|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-06-2008, 12:36 | #41 |
Reputacja: 1 | Usłyszawszy nawoływanie do stołu, skoczył czym prędzej koszulę chociaż ubrać. Biegiem wpadł po ubranie, zapominając przy tym się schylić, więc huknął czołem w framugę aż mu świeczki zapaliły się w oczach. Klnąc po holendersku ile wlezie, złapał jeszcze kapelusz, krzywiąc się niemiłosiernie wcisnął go na głowę, następnie począł dopinać guziki kurtki i przeszedł do jadalni akurat na słowa Sosnowskiego: – Ale pierwej poznajcie panie Kucińskie.- na te słowa Piotr spojrzał ku schodzącym kobietom i zamaszystym ruchem zaczął wywijać kapeluszem w ukłonie, którego to nauczył się na dworach francuskich. W połowie ruchu tylko zgrzytnął zębami bo spostrzegł się iż guziki kurtki ma krzywo zapięte. Próbował maskować niechlujstwo szybkiego ubierania trzymanym w ręku kapeluszem. Gdy tylko panie Kucińskie z powrotem zaczęły się wspinać na pięterko, począł zwinnymi ruchami poprawnie zapinać guziki. Wreszcie siadł na wskazanym miejscu i na tyle ile to było możliwe począł dyskretnie masować czoło na którym właśnie w całej okazałości ukazywał się dorodny guz.
__________________ MG do gracza: Budzisz się martwy... |
10-06-2008, 12:46 | #42 |
Banned Reputacja: 1 | - Zdrowie ! - pan Samuel z ochotą spełnił toast. Zresztą zawsze spełniał je z ochotą. Szczególnie gdy wznoszono je węgrzynem. Gdy panie oddaliły się zasiadł do stołu. Chwilę ważył w myślach co też na śniadanie spożyć. Rzecz była ważna bo jak mówiło stare przysłowie : "śniadaj sam, obiaduj z komiltonem, a kolacją niech się niedrug udławi" W końcu skoro dzisiaj pewnie bitwa ich czekała, a wcześniej jazda zdecydował się na tylko kiełbasy co nieco, wędliny też skromnie. Gryząc pachnące jałowcem pęto zwrócił się do towarzyszy. - Rzecz rozważyć trzeba akuratnie tak, byśmy wieczorem w brody sobie nie pluli, że pokpiliśmy. Do Warszawy jechać to rzecz pewna i ustalona. Ale w ile koni ? Za dużo pachołków brać nie można, by dworu bez obrony nie zostawić, za mało też niedobrze, bo czuję, że ta ptaszyna co nam umknęła tak szybko nie zrezygnuje. A my teraz już dwóch wrogów przecież mamy... |
10-06-2008, 12:52 | #43 |
Reputacja: 1 | Pan Jan wzruszył ramionami - Myślę że starczą nasi, toż stąd do Warszawy można jechać kilkoma drogami, nie tylko najkrótszą. A jeśli kto nas czeka to na tej właśnie. Jeśli kilka blokują - to z kolei ich wielu nie będzie. Stąd możemy jechać przez Święcice i Ożarów lub przez Pilaszków i Kaputy albo równie dobrze przez Zaborów i Borzęcin. Wszystkich dróg nie upilnują - a i jeszcze leśne trakty są Ale posłuchajmy najpierw co Gospodarz planuje - to mówiąc obrócił się do Cześnika. Ostatnio edytowane przez Gwena : 10-06-2008 o 13:14. |
10-06-2008, 13:06 | #44 |
Reputacja: 1 | Po chwili wróciła do stołu panna Krystyna, usiadła i strzelając z ciekawości oczami spod rzęs na gości zaczeła się posilać. - A witaj nam duszko. Mości panowie, koncept u mnie taki, że w czterech z pocztami ruszymy. Aleć nie traktem bo tam nas każde złe oko zoczy i zbójom doniesie. Ruszymy na przełaj, polami i w las zapadniemy. Każden kto nasz wróg pomyśli, że my może do Zakroczymia jedziemy a my, myk, i w Warszawie się znajdziem. Ale zdrowie drogich gości! - przerwał toastem a w tym czasie czeladź zebrała ze stołu opustaszałe półmiski i tace w ich miejsce przynosząc pieczone prosię i drób, ryby oraz uzupełniając trunki. - Jeno pierwej pani Kucińska list do starosty niech skończy w którym sprawę opisze. A ja, w waszmościów asyście i przytomności, protestację złożę! - znowu przerwał - Zdrowie Jego Królewskiej Mości! - opróżnił kielich - W te i z powrotem lasami pojedziem bo im dłużej zbóje o naszej nieobecności wiedzieć nie będą tym bezpieczniejszymi panie Kucińskie tutaj będą. A ty, Krystynko dopilnuj by twa matka list najdalej dziś do wieczora dokończyła. |
10-06-2008, 13:13 | #45 |
Banned Reputacja: 1 | Skrzywił się nieco pan Samuel, gdy pan Sosnowski zdrowie króla wzniósł. Przypomniały mu sie czasy głodne w Moskwie, gdzie Szwed hetmana tylko listami mamił a tymi najeść się wojsko nie mogło. Pomyślał też, ze gdyby w złym czasie w obozie ktoś taki toast wzniósł łacno mógłby czekanem, albo i szablą po łbie wziąść - Zdrowie - odmruknął - Zdrowie Hetmanów i wojska ! - dorzucił - Zatem waszmościowie w drogę nam, się zbierać trzeba. Listy waszmość... - mruknął przez zęby do gospodarza - listy... Co z nimi ? Ostatnio edytowane przez Arango : 10-06-2008 o 13:20. |
10-06-2008, 13:27 | #46 |
Reputacja: 1 | - Zdrowie Hetmanów i wojska! - pan Sosnowski podniósł kielich w toaście - Tu żem w kłopocie, mościa panie bracie. Bo nie wiem co o tych listach myśleć i co z nimi zrobić. Że ich doręczyciel to frant i paliwoda tośmy się mieli okazję naocznie przekonać. Aleć co z nimi teraz uczynić, doprawdy, nie wiem. U starosty oblatać coby nie było, żeśmy gońca obili i okradli? Doręczyć? Aleć komu? Hetmanowi, biskupowi, czy każdemu z osobna? - pan Sosnowski zamyślił się zafrasowany. |
10-06-2008, 13:29 | #47 |
Reputacja: 1 | Moglibyśmy teraz pojechać z nimi i na podkurek wrócić, a jutro po raz drugi tym razem do starosty... choć lepiej by za jedną razą sprawę załatwić. Nie dałoby się dziś tego listu wcześniej napisać? Ot choćby do południa... wówczas ostro jadąc po pierwszej bylibyśmy w Warszawie i na noc zdążylibyśmy wrócić. Potem można w następnych listach dokładniej rzecz wyłożyć, dziś byle by złożyć protestacyje, najważniejsze argumenta przytoczyć, na pozostałe przyjdzie czas gdy sprawa przed starostą stanie. Mógłbym Pani Elwirze pomóc list ułozyć, jeśli ma z tym problema - dodał Pan Jan po chwili wahania. Widać, że praca piórem choć nie obca mu, radośnie wyczekiwaną nie była. |
10-06-2008, 13:44 | #48 |
Banned Reputacja: 1 | - Waszmość rzeczesz frant i paliwoda, a mnie sie zdaje że to poważna sprawa. Co za frant otwarte listy hetmańskie wozi ? Za taką rzecz kat w oczy mieczem świeci i to znając Jegomość Hetmana nim zdrowaśkę zmówić się zdąży. Nie wiem waszmościowie, ale czuję, żeśmy wpadli jak...- nie dokończył trąc z frasunkiem kark. - Boję się że my tu siedzimy, a tam szpieg jakiś umyka chyżo, albo ludzi zbiera by listy dostać. Dowie sie prędko gdzie pojechaliśmy, ot choćby od tego Żyda w karczmie, a i rozpytać się może, bo pewnie znają waszmościa w okolicy. - Zważ też waszmość, że jeśli rację mam to siedząc tu ściągamy na Jejmościanki niebezpieczeństwo dodatkowe. Sam nie wiem... - łyknął miodu dla odmiany, bo wiadomo było, że ten lekkości myśli dodaje, przez co koncept u każdego lepszy. |
10-06-2008, 13:51 | #49 |
Reputacja: 1 | Zgadzam się z Waszmością panie Samuelu. Listy trzeba Hetmanowi bądź jego ludziom jak najszybciej oddać, starosty w to bym nie mieszał. Im dłużej one w naszych rękach tym niebezpieczeństwo większe, ten hultaj by je odzyskać może jakiś banitów nająć... A i sochaczewscy i zbóje naraz to może być za dużo. Jejmościanko - zwrócił się do Krystyny - Jak daleko posunęła się Pani Elwira w pisaniu listu, da radę szybciej niż do wieczora skończyć? Pomocy jakiej potrzebuje? |
10-06-2008, 14:29 | #50 |
Reputacja: 1 | Niezbyt uważnie przysłuchując się prowadzonej rozmowie, Piotr starał się co rusz to w czymś panience Krystynie przy stole usłużyć. Uśmiechając sie co chwila, o guzie nawet zapomniał a i sam ledwo co uszczknął z półmisków. -Jejmościanko - zwrócił się Kapica do Krystyny - Jak daleko posunęła się Pani Elwira w pisaniu listu, da radę szybciej niż do wieczora skończyć? Pomocy jakiej potrzebuje? Wreszcie w tym momencie do Piotra dotarło iż co nieco inne sprawy nagłe, w które poniekąd był zamieszany czekają na rozwiązanie.
__________________ MG do gracza: Budzisz się martwy... |