15-04-2012, 12:10 | #111 |
Reputacja: 1 | -Być może, tylko że ja nie szukałem połączenia, tylko stwierdziłem, że przestali nadawać. Nie szukałem na innych pasmach, bo żeby zmienić częstotliwość, musieli by o tym wiedzieć, na co się przestawić. Korzystali z radia, po nie mieli ze sobą bezpośredniego kontaktu. Żeby przekazać informację o zmianie kanału, musieli by skorzystać z radia. Moim zdaniem skupili się na zadaniu, a nie na memłaniu ozorem. My zróbmy to samo i jedźmy do klubu.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
15-04-2012, 17:12 | #112 |
Reputacja: 1 | -Cała ta sprawa coraz bardziej cuchnie. Widzicie jakieś możliwe powiązania z koncertem mającym odwrócić uwagę a paroma uzbrojonymi cwaniakami przechwytującymi materiał z konwoju. To nie całkiem zła teoria. Zobaczcie ile nam płacą- odparł Quentin. Przejeżdżali właśnie przez prawie puste skrzyżowanie. Jakaś para ubranych na czarno gothów z długimi włosami koloru węgla i twarzą wypełnianą kolczykami spacerowali wolno popalając papierosy. Samotna kobieta z torbami widocznie się ich zlękła. Ostatnio edytowane przez Pinn : 15-04-2012 o 17:15. |
19-04-2012, 07:17 | #113 |
Reputacja: 1 | Runnerzy dotarli do klubu około pierwszej w nocy. Impreza trwała już od dawna i cała sala wypełniona była ludźmi. Skakali oni w rytm ostrych riffów i rytmicznych bębnów. Zespół na scenie dawał z siebie wszystko i widać było, że publiczność bardzo docenia ten wysiłek. Nie był to jednak Spamboot Division, więc istniała szansa, że ich zleceniodawcy są gdzieś za kulisami. Cała trójka udała się, więc na piętro gdzie mieściło się biuro Oritiza. Ochroniarze poznali już solosów nie było więc żadnej konieczności tłumaczenia się, czy proszenia o wpuszczenie. Właściciel klubu przywitał ich z radosnym uśmiechem. - Siadajcie panowie - powiedział gestem wskazując skórzaną kanapę. Z barku mężczyzna wyciągnął znaną im juz butelkę whiskey i nalał do czterech szklanek. Wręczając każdemu drinka zaczął mówić. - Cieszę się, że zdążyliście ze wszystkim Cris nagle zapragnęła przyspieszyć całą akcję. Innym pewnie, by się nie udało. Niestety nie pogadacie z Cris, bo cały zespół zaszył się gdzieś by w spokoju przygotować się do jutrzejszej imprezy. Jeżeli czegoś potrzebujecie mówicie. Chcecie się zrelaksować, nie ma sprawy. Potrzebujecie jakiś sprzęt? Mówcie zobaczymy, co będę mógł zrobić. Ortiz upił drinka i czekał na pytania runnerów.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |
20-04-2012, 22:49 | #114 |
Reputacja: 1 | -Co do sprzętu to na razie nie potrzebujemy. Jak już wspomniałeś, różnimy się od innych grup. My myślimy przyszłościowo - Max czuł, że trochę głupio to zabrzmiało - Dlatego mam jedno, a właściwie dwa pytania: Gdzie i kiedy ma być drugi koncert. Z jednym koncertem już się uwinęliśmy, musimy jedynie podlecieć po zespół przygotowaną aerodyną i być na koncercie, dlatego uważam, że nie ma co tracić czasu na bezsensownym piciu naprawdę dobrego alkoholu, kiedy możemy zająć się w międzyczasie dalszą częścią zlecenia. Spojrzał za szybę. Nie słyszał dźwięków i jęków toczącej, a raczej skaczącej i kołyszącej się imprezy. Lecz widział ją wyraźnie. W Parku może być podobnie. Wyobrażał już sobie tą scenę. Na dole czeka tłum, ochroniarze są w najwyższym stopniu gotowości, kręcą się z boku, nie chcąc dostać kosy od rozentuzjazmowanego tłumu, skaczącego w rytm muzyki. Zespół nadlatuje, dopiero po pętli przy ścianach wieżowców aerodyna zawisa w powietrzu nad jeziorkiem. Kilku fanów specjalnie na koncert ściągnęło ponton, którym pływają pod AVką. Zaczyna się, Dywizja zaczyna od Chaosu, Cris chwytając się uchwytów wywiesza się poza Aerodynę... Tłum szaleje coraz bardziej, atmosfera jest coraz bardziej napięta, w budynkach korporacyjnych dzwonią telefony... Już niedługo, tłum ruszy, będzie starcie.... Potem kilka bisów, Yoshi Takamura może strzeli jakąś solówkę... potem w rytmie perkusji i ciężkim brzmieniu perkusji aerodyna ruszy do przodu, zatoczy pętlę i i wyleci z Millenium Park, Dźwięk muzyki będzie słabnąć z każdą sekundą, aż w końcu umilkną, gdy zespół znajdzie się poza zasięgiem, na jakim dają rade bezprzewodowe wzmacniacze. Wtedy trzeba będzie się spieszyć, korporacyjni z pewnością zainteresują się głośnikami, trzeba je będzie możliwie jak najszybciej wymontować, korzystając z tłumu fanów, którzy swoim krzykliwym wyglądem będą zwracać uwagę ochroniarzy...
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
21-04-2012, 10:59 | #115 |
Reputacja: 1 | - Już kiedyś wam mówiłem, że ze względów bezpieczeństwa tylko Cris wie o planowanych imprezach. Skoro wszystko przygotowane, sprzętu nie potrzebujecie, to radzę odpocząć i zrelaksować się przed jutrzejszym zadaniem. Pamiętajcie, że ten pierwszy koncert to swego rodzaju próba. Zobaczymy, jak zareagują korporacyjni, jak się zachowają fani. Wy musicie być gotowi na reagowanie na wszystkie nie przewidziane okoliczności. Będziecie musieli czuwać nad bezpieczeństwem członków zespołu. Jak rozumiem drogi ewakuacji, tak na wszelki wypadek oczywiście, macie opracowane, prawda? Ton głosu Ortiza był bardzo chłodny, wręcz oschły. Słowa Maxa w jakiś sposób musiały go dotknąć, choć ciężko było stwierdzić, co konkretnie uraziło właściciela klubu i menadżera zespołu. Jeszcze chwilę temu był pogodny i przychylnie nastawiony, a po słowach Maxa spochmurniał i spoważniał.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |
21-04-2012, 15:12 | #116 |
Reputacja: 1 | -Tak, drogi ewakuacji mamy ustalone, Bell jako pilot Aerodyny ma już plan całej trasy przelotu. Dodatkowo jeżeli aerodyna będzie miała jakiś defekt lub korporacyjni ją zestrzelą, jesteśmy w stanie ewakuować zespół drogą lądową. W tym wypadku gorzej będzie z zabraniem perkusji, ale ona wraz z Aerodyną będzie spisana na straty. Niezła lipa, mówił jedynie Quentinowi jak ma lecieć, że mam się trzymać szerszych arterii i w razie czego nie pchać się od razu do Pętli. Nic nie było zaplanowane, jeżeli trzeba będzie ewakuować zespół na piechotę, w tłumie może być to trudne. Dla pewności wynajmie jakiś samochód i postawi go poza Parkiem, żeby można by było go wykorzystać w sytuacji awaryjnej.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
21-04-2012, 22:05 | #117 |
Reputacja: 1 | - To świetnie - uśmiechnął się cierpko Ortiz - Zdajecie sobie sprawę, że koncert może się różnie potoczyć. Korpy raczej nie odważą się strzelać do ludzi w biały dzień w centrum miasta. Kto jednak wie, co im do głowy przyjdzie. Jak mówiłem musicie być gotowi na wszelkie okoliczności. To co się stanie z publiką was nie interesuje, niezależenie jakie działania podejmą korporacyjni. Każdy przyjdzie, tam na własną odpowiedzialność i musi umieć o siebie zadbać. Najważniejsze jest bezpieczeństwo zespołu. Sprzęt muzyczny też w razie konieczności możecie spisać na straty. Kapela pewnie płakać, ale to gitary i perkusja, to rzecz nabyta i nie można jej żałować. Macie jeszcze jakieś sprawy? Pytanie wypowiedziane było tonem dającym jasno do zrozumienia, że właściciel klubu nie ma czasu na czcze gadanie. Pytanie Maxa rozdrażniło go i popsuło nastrój. Z jego perspektyw sprawa była zakończona i nie pozostawało nic innego, jak czekać do jutra. Runnerzy zdawali sobie sprawę, że jeżeli chcą się czegoś dowiedzieć, to muszą się bardziej postarać.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over" A. E. Housman |
22-04-2012, 10:03 | #118 |
Reputacja: 1 | -To na razie panie Ortiz, proszę spytać się jeszcze Cris, o której mamy przylecieć po zespół, żeby załadować instrumenty. To wszystko. Max czuł wyraźnie, że Ortiz nie chciał z nim gadać, ba, nie chciał im nic powiedzieć. Czy miało to jakiś związek z tym konwojem? Mógł jedynie przypuszczać.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
22-04-2012, 16:40 | #119 |
Reputacja: 1 | Przez drogę do klubu Josh nie mówił już nic więcej. Zastanawiał się nad losem Zicka. Ciekawe czy te skurwysyny coś mu zrobiły... Może w jego zawodzie i życiu było sporo krwi, wiele śmierci i przedwczesnych osądów, ale ta chwila zastanowienia pokazywała jedno: Joshua Greed nadal był człowiekiem. Pomimo śmierci wszystkich mu bliskich osób, pomimo wielu wszczepów i częstego pociągania za spust. Josh czuł, że to jeszcze nie jego czas. Mógł się poddać losowi, gdy parę lat temu ćpał żyjąc niemal w miejskim rynsztoku. W to co się działo teraz sam nie wierzył. Sam nie mógł uwierzyć, że tak bardzo się zmienił. Kiedyś był nikim - teraz czuł się silnym. Kiedyś od przeszłości uciekał w alkohol i narkotyki - dziś stawiał jej czoła... I będzie to robił tak długo jak długo starczy mu sił. Po przybyciu na miejsce trójkę wojowników przywitała głośna muzyka, wrzask tłumu i wijące się w tańcu dziesiątki ciał. Przechodząc obok baru Josh walczył aby nie podejść i nie zamówić sobie drinka. Już dzisiaj pił i mimo niewielkiej różnicy musiał zostawić swój umysł sprawnym. W sumie spodziewał się, że może zostać czymś poczęstowany w biurze Ortiza. Ich zleceniodawca miał klasę. Od pieniędzy bardziej zależało mu na dobrej reputacji i rozgłosie. Podobnie z reszta jak Joshowi. Po minięciu ochrony olbrzym skierował się kroki do środka biura szefa klubu. Ten - jak zwykle elegancko ubrany - przywitał się i przeszedł do rzeczy. Bez zbędnego pierdolenia. Otrzymanego drinka Josh sączył powoli delektując się jego pełnym smakiem. Podejrzewał, że tak się stanie i mimo iż nic na parterze nie zamówił nie można było odmawiać tak gościnnemu gospodarzowi. Dziękując skinieniem głowy Joshua usiadł na wygodnej kanapie. Słysząc o sprzęcie Greed przecząco pokiwał głową. Ortiz nie pracował z nim pierwszy raz i wiedział, że przygotowania są dopieszczone w granicy możliwości. Zbyt dokładny plan - podobnie jak jego brak - wprowadzał chaos. Jedno odchylenie, jedno potknięcie i była kicha. Dlatego zawsze wypadało mieć elastyczny szkic planu. Jego namiastkę, która później wychodziła bardziej naturalnie. Do głosu dochodziły tu zmysły i czyste doświadczenie ochroniarza. Nie było mowy o nietypowych gestach czy układzikach. Zawsze do celu, niemal odruchowo - nawet nieco robotycznie. Dyskusja z Ortizem była dla Josha dziwna. W sumie nie dziwił się mu jak zareagował na słowa Maxa, ale musiało być coś poza tym. On wiedział więcej niż mówił. Greed może dostać informację na kwadrans przed koncertem i wtedy również da z siebie wszystko. Jak zawsze... Wystarczyło czekać na sygnał. Uspokoić się, zająć treningiem i dopracowywaniem szczegółów. Na wyjście Josh kulturalnie pożegnał się z Ortizem i ruszył za resztą. Przed nimi było jeszcze trochę roboty… |
23-04-2012, 19:25 | #120 |
Reputacja: 1 | Quentin z chęcią napił się trunku oferowanego mu przez Ortiza. Nie mieszał się do rozmowy. Był jednak pewien , że w robocie na pewno jest jakiś haczyk. Po prostu poprowadzi AV-kę. |