Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-05-2018, 14:40   #651
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Waldemar poczerwieniał na twarzy niczym zły nie na żarty. Zaparł się sposobem o drzwi a wyjąwszy je z zawiasów oparł o ścinę w celi. Nieco zaskoczonemu strażnikowi kiwnął głową na znak szacunku, bowiem tylko tak mógł go w takiej chwili okazać. Liczył się, że ten mógł protestować lecz za żadne skarby nie poważyłby się używać siły. Zamiast tego cały wysiłek włożył w argumentowanie, iż wypuszczenie niewinnego cyrulika nie stanowi złamania rozkazu, bowiem weterani jako żołnierze garnizonu odpowiadają jedynie przed komendantem. Waldemar nie upierał się przy tym przy odejściu ot tak i zaproponował swemu strażnikowi, by podążył wraz z nim do lazaretu gdzie cyrulik będzie mógł wykonywać swoje obowiązki. Kto wszak przy zdrowych zmysłach postanowiłby medyka zamykać gdy ranni giną na murach. Podszedł także do celi, w której zamknięto kowala.
- Czy gdybym był winny tego o czym pierdolił tamten konus próbowałbym ci pomóc? Zrozum, że te pokurcze chcą nas wyłącznie skłócić! Rusz się, pomóż mi z tymi drzwiami bo jak drugie wyjmę to niechybnie korzonki mi się odezwą.

Niezależnie od nastawienia kowala cyrulik zdecydował się na rychły powrót do izby chorych. Strażnika więzienia uprzedził, że w wolnej chwili mimo wszystko zjawi się obejrzeć dezertera. Na placu na niepewne spojrzenia obecnych nie reagował. Stojąc przed lazaretem wywołał po imieniu swoich pomocników.
- Jeśli wciąż mogę na was liczyć bierzmy się do pracy. W międzyczasie pomyślę jak zgnieść tego kurdupla na tatar.

Waldemar planował sprawdzić porządek w izbie i wykonać najpilniejsze zabiegi, a w chwili spokoju zgarnąwszy sakwę z narzędziami i toporek udać się pod strażą z formalną wizytą do komendanta.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 28-05-2018 o 21:16.
Avitto jest offline  
Stary 28-05-2018, 19:44   #652
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ritter spoglądał na Leo de la Vegae. Akolitka Myrmidii niby powinna się znać na strategii i taktyce. W opinii maga kobieta uczyła się ze złych podręczników. Może jej rodacy walczyli honorowo, atakowali się frontalnie i nie stosowali żadnych forteli. Loftus wiedział jest jednak w Imperium, walczą z najemnikami i nie potrzebował żadnych studiów, aby rozumieć rozkaz Detlefa. Przynajmniej w zakresie wysłania sił w zagrożony rejon. Tylko dlaczego akurat jego? Zastanawiał się przez chwilę. Ma przecież najdalej, ze wszystkich. Uczeń Czarodzieja spodziewał się, że wróg może szerzyć dezinformację, pobudzać wzajemną niechęć między ludźmi, a krasnoludami. Próbować zatruć studnie, wzniecić pożar i przemycić szpiegów wraz z uchodźcami. Polować na posłańców, podkupić rajców. Generalnie próbować destabilizować sytuację wmieście, a w czasie walki podejmować pozorowane działania w celu odciągnięcia skąpych sił obrońców. Od pierwszego dnia szturmu widzi przecież, że ma rzucane nogi pod kłody, jego działania są sabotowane. Szkoda, że nie wszyscy go słuchają. Ale stara się temu przeciwdziałać jak tylko może. Plotki, wiara i manipulacje mogą być skuteczną bronią także w rękach obrońców. Dlatego właśnie z wroga robi się bestię, podrzuca im „zatrute” świnie. Po to powstały te manekiny, a z kapłana robi się lokalnego przywódcę, z akolitki bohaterską dziewice. Ludzie lubią takie rzeczy, dodaje im to otuchy i odwagi.
Ta natomiast tak jak i przy pierwszym szturmie piekliła i złościła się. Odmówiła mu oddania żołnierzy z Czwartej, a odstąpiła ochotników. Gestykulowała, wskazywała płonącą barkę.
- Działania pozorujące, mające na celu odwrócić naszą uwagę, a przy odrobinie szczęścia zniszczyć naszą barkę i wzniecić pożar w porcie. Można było próbować szybciej ją na mieliznę zepchnąć, czy drugi brzeg. – Loftus odpowiedział tak jak to widział. Był spokojny, zszedł z wieży, będzie daleko od maga ognia. Gorzej, że Leo krytykowała przy świadkach dowództwo. Rozkaz Detlefa niedorzeczny, wróg przecież nie zaatakuje na nie bronionym odcinku z możliwością zdobycia i utrzymania garnizonu. Garnizonu którego upadek spowodowałby paraliż wszystkich działań obronnych i zmusił obrońców do kapitulacji. Loftus nie miał siły się kłócić i spierać, zaraz rozniosłyby się jakieś plotki, źle by to mogło wpłynąć na podkomendnych. Pokiwał więc tylko głową, wzruszył ramionami i zebrał przydzielonych mu ludzi. Akurat w tym momencie dotarł posłaniec precyzujący rozkazy. Mag mu podziękował i kazał na siebie uważać. Potwierdził, że będzie we wskazanym miejscu. Szkoda, że tego rozkazu nie otrzymała Leo, Loftus wolałby siedzieć w porcie…. Albo można było taki rozkaz karnie wydać medykowi. O ile to naprawdę jego zamknęli w celi, a nie jego pomagierów, bo to tamtym się karcer należał.

Po dotarciu z dziesiątką procarzy i tuzinem łuczników do barykady Loftus przywitał się z Salem. Streścił mu wydany rozkaz i zapytał, czy ten lub któryś z jego ludzi potrafi naśladować pohukiwania sowy. Wytłumaczył, że samo rozświetlenie zgliszczy nie jest problemem, wydanie jeden raz, czy dwa jakiegoś dźwięku to pestka. Ale magicznie trudne jest, robienie tego w określonym rytmie. Kwestia rzucania czarów w pospiechu i czasem może coś nie wyjść, a wtedy kod nie będzie właściwy. Wedle instrukcji miło to być pohukiwania dwa razy, przerwa trzy razy, przerwa i raz.
Jeżeli udało się porozumieć z Salem i ten lub jego człowiek był gotowy, to mag rzucał czar błędny ognik nad spalony fort.
- Autem, o'-the-ignis fatuus.

W dalszej kolejności miał zamiar prosić Sala o pomoc w rozstawieniu ludzi na wskazanej pozycji (M1). W tym zakresie wolał polegać na doświadczeniu prawdziwego zwiadowcy, niż improwizować. Zasugerował również wysłanie posłańca z barykady do garnizonu z prośbą o podesłanie posłańca na pozycję (m1)
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 28-05-2018, 20:54   #653
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert znów powtórzył rozkazy, które były mniej więcej takie same jak poprzednio. Czyli ostrzał z łuków, kusznicy i piechota w gotowości, a służba pomocnicza znów ustawia gar wrzątku. Tym razem Bert wypytał "świeżaków" czy któryś z nich nie zna się na ocenie odległości. Potrzebował kogoś kto pomoże mu ustalić dokładną pozycję kotła, a te młodziki skoro umiały czytać to mogli też liznąć trochę inżynierii.
 
Komtur jest offline  
Stary 29-05-2018, 22:41   #654
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
W oczekiwaniu na zbliżającego się wroga Detlef zżymał się na próby konowała chcącego wywołać zamieszki na tle rasowym. Obiecał sobie solennie, że gdy następnym razem będzie chciał kogoś uciszyć, to przypierdoli tak, żeby delikwent połowę uzębienia stracił. Najwyraźniej chęć poczynienia jak najmniejszych szkód w tej trudnej sytuacji sprawiła, że zrobił się zbyt łagodny. Zbyt miękki. Zaciśnięte pięści brodacza sugerowały, że następnym razem próby konfrontacji i sabotażu wymierzonego w siły obrońców spotka się z odpowiednio ostrą reakcją.

I nie miało zupełnie znaczenia to, czy cyrulik zrobił coś urągającego honorowi krasnoluda, czy też nie. Thorvaldsson nie sądził, aby niepotwierdzona informacja mogła być przyczyną wpisania urazy do Księgi. Z tego wynikało, że Brok zasłużył sobie na znacznie więcej nieprzyjemności, niż doświadczył do tej pory.

Przed wyruszeniem z koszar porozmawiał z komendantem na osobności. Nie ukrywał tego, że został postawiony przed wyborem, że albo odpowiednio ukarze medyka, albo poważnie zagrozi współpracy krasnoludów z pozostałymi mieszkańcami, a być może przyczyni się do wycofania wojowników dawi z pełnienia służby pod jego rozkazami, a to już byłaby katastrofa. Dlatego właśnie postanowił osadzić Broka w celi, czym tak naprawdę ratował niewdzięcznikowi zdrowie, a zapewne też i życie. Ukaranie go w inny sposób mogłoby spowodować zamieszki, wszczęte przez ludzi gdyby kara była surowa, albo wycofanie ciężkozbrojnych dawi, gdyby kara była zbyt łagodna. Cela dawała czas potrzebny na rozpatrzenie sprawy. I tu właśnie potrzebny był komendant - Brok nie był żołnierzem, więc formalnie nie podlegał jurysdykcji armijnej. Z drugiej strony był stan wyjątkowy i właściwie mógłby zostać osądzony przez dowodzącego Czwartą, tu jednak pojawiał się problem możliwych komplikacji oraz fakt, że najwyższego stopniem von Grunenberga nie było akurat w mieście.

Dlatego Thorvaldsson postanowił oddać Broka pod osąd komendanta i generalnie miał gdzieś to, czy ten cyrulika uzna niewinnym, czy jednak orzeknie odpowiednią do sytuacji karę. Ewentualne pretensje Barrudina miały spaść na głowę komendanta, miejskich rajców, czy kogo tam jeszcze zaangażują w sprawę. Dodatkowo Detlef był przekonany, że nawet w razie braku odpowiedniego zadośćuczynnienia orzeczonego przez sąd pod przewodnictwem komendanta krasnoludy znajdą sposób, by wywrzeć pomstę na medyku. Tego oczywiście komendantowi nie przedstawił, lecz bez skrępowania wspomniał o zmyślonych oskarżeniach o malwersację pieniędzy na medykamenty.

* * *

Dzbany przygotowane przez wygnanego inżyniera stały pod ścianami wieży, ale ich konstruktor nie pozostawił żadnej informacji, jak należy ich używać. Do tego Ferret jasno dał do zrozumienia, że nie widzi szans, żeby trafić w cel, gdyby dowodzący szturmem pojawił się na wzgórzu. Lekkomyślność sierżanta właściwie wyeliminowała ich tajną broń, która mogła odmienić losy bitwy i przechylić szalę zwycięstwa na stronę obrońców.

Dostrzegając zbliżającą się do południowego muru wieżę polecił przemieścić dowodzoną przez siebie ósemkę krasnoludów na ten właśnie odcinek. Istniało prawdopodobieństwo, że przeciwnik zachęcony wcześniejszym sukcesem w forsowaniu tej części umocnień właśnie tu będzie upatrywał szansy na przedarcie się do miasta i tu rzuci swoich najlepszych ludzi.

I właśnie tu będzie zastęp krasnoludów broniących najtrudniejszego do obrony odcinka. Pancerna dwudziestka, która nie może cofnąć się ani o krok, bowiem każde przedarcie się wroga za mur skończy się porażką obrońców. Nie było odwodów, ani szans na koordynację sił rozmieszczonych we wschodniej części Meissen. Zresztą odwołanie ich ze stanowisk mogło zagrozić przedarciem się mniej licznych, ale tylko czekających na zamieszanie Granicznych niewątpliwie znajdujących się na wschodnim brzegu.

Zbliżająca się walka pozwoliła odegnać ciężkie myśli związane z obowiązkami dowódcy obrony i zamiast tego skupić się na rychłym starciu. Zdecydowanie wolał takie zajęcie. Po drodze po raz któryś poprawiał paski i sprzączki trzymające elementy pancerza otrzymanego od miejscowych krasnoludów i sprawdzał rozmieszczenie broni. Przedostał się w miejsce, w ktore zmierzała wieża oblężnicza i uszykował garłacz. Później nie będzie pewnie czasu, aby nabić broń ponownie, ale grad ołowianych kul wystrzelony w kierunku stłoczonych we wnętrzu wieży przeciwników powinien odnieść odpowiedni skutek. Dalej pozostanie tylko liczyć na własne umiejętności i wytrzymałość nowego pancerza.

Dowódca obrony spoglądał na pomost teraz osłaniający napastników. Palec gładził spust w oczekiwaniu na odsłonięcie się wroga i początek szturmu na mur.

- Pokażmy tym kurwim synom gniew krasnoludzkich wojowników! - krzyknął w języku górskiego ludu. - Dajcie z siebie wszystko! Zwyciężymy albo zginiemy! A ja wam mówię, że zwyciężymy! - Dodał w staroświatowym tak, aby zagrzać do walki również ludzi Waltera.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 30-05-2018, 10:52   #655
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb już szykował się do przeprowadzenia śmiałem operacji, która mu wykwitła w głowie... kiedy wieża stanęła. Liczył po cichu, że tak się stanie, bo dla takiego ciężaru przejechanie po stosunkowo nierównym wypełnieniu fosy było po prostu trudne. I na szczęście okazało się, że Graniczni nie mają dość pary, aby przepchnąć wieżę przez taki trudny teren.
Pewnie zaraz tamta ciężka piechota im pomoże pchać, ale przez te parędziesiąt sekund zanim się pozbierają będzie można wpakować jeszcze ze dwie salwy bełtów w łuczników.
Szczególnie, że Detlef przybył z posiłkami.

- Słyszeliście dowódcę?! - zawołał Galeb - Kusze w dłoń i bełtami w łuczników!

Trzeba było korzystać póki te ognie cholernego czaroklety jeszcze oświetlały tamtych. Widząc, że obsługa sieci i bosaków też zbiera się do oddania salwy powstrzymał ich gestem. Sieć musiała być gotowa w każdym momencie do zarzucenia. Dlatego Varnak i Grom mieli dalej pozostawać w gotowości, a Borim dalej miał trzymać bosak. Za to Halvnir i Bronuk mogli dołączyć do ostrzału. Sam Galeb też dalej trzymał w ręku bosak. Widząc zawiedziony miny trójki krasnoludów mruknął do nich tylko.

- W każdej chwili mogą ruszyć. Nie będziemy mieli wtedy czasu na przygotowania.
 
Stalowy jest offline  
Stary 31-05-2018, 20:22   #656
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Garnizon

Strażnik zrobił wielkie oczy gdy cyrulik “popsuł” drzwi i wyszedł ale nie walnął go pałką głównie z zaskoczenia, a potem Waldemar argumentował, że wypuszczenie go nie stanowi złamania rozkazu, bowiem weterani jako żołnierze garnizonu odpowiadają jedynie przed komendantem, co było o tyle ciekawe, że przecież nie mógł nie słyszeć, że Detlef jest Dowódcą Obrony, a nie tylko “Czwartej”, więc podlegali mu wszyscy obrońcy, samego Waldemara nie wyłączając.
Przynajmniej nie upierał się przy braku nadzoru i zaproponował strażnikowi, by podążył wraz z nim do lazaretu, by cyrulik mógł wykonywać swoje obowiązki co zmusiło weterana do myślenia, a gdy jako ostateczność wymyślił wizytę pod strażą u komendanta, “bo krasnolud musi być niespełna rozumu, by medyka zamykać gdy ranni giną na murach” strażnik kiwnął głową, że w sumie to puścić go stąd nie może, ale może zawołać chłopaka, by poszedł po Komendanta.
Posłaniec nie musiał iść daleko - Komendant już schodził. Pomocnik cyrulika zrobił to o co Waldek go poprosił i okazało się, że środków medycznych jest więcej niż być powinno, a nie mniej. To skłoniło go do zastanowienia, czy i inne rzeczy mówione przez Detlefa są prawdziwe. Wybrał się więc wysłuchać drugiej strony. Zwłaszcza, że wykręty krasnoluda sugerowały, że próbuje zwalić jakąś śmierdzącą sprawę na kogoś innego.
Na miejscu miał też kilka innych pytań. Nie tylko “o co chodzi z oskarżeniami”, ale też: “czemu więzień jest poza celą” i “czemu uwięziony został kowal”.


Mur "północny":

Bert ponownie postarał się ocenić gdzie wieża dotrze do murów i ustawić tam gar. Tym razem jednak użył do tego młodych i zdolnych umysłów przyszłych kupców, a dla nich nie było to zbyt skomplikowane zadanie. Geometria wchodziła w końcu w skład matematyki, a jaki handlarz nie uczyłby tego swoich następców.

Wieża oblężnicza dotarła do murów, a strzelcy obu stron zaczęli trafiać znacznie częściej z bliskiej odległości. Na nieszczęście dla obrońców, tym razem to agresorzy mieli niewielką przewagę wysokości i blanki chroniły coraz słabiej. Gdy opadła klapa i pierwsi żołnierze wroga wyskoczyli niczym diabły z pudełka, czekała ich niespodzianka. Dwóch pierwszych spadło razem z garem z murów i zostało dobitych przez tłuszczę pod nim. Kolejni wychodzili ostrożniej


Brama

Łucznicy wroga kontynuowali ostrzał. Stromotorowy, a więc mniej celny, ale liczba pocisków kompensowała to i Diuk stracił czterech ludzi z powodu ciężkich ran. Nadal czekał, ponieważ taran zahaczył o coś i utknął. Widać nie licząc dachu nie był zrobiony zbyt solidnie, co było cokolwiek podejrzane.


Mur "południowy"


Do Detlefa wrócili kolejni z posłańców. Leo także potwierdziła wykonanie rozkazów. Przybył nawet jeden dodatkowy - z wieży obserwacyjnej, który zameldował o trzech barkach płynących w kierunku portu.
Zrobiwszy ile mógł dla północnej strony skupił się na obronie murów i zagrzewaniu do boju żołnierzy. Nastroje były dobre, a ostrzał skuteczny. Łuk Waltera i niemal trzy dziesiątki kusz masakrowały oświetlonych ognikami Loftusa łuczników na platformie, którzy nie byli nawet w stanie odpowiedzieć skutecznym ogniem. To i widok uśmiechającego się dowódcy z palcem na spuście garłacza dodatkowo podnosił morale obrońców.

Galeb widząc, że wieża z szarpnięciem ruszyła przygotował wybranych obrońców do wykonania swojego zmyślnego planu.

Niestety, zbliżenie się wieży na odpowiednią odległość spowodowało również uruchomienie równie zmyślnego planu wroga. Jeden z ciężkozbrojnej jedenastki wrogów idących za wieżą zaczął machać rękami, a po chwili na murze rozciągnęła się płomienista zasłona o szerokości dwunastu i wysokości czterech metrów, delikatnie falująca na wietrze. Spory fragment murów został nią pokryty, a każdy kto został przez nią dotknięty albo choć był zbyt blisko został poparzony.

Dym i płomienie ograniczyły widoczność, ale wrogi mag z pewnością byłby zawiedziony efektami. Tylko jeden khazad nie nadawał się do walki, reszta ignorowała ból i poparzenia. Zginęło dwóch posłańców i jeden noszowy, a kolejny tak bardzo starał się uciec od trawiących go płomieni, że spadł z murów. Niemniej wszyscy Ci którzy zostaną na tym fragmencie murów, z pewnością w końcu spłoną.

Z krasnoludzkich "oficerów" dowódców oberwało się Detlefowi, a kiedy jeszcze proch w garłaczu i przy pasie eksplodowały... okazało się, że choć ciężko ranny, nadal trzyma się na nogach. Ulfowi dostało się słabiej. I był jeszcze Galeb. Ogień i ból okazały się niczym w porównaniu z tym, które przeżył już kiedyś. Był zaskoczony: z tego co słyszał ludzcy magowie nie nosili zbroi, ograniczało im to możliwość rzucania czarów.




Port i okolice

Leonora została zaczepiona naraz przez dwóch ludzi: posłańca z wieży obserwacyjnej, który poinformował ją, że widział barki sunące na port oraz jednego z jej ludzi, który zauważył pływaków zbliżających się do przystani.


Barykada i M1

Zamiast zdawać się na nieprzewidywalną magię, Loftus zdał się na stare dobre sposoby zwiadowców. Sam nim nie był, ale trafnie przewidział, że wśród ludzi Sala bez problemu takich znajdzie.
Umówione sygnały świetlne i dźwiękowe pojawiły się niemal równo z dopłynięciem łódek wysłanych przez Leonorę do ruin fortu, gdzie czekał już Gustaw i jego dwunastu ludzi.

A uczeń czarodzieja i jego ludzie ruszyli przy wsparciu dwóch ludzi Sala by zorganizować obronę jedynej niebronionej części miasta. Dotarli tam w samą porę by zobaczyć "flotyllę" niewielkich łódek, zapewne zarekwirowanych w dole rzeki, zbliżających się do brzegu. Loftus ocenił liczbę wrogów, w większości - lekkiej piechoty, na mniej więcej dwukrotnie większą od jego sił.

Na chwilę uwagę jego odwróciło zawirowanie wiatrów magii - AQSHY, Czerwony Wiatr zaczął koncentrować się niedaleko miejsca, z którego Loftus wyruszył.
Dokładnie na drugim końcu miasta, nad murem rozwinęła się płomienista zasłona - wyjaśniło się gdzie jest wrogi mag, a zagadkę stanowiło, dlaczego wcześniej go nie widział.


Drugi brzeg

Gustaw podzielił swoją dwudziestkę na dwa oddziały i gdy pierwszy pod jego dowództwem zajął się atakiem na tych, którzy byli dostępni na brzegu, druga połowa broniła tyłów. Walka na plaży i w płytkiej wodzie faworyzowała lżej opancerzonych wrogów, a Gustaw w walce z dwukrotnie silniejszym wrogiem stracił jedną trzecią swoich sił, ale atak reszty sił Brocka odwrócił gradienty śmierci i już po chwili pozostali wrogowie rzucili broń.
A do Gustawa odezwał się jakiś typ z łódki:
- Potrzebuje ktoś podwózki?
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 31-05-2018 o 20:34.
hen_cerbin jest offline  
Stary 31-05-2018, 23:18   #657
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Udało się pokonać wroga. Najemnicy Brocka okazali się dobrymi wojownikami, lecz warunki terenowe spowodowały ogromne straty. Baronowi przypomniał się pewien dowódca lekkiej jazdy z granic Imperium i Kisleva. Każda jego misja była zwycięska. Nigdy nie przegrał bitwy i starcia. Co najważniejsze jego straty były marginalne. Przynajmniej tak uważano w tamtych stronach. Wracał do swoich z co najwyżej dziesięcioma procentami sił z którymi wyruszał.
~ Czy ja także jak Major Martin Romanow-Schmitzer będę zapisany w historii?~ Skrzywił się na tą myśl Gustaw gdy usłyszał głos.

- Tak. Potrzeba. Dobrze, że dotarliście. Jakieś nowiny przynosicie pyzatym?- Odpowiedział ciepłym radośniejszym głosem niż sam się czół.
- Chłopaki. Ładujcie się na łodzie czym prędzej i weźcie kilku ludzi za pozwoleniem przełożonych z pozostałych oddziałów by była nas wystarczająca ilość do obsadzenia tych łodzi.- Powiedział do sierżanta stojącego przy jego boku.
- Ruszcie się. Jeśli nie obronimy miasta nie dostaniecie kasy.- Dodał motywując żołdaka i dając mu argument by ściągnąć odpowiednią liczbę żołnierzy na łodzie.

Baron wiedział, że to nagięcie umowy, ale gdy usłyszy sprzeciw jakiegoś podoficera lub oficera wyda rozkaz. W końcu płaci i wymaga. A sam Pan Brock wie, że jeśli chce złoto musi współpracować.
 
Hakon jest offline  
Stary 02-06-2018, 17:57   #658
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus wiedział, że czasem warto poprosić o pomoc. Sal po krótkim zapoznaniu z sytuacją nie zawahał się jej udzielić. Przydzielił dwóch swoich ludzi, a mag zdał się na ich doświadczenie. Pierwszemu przydzielił łuczników, drugiemu procarzy. Uzgodnił jeszcze pośpiesznie z byłym zwiadowcą Wron z Wittenhause, że przypadku podjęcia walki i niemożności utrzymania pozycji pierwszy miał się cofać w stronę barykady, a następnie wraz z Salem i pozostałymi jego ludźmi szarpać wroga na ulicach. Drugi miał się cofać do garnizonu. Chyba, że bardziej doświadczony żołnierz miał inną propozycję.
Drugi koniec miasta, a wyczuwał silne zawirowanie wiatru AQSHY, tak wrogi mag dołączył do szturmu. Ale z tej odległości nie był w stanie w żaden sposób temu przeciwdziałać. Zresztą Ritter wiedział, że piromanta przewyższa go zdolnościami i wcale nie przeszkadzało mu, że trzyma się od niego z daleka. Nie, nie ma na to czasu. Uczeń Czarodzieja wraz z dwiema dziesiątkami pośpiesznie opuścił zabudowania i znalazł się na lekko zakrzewionym terenie. Zdążyli praktycznie w ostatniej chwili, wróg zaraz dokona desantu. Ilość łodzi, a przy tym i wroga budziła znaczne obawy. Loftus wiedział, że Detlef wydał mu ten rozkaz za późno, a on sam był za daleko. Nie zdąży w żaden sposób przygotować się do odparcia wroga. Trzeba było działać szybko i mieć nadzieję, że Bert użył kwasu do unieruchomienia wieży i będzie mógł mu przyjść na odsiecz. Mur południowy był blisko i to dodawało otuchy. Mag wysłał pierwszego posłańca do Sala.Pięćdziesiątek wroga, niech sygnalista gra z prośbą o wsparcie. Przekaż informację o wrogu do Barona. Drugi posłaniec miał biec do komendanta. Informacja była bardzo podobna: Pięćdziesiątek wroga ląduje przy garnizonie, możliwy odwrót do garnizonu. Wydać resztę broni, szykować obronę. Zresztą Loftus liczył, że komendant jako zawodowy żołnierz będzie wiedział co robić. Mag nie wiedział i improwizował. Nie rozświetlał rzeki, wrogów było multum nie trzeba było dokładnie celować, a ciemność chroniła obrońców. Niech wróg potrzebuje chwili na ocenę sił obrońców. Niech na „plaży” zbija się w grupy i osłania tarczami. Element zaskoczenia i strach przed pułapką był jedyną rzeczą, która dawała im jakąś przewagę. Dlatego jak tylko posłał posłańców, to skrył się za pobliskim krzakiem i rozpoczął inkantację, korzystał przy tym również z komponentów – niewielka strzałka.
- Magicae mors stimulus tuus! – Czar żądło, magiczny pocisk miał uderzyć w żołnierza wroga, a w łódź. Ta była już dość blisko brzegu, ale może zacznie nabierać wody, zmusi granicznych do wyskoczenia za burtę, a to wprowadzi, choć trochę zamieszania.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 02-06-2018 o 20:23.
pi0t jest offline  
Stary 02-06-2018, 20:03   #659
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Topher widząc żetaran utknął cisnął w niego petardą podpalając ją wcześniej.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 03-06-2018, 19:13   #660
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
-Kusznicy ognia! - krzyknął Bert, który już szykował procę z fiolką kwasu. Po salwie kuszników miał zamiar oblać kwasem ścieśnionych żołdaków na rampie. - Piechota tarcze jedna przy drugiej i napierać na wroga z dwóch stron! Dźgać przez luki w tarczach, nie dać się rozpędzić sukinsynom! Łucznicy osłaniać piechotę! Kusznicy strzelać bez rozkazu!
 
Komtur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172