|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-01-2013, 11:13 | #11 |
Reputacja: 1 | - Chłopaki, ho no tu uno momento zawołał resztę Rudi, nie okazując zdziwienia ani tym bardziej naszyjnika. Jak podejdą powie pokazując niejawnie naszyjnik : - Wypadło z kurty jak wziąłem się na wycinanie ubrań wokół sztynksa. Coś tu jest nie tak...Zdecydowanie. Nie wyglądają na takich co mieli by skąd mieć takie cacka. Furę szmalu warte. Nawet ona nie wygląda na posiadaczkę aż tak, nie mówiąc o tym że bandyci coś niesprawni w szukaniu - lecz będzie mówił cicho i postara się by ONA się w niczym nie zorientowała. |
25-01-2013, 11:23 | #12 |
Reputacja: 1 | - No che culo battuto - powiedział Skalfkrag, zagryzając wargę. Coraz bardziej się wszystko komplikowało. O ile prostszym by było, gdyby bandyci wyrżnęli wszystkich, zabrali co się da i uciekli zostawiając dobrze widoczny ślad... - Dobrze widoczny ślad! - niemal krzyknął. - On jest zbyt wyraźny. To podpucha, panowie! Trzeba dalej szukać innych śladów. Założę się o garniec piwa, że te donikąd nie prowadzą. - Hej! Wierszokleto! - krzyknął do nieco oddalonego barda, który rozmawiał z panienką. - Cóżeś się tam wywiedział? Czy aby signora cała? |
25-01-2013, 11:32 | #13 |
Reputacja: 1 | Rudi zaś w tak zwanym międzyczasie kontynuował opatrywanie rannego ze sił wszystkich swoim i talentów, bo umiejętności fachowych ku temu akurat nie miał. Ale jak się zranić da to przecież leczenie nic trudniejszego, nie? Rozglądał się jeno czujnie, oszczepy trzymając na podorędziu. Naszyjnik wsunął za kaftan. Odrzucił jeno pewnym głosem: - Racje masz, cny Skalfragu. Po mojemu to liczą że widząc je zakończone pusto dalej się cofniemy i zniechęceni traktem ruszymy....I wtedy ciach, rach i rympał. Ja bym tak zresztą zrobił, to dość pewna opcja. |
25-01-2013, 11:43 | #14 |
Reputacja: 1 | - Nikogo - rzekł głośno Johann, wychodząc z zarośli - Mieli rannego, widać że kogoś ciągnęli... Troskliwce. - Mijając dziewczę burknął niepewnie - No, wszystko będzie dobrze, nie? - Przeszedł się jeszcze zobaczyć rannych, ale niewiele mógł pomóc, w sumie tylko jeden jeszcze dychał, a i to chyba niedługo. Niespecjalnie chciał się przyglądać jak umiera, więc znalazł sobie lepsze zajęcie - trzeba było jakoś pozbyć się zagradzających drogę pni, z takim ładunkiem nie przejadą przecie na przełaj. Mieli do dyspozycji dwa konie, więc nie powinno być jakoś specjalnie trudno, zresztą zawsze może pogonić do roboty któregoś z towarzyszy, sam tyrać nie musi i nie będzie. - Jeden bełt trafiony, reszta jak szynki oprawiona, dziewka cała i takiego czegoś nie zoczyć... Toć jakieś wypierdki z lasu, psiego gówna nie warte, dziewice bandyckie niechędożone. Że niby dalej siedzą? A po czemu? Może jeszcze drugą wycinkę szykują? Nie, raczej nie. -
__________________ Cogito ergo argh...! Ostatnio edytowane przez Someirhle : 25-01-2013 o 11:54. |
25-01-2013, 14:09 | #15 |
Reputacja: 1 | -Piękna Panna mówi, że nic jej nie jest panie krasnoludzie - zawołał do Skalfraga -Ale zaraz się upewnię czy na pewno -dodał i podszedł do kobiety. -Jak cie zwą piękna pani?-zapytał-Opowiedz, co tu zaszło, napewno nic ci nie jest, nie spotkała cie żadna niegodziwość ze strony bandytów?-mówił oceniając walory kobiety i szukając oznak zranienia lub innych uszczerbków-dokąd zmierzaliście o pani? |
25-01-2013, 23:28 | #16 |
Reputacja: 1 | Wysiłki niziołka niewiele dały. Widać było, iż brak mu fachowej wiedzy na temat opatrywania ran. Mógł co najwyżej przyciskać tę swoją szmatę do rany. Upływ krwi się zmniejszył, ale stan woźnicy nadal był zły. Johann miał rację - jeszcze chwila i będą tu mieli kolejnego trupa. ~*~ - Nazywam się Elise. Elise Magirius - kobieta odparła na pytanie Shmidta. Przysłuchujący się rozmowie krasnolud, choć był w Bögenhafen ledwie przejazdem, był niemal pewny, iż nazwisko Magirius obiło mu się tam o uszy. Jakiś kupiecki ród, choć nie dorównujący trójce największych, które rządziły miastem. - Zmierzaliśmy do Bögenhafen, kiedy napadły nas te... te śmiecie. Kurt zdołał ich odpędzić, ale zdążyli skraść mój kufer... - Młody cyrkowiec mógł powiedzieć, iż znał się na ludziach i ta dama nie wydawała się kłamać. Ta zaś jakby zastanowiła się chwilę, po czym uniosła wzrok i spojrzała na mężczyznę z nadzieją w oczach. - Chyba sam Sigmar mi was zesłał! W tym kufrze znajdują się pewne ważne dla mnie dokumenty. Wyglądacie na wprawionych w boju. Odzyskalibyście je dla mnie? - Jej głos brzmiał doprawdy słodko, lecz czy uda mu się wpłynąć na kamienne serca najemników? Elise powiodła wzrokiem po polu bitwy, przyglądając się każdemu z członków kompanii. Wtem zauważyła, że niziołek stara się opatrzyć rannego Rolfa. Wydawała się zdziwiona, nie sądziła, że woźnica żyje. Mimo iż sama nie potrafiła zająć się jego ranami podniosła się, po czym podeszła w stronę rannego. - Czy któryś z was zna się na leczeniu? Mój przyjaciel potrzebuje pilnej pomocy... Tymczasem Johann zajmował się odblokowywaniem przejazdu. Praca nie była zbyt trudna, choć męcząca. Trochę to trwało (pewnie dłużej niż rozmowa Williama z Elise), ale w końcu udało mu się zwalić pnie z drogi. |
26-01-2013, 00:10 | #17 |
Reputacja: 1 | Johann nie wiedział, o czym tam dalej rozmawiano, bo zajął się robotą, niestety tylko on jeden. Coś z tym trzeba było zrobić. - Te, ruszyłby się który, a nie tak stoicie! - rzucił rozeźlony. Dość się w życiu trupów naoglądał, dla wszystkich będzie lepiej jak się stąd zabiorą.
__________________ Cogito ergo argh...! |
26-01-2013, 10:28 | #18 |
Reputacja: 1 | Skalfkrag zrzucił na ziemię swój plecak i zaczął w nim pospiesznie grzebać. W końcu wyciągnął małą, pękatą i zalakowaną buteleczkę z trupią czaszką wyrysowaną na etykiecie przyklejonej do szkła. - Odsuń się, berbeciu - odepchnął niziołka i zębami zerwał korek. Wlał całą zawartość buteleczki do gardła umierającego człowieka. - Salute. -My oczywiście możemy pomóc, a jakże - odpowiedział kobiecie. Popatrzył na nią znacząco. - Ale w misji dla miasta jesteśmy i za ową misję dostaliśmy już pieniądze. Opóźnienie związane z poszukiwaniem kufra mogłoby oznaczać uszczerbek na naszej reputacji, ale... - Ale - kontynuował, kręcąc złotą obrączką, którą miał na palcu. - Jesteśmy gotowi zaryzykować. Oczywiście jeśli zostaniemy odpowiednio do owego ryzyka opłaceni. Ostatnio edytowane przez xeper : 26-01-2013 o 12:07. |
26-01-2013, 14:17 | #19 |
Reputacja: 1 | -William Schmidt-Przedstawił się młody bard zamaszyście zdejmując kapelusz z głowy-Jeśli o mnie chodzi, to niezbyt lubie pakować się w kłopoty, jednakże dla tak urodziwej niewiasty jak ty, pani, zrobię wyjątek-powiedział z zawadiackim uśmieszkiem |
27-01-2013, 14:25 | #20 |
Reputacja: 1 | Rolf miał dużo bardziej praktyczne pytanie więc darował sobie całą otoczkę: -Ile są dla ciebie warte? |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
| |