|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-02-2013, 12:38 | #111 |
Reputacja: 1 | - Ja. Czas skończyć ten nędzny dzień rzucił ponuro Rudi. Był widocznie załamany. |
10-02-2013, 13:28 | #112 |
Reputacja: 1 | Johana właściwie to wszystko niewiele już obchodziło. Pić - nie pił, bo nie mieli już czego, gadać - nie gadał, bo też nie było o czym. Trza się było pośpieszyć do świątyni, a wtedy już wszelkie problemy będą mieli z głowy, a sakiewki uczciwie dociążone.
__________________ Cogito ergo argh...! |
10-02-2013, 16:07 | #113 |
Reputacja: 1 | Elise kompletnie zignorowała słowa niziołka. Przez parę minut było niezwykle cicho, lecz w końcu drzwi dworku ponownie się otworzyły i wyszła z nich ta sama służka co wcześniej, tyle że tym razem w towarzystwie dwóch silnych mężczyzn. Ochroniarze czy słudzy? Nie było to ważne. Udali się po rannego Rolfa, by przenieść go w wygodniejsze miejsce niż ławka powozu. Służka zaś podała pannie Magirius brzęczący mieszek, pełen monet. Piękna muzyka dla uszu najemników. - Dwadzieścia złotych koron - rzekła, podając sakiewkę Williamowi, który z tej kompanii cieszył się jej największą sympatią. Poczekała chwilę, aż zostaną przekazane jej dokumenty, a na odchodnym rzekła: - Złoto to mała zapłata za przysługę, którą mi wyświadczyliście. Gdybyście potrzebowali pomocy nie wahajcie się udać do mnie - choć były ładne, w tych słowach nie było szczerości. Ale czy kogoś to dziwiło? Zgodnie z pomysłem krasnoluda najemnicy udali się do świątyni Bögenauera, patrona miasta. Znajdowała się ona na Göttenplatz, miejscu poświęconym bogom. Nawet o tej porze plac nie był pusty, choć większość świątyń była już zamknięta. Mieszkańcy śpieszyli do swych domostw, karczm czy innych miejsc. Nie było w tym nic dziwnego - Göttenplatz mieścił się niemal na środku Bögenhafen. Znaleźć tu można było miejsca kultu Sigmara, Ulryka, Myrmidii, Vereny, Shallyi, Händricha i Taala. Oczywiście, największa była świątynia Sigmara, lecz mniejsze te poświęcone pozostałym bóstwom były wzorowo utrzymane. Wśród tych wszystkich bogów łatwo można się było pogubić, toteż nie chcąc tracić czasu najemnicy zapytali jednego z przechodniów o drogę. Ten wskazał im niewielką kaplicę. Składała się z dwuskrzydłowego budynku i dziedzińca na którym stał posąg, który zapewne przedstawiał Bögenauera. Wyglądał na rzecznego kupca. Mury budynku były bogato zdobione, a głównym motywem zdobniczym była płaskorzeźba przedstawiająca herb miasta. U stóp posągu siedział młody mężczyzna. Pod ręką miał młot, a wygolona głowa lśniła w blasku pochodni. Ani chybi był to akolita Sigmara. Najwyraźniej patron miasta nie był na tyle potężny, by mieć własnych kapłanów. |
10-02-2013, 16:31 | #114 |
Reputacja: 1 | Raz na wozie, raz pod wozem. Dwadzieścia sztuk złota na cztery nie porażało ale bywało gorzej. Rudi pociągnął z butelki. Kapliczka nie była okazała. Ale nie szkodzi, ważne że odbiorca był na miejscu. To już było coś: -Witaj czcigodny kapłanie, przywozimy zamówiony witraż rzekł niziołek. |
10-02-2013, 16:52 | #115 |
Reputacja: 1 | - Zamówiony witraż... - mruknął kapłan przyglądając się z uwagą drużynie. - Mogę go zobaczyć? - Zapytał i nie czekając na odpowiedź podszedł do wozu i uchylił płachtę. Światło było słabe, lecz najwyraźniej wystarczające, by przyjrzeć się dziełu altdorfskich mistrzów. - Tak, to w istocie jest Bögenauer - stwierdził, bardziej do siebie, niż do najemników. - Poczekajcie tu chwilę. Sigmaryta wrócił po chwili, prowadząc ze sobą kilku braci. Ci również przyjrzeli się witrażowi, coś szepcąc między sobą. - Tak, w istocie. Kilka dni temu przybył do nas posłaniec zapowiadający wasze przybycie. - Gestem kazał najemnikom podejść bliżej siebie. Gdy to zrobili sięgnął do sakiewki i wypłacił każdemu po pięć złotych koron. - Taka była umówiona zapłata. Dziękuję wam za pomoc. Możecie iść, poradzimy już sobie sami. |
10-02-2013, 16:58 | #116 |
Reputacja: 1 | - To co panowie, znajdźmy jakiś nocleg zaproponował Rudi. Miał zamiar coś zjeść, podzielić szmal i rozeznać się za paserem. |
10-02-2013, 17:00 | #117 |
Reputacja: 1 | - Jestem zdecydowanie za - wtrącił dotychczasowo milczący Otis. - Po tym dniu pełnym przygód byłbym w stanie zjeść konia z kopytami. |
10-02-2013, 17:37 | #118 |
Reputacja: 1 | -Ta, znajdźmy jakąś przytulną knajpę z dobrym piwem i urodziwymi dziewkami - Odezwał się William - Potrzebuje kąpieli, a i troche wygód po tylu dniach w drodze by się przydało. Ruszajmy Kompanio! Zakrzyknął. |
10-02-2013, 18:32 | #119 |
Reputacja: 1 | - Od kąpieli można umrzeć - odmruknął Skalfkrag, już w myślach bawiąc się zarobionymi tego dnia monetami. Złoto przerzucane z ręki do ręki miło brzęczało. Wyrwał się z zadumy. -Natomiast piwem nie pogardzę! - Ej, ty! Człeczyno - zakrzyknął do przechodnia, jednego z nielicznych na ulicach o tej porze. - Wskażże nam drogę do jakiejś karczmy, jeśli łaska. Ostatnio edytowane przez xeper : 10-02-2013 o 21:08. |
10-02-2013, 20:27 | #120 |
Reputacja: 1 | - Gospód w Bögenhafen jest wiele, krasnoludzie - odparł zatrzymany przez Skalfraga mężczyzna, najwyraźniej śpieszący się do swych spraw. - Najbliżej chyba będzie "Kot Bury" w dzielnicy rzemieślników. - Wskazał ręką uliczkę, którą powinni byli pójść chcąc dotrzeć do zajazdu. - Mają dobre piwo i niezłe ceny, ale cholernie dużo tam kowali. Najemnicy podążyli wskazaną drogą, nie mogąc doczekać się, by spróbować pysznego, z pianką, piwa. William - spostrzegawczość 85, porażka! - Oh! Najmocniej pana przepraszam! - Zawołał młodzieniec, który "zupełnym przypadkiem" wpadł na zamyślonego barda, wywracając się z nim na zabłocony bruk. Wspaniałe ubrania zniszczone! I coś głucho łupnęło przy uderzeniu w ziemię! Czyżby to była lutnia? Chłopak szybko powstał i ruszył w kierunku pobliskiego zaułka. Gdy zniknął w ciemności, cyrkowiec zorientował się, że zniknęła sakiewka. Sakiewka z zapłatą od Elise Magirius! Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 11-02-2013 o 20:47. |