Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-08-2009, 21:14   #21
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Lanzer pruł z peemu do Szturmowików. Bezskutecznie. Latały nad czołgiem dłuższą chwilę ale żaden nie zdradził oznak trafienia. Udo klął długo, gorzko i plugawie. Samoloty były zbyt szybkie, a prędkość wylotowa pocisków z pistoletu maszynowego zbyt niewielka by szansa na celny strzał była choć odrobinę większa od astronomicznie małej. Do tego dochodził fakt że Iły były opancerzone, a pociski pistoletowe nie miały wystarczającej masy by, poza naprawdę szczęśliwym trafem, wyrządzić krzywdę iwanowskim szturmowcom. Z drugiej strony żaden nie zdradzał chęci zaatakowania czołgu. Udo wraz z pociskami wystrzeliwywał frustrację i wściekłość - w głównej mierze na cholernych esesmanów z Totenkopfu, ale również na Gapę i jego "proroctwa", choć przed chwilą w przeciwieństwie do Steilera zdołał się powstrzymać od przekleństw.

- Strzelajcie do nich razem, salwami! - wrzasnął do piechurów, ciągle zszokowanych śmiercią i ranieniem kilku z nich, ci jednak zdawali się nie zwracać na niego uwagi i walili niemal na oślep. W tym momencie Kleinlich wśliznął się do wozu. Jego meldunek nie napawał optymizmem, jednak przynajmniej Iliuszyny ruszyły nad stację, zabierając ze sobą upiorne brzęczenie silników które prześladowało pododdział od kilkunastu minut. Udo odprowadził je wzrokiem, odkładając peem. Kątem oka dojrzał odblask w zaroślach po prawej stronie za rzeką, jednak zignorował go, zdjęty ulgą po odlocie samolotów.

- Chyba odlatują ścierwa! - krzyknął zamykając właz. Machinalnie zakonotował sobie w pamięci by przedyskutować z kapitanem próbę dodania kaemu na czopie przy włazie ładowniczego albo dowódcy. Po zmianie proporcji rodzajów amunicji, gdyby co trzeci załadować pocisk smugowy a resztę przeciwpancernych, szanse na trafienie i wyrządzenie samolotom szkód byłyby znacznie wyższe... Tak w ogóle to czuł zimny dreszcz na plecach - nawet w czasie paskudnego odwrotu spod Moskwy nie było specjalnego powodu do przejmowania się sowieckim lotnictwem, doszczętnie zniszczonym w lecie czterdziestego pierwszego. To że samoloty Iwanów zaczęły się pojawiać i grozić atakami było ... niepokojące... Koszmarna klęska pod Stalingradem, gdzie swoją śmierć oprócz 6 Armii Paulusa znalazła także 4 Flota Powietrzna von Richthofena katastrofalnie osłabiła Luftwaffe...

- Panie oberleutnant... - zaczął Gapa.

- Melduj Gapa - odpowiedział von Zelditz wyglądając na zewnątrz.

- Panie oberleutnant wydaje mi się że powinniśmy jechać wspomóc kapitana Rostitza. Czuję, że mają kłopoty.

Wewnątrz czołgu zapadła cisza. Ile razy Gapa wypowiadał się tym tonem oznaczało to tylko jedno - kolejne proroctwo.

Lanzer odwrócił się do Gapy, obnażając z wściekłości zęby i gotowy do przemocy. Zanim jednak wywrzeszczał strumień inwektyw (co najmniej!), sygnał w słuchawkach przykuł jego uwagę. Dotknął laryngofonu.

- Panie poruczniku, kapitan Rostiz na linii.

W czasie gdy Zelditz rozmawiał z przełożonym, Udo nieco ochłonął. Rzucił tylko Gapie mordercze spojrzenie, jednak trzymał gębę na kłódkę i pilnie przysłuchiwał się rozmowie. Wzmianka o partyzantach przykuła jego uwagę i przypomniała o czymś. Akurat Kleinlich rozmawiał z Birhoffem z rozpoznania, zaś porucznik ciągnął rozmowę z kapitanem Rostizem, ale może Werner czujnie się rozgląda...

- Gapa, podaj zapasową lornetkę, szybko! - po chwili szamotaniny w ciasnym wnętrzu wychylił się z włazu strzelca-radiotelegrafisty i drżącymi dłońmi nastawił znakomite szkła produkcji Carla-Zeissa. Omiótł spojrzeniem krzaki za rzeką w których wcześniej zdawało mu się że dojrzał słaby poblask. Faktycznie, coś tam było, jakieś niewyraźne kształty... Nie mógł ich jednak rozpoznać, nawet nie był pewien czy widzi ludzkie sylwetki. Nie pierwszy to zresztą raz, cała armia borykała się z tym problemem - partyzanci, zwykle czerwonoarmiści z rozbitych oddziałów, w znoszonych, musztardowo-żółtych mundurach w spalonym słońcem stepie byli trudni do wykrycia niczym wszy. I tak samo trudni do wytępienia...

- Iwany? Partyzanci? - dopiero po chwili zorientował się że powiedział to na głos - Strasser, w prawo pięćdziesiąt stopni, w krzakach tuż za rzeką, widzisz tam coś?
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 31-08-2009 o 12:06. Powód: Błędy merytoryczne
Romulus jest offline  
Stary 02-09-2009, 00:29   #22
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Pokaż - Strasser sięgnął po lornetkę wychylając się z włazu.
Chwile lustrował zarośla, potem odjął ją od oczu.
- Coś tam jest - odpowiedział wzruszając ramionami.
- Gdybym był Iwanem ustawiłbym tam ze dwa cekaemy. Pieprzona sprawa z tym Rostitzem - zmienił temat.
- Jak będziemy musieli naszym pudełkiem wyciągać ich Tygrysy silnik potem długo nie pociągnie.

Co prawda dowództwo zakazało takich akcji, bowiem ciężar holowanej prawie 60 tonowej maszyny dosłownie z każdą minutą wspólnej drogi zarzynał układ napędowy. Jednak rozkazy rozkazami, a w czasie akcji trudno było nie wspomóc kolegów.

- Panie oberleutnant - Werner ponownie zanurkował we wnętrzu czołgu - Iwany chyba coś kombinują nad rzeką. Może by tak na wszelki wypadek przeczesać te krzaki paroma seriami, albo sprawdzić odłamkowym ?

Co prawda pancerz Tygrysa był trudny do ugryzienia dla dział ppanc nie mówiąc już o granatach czy koktajlach Mołotowa, ale czołg bez osłony piechoty mógł się stać jednak łatwą ofiarą jakiegoś desperata. Strasser przypomniał sobie opowieści jakie słyszał jeszcze w Paderborn o wykorzystywaniu do niszczenia czołgów przez Iwany specjalnie szkolonych psów objuczonych ładunkiem wybuchowym. Zwierzęta wpadały pod maszynę i wtedy wystając nad obrożą zapalnik powodował detonację w miejscu gdzie pancerz czołgu był najsłabszy - od spodu.

Cholerni Azjaci, nie potrafią walczyć jak cywilizowani ludzie - zaklął w myślach czekając jednocześnie na odpowiedz Zelditza


 
Arango jest offline  
Stary 02-09-2009, 09:31   #23
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
- Panie oberleutenant - zameldował Lanzer po słowach Wernera - na godzinie drugiej, za rzeką, dostrzegam coś niepokojącego. Krzaki zasłaniają, ale warto ostrzelać to miejsce, widziałem błyski jakby metalu albo od szkieł lornetki. Ze swojego MG nie sięgnę tam, musielibyśmy ruszyć maszynę.

Ponownie wpatrzył się w podejrzany punkt, ale, przypominając sobie o otoczeniu, omiótł pospiesznie uzbrojonym w lornetkę wzrokiem tyle terenu naokoło ile mógł, wychylając się ze swojego włazu.

- Werner, miejmy nadzieję że z transportem przyjechało parę wozów technicznych. Jeśli mielibyśmy holować uszkodzone maszyny kilkadziesiąt kilometrów do obozu to po pierwsze silniki tego nie wytrzymają, a po drugie nie starczy nam paliwa, no chyba że uzupełnilibyśmy je ze zbiorników Panter. Pozostaje jeszcze drobna kwestia naprawy naszej maszyny.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 08-09-2009, 22:18   #24
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Sytuacja wciąż się komplikowała. Jedyną dobrą wiadomością pozostawał fakt, że Iły zaprzestały ataków i tylko krążyły nad głowami żołnierzy, irytując ich swoją obecnością. Kleinlich wrócił do czołgu i zameldował, że nie zdołał wykryć usterki. Kolejne złe wieści. W tym stanie 122 nie nadawał się do akcji. W każdej chwili mógł odmówić posłuszeństwa, a czołg stojący w miejscu nie jest już bronią. Jest doskonałym celem.

- Chyba odlatują ścierwa! - krzyknął Lanzer.

Zelditz wyjrzał przez górny właz. Rzeczywiście ruscy odlatywali. Niestety w stronę stacji. Tamci chłopcy będą mieli ciężką przeprawę, ale porucznik nic nie mógł dla nich zrobić. Otrzymał rozkazy, a zresztą cztery dodatkowe Tygrysy i tak by wiele nie wskórały.

Innego zdania był jednak Gapa:

- Panie Oberleutnant... - zaczął.

- Co jest?

- Panie oberleutnant wydaje mi się że powinniśmy jechać wspomóc kapitana Rostitza. Czuję, że mają kłopoty.

Ale z tego Steilera domyślny człowiek. Ciekawe jak na to wpadł? Czy do tej refleksji skłonił go fakt, że Rostitz sam udał się na prawdopodobną odsiecz, czy może te dwa Iły, które udały się w jego ślady? Już miał warknąć do ładowniczego coś o "genialnych" uwagach i jego roli w tym czołgu, ale nie zdążył.

- Panie poruczniku, kapitan Rostiz na linii - poinformował Lanzer.

- Zelditz?

- Tak, panie kapitanie?

- Sprawy się komplikują. Zmiana priorytetów. Zarówno my jak i SS-mani utknęliśmy na dobre na tym polu minowym. Na dodatek zostaliśmy zaatakowani przez partyzantów. Nie wiem jakim cudem dowiedzieli się o transporcie. Później się to zbada. Duże macie straty?

- Kilku ranny i zabitych z plutonu inżynieryjnego.

- Weź wszystkie wozy i przebij się do stacji kolejowej musisz przeprowadzić transport do obozu. Tylko musisz znaleźć inną drogę. Partyzanci są po obu stronach trasy naszego przemarszu, więc nic nie mogę ci poradzić. Musisz zaufać swojemu instynktowi. To wszystko Zeldtiz. Powodzenia. My zajmiemy się tymi partyzantami.

- Tak jest panie kapitanie.

Franz cały czas się tego obawiał odkąd kapitan ruszył z czterema czołgami w kierunku stacji. I co on może zrobić z uszkodzonym wozem? Kto mu zagwarantuje, że 122 nie stanie nagle na środku drogi, wystawiając całą załogę na prawie pewną śmierć? Oficerowi nie dane było jednak dłużej się nad tym zastanawiać.

- Panie Oberleutnant – Strasser zaczął meldować - Iwany chyba coś kombinują nad rzeką. Może by tak na wszelki wypadek przeczesać te krzaki paroma seriami, albo sprawdzić odłamkowym?

- Panie Oberleutenant, na godzinie drugiej, za rzeką, dostrzegam coś niepokojącego. Krzaki zasłaniają, ale warto ostrzelać to miejsce, widziałem błyski jakby metalu albo od szkieł lornetki. Ze swojego MG nie sięgnę tam, musielibyśmy ruszyć maszynę – dodał Lanzer.

No to pięknie. I co teraz? Ruszać z odsieczą transportowi, który i tak jest skazany na porażkę bez tej przeprawy, czy może chronić przeprawy, która jest niepotrzebna jeżeli transport do niej nie dotrze? „Sprawdzić odłamkowym – to dopiero ciekawy termin” pomyślał Zelditz. Strzał mógł odkryć pozycję Tygrysa, oczywiście biorąc pod uwagę, że do tej pory Ruscy go nie dostrzegli. Niezauważeni nie podejdą na wzgórze, ale w zagrożeniu może być sama przeprawa.

- Dobra. Odłamkowy, cel 60, odległość 5 km i ognia.

- Czołgi 333 i 334 – Franz chwycił za radio – Przekroczcie rzekę i ruszcie w kierunku północno-zachodnim. Zajmijcie wzgórze znajdujące się w pobliżu drogi do stacji i meldujcie jak najszybciej co zaobserwujecie.

Rozdzielanie swoich sił nie było dobrym pomysłem, ale porucznik otrzymał rozkaz i jego obowiązkiem stało się jego wykonanie...
 
Col Frost jest offline  
Stary 14-09-2009, 08:44   #25
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
- Panie oberleutenant, może podciągniemy bliżej maszynę 123 i Kleinlich z tamtym kierowcą razem obejrzą silnik? Iły odleciały to spokojnie będzie można się zastanowić co się stało i jak to naprawić - rzucił pospiesznie Lanzer, słysząc rozkaz von Zelditza - W ostateczności przelejemy trochę paliwa do naszego Tygrysa...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 30-09-2009, 09:55   #26
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Nic nie układało się tak, jak być powinno. Rutynowe zadanie konowojowania transportu i ochrona przeprawy zmieniało się powoli w małą bitwę. Zarówno oberleutnant von Zelditz jak i jego załoga zdawali sobie sprawę, że przeciek w sprawie nowego transportu oznacza tylko jedno duże kłopoty. Wszak data transportu nowych czołgów była tajemnicą sztabowców, więc albo rosjanie mają szpieg wśród oficerów sztabowych albo złamali niemieckie szyfry. Niezależnie jak wyglądała prawda, nie wróżyło to dobrze mającej się rozpocząć już niedługo ofensywie. Tym jednak będą się martwić później, teraz mieli masę innych, bardziej palących problemów.
Oberleutenant szybko analizował napływające z każdym kolejnym meldunkiem informację. Sprawa wyglądała naprawdę poważnie. Miał kilka pomysłów na to jakie podjąć działania. Każdy jego pomysł miał jednak swoje minusy. Najgorszym problemem była awaria ich Tygrysa. Bez czołgu byli niewiele warci, a nadomiar złego groziła im niechybną śmiercią.
Nie było rady, trzeba było podjąć radykalne decyzję. Zelditz postanowił profilaktycznie uderzyć we wskazane przez Lanzera i Strassera miejsce.
- Dobra. Odłamkowy, cel 60, odległość 5 km i ognia. - krzyknął.
Załoga zadziałała błyskawicznie, niczym sprawny mechanizm. Gapa wepchnął pocisk i zameldował o gotowości działa. Strasser przylgnął do celowników i szybko wyznaczył cel. Nieczekając na potwierdzenie rozkazu, zwolnił spust. Działo zagrało znaną składankę dźwięków i wypluło pocisk w kierunku ukrytego wroga. Strasser miał nadzieję, że podobnie jak w przypadku pocisku który rozniósł stodołę we wsi, także ten jeden pocisk oddali od nich przynajmniej ten jeden problem.
Załoga bacznie obserwowała efekt ostrzału. Odłamkowy pocisk zderzył w wyznaczone miejsce. W powietrze uniosła się chmura ziemi, pyłu i wody. Gdy całość opadła nikt z załogi nie dostrzegł nic co mogłoby świadczyć o tym, że ktoś się tam ukrywał.
- Na szczęście - pomyślał Lanzer.
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Świadczyło to jednak o tym, że długi odpoczynek i bezczynność bardzo osłabiły zdolności bojowe załogi. Teraz w obliczu realnego zagrożenia każdy drobiazg urastał do rangi śmiertelnego niebezpieczeństwa.
Zelditz zdał sobie sprawę, że jako dowódca musi zapanować nad tym choaosem i poprowadzić swoich ludzi. Musi obudzić w nich instynkty, które przygasły w skutek zbyt długiego odpoczynku. To nie jest czas ani miejsce na błędy i niepotrzebne ostrzeliwanie rzecznego sitowia. Takie rzeczy to można rozbić na poligonie, a nie w trakcie zadania bojowego. To nie jest wyprawa po świnie do pobliskiej wioski, tutaj grozi im śmierć z każdy nawet najmniejszy błąd. Czas przejąć kontrolę nad wydarzeniami.
- Czołgi 333 i 334 – Franz chwycił za radio – Przekroczcie rzekę i ruszcie w kierunku północno-zachodnim. Zajmijcie wzgórze znajdujące się w pobliżu drogi do stacji i meldujcie jak najszybciej co zaobserwujecie.
- Tak jest herr Oberleutenant - usłyszał w odpowiedzi.
Zdawał sobie sprawę, że rozdzielanie tak wątłych sił nie jest dobrym pomysłem, ale w obecnej sytuacji, by wykonać powierznone mu zadania nie miał innego wyjścia.
Wskazane wozy ruszyły.
Przy przeprawie zostały już tylko Tygrys Zelditz i wóz 123 oraz pluton rozpoznania.
Załoga czekała w napięciu na dalsze rozkazy. Pod pancerzem zapadła cisza. Dowódca myślał i obserwował teren wokół. Spokój jaki nastał był co najmniej podejrzany. Wszyscy czuli że coś wisi w powietrzu. Niebezpieczeńśtwo wręcz czuło się w powietrzu, ale nikt nie potrafił sprecyzować skąd mogło nadejść. Ciszę przerwał wreszcie Gapa.
- Panie Oberleutenant, myślę że...
- Steiler jeżeli masz zamiar uraczyć nas kolejną przepowiednią to lepiej sobie daruj. Mam dość na dzisiaj tych twoich magicznych zdolności. Zrozumiano?
- Tak, ale...
- Żadnych ale Steiler. Nikt nie ma już ochoty słuchać twoich proroctw.
- Tak jest herr Oberleutenant.

Tak minęło ponad półgodziny. Wtedy to Lanzer zameldował, że na lini jest dowódca wozu 333.
- Dawaj go - powiedział Zelditz.
- Herr Oberleutenant, tu Feldwebel Ditrich Wesermeier. Melduję, że jesteśmy w pobliżu wyznaczonego celu. Wokół wzgórz toczy się walka. Wzgórza zajęte są przez Rosjan. Nasi są w dole, większość z nich utknęła na polu minowym i są pod silnym ostrzałem. Co mamy robić? Mogę wejść do walki ale co z transportem? Mógłbym też przebić się przez las do drogi, mam nadzieję że nie ma tam już ruskich. Czekam na rozkazy.
Oberleutenant von Zelditz sięgnął po mapę i sprawdzał ewentualne możliwości. Wyglądał na to, że faktycznie jest szansa na przebicie się przez las. Jeżeli udałoby się to można by wspomóc walczących nowymi czołgami.
Gdy kątem oka dostrzegł jak Gapa mdleje i spada na podłogę wieży.
- Kurwa! Tego jeszcze tylko brakowało! - wrzasnął.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 02-10-2009, 10:25   #27
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Kurwa - zawtórował mu Strasser i chwycił za łuskę wypełniona mętną wodą , po czym chlusnął brudną cieczą w twarz Gapy.
Widząc, że nie odniosło to spodziewanego rezultatu dwa razy mocno go spoliczkował. To zdawało się odnieść lepszy skutek.
- I z takimi mamy pokonać Iwanów - skrzywił się pogardliwie - może jeszcze uraczysz nas którąś z tych kleszych bajd ?

- Panie Oberleutnant, jeśli będziemy tu tak stać jak kurwa w deszczową noc wystarczy jedna "czarna śmierć" i będą nas zbierać na szufelki. Albo jakiś rusek podlezie z granatami i... -
nie dokończył robiąc poziomy ruch dłonią w poprzek gardła.

- Wyskoczę z którymś z chłopaków z peemem na wszelki wypadek ? Byle nie z tym oblejdą - wskazał na Gapę pogardliwie.
 
Arango jest offline  
Stary 07-10-2009, 21:06   #28
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Podenerwowany długim milczeniem dowódcy Lanzer zajrzał do przedziału bojowego w chwilę po wrzaskach Zelditza i Strassera. Szybko zorientował się w sytuacji i mimo złości na Gapę wiedział że w tej chwili trzeba skupić się na naprawie Tygrysa.

- Werner, zamknij się i sprawdź perymetr, z wieży masz lepszy widok niż ja - rzucił do Strassera - Panie oberleutenant, nie wiem czy pan słyszał co proponowałem: wezwijmy 123 i razem z tamtą załogą zastanowimy się co zrobić z naszym Tygrysem. Może uda się naprawić silnik czy co tam się spieprzyło. Co dwóch kierowców to nie jeden Kleinlich, a i tak siedzimy na dupie i nic nie robimy przydatnego. Jak to nie poskutkuje to może chociaż trochę paliwa przetoczymy. A dwie maszyny blisko siebie łatwiej w razie czego będzie obronić...

Sprawdził magazynek w peemie oczekując na odpowiedź Zelditza...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 10-10-2009, 18:57   #29
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Franz długo milczał i zastanawiał się nad położeniem jego załogi. Do jego uszu dotarła propozycja Lanzera, ale dowódca skwitował do krótko:

- Odmawiam. Skup się na obserwacji terenu Lanzer.

Jeżeli Kleinlich niczego nie znalazł to prawdopodobnie w warunkach bojowych nie da się niczego znaleźć, lub istnieją na to marne szanse. Zresztą nie może angażować zbyt wielu ludzi do jednego zadania, teraz gdy każdy żołnierz jest mu potrzebny.

Przez półtorej godziny nie stało się właściwie nic, jeżeli nie liczyć kolejnej wizji "wielkiego" Steilera. Gnojek po raz kolejny próbował się popisać. Za jakie grzechy oni muszą się z nim męczyć?

Ze żmudnego przeczesywania okolicy wyrwał go Lanzer:

- Dowódca wozu 333.

- Dawaj go! - rozkazał Zelditz.

- Herr Oberleutenant, tu Feldwebel Ditrich Wesermeier - porucznik usłyszał w słuchawkach. - Melduję, że jesteśmy w pobliżu wyznaczonego celu. Wokół wzgórz toczy się walka. Wzgórza zajęte są przez Rosjan. Nasi są w dole, większość z nich utknęła na polu minowym i są pod silnym ostrzałem. Co mamy robić? Mogę wejść do walki ale co z transportem? Mógłbym też przebić się przez las do drogi, mam nadzieję że nie ma tam już ruskich. Czekam na rozkazy.

Franz porwał mapę i zaczął się zastanawiać co może okazać się bardziej korzystne. Jeżeli wzgórze rzeczywiście jest zajęte przez Sowietów wystarczy jedno, dobrze wymierzone działo ppanc, żeby pozbyć się zagrożenia ze strony obu czołgów. A jeżeli jest tam cała bateria? Tymczasem w lesie czołgi byłyby już kompletnie bezradne przeciw piechocie, albo nawet ewentualnym partyzantom. Tyle, że nie było pewności czy oni rzeczywiście tam są.

Oberleutnant już miał wydać rozkaz, gdy Gapa powoli osunął się na podłogę.

- Kurwa! Tego jeszcze tylko brakowało!

Strasser był tego samego zdania. Momentalnie rzucił się do cucenia tej ofiary losu i po kilku chwilach udało mu się. Steiler był znowu wśród swoich. Pytanie czy to dobrze czy źle...

Tymczasem Zelditz zakomunikował przez radio:

- Wesermeier. Próbujcie przez las. Tylko do cholery zachować wszelką ostrożność. Dostańcie się na stacje i sprawdźcie co z tymi Panterami. Potem meldować.

- Panie Oberleutnant, jeśli będziemy tu tak stać jak kurwa w deszczową noc wystarczy jedna "czarna śmierć" i będą nas zbierać na szufelki. Albo jakiś rusek podlezie z granatami i... Wyskoczę z którymś z chłopaków z peemem na wszelki wypadek ? Byle nie z tym oblejdą - zaproponował celowniczy.

- Uspokój się Strasser do kurwy nędzy! - krzyknął porucznik. - Żaden ruski do nas nie podejdzie niezauważony. Rozejrzyj się. Wzgórze jest niemal w całości pokryte trawą. Żadnych miejsc by się schować. Zresztą piechota osłania nam boki. Myślisz, że jeszcze ty tam jesteś potrzebny? Rozglądaj się kurwa dookoła, najważniejsza jest przeprawa.
 
Col Frost jest offline  
Stary 14-10-2009, 11:55   #30
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
29 maja 1943 r. godz. 12.40 okolice Charkowa

Ditrich Steiler
Gapa zajął ponownie swoje miejsce. Po ostrych słowach dowódcy wewnątrz czołgu zapadła wymowna cisza. Pasowało to Steilerowi, bo nikt nie komentował jego niedyspozycji. To był pierwszy raz, gdy zawiódł w wozie. Owszem zdarzały mu się wpadki, ale tylko poza Tygrysem. A teraz słabość dopadła go i tutaj. Cieszył się, że dowódca nie dopytuje się co zaszło. Gdyby zadał to pytanie Ditrich musiałby zgodnie z prawdą, że naszła go kolejna wizja. Nikt w jednostce nie rozumiał, że on wcale nie chce widzieć przyszłości. To go po prostu atakuje, jak koszmary zwykłych ludzi. Różnica polegała jedynie na tym, że on doświadczał tego w biały dzień i często na jawie.
- Boże - pomyślał - Dlaczego karzesz mnie tak okrutnie? Ja nie chcę znać przyszłości. Nie chcę! Jeśli mam umrzeć, wolę nie wiedzieć kiedy się to stanie. Boże, jak ja mam im powiedzieć że już jesteśmy martwi? I to wszyscy bez wyjątku. Ja, Strasser, Kleinlich, Lanzer i dowódca. Widziałem przecież jak nasze ciała płoną, widziałem to. Boże czy jest dla nas szansa na ocalenie?

Oberleutnant Franz von Zelditz
Zelditz zastanawiał się czy dobrze zrobił. Od chwili gdy wysłał chłopaków z wozu 333 do lasu minęła ponad godzina. I nic. Żadnego meldunku czy sygnału. Dowódca pocieszał się myślą, że pewnie przez las i odległość sygnał po prostu nie może się przebić. Coś jednak podpowiadało mu że to jednak nie to. Doskonale zdawał sobie sprawę, że wielotonowy Tygrys w lesie jest najzwyczajniej bezradny. Jeśli tylko wśród drzew czaili się partyzanci to... To Zelditz wysłał chłopaków na pewną śmierć. Już dawno nie czuł takiej bezradności i ciężaru odpowiedzialności za ludzi. Czuł tym gorzej, że nie mógł nic zrobić. Jego wóz był uszkodzony, więc pozostało mu tylko bronić przeprawy. Wolałby jednak być tam z nimi i walczyć na polu minowym z ruskim niż stać bezczynnie na tym wzgórzu.
Ciągle zastanawiał się, czy zostając tu w ogóle komuś się przyda. Wszak Rosjanie mogli zniszczyć cały transport, a on i tak by nic o tym nie wiedział.
- Ile jeszcze mam czekać? - zastanawiał się.


Oberschütze Ferdinand Kleinlich
Czekanie było okropne. Tym bardziej, że Kleinlich zdawał sobie sprawę z powagi awarii. Czas który siedzieli bezczynnie mógł wykorzystać na choćby zlokalizowanie wycieku. A tak stali tu jak to poetycko określił Strasser "kurwa w deszcz" i czekali nie wiadomo za bardzo na co. Cóż jednak można było zrobić, rozkaz to święta rzecza. A po ostatnim wybuch Zelditz nikt nie zamierzał mu już nic podpowiadać ani sugerować.
Chłopcy z plutonu inżynieryjnego także uporali się ze swoim zadaniem i podobnie jak oni czekali na konwój, który mógł wcale nie nadejść.


Oberschütze Werner Strasser
Strasser był zły. Nie dość, że na każdym kroku wkurwiał go Gapa to teraz jeszcze dowódca zjebał go jak psa i potraktował jak rekruta. Jak do tej pory porucznik sprawdzał się w roli dowódcy, ale dzisiejszy dzień najwyraźniej nie był jego najlepszym. Strasser zastanawiał się czy wpływ na to miało to ciągłe oczekiwanie na ofensywę. Być może, wszak dało się wyczuć że wyraźnie brakuje im zgrania i ognia walki. Kiedyś tak długie zastanawianie się dowódcy było nie do pomyślenia. A teraz nie dość, że siedzą w uszkodzony czołgu to jeszcze czekają nie wiadomo na co.

Gefreiter Udo Lanzer
Lanzer siedział cicho. W czołgu wyraźnie wyczuwało się napięcie. I gefreiter zdawał sobie sprawę, że awantura wisi w powietrzu. Wystarczy iskra i może być gorąco. Najwyraźniej nie tylko on tak myślał, bo reszta załogi też milczała. Siedzieli w ciszy, wpatrzeni w peryskopy. A dookoła nic. Kompletna cisza, jakby wojna działa się gdzieś setki kilometrów stąd. Czyżby było już po wszystkim? Transport zniszczony, a oni bronią nic nie znaczącego punktu na mapie.


Lanzer pierwszy usłyszał dobre wieści. W słuchawkach zatrzeszczało i usłyszał w nich głos Ditricha Wesermeiera, dowódcy wozu 303:
- Zamelduj swojemu dowódcy, że się udało - feldwebel mówił z trudem, czuć było że jest piekielnie zmęczony - Nie było lekko, ale właśnie prowadzę do was transport Panter. Ten konwój kosztował nas tyle nerwów i krwi, że aż cholera człowieka bierze. A to taki złom. Jedna trzecia ledwo zjechała z wagonów a już stała zepsuta. Nic tylko pogratulować konstruktorom. Odmeldowuje się.
Lanzer wysłuchał w milczeniu meldunku feldwebla, po czym przekazał go Zelditzowi. Dowódca wyraźnie odetchnął z ulgą słysząc, że ta chora misja dobiega wreszcie końca. Podobnie reszta załogi. Na nowo ożyły rozmowy i chęć do życia, która jeszcze przed chwilą była im tak obca.

 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172