Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-04-2018, 21:07   #551
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację


Wróg się wstrzymał. Najemnicy przestali się wspinać widząc nadchodzące posiłki dla obrońców muru. Galeb nie mając zamiaru czekać, aż wróg się zdecyduje co robić dalej. Wpadł z resztą krasnoludów na głupców, którzy zdążyli wleźć na mury.

Sygnał.

Do tego najemnicy nie potrzebowali namysłu. Czym prędzej zaczęli schodzić na ziemię pod osłoną tarcz. Łucznicy przestali sypać strzałami. Krasnolud sfrustrowany wycofaniem się przeciwnika szarpał za jedną z drabin nie zwracając uwagi na pojawienie się sygnału z miasta.

- Kuzynie, koniec szturmu.
- chwycił go za ramię jeden z khazadów.

Maska hełmu nie mówiła nic, ale kowal szarpał się jeszcze z drewnianą konstrukcją. Odpuścił dopiero, kiedy ostatni ludzie zeskoczyli, zebrali się w formację i osłaniając cofali przez pole bitwy. Galeb chciał jeszcze chwycić za łuk lub kuszę, ale zanim zdołałby cokolwiek zrobić wróg i tak się oddali. Odpuścił w końcu i schował się za blankę. Wzrok wlepił w krasnoluda, który próbował go uspokoić, a który teraz stał i obserwował odwrót wroga.

- Każdy zdrowy przeciwnik odpuszczony dzisiaj, to zdrowy przeciwnik dnia jutrzejszego. - mruknął niezadowolony, ale młot wsunął za pas, a rzemienie na tarczy zluzował.

Nie podobało mu się to. Panowało jakieś dziwne zamieszanie i podskórnie czuł, że coś jest bardzo nie tak. Coś jakby prowizorką było nie tylko wyposażenie ludzi, ale to wszystko - cała ta obrona... cała organizacja tego. W końcu zrzucił z siebie bojowy zapęd i rozejrzał się.
Po kilku głębokich oddechach bez słowa zaczął pomagać znosić rannych z murów.
Jakkolwiek by nie gardził ludźmi to było ich miasto, oni brali na siebie największy ciężar walk i to oni płacili za to wszystko najwięcej. Chociaż za to należało okazać szacunek dla ich żywotów.



 
Stalowy jest offline  
Stary 10-04-2018, 21:31   #552
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
" Narobił bałaganu i sobie poszedł! Dowódca chędożony! " - psioczył w myślach Bert, a potem miał wyrzuty do samego siebie. Przecież mógł wysłać posłańca do Detlefa zamiast do koszar, gdzie był ten szaleniec. No nic drugi raz tego samego błędu nie popełni, ba zrobi nawet więcej.

Gdy wróg się wycofał, Bert oddelegował rannych i wyznaczył warty na murach, sam zaś ruszył do koszar. W garnizonie wziął się za organizowanie kolacji. Wysłał też posłańca do Detlefa, konieczne było postawienie pewnego szlachcica przed sądem koleżeńskim.
 
Komtur jest offline  
Stary 11-04-2018, 17:52   #553
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-O kurwa- wyrwało się Walterowi, który zazwyczaj starał się kontrolować i nie przeklinać.
-Na co tak czekasz?!- wrzasnął do sygnalisty-Graj na alarm!
-Kusznicy strzelać w nich! Łucznicy szukać wiader i pojemników na wodę! Napełnić je!- krzyczał, starając się opanować trudną sytuację. Samemu wziął za luk i zaczął strzelać w kierunku wrogich łuczników.
 
Ismerus jest offline  
Stary 11-04-2018, 20:12   #554
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Waldemar starał się postępować ekonomicznie. Ranny kusznik wart był ryzyka, jego ciało było silne i walczyło o pozostanie wśród żywych. Cyrulik użył ziół, aby mieć pewność zatamowania krwawienia i polecił złożyć rannego w izbie chorych. Następnie złapał oddech i łyknął wody.
- Konrad - krzyknął przywołując pomocnika gestem.
- Wóz przekaż weteranowi. Niech zabierze ze sobą czterech pomocników i jedzie pod bramę po rannych. Wóz ma wrócić cały - zastrzegł, choć nie mógłby wyciągnąć żadnych konsekwencji, gdyby stało się inaczej.

Dalsze zabiegi nie nastręczały zbyt wielu trudności. W końcu Waldemar zaczął ziewać wyciągając kolejny promień z kolejnego ramienia. Wtedy przytargano krasnoluda.
- I co ja niby mam z nim zrobić? Jak go zbadać? - marudził cyrulik niebu.
- Jest tu jakiś kowal? Trzeba otworzyć puszkę - żartował z niezadowoleniem. Po chwili jednak spoważniał. Nieprzytomny krasnolud otwierał przed Waldkiem pewne możliwości.
Umysł małego Waldemara był chłonny, lecz nie lotny. Ojciec małego Waldemara o tym wiedział, toteż zmuszał syna do czytania ogromnej ilości książek. Średnio jedną rocznie, od początku do końca w kółko, aż rok minął.
W późniejszych latach nie miał wielu możliwości samorozwoju. Wykonywał wyuczony zawód schematycznie niczym zawodowy rutyniarz. Lecz w nocy, podczas szturmu, obudził się w nim zagubiony, utopiony w zadrukowanych stronnicach dzieciak. Napełnił garnek ciepłą wodą, włożył doń dłoń krasnoluda i obserwował wynik eksperymentu jednym okiem, w międzyczasie zajmując się kolejnym rannym.
 
Avitto jest offline  
Stary 11-04-2018, 22:33   #555
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wbili się w zdezorientowanego ich pojawieniem się wroga niczym stalowy klin. Po prostu przejechali po najemnikach w barwach Granicznych rąbiąc i miażdżąc potężnymi uderzeniami toporów i młotów. Nowy topór Thorvaldssona bez trudu rozpruł wzmacniany stalowymi kółkami kubrak człeczyny zagłębiając się w jego barku. Cios na odlew tarczą posłał go na ulicę biegnącą wzdłuż murów. Pozostali napastnicy najwyraźniej rozważali, czy uciekać tą samą drogą, którą przyszli, czy też walczyć do końca. Dobrze wiedzieli, że ich szanse na wyniesienie cało głowy z tego ataku zmalały właściwie do zera.

- Poddajcie się, albo wypatroszę i rzucę kundlom na pożarcie! - dowódca obrony zagrzmiał niczym wcielenie Grimnira. - Natychmiast! - ponaglił widząc wahanie na ich twarzach. - Rzucić broń, skurwysyny, zanim wyrwę wam ramiona razem z dupą! - Poradził życzliwie, acz stanowczo.

Niedługo później grupka jeńców była rozbrojona, skrępowana i zdana na łaskę wkurzonego khazada bluzgającego niczym górnik po całej dniówce ciężkiej harówy. W międyczasie na miejsce dotarła druga dziesiątka krasnoludów, którą Detlef pozostawił na południowej sekcji murów. Gońcy przesłani do dowodzących odcinkiem północnym i bramą przekazać mieli polecenia, aby pozostawić połowę zdrowych obrońców na stanowiskach z rozkazem wypatrywania powracającego wroga (i alarmowania w takiej sytuacji). Druga część, w tym ranni, mieli zostać odesłani do garnizonu, żeby odpocząć i opatrzyć rany w razie potrzeby.

Detlef wraz z Galebem i dziesiątką Warsunga eskortującą jeńców skierowali się do sztabu w domu Rottenbergów. Mijanym obrońcom Thorvaldsson nie szczędził pochwał, interesował się też rannymi i ich stanem zdrowia. Utrzymanie możliwie wysokiego morale było kluczowe.

W międzyczasie doszły do niego informacje o płonącym forcie. Zgłaszającym polecił działać wedle uznania, a przede wszystkim wypatrywać Waltera z jego ludźmi i udzielić im wszelkiego wsparcia, jeśli będzie potrzebne. Miał nadzieję, że podpalenie było świadomym działaniem dowódcy tego odcinka, ale to oznaczałoby, że wróg podchodzi pod miasto z tej strony.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 12-04-2018, 09:45   #556
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
W końcu porządkowanie południowego muru dobiegło końca i Detlef przywołał Galeba do siebie. Kowal ułożył rannego człowieka, którego aktualnie targał, obok pozostałych rannych i dołączył do krasnoludzkiego oddziału otaczającego rozbrojonych najmitów.

Przerwa w walkach oznaczała że w końcu zdoła się zapoznać z zaistniałą sytuacją... oby tylko spokój nie trwał za krótko.
 
Stalowy jest offline  
Stary 12-04-2018, 22:57   #557
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Detlef zmienił zdanie. Zamiast zmusić wroga do odwrotu postanowił nie pozwolić im odejść i wciągnął swoje szczupłe siły w walkę z przeważającym liczebnie wrogiem. Do tego nad większością z obrońców przeciwnicy górowali także uzbrojeniem i wyszkoleniem. Granicznie, nie mając możliwości by uciec, stawili rozpaczliwy opór, a nieudane próby zastraszania w wykonaniu krasnoluda jeszcze ich w nim utwierdziły. Pewnie byłoby inaczej, gdyby miał więcej szczęścia. Ciężko ranny został Trotsky, zginęła lub została ranna też większość jego ludzi - robili co mogli zachęcani przez swojego przywódcę, ale w sumie to byli zwykli cywile. Przeciwko zahartowanym w bojach i rozbojach weteranom zakutym w stal nie mieli żadnych szans. Ostatnich z nich uratowali ludzie Leonory. Detlef stracił jednego z khazadów, których pożyczył od Warsunga, drugi został ranny. Sam także odniósł niegroźną ranę. Mało brakowało, by dostał i Galeb, ale cios przeznaczony dla niego wziął na siebie jeden z krasnoludów. Kowal run, którego umieszczone na broni znaki były rozpoznawalne dla każdego krasnoluda, był stale chroniony przez pobratymców, którzy przyszli z nim na mur. I jeden z nich za niego zginął.

Dupy (i głowy) wszystkich uratował zaś Diuk i jego halabardnicy. Początkowo dzięki przewadze zasięgu broni skutecznie zaatakowali wroga, ale później w tłoku także ponieśli straty. Samego Diuka ochronił napierśnik, na którym pojawiła się pierwsza rysa. Choć miecz wroga przebił stal, cios nie miał już siły by przejść przez kolejną warstwę i skóra pod spodem wytrzymała uderzenie. W przeciwieństwie do hełmu atakującego go żołnierza, który, zalany krwią po trafieniu w głowę, poddał się.

Kosztem przerażających strat udało się wyrżnąć niemal wszystkich atakujących będących na murach, a trzech ciężko rannych wziąć do niewoli. Oraz zdobyć jedenaście kompletów ciężkiej zbroi.

***

Dumny z siebie krasnolud nie zauważył lub zignorował prośbę Karla. Nie zauważył także, że obrońcy którymi dowodził unikają jego wzroku, gdy chwali ich i dopytuje o samopoczucie. Jakby mało było plotek, to jeszcze khazadzi i prawie wszyscy koledzy z dziesiątki krasnoluda spędzili niemal cały szturm bezpieczni na tyłach, podczas gdy inni ludzie się wykrwawiali na murach.
Teraz, gdy prowadził ledwo trzymających się na nogach wziętych do niewoli żołnierzy wroga, mógł w końcu zauważyć ilu zabitych i rannych jest w mieście. I zastanowić się, do czego doprowadziło go żądza krwi. A to był tylko próbny szturm... O ile znajdzie na to czas - bo oto właśnie złapał go posłaniec od Berta. Z zaproszeniem na kolację. I z jeszcze jedną sprawą...


Gustaw, po agresywnej obronie północnego fragmentu muru, zdobył reputację bezwzględnego dowódcy, dla którego ważniejsze jest zwycięstwo niż życie jego ludzi. Nie przyniosło mu to miłości prostych żołnierzy, ale za to ich strach i pewien niechętny szacunek. Wiedział jednak, że wyższe szarże pochwaliłyby go, nawet jeśli pomysł z mocowaniem tarcz do ostrz halabard w środku walki skwitowaliby nieskrywanymi uśmieszkami.
Tymczasem zszedł do lazaretu w garnizonie, gdzie zajęty Waldemar nie znalazł chwilowo dla niego czasu. Rana, gdy już opadł bitewny kurz i poziom adrenaliny, zaczynała boleć.


Gdy zawodowi żołnierze zawiedli, na swego rodzaju męża opatrznościowego wyrósł były przestępca. Diuk przez cały szturm trwał na murach i był widziany i słyszany przez wszystkich. Obronił swój odcinek niemal nie ponosząc strat i jeszcze przyszedł w sukurs sojusznikom. Gdy nakazał wstrzymać ogień, jego polecenie powędrowało wzdłuż murów. Żołnierze posłuchali. Gdy tylko wróg zorientował się, że ustał ostrzał z murów, jego łucznicy osłaniający odwrót spod murów także przestali słać strzały w obrońców.

A któryś z odważniejszych oficerów wroga pomachał białą szmatką przywiązaną do pochwy miecza -Rozejm do północy? By pomóc rannym! - zakrzyknął pytając.


Leonora z niesmakiem i politowaniem patrzyła na rozgrywające się na murach sceny. Tak właśnie walczono na północy - dowódcami kierowała żądza krwi, a zamiast bitwy odbywała się rzeź i rąbanka. Bez taktyki, bez finezji… niczym orki czy gobliny. I jeńców najwyraźniej też traktowano tak samo jak one.
Przynajmniej Sigmaryta zrobił co mógł, a choć chwalił innego boga, to stając na murach dał wyraz wiary w te same ideały, w które wierzyła Leo.
Jak na kogoś, kto nie zajmował się leczeniem zawodowo, akolitka poradziła sobie całkiem nieźle z ustabilizowaniem stanu Kapłana. Co prawda zawodowemu medykowi zapewne włos by się na głowie zjeżył… ale prowizoryczne bandaże wytrzymały całą drogę do medyka w porcie.


Imperialni żołnierze wykonali w forcie i na moście świetną robotę nasycając je łatwopalnymi materiałami. Gaszenie pod ostrzałem nie było łatwe, a już gaszenie olejów i tym podobnych materiałów wodą szczególnie. Gdy zabłąkana płonąca strzała wpadła do środka Walter zrozumiał, że sytuacja jest naprawdę trudna. Tę mógł szybko zgasić, ale w każdej chwili fort może się zająć od mostu, chyba że podniosą most zwodzony, ale wtedy zostaną odcięci na tym brzegu. A wrogowie, mimo strat, dotarli już niemal pod sam fort.

Ale wtedy z drugiej strony podpłynęły łódki z ochotnikami ze służb pomocniczych - sądząc po krzykach i wymachiwaniu rękami - przysłane tu na pomoc przez Loftusa.
Tenże uczeń czarodzieja został chwilę wcześniej zmierzony wzrokiem przez krasnoludzkiego inżyniera. Krasnolud ściągnął hełm i skórzany czepiec, podrapał się po głowie i rzucił.
- Stąd? Ni chuja. - odparł w końcu - Chłopcy, ciągniemy to z powrotem, jaśnie wielmożni państwo znowu zmienili zdanie - powiedział z przekąsem i splunął magowi pod nogi, a jego brodaci, niscy i niemal kwadratowi “chłopcy” w akompaniamencie narzekania, przekleństw i sugestii dotyczących pochodzenia wszystkich ludzi w ogólności, a magów i dowódców w szczególności, pociągnęli balistę z powrotem do przystani.

Warto w tym miejscu zauważyć, że choć dziesięciu chłopców-pomocników pakowało się do łódek po dwóch, to wypłynęło ich sześć. I jedna z nich kierowała się nie w pobliże fortu, a prosto na płonący most. Wydawała się pusta, jakby odczepiono ją przypadkiem i tak sobie po prostu zdryfowała niesiona prądem.


I tylko Waldemar dobrze się bawił, planując kolejne eksperymenty z krasnoludem, podczas gdy zajmował się opatrywaniem kolejnych rannych.
Z kusznikiem było źle. Ale współczesna medycyna potrafi cuda. O ile kogoś na nie stać, rzecz jasna. Ten ranny miał szczęście - Waldek akurat miał zioła i był skłonny ich użyć. A że potrafił, była szansa, że kostucha sobie jeszcze poczeka.
Po chwili przez tłum przecisnęło się solidne chłopisko w skórzanym fartuchu.
- Pan dochtór mnie wzywał? - zapytał garnizonowy kowal, oderwany od kowadła przez jakiegoś pomocnika z inicjatywą.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 13-04-2018 o 00:36.
hen_cerbin jest offline  
Stary 13-04-2018, 03:58   #558
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Diuk przytaknął wrogiemu oficerowi, tak, że dało to obrońcom trochę czasu na przygotowanie się do kolejnej fali atakujących. Mając jeńców i pancerze, Diuk skupił się na pancerzach, jeńców Detlef już gdzieś zabrał, ale to chyba lepiej, bo Karl nie miał w zwyczaju ich NIE zabijać. Zdobyte ciężkie pancerze przydzielił swoim halabardnikom. Warto by ich wzmocnić na linii obrony, skoro mają taki atak. Karl nakazał przygotować kamienie na bramie i uzupełnić wodę w kotle. Topher wiedział, że to nie wystarczy by wygrać, do tego potrzebny był cud, ale Karl liczył, że jeszcze kilka takich "niezłych" obron i najemnicy sobie odpuszczą z powodu strat kadrowych.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest teraz online  
Stary 13-04-2018, 09:31   #559
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Ostrzał nie był tak skuteczny, na jaki liczyła grupa banitów i do tego strażnicy broniący barek zorientowali się skąd nadszedł atak. W takiej sytuacji nie było sensu dalej czaić się w krzakach. Sprawę trzeba było dokończyć szybko.
Salefik dał jasny sygnał do otwartego ataku z tym, że skoro nadal nie mieli przewagi liczebnej, a wróg okazał się być doświadczony w wojaczce nieco zmieniły się priorytety. Okrąg zatoczony nad głową oznaczał, że wrogą trzeba wykurzyć zza osłon.

Oleg i pozostali wyznaczeni do ataku w pierwotnej wersji planu ruszyli w kierunku pozycji odcinających obrońcom dojście do barek. Łucznicy kluczyli za nimi utrzymując napięte cięciwy w gotowości by wypuścić strzałę kiedy żołnierze przez nieuwagę lub próbę kontrataku wysuną choć półdupek zza osłon.

Uwagę Olega zwrócił jednak kierunek z jakiego podchodziły grupy banitów. To, co początkowo wziął za błąd taktyczny, lub nieuwagę było zamierzonym działaniem. Banici zacieśnili pozycje pozostawiając drogę ucieczki wzdłuż rzeki, ale oni po prosty chcieli by obrońcy z niej skorzystali, gdyż musieliby poddać cumowisko.
Można było odnieść wrażenie, że była to jawna propozycja dla strażników. Mogli z niej skorzystać i bezpiecznie się wycofać, albo zaryzykować obronę. Sal i jego ludzie przygotowywali się również na taką ewentualność, dlatego wybrali taki kierunek ataku, który nie spowoduje, że znajdą się między odsieczą a obroną barek.
Z drugiej strony otwarty atak dał jasny sygnał, że nie będą się czaić i czekać aż zastanowią się nad decyzją, co potwierdził dźwięk obnażanych ostrzy. Mimo, że dla banitów walka wręcz była ostatecznością Banici nie bali się jej, a ubezpieczający łucznicy byli gotowi odrzucić łuczyska i sięgnąć po ostrza jeśli doszłoby do całkowitego zwarcia.
 
Morel jest offline  
Stary 13-04-2018, 14:50   #560
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Oprócz rannych ludzi Galeb zniósł z muru także jednego martwego krasnoluda. Ułożył go na bruku, złożył mu ręce na piersi, zamknął oczy i pomodlił się za niego. Nikt nie dosłyszał jednak tego, że oprócz modlitwy Kowal powiedział szeptem coś więcej.

- Nie za mnie... Tylko nie za mnie... - wymamrotał puszczając z oczu parę łez, które zmieszały się z potem i wsiąkły w ubiór.

***

- Detlef... odpuść. - mruknął Galvinson kładąc ciężką dłoń na ramieniu towarzysza i dodał cicho - Nie stałeś tam z nimi.

Atmosfera jaka powstała koło południowego muru była cholernie ciężka. Z tego co zrozumiał Galeb nikt obroną tamtego odcinka nie dowodził prócz Kapłana Sigmara, który dostał i był teraz niesiony do lazaretu. Wszyscy, który zostali wyznaczeni do przewodzenia ludziom skupili się na odcinku północnym, bramie oraz na przystani i forcie. Forcie, który oddzielał od miasta płonący most.
Ulicami niesiono rannych i martwych. Była ich masa. Krasnolud pokręcił głową.
Może i rzemiosło umgich było nędzne. Może i byli podatni na pokusy. Może i wzbudzali jego niechęć i pogardę, jednak chwycili za broń i stanęli do obrony swojego miasta. A z zamieszania jakie panowało wynikało, że wielu ludzi ginęło i było narażanych niepotrzebnie.

Nie-po-trze-bnie.

W Galebie aż zawrzało gdy w jego myślach wybrzmiało to słowo. Niepotrzebny, bezużyteczny, bezwartościowy... mało było bardziej obraźliwych i podłych przymiotników w słowniku Galvinsona. Mógł przesadzać, ale jeżeli ktokolwiek dowodzący, każe robić niewyszkolonym ochotnikom jakieś głupoty albo zostawia ich bez dowodzenia... Zwyczajnie marnuje ich siły i motywację... ich życie. A marnowanie życia kogokolwiek... było niewybaczalne.

- Jak będziemy na miejscu opowiesz mi o wszystkim co tutaj się dzieje. - powiedział Galeb do Detlefa, jednak w głosie nie było już tak przyjacielskich nut.

Słowa brzmiały ponuro i złowróżbnie. Za każdym razem jak w Galebie wzbierała determinacja, aby zrobić z czymś porządek.
 
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172