|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-02-2020, 16:45 | #261 |
Reputacja: 1 | Cyrulik po raz kolejny poprawił pas z bronią, potem zawiesił torbę przez ramię w taki sposób, żeby nie przeszkadzała w marszu. - W skały zatem – zgodził się z Sophie. – Może jakiś pomysł wpadnie nam do głowy, gdy już zobaczymy ten wąwóz.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
25-02-2020, 20:10 | #262 |
Reputacja: 1 | Grimm wyszczerzył zęby w uśmiechu. Zmęczony, ale nadal krzepki, był gotów do kontrolowanego odwrotu. - W skały, Panie Rache. Uwielbiam takie polecenia. W skały zatem. Damy bobu kościotrupom. |
25-02-2020, 21:46 | #263 |
INNA Reputacja: 1 | - Nic nie słyszałam, Cecil. W końcu to ty czuwasz, a ja odpoczywam - odparła całkiem leniwie i ukradkiem zerknęła na mężczyznę, choć od razu rzucił jej się w oczy ozdobny sztylet. - Mogę zobaczyć? - zapytała grzecznie wyciągając dłoń po ostrze - Pamiątka rodzinna? - dopytała chcąc zdobyć zaufanie i zgarnąć sztylet. Mężczyzna, jaki by nie był, w sumie im nie wadził... O ile nie pieprzył trzy po trzy. W ostateczności posłuży za przynętę spowalniającą pościg. Był tłuściutki. Idealny.
__________________ Discord podany w profilu |
26-02-2020, 22:54 | #264 |
Reputacja: 1 | Caspar posłał kilka kul światła w losowych kierunkach licząc na dodatkową chwilę zawahania u nekromanty i ruszył razem z resztą. Nie wiedział czy "tam" mieli jakieś szanse, ale był pewien, że "tu" ich nie mają. Nie gadał. Oszczędzał oddech. Nie chciał zostać z tyłu. |
29-02-2020, 19:37 | #265 |
Reputacja: 1 | * Sophie, Dietmar, Grimm, Caspar * Tylna straż wyszła z lasu w momencie, kiedy wozy zdążyły już zniknąć między drzewami na stoku doliny. Liczmistrz wraz ze swoimi umarlakami wciąż znajdował się gdzieś z tyłu. Sztuczka Caspara z ogniami tańczącymi w mroku między drzewami powiodła się. Zaniepokojony nekromanta po raz kolejny zatrzymał swoje sługi, a uciekinierzy zyskali cenny czas. Teraz, zupełnie się nie kryjąc maszerowali tak szybko jak mogli w dół doliny, wzdłuż strumienia. Daleko przed sobą widzieli gołoborze, powstałe na skutek osunięcia się sporego fragmentu stoku. To teraz był ich cel. Tam można było spróbować nieco przetrzebić siły ożywieńczego maga. * Gwen * - Przyjemna broń, prawda? – Cecil bez oporów podał ją Gwen. Sztylet był ciężki i solidny. Na ostrzu wygrawerowane były jakieś znaki, ale panna Deschain nie potrafiła ich odczytać. Jelec był wygięty w kierunku ostrza i zakończony dwoma niewielkimi kulkami. Głowica miała kształt trupiej czaszki, w której oczodołach połyskiwały dwa małe rubiny. – Zdobyłem ją podczas wyprawy do Doliny Mglistych Kurhanów. Stawaliśmy tam samoszóst przeciw kilkudziesięciu upirom. Straszny to był bój, bo wycie ich krew nam w żyłach mroziło. Jeno trzech nas po walce pozostało, a ja, nie chwaląc się kilkanaście zjaw własnoręcznie w nicość posłałem. Skarby jakie tam zdobyliśmy, w tym owo ostrze, na długo nam starczyły. A chwała jaka nas otoczyła… Ach, panienko. Na królewskich dworach o mnie śpiewano! * Sophie, Dietmar, Grimm, Caspar * Od ostatnich drzew dzieliło ich już jakieś pół mili, kiedy Matthieu Cassebrine krzykiem zwrócił uwagę pozostałych. Armia szkieletów wyszła z lasu. Upiorny oddział zatrzymał się, a później rozdzielił na dwie kolumny. Jedna, ze sztandarem ruszyła tam gdzie pojechała karawana wozów, a druga skierowała drogą w dół doliny. Ostatnio edytowane przez xeper : 04-03-2020 o 21:02. |
01-03-2020, 08:20 | #266 |
Reputacja: 1 | Caspar pięknie utrzymywał nekromantę w niepewności swoimi ognikami, ale ten w końcu ruszył wraz ze swoją armią w pogoń za wieśniakami. Ich grupa odkryła swoją obecność, podążając w stronę skał, które miały im pomóc pozbyć się przynajmniej części kościotrupów. Gdy byli już prawie na miejscu, stało się jednak to, czego obawiali się wcześniej - czarownik rozdzielił swój oddział na dwie części i jeden z nich poczłapał w dół doliny, za wozami. Musieli więc działać szybko, by zdążyć rozbić część trupów i jeszcze wrócić do wieśniaków, żeby wesprzeć ich w ewentualnej walce. Wypadli na ścieżkę między wysokimi nasypami skalnymi. Sophie rozejrzała się, wypatrując najlepszego miejsca na zasadzkę. - Tam! - Wskazała palcem na kilka solidnych, masywnych skał zalegających na szczycie nasypu. - Wdrapmy się na górę i spróbujmy poluzować te skały. Jak trupy będą przechodzić ścieżką, zepchniemy je prosto na nie. Po tych słowach zaczęła wspinać się w ich stronę i poczekała na pozostałych. Na szczęście było ich odpowiednio dużo, by wspólnymi siłami zepchnąć duże, naturalnie ociosane kamienie w dół zbocza. Wtedy te, nabierając prędkości po prostu zmiotą nieświadome szkielety. A przynajmniej taki był plan... |
03-03-2020, 09:37 | #267 |
Reputacja: 1 | Nie zatrzymywali się nawet na chwilę w drodze do skał, gdzie planowali urządzić jakąś zasadzkę. Nie mówili też zbyt wiele, oszczędzali oddech. No, przynajmniej ci, którzy wiedzieli, że należy tak robić. - Casparze, tak sobie myślę... Mówiłeś chyba, że ktoś musi tymi trupami kierować. Ale teraz, gdy ich siły się rozdzieliły... Czy jest dwóch czarowników? A może ten jest na tyle potężny, żeby poruszać nimi na taką odległość? Jeśli tak jest, to czy ty – Rache zmarszczył brwi. – Czy ktoś może mu się przeciwstawić? Możemy niszczyć te szkielety do końca świata, a on będzie przywracał je do życia. Musielibyśmy zatem zabić jego, żeby to przerwać, tak mi się wydaje. * * * Cyrulik nie miał bladego pojęcia, jak poruszyć skały. Chciał pchać głazy rękami, ale krasnoludy z kopalni postukały się wymownie w głowy. - Chodź tu siwy, pomożesz nam! Górnicy ścięli szybko dwie brzózki swymi toporami, odcinając gałęzie odchodzące od pnia. Szeptali potem między sobą, pokazując na kolejne kamienie. Ustalili najwyraźniej, które będą odpowiednie, bo wbili pnie drzew pod dwa z nich, podkładając potem mniejsze pod drewno. - Łap koniec kija, chuderlaku. Ciągnij w dół, jak ci powiemy. Nie później, nie wcześniej! Dietmar przymierzył się do zadania i spróbował poruszyć głaz. Ten ani drgnął. - Nie bój się, człeczyno, pomożemy ci.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
07-03-2020, 07:08 | #268 |
Reputacja: 1 | Panienka Sophie nie był w ciemię bita jak z podziwem uznał Grimm. Pokiwał głową na koncept spowodowania małej lawiny. - Może się udać. Ożywieńcy nie znają chyba pojęcia zasadzki. Tylko bezmyślnie prą na naprzód. Wykorzystamy to. Nie było czasu na lepsze pomysły, ten wydawał się dobry i możliwy do zrealizowania. Podczas pracy przy kamieniach, Grimm nucił cichutko. Pomagał, pchał i klinował. - Hej ho, hej ho, do pracy by się szło. Czekał na sygnał od Sophie by zacząć zwalać głazy. |
07-03-2020, 14:08 | #269 |
Reputacja: 1 | Caspar starał się wypatrzyć czarownika (i inne nietypowe rzeczy) swoimi magicznie wyostrzonymi zmysłami i wiedźmim wzrokiem. Zachowanie nieumarłych, a co za tym idzie szanse powodzenia zasadzki zależały w dużej mierze od tego, gdzie jest nekromanta. Nie mógł mieć przecież nieskończonego zasięgu a nie widząc swoich sług nie będzie mógł wystarczająco szybko reagować. - Tak, w końcu trzeba będzie go zabić, wszystko inne to tylko działania opóźniające. Ale ze spalonych zwłok, albo z kości roztartych na proszek tak łatwo sług nie odtworzy, o ile w ogóle. Podobnie mnisi mogą mieć kapłańskie czary skuteczniejsze przeciw nieumarłym niż to co ja potrafię - nie krył się już ze swoimi umiejętnościami magicznymi przed Dietmarem. A ponieważ niezbyt mógł pomóc swoją mizerną siłą, starał się użyć intelektu i wybrać odpowiednie miejsce zbocza, które poruszone czy to "podmuchem" czy trafione "magicznym żądłem" straciłoby stabilność i poszłoby w dół, na nieumarłych. Poprosił też Grimma o podpowiedź. |
07-03-2020, 14:43 | #270 |
INNA Reputacja: 1 | Gwendoline przyglądała się sztyletowi. Wyglądał jak zwykły łup z wypraw. Być może Cecil znał kogoś odważnego, kto ów sztylet zdobył, ale na pewno nie sam nie był tym wybrańcem. Kobiecie pozostało jedynie oddać sztylet właścicielowi, którym aktualnie był. Nie mogła wiele poradzić na jego gadanie, nieadekwatne do czynów. Pozostawała jedynie nadzieja, że w chwili zagrożenia, opanuje się i naprawdę zacznie działać. - Mam więc nadzieję, że w razie ataku mnie obronisz - posłała mu słaby uśmiech, na który musiała się mocno wysilić. Nie szło jej porozumiewanie się z innymi, ale czuła, że w tym miejscu powinna się uśmiechnąć, więc po prostu to zrobiła.
__________________ Discord podany w profilu |