Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-01-2020, 13:01   #81
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Spiesz się powoli, mawiali jedni, a inni dodawali, że pośpiech jest potrzebny tylko przy łapaniu pcheł.
Byli też tacy co twierdzili, że częste mycie skraca życie.
O ile Eryastyr ludowe mądrości miał w dużym poważaniu, o tyle uważał, że czasami warto się nad niektórymi zatrzymać i zastanowić.
Kąpiele zwykle nikomu nie szkodziły, a błotne zalecano w takich czy innych przypadłościach, ale bieganie w mokrych ubraniach zwykle nie wychodziło na zdrowie.

- Musimy się wysuszyć i to jak najszybciej - powiedział. - Jeśli mamy z kimś walczyć, to musimy być i zdrowi, i wypoczęci. A to oznacza rozpalenie ogniska. Najlepiej tu i teraz.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 10-01-2020, 09:29   #82
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Morrytę aż niosło, musieli ruszać, jak najszybciej, bez czekania i dalszego marnowania czasu, mieli swój cel i zadanie do wykonania... Wziął głęboki oddech i spróbował się uspokoić. Argumenty pozostałych były słuszne. Nic nie da im pośpiech, jeśli zamarzną po drodze.

- Postój zatem. Rozpalimy ognisko. Corujo, Eryastyrze, jeśli uda wam się teraz uzupełnić zapasy żywności, poprawi to trochę naszą sytuację. Jutro trzeba nam ruszyć szybszym tempem, przez las, prosto do celu.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 10-01-2020, 10:04   #83
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Coruja zrzuciła z siebie swój plecak i wszystko co mogło ją spowalniać. Jak bardzo znalezienie się przy ciepłym ognisku było mile widziane ze względów zdrowotnych i zwykłego komfortu to ‘Gawron’ zasugerował że ona i Eryastyr powinni stać się ptakami drapieżnymi grupy.
“Nie ma to jak znalezienie jedzenia dla nielotów.” Pomyślała zdejmując przemoczone po wejściu w bagno buty i spodnie. Nie pokazując żadnego wstydu czy speszenia, przebrała się w suche zapasowe ubranie zanim złapała swój łuk i kołczan. Mokre rzeczy pozostawiła koło swojego plecaka i dała znać elfiemu towarzyszowi, że może wyruszyć na polowanie.
- Chodźmy szkoda reszty dnia. - Powiedziała.
 
Obca jest offline  
Stary 11-01-2020, 19:31   #84
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Magini odwróciła spojrzenie kiedy elfka bez ostrzeżenia zaczęła się rozbierać. Sama potrzebowała się osuszyć, ale nie miała ani odwagi ani sposobności postąpić jak Coruja. Tak jak wcześniej została w szacie, a spodnie, buty i koc rozwiesiła na gałęziach przy ognisku. Dopiero jak już te części garderoby się wysuszyły pozwoliła sobie osuszyć szatę zakrywając się kocem. Nie miała ochoty świecić ciałem przed nikim.

- Skoro zostajemy się wysuszyć, może poświęcisz chwilę i wspomnisz nam jak wyglądała poprzednia potyczka z wampirem? - Nie potrafiła odpuścić. Potrzebowała jakichkolwiek informacji o tym potworze aby wiedzieć jak zadziałać.
 
Asderuki jest offline  
Stary 12-01-2020, 01:59   #85
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Wędrówka nocą dobiegła końca. Mogli na chwilę odpocząć. Jednak nie Niklas. On musiał być uważny. Niczym łasica w rui. Przez całą drogę oglądał się nerwowo za siebie, zezował spojrzeniem na kapłanów i towarzyszy. Mamrotał pod nosem, a jedyne co dało się z tego zrozumieć to dwa imiona. Ranald i Morr. W głowie niczym natrętna mucha, zalęgła się myśl. Wspomnienie z jego dziesiątych urodzin, gdy ojciec przymusił go do odbycia inicjacji. Gdzie otrzymał swoją Wróżbę Losu. "Trzy Liczbą Twą!" powiedział wtedy ślepy kapłan, który przywędrował z odległych stron. Nie mógł pozbyć się tych słów, chociaż usilnie próbował. Znaki były wszędzie dookoła. Trzy muły zostały wzięte na tę wyprawę. Trzy rasy użyczyły swojego ramienia do pomocy... trzem Morryckim kapłanom. Wszystko zawsze kręciło się wokół nich. Oni dyrygowali każdym jego krokiem, odkąd się narodził.
Stanął u wyjścia z wykrotu. Nie przestawał nerwowo zerkać na zebranych i w pustkę nocy. Włosy na karku stanęły mu dęba. Czuł, że coś złego dzieje się w okolicy, a jego intuicja nigdy go nie zawiodła. Nie mieli ubrań na zmianę. Żadnych podróżnych, ciepłych kurt. Zamiast tego więźli ze sobą nic nie wartą beczkę "święconej" wody. To nie mógł być przypadek.
Coś zatrzepotało w ciszy nocy. Wydało dziwny dźwięk. TRZY RAZY. A może cztery? Niklas nie mógł rozpoznać tego dźwięku. Czy to był nietoperz? Sowa? Kruk? Niziołek nerwowo poprawił pasy plecaka, wżynającego się w ramiona. Uchwycił kątem oka, że Albrecht przyglądał mu się. Kiedy zwrócił w jego stronę twarz ten "nagle" zmienił obiekt zainteresowania.
- Co się gapisz, kleryku! - warknął zdecydowanie za głośno Niklas zwracając na siebie niepotrzebnie uwagę. - Słuchaj się swojego ojczulka. Przecież mądrze gada. Ruszajmy. Zaraz. Naprzód prosto w objęcia nocy i waszego boga! Ku śmierci! Przecież tego właśnie chcecie prawda? Tajemnice i śmierć. Kształtowanie ludzkich losów. Ruszanie marionetkami przymocowanymi sznurkami do waszych skrytych w szatach, wysuszonych, kościstych łap! A tych, którzy to odkryją usuwacie w cień. Karmicie nimi swoich pupilków. Czego nam jeszcze ojcze Markusie nie powiedziałeś!? Co jeszcze spotkamy na drodze zanim ułożysz nas w swoich ogrodach, co!?
Albrecht tylko zmrużył oczy podczas całej tyrady. Niklas był roztrzęsiony. Miotał się do przodu i do tyłu. Chodził na boki w chaotycznym tańcu, przeskakując wzrokiem po drużynie. Tylko dzięki zaciśniętym szczękom udało mu się przydusić krzyk, który gotował się w jego krtani. Strach przed potwornościami dyrygowanymi ręką boga ciemności. Nie zamierzał jednak ulec mu niczym baran wiedziony na rzeź. Ręce nerwowo zaciskały się na paskach plecaka, gotowe w każdej chwili sięgnąć po sztylet.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 14-01-2020 o 15:00.
Noraku jest offline  
Stary 14-01-2020, 15:01   #86
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Magini na moment stężała widząc zachowanie niziołka. Ściągnęła brwi i wstała aby podejść do niego. Stąpała powoli bosymi stopami po zimnej ziemi. Nie było czasu się ubierać. Kiedy znalazła się przed Niklasem uklękła na jedno kolano aby mógł na nią spoglądać z góry. Powoli sięgnęła swoimi drobnymi dłońmi do jego.
- Niklasie nie jesteś sam w swoim strachu przed śmiercią .
Niklas cofnął się nerwowo. Ręka momentalnie spoczęła na stylisku sztyletu.
- Nie obcy mi strach - pisnął skrzekliwie. - Wiem co to znaczy wiecznie oglądać się za siebie, obawiać każdego szelestu trawy. A teraz wreszcie wiem przez kogo to wszystko!
- Ranald wskazał mi drogę, oby i was oświecił - dodał już ciszej, tak że tylko najbliżej zgromadzeni, w tym czarodziejka, mogli go usłyszeć. Cofnął się jeszcze o kilka kroków przelatując wzrokiem po zgromadzonych.
- Uspokój się, niziołku. - Grossheim nie znał innej metody walki ze strachem, jak proste, żołnierskie odwołanie się do męskiej odwagi. - Nie podnoś głosu, ściągniesz nam na głowy kolejnego potwora. Wszyscy siedzimy w tym razem i każdy jest lub będzie potrzebny, żeby wykonać zadanie.
- Ano jesteśmy, ale nie tylko nasz dzielny niziołek ma podejrzenia co do brata Marcusa. Prawda Grossheim? - magini wstała z klęczek świdrując spojrzeniem rycerza a potem samego kapłana.
- Niklas wyraźnie jest roztrzęsiony i zastanawiam się czemu. Choć mam pewne podejrzenia patrząc na to jakie nietypowe i niebezpieczne zwyczaje ma klasztor. Ośmiornica i żółw na bagnach? Zamykanie się przed swoimi wiernymi za iluzjami i zdradziecką przepaścią? Jako imperialny mag nie potrafię tego przeoczyć. Mocno mnie to zastanawia…
- Jeśli ma podejrzenia, niech je wyrazi. - Rycerz ściszył głos. - Metody działania Zakonu budzą moje... wątpliwości. To nie oznacza, że oskarżę wysoko postawionego hierarchę o niecne czyny czy zamiary bez konkretnego dowodu. Dlatego prosiłem o obserwowanie go. Jeśli macie konkretne informacje, z chęcią ich wysłucham.
- Podejrzenia? Mam znacznie więcej niż podejrzenia - odpowiedział już normalnym głosem, ale cały czas trząsł się w zdenerwowaniu. - Ale co to da jak wyrok już zapadł? Pozostaje mi tylko “wiara” w słowa tych, którym wierzyć nie można! Zróbmy co mamy zrobić, ale nie będę bezwolnie wykonywać Twoich poleceń, kapłanie.
Ostatnie zdanie skierował ewidentnie w stronie Marcusa, dodając tyle jadu na ile był w stanie pomimo trzęsących się kolan.
- Masz jedynie swój wyrok, nie ja ci go jednak nałożyłem i nie moje przewiny są powodem ukarania - odparł szybko Marcus widząc pełną przejęcia twarz Helgi i nieco tylko rozbawionego rycerza von Risen. Podobno wewnętrzne rozgrywki wśród sigmarytów potrafiły kończyć się tajemniczym zniknięciem oponenta. Raptownie poczuł się zdecydowanie mniej pewnie.
- Nie ma drogi ucieczki przed wiecznym odpoczynkiem w Ogrodach Pana! Legnijcie, ukorzcie się przed siłą a nabierzecie pokory i dystansu do doczesnych problemów. Zbudzicie się silniejsi.

Wszyscy padli martwi na ziemię. Marcus westchnął.
- Chwała Panu - mruknął i sięgnąwszy z juk linę skierował się w kierunku leżącego bezwładnie niziołka.
Ten miał zwidy. W emocjach nie zauważył, jak sprawnie poszło kapłanowi pętanie jego plecaka do drzewa. Widział niewyraźnie i pod wieloma kątami jednocześnie.
Tymczasem faktycznie Marcus rozbroił pokutnika przeglądając jego pas, kurtę i niechętnie zaglądając w cholewkę buta. Zebrane ostrza i inne narzędzia zabrał do juk. Usłyszał za sobą chrzęst kolczugi i stęknięcie. Budzący się niziołek nerwowo sięgnął po plecak. Wnet spostrzegł, że nie miał przy sobie broni. Pozostało mu tylko wrażenie, jakby przedmioty wyparowały.

Ogólne zmieszanie leżących za oszronionej ściółce wzmagał zimny wiatr. Postępujące rozdrażnienie brało górę.
- Nie skłonicie mnie, bym wystąpił przeciw Zakonowi. Żadną miarą nie możecie mi również zagrozić. Odpowiem tylko wtedy gdy przysporzy to chwały Panu Śmierci - recytował kapłan niczym teologiczny werset.
- Najpierw jednak rozbijcie ten cholerny obóz lub zamarznijcie.

Członkowie Zakonu byli całym zajściem równie zaskoczeni co pozostali uczestnicy wyprawy.
- Co tu się właśnie… - Zaczął von Risen głosem nie znoszącym sprzeciwu, lecz Marcus mu przerwał.
- Zimny dystans. Pamiętaj, że mamy swój cel, od którego dużo zależy.
Motywacja brata Marcusa była oczywista
- zemsta w imieniu zakonu miała umożliwić mu wspięcie się na sam szczyt hierarchii. Nowicjusz Hubert znalazł się w składzie z potrzeby serca wiedziony lojalnością. Mrucząca bez przerwy modlitwy pod nosem Helga wyglądała na ślepego fanatyka.

Albercht von Risen - skąd on w zasadzie się wziął, kim był i co sobą przedstawiał? Od wyruszenia był raczej obserwatorem i rzadko ukazywał swoją osobowość. O wschodzie i zachodzie słońca modlił się do swego boga. Jego pancerz, koń z rzędem i broń były bez wątpienia elementami rycerskiego rynsztunku.
Ktoś taki przybył w towarzystwie dziewczyny z psem, podobno z zachodu. A może północy? Jakie tam są sigmaryckie zakony? Co sobą prezentują?

Rycerz nie podjął tematu ponownie a gdy pozbierał się na nogi podał rękę najbliższej wstającej osobie.
- Wykorzystajmy dobrze ten postój. Idę po drewno.
Odchodząc odwrócił się. Harald mógł być pewny, że od teraz nie tylko on będzie bacznie obserwował Marcusa.

Róża podniosła się z ziemi szczękając zębami. Zimno wdarło się w jej ciało. Niezdarnie doczłapała do ogniska aby ogrzać zmarznięte kończyny. Kiedy była w stanie sformułować jakiekolwiek zdanie spojrzała ponuro na kapłana.
- B-bardzo d-dojjrzale uż-żywać b-boskich łask ab-by zmusić n-nas do p-posłłuszeń-ństwwa - jej słowa były ciche i przerywane szczękiem zębów. Widać jednak było, że dziewczyna za nic miała swój wiek i bez żadnego oporu czuła się w racji upominać go. Miał rację, że trzeba było ustawić ten obóz. Szkoda tylko, że po nie wiadomo jak długim czasie leżenia na zimnej ziemi ledwo operowała dłońmi.

- Czy teraz krytykujesz naszą regułę dyscypliny? - Odparował Marcus jakby beznamiętność w głosie była mu obca.
- Podaj mi imię swego mistrza w Kolegium a rozsławię go w świecie z powodu najbezczelniejszych wychowanków, za nic mających uświęconą tradycję.

Magini drgnęła, choć może to był wynik zimna. Jednak jej spojrzenie zdradzało iż chodziło o coś zupełnie innego. Na moment gniew stał się widoczny. Zaraz potem znikł, a dziewczynie jakby cieplej się zrobiło. Uśmiechnęła się nieładnie.
- W-wątpię aby k-kogokolwiek zdziwiła t-taka informacja z ust kapłana. C-ciesz się, że nie należę do innnego k-kolegium - odpyskowała jak na szesnastolatkę przystało. Krztyna prawdy tkwiła jednak w jej słowach. Magowie kolegium ognia byli wybitnie nieprzychylni wszelakim kapłanom i religii.

- Zimny dystans. Załóż choć raz, że twoje życie nie zależy do ciebie ani do nikogo na tej ziemi. I zatrać się w tym - mówił dalej kapłan ponownie głosem recytatora nie zważając na kolejne komentarze.

Grossheim milczał, zaciskając pięści i szczęki. Nie rozumiał co się stało, ale napięte mięśnie ciągle drżały, jakby magia ciągłe była we władaniu jego ciała. To nie był pierwszy raz, gdy ktoś tak bezceremonialnie próbował przejąć kontrolę nad nim przy pomocy zaklęcia. Tyle, że wtedy był to…
Nie chciało mu się dyskutować z Marcusem, jak robiła to dziewczyna. Nie rozumiał też natchnionej przemowy zakonnika. Ten, jak wielu kapłanów, za wieloma słowami krył treści zrozumiałe jedynie dla siebie. Jeśli jego niedoszły przełożony chciał udowodnić swoją moc, udało mu się to. Jeśli chodziło mu o rozwianie wątpliwości co do swojej osoby… Cóż, nie mógł zdaniem Haralda wybrać gorszego sposobu.

Niklas zerwał się z ziemi kiedy tylko odzyskał władzę nad członkami. Chwycił momentalnie za swój plecak i ruszył w kierunku ściany. Zdawało się, że zaraz rzuci się do ucieczki, ale on tylko przywarł kurczowo do pnia drzewa. Nie wiedział co zrobil mu ten parszywy Morryta, ale nie miał zamiaru dać mu się znowu zaskoczyć. Prędzej wepchnie mu sztylet w rzyć. Rzucał więc wzrokiem na lewo i prawo niczym przestraszona fretka. Palce zaciskały się na jego jedynym dobytku.

Róża po ogrzaniu zabiera się do rozstawiania obozu i wciąga w to NPCów


- Pomożecie? - padło pytanie do Haralda, Niklasa i pozostałych od strony magini. Skoro kapłan się zatracił w swoich modlitwach to nie było sensu czekać na jego dalsze reakcje.
Rycerz w czarnej zbroi, jak poprzedniego dnia, zajął się oporządzaniem i karmieniem zwierząt. Czekał na wolne miejsce przy ognisku i ewentualnie świeżą żywność, gdyby elfom udało się polowanie.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 19-01-2020 o 14:41.
Asderuki jest offline  
Stary 20-01-2020, 22:05   #87
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Szybki oddech

Polowanie przy zachodzącym księżycu okazało się owocne. Elfowie przynieśli do obozu jednego dzika. Choć podejmowali kolejne próby odnalezienia zwierzyny wszystkie skończyły się niepowodzeniem. Po powrocie usłyszeli, że czeka ich krótki sen. Najkrótszy w całej grupie. Rankiem mieli ruszać dalej. Helga zaproponowała, że wieprzka sprawi, nie oponowali. Kolejne warty mijały a otoczenie zdawało się krępować obecnością intruzów i nie wydawało z siebie wielu dźwięków.

Krótki odpoczynek nie przyniósł ukojenia. Pełni wątpliwości i udręk, z którymi kładli się spać podnosili się z posłań. Wszystko poza żarem pokrył szron. Na osobę przypadło pięć godzin snu, a trzymane przy ogniu ubrania woniały świeżym dymem. Z drugiej strony: nie śmierdziało padliną a poślizgnięcie groziło wybiciem zęba a nie jak dotąd proletariackim zabiegiem upiększającym cerę.

Gdy dorzucono ostatnie drwa podgrzano posiłek. Marnowali mnóstwo czasu bowiem o tej porze roku chrust był mokry lub zamarznięty. Mimo niewyspania byli praktycznie gotowi do drogi. Nim wyruszyli, Albrecht zabrał głos.
- Noc była pełna nerwów. Osądziłem cię, Niklasie. Za obelgę wedle obyczaju należy zakuć cię w dybach na jeden dzień. Nie ma tu dyb, ale osobiście dopilnuję, by kara została wykonana przy pierwszej sposobności. Recydywa karana jest batożeniem - zagroził.

Eryastyr poprowadził ich przez las. Nie było tu jednak żadnej drogi. Już po godzinie zniknęły też zwierzęce ścieżki. Szpica pochodu miała pełne ręce roboty przy torowaniu przejścia. Do podążającego na tyłach konwoju Haralda rycerz Albrecht zwrócił się krótko gdy zatrzymał się poprawić troki pancerza.
- Brat Marcus zawsze jest tak mocno oddany regule?
Wyglądał zawadiacko, jakby chciał komuś dopiec. Odkrył swą prawdziwą twarz, spoufalał się czy wskazywał miejsce w szeregu?

Pierwszy postój wypadł im szybciej niż zakładali. Przed południem natrafili na niewielkie wzgórze, u którego stóp znajdowały dwa totemy. Ktoś zniszczył jeden z nich. Stanowiący trzon pal w obu przypadkach był wielkości jeźdźca w siodle a olbrzymia, rogata czaszka przywodziła na myśl kolejne monstra.
- Krowy z Kisleva majo takie rogi - wskazała Helga pałką nie zbliżając się na krok do idola.
- Bo je zwierzoludzie ruchcają jak pastuchy pokpią robotę. Potym się rodzo bestie a bojar juhasów na pale nabija.
- Sza! -
Syknął Marcus.
Chyba się przesłyszał, bo las był w dalszym ciągu cichy.


Nie przyglądali się długo znalezisku, a przynajmniej nie jedynie. Podążywszy raptem kilka kroków dalej dolinką między dwa wzniesienia dostrzegli spaloną chatę, z której zostały szczątki plecionych ścian i dwa komplety bielejących w popiele kości. Gałęzie drzew ponad pogorzeliskiem były czarne, martwe i tylko to wyróżniało je spośród pozostałych, bezlistnych badyli.

Test sztuki przetrwania:
Eryastyr i Coruja (53+10=63): 47 udany
Eryastyr i Coruja (53+10=63): 69 nieudany

Test nawigacji:
Eryastyr (63): 33 udany

Test spostrzegawczości:
Eryastyr (63): 38 udany

 
Avitto jest offline  
Stary 22-01-2020, 13:19   #88
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Noc była krótka, a poranek mroźny. Grossheim zawinął się szczelniej w swój płaszcz obszyty futrem, zacierał ręce i przytupywał, żeby rozgrzać się choć trochę. Z każdym oddechem w powietrzu unosił się obłoczek pary. Poranne pokazowe skazanie niziołka nie obeszło go za bardzo. Przygotowywał karego ogiera do wyruszenia w dalszą drogę. Gdy grupa w końcu zaczęła wędrówkę, Sygmaryta pozwolił sobie na chwilę rozluźnienia. Harald ściągnął lekko brwi.

- Zarówno Zakon Kruka, jak i wojna mają swoje reguły dotyczące dyscypliny. Brat Markus jest członkiem zakonu, a my jesteśmy na wojnie.

Nie podobał mu się imć Risen, choć nie potrafił wskazać konkretnego zachowania, które budziło jego niechęć czy podejrzenia. Przeczucia zaś miały to do siebie, że nie zawsze były zgodne z rzeczywistością. Grossheimowi nie pozostało nic innego, jak obserwować tamtego rycerza i liczyć na to, że uda się potwierdzić lub rozwiać wątpliwości.

Jak się okazało, Las Głodu nie był do końca pusty i niezamieszkany. Ktoś musiał ustawić totemy przypominające ołtarze wyznawców chaosu, ktoś musiał zbudować i mieszkać w spalonej już chatce. Tylko kto?

- Sprawdź te czaszki, dziewczyno. Na wszelki wypadek. – Czarodziejka żachnęła się słysząc polecenie, ale Harald patrzył już dalej. – Ja tego nie zrobię przecież, nie mam twoich mocy.

Przy zrujnowanej chacie czekał cierpliwie, nie schodząc z wierzchowca, trzymając dłoń na uchwycie broni i rozglądając się za potencjalnym zagrożeniem. Pozwalał tropicielom sprawdzać ślady.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 22-01-2020, 15:59   #89
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Róża z dnia na dzień miała gorszy nastrój. Trafiła na bardzo problematyczną grupę osób. Do tego miała zupełnie inne podejście do wielu spraw. Może zwyczajnie nie lubiła jak ktoś jej coś narzuca? Może nie tak dawno uzyskana wolność spod skrzydeł mistrza sprawiła, że ma ochotę wszystkim zarządzać po swojemu? To były pytania jakie zadawała sobie słuchając Albrecha. Tak samo noc i sytuacja z Niklasem nie dawała jej spokoju. Czasami zastanawiała się, czy może nie powinna zwracać więcej uwagi na otaczające ją prawa. Nie znała powodów dla jakich został skazany niziołek. Może słusznie był skazany. Mimo to gdzieś kompletnie nie pasowało jej uznawanie go za czyjąś "własność". Źle jej się to kojarzyło, z bardzo nieprzyjemnymi wspomnieniami, które tylko pogarszały humor. Miała ochotę zakończyć tę sytuację. Tak. Zakończenie było bardzo pociągające. Przy zakończeniach zawsze było więcej shyish, a ten niósł słodki spokój ducha. Martwicę.

***

Obłożona ciepłymi ubraniami oraz dodatkowo kocem magini wyglądała jak dziecko. Zaczerwieniony nos od zimna wystawał spod warstw materiału. Kiedy przystanęli przy totemach burknęła z niezadowoleniem do swoich myśli, co rycerz widać uznał za reakcję na niego. Dziewczyna podniosła spojrzenie na niego, kiedy ten zaczął się tłumaczyć.

- Jakbyś miał, to mógłbyś się śmiertelnie zmartwić - w głosie zabrzmiała nawet pewna nuta rozbawienia. Udało jej się zażartować w podobnym stylu jak jej mistrz. Brakowało jej humoru tego człowieka przypominającego szkielet.

- Nie dotykać niczego, póki nie pozwolę, chyba że chcecie mieć poobijane palce. Zdzielę każdego kijem - powiedział z poważną miną nawet nieco machając kijkiem dodatkowo podkreślając tym słowa. Pierwsza podążyła pomiędzy ruiny od razu koncentrując się na wiatrach magii. Jeśli nie wyczuła żadnych niepokojących aur gestem zaprosiła resztę bliżej. Potem zwyczajnie zaczęła przeszukiwać to miejsce w poszukiwaniu śladów co dokładnie się stało w tym miejscu. Wynik rytuału? Zwykłe podpalenie? Rytualny mord? Zwykłe zezwierzęcenie?
 
Asderuki jest offline  
Stary 22-01-2020, 17:25   #90
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Polowanie było na tyle udane, że można było odżałować stratę części zapasów. A noc nie była ani tak zimna, ani taka krótka, by nie dało się odpocząć.
W sumie - same plusy.
Gdyby nie to, że drużynie zarysowały się pewne konflikty, byłoby całkiem nieźle... No ale na niektóre rzeczy nie można było poradzić, chyba że część drużyny potopiłoby się w bagnach.

Stały ląd, chociaż porośnięty dość trudnym do przejścia lasem i ozdobionym zaroślami, zdał się Eryastyrowi znacznie przyjemniejszym miejscem, niż opuszczone nie tak znowu dawno bagna. Ale, jak się okazało, nawet tu napotkać można było niespodzianki.
Czy symbole miały odstraszać lub uprzedzać nieproszonych gości, czy też kryła się w nich jakaś magia, tego elf nie wiedział. I nie zamierzał tego sprawdzać, zostawiając tę przyjemność innym.
Sam zaprosił Coruję do towarzystwa i wybrał się do resztek chaty, chcąc sprawdzić, kiedy się spaliła. I czyje kości leżą w zgliszczach.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-01-2020 o 17:30.
Kerm jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172