|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-05-2007, 10:06 | #61 |
Reputacja: 1 | Po słowach wypowiedzianych przez Malaesa, Neidzie znów zachciało się wymiotować, lecz tym razem udało się to jakoś powstrzymać. - Dziękuję, panie - wymamrotała chwiejnym głosem do Patrasa, który wziął ją pod ramię. Wciąż czuła tą nieprzyjemną pustkę w żołądku, co przyprawiało ją o cudem powstrzymywane mdłości.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. |
02-05-2007, 11:59 | #62 |
Reputacja: 1 | - Uciekamy? - zapytał Andre pozostałych kompanów. Widział wylatującą sowę, spojrzał raz jeszcze w miejsce skąd ona wyleciała i rzekł - Nawet gromowładny Zeus czasami musi ustąpić - rzekł i ruszył za Patrasem niosącym Neidę. Spojrzał na roztrzęsionego kapłana Hadesa, podszedł, podniósł go z ziemi i rzekł - Wstawaj, i niech Zeus ma nas w swej opiece, w innym wypadku długo nie pociągniemy. - Andre przełożył rękę Malaesa przez swoją szyję, wstał razem z nim i podążył za innymi.
__________________ Hrabia Andre - Andrew/Graffek |
03-05-2007, 01:15 | #63 |
Reputacja: 1 | -[i] Dziękuję [i]- powiedział Malaes, gdy mu pomagano. Był zbyt wyczerpany wizją, by chodzić i w tym samym czasie mówić więcej. Ograniczył się więc do podziękowania i nie myślał nawet, co naprawdę pokazywała wizja. "Może potem..." |
03-05-2007, 19:51 | #64 |
Reputacja: 1 | Podeszliście do miejsca, gdzie sowa wyleciała na otwartą przestrzeń. Wcześniej tego nie dostrzegliście. Zbocze góry było dość łagodne. Liczne dziury pozwalały wam na łatwe zejście. Skrzywiliście się na widok połyskującej, ludzkiej czaszki i stóp kolejnego otworu, tym razem u stóp wzniesienia. Obok niej znajdowała się niewielka studnia. Niepewnie ruszyliście w kierunku zabudowań z bólem wspominając wnętrze góry, którą zostawialiście daleko za sobą. Po około dwóch godzinach morderczej walki z upałem, doszliście do pierwszego, ogromnego domu. Natychmiast schowaliście się za rogiem prostokątnego budynku. Z wielkiego, wysokiego na co najmniej dziesięć metrów otworu na wzór drzwi, wyszła niziutka kobieta. Z ulgą spojrzeliście na nią, jednak doświadczenie Patrasa kazało mu zatrzymać was. Z zazdrością patrzyliście, jak nieznajoma podnosi spory dzban do ust. Na jej śnieżnobiałą szatę polała się czerwona ciecz. Wino... Chwilę później odstawiła dzbanek. Akurat słońce zaczęło zachodzić, temperatura wracała do normalności. Z budynku wyszedł olbrzymi mężczyzna (człowiek), wzrostem podobny do Odyseusza. No dobra, panowie! Wracamy do pracy! - krzyknął w kierunku pozostałych domów. Z wnętrz zaczęli wychodzić mężczyźni. Stanęli w szeregu. Opalony, brodaty pan, który przed chwilą wyszedł za kobietą, stanął naprzeciwko nich. Przeliczył ich. Brakuje mi tu jednego. A gdzie jest Androkles? - rzucił w ich kierunku Nie wiemy! Cały dzień nie wychodziliśmy z domów! - krzyknęli razem do niego. W odpowiedzi, człowiek wyglądający na szefa, wskazał palcem na centrum olbrzymiej wioski. Znajdowały się tam jakieś zarośla. Dziesięciu mężczyzn rzuciło się w ich kierunku, a ostatni, który wydał rozkaz, wyjął długi, spiżowy miecz ze skórzanej pochwy, i zaczął krążyć wokół nich. Ostatnio edytowane przez Yaneks : 04-05-2007 o 10:57. |
03-05-2007, 20:06 | #65 |
Reputacja: 1 | Andre patrzył na wielkiego człowieka (tak? ) z zaciekawieniem. Szybko pomodlił się do Zeusa o to, by nic im się nie stało i szeptem przemówił do reszty drużyny. - Nie wiem jak wy, ale ja bym zaczekał, aż ten dryblas pójdzie spać, bo jeżeli nie jest on naszym dobrym kolegom, może nie być miło. Tak w ogóle, to kim on na Hadesa jest?! - rzekł do reszty. Po chwili milczenia przemówił po raz wtóry - Jeżeli nie jest on pokojowo nastawiony, zdałoby się znaleźć tego, który mu zwiał. Jak on tam się nazywał? Androkles? Na pewno nam się przyda.
__________________ Hrabia Andre - Andrew/Graffek |
06-05-2007, 16:23 | #66 |
Reputacja: 1 | -Moim zdaniem powinniśmy z nimi porozmawiać,nie wyglądają groźnie.Mam wrażenie,że tej wiosce dzieje się coś dziwnego?!Może ta sowa to znak od Ateny,która specjalnie nas tu sprowadziła,żebyśmy pomogli tym ludziom?Natomiast jeśli wszystko jest w pożądku to uzupełnimy prowiant,prześpimy się w cywilizowanych warunkach i ruszymy jutro z koro świt w drogę.Co o tym sądzicie-zapytała, jej spojrzenie utkwione było jednak w Spartaninie,który został ich nieformalnym przywódcą, a poza tym Medea czuła do niego sympatię i respekt.-Jak się czujesz,ta wizja chyba bardzo Cię wyczerpała?-zapytała kapłana Hadesa kucając koło niego pod scianą w cieniu,sięgnęla do swojej torby i wyciągnęła mały stamnos z oliwkami.-Weż zjedz parę,to dar Ateny dla mojego ludu,poczujesz się lepiej. Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 06-05-2007 o 16:36. |
06-05-2007, 19:50 | #67 |
Reputacja: 1 | Patras poczuł ulgę, kiedy wyszli z jaskini. Przez chwilę wiedział, że drużyna jest bezpieczna. Nawet gorąco mu jakoś niezbyt sprawiało trudności. Może to jego wyszkolenie do radzenia sobie w najgorszych warunkach, może... sam nie wiedział co. Gdy poczuł, że kapłanka Afrodyty ma już na tyle sił, aby iść dalej postawił ją. Teraz siedząc w ukryciu zastanawiał się nad kolejnym posunięciem. Iść do nich i "zapytać o drogę", czy też wpierw inwigilować ich społeczeństwo. Sądził, że nie najgorzej będzie jeśli czegoś się o nich dowiedzą. Ta wyspa była inna, dziwna. Tu nic nie było tak jak trzeba. Jedynie bogowie czasami na nich zwrócili swój łaskawy wzrok. Mają parę chwil aby się zastanowić co robić dalej. On sam nie chciał być jakimś dowódcą oddziału kapłanów więc niech w takich sytuacjach gdzie mają czas na to, starają się rozważać zdanie każdego. Spartan chciał wysłuchać innych poglądów. Łatwiej mu będzie podjąć decyzję. Mówił cichym szeptem -Proszę, trochę ciszej. Nie powinniśmy ufać każdemu. Wyspa nie przywitała nas dobrze. Powiem wam szczerze, że wolałbym ich sprawdzić. Mam pewien plan, lecz wolę was wpierw wysłuchać. Starał się mówić jak najlepiej potrafił. Boscy słudzy mogli być nieprzyzwyczajeni do lakonicznych wypowiedzi.
__________________ "Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi Będą umierać powoli Tak znacznie bardziej boli Więc zastanów się co wolisz" |
06-05-2007, 23:39 | #68 |
Reputacja: 1 | Rozmawialiście między sobą, gdy zobaczyliście, jak wielki człowiek idzie w waszym kierunku. Patras natychmiast zasłonił was tarczą i wypchnął za drugi róg. Gdybyście tam zostali, niechybnie odkryto by was. Hmm, dziwne. Jestem pewny, że przed chwilą widziałem tu cień... - mruknął niewyraźnie. Twarz Patrasa ociekała potem. Przycisnął was do skały ryzykując połamanie własnych kości. Zacisnął zęby i dalej utrzymywał was w tej pozycji, dopóki mężczyzna nie odszedł. Hoplita upadł na kolana i zaczął kaszleć. Po chwili jednak wstał i otrzepał się. Teraz wyglądał zupełnie normalnie. Czuliście do niego respekt. Po raz kolejny ocalił was, nie wiedzieliście jednak przed czym. Czy nieznajomy miałby wobec was dobre zamiary? Spojrzeliście po okolicznym terenie. Na pobliskim wzgórzu widniał niewielki domek. Oprócz tego, ze skały, do której przycisnął was Patras, można było wejść na posąg Heliosa, a z niego na dach marmurowego, ogromnego domu. |
07-05-2007, 00:07 | #69 |
Reputacja: 1 | Malaes był jeszcze trochę skołowany po swojej wizji w grocie. Minęło dużo czasu, ale skwar nie dał jego nadwyrężonej głowie odpocząć. Nie wiedział, co powiedzieć, kiedy Patras pytał ich o plan. Jednak gdy zastanawiał się nad tym, hoplita nagle wcisnął grupę w skałę, prawie łamiąc żebra kapłanowi Hadesa. Gdy mógł wreszcie oddychać, rozejrzał się dookoła. To, co zobaczył, uradowało go. "Ha! Wreszcie mogę powiedzieć coś... strategicznego!" - pomyślał, po czym odezwał się. - Patrzcie! - zdawał sobie sprawę, że wszyscy to widzą, jednak chciał zwrócić tak uwagę towarzyszy na siebie - Tam jest jakiś domek! Możemy do niego wejść! Ale myślę, że lepszym rozwiązaniem będzie wejście na skałę, z którą dobrze już się zapoznaliśmy i przejście po posągu na ten budynek. Stamtąd będzie wiele widać, nas z kolei nikt nie zauważy. Malaes zamarł, mając nadzieję, że inni poprą jego plan. |
07-05-2007, 00:12 | #70 |
Reputacja: 1 | Medea leżała cicho przyciśnięta do ziemi, z jednej strony była wściekła na siebie przez ten niepotrzebny altruistyczny gest zdekoncentrowała się, na świetlistą tarczę Ateny! Jak mogłam, jestem słaba, wiadomo jak kończą ci co poswięcają sie dla innych, przykuci do skał Kaukazu.-wyrzucała sobie w jaj duszy walczyły ze sobą dwa sprzeczne isnienia twarda,nieczuła wojowniczka z ciepłą,delikatna kobietą.Ta ostatnia zdobyła teraz znaczną przewagę.Kapłanka czuła nieznośne ciepło które rozchodziło się po jej ciele kiedy tak leżała prawie zmiażdżona pod muskularnym Spartaninem.-Ateno odpędż ode mnie te złe myśli,oddal pokusę!Przywróć spokuj umysłu i ciała!-szeptała gorączkowo.Kiedy Patras uwolnił ich już ze swego żelaznego uścisku,wsatała pośpiesznie rozejrzła się dookoła, widząc wejście na taras zebrała sie w sobie -Idę na zwiady-powiedział ze wzrokiem wbitym w ziemię i czymprędzej zaczeła wdrabywać się na taras.Byle tylko nikt nie zobaczył jej rozognionyh policzków,jest kapłanką Ateny nie może o tym zapominać!Dlaczego nikt w świątyni nie przygotował ją na taka sytuację, uczono ją walczyć,spędzała całe dnie na studiowaniu zwojów filozofów,medyków,strategów,cała ta wiedza wydawała jej się teraz marna nic nie warta.Medea czuła się zagubiona. Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 07-05-2007 o 00:16. |