|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-10-2019, 08:32 | #111 |
Reputacja: 1 | 21 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu Poprzyglądał się jeszcze końskim tropom przez chwilę, tak jakby jeszcze mógł cokolwiek innego wyczytać z rozdeptanej trawy i miękkiej ziemi i jedne było jeszcze dla niego niemal pewne: jakiś pół tuzina innych zmierzał do zapomnianej przez bogów wsi. Może przypadkiem, a może nie. Może po to by spotkać się tam z czarodziejką. Franz mógł tylko gdybać. Miał tylko nadzieję, że nie wplączą się na miejscu w jakąś kabałę. Czarodzieje mieli to do siebie, że zajmowali się rzeczami niepojętymi dla ludzi takich jak on sam. I wiedział także, żeby im nie ufać. Pamiętał jak kilka roków temu, musiało to być latem 2515 pewien mag, niejaki Schroeder wynajął go do rzekomego ominięcia punktów celnych, bowiem nie chciał płacić pogłównego. Mauerowi śmierdziało to od razu. No i śmierdziało... I to jak! Na wozie czarodziej wiózł trupy wszelkiej maści. Cuchnęło truchłem niczym z goblińskiej chaty, a stary przewodnik dobrze wiedział, że mag łgał jak pies. Toż nawet on sam wiedział, że pogłównego nie płaciło się od trupa. Nie było zatem już żadnym sekretem dla Mauera, że osobnik ów pewno musiał sodomię czynić z martwymi, bo po co mu zwłoki było przemycać? Był pełen podejrzeń, ale przeprowadził wóz tak jak sobie tego życzył obiecujący nadzwyczaj hojną zapłatę czarownik, co też wzmożyło czujność przemytnika. Tak jak przewidział traper, czarownik miast zapłacić ustaloną zapłatę, chyba stwierdził, że lepiej świadków nie zostawiać, albo stary przewodnik wpadł mu w oko i zechciał jeszcze i z mauerowym trupem wyczyniać perwersje. Zaiste musiał Morr czuwać nad swym wiernym, bo Franz czmychnął w ostatniej chwili wiedziony dziwnym przeczuciem. Straconą zapłatę powetował sobie innaczej. Bardzo rzadko ujawniał komukolwiek swoje źródła, ale jak mu kto nacisnął na odcisk, a w szczególności bluźniący Morrowi sodomią, to Franz nie przebierał w środkach. Jak tylko wrócił do Remer, poszedł do Kulawego Kurta, który przewodził bandzie awanturników, polujących na wyjętych spod prawa. Banda ponoć odnalazła Schroedera i oddałą go w łapy inkwizycji. Kurtowi ludzie musieli przyjąć niezgorszą sumkę za schwytanie maga, bo Kurt jakiś czas później odpalił kwotę jaką należny był mu Shroeder i to jeszcze z nawiązką. Teraz Franz nie miał aż takich podejrzeń jak ze Schroederem, bo robota nagajona była przez samego Brunsteina, ale i tak traper wolał zachować odpowiedni dystans. W końcu podniósł się znad tropów i burknął, tak jakby cała rozmowa grupy go w ogóle nie interesowała: - Trudno rzec, czy Herrendorfu idą, ale jesli tak, to tam będą szybciej niż my. Tak czy innaczej trza będzie uważać, bo nie wiemy z kim zacz... |
18-10-2019, 17:25 | #112 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ketharian : 18-10-2019 o 18:41. |
18-10-2019, 22:58 | #113 |
Reputacja: 1 | 21 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu Franz wiedział, że jeźdzcy zmierzający do Herrendorfu, albo nigdy tam nie byli, albo byli tam lata temu. Kluczyli pośród bagien nieudolnie, nadkładając drogi i męcząc się. Mauer cmokając już nawet zaczynał myśleć iż mało brakło aby przy odrobinie szczęścia, czarodziejka ze świtą zawitałą do wsi jako pierwsza. Widział też, że w smak musieli być owi jeźdzcy Lautermannowej, a już napewno nie spodziewała się, że w wiosce będą inni przybysze opróćz niej samej i grupy z Remer. Rozmyślania trapera przerwał kolejny komar. Przewodnik był już gotów duszę cahosowi zaprzedać, byleby insekty zostawaiły go w spokoju i klął w myslach nad własną głupotą: Wiedziałeś stary ramolu, że w bagna idziesz, a maści tej ze zjełczałego niedźwiedziego sadła nie wziałęś, co by cię te kurwie syny nie cieły... Stary a głupi - mikstura rzeczywiście działała, co Remerczyk niejednokrotnie sprawdził w praktyce. Komary i inne krwiopijce w istocie nie cięły, ale cuchnęło tak, że aż muchy i wrony latały wokół, jak do ścierwa. Była to jednak możliwa do zapłącenia cena w szczególności dla samotnego wędrowca, który nie musiał przejmować się towarzyszami. Pomiarkował się, że swoi by go trupem położyli odoru nie mogąc zdzierżyć. Tymczasem czekał już na nich Herrendorf. Jedyna oaza cywilizacji w promieniu wielu mil, a w zasadzie nawet dla prowincjonalnego mieszczanina zapyziała nędzna nora. Mała, otoczona prymitywną palisadą i wałem wieś, w której nie było niczego ciekawego. Ot pare rodzin, pare wyrwanych bagnom ubogich poletek, parchate bydło. Hans nie mylił się wcale twierdząc, że brzuchy dorabiało tu sobie rodzeństwo, tudzież inne wariacje rodzinne. No i zapewne we wsi czekali także przybysze. Franz nie wiedział czego oczekiwać, ale przezornie sprawdził czy będzie mógł łątwo wyszarpnąć topór zza pasa. Ostatnio edytowane przez 8art : 18-10-2019 o 23:16. |
19-10-2019, 16:25 | #114 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
19-10-2019, 19:29 | #115 |
Reputacja: 1 |
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
19-10-2019, 21:02 | #116 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
20-10-2019, 23:00 | #117 |
Reputacja: 1 | 21 Brauzeit 2518 KI, Herrendorf Ostatnio edytowane przez Nanatar : 20-10-2019 o 23:19. |
21-10-2019, 19:09 | #118 |
Reputacja: 1 | Widok zapuszczonej wiochy otoczonej wysokim, kamiennym murem był chyba drugą zadziwiającą rzeczą podczas całej tej wyprawy, poza oczywiście naocznym przykładem magii Lautermannowej.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
22-10-2019, 22:47 | #119 |
Reputacja: 1 | 21 Brauzeit 2518 KI, Herrendorf Można było rzec, że wieś zarówno zmieniła się, jak i nie od ostaniej wizyty Mauera ponad dekadę temu. Choć nie było już śladu lichej palisady, w miejsce której wyrósł solidny kamienny mur, to w środku Herrnedorf wciąż był tą samą zapyziałą dziurą, nawet jak na gust nie bywałego w wielkim świecie trapera. Ci sami zabiedzeni i wystrachani kmiotkowie, blade baby, wychudzone bydło, psy bardziej przypominające dziką zwierzynę. Nawet akcent mieli taki, że można się było z niego śmiać zapewne w każdym zakątku Imperium. Kilka słów jakie zamieniała szlachcianka z przypominającym remerskiego żebraka sigmaryckim kapłanem i porozwieszane wszędzie wronie truchła dały do myślenia Mauerowi. Coś nielichego musiało się dziać w siole, skoro posłano po czarodziejkę. Ba! Magowie nie tylko zainteresowali się sprawą, ale i wysłali Lautermannową w długą wyprawę, do zapomnianego przez bogów Herrendorfu. Franz miał tylko nadzieję, że czarodziejka sama załatwi co miała do załatwienia i przemytnik będzie mógł spędzić czas na robieniu niczego. Coś mu jednak podpowiadało, że tak łatwo nie zarobi obiecanych przez Brunsteina koron. Skalę kryzyzsu we wsi potwierdzili przybysze, których ślady widzieli na bagnach. Franz nie miał pojęcia co to był śniący, ale z trudem utrzymywane na wodzy emocje czarodziejki uzmysłowiło staremu przemytnikowi, że mężczyzna w towarzystwie wyglądających na zabijaków musi być nielichą personą, a skoro nie tylko czarodzieje, a inni zdecydowali się pomóc w Herrendorfie, to problem we wsi musiał być naprawdę poważny. Franz uczynił odruchowo znak Morra widząc symbole swego boga i przysłuchiwał się z pozornie obojętną miną rozmowie. |
23-10-2019, 02:27 | #120 |
Reputacja: 1 |
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. |