Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-06-2015, 22:11   #121
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Wcześniej, przed posterunkiem.

Jon wyszedł z budynku by zobaczyć czekającą na niego Kha'shy.
Nie miałam kiedy s tobą porosmawiacz Panie. Spojrzała mu spokojnie w twarz Na spokojnie.
- No, to teraz mamy okazję. - odparł Jon na słowa Kha. - Jest coś, czego potrzebujesz?
Kha poskrobała się po bliźnie. trochę nie wiedziała jak zacząć. Nie była typem osoby, ktora umie przekonywać.
A Jona będzie trudno.
Hum....Mruknęła z zamyśleniem i wzruszyła ramionami przenosząc wzrok na twarz człowieka. Trochę duszo pszeszliszmy, panie. Sanim dotarliszmy na tę planetę nieszle pszetszepano nam skórę.Zamilkła na chwilę, próbując odgadnąć jakie emocje malują mu się na twarzy, ale ludzkie oblicza były dla niej nie bardzo do odczytania.
Wiem, sze sztatek jest mój...ale...Zrobiła kwaśną minę, nie bardzo wiedząc jak załatwić sprawę.
Czuła dylemat moralny.
Liszyłam jeszsze na jakieś kredytyW końcu wydusiła z siebie te słowa. Brzmiały trochę oschle. Zorientowała się, że brzmiało to conajmniej niegrzecznie.
No bo aksja miała wyglądacz trochę inaszej. Trupy szę posypały w większej iloszczi nisz sakładałesz na poszątku.Natychmiast zaczęła się tłumaczyć, z pośpiechem.A szeka mnie jeszsze kupienie lepszego panserza. No i remont sztatku. Skoro Issamar jusz szę lepiej szuje, to chyba dobsze by było, szebyszmy saras stąd leczeli dalej.Dodała na koniec, jakby to miało być dodatkowym argumentem. Ale był bardzo marnym.

Jon chyba pierwszy raz widział Barabelkę naprawdę zmieszaną. Na początku nie do końca rozumiał, o co jej chodzi, bo też dziwnie do tego podeszła. Jon nie był już jej pracodawcą, tylko partnerem. Wystarczyło, żeby poprosiła o pożyczkę, padawan nie potrzebował żadnych wyjaśnień.
Uśmiechnął się.
- Wiesz, Kha, przede mną nie musisz się tłumaczyć. Dwieście kredytów które wtedy otrzymałaś to jednak najwięcej nie jest, a ceny na Coruscant bywają wysokie. Przed chwilą dostaliśmy po czterysta, weź trzysta pięćdziesiąt z mojej działki. - Jon wsunął w łapę Kha część swojej nagrody - Mam nadzieję, że Ci to wystarczy na teraz. Rozumiem, że pracując jako wolny strzelec mogłabyś zarobić więcej, ale przetrzymaj jeszcze trochę z nami. Dobrze mieć Ciebie w pobliżu.
Przywołał w myślach ostatnie słowa Kha: “saras stąd leczeli dalej”. Jon zastanowił się, czy przypadkiem Barabelka tak nie przyzwyczaiła się do najemniczego i samotnego trybu życia, że teraz miała problem z dłuższym przebywaniem z jakąś stałą kompanią w jednym miejscu. Wyglądało trochę, jakby pytaniem o dodatkowe kredyty chciała coś zasugerować.
- Kha, jeśli czujesz potrzebę… Jak by to ująć… Wyrwania się, to po prostu powiedz. Każdy z nas musi się od czasu do czasu wyszaleć. Bo chyba nie chodzi o mnie i Issę? Coś źle zrobiliśmy?

Stała trochę osłupiała. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw.
Y...Wyrwało jej się.
A! Tak! Snaszy nie!Zaczęła się miotać.Podrapała się po potylicy w zamyśleniu.Chyba jednak coś poplątała.
Popatrzyła się nerwowo to na pieniądze wciśnięte w rękę to na Jona. Niepotrzebnie się zdenerwowała.
Jak zwykle zresztą, najpierw trzeba się zdenerwować i wkurzyć a dopiero potem pomyśleć. To było bardzo typowe dla niej.
Myszlałam sze po prosztu nie sostaniemy tu na długo.Odparła już normalnym tonem.Myszlałam sze ty tu zostaniesz, a my z Issą leszimy dalej.Popatrzyła jeszcze raz na plik pieniędzy i schowała je za pazuchę.
Sróbmy tak...dŻon.Popatrzyła na niego poważnie. Pierwszy raz użyła jego imienia i czuła się dziwnie. Każdy Jedi był dla niej Panem, bo naprawdę żywiła do nich głęboki, prawie że religijny szacunek.Wiziałesz so szę dżało wtedy na arenie. Muszę sobie kupicz dobry panserz, bo inaszej zostanie ze mnie miasga. Nie chsę drugi ras dosztacz szrapnelem w plesy.Mówiła rzeczowym tonem.Po prostu poszyszę od czebie tą kasę i swrócę s nasztępnym sleceniem.Zastanowiła się nad jego ostatnim pytaniem. Czy coś zrobili źle? A co mieli?
Szczesze mówiąs, nie potszebuję się nigdże wyrywacz. Nie srobiliszcze nis słego, tu nie chozi o to.Zaplotła ręcę na piersi a jedną jednym pazurem podrapała się po brodzie w zamyśleniu. Uśmiechnęła się szeroko pokazując pełny arsenał ostrych zębisk.
Ale jeszli masz szas to moszesz srobicz czoś dobrego.Brzmiało to strasznie, a głos miała dziwnie zadowolony.Pomoszesz mi wybracz sbroję? Ty pewnie wiesz, gzie tu jeszt jakisz handlasz takim złomem, a ja nie mam sziły szę targowacz.Uśmiechnęła się jeszcze
szerzej.Pręsej wyrwę mu ręse nisz szę dogadamy so do seny.Zarechotała. Chociaż, mogło być to prawdą, co sprawiało, że był to bardzo mało przyjemny żart. A właściwie niepokojąca prawda.

Jonowi trochę ulżyło. Najwidoczniej za mocno próbował się doszukać jakichś ukrytych treści w słowach Kha, podczas w gruncie rzeczy nie było się czym martwić. Pocieszony reakcję Barabelki wskazał palcem jedną z uliczek.
- W tamtym kierunku powinien być jeden taki sklep, powinien Ci się spodobać. Chodźmy.
Ciekawe, jak komicznie wyglądałaby Kha w różowym pancerzu. Muszę spróbować ją na taki namówić, hehe. Chociaż może lepiej się nie odzywać, bo jeszcze wyrwie mi kręgosłup i powiesi na ścianie w swoim nowym statku. Starając się głośno nie roześmiać, przypomniał sobie o tym, że powinien był już wracać do Akademii. Dobra, misja nie zając, nie ucieknie. To na pewno będzie ciekawsze. I milsze.
 
Kolejny jest offline  
Stary 14-06-2015, 14:38   #122
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
U handlarza Kha miała naprawdę bogaty wybór. Trudno było się zdecydować, co tu wybrać. Nie chciała szaleć i wolała dokonać przemyślanego wyboru, dlatego wypytywała kupca o każdy szczegół.
Na szczęście Issamar również pożyczył jej trochę kredytów i mogła przestać chociaż na chwilę przejmować się wydatkami.
Jeśli będzie dobrze wyposażona, to prędzej czy później zarobi więcej na misjach a jak więcej zarobi, będzie mogła bez żadnego problemu pooddawać chłopakom i jeszcze jej samej zostanie. Miała jakieś dziwne przeczucie, że ich pobyt na Coruscant to nie będą żadne nudne wakacje- coś się kroiło grubego.
Wybrała w końcu jedną zbroję, ciężką, bitewną. Była pomalowana na czarno z matowymi, szarymi wstawkami. Przymierzyła jeden z dostępnych
modeli.
Wyglądała w nim imponująco i jeszcze bardziej groźnie. Kiwnęła sprzedawcy głową. Ten bierze.
Nie był przesadnie drogi, więc wzięła jeszcze dodatkowo broń do zestawu.
Pszyda szę.Mruknęła zadowolona.Teras mi nikt łatwo dupy nie usmaży, młeheheZagulgotała usatysfakcjonowana.
Gdy wrócili na Akademię rozdzielili się. Jon miał coś jeszcze do załatwienia a ona chciała nacieszyć się zakupami.
No i zobaczyć, czy zarządzony przez Mandalorianina remont statku przebiegł pomyślnie.
Przypomniała sobie, że przecież nie nadali mu żadnego imienia. Będą musieli to zmienić, bo podobno brak nazwy przynosił pecha.
A ona nie lubiła kusić losu.
 
Ravage jest offline  
Stary 14-06-2015, 16:01   #123
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
W trakcie wizyty u handlarza Issamar podobnie jak Kha'Shy skorzystał z pomocy Jon'a. Mandalorianin nie nadawał się do negocjacji, on był od strzelania . Cadera w pierwszej kolejności zakupił nową zbroję, w przeciwieństwie do tej spalonej trzy tygodnie wcześniej jego nowy pancerz był z górnej półki. Mandaloriańska zbroja szturmowa oferowała ochronę przeciw obrażeniom cieplnym i niskiej temperaturze, dzięki temu Issa nie powinien już sobie nic więcej przypalić.
Już mieli wracać, Kha była bardziej niż zadowolona ze swojego nowego, czarnego pancerza, gdy Issamar wypatrzył Barawiński ciężki powtarzalny blaster.
- Muszę to mieć.- Powiedział Mandalorianin wręcz wciskając sprzedawcy w rękę kredyty. Na szczęście Jon był tuż za nim i zdążył w porę wynegocjować cenę. Issamar cieszył się jak małe dziecko, gdy wracał z blasterem do Akademii.

Po powrocie do Akademii Issamar postanowił poszukać małej Hayes. W ciągu tych kilku tygodni doszły do niego wieści o jej zdolnościach, o tym jak sama poskładała droida, a do tego zrobiła nogę dla Arkananina. Jeśli dziewczyna była naprawdę tak uzdolniona to może i dla niego mogła by coś zrobić. Nowe, sztuczne oko za te, które stracił na arenie.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 14-06-2015 o 16:03.
Baird jest offline  
Stary 14-06-2015, 18:27   #124
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Rozmowa padawanów z Mistrzem toczyła się dalej.
- Spotkanie ich w toalecie jest najprotszym z pomysłów, ale niekoniecznie będą tam sami. - powiedział Mical po ich propozycjach. - Myślę, że Laurienn dobrze to podsumowała. Jeśli coś odwróci uwagę wszystkich gości choć na chwilę, to obaj nasi interesanci będą mogli się wyrwać. Z zapleczem technicznym w postaci Emily, załatwimy problem z kamerami. Jakiś konkretny pomysł masz moja padawan? - zwrócił się do niej.
Wzruszyła ramionami. Nie przejawiała wielkiego entuzjazmu.
- Można w trakcie głównego show przy prezentacji nowego modelu skorzystać z przejść technicznych i w ten sposób można będzie ich spotkać pomimo różnych miejsc "zniknięcia". Ale do tego potrzebujemy dokładnego schematu targów i zapleczy, może zhakowania droidów, no i co najmniej dwóch osób które pomogą admirałowi i senatorowi znaleźć przejście do zniknięcia...
- Brzmi nieźle. Jako hostessa mogłabyś być jedną z tych osób. A Jon jako kto?
- Nie znam się za bardzo na tego typu targach, nie wiem, jak to tam wygląda. Może będę po prostu pozował jako amatorski fotograf? Przeszłoby to, Laurie? A ogółem pomysł rzeczywiście dobry. - Jon patrzył po Micalu i padawance.
Zamyśliła się nad propozycją Jona. Pokiwała twierdząco głową.
- Sądzę, że nikt nie będzie zwracał uwagi na fotografa amatora. A i jak zbliżysz się do admirała to on nie będzie oponował przed zdjęciami pamiątkowymi. Ja zajmę się senatorem, bo ktoś z ludzi admirała mógłby mnie rozpoznać, gdyż mój Mistrz... - aż nadto zaakcentowała pozycję Micala - ... czasem angażował mnie w spotkania z admirałem Onasim.
Jon uśmiechnął się lekko.
- Zawsze chciałem spotkać admirała. No dobra, także to mamy uzgodnione. A jak w kwestii ubioru? Trzeba się jakoś elegancko wyszykować?
- Ty nie musisz. Wystarczy jakieś nie rzucające się w oczy ubranie przez co nikt nie zwróci na ciebie uwagi. Ja za to będę musiała dostać strój hostessy, organizatorzy je zapewniają. A jest to dosyć skąpy ubiór - odparła wstukując coś na datapadzie. Sprawiło to, że nad stołem konferencyjnym pojawił się hologram z zapowiedzią targów. Można było tam dostrzec kuse stroje hostess oraz zaciemnioną sylwetkę nowego statku, który podpisany był słowami "wyjątkowy i drapieżny". - To wydarzenie musi być rajem dla ludzi z działu marketingu.
- Mhm... - Gdyby w pomieszczeniu nie było Mistrza Micala, Jon pewnie zażartowałby, że musi dać cynk Rohenowi, żeby ten przyjechał na Corellę zobaczyć Laurienn w stroju hostessy, ale w porę ugryzł się w język. - Będę się musiał podpytać innych padawanów, czy nie mają jakichś lepszych aparatów. Ja własnego egzemplarza nie posiadam. Dobra, a teraz, jak załatwić sprawę z admirałem? Każdy będzie patrzył na nowy statek, ja mam podejść do niego i powiedzieć: “Proszę iść za mną. Mistrz Mical mnie przysyła.”? Czy mamy jakieś umówione hasło?
- To nie takie głupie jak się nad tym zastanowić. Ale powołując się na Mistrza musiałbyś mieć całkowitą pewność, że nikt tych słów poza Onasim nie usłyszy. - skomentowała - Ja bym była raczej za posiadaniem jakiś przedmiotów, po których nas rozpoznają. Słów może nie zapamiętać, albo nie usłyszeć w gwarze. A takie np dwie jaskrawo zielone gizki przy bransoletce to już jakiś znak szczególny. Ty na ten przykład możesz mieć przywieszkę przy aparacie z pluszowym trandoshaninem w różowym kombinezonie. - uśmiechnęła się.
- Dobry pomysł. Jak skądś taki gadżet wytrzaśniesz, to co mi tam, założę go. Chociaż troszkę możemy stracić w oczach admirała. “Naszego specjalnego agenta rozpoznasz po różowym pluszaku.” - Jon ostatnie zdanie wypowiedział zmienionym, pogrubionym głosem. Oskaszlnął. - Czyli jak, wszystko jasne? Emily hakuje kamery, podczas głównego pokazu ty i ja wyprowadzamy admirała i senatora “ukrytymi” przejściami, jak już uzgodnią co tam chcą to zmywamy się z miejsca zdarzenia. Zapomniałem o czymś?
- Myślę, że admirał ma całkiem dobre poczucie humoru – odparła z uśmiechem - Chciałabym móc powiedzieć, że tylko nasza trójka da radę, ale sądzę, że musimy zabrać Zhar’kana, Cadere i Barabelkę. Będą naszym zabezpieczeniem w przejściach technicznych, gdyby coś zechciało pójść nie po naszej myśli. Chociaż tą ostatnią moglibyśmy spróbować wkręcić w główny pokaz. „Wyjątkowy i drapieżny” świetnie byłyby podkreślone przez barabelską hostesse. – uśmiechnęła się szeroko przez co nie było pewne czy żartuje czy mówi serio.
- Pytanie, jak naszą ekipę do tych przejść technicznych przedostać. Jak już będziemy mieli schemat budynku musimy poszukać jakichś alternatywnych wejść. A co do Kha jako hostessy… Jakoś tego nie widzę. Jej charakter to jedno, a drugie, że w hostessach bardziej od wyjątkowości i drapieżności biznesmeni poszukują poszukują młodości i piękności. No chyba, że ostatnio zmieniły się standardy kobiecego piękna. - Jon pokiwał głową. - No, ale w wolnej chwili możemy ją wkręcić w to, że to jedyna opcja. Jestem ciekawy jej reakcji po zobaczeniu stroju, hehe. - Baelishowi dopisywał dzisiaj humor.
- Jesteś niesprawiedliwy – odparła – Pamiętaj, że piękno jest względne, a w galaktyce nie tylko ludzi mamy. Co prawda prawie wszyscy zachwycają się Twileczkami, ale, że tak powiem, są mocno oklepanym elementem. Corellia co prawda jest w większości ludzką kolonią, ale statki kupują od nich wszyscy. A to oznacza, że barabelska hostessa zrobi furorę. No i będzie mogła odwrócić od nas uwagę – zdawała się być bardzo zadowolona z tego pomysłu.
- No, chyba masz rację. Jeśli się zgodzi to czemu nie, ale trochę powątpiewam. Przed chwilą kupiła nowy pancerz i tak jej się spodobał, że pewnie nie ściąga go nawet do kąpieli. W każdym bądź razie, możemy spróbować. Kiedy wyruszamy? Muszę zebrać ekipę.
Mical spojrzał na nich zadowolony.
- Plan świetny. Im szybciej tam dotrzecie, tym lepiej poznacie teren. Przekażę naszym zainteresowanym, czego mogą się spodziewać. Każde z was dostanie dziesięć tysięcy kredytów budżetu. Do dzieła. - wstał, sugerując koniec spotkania.
- Laurienn, poczekaj jeszcze chwilę na mnie, chcę zamienić z tobą słowo.
Jon wstał, ukłonił się przed Mistrzem i wyszedł z pomieszczenia. Gdyby wiedział, że Mical i Laurienn będą rozmawiać o czymś więcej niż standardowych rzeczach pewnie by próbował co nieco podsłuchać, ale w chwili obecnej nie przyszło mu to nawet do głowy. Swoje kroki skierował w głąb kompleksu, na poszukiwania reszty drużyny. Zapowiada się całkiem łatwe zadanie, ale znając życie trafimy na mnóstwo kompilacji. Chociaż to i tak będzie kaszka z mleczkiem w porównaniu do misji na Taris. Dobra, to gdzie mogą się podziewać moi wspólnicy? Im szybciej wyruszymy tym lepiej. No i muszę się podpytać o ten aparat. Może Rohen ma jakiś, wtedy nie będę musiał mu nawet przesyłać zdjęć, wystarczy, że oddam aparat, heh. Niech chłopak ma coś od życia. Z uśmiechem na ustach Jon przemierzał kolejne korytarze Akademii.
 

Ostatnio edytowane przez Kolejny : 14-06-2015 o 18:29.
Kolejny jest offline  
Stary 15-06-2015, 22:13   #125
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Coruscant, Sektor Skreel
Ciepły prysznic po porannej przebieżce zawsze idealnie rozluźniał mięśnie. Po wszystkim chodził chwilę nago po mieszkaniu, stygnąc powoli. Sprzęt już powinien być na miejscu, zamówiona taksówka za chwilę zabierze i niego samego. Niezbyt podobał mu się fakt, że nie znał praktycznie żadnych informacji o nadchodzącej misji. Choć po prawdzie, to niewielką mu to robiło różnicę. Agent Disciple wzywał go do konkretnych zadań i tym razem też tak było. Robił swoje, płacono mu za to, wracał do siebie. Admirał Onasi cenił jego usługi, ale Aaron nigdy nie przepadał za wojskowym drylem. Zarzucił na siebie skórzaną kurtkę, założył na prawą rękę rękawicę i wyszedł. Dobrze się czuł na Coruscant. Jednak najbardziej lubił je wtedy, gdy wracał tutaj z jakiegoś totalnego zadupia.
Usiadł na tylnym fotelu i droid-kierowca wbił się w strumień transportu publicznego.

Akademia Jedi, gabinet Wielkiego Mistrza
Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Napięcie rosło z sekundy na sekundę.
- Przed Wojnami Mandaloriańskimi Zakon Jedi działał wedle ścisłych reguł. Było to konieczne, żeby być fair wobec Republiki, wobec której odpowiadał. Sprawiło to jednak, że caly ten system stał się bardzo hermetyczny. Brak elastyczności sprowadził na nas Dartha Revana i Malaka, wygnał moją mistrzynię, a jeszcze wcześniej Exar Kuna i Ulica Qel-dromę – westchnął. Przez chwilę patrzył gdzieś w dal, wspominając - Brak elastyczności sprawił, że ostatni mistrzowie starej rady zdecydowali się pozbawić ją dostępu do Mocy, zamiast spróbować ją zrozumieć – wiedziała, że mówił o Meetrze Surik. Często w ten sposób przechodził do anegdot na jej temat.
- Jednak, gdyby te reguły były przestrzegane, byłoby możliwe uniknięcie tych wielkich tragedii, które nastąpiły. Mistrzyni wiedziała także o tym. Prawda leżała zawsze po środku.
Pochylił się w jej kierunku.
- Jakie teraz zasady panują w naszej Akademii Laurie? Jest tylko jedna, moja padawan.
Choć nigdy to nie zostało wypowiedziane na głos, to ona, oraz każdy z jej towarzyszy znał te dwa słowa.
- Czyńmy dobro. W każdej i jakiejkolwiek postaci. Nie narzucamy nikomu pęt i nie pozwalamy sobie ich narzucić w pomaganiu innym. W ulepszaniu tego świata. Już nie chcę filozofować… Wiesz, że mógłbym to robić godzinami – delikatnie się uśmiechnął.
- Musimy działać z wyczuciem, by naszymi działaniami nie zranić innych. Nie należy się ograniczać, ale trzeba uważać, żeby nie popaść w przesadny egoizm. Wiesz o tym. Powtarzam tylko wcześniejsze lekcje moje i innych mistrzów. Zawsze pilnie ich słuchałaś.
Położył ręce na blacie biurka.
- Przed tobą bardzo ważna misja. Osiągnięcie celu może uratować wiele istnień. Być może będziesz musiała podjąć trudne decyzje. Nie będę mógł ci podpowiedzieć. Wierzę jednak, że zrobisz wszystko by świat stał się lepszy. Zbierz swoją drużynę i ruszaj.
Wstał i podszedł do niej.
- Nie masz przed sobą żadnych ograniczeń Laurie. Jak każdy z nas. Bądź rozważna – patrzył jej prosto w oczy.
- I ja ciebie też – odpowiedział wreszcie na jej słowa sprzed trzech tygodni i ją pocałował.

Kilka godzin później, lądowisko przy Akademii Jedi
Dwa frachtowce stały na sąsiadujących platformach. Przy Wayfarerze krzątała się młoda Hayes, osobiście pilnując tankowania. Już wcześniej Zhar-kan pomógł jej wtoczyć tajemniczy wózek z narzędziami do ładowni. Teraz kończyła przygotowania i tylko czekała na swoją siostrę.
Kha’Shy biegała po poszyciu swojego zdobycznego frachtowca z spray’em w łapach i nie zwracała uwagi na to, co działo się przy wyjściu z Akademii. Tymczasem tam zebrało się kilka osób.
Zhar-kan stał z niewielkim plecakiem, w którym miał cały swój dobytek. Nie wrzucił tego jeszcze na Nefarena – jak nazwała swój statek Emily – ponieważ nie było pewne, z kim wyruszy. Ciągle czekało go trochę pracy, by powrócic do formy sprzed urazu, ale był na dobrej drodze. Tuż obok niego stał Issamar. Jego nowy sprzęt czekał zapakowany w dwa nieduże kontenery. Także dopiero czekał na dyspozycję. Nadal nie załatwił sobie nowego oka, ale w renomowanej klinice na Coruscant pobrali już od niego potrzebne dane i jak tylko sobie nieco dorobi, będzie mógł się szarpnąć na pożądny cybernetyczny wszczep. Niestety młoda Hayes nie miała szans stworzyć dla niego czegoś takiego. Umiejętności miała niesamowite, jednak brakowało specjalistycznego sprzętu. Cadera musiał sobie poradzić z jednym okiem. Uważnie obserwował nim dwójkę nieznanych mu najemników, którzy przybyli dosłownie przed chwilą. Pierwszym z nich była szarowłosa kobieta, której spora część ciała była cybernetycznymi zamiennikami. Nie sposób było określić przez to jej wieku.

Nie wydawało się to w jakimkolwiek stopniu przeszkadzać. Miała na sobie dobrze spasowany kombinezon, nie nosiła żadnej broni. Na plecach miała zarzucony stary, wyświechtany plecak.
- Nelia Baldan, haker i zwiadowca – przedstawił ją zgromadzonym Mical.
Ona tylko skinęła głową. Jej oczy zaświeciły na niebiesko. Sugerowało to fakt, że te też miała cybernetyczne.
- Oraz Aaron Martell, medyk i wsparcie ogniowe – wskazał na stojącego obok nich mężczyznę.

Ów opierał się o dwie nieduże skrzynie z durastalii. Kształt dłuższej z nich jasno dawał do zrozumienia, że znajduje się tam jakaś ciężka broń.
- Tak jak rozmawialiśmy – Jedi zwrócił się do padawanów – Dobierzcie teraz swoje ekipy. Każdy z najemników zostanie dobrze opłacony, natomiast na wasz wniosek mogą dostać premie. Misje znacie, chcę raportów oczywiście przed i po każdej, oraz za każdym razem, gdy będzie rozpoczynali kolejną istotną fazę. Czy wszystko jasne?
To były ostatnie chwile przed wylotem. Z pozostałymi padawanami i mistrzyniami pożegnali się już wcześniej. Przed nimi wybranie załóg oraz lot na Corellię.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 16-06-2015, 20:07   #126
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
Wcześniej przygotowała sobie kartony. Stare, dobre tektury, które posłużyły jej za szablon. Wystarczyło tylko wziąć scyzoryk i wyciąć w nich kształt liter. A potem wyszprejować za ich pomocą napis.

Była z siebie bardzo zadowolona, że wyszło calkiem równo, no może nie licząc paru zacieków.
Wytarła ręce w szmatkę i uśmiechnęła się ze swojego dzieła.
Popatrzyła na całą zgraję istot, które zdążyły przyjść na lądowisko. Natychmiast się przestała uśmiechać, patrząc trochę spode łba na wszystkich po kolei. Jedną łapę wyzywająco położyła na pałce ogłuszającej.
Już zdążyła całą swoją broń przypiąć do zbroi, jakby chciała pokazać jaka to ona nie jest groźna.
Wolnym krokiem podeszła do zbieraniny, dumnie wyprostowana, ale marszcąc pysk, w niezadowoleniu.
Czuć było, że jedyny respekt żywi do stojącego tuż obok Micala.
Jej ciężki wzrok padł na Arkanianina. Tak. Teraz mogła stwierdzić to na pewno, że tego gościa widziała wtedy na arenie. Myślała, że zginął marnie, spalony na popiół, ale chyba wyszedł cało...
Ale jakim cudem pojawił się na Coruscant?
Tego chyba nigdy się nie dowie.
Sapnęła poirytowana. Nie przyszła tu na pogaduszki ani na popołudniową herbatkę.
I| so?Wybruczała nieprzyjemnym tonem pełnym wyrzutu.Bęziemy teras tak stacz jak te kołki?
 
Ravage jest offline  
Stary 16-06-2015, 20:37   #127
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Zhar-kan stał w postawie zasadniczej, przyglądając się jak jaszczurzyca skacze ze sprayem po dachu statku. Nigdy nie widział członka tej rasy, ale w jakiś sposób wydawała mu się... Znajoma. W pobliżu stali inni najemnicy, każdego przywitał wcześniej skinieniem głowy. Wesoła mieszanka, ale jak na standardy galaktyki niezbyt egzotyczna. No może z wyjątkiem Kha'Shy która właśnie zeskoczyła z swojego pojazdu i zadała pytanie.
- Dopóki nie zostaniemy rozdzieleni w odpowiednie do zadań drużyny, tak będziemy tutaj stać. - spojrzał Barabelce w oczy i teraz zrozumiał dlaczego wydawała mu się znajoma. Jej oczy wyglądały niemal tak samo jak jego własne. Być może właśnie od jej gatunku został zapożyczony fragment genomu? Ale ona zdawała się bez problemu widzieć w tym jaskrawym świetle, Zhar-kan musiał nosić swoją maskę by dobrze funkcjonować.
- Nie mieliśmy okazji wszyscy się poznać. Zhar-kan Sol, jednostki rozpoznania w czasie Wojen Mandaloriańskich. - tutaj zrobił krótką przerwę i schylił głowę w kierunku Issamara. Gest wyglądał na próbę przeprosin. - Specjalizuję się w zwiadzie i cichym usuwaniu pojedynczych celów. Permanentnym, albo tymczasowym.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 16-06-2015 o 20:43.
Zaalaos jest offline  
Stary 16-06-2015, 21:48   #128
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Szła z narzuconym na prawe ramię plecakiem na ramieniu, nie miała na sobie już szat padawana tylko ubrana była w cywilny strój: niebieskie długie spodnie, brązowe skórzane półbuty za kostkę, jasno fioletowy T-shirt i brązową kurtkę. Po raz kolejny przeglądała datapad, który otrzymała od mistrza. Ciekawiło ją kim będą ci nowi najemnicy, chociaż swoje typy kogo chciała zabrać na Ord Mantel już miała.

Szeroki uśmiech nie schodził jej z twarzy tak samo jak wypieki na policzkach. Radość od niej aż promieniała. Była szczęśliwa, że podjęła taką decyzję i obiecała sobie, że w dowód wdzięczności nigdy już nie będzie narzekać na treningi z mistrzynią Brianna.
Zdążyła się już pożegnać ze wszystkimi padawanami, kilkoro widząc ją zażartowało, że jest okropna, że tak bardzo cieszy się, że nie będzie musiała na nich patrzeć. Za to dziewczynki prawie popłakały się na wieść, że Laurie ich opuszcza. Ledwo wybroniła się przed obiecaniem im, że na pewno szybko wróci. Nie lubiła składać obietnic bez pokrycia i nie uznawała ściemniania najmłodszym dla świętego spokoju. Kiedy w końcu po długiej dyskusji i złożeniu przysięgi przez Ricce i Tare, że będą się pilnie uczyć i słuchać starszych Laurienn mogła w końcu udać się na platformę, gdzie stały statki gotowe do odlotu.
Zanim wyszła do nich zatrzymała się i wzięła głęboki oddech. Czuła tremę. To był koniec beztroski jaką dawały przez te trzy tygodnie mury Akademii. Cieszyło ją niezmiernie, że Mistrz... że Mical odwzajemniał jej uczucia i już nawet zapomniała w jakim napięciu czekała na jego słowa. Zastanawiała się czemu tyle z tym zwlekał, ale uznała, że musiał mieć konkretny powód i nie chciała psuć nastroju dopytując się o to co teraz zdawało się być nieistotne. Nie mniej jednak musiała być powściągliwa w okazywaniu swoich uczuć. Co prawda, gdy wychodziła z jego gabinetu na jej słowa, że tylko problemy mu stwarza odpowiedział przecząco, ale ktoś mógłby źle patrzeć na to co ich łączy. W końcu on był jej nauczycielem, a ona jego uczennicą.
Westchnęła, ale uśmiech nie zniknął z jej twarzy. Ruszyła by dołączyć do reszty.
- Witajcie - odparła do wszystkich zebranych na płycie postojowej starała się przy tym nie brzmieć zbyt radośnie.

Mistrz przedstawił nowych. "Haker i zwiadowca mógłby się przydać na drugiej misji" pomyślała patrząc na kobietę. "Jego zdolności bojowe też. Do tego medyk. Czego chcieć więcej." przyjrzała się uważnie przystojnemu nieznajomemu.
Podeszła do Jona.
- Co prawda najbliższą misję robimy wspólnie, więc nie ma znaczenia jak się podzielimy ludźmi. Jednak zaraz po nim mamy kolejne i to pod tym względem musimy podzielić siły - powiedziała do przyjaciela - Ci dwoje przydadzą się zarówno mi jak i tobie - dodała mając na myśli Martella i Baldan - Ale uważam, że tobie będą bardziej potrzebni. Ja pilota i hakera mam - spojrzała na siostrę, która stała na trapie statku ze skrzyżowanymi przed sobą rękoma - Bez medyka też już sobie radzimy. - w końcu również dzięki jej mocom leczącym Jon odzyskał pełną władność ręki - Ja potrzebuję jednak siły ognia i osoby potrafiącej walczyć, Barabelka jest właścicielem statku więc musi zostać z tobą i dlatego chciałabym zabrać ze sobą Zhar-kana oraz Caderę. - zaproponowała. Prostym ciągiem logicznym uznała, że skoro Barabelka jest właścicielem statku to umie go też pilotować, tak jak było to w przypadku Emily. Pozostawał też problem czy wybrani przez nią będą w ogóle chcieli z nią lecieć.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 16-06-2015, 22:08   #129
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Jon miał na sobie szaty padawana, jakoś nie znalazł czasu żeby się przebrać. Spakował tylko pożyczony aparat, parę ciuchów na zmianę i inne rzeczy codziennego użytku do bagażu i wyszedł na lądowisko, wcześniej żegnając się mimochodem z kilkoma z jego rówiesników.

Młody padawan miał złe wspomnienia ze zbyt wielką ilością najemników obok siebie w jednym miejscu. Przynajmniej teraz w razie czego miał do pomocy Mistrza Micala i Laurienn, aby nad nimi zapanować. Spojrzał na nowych przybyszy. Kobieta-cyborg i medyk strzelec, obaj dla padawana nieznani. Lada chwila przyjdzie moment wybrania drużyn i Jon wiedział, że decyzja, którą podejmie tutaj zaważy nie tak bardzo na tej misji, ale za to mocno na następnej. Na pewno przydałaby mi się pomoc medyka. Laurienn sama w sobie już jednym jest, także na logikę powinien on polecieć ze mną. Ona trochę gorzej radzi sobie z mieczem i mocami ofensywnymi, to niech weźmie większą ilość najemników. Baelish na razie postanowił się nie odzywać, dał Laurie pierszeństwo, w razie czego trochę sobie z nią podyskutuje. Czuł ekscytację na to, co wydarzy się na tej i następnej misji. Trzy tygodnie wypoczynku pozwoliły mu się w pełni zregenerować i teraz był pełen chęci do działania.
Przywitał się z Laurienn i wysłuchał jej propozycji. Uśmiechnął się:
- Normalnie jakbyś czytała mi w myślach. Pasuje. No chyba, że któryś z was ma coś przeciwko? – zwrócił się w stronę najemników.
Poszło łatwiej niż myślałem. Ciekawe, ile zajmuje podróż na Corellę. Jak tu się uwiniemy to będziemy mieli dwa pełne dni na wybadanie terenu. Normalnie lepiej być nie mogło.
 

Ostatnio edytowane przez Kolejny : 16-06-2015 o 22:10.
Kolejny jest offline  
Stary 16-06-2015, 22:12   #130
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
Spięła się w sobie, napinając każdy mięsień. Mlasnęła z niezadowoleniem.
Nie lubiła tak stać i czekać na skaranie niebios. Albo lecą już, albo niech dadzą jej spokój.
Machnęła parę razy zamaszyście ogonem. No i na co ten dziwny ssak się na nią tak gapi?
Drugą rękę powoli położyła na kaburze jednego z blasterów.
Mimo ostentacyjnego demonstrowania swojego niezadowolenia nie próbowała fikać. Nie przy Jedi i nie przy Akademii.
W ogóle nie słuchała młodej padawanki, która rzeczowo zabrała się za odprawę i tłumaczyła swój wybór. Odpowiedź Jona też nie przykuła jej uwag. Zainteresowała ją jedna postać, która krzątała się nieopodal.
Popatrzyła w tamtą stronę i prychnęła na cały głos.

Nie mówcze sze ssacze młode tesz się wybiera na miszję? To szart?Popatrzyła po zebranych.Które s was będże niańszycz?
 
Ravage jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172