Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-10-2007, 18:58   #151
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
- Ej tam, Ragnaak, daj spokój - powiedział przez uchylone okno samochodu Richard - Pamiętaj, że im dłużej tu stoimy, tym dłużej nie wykonasz swojej misji, jaka by ona nie była, poza tym żaden z lekarzy nie stwierdził, że musimy się zatrzymać choć na chwilę... Wsiadajcie do samochodu.
Po chwili wszyscy względnie wygodnie siedzieli w aucie. "Względnie" oznacza tutaj... no właśnie, "względnie". Pomijając te drobne/większe/nad wyraz nie do wytrzymania (niepotrzebne skreślić) problemy, potoczyliście się na drogę, podczas gdy Chemik opisywał prawdopodobną trasę chmury, korzystając z mapy i kilku porad od pewnego autentycznego Speca.

Trasa przebiegała bez większych niepokojów, kilka razy na horyzoncie pojawiło się trochę kurzu, który początkowo wzięliście za Chmurę. Na ogół były to jednak albo inne grupy, albo gangi motocyklowe - nie zbliżaliście się zanadto. Dolina Śmierci, przez którą początkowo wiodła droga, nie spowolniła was aż tak bardzo - choć spodziewaliście się czego innego. Potem trafiliście na drogi Zachodniego Wybrzeża - a to tylko was przyspieszyło. W sumie po sześciu dniach dotarliście do Fresno, gdzie planowaliście uzupełnić zapasy...

Fresno
Fresno przed wojną było ponad półmilionowym miastem, centrum okręgu, jednym z większych osiedli w Kalifornii. Niegdyś słynęło z win, o czym wciąż świadczy tablica przy wjeździe do miasta - nie jest przedwojenna, lecz nowa, a namalowano na niej niegdysiejszą pieczęć miasta, kiść winogron. Okolica nie została bezpośrednio porażona, a skażenie nie przekracza jakichś strasznych norm, jednak gleba nie nadaje się już pod uprawę winorośli. Tradycja jednak pozostała i jest pamiętana, choć w 2020 tylko 10% ludności pracowało w rolnictwie i nadal ich ubywało. Dziś poza miastem uprawia się chmiel...

Miejscowość nie jest okazała. Kiedy wjeżdżacie w ulicę, widzicie zrujnowane, opuszczone domy po obu stronach. Im głębiej w miasto, tym więcej ludzi - jak zwykle. W końcu trafiacie na coś w rodzaju targu, przed którym jednak droga jest zablokowana. Do auta podchodzi człowiek z kałaszem w ręce i puka do okna. Po jego otwarciu stwierdza:
- Przepraszam, szanowni panowie, ale jeśli chcecie wjechać na targ, musicie tu zostawić samochód. Przepisy szeryfa, sami rozumiecie...
Rich spojrzał na was niepewnie. - Dobra, ktoś chce coś kupić? To wysiadka, ja tu zostanę i przypilnuję samochodu...
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"

Ostatnio edytowane przez Tevery Best : 04-11-2007 o 10:01.
Tevery Best jest offline  
Stary 05-11-2007, 00:14   #152
 
Malutkus's Avatar
 
Reputacja: 1 Malutkus nie jest za bardzo znany
Kristoff Baxter

- Ja się chętnie rozejrzę- rzucił, po czym widząc pytający wzrok Richa dodał- Skończyły się bandaże, przyda się coś do żarcia... Drobnostki, ale potrzebne. Za chwilę jestem z powrotem.
Przerzucił torbę przez ramię i przeciągnął się, po czym spróbował objąć wzrokiem cały targ. Wyglądał jak setki innych rozrzuconych po całym kraju skupisk lichych, rozpadających się straganów ze złomem i wszystkim tym, co akurat sprzedawcy uznali za niepotrzebne. Może tylko ludzie wyglądali na na mniej życzliwych niż zwykle, a bliskość Vegas kazała pilnować co cenniejszych rzeczy ze swojego ekwipunku. Standard, nuda, rutyna...
Wślizgnął się w tłum zbity przed sprzedawcą dewocjonaliów i niezwykłych talizmanów ("Cudowny medalik św. Gordona! Chroni przed kradzieżą! Roczna gwarancja!"), które- jak Baxter dostrzegł z niekłamaną satysfakcją starego mieszkańca Vegas- nie były niezawodne, po czym ruszył w jakimś nieokreślonym kierunku. Po prawdzie chciał na chwilę oderwać się od grupy, pomyśleć nad aktualnym położeniem, może zasięgnąć języka, sprawdzić, kto jeszcze jedzie za "ich" chmurą. Na ostatnie pytanie znał oczywiście odpowiedź ("Wszyscy"), ale warto byłoby już teraz odsiać grube ryby od płotek i wolnych strzelców. A pomóc w tym powinien zarządca tego całego zadupia.
Idąc dalej przed siebie, niby przypadkiem mijając namiot felczera, niby przypadkiem wykonał szybki ruch ręką i niby przypadkiem błyskawicznie wsadził tą rękę do kieszeni razem ze sporą paczką bandaży, oddalając się dość szybko, oczywiście niby przypadkiem. "Teraz zostaje tylko znaleźć tego szeryfa. To nie powinno być trudne..."
 
Malutkus jest offline  
Stary 05-11-2007, 09:42   #153
 
Gedan Ness's Avatar
 
Reputacja: 1 Gedan Ness nie jest za bardzo znany
Przez całą drogę Gedan miał paskudne zawroty głowy, które o mało nie sprawiły że zarzygał cały samochód wraz ze współpasażerami. Nie miał tak więc ochoty wyłazić gdzieś w tłum, gdyż nienawidził tłoku - zawsze wtedy odczuwał mdłości, a w obecnej sytuacji była to ostatnia rzecz jakiej sobie życzył.
Ja zostanę w samochodzie... - Mruknął cicho jakby przez sen, lecz był w pełni przytomny. Poszperał gdzieś w połach swego spranego, skórzanego płaszcza i wyjął z niego mały bukłak wody którym chlusnął sobie dla orzeźwienia w twarz. Ku złośliwości niebios i innych mocy w bukłaku nie pozostała nawet kropla cudownej cieczy, tak więc z orzeźwienia nici. Aby nie zakląć zacisnął usta w poziomą kreskę i oparł się o szybę, spoglądając na tych wszystkich ludzi za oknem na targu, widział jeszcze znikającego gdzieś pośród ludzi Kristoffa, lecz zaraz dla zabicia czasu sięgnął po swoją Berretę. Wyczyścił ją, sprawdził stan magazynka. Dołożył trzy kule, które wystrzelił podczas strzelaniny w barze i tak spędzał czas to na pielęgnacji broni, to na cichej modlitwie z krzyżykiem w ręku.
 
__________________
Strach to tylko 6 liter!
Gedan Ness jest offline  
Stary 06-11-2007, 13:49   #154
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Kiedy dojechali na miejsce Killian spał. Przez całą drogę bolała go głowa, szwy ciagnęły, a na dodatek kończyły mu się lekarstwa. Jeszcze tego mu brakowało żeby zarzygać cały samochód.. Chciał nie chciał - wysiadł z samochodu Muszę znaleźć lekarstwa na zaworty głowy... Po czym oddalił sie od wozu. Szedł zrujnowanymi ulicami, które były nawet trochę uprzątniete z większego gruzu i rozglądał sie za jakąś Apteką czy innym znachorskim sklepem. W końcu żeby nie łądzić za długo bo czas gonił a łep bolał coraz bardziej - zapytał pierwszego lepszego przechodnia - Przepraszam - nie wiesz czasem gdzie tu jest jakaś apteka lub kram z lekarstwami?
 
Killian jest offline  
Stary 07-11-2007, 17:40   #155
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Fresno... słyszał już o tym mieście. Nie odwiedzał go osobiście (a przynajmniej nie przypominał sobie aby już tu był...), ale nie ciekawiło go zbytnio. Jak na razie to całe "polowanie" szło im jak krew z nosa. Przez sześć dni prawie non stop w samochodzie, a zysków ani widu. Dobra... pora trochę rozprostować kości.
Carver wyszedł z karetki i przez chwilę patrzył w stronę tłumu ludzi. Na myśl, że miałby się przedzierać przez ten tłum odechciewało się wszystkiego. Na szczęście nie musiał. Miał wszystko co potrzebne... miał fart i nie cierpiał na żadne przewlekłe, powojenne choróbsko. Amunicji też powinno na razie starczyć. Przydałoby się trochę żarcia i wody... Baxter obiecał się tym zająć. Miejmy nadzieję, że się wywiąże. Przytarga tu zapasy dla wszystkich z kompanii? Wątpliwe. Robin próbował wyłowić wzrokiem medyka w tłumie, ale nieskutecznie. Najwyżej jak wróci pójdziemy jakąś "zorganizowaną" grupą. Oparł się plecami o bok karetki i czekał. Ale nie można tak spędzić reszty życia! Moja forsa właśnie ucieka w siną dal...
 
Wilczy jest offline  
Stary 07-11-2007, 21:24   #156
 
Drzewiec's Avatar
 
Reputacja: 1 Drzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodze
Stan Hamilton

-Taa... jak ja kocham takie miejsca...- prychnął Stan i powoli wyszedł z karetki, trzaskając drzwiczkami. Rozprostował kości, poprawił okulary i kamizelkę... Przygładził włosy i ruszył gdzieś między stoiska.
Nie minęła minuta, gdy zgubił wszystkich towarzyszy. No nic.
- "Dobra... Czego potrzebuję? To może ostatni moment na zaopatrzenie się... Lekarstwa na szczęście odpadają. Pójdę gdzieś, gdzie może znajdę jakieś kwasy i inne składniki..." myślał, nucąc pod nosem jakąś przedwojenną melodię. Przeciskał się między stoiskami, ignorując wszystkie amulety, zatęchłe puszki, czy stare, brudne karabiny. Miał swojego Desert Eagle`a... naboi też powinno starczyć... nagle wpadł na pewien pomysł. Rzucił się do pierwszego z brzegu straganu, który wyglądał na porządny i taki, w którym można było dostać dobre proszki... i nie chodzi bynajmniej o dragi...
- Dzień dobry, dzień dobry... Ale pomińmy tą jakże wyświechtaną formułkę... Powiedz, kolego, czy masz może jakieś... środki nasenne? Najlepiej dość silne.- powiedział Stan i czekał na reakcję.
 
Drzewiec jest offline  
Stary 07-11-2007, 21:33   #157
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Ragnaak spojrzał na Richa, który chyba nie do końca był pewien swych słów. Żołnierz spojrzał po wszystkich.
- Wydaje mi się, że tez zostanę aby popilnować wozu bo samemu nie wiadomo czy dasz rade Rich. A tak w ogóle to co zamierzamy? Ścigać … wiadomo co? Ja poza wyposażeniem nie mam nic. Nie mam za co kupić jedzenia. Ostała mi się racja na dzisiaj a potem co? Jakaś robota by się przydała. Jakieś szybkie zlecenie ? Co wy na to ?

Jeszcze raz spojrzał się po drużynie, która na obecną chwile stała się jego rodziną, jego oddziałem, który stracił. Żałował , ale nie ma co rozpamiętywać …
- Bo skoro należę do teamu to musimy jakoś chyba zadbać o siebie? Czy każdy dba wyłącznie o swoje interesy? Chciałbym poznać waszą opinię … a i czy ktoś mógłby mi kupić coś do jedzenia, albo może zróbmy składkę lub zrzutkę? A i czy ktoś mógłby mi kupić tabletki Bylicion X, tak z 10 tabletek. Oddam jak się jakoś dorobimy.

Chciałby aby byli zgrani. Takiej drużynie zróżnicowanej o wiele łatwiej było by przetrwać. Łatwiej przetrwać razem niż każdemu z osobna.
- Jesteśmy drużyną ? (powiedział bardziej do siebie niż do towarzyszy)
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 08-11-2007, 14:53   #158
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Gedan
Nie ma wody na pustyni... ani w twoim bukłaku. Na szczęście jest jeszcze Rich i jego cudowna zdolność zamiany mało znaczących miejsc w wozie na butelki z alkoholem. Wiśniówka z klimatyzacji... Etykietka głosi "Ben's Sherry. Not for sale under 18. Alc. 30% vol." Rich proponuje ci drinka. Nie tylko tobie zresztą, ale całej reszcie, która została w samochodzie.

Killian
- Apteka? - gość patrzy na ciebie z niedowierzaniem. - Takie rzeczy to nie w tej erze. Mamy tu parę kramów z wszelakim medycznym syfem, jak chcesz, to wskażę ci drogę. W tamtym budynku... - wskazuje ci palcem odrapaną suterenę - ...mamy mały drugstore. Może tam dostaniesz coś ciekawego. A przy tamtym kramie Ztary Żymi sprzedaje swoje "dobra", ale uważaj, ma słaby wzrok. Wreszcie jest jeszcze Jim Chandra, o tam. Wystarczy?
Następnie koleś odchodzi i znika w tłumie. Ty spoglądasz na ostatni kram, który ci wskazał, i widzisz przy nim znajomą sylwetkę... Ej, to Stan!

Kristoff
Przechodzisz koło namiotu miejscowego medyka i zgarniasz leżącą na widoku paczkę. Szybko chowasz ją do kieszeni - matoł się nawet nie zorientował, że ktoś o okradł, choć stał kilka metrów dalej, choć nie patrzył na tę konkretną paczuszkę. Odchodzisz kilkanaście kroków i znikasz w tłumie, zauważając, że łup jest trochę ciężki, jak na paczkę bandaży. Trzeba znaleźć szeryfa i dowiedzieć się, kto jeszcze bierze udział w "zabawie". Ale gdzie go szukać? W której ruinie może on chować swoje zawszone dupsko przed deszczem? Było 500 000 osób - potem wojna atomowa - jakieś 100 000 ruin wciąż tu jest.

Ragnaak
Wygląda na to, że twój apel o zrzutę został brutalnie olany. Taki świat. Ale może rzeczywiście mógłbyś znaleźć coś, co mógłbyś samemu albo z Robinem (ewentualnie i Richem) załatwić, a dorobić się na tym trochę gambli? Trzeba tylko spytać odpowiedniego człowieka... Tymczasem siedzisz w karetce, a Rich proponuje ci trochę starej wiśniówki, którą znalazł przy czyszczeniu klimatyzacji... Skąd to się tu bierze?

Robin
Opierasz się o bok karetki, wkurzony niewąsko. Nic, absolutnie nic się nie dzieje. W końcu słyszysz z kabiny wołanie "Panie Carver, wiśnióweczki?".

Stan
Poszukiwania i poszukiwania... Odwieczne zmagania człowieka z targowiskiem. Tym razem ci się udało, znalazłeś stragan, gdzie mały, szpakowaty Murzyn sprzedawał coś, co przypominało wszelakie substancje chemiczne. Na twoje pytanie o środki nasenne zaczął tylko grzebać po blacie stołu, za którym stał, a który niegdyś musiał być naprawdę ładny. - Kwas solny... Gripex Noc, nie, to nie jest nasenne, zaraz... A może to? Nie, też nie... Po kilku minutach ostatecznie kładzie przed tobą zestaw środków: buteleczkę morfiny, paczkę z napisem "Phentanyl Plastic Strips", słoiczek z etykietką "Chloroform", no i kartonik z logo "Dr. Steve's Sleeping Pills".
- To co, zdecydował się pan szanowny?
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
Stary 08-11-2007, 16:00   #159
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Brrrrr, przeleciały ciarki gdy wziął pierwszy łyk.
- Dobre. Dawno już czegoś tak dobrego nie piłem. I od razu jakoś tak lżej na duszy w tych ciężkich czasach. Skąd ty to bierzesz Richi … a tak w ogóle to co zamierzamy panowie (spojrzał się po obecnych, którzy siedzieli w karetce i popijali wiśnióweczkę)? I nie chodzi mi o chmurę tylko ogólnie. Zapasy się kończą, bynajmniej mi, ale patrząc na was też nie macie za wiele. Trzeba by jakoś zarobić parę gambli. Ja mogę dać na usługi karabin oraz „moje oko” i umiejętności bojowe.

Zastanawiał się w między czasie kogo by tu zapytać o robotę. Wiśnióweczka wprawiła go w dobry nastrój, a rzadko takie miewał. Oparł się wygodnie na tyle ile było możliwe.
- Może by poszukać jakiegoś burmistrza , szeryfa albo kogoś kto ma układy i zapytać o jakąś robótkę? Co wy na to?
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 08-11-2007, 18:18   #160
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Carver już od dawna nie pił... alkohol przytępia zmysły, opóźnia reakcje... Trzeba być zawsze i wszędzie gotowym na wszystko. Zastanowił się przez chwilę.Pieprzenie...
-W sumie czemu nie? - powiedział i zbliżył się do okna karetki od strony pasażera. Pociągnął spory łyk z butelki i skrzywił się trochę. Dobre. Jednym uchem przysłuchiwał się temu co mówił ten cały Ragnaak. Co Robin o nim wiedział? Żołnierz, widać to w każdym jego ruchu. A raczej były żołnierz, jeśli wierzyć temu co mówił. Wygląda na konkretnego gościa... a Robinowi nie uśmiechało się bezczynne siedzenie tutaj. Koleś mówił z sensem. Za dużo na wymianę nie mają (no chyba, że weźmiemy pod uwagę sprzęt z karetki, ale Baxter pewnie prędzej umrze z głodu niż się go pozbędzie...).
-Najpierw trzeba ustalić jak długo mamy zamiar tu siedzieć. Jeśli jeszcze dziś mamy wyjechać za tornadem, to nie ma sensu nawet szukać roboty, bo prawdopodobnie nic porządnego nie znajdziemy tak szybko. - powiedział. -Co nie zmienia faktu, że chętnie bym coś - dla odmiany - zarobił. A zapasy się na pewno przydadzą... Próbował sobie przypomnieć co wiedział o Fresno. Wpływowi ludzie, mieszkańcy... Prawda, nigdy tu nie był, ale słyszał co nieco. Miał już dosyć tej wyprawy. Nie zarobił jeszcze ani gambla. Pora na jakąś wyraźną korzyść... finansową.
 
Wilczy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172