Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-09-2008, 22:17   #51
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Dwayne O'Grady

Sięgnąłeś ręką pod obraz w poszukiwaniu ukrytych przedmiotów. Faktycznie, coś było przyczepione do prawego, górnego rogu obramowania. Wyciągnąłeś białą kopertę, która, o dziwo, była zaadresowana do Ciebie. Nie było mowy o pomyłce. Czerwonym atramentem i wzbogacony artystycznymi zawijasami widniał na wierzchu napis; ''Do Dwayne'a O'Grady, który właśnie przebywa w dworku doktora Valentine i szuka wyjścia.''
W środku znajdowała się kartka papieru wyrwana z zeszytu. Widniał na niej napis ''HELP ME!'' Oprócz tego, w kopercie ukryty był jeszcze srebrny klucz o skomplikowanej budowie, lecz bez jakichkolwiek symboli.
W tym momencie w pokoju rozległ się kobiecy krzyk, który przeszył cię na wskroś. Gdy ustał, obraz z rodzinką spadł na podłogę. Zmienił się definitywnie. Twarze kobiety i dziecka były zupełnie zamazane, jakby ktoś polał w tym miejscu płótno obrazu rozpuszczalnikiem, a następnie potarł.
Na ścianie tuż obok pojawiły się krwawe odbicia dłoni. Drzwi wyjściowe do korytarza otworzyły się powoli...

***

Kiedy wszyscy zasiedliście za stołem, usiadł również hrabia. Z pewnością zauważyliście, że na stole wygrawerowana była postać przypominająca mnicha, z głową skierowaną w przeciwną stronę do wejścia. W miejscu ''oczu'' znajdowały się wnęki na coś małego - kamyk, lub monetę.
Lokaj Rupert pojawiał się co chwilę, zawsze w sposób zaskakujący i niespodziewany. Przynosił talerze oraz sztućce. Z czasem na stole pojawiły się półmiski z sałatkami, pieczeń z dzika, oraz kielichy z białym winem. Przed Freddym kamerdyner postawił miskę z krewetkami w sosie. Valentine z lekkim uśmiechem obserwował was i powoli przystąpił do konsumpcji dziczyzny. Gdy tylko nabił pierwszy kawałek, zreflektował się i rzekł w waszym kierunku;
- Niestety, nie pijam... wina, ale jeśli ktoś chciałby wnieść toast za coś, to ja nie mam nic przeciwko - zaczął, a w trakcie jedzenia dodał. - Chciałbym się nieco o was dowiedzieć. Oczywiście tak czy owak, będziecie mogli przenocować. Po prostu rzadko miewam gości i nie zawsze mam okazję porozmawiać z kimkolwiek.
Im więcej mówił, tym bardziej obcy wam się zdawał. Może były to tylko zwidy spowodowane zmęczeniem i gwałtowną zmianą miejsca obecności. Grainne Livingstone dostrzegła dziwny wyraz twarzy, jaki przybierał Coulard za każdym razem, gdy wymawiał słowo ''goście''. Michał Stoczyński zauważył dość wydłużone kły w górnej szczęce, oraz wzrok który stawał się ''dziwny'' w momencie wgryzania się w mięso. Freddy, gdy tylko rzucił okiem w stronę korytarza, dojrzał stojącego przy drzwiach lokaja. Wydawał się być jeszcze starszy niż z bliska, a przy tym wpatrywał się w waszą czwórką z twarzą pozbawioną wyrazu. Billy Preacher natomiast sięgając po którąś z potraw, dojrzał na wierzchniej części rękawicy, które przed momentem ściągnął Valentine, dziwny, czerwony symbol.



Ta postać zdawała się chować za wami więcej tajemnic, niż początkowo myśleliście.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 08-09-2008, 07:25   #52
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
O'Grady przeraził się. Odskoczył jak najdalej od drzwi, obrazu i śladów krwi... Szczęśliwie trafił w róg pokoju. Wyciągnął i odbezpieczył błyskawicznie broń i z wyrazem twarzy szaleńca zaczął szukać celu.
Może i był kretynem i tchórzem, ale całe życie nauczyło go jak być twardym, a 6 lat spędzonych w IRA, między największymi twardzielami Irlandii, pokazało mu jak posługiwać się bronią i kiedy kończą się żarty.
Dwayne ogólnie nie wierzył w duchy czy temu podobne bzdury. W tym momencie nie zastanawiał się jednak kto lub co próbuje go wystraszyć.
Trzymam broń mocno i był w każdym momencie gotów wystrzelić. Nie będzie czekał na wyjaśnienia, ale zaraz... Zaraz, zaraz...
-Help me... - Dwayne usłyszał głos. Nie wiedział czy w głowie czy może ktoś coś rzeczywiście mówił.
- Jeśli komuś potrzebna pomoc, trzeba pomóc.
Opuścił broń i zrobił krok w przód. Po czym energicznie przylgnął do ściany i wyciągnął z powrotem broń przed siebie.
- Może i pomóc, ale odrobina rezerwy nie zaszkodzi. Swoją drogą to coś też nie najlepiej gości przyjmuje... żeby tak straszyć od razu?? - O'Grady powiedział to głośno, zrobił tak żeby poczuć się raźniej. Nic to nie dało...
Po chwilce rozmyślań O'Grady doszedł do wniosku, że nie napakuje, tego czegoś od razu ołowiem tylko zapyta trzy razy o osobowość. Jeśli odpowiedź nie padnie to padną strzały.
W tym momencie drzwi otworzyły się na oścież. O'Grady nie wiedział czy to wszystko działo się tak szybko czy drzwi otwierały się rzeczywiście bardzo mozolnie. Zresztą nie było to teraz ważne.
Dwayne spojrzał miedzy framugi i...
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...

Ostatnio edytowane przez Kroni.PJ : 08-09-2008 o 07:31.
Kroni.PJ jest offline  
Stary 10-09-2008, 20:12   #53
 
Medivh's Avatar
 
Reputacja: 1 Medivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodze
"To wszystko przestaje mi się podobac! Ten facet coś ukrywa. Hmm...Trzeba będzie trochę powęszyc...Co to za symbol. On musi coś ukrywac, ale co ? Najpierw ten jakiś tam łak teraz te zęby i wyraz twrzy. On jest jakiś dziwny. Będe musiał porozmawiac z kamerdynerem może on coś zdradzi. Swoją drogą gdzie on jest? O tam stoi. Hmm...może rozmowa z nim nie jest dobrym pomysłem wydaje się teraz jeszcze dziwniejszy niż gospodaż. "

- Tak Naprawde nic o Panu nie wiemy, może powie Pan coś o sobie ? -
 
__________________
..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::...
Medivh jest offline  
Stary 10-09-2008, 20:15   #54
 
Piguła's Avatar
 
Reputacja: 0 Piguła nie jest zbyt sławny w tych okolicachPiguła nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Freddie spojrzał na krewetki z pogardą i przestrachem. Potem puścił zabójcze (tam przynajmniej mu się wydawało) spojrzenie lokajowi i z dumnie uniesioną głową odsunął talerz. Potem wyciągnął paczkę papierosów, zapałki (w międzyczasie przeklinając w myślach Michała Stoczyńskiego i Dwayne'a O'Gradego za bezczelne spożycie jego whiskey) i zapalił papierosa. Czując nieprzyjemne burczenie w brzuchu wpadł na genialny pomysł. "Mam dużo papierosów!" pomyślał i wyjął jeszcze scyzoryk. Następnie z miną zegarmistrza pracującego nad szczególnie trudnym i chlubnym zegarem "rozpruł" kilka papierosów, a tytoń wpakował do ust, myśląc "W Cork nie jadłem krewetek, tutaj też nie będę jadł tego świństwa. Tytoń jest dobry". Przełknąwszy "posiłek", starając się nie pokazywać, jak niesmaczne było jego "jedzenie" uśmiechnął się i zapytał gości:
- Ma tu ktoś whiskey, bo zaschło mi w gardle.
 
Piguła jest offline  
Stary 10-09-2008, 21:11   #55
 
michau's Avatar
 
Reputacja: 1 michau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłość
Michał z wielką uwagą przypatrywał się wszystkim obecnym przy stole, jednocześnie zastanawiając się gdzie u licha mógł podziewać się O' Grady. Fakt, że go gdzieś wcięło od dłuższego czasu nie dawał Michałowi spokoju.
Gdy tak siedzieli przy stole zajadając to, co przyniósł kamerdyner, lub też to, co niektórzy wysupłali z własnej kieszeni, facet, który przybył wraz z właścicielem odezwał się w jego stronę.

- Tak Naprawde nic o Panu nie wiemy, może powie Pan coś o sobie ?

Michał z uwagą podchwycił pytanie i z niecierpliwością oczekiwał na odpowiedź. Wcześniej odezwał się Freddie, niezadowolony, jakby się mogło wydawać, z faktu, że na stole nie pojawiła się Whisky, co też wyraził bezpośrednio pytaniem o tenże trunek.
-No właśnie, Pan tu tak sam mieszka, w tym środku lasu?- zapytał Michał.
 
__________________
Fortune is fickle.
"Do not follow the Dark Side"

Ostatnio edytowane przez michau : 10-09-2008 o 21:16. Powód: ze względu na przecinki ;)
michau jest offline  
Stary 11-09-2008, 10:13   #56
 
Piguła's Avatar
 
Reputacja: 0 Piguła nie jest zbyt sławny w tych okolicachPiguła nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Freddie mruknął coś o niewychowanej młodzież i zajął się niezwykle pasjonującą pracą - zaczął dłubać scyzorykiem w stole wypisując nazwy firm produkujących whiskey.
 
Piguła jest offline  
Stary 11-09-2008, 13:33   #57
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
"Nie tylko ten człowiek ale wszystko tutaj jest po prostu dziwne. Jedzenie wygląda świetnie, raczej wątpię by miał być zatrute. Z resztą po co? Ehhh, wszędzie szukam pułapek, które sama zastawiam."

Grainne sięgnęła również po dziczyznę, konwersacji chętnie się przysłucha ale sama wiele do powiedzenia nie miała. Po prostu nie była przyzwyczajona do rozmów towarzyskich. Okazało się, że takie rozmowy i dla większości gości są czymś obcym.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 11-09-2008, 21:32   #58
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Dwayne O'Grady

Wyjrzałeś za framugi wejściowych drzwi. Już od progu coś w Twoim umyśle stwierdziło, że to co ujrzysz w korytarzu nie będzie normalnym widokiem. Bowiem między Twymi nogami prześlizgnęło się kilka ogromnych robali, jakich jeszcze nigdy nie widziałeś. Wyglądały niczym ogromne wije, lecz były grubsze i pokryte twardym pancerzykiem. Z przodu wystawały charakterystyczne dla tych owadów kleszczyki, którymi raźnie poruszały. Robale prędko rozbiegły się po pokoju na swoich krótkich nóżkach, acz jeden chwycił cię za but i wbił mocno w podeszwę, wbijając swoją naturalną broń w tworzywo. Nie czułeś jednak, aby dostał się do Twojej stopy.
Wyjrzałeś na korytarz. To co rzucało się na pierwszy rzut oka, był brak oświetlenia. Tunel straszył odległą ciemnością, zdawał się ginąć w oddali. Jedynym źródłem światła był pokój, w którym oświetlenie zdawało się świecić zawsze. Najgorsze, że korytarz wyraźnie zmienił się od momentu w którym do niego zawitałeś. Ściany zdawały się być podgniłe, widać było zacieki, ogólnie pasowały bardziej do jakiegoś opuszczonego budynku. Dalej korytarz obleczony był w coś, co przypominało raczej mięso. Ta żywa tkanka wydawała się żyć, ściekał z niej płyn wyglądający na krew.
Coś w oddali było. Wyraźnie słychać było mlaskanie i chrupanie.
Na podłodze dojrzałeś leżący widelec. Leżał samotnie, pokryty krwią oraz rdzą. Obok zaś leżała łyżka w podobnym stanie. Brakowało talerza, lecz ten mógł znajdować się gdzieś dalej. Obok walała się pusta solniczka.
To nie koniec. W pokoju poczułeś obecność jeszcze czegoś. To coś nie miało ciała, lecz wyraźnie czułeś, że ktoś oprócz Ciebie w tym pokoju się znajduje. Na podłodze pojawiły się krwawe ślady nagich stóp, które powoli zbliżały się w Twoją stronę...

***

Lokaj pojawił się raz jeszcze zaskakująco błyskawicznie. W ręce trzymał buteleczkę Glenkinchie - szkockiej whisky, którą postawił wraz z pięcioma szklaneczkami, a następnie oddalił się kulejąc. Hrabia dokończył potrawę, nalał sobie whisky, a następnie oparł się na krześle.
- Nie pozwolicie mi zachować nutki tajemniczości - rzekł z lekkim uśmiechem. - Dobrze więc, opowiem wam coś o sobie.

***

Młody byłem wtedy, chyba lat piętnaście miałem. Ojciec posłał mnie do wujostwa w Walii, gdzie miałem uzupełniać swoją wiedzę. Kształtowałem się na lekarza - chirurga, choć potem zacząłem interesować się psychiatrią, lecz nie będę was zanudzał tym tematem. Dosyć wspomnieć, że zebrałem tam zarówno doświadczenie, jak i pieniądze. Ponadto zacząłem interesować się parapsychologią oraz zjawiskami paranormalnymi. Pewnego razu udałem się na spacer po lesie niedaleko posiadłości mego wuja. W pewnym momencie usłyszałem wołanie. Jakaś kobieta wzywała moje imię. Wbrew racjonalnemu myśleniu udałem się za głosem. Natrafiłem na małą chatkę, która stała sobie w lesie samotnie. Notabene, w tym lesie również znajdują się takie opuszczone domki - należy mieć oczy szeroko otwarte. W tej chatce natrafiłem na Amerykanina, który przedstawił się jako Ram Saimi i który stwierdził, że zwabił go tu ten sam głos. Jak się okazało, nie byliśmy w tym miejscu sami. Wieczór zapadł niezwykle szybko, a ja zdecydowałem się zostać z Saimim. Tej nocy nie zapomnę, jako że w chatce ktoś był. Klapa w podłodze tłukła się wybudzając ze snu, a co chwilę można było dosłyszeć słowa "Dołącz do nas..." No i w tej chatce natrafiłem na wzmianki o tej przeklętej księdze...

***

Ożeniłem się, zająłem psychiatrią i ogólnie badaniem ludzkiej psychiki. Wówczas mój ojciec został zabity. Mówili, że to był wypadek, lecz ja wiem, że padł ofiarą bestii tych lasów. Pamiętacie jeleniołaki [tu zwrócił się w stronę Grainne oraz Billy'ego]? Ta istota jest potężniejsza. Mogę tu mówić o zwierzęcym odszczepieńcu, mutancie. Jest to człowieko-żabo-dzik! jednak nie czujcie się skonfudowani, to po prostu bestia. Tak więc odziedziczyłem ten majątek na samym leśnym pustkowiu. Mogłem się tu przenieść z żoną i żyć dostatnie. W wolnych chwilach polowałem na jeleniołaki i zgłębiałem ich kult. Ponownie natrafiłem na wzmianki o tej przeklętej księdze...

***

Sielanka trwałaby długo, gdyby nie... pewna tragedia. Żona odeszła ode mnie, zabierając córkę. Zostałem zupełnie sam wraz z Rupertem Grimheart'em. Nie znałem powodów jej ucieczki i chyba nigdy nie zgłębię. W tym czasie zauważyłem nad lasem dziwną poświatę, która z pewnością nie miała podłoża naturalnego. Myślę, że w tej puszczy ponownie zaległy siły, których mocy zgłębić nie jestem w stanie. A Brastferry... To pochodzi stamtąd obawiam się. W ogóle od roku nie widziałem ani jednego mieszkańca z tamtych terenów. Obawiam się, że doszło tam do czegoś... okropnego...

***

Valentine dopił szklankę whisky. W tym momencie jego twarz wykrzywiła się w okropnym grymasie złości. Uderzył w stół zaciśniętą pięścią, aż zabrzęczały szklanki.
- Cholerni Tremere! - wykrzyknął.
Po chwili zreflektował się, wstał od stołu i rzekł.
- Jeśli skończyliście, chodźcie za mną, pokażę wam pokoje, w których możecie się rozgościć, a jeśli jeszcze czegoś potrzebujecie, to mówcie otwarcie - rzekł raźnie.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 11-09-2008, 21:58   #59
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Dla O'Grady'ego tego było wystarczająco za wiele...
Oddał kilka strzałów w przestrzeń nad śladami, zaczął krzyczeć tak głośno jak tylko potrafił. Po czym zreflektował się na religię... Wykrzykiwał wszystkie modlitwy jakie tylko znał, zerwał z szyi łańcuszek z krzyżykiem i zaczął nim machać cały czas, krzycząc protestanckie modlitwy. Zamknął oczy i błagał o to by wszystko się skończyło...
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...
Kroni.PJ jest offline  
Stary 12-09-2008, 13:43   #60
 
Piguła's Avatar
 
Reputacja: 0 Piguła nie jest zbyt sławny w tych okolicachPiguła nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Kiedy lokaj przyniósł whisky, Freddie rozpromieniał momentalnie. Uśmiech nieco mu zrzedł, kiedy wyczytał (wszak nawet najgorszy Irlandzki żul umie czytać), że to nie irlandzka dobra whiskey, a szkocka whisky. zapełnił szklankę i opróżnił ją w ciągu ułamka sekundy... tak, to nie była dobra irlandzka whiskey. "Ale i tak niezła" pomyślał, nalewając kolejną szklankę.
W czasie opowieści, Freddie zaczął współczuć gospodarzowi. Kiedy szkot doszedł do momentu śmierci swego ojca, zerwał się na równe nogi i wykrzyknął:
- To na pewno wina tego sukinsyna z Winchester!
Potem zreflektował się i usiadł spokojnie, uśmiechając się od ucha do ucha. "Jeżeli ten lokaj ma broń, to lepiej siedzieć cicho" pomyślał. Gdy gospodarz powiedział: "A jeśli czegoś potrzebujecie, to mówcie otwarcie." Freddie (mówiąc tylko nieco mniej wyraźnie niż zwykle, czym bowiem jest marna butelka whisky dla niego) rzekł:
- Więcej whisky.
 
Piguła jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172