Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-12-2014, 13:14   #31
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Gdyby Alister nie czuł rany po kuli, to na pewno rozbolałaby go głowa. Dostał tylko raz, w ramię. Użył resztkę krwi która mu została by zatamować krwawienie, jednak miał jej zbyt mało by wyleczyć się całkowicie. Zagrożenia już nie ma, ale każdy ruch sprawiał mu ból.. Życie zawdzięcza Morganowi, który wziął jego kulę na siebie. Może nie taki straszni ci Tremere na jakich ich malują?
- Dziękuję – powiedział cicho do Morgana- Czy któryś z was mógłby mnie nakarmić?
Rozejrzał się po sali. Zabytkowe wnętrze było poharatane przez dziesiątki metalowych kulek, w dodatku wszędzie było mnóstwo krwi. I były trupy. Jak ja się z tego wytłumaczę? Całe szczęście że udało się dogasić ten pożar... - pomyślał.

- Z chęcią zwiedzę ten wasz schron panie Estreicher, ale jest pewien problem. Ktoś musi to wszystko posprzątać. Myślę że dam radę to jakoś załatwić, tylko potrzeba mi trochę czasu, te cholerne telefony nie działają i trzeba będzie jechać samochodem. Możemy spotkać się jutro tuż po zmroku. Chyba że zarządzisz inaczej – poprawił się szybko, gdyż pamiętał jak może się skończyć rozkazywanie wampirowi – Chcieliście iść do kwater Gerolda. Miał trzy schronienia. Jedno w Elkhorn, przy Yellow Street 17. Drugie w Joslyn Castle, rezydencji księcia, tam gdzie doszło do masakry. Trzecie schronienie jest gdzieś w Henry zoo, nie wiem dokładnie gdzie, Gerold wyraźnie nie życzył sobie by żaden ghul się tam kręcił. Możecie wziąć samochód, czarnego Forda zaparkowanego na miejscu parkingowym numer 41 - po czym wyjął kluczyki i podał Adamowi.






Francesco miał pecha. Poślizgnął się nim wypalił jego karabin i spadł poziom niżej. Uderzając o podłogę stracił przytomność. Jak przez sen słyszał krzyk i zadawane pytania. Kto nas przysłał? Sami się przysłaliśmy. Don Gasparo wreszcie znów był sobą i podjął jedyną racjonalną decyzję o skasowaniu Nicollo. Czy jest nas więcej? Oczywiście że tak, chociaż tutaj jest tylko Alfredo, przyczajony za drzwiami przebrany za sprzątacza. Skąd wiedzieliśmy że tu będziecie i jak się tu dostać? Tego musiałbyś zapytać dona Gasparo i jego tajemniczej informatorki. Tyle że żaden z nas ci tego nie powie eleganciku. Obowiązuje omerta, zmowa milczenia. Nigdy nie wyciągniesz takich informacji od żadnego z nas. A jednak Alessio zaczął sypać. Zdziwienie otrzeźwiło Francesco i gdy już się ocknął, zobaczył straszne rzeczy. Nicollo mimo że dostał chyba z 10 razy wciąż był w stanie iść i to w dodatku w jego stronę, a jego rany zasklepiały się w błyskawicznym tempie. Dwie macki złożone z żywego cienia trzymały Alessio, a facet drący mordę okładał go po głowie. Niedaleko bestia z pazurami zamiast dłoni pożywiała się grubym Carbonarą jakby był pomarańczą z której wysysa się sok. I potwór, żywcem wyjęty z tych filmów z Hollywood, jak gdyby nigdy nic bawił się thompsonem. Francesco włożył rękę w kieszeń i powolutku wyciągał rewolwer. Chciał poczekać na odpowiedni moment, ale zobaczył wielkiego szczura szarżującego wprost na jego twarz. Szybko wstał i wycelował: jeden strzał oddał w zbliżającego się Nicollo, drugi w elegancika znęcającego się nad Alessio. Tym razem starał się wycelować między oczy.
Alfredo uciekaj! Powiedz donowi że Nicollo to potwór! - krzyknął, po czym nacisnął spust.
Trafił, ale nic to nie dało, tylko jeszcze bardziej rozzłościł te potwory. Zamknął oczy. Muszą to być takie same potwory jak ten którego widział kiedyś ukradkiem, jak siłą wpychał swoją krew do ust jego dona. Te potwory kontrolują duszę a on nie da kontrolować swojej. Nie miał zamiaru być marionetką nie posiadającą własnego rozumu, Zresztą tortury które urządzi mu Nicollo, obojętnie czy jest potworem czy nie, zakończą się jego powolną i bolesną śmiercią. Francesco postanowił że sam zdecyduje o swoim końcu. Jest jeszcze jedna głowa, w która trafi na pewno. Jego własna.
 
Halfdan jest offline  
Stary 24-12-2014, 13:41   #32
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Eric słysząc, że jest jeszcze jeden gangster rzucił się na górę sali, aby porwać broń pozostałą po jednym z trupów, a następnie ruszyć na polowanie na niedobitka, zdążył tylko rzucić do towarzyszy:
Nie możemy mu pozwolić, żeby ściągnął mafii nam głowy!
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 24-12-2014, 16:45   #33
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
- Antony, Zabydeusz ! - okrzyk Morgana odciągnęło wzrok Marchinga od swojej ofiary która już zaczynała bełkotać odpowiedz na jego pytanie. Lasombra odwrócił się i spojrzał na swojego sługę. Zabydeusz właśnie odkasłnął krwią ale poczuwszy na sobie spojrzenie swego Mistrza wyprostowała się i pełnym szacunku skinieniem dał do zrozumienia ,że wytrzyma. Widząc to Anthony znowu połączył swe spojrzenie z gangsterem i czekał na odpowiedz. Strumień słów wylał się z ust gangstera i zaczął on odpowiadać na jego pytanie. Don Gaspara, to imię nie było Anthon obce, pojawiło się raz czy dwa w trakcie jego co miesięcznych kolacji z Nicollem ale podobno ta rodzina była pod kontrolą innego spokrewnionego i Nicoll miał problemy z wygryzieniem ich z biznesu. To wszystko jednak zaraz się zmieni. Nie odwracając spojrzenia od przesłuchiwanego człowieka Anthony z radością wysłuchiwał słów Estreichera który właśnie dawał mu i jego Potomkowi wolną rękę w przejęciu kontroli nad "władzami publicznymi".
- Tak, Alfredo czeka przyczajony za drzwiami przebrany za sprzątaczkę. - wybełkotał właśnie trzymany przez Anthonego człowiek. Uwaga Lasombra natychmiast powróciła do przesłuchania i już miał wykrzyczeć polecenie by któryś z pozostałych Kaenitów rzucił się by pochwycić pozostałego przy życiu gangstera gdy w powietrzy znowu zaświszczały kule. Jedna uderzyła w Nicoll, a druga otarła się o policzek Marchinga zostawiając na nim krwawą smugę.
~ Głupcze ! Zbyt wolno Synu mój, zbyt wolno. Pozwoliłeś człowiekowi nas zranić. ~ Anthony w duchu zrugał swego Potomka. Najwidoczniej w jego wychowaniu zbyt duży nacisk położył na podkreślenie jego wyższości nad Homo Sapiens teraz jego dziecię lekceważyło ich jako zagrożenie dla swego nieżycia. Rana na policzku Anthonego zabliźniła się natychmiastowo ,a jego spojrzenie śledziło broń wznoszącą się do skroni Francesco, człowiek zamknął oczy i uniemożliwił Anthonemu zatrzymanie go dzięki potędze sztuki dominacji. Ale los nie obdarzy go raczej łaską szybkiej śmierci, w swej panice nie zauważył, że zaledwie krok od niego czaił się Czerowski.
- Pomóżcie Ericowi Panie Juergens jeśli łaska. - powiedział przez ramię Marching wciąż wiążąc Gangstera siłą swego spojrzenia i sięgnął klapy marynarki. Z wewnętrznej kieszeni wyciągnął kunsztownie wykonaną brzytwę, cienkie lśniące wykonane najczystrzym srebrem ostrze wyłoniło się z obudowy z polerowanego bazaltu z kunsztownie wygrawerowanym herbem przedstawiającym lwa i gołębicę. Znaku którym kiedyś jeszcze z goła setkę lat temu sygnowała się jego twórczyni, a który po spokrewnieniu uznał za swój własny. Anthony nachylił się i wgryzł się w kark swej ofiary gdy ta pogrążyła się w ekstazie związanej z pocałunkiem przyłożył ostrze do jego brzucha. Lśniące ostrze gładko przeszło przez nędznej jakości marynarkę i koszulę i zagłębiło się w brzuchu ofiary Lasombra. Gangster chociaż pół przytomny zaczął cicho pojękiwać, gdy jego jelita zaczęły wypływać z jego brzucha, wtedy właśnie macki Anthonego puściły go, a on sam zalizał ranę i zakończył pocałunek. Człowiek zwalił się na ziemię jak wór kartofli, a jego potępieńcze jęki chwilę później wypełniły pomieszczenie.

Anthony jednak nie zwracał na to uwagi, po zadaniu śmierci człowiekowi stracił nim zainteresowanie. Teraz poświęcił parę chwil by przyjrzeć się sytuacji w sali i stanowi Francesco. Następnie otarł ścierką wyciągniętą z butonierki krew z ust i powiedział do Nicoll.
- Powierzam ci zajęcie się sprawą Dona Synu. Poproś o pomoc któregoś z naszych braci w nocy zapewne nie odmówią. - a następnie skierował swój krok w stronę Förnster'a.
- Rozumiem Morganie, że zapewne zostaliśmy "przydzieleni do gupy def" - powiedział Anthony z lekkim szyderczym uśmiechem.
- Jeżeli zechciał byś omówić jakieś kwestie zapraszam w obręby mojej domeny. Bo mam wrażenie, że Elisium z racji swej znanej wrogowi lokalizacji zapewne wymagać będzie przeniesienia, w tym temacie zresztą też możesz liczyć na moje wsparcie. -

Aktualny stan krwi: 14
-1 przebudzeni
-3 ostrzał z pistoletu maszynowego
-1 ostrzał z pistoletu
+4 osuszenie gangstera

 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy

Ostatnio edytowane przez czajos : 25-12-2014 o 08:58.
czajos jest offline  
Stary 25-12-2014, 16:22   #34
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Wampirzyca zdecydowała się na rewolwer i zapas dodatkowych pocisków. Teraz kucała przy rozrzuconych prawniczych ubraniach. Szukała czegoś co by jej pasowało. Podniosła jedno z nich, rzuciła na stół i zajęła się poprawkami. Polegały na odcinaniu fragmentów, które uznała za zbędne. Zajęta pracą raz po raz zerkała na nieruchomego Paolo. Do diabła z ostrożnością. Doskoczyła do niego w paru susach i zatopiła kły w martwym ciele.

Odgłosy wystrzałów sprawiły, że zamarła. Nasłuchiwała. Nie, jednak nie było to wejście odwodów. Krok gangstera, mimo że desperacki wzbudził w niej uznanie. Walka do samego końca. Marzenie każdego dowódcy - oddani sprawie żołnierze. Krzyk miał uratować ostatniego z biorących udział w zasadzce, ostrzec dona. Obawiała się, że będzie dokładnie odwrotnie. Przyniesie im wszystkim zgubę. Otworzyła okno wpuszczając do środka powiew świeżego powietrza. Wspięła na parapet i skoczyła w mrok.

Obserwując z wysoka okolicę, schowana przed wzrokiem śmiertelnych, szukała człowieka, który wybiegnie z budynku sądu. Miała zamiar podążać za nim, aż doprowadzi ją do głowy mafijnego rodu. Zabicie mózgu i każdego, kto miał predyspozycję do przejęcia kontroli nad grupą wchodziło oczywiście w grę. Nie koniecznie tej nocy, nie koniecznie na raz. Jednak był to wariant ostateczny. Nicollo niech sam rozwiązuje swoje problemy. Зола chciała dopaść informatora. Nie istotne, czy wystarczy przetrząsnąć biuro szefa, podsłuchać parę rozmów, kulturalnie wymienić argumenty w spotkaniu w cztery oczy, czy porwać córkę i pocztą przesyłać odcięte palce. Zrobi to co uzna za konieczne.

Aktualny stan krwi: 14
Forma Mgły
Niewidoczność

 
Cai jest offline  
Stary 25-12-2014, 18:58   #35
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Wpierw zdecydował się odpowiedzieć członkowi "Aniołów Piekieł" - Panie Gregory ja zupełnie nie znam się na broni palnej i przestępczości zorganizowanej, więc ufam Pańskiej ekspertyzie w tej dziedzinie. Z pewnością dojdziecie z Panem Niccolo do jakiegoś porozumienia. Klan Brujah zawsze był zbrojnym ramieniem Camarilii spotkałem wielu wyśmienitych wojowników i taktyków z tego rody. Rozumiem też, że każdy z nas chcę ukroić jak największy kawałek metaforycznego tortu dla siebie i nie ufa reszcie, co jest naturalne w naszej sytuacji... - Odruchowo nabrał głębszego oddechu i przeszedł do najważniejszej części przemowy.

- Jednakże nie możemy pozwolić żeby wewnętrznej animozje przysłoniły się nam wroga na podział władzy przyjdzie czas po zwycięstwie! Na razie musimy dać sobie na wzajem kredyt zaufania. Panowie Lasombra udowodnili właśnie swoją przydatność w walce. Gdyby zmarły książę miał więcej rozsądku i nie był takim rasistą Nosferatu mogliby wykryć spisek Sabatu a Malkavianie z pewnością ujrzeliby prawdzie obliczę zdrajcy. Nie pozwólmy, aby rasizm był naszą zgubą! - następnie dodał:

- Panie Leone jak tylko się Pan zainstaluje w służbach miejskich proszę rozgłosić historie z porachunkami mafijnymi. Zawsze możemy żywic się zwierzętami z chęcią też podzielę się z wami swoją ludzką trzodą pod warunkiem, że zachowacie się kulturalnie i nikogo z nich nie skrzywdzicie - W tej kwestii postanowił być nieugięty.

Następnie zajął się Alisterem

- Dobrze więc ustalone, pij jesteś od teraz moim pracownikiem - Rozerwał sobie kłami żyłę na przegubie prawej ręki i podał ją guholowi aby mógł zyskać siłę i zaleczyć rany.

Gdy okazało się, że mieli jeszcze jakiegoś przeciwnika na czatach Adam skomentował tą sytuacje krótko - Grupa ofensywna do boju, choć może lepiej byłoby śledzić trasę ucieczki tego gościa i przejąć kontrolę nad jego szefem? Nie pamiętam, który z was chciał się zająć przestępcami - Rzucił niefrasobliwie, po czym zaczął przyglądać się zabitym ludziom.

Dopiero teraz zauważył, że pociski zraniły jego ciało a co gorsza zrujnowały jego garnitur! Rany zaleczył bez problemowo zdjął zniszczone ubrania i złożył je w kostkę - Panie McGee w wolnej chwili proszę jakoś zapakować moje ubranie. Przyślę tu Panu kogoś do pomocy z ciałami jak tylko sytuacja się trochę uspokoi na razie proszę je schować w jakimś chłodnym miejscu i posprzątać bałagan. Proszę też znaleźć jakąś urnę dla prochów biednego Matta potem zastanowimy się gdzie chciałby spocząć - Nakazał swojemu podwładnemu.

Estreicher znalazł jednego z uduszonych trupów i zdjął z niego górną część odzienia, po czym sam ją założył. Marynarka była kiepskiej, jakości do tego nieco za duża, ale jakoś będzie trzeba przetrzymać tą zbrodnie przeciw dobremu gustowi!

- Panie Morgan czy mógłbym Pana poprosić o przetestowanie krwi tego obwiesia? Nieco zgłodniałem, ale wolałbym nie mieć żadnych niemiłych niespodzianek a według plotek Pański klan ma na to jakieś skuteczne metody. Byłbym też wielce zobowiązany gdyby zgodził się Pan mi towarzyszyć w przeszukaniu kwater naszego przeciwnika - Poprosił przedstawiciela rodu Tremere.

Po prawdzie był bardzo głodny, szczególnie, że rozlana krew drażniła jego nozdrza, ale nie znaczy to, że zamierzał porzucić ostrożność. W innych okolicznościach skorzystałby, z wampirzych dyscyplin, aby upewnić się, że w słowach jego nowego, guhola nie ma kłamstwa, ale skontroluje go później. Zastanawiał się czy nie zaproponować Antonowi pomocy w przesłuchaniu, ale wyglądało na to, że ma sytuacje pod kontrolą o czym świadczyły krzyki umierającego.

Torreador nie lubił niepotrzebnego okrucieństwa gdy Marching skończył ze swoim zakładnikiem Adam żwawym krokiem podszedł do umierającego po czym delikatnie uniósł głowę i rzekł do niego:

- Cinis et manes et fabula fies* - Wątpił żeby gangster znał łacinę i docenił ironie dobranego aforyzmu wybranego na jego epitafium biorąc pod uwagę że życie odebrały mu istoty ciemności i cienia które żyją wspomnieniami a po śmierci stają się popiołem.

Nie zastanawiając się dłużej nad kruchością życia skręcił biedakowi kark kończąc tym samym jego cierpienia po czym zamknął jego powieki i podszedł z powrotem do Lasombry i Tremere.

* łacina.: "Popiołem i cieniem i wspomnieniem się staniesz." (Persjusz)
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 25-12-2014 o 23:22. Powód: Musiałem dodać scenkę
Brilchan jest offline  
Stary 26-12-2014, 01:41   #36
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
To nie był dobry dzień. Ledwo zasklepił swoje pierwsze rany, padł kolejny strzał, który go trafił. Strzał rozerwał jego policzek, na co Nicollo zareagował krzykiem. Nie było w nim jednak bólu, lecz złość. Gdzie słowo to jest delikatne, gdyż lepiej nastrój gangstera w tym momencie opisywałoby inne, zdecydowanie wulgarne słowo.
Jakby tego było mało, Francesco zdecydował się zabić. W głowie już widział niezadowolenie staruszka. Zresztą, czy można mu się dziwić? Pozostało spróbować naprawić błędy. Wycelował w nadgarstek, chociaż wyeliminowanie rewolweru z gry także dałoby radę. Po czym strzelił. Jeśli trafi dobrze, ma szansę położyć kres nadzieją Francesco. Jeśli go zabije... cóż, oszczędzi mu trochę trudu.


//Wszystko co wypowiedziane poniżej, wypowiedziane zostanie. Tylko zależnie od tego, jak wyjdzie, zmienie to
Nicollo, gdy znalazł się przy Francesco, ostrożnie odchylił rewolwer na tyle, żeby czasem nie skrzywdzić go. Za bardzo. Po czym, bez żadnych precedensów, wyrwał mu go z dłoni.
- Sądziłeś, że uda ci się spokojnie odejść z tego świata, stupido? - zapytał, powoli kryjąc swój pistolet w kaburze. Następnie zważył zdobyczny rewolwer w dłoni i nogą przygwoździł jego prawą rękę do ziemi.
- Mylisz się. - dodał z ironicznym uśmiechem, celując rewolwerem w nadgarstek. Nie pociągnął jednak za spust. Jeszcze nie.
- Chcecie przesłuchiwać tego idiotę? Francesco to płotka. To don Gasparo jest niebezpieczeństwem. Albo raczej ten, który stoi za nim. Od niego możemy dowiedzieć się tylko kilku szczegółów. - oznajmił głośno po czym pociągnął za spust. Kula trafiła w nadgarstek, kompletnie druzgocąc kości. Nicollo powoli przeniósł lufę nad drugi z nadgarstków.
- Nie wiem czy ogłoszenie stanu wyjątkowego jest dobrym pomysłem. To my zostaliśmy zaskoczeni i zaatakowani. To my znaleźliśmy się w sytuacji której nie kontrolujemy i nie do końca rozumiemy. To my zostaliśmy zamknięci w małym terytorium, które na dodatek wybrał nasz przeciwnik... i chcemy ograniczać swoje możliwości? To głupota. Ba, to samobójstwo. Musimy przejąć inicjatywę. Nasz przeciwnik myśli, że w tym momencie jesteśmy martwi, bądź spanikowani i kompletnie rozbici. To najlepszy moment na to, żeby wykonać atak. Odzyskać inicjatywę. Chowanie się w norach to najgorsza rzecz jaką możemy teraz zrobić. - oznajmił, po czym, jakby dla potwierdzenia swoich słów, oddał strzał w drugi nadgarstek gangstera. Następnie przykucnął i odsłonił zęby, ujawniając przy tym swoje kły. Francesco i tak już wiedział.
- Chcesz zostać ukrzyżowany w imię Gasparo? Och. To chyba byłoby dla ciebie zbyt dobre... my, Włosi, jesteśmy zbyt religijni, czyż nie? - mówił, muskając go rewolwerem po brodzie.
- Pewnie wierzysz w Boga, ale... Bóg cię teraz nie uratuje. Kiedy się tobą zajmę, zostaniesz pochłonięty przez ciemność... dosłownie, Francesco, dosłownie. Istna autostrada do czegoś gorszego, niż piekło. Twoja dusza zostanie przeklęta, ty stracisz wszelki kontakt z twoim ukochanym bogiem. Chyba, że powiesz mi to, co chce wiedzieć. Och, tak, omerta. Zapomniałbym. Czymże jednak jest omerta wobec wiecznego potępienia, Francesco? Więc... podaj mi adres Gasparo, jego najważniejsze interesy, nazwiska i adresy jego capo, dane jego consiglierre. Powiedz mi to, a ja będę łaskawy i pozwolę zdać ci się na łaskę bożą. I tak już jesteś martwy, Francesco. Pomyśl jednak o twojej duszy, bo tylko to ci pozostało. - po tych słowach Nicollo uśmiechnął się lekko, tym razem nie ukazując kłów. Rewolwer wciąż był jednak wycelowany tak, by móc błyskawicznie zlikwidować gangstera.

 

Ostatnio edytowane przez Elas : 27-12-2014 o 13:22.
Elas jest offline  
Stary 26-12-2014, 16:42   #37
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam westchnął ciężko - Może i macie racje, sam już nie wiem Wademann żyje tu tyle czasu, że równie dobrze może mieć poukrywaną armię jakiś maszkar z ludzi karmionych jego własną krwią. Po prostu zawsze wychodziłem z założenia że jesteśmy poprzez nasze szlachetne pochodzenie do obrony ludzi przed co bardziej szalonymi z nas ale znając Jankesów to pewnie zamiast siedzieć w domu wyjdą ze śrutówkami na ulicę i zaczną szukać guza - Torreador był wyraźnie zniechęcony cała tą sytuacją

- Róbcie to uważacie za słuszne tak jak już mówiłem ja się na tym nie znam. Chciałbym móc ruszyć do kryjówek naszego wroga, aby spróbować odczytać jakieś wskazówki z aury przedmiotów, jakich używał mam już dosyć pustej gadaniny czas na działanie
 
Brilchan jest offline  
Stary 27-12-2014, 21:30   #38
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Na kolejny ostrzał już nawet nie zwrócił uwagi. “A tak było spokojnie było, gdzie te piękne noce"

Z zamyślenia wyrwał go Scully Juergens - Myślę, że z panami w białych kołnierzykach u kierownicy, nigdy nie wyjedziemy z garażu - Nosferatu mruknął do Road Devila tak, aby reszta nie mogła go usłyszeć (przy najmniej nie bez nadnaturalnych możliwości). - Skończy się na poprawnym politycznie pieprzeniu i płomiennych bulwersacjach. Spójrz, ta Ruska już wzięła sprawy w swoje ręce - wskazał na znikającą z oczu kobietę. - Możemy razem sprawdzić jedno ze schronień Diabełka. Makaroniarze - tu wskazał na Lasombre - niech zajmują się swoimi ziomkami.

- Masz rację Grzegorz ruszył szybko w stronę korytaża w którym zniknął gagster. Choć pomożemy błyskotce. rzucił luźno do Scullego.


-Mam nadzieję że lubisz motocykle, bo to będzie nasz środek transportu. luźno rzucił do Scullego Na podwórku odpalił maszynę. -Scully rzuć okiem czy niema tu naszej wrzącej krwi niech jedzie z nami. Scum ma wolne miejsce Wskazał swojego partnera czekającego po drugiej stronie ulicy To świeżak z klubu jest młody ale ma zadatki nawet na naszego. Ruszył za makaroniarzem tak by nie rzucał się zbytnio w oczy co w jego przypadku było dość łatwe.

 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "

Ostatnio edytowane przez Iakovich : 28-12-2014 o 11:06.
Iakovich jest offline  
Stary 28-12-2014, 23:43   #39
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
-Z całą pewnością Alister będzie dalej służył naszej społeczności pod Twoją opieką. Z wdzięcznością przyjmuję taką propozycję- odruchowa odpowiedź na zaskakującą końcówkę przemowy nowego Księcia.

Zajęty badaniem krwi napastników jedynie potakująco pokiwał głową kiedy Eryk zaoferował swój udział w wypadzie do dona; z całą pewnością łatwiej znajdzie wspólny język z nosferatu i brujah.

Kiedy po raz kolejny rozległy się strzały, zanurkował pod badane ciała. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.

-Zanim ruszycie, moi drodzy - wskazał na cztery z leżących ciał -ci tutaj potrzebowali czegoś na odwagę żeby nas nawiedzić. Cała reszta -kolejno wskazał pozostałe przebadane trupy -jest bezpieczna. Powiedziałbym że wasza grupa potrzebuje tego pilniej niż nasza spojrzał w kierunku ważącego karabin w dłoniach Sculliego.

Przed samym rozejściem wręczył dyżurnemu brzydalowi zapisaną na szybko kartkę. Kiwnięciem głowy wskazał że nie może na razie nic więcej wytłumaczyć
Sieciech: wysoki,wychudzony,brodaty<->zemsta Gerolda<->? Gehenna



Uznając że to nie czas na wstrzemięźliwość, Morgan sięgnął po jedną z ostatnich sztuk broni.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 29-12-2014, 10:12   #40
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dwie noce temu

John miał już dosyć. Jego zmiennik Karl zachorował i wielce szanowne szefostwo zadecydowalo że ma robić nadgodziny. Jasne, łatwo jest posłać czarnucha do czyszczenia kanałów dziesiątą już godzinę, podczas gdy oni grzali swoje białe dupy w biurze. Kurwa mać! Wyraził swoją frustrację krzycząc na cały głos. Często tak robił, uspokajał się w ten sposób. Tu na dole i tak nikt nie słyszał, w końcu kto normalny chodzi z własnej woli po kanałach? Na rogu 15 i 27 ulicy woda wylewała się na jezdnię, widocznie odpływ był zatorowany. John już dziesiątą godzinę szukał w którym miejscu i ciągle nic. Znów zaklął, tym razem jednak ktoś usłyszał. Murzyn zobaczył kątem oka dwie postaci, jedną bez zarostu, w długich prostych włosach, skojarzył mu się Native American, jak to grzecznie na nich mówił. Drugi był biały i wyraźnie już posiwiał. Co ta para robiła w kanałach? Dziadek obrócił się w jego stronę i podszedł bliżej, zaś Indianin ruszył szybko w drugą stronę, w głąb kanałów.

- Ah, dawno nie było w tym mieście żadnego z Nosferatu.Witam, jestem Gerold, Toreador i można powiedzieć że reprezentuję księcia. Mój przyjaciel przeprasza że nie może zostać dłużej, ale jest z Les Moines i śpieszno mu na pociąg. Za to ja mam dużo czasu i z chęcią oprowadzę Cię po mieście – słowa starca były skierowane do kogoś innego. John obrócił się i zobaczył potwora stojącego za nim. Nie przestraszył się jednak, pracował kiedyś w hospicjum i widział takie rzeczy. Była jedna dziewczynka, tak poparzona że nie przypominała dłużej człowieka. Wyglądała podobnie jak ten tutaj. Nic dziwnego że chował się po kanałach, ludzie skrycie lub jawnie się jego brzydzili. Kaleka miał dziwną minę, jakby nie spodziewał się że ktoś jest w stanie go dostrzec. Starzec zdążył dojść do niego i gdy John się obrócił ich spojrzenia się spotkały.
- Witaj John, chcesz mieć wolne? - powiedział ciepłym głosem.
Ocknął się w szpitalu. Miał rozwaloną głowę. Kojarzył tylko tyle że nakrył trójkę nastolatków, którzy palili zioło. Trzasnęli go czymś i zwiali. Nic więcej nie pamiętał.
- Niestety musi pan zostać w szpitalu na obserwacji, podejrzewamy wstrząs mózgu. Może to zając kilka dni– powiedziała stara lekarka. John uśmiechnął się. Wolne!



***

Huk kolejnego strzału oderwał Scully'ego od wspomnień. Zerwał się na równe nogi, jednak żadna z kul go nie dosięgła. Okazało się, że niespodziewany atak miał być tylko zasłoną dla uciekiniera. Ruska wzięła sprawy w swoje ręce/szpony i rzuciła się w pogoń. Nosferatu zerknął na reakcje pozostałych - wydawało się, że mafijne porachunki nie są dla nich żadną nowością. On sam w ciągu trzech minut usłyszał więcej strzałów, niż przez ostatnie trzy lata.

Wtedy uznał, że dalsze sterczenie w ostrzeliwanym sądzie jest co najmniej głupie. Za chwilę zaroi się tu od mundurowych, dziennikarzy, strażaków, ratowników medycznych i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze. Musieli pryskać, lecz zanim znikną powinni podjąć jakąś konkretną decyzję. Z całego towarzystwa wybrał sobie Road Devila - nie ukrywał, że kierował się jego przynależnością klanową. Od Krzykaczy łatwo zarobić sierpa w pysk, ale zdecydowanie trudniej otrzymać cios nożem w plecy.

Po krótkiej rozmowie ruszyli do wyjścia. Okazało się, że drzwi są zablokowane. Jako, że sądowa sala i tak została już zdemolowana, Scully uznał, że jedno zniszczenie więcej nie zaszkodzi. Spiął potężne muskuły i uderzył barkiem w skrzydło drzwi. Ustąpiły niczym płyta paździerzowa. Gdy tylko je wyważył, po drugiej stronie powitał go szczur.
- Doug skurczybyku! Znowu ominęła cię rozróba.. - spakował pupila do kieszeni płaszcza i ruszył z Road Devilem.

***

Na parkingu

- Tja - skwitował patrząc na motocykle. - Oby nie zatrzymały nas psy. Wiesz, my Nosferatu gorzej wychodzimy podczas rutynowych badań kontrolnych.
 
ObywatelGranit jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172