wyłoniła. - Chociaż czy wyraźnie…? Równie dobrze może to być objaw paranoi lub choroby psychicznej - tym razem, gdy się uśmiechnęła, w jej oczach zalśniły iskierki wesołości. Cóż, lepiej się śmiać niż płakać.
- I tyle by było tej całej historii. Nie licząc tej muzyki… - Powiedziawszy to, przypomniała sobie o czymś co powiedział Chuck. Jej dłoń sięgnęła w stronę radia. Z głośników popłynął głos prezentera radiowego. Najwyraźniej była to pora na późnowieczorne wiadomości. Nie było w tym absolutnie nic dziwnego. Może włączyła radio zbyt późno? Pokręciła głową, wyrzucając z niej niepotrzebne myśli.
- Przepraszam. To tylko coś co powiedział Finley - usprawiedliwiła swoje dziwne zachowanie. - Masz może jakąś teorię na temat tego co się tu dzieje? I jesteśmy teraz bezpieczni, prawda? One unikają światła - dopytała, głównie po to by po raz kolejny usłyszeć zapewnienie, że w świetle nic im nie grozi.

 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 23-03-2019, 13:44   #13
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Każde wypowiadane słowo kobiety upewniało Richarda, że jest ona kolejną towarzyszką niedoli. Poczuł lekkie ciepło na sercu, że nie będzie musiał sam dzielić tego dziwnego losu. Że przynajmniej do momentu, kiedy jego rozmówczyni nie da się zranić, to będzie miał wsparcie. Bo sam nie wiedział, co to wszystko znaczy, ale dobrze było wyjawić jej jeszcze więcej szczegółów, jakie poznał w chorym Lake Hills.

- Tak, światło daje jakieś bezpieczeństwo, a poza tym też jestem za tym, żeby zostawić radio - zwrócił się do kobiety. - Jest tu pewien zespół, Płonące Bydlaki, ich piosenki... mają jakieś znaczenie, są w nich wskazówki. Wszystko jest dziwne, zastanawiające. Już w pociągu, dojeżdżając do Lake Hills, w radiu słyszałem słowa prezentera, aby zawrócić. Wydawało mi się to jakimś przypadkiem, teraz już nie. Znaleźliśmy zeszyt, w którym jakiś autor programu przyrodniczego prowadził zapiski. Z początku zupełnie normalnie, ale stracił przytomność po przewróceniu się i też widział postacie. Z czasem zaczynał coraz bardziej wariować, jego zapiski robiły się coraz bardziej dzikie, a jedynym sensownym na koniec wyrażeniem było "uciekaj!". Jednak nie mógł tego zrobić, ale nie zapisał czemu. Można się domyślać.
Spojrzał wymownie na kobietę.
- My nawet nie myśleliśmy o ucieczce, chcieliśmy odnaleźć Reece'a. Teraz musiałbym odnaleźć jeszcze Felicię i Alex, ale sam nie wiem, czy to ma sens, czy one istnieją, czy były tu naprawdę? Jeszcze wcześniej w telewizorze, jaki włączył się w domku Alex, pojawił się program, w którym mówili o kryptach, w których oprócz martwych ludzi kryją się mroczne tajemnice. Kobieta imieniem Jane zabiła tam swego partnera Johna, wyrywając mu serce i mówiąc, że nasza kolej... Jest jeszcze sprawa naszej twórczości. Alex odnalazła swój wiersz, a nawet nie wiedziała, co on oznacza. Było w nim coś o tajemnicach leżących pod truchłem nowoczesności, do natury których bramą są kości, a drogę mają wskazać różnice. Felicia swoją płaskorzeźbę Indianina, który nas uratował. Ja odnalazłem narysowaną przeze mnie czarną postać drwala, pierwszej czarnej postaci, która nas zaatakowała. Teraz znalazłem rzeźbę Felicii, przedstawiającą ten domek.
Wyciągnął na dłoni rzeźbę domku, aby jego rozmówczyni także się mu przyjrzała. Sam próbował sobie przypomnieć, czy widział taki w Lake Hills i okolicach.
- To pewnie jest jakaś wskazówka. Dobrze byłoby go odnaleźć za dnia i się mu przyjrzeć. Jak i miejsca, w których byliśmy, czy czasem nie pozostawiliśmy tam jeszcze jakiejś swojej nieświadomej twórczości. Ale co do dnia i całego czasu, to również odczuwam coś nienaturalnego. Chociażby dzisiaj, wjechaliśmy do tunelu, który prowadził na stację, gdy było jasno, wyjechaliśmy w pełnej nocy. To niemożliwe. Ale jest... coś, co kontroluje czas? Boże, jak to głupio brzmi... Może jednak coś się uda znaleźć u tego bardzo dziwnego zegarmistrza z przerażającym psem. Jest jeszcze jezioro... niezbyt rozmowny Indianin wspomniał coś o przewracających się kanu do jednego z potworów, jak i o nadciągającej burzy. Po tym ostatnio widzieliśmy go, jak biegł uzbrojony w stronę jeziora. Na stacji widziałem artykuł o rocznicy zatonięcia wyspy na jeziorze Canoe Lake. Dwie osoby wtedy zginęły, a Adela Walker, bardzo dziwna kobieta, którą poznaliśmy w restauracji, mimo posiadania wiedzy, milczy na ten temat. Większość tutejszych mieszkańców jest dziwna. Jeśli... jeśli nie zamierzasz stąd uciekać, myślę, że dobrze byłoby sprawdzić w miasteczku, czy oni w ogóle śpią w swoich domach. Czy ich te istoty nie atakują? Czy są bezpieczni? Oczywiście, potrzebujemy do tego sporo światła i broń, żeby się obronić. Zresztą, możemy zacząć od tego Chucka Finleya, on chyba jest w podobnej sytuacji do nas.
 

Ostatnio edytowane przez Zara : 23-03-2019 o 20:04.
Zara jest offline  
Stary 26-03-2019, 07:21   #14
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Informacji było dużo. Tak dużo, że Diana zaczęła się w nich gubić. Było to także nieco niepokojące bo… Cóż, nie dość że wszystko brzmiało jak majaki szaleńca to na dodatek istniała w tym wszystkim szansa na to, że w całą sprawę są także zamieszani mieszkańcy miasteczka. No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że na dobrą sprawę żyli oni sobie w spokoju i nic im się nie przytrafiało. Przynajmniej ona niczego nie zaobserwowała, a przecież… No tak, właściwie to nic nie stało na przeszkodzie by faktycznie owe spowite w mrok istoty atakowały tylko przyjezdnych. Może miasteczko w ten właśnie sposób broniło swych sekretów? Tylko… Nie, to wszystko nadal brzmiało jak majaki szaleńca. W końcu to nie było średniowiecze!

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł by wracać tam w nocy - odpowiedziała po dłuższej chwili. Jej spojrzenie wbite było w jamę tunelu. Minęło ledwie kilka minut od chwili, w której się z niego wyłoniła. Nie chciała tam wracać. Nie chciała ponownie czuć tego wiszącego w powietrzu zagrożenia, które oblepiało ją niczym poranna mgła.
Wbrew jednak temu co powiedziała i co mroziło jej serce, rozważała pomysł młodzieńca. Rozważała go nie dlatego, że zależało jej na zbadaniu całej sprawy ale dlatego, że zwyczajnie nie chciała ponownie zostać całkiem sama. Bała się tego niemal tak samo jak cieni. Bała się tego, że nie zauważy momentu, w którym szpony szaleństwa zacisną się na niej i nie będzie sposobu na to by się z nich wydostać.
- Jeżeli jednak uważasz, że powinniśmy… - Nagle poczuła jak przygniatają ją lata, jakie za sobą miała. Nie była już młodą dziewczyną, pragnęła spokoju, a nie kolejnych przygód. Czuła się słaba i bezbronna w obliczu zagrożenia, z którym nie umiała sobie poradzić. On przynajmniej miał broń i istniała pewna szansa na to, że umie się nią przynajmniej w podstawowym zakresie posługiwać. Taką miała przynajmniej nadzieję. Ona zaś…? Ona miała swój pogrzebacz…
- Z tym, że uważam iż nie powinniśmy zostawać w tym mieście dłużej niż to konieczne by zbadać sprawę. Nie sądzę byśmy byli tu mile widzianymi gośćmi - zdradziła się ze swoimi podejrzeniami.
Nie zamierzała się teraz rozwodzić nad informacjami, które zostały jej przekazane. Będą musiały poczekać na swoją kolej, gdy już ułoży je sobie w głowie.

 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 02-04-2019, 22:50   #15
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Diana zawróciła wbrew sobie. Również wbrew sobie oddalała się od źródła światła, a zbliżała do tunelu, gdzie ciemności zamknęły się na nich tam, gdzie tylko pozwalał na to niedostatek światła. Kleiły się do auta jakby nie chciały się poddać światłu.

Wyjechali z tunelu i niemal natychmiast otoczyły ich wysokie ściany ciemnych drzew. Oboje od czasu do czasu dostrzegali ruch w pobliskich krzakach lub w oddali. Ciemność falowała zniekształcając świat.

- Proszę państwa, nie mogę uwierzyć własnym oczom, ale właśnie patrzę na pożar w okolicach stacji na 120. Jak żyję, a żyję już całkiem długo, nie widziałem takiego widoku. Ze stacji wygląda jak świetlista plamka. O Boże! To chyba eksplozja. Czas na przerwę muzyczną, w której to powiadomię straż pożarną o zaistniałym incydencie.

Łuna z tyłu uległa znaczącemu wzmocnieniu, od którego noc wydawała się jęknąć, zaś wersję spikera radiowego potwierdzał głośny huk, jaki usłyszeli jeszcze przed obwieszczeniem. Z radia popłynęła zapowiedziana muzyka.


- To był, oczywiście, nasz ukochany zespół, Płonące Bydlaki. Mam nadzieję, że dobrze się trzymacie, zwariowane bliźniaki. Tymczasem mam dla państwa dobrą wiadomość. Dzielni strażacy za chwilę będą na miejscu i opanują ten cały bałagan. Razem z nimi jedzie policja i karetka. Nie mamy informacji o rannych, ale zawsze lepiej jest mieć pomoc medyczną pod ręką, nieprawdaż?

Skręcili w kierunku domków do wynajęcia. Na stojącym przy drodze pniu pod wpływem oświetlenia ukazała się znajoma Dianie jaskrawożółta strzałka uparcie wskazująca drogę między modrzewie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 07-04-2019, 20:31   #16
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Powrót do miasta nie był tym, co wydawało się Dianie logiczne. Powinni uciekać od zagrożenia, a nie wracać do niego. Niestety, robili coś zupełnie innego i ona się na to godziła. Nadal nie była pewna dlaczego, bo przecież o samą chęć posiadania towarzystwa nie mogło chodzić, prawda? Nie narażałaby swojego życia dla czegoś takiego… Może też chciała rozwiązać tą zagadkę? O, to już brzmiało lepiej. W końcu była pisarką, tajemnice i niesamowite wydarzenia powinny być dla niej niczym oliwa dla ognia. Powinna zagłębić się w nie i przetworzyć je na swój kolejny, wielki sukces. Tylko czy to wszystko było warte narażania czegoś tak cennego jak życie? Do tego życie, które dopiero co udało się jej ocalić, poświęcając przy tym inną istotę ludzką. Było już jednak za późno by się wycofywać. Podjęli decyzję, jechali z powrotem, ponownie zagłębiając się w ciemność i w kryjące się w niej zagrożenia.

Utwór, który rozbrzmiał w radiu po informacji o pożarze sprawił, że Diana wzdrygnęła się. Znała już tą piosenkę. To była ta sama, która rozbrzmiewała gdy wyjeżdżała z miasta. Teraz witała ją ponownie, niczym stary, dobry znajomy. Słowa rozbrzmiewały, wypełniając ciszę wnętrza samochodu. Kolejne zdania układały się w zwrotki. Podpowiadały, a może to tylko ona miała nadzieję, że były podpowiedzią. Jakże pasowały do ich sytuacji.
Pasowały także, a przynajmniej wyczulona na wszystko Diana uznała że pasują, do strzałki widocznej na pniu. Natychmiast wcisnęła hamulec, czując jak pas bezpieczeństwa nieprzyjemnie wżyna się jej w ciało. Wpatrywała się w znak jakby oczekując, że sam z siebie wyjawi skrywaną przez siebie tajemnicę.
- Wychodzimy - zadecydowała. - Masz latarkę? - dorzuciła pytanie, sprawdzając jednocześnie schowek na rękawiczki. Nie było tam jednak tego czego szukała. Bez światła nie mogli iść więc nadzieja pozostawała w jej towarzyszu. Podjęła jednak decyzję. Dość unikania tego, co pojawiało się przed jej oczami. Poradzi sobie, a później wróci do cywilizacji i zacznie żyć pełnią życia. Bez żalu i bez życia przeszłością. O ile przeżyją, oczywiście.
- To już kolejny raz gdy słyszę ten utwór i widzę te znaki. To musi mieć jakieś znaczenie, a przynajmniej kryć za sobą jakieś odpowiedzi. Poprzednim razem zignorowałam je, teraz… - westchnęła, czując jak coś ciężkiego opada jej na ramiona. - Teraz uważam, że powinniśmy to sprawdzić.

 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 08-04-2019, 20:37   #17
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Spore zdziwienie wymalowało się na twarzy Richarda, gdy kobieta zdecydowała się jednak zawrócić do miasta. Sam czuł się jak szaleniec, a skoro ona go posłuchała, to prawdopodobnie też do tego grona można było ją zaliczyć. Pomyślał jednak, że głupio teraz, po całym tym jego wywodzie zawierającym przemyślenia i plany działania, zmieniał zdanie i odradzał podróż w stronę centrum Lake Hills.

Od czasu radiowęzłów szkolnych, o Richardzie nie wypowiadano się w radiu. Zdarzało mu się to w czasopismach, gazetach, nawet kiedyś przemknął przez TV, o samych portalach internetowych nie wspominając, ale podpalenie stacji benzynowej to był jego pierwszy wyczyn w dorosłości, który skomentowano drogą radiową. Czy przynajmniej pierwszy, o którym słyszał. Na szczęście póki co pozostawał anonimowym i odetchnął z ulgą, że odjechali z miejsca zdarzenia. Wolałby jednak uniknąć konieczności tłumaczenia się z tego, że wywołał pożar wskutek strzelaniny z atakującym go dystrybutorem.

Wsłuchując się w muzykę i słowa prezentera z radia, szarpnęło jego dość wątłą sylwetką, gdy kobieta nagle zahamowała. Automatycznie sięgnął do rewolweru, aby czasem nie spadł i gdzieś przypadkowo nie wystrzelił. Zresztą, za chwilę i tak mógł mu się przydać, skoro wychodzili na zewnątrz. Nie miał już wątpliwości, że kobieta również jest szalona, skoro chciała iść za tą żółtą strzałką. Nie zamierzał jednak protestować, a pochwycił w dłoń rewolwer i wyszedł z auta.

- Jasne, masz - przekazał kobiecie latarkę trzymaną w kieszeni. - Jeśli ja mam zajmować się strzelaniem, to będziesz mi musiała oświetlać cele. Niestety żaden ze mnie Lucky Luke, więc na raz oświetlać i strzelać nie dam rady.

Przez chwilę zastanowił się, czy kobieta będzie znała wskazaną postać, która dla niego, rysownika i komiksiarza, była oczywista. Ale dla niej... może przynajmniej może z racji wieku. Chociaż na tą myśl tym bardziej zrobiło mu się głupio i cieszył się, że nocne ciemności nieco okrywały jego zaczerwienienie na twarzy.

- Chodźmy, zdam się na twoją intuicję - starał się rzucić przyjaźnie przed wyruszeniem w drogę, preferując odwołać się do kobiecej intuicji, niż większego doświadczenia życiowego.
 
Zara jest offline  
Stary 14-04-2019, 13:43   #18
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację

Zostawili samochód na poboczu i ruszyli między drzewa w kierunku wskazywanym przez strzałkę, która zniknęła natychmiast po skierowaniu snopu światła w innym kierunku. Między wysokie drzewa z rosnącymi wysoko gałęziami, między nisko rosnące, rozłożyste krzewy szczelnie osłaniające to, co znajdowało się za nimi.

Słyszeli każdy swój krok stawiany na ściółce leśnej. Chrzęst igieł i liści. Łamane, drobne gałązki. Nawet szelest uginającego się mchu. Mijali kolejnych milczących strażników, jakimi były grube pnie. Samochód zniknął za ścianą szaty roślinnej. Wciąż byli blisko, lecz nie sposób było określić jak daleko od niego.

Ciemność wokół budziła się do życia. Drgała lekko stopniowo przeradzając się w falowanie uciekające od słabnącego światła latarki. Baterie się wyczerpywały. Otaczająca ciemność zdawała się je forsować, zmuszać do wzmożonej pracy.

Na jednym z pni pojawiła się kolejna, lśniąca strzałka.

Nagle za ich plecami coś zerwało się z wrzaskiem. Oboje natychmiast się odwrócili. Ptak z łopotem skrzydeł wzniósł się między gałęzie. To tylko zwierzę decydujące się na ucieczkę.

Ponownie podążyli za wskazaniami strzałki i już po chwili ich oczom ukazało się znacznie więcej światła pochodzącego od fluorescencyjnej farby. W miarę zbliżania się, kolejne pnie lśniły coraz mocniej. Niewielki skrawek terenu świecił z każdej strony. Gdzie tylko Diana nie skierowała latarki, tam pnie tworzyły nierównomierny okrąg pni lśniących pod wpływem światła. Jeden z nich różnił się od pozostałych. Między gałęziami krzewu znajdował się symbol płonącej pochodni zamkniętej w kręgu.

 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 23-04-2019, 20:05   #19
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Niezliczone przekleństwa pojawiały się w umyśle Richarda, gdy światło latarki coraz bardziej gasło. Przecież niedawno ją kupił! Prawdopodobnie znowu chodziło o dziwny upływ czasu w Lake Hills, bo nawet najtańsze baterie powinny wytrzymać znacznie dłużej. Mimo wszystko, jeśli uda im się dożyć następnego dnia, poszuka w sklepie dla pewności tych reklamowanych przez różowe króliczki, sławiących ich wytrzymałość.

Znaleźli się wśród fluorescencyjnej farby, która chwilowo zmniejszała problematykę braku światła. Dawała jednak kolejną zagwozdkę. Coś celowo oznaczyło to miejsce i czy można było mieć pewność, że miało dobre zamiary? Czy bezpiecznie było tutaj przebywać i co w ogóle miało znaczyć jedno specjalnie oznaczone drzewo? Richard początkowo nie miał pomysłu, więc by rozpocząć rozmowę, zagaił towarzyszkę żartem.

- Może powinienem podpalić to drzewo? - zapytał, mając w pamięci swoje niedawne wyczyny ze stacją benzynową. Szybko jednak dodał, by zmniejszyć zażenowanie. - Tak serio, to nie wiem, może te drzewa skrywają klucz, o którym było w piosence z radia? Nie zaszkodzi go przeszukać, przynajmniej w czasie, gdy podasz lepszy pomysł na działanie.
 
Zara jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172