Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-03-2020, 22:41   #271
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
* Sophie, Dietmar, Grimm, Caspar *

Opatrzony teren wokół skał, pokryty luźnym piargiem i kamieniami zbliżał się z każdą chwilą. Podobnie jak znajdujące się z tyłu szkielety. Horda nie ustawała w pogoni. Ciężko było stwierdzić, czy wśród ożywieńców znajduje się ich władca. Caspar, nieco zaznajomiony z prawidłami magii, starał się rozgryźć zagadkę kontrolowania nieumarłych, ale wiedza jaką dysponował była zbyt powierzchowna. Pozostawało mieć nadzieję, że go nie ma… Albo, że jest i uda się go unieszkodliwić…

Nim oddział szkieletów dotarł ścieżką między skały, ludzie i krasnoludy zdołali już wdrapać się na górę i przygotować na starcie. Kilka sporej wielkości głazów zostało obluzowanych i tylko czekało, żeby potoczyć się w dół. Dieter dostał polecenie, że gdy zobaczy za występem pierwsze szkielety, ma wypchnąć mały kamień spod dużego. Czekał… Sophie czaiła się skalną płytą czekając aż ożywieńcy nadejdą. Krasnoludy poklepywały się po plecach i wzywały opieki Przodków. Caspar skupiał wokół siebie wiatry magii, aby uformować je w przydatne efekty… Wszyscy czekali w gotowości na nadejście nieumarłych…

* Gwen *

- No jasne, że będę bronił. W końcu po to tu jestem. Można by rzec, że jestem jednym z najbardziej doświadczonych w tej karawanie… No może po starym krasnoludzie – dodał Cecil, jednak zupełnie bez przekonania. I dla dodania sobie animuszu, parokrotnie machnął sztyletem. Karawana stanęła, od przodu rozległy się jakieś krzyki. Chwilę potem okazało się, że jedna z dwukółek ma pękniętą oś. Wywiązała się kłótnia, bo Hector nalegał by ją pozostawić wraz z wszystkim co na niej się znajdowało, a właściciel miał zupełnie odmienne zdanie. Minęło parę minut i część dobytku została przeładowana, reszta niestety została porzucona na kupie, na skraju lasu. Wozy wolno ruszyły w dalszą drogę.

Przez cały czas albioński arystokrata nie odstępował wozu, na którym siedziała Gwen. Niepewnie rozglądał się na boki, jakby obawiając się, że coś wylezie spomiędzy pni. I, ostatecznie, nie mylił się! Gdy karawana w ślimaczym tempie ruszyła do przodu, coś mignęło z tyłu, na ścieżce między drzewami. Gwen wiedziała co to jest. Szkielety odnalazły wieśniaków!
- Pędzę do przodu! Zawiadomić innych! – Cecil aż podskoczył i zerwał się do biegu.

* Sophie, Dietmar, Grimm, Caspar *

Ożywione trupy, zupełnie niepomnie tego, co czeka na nie między skałami, lazły ścieżką prosto w paszczę lwu. Gdy szybko się zbliżały, można było ocenić liczebność oddziału – liczył dwudziestu siedmiu ożywionych. Wśród nich nie było jednak nikogo, kto przypominałby dowodzącego. Na próżno szukali wzrokiem odzianej w długie łachmany figury. Sophie czekała…

Jeszcze chwila…

Już prawie…

Teraz!

Dziewczyna machnęła ręką. Czekający na komendę zareagowali natychmiast. W dół zbocza, na maszerujące ścieżką szkielety potoczyła się kamienna lawina…

Kiedy pył i kurz spowodowane kamienną lawiną opadły, można było ocenić efekt zasadzki. Nie był porażający. Spośród niemal trzydziestu ożywieńców, którzy weszli między skały zaledwie dziesięciu zostało zasypanych lub zmiażdżonych przez odłamki skalne. Pozostali zwrócili się w kierunku zbocza, na którym ukrywali się uciekinierzy i rozchodząc się w tyralierę ruszyli w górę. Bez słowa, bez rozkazu. W ciszy przerywanej tylko odgłosami \ostatnich staczających się kamieni i opadającego pyłu. Ukryci między skałami ludzie i krasnoludy nerwowo spojrzeli po sobie. Ktoś podniósł kamień i cisnął go w dół. Chybił. Nieumarli zbliżali się z każdą chwilą.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 12-03-2020 o 09:24.
xeper jest offline  
Stary 13-03-2020, 07:36   #272
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
To był dla niej jak do tej pory najbardziej pracowity dzień od momentu znalezienia się w dolinie, a jeszcze się nie skończył i wiedziała, że wciąż czeka ich wiele pracy. Czuła, jak po plecach spływają jej stróżki potu, gdy wraz z krasnoludami próbowała poruszyć głazy. Wkładała w to tyle siły, ile miała, pokazując khazadom, że nie jest kobietą, która odpuszcza, albo daje za wygraną. No i że jest zdeterminowana, by walczyć z nieumarłymi wszystkimi dostępnymi środkami.

W końcu przyczaiła się za jedną ze skalnych ścian, odgarniając przylepione do czoła włosy za ucho i wyglądając czujnie na ścieżkę. Niedługo później ożywieńcy pojawili się w polu widzenia i było ich naprawdę sporo. Nie sądziła, by poradzili sobie z wszystkimi, ale przynajmniej może trochę przerzedzą ich szeregi zasadzką, którą przygotowali. Uniosła rękę, dając znać pozostałym, by czekali w gotowości. Niestety, nigdzie nie było widać głównej przyczyny ostatnich wydarzeń, czyli czarownika, który kontrolował te kreatury. Musiał więc ruszyć wraz z pozostałymi za wieśniakami. Szlag.

Sophie energicznie opuściła rękę, gdy szkielety znalazły się w odpowiednim miejscu. Kamienie potoczyły się z dudnieniem w dół stoku, nabierając prędkości i zmiatając, bądź miażdżąc ożywieńców. Niestety, nie zdołali wybić nawet połowy, a ci odkryli ich położenie i zaczęli wdrapywać się na górę. Trzeba było spróbować powalczyć, położyć jeszcze kilku.

- Musimy spróbować zniszczyć jeszcze kilku! - Krzyknęła do pozostałych, chwytając za kuszę, która już od momentu wyruszenia z wioski na zwiad trwała załadowana. - Trzymajmy się blisko siebie i osłaniajmy w razie czego!

Po tych słowach wycelowała w najbliższego jej ożywieńca, wstrzymała oddech i nacisnęła spust, zwalniając cięciwę a bełt ze świstem opuścił łoże kuszy. Moment później dobyła swój miecz i cofnęła się do pozostałych, by ramię w ramię zetrzeć się ze zbliżającymi trupami. Jednocześnie cały czas chciała pozostawać w ruchu, by nie pozwolić się tak łatwo trafić.
 
Ayoze jest offline  
Stary 14-03-2020, 18:00   #273
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Zasadzka nie spełniła oczekiwań uciekinierów. Szkielety okazały się bardzie odporne niż zakładał Grimm. Khazad ze zdumieniem spostrzegł, że kościotrupy w niewiele zmniejszonej liczbie prą dalej. Z tą zmianą, że dokładnie wiedziały, gdzie skryli się żywi ludzie i nieludzie.

- Musimy dać im odpór! - zakrzyknął Durinnsonn. - Bracia, kompanii, zanim szkielety do nas dojdą, zrzućmy na nich mniejsze głazy! - khazad uznał, że za wszelką cenę należy opóźnić bezpośrednie starcie. Ożywieńców było więcej, ale nie miały broni strzeleckiej. To dawało pewne szanse.

- Potem w nogi! Musimy znaleźć jakiś wąski przesmyk, żeby móc się dłużej bronić. Walczy dopiero w ostateczności! W kupie raźniej!
 
kymil jest offline  
Stary 14-03-2020, 19:26   #274
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Ożywieńcy zbliżali się, a Casparowi zaschło w ustach ze strachu. Nerwowo przełknął ślinę, by wyraźnie wymówić werbalne komponenty zaklęć. Kłębiące się wiatry magii mogły zostać użyte do wielu różnych zaklęć, ale młody mag znał ich zatrważająco niewiele. A część z nich mogła pomóc niewiele bardziej niż rzucony kamień. Poczekał aż kilka szkieletów wspinających się po nierównym przecież zboczu znajdzie wspólną ścieżkę i będzie na tyle blisko siebie, że przewrócenie pierwszego z nich spowoduje efekt domina. I wtedy uwolnił "podmuch", zwany również "wywróceniem", od powodowanego efektu. A obrażenia niech tym razem zada grawitacja wespół z kamieniami. Skoro nawet kości osłonięte skórą i mięśniami łamały się przy upadku, to czemu nie te?
A potem postąpił zgodnie z radą Grimma.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 15-03-2020, 11:24   #275
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Tak! – Cyrulik zakrzyknął głośno widząc efekt ich pułapki. Dziesiątka szkieletów rozsypała się na części, połamana przez spadające kamienie. Chwilę później jego entuzjazm opadł, gdy zobaczył ilu ożywieńców wspinało się w ich kierunku. – O szlag!

Rache nigdy nie był mistrzem rzucania. Zresztą, jeden kamień nie narobiłby wiele szkód, nawet gdyby trafił w cel. Postanowił przydać się do czegoś innego. W tym miejscu mogli zostać otoczeni, a nawet on wiedział, że w walce nie można było do tego dopuścić. Rozglądał się wokół szukając...

- Tam, między głazy, w te węższe przejścia, będzie łatwiej się bronić!

Dietmar trzymał się z tyłu, ze spoconą dłonią na rękojeści miecza. Był gotowy do niesienia pomocy rannym, a w ostateczności do łatania dziur w szykach obronnych.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 19-03-2020, 20:53   #276
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Gwen zerwała się równie prędko.
- Szkielety przy lesie! Porzućcie wozy i biegiem! - półszeptała do wieśniaków, mijając ich i popędzając. Po co po cichu ich powiadamiać, może w panice porzucą te śmieci i zaczną w końcu dbać o własne życia.

- Wojownicy osłaniać ucieczkę! - dodała, choć wiedziała, że posłuch ma marny. Warto jednak było spróbować. Jakby się rzucili biegiem, to może i by większość zdążyła się ewakuować. Sama zaś dobyła łuku. Przynajmniej póki co.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 21-03-2020, 21:23   #277
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
* Sophie, Dietmar, Grimm, Caspar *

Szkielety niezgrabnie pięły się w górę pokrytego sypkim piargiem zbocza, co dawało czas na przegrupowanie się i przygotowanie obrony. Kto mógł z dystansu atakował zaczarowanych kościejów. Między skałami powietrze zadrgało, kiedy Caspar uwolnił moc. Pchnięte z potężną siłą szkielety wywróciły się i stoczyły w dół, z powrotem do podnóża stoku, wraz z lawiną żwiru i mniejszych kamieni. Dwa z nich już się nie podniosły, a reszta z niemym uporem rozpoczęła kolejną wędrówkę w górę. Inne, których nie objął zasięg prostego, acz skutecznego czaru zbliżały się nieustępliwie. Lecące w ich stronę kamienne odłamki i pociski z kusz skutecznie zatrzymały trzy ze szkieletów. Pozostałe były tuż, tuż… W zasięgu miecza. Rozpoczęła się szalona rąbanina.

Awanturnicy, krasnoludy z kopalni i towarzyszący im wieśniacy z Farigoule cofali się w poprzek stoku, przeskakując od jednego załomu skalnego w kolejny. Nieumarli parli naprzód. Jeden z krasnoludów poślizgnął się i potoczył w dół stoku. Dopadli go. Górnik stawał dzielnie, ale wobec przewagi liczebnej nie miał szans. Jednak swoją postawą wygrał dla innych trochę czasu. Cofali się dalej. Szkieletów zostało zaledwie siedemnaście, ale straty po stronie żywych też były spore. Poza martwym górnikiem, Gottie Lierre został wyłączony z walki, Kastor kulał od rozcięcia na nodze, Sophie miała ranę w ramieniu, Alainowi krew zalewała oczy; nawet Dietmar, zanim wycofał się pomagać rannym został draśnięty w pierś.

Ich droga ucieczki coraz bardziej zbliżała się do dna doliny, a skalisty, piarżysty teren przechodził w krzaki i zarośla. Spowolnieni rannymi i własnym zmęczeniem na prostej drodze nie mieli szans by umknąć przetrzebionemu oddziałowi niezmordowanych, szczerzących spróchniałe zęby w nagich czaszkach szkieletów.

* Gwen *

Zachowanie Cecila wzbudziło panikę wśród wieśniaków. Podążająca za nim Gwen nie była w stanie ich uspokoić. Co poniektórzy na wieść o zbliżaniu się ożywieńców porzucali cały wieziony dobytek i rzucali się do panicznej ucieczki. Panna Deschain minęła leżącą na boku dwukółkę i dwie taczki. Zbliżyła się do wozu, na którym jechali ranni. Obok niego stał Hector Brioche i krasnoludy. Coś szeptali. Gdzieś z przodu słychać było krzyki hrabiego Warminghton.

- Ten głupiec sprowadzi na nas nieszczęście. Jeśli już tego nie zrobił – stwierdził Bardak, gładząc trzonek wysłużonego topora. – Zbliżają się. Niech karawana jedzie. My zostaniemy z tyłu. Osłonimy Was ile się da – w jego głosie brzmiał smutek i beznadzieja. Wiedział, że ich poświęcenie nic nie da. – Zostawcie wszystko co Was obciąża. I nie żałujcie zwierząt. W nich cała nadzieja – spojrzał na szykujące się do walki krasnoludy. W poprzek wąskiego leśnego duktu właśnie wznosiły zaporę z porzuconych przez wieśniaków rzeczy. Grimbin mruknął coś po khazadzku i pognał w stronę, skąd nadchodziły szkielety. Dłuższą chwilę go nie było. Przybiegł zziajany.
-Jest ich około trzydziestu – oznajmił, tym którzy zostali. Wóz z rannymi już odjechał. Hałasy dobiegające z oddalającej się karawany milkły. – Niech Przodkowie mają nas w opiece…
 
xeper jest offline  
Stary 22-03-2020, 11:05   #278
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Walka początkowo układała się po ich myśli, gdyż udało się pozbyć kilku szkieletów, jednak szybko szala zwycięstwa przechyliła się na stronę nieumarłych. Stracili jednego z krasnoludów, któremu nie dało się w żaden sposób pomóc, inni zostali ranni. Nawet Sophie dostała mieczem po ramieniu i krwawiła z wąskiej, długiej rany, na szczęście póki co adrenalina robiła swoje i nie czuła bólu. Wiedziała jednak, że nie mieli szans powstrzymać ożywieńców.

- Nie damy im rady! - krzyknęła do pozostałych. - Zbliżamy się do lasu, może spróbować tam się bronić? Albo ich zgubić?
W całym tym chaosie i walce o życie nie przychodziło jej do głowy żadne inne wyjście.
 
Ayoze jest offline  
Stary 22-03-2020, 19:55   #279
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Grimm wycofywał się jako ostatni. Zasłaniał rannych swoją tarczą, pomagał im wstawać i zachęcał do dalszego wysiłku.

- Jeszcze trochę. Damy radę. Kilka kroków i będzie lepiej. Wytrzymajmy.

Dalej nie było lepiej. Przed nimi rozpościerało się dno doliny. Wielu z jego towarzyszy było rannych. Podchwycił sugestię Sophie i zakrzyknął:

- Zbijmy się w ciasny krąg. Ranni i magik do środka. Zbrojni na zewnątrz i posuwamy się w kierunku lasu. Nie możemy tutaj chaotycznie się wycofywać, to ma być zbrojny odwrót. Nikogo nie zostawiamy!


Choć znużony zaczął śpiewać starą krasnoludzką pieśń, aby podnieść morale towarzyszy.

Do boju bracia moi, w szeregu stańmy razem.
Topór chwyćmy mocniej, wrogowi śmierć nieśmy szybką.
Patrzmy z czym walczyć nam przyszło.
Spójrzmy śmierci prosto w oczy.
Nie bójcie się bracia!
Śmierć dziś żniwo swe zbierze!

Hej, hej, topory wznieśmy do góry.
Hej, hej, wspomnijmy nasze rodzinne góry.
Hej, hej, wrogowi śmierć zadajmy.
Hej, hej, poległych braci pomścijmy.
 
kymil jest offline  
Stary 27-03-2020, 18:40   #280
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Nie było czasu na nic, ani na leczenie, ani na panikę. Szkielety naciskały, atakowały, zmuszały do odwrotu. Było już za późno na ucieczkę. Dietmar podtrzymywał rannego Kastora. Pieśń Grimma, rytmiczna, śpiewana głębokim głosem przynosiła jednak nadzieję. Póki żyją, póty trwa walka! Zacisnął dłoń na rękojeści miecza.

- Do tyłu, do tyłu, między drzewa i głazy! – krzyczał cyrulik. – Rozdzielmy je na mniejsze grupy!
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172