|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-03-2008, 20:20 | #101 |
Reputacja: 1 | Postać ukryta w zagajniku zaczęła odpowiadać wszystkim. -Spokojnie. Nikt nie szwęda się skrótami nie znając ich. Macie szczęście, że na tej łące nie ma żadnych ukrytych dołów czy bagien. Dlatego wziąłem Was za zagrożenie.-Dało się usłyszeć sygnalizowanie przez zwiadowce poprzez róg dwóch sygnałów.-Dobra teraz się spodziewają kogoś więc zanim zaczną w Was strzelać dobrze się zastanowią. Hehe. Możecie iść. Nie wiedząc co robić staliście jeszcze chwilę oczekując może odpowiedzi lub jeszcze jakiś znaków życia zwiadowcy, jednak ten już więcej nie odezwał się słowem. Wiedząc, że osada jest już niedaleko i droga jest względnie bezpieczna ruszyliście w kierunku palisady. Kiedy wyszliście z traw na drogę podróż już była lżejsza. Mimo to dokuczliwe mokro oraz chłód doskwierał w każdy możliwy sposób. Ludo miał już dość wędrówek pieszych. To nie to co podróż wozem czy na kucu. Ale sam dobrze wiedział, że to była sytuacja kryzysowa. Ta osada dawał nadzieje, na lepsze rozwiązanie. Pomimo większej szybkości Ren nie mógł ze zmęczenia zostawić wszystkich w tyle. Ból nóg powodował wyrównanie marszu do wytrzymałych na wiele krasnoludów. Zbliżając się do osady coraz wyraźniej było widać dachy budynków tych wyższych oraz strażników zebranych na kładce tak by widzieć przybywających. W pogotowiu każdy trzymał kusze wymierzone w kierunku poszukiwaczy przygód. Palisada była zbudowana z pni drzew ściętych i wbitych w ziemię z zaostrzonymi końcami. Brama była podobnie wykonana z małym wyjątkiem. Pomimo swoich gabarytów miała dorobione drzwi dzięki czemu nie trzeba było otwierać całej bramy. Spokojnie dochodziliście do drewnianych pali widząc oczami wyobraźni otwarte wrota i kominek rozpalony do czerwoności a na stole ciepłe posiłki. Z tych wrażeń wyrwało Was brutalnie zawołanie. -HEJ WY TAM! ZATRZYMAĆ SIĘ! BROŃ NA ZIEMIE I STAĆ SPOKOJNIE!
__________________ "...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..." Ostatnio edytowane przez lopata : 26-03-2008 o 22:41. |
26-03-2008, 21:03 | #102 |
Reputacja: 1 | „Ehhh. Trzeba robić co mówią. Standardowe procedury umożliwiające utrzymanie bezpieczeństwa. Gdybym wcześnie pobiegł i dotarł do bram zanim je zamknęli to mógłbym za nich poręczyć i wszystko by było o wiele łatwiejsze. Albo i nie. Z krasnalami jestem bezpieczniejszy. Przynajmniej nie będę musiał płacić odusznego.” Odczepiam pochwę z mieczem i szybko rzucam ja na ziemię. „ Do sztyletu nie powinni się przyczepić.” Potem cofam sie o krok i rozchylam ręce. |
27-03-2008, 15:34 | #103 |
Reputacja: 1 | Zdziwił się Fengrin troszkę słysząc słowa zwiadowcy, cichego zabójcy wśród traw chciał jeszcze zobaczyć patrząc do góry, nad trawy czy go dojrzy. Mylił się jednak i nie zobaczył nikogo.. Wyszli z traw, a już z daleka było widać zabudowania i płytki bądź strzechę domów wioski/miasta. Fengrin ocenił możliwości walki i obrony tej wioski w myślach: "Hmm, padli by przy pierwszym lepszym taranie, potem zbrojni wpadają do środka i rzeź." - Widzicie jakie zabudowania? Ciężkie czasy nastały i teraz każda wioska to inny świat i inne prawa. Musimy uważać, ale na pewno znajdziemy coś na rozgrzanie i coś na ząb. - powiedział Fengrin i unosząc hardo głowę do góry pomyślał: "Ciepłe żarcie, kominek i może jakieś piwko by się znalazło, no dobrze, zobaczymy" Wtedy usłyszał złowrogi głos strażnika stojącego nad bramo-drzwiami. Fengrin uniósł głowę jeszcze wyżej i zobaczył jak dzierży w dłoni włócznię i krzyczy na nas: -HEJ WY TAM! ZATRZYMAĆ SIĘ! BROŃ NA ZIEMIE I STAĆ SPOKOJNIE! "Człeku jeden nie krzycz bo jesteś głośniejszy niż piszcząca rozgrzana stal w kuźni" - pomyślał przypomniając sobie dawny zawód, który musiał przerwać przez prześladowania nie-ludzi. - Witaj dobry człeku - zaczął spokojnie opierając jednocześnie młot o ziemię - jesteśmy podróżnikami, jam kowal Urgrim a to moi współtowarzysze. Daj nam wejść do środka i napoić nasze ciała po trudnej przeprawie. - mówił spokojnie nie ruszając się z ziemi. Czekał na zejście strażnika i sprawdzenie ich rzeczy i broni. Nie chciał kłopotu, ponieważ to nie w jego stylu. Mieli zadanie do wykonania... |
28-03-2008, 19:21 | #104 |
Reputacja: 1 | Skrótami? W takim razie, gdzie jest główna droga? Ludo miał żal do zwiadowcy, ale cóż taka jego robota. Na szczęście wioska była już niedaleko. Krok za krokiem, ale wioska nie przbliżała się tak bardzo, jakby tego chciał niziołek. Nie ukrywał, że nie jest doświadczonym piechurem, sapiąc i przeklinając co chwila. Tak bardzo chciałby być już w tej wiosce. Wreszcie palisada. Jeszcze tylko kilka kroków, jeszcze tylko krótka chwila... -HEJ WY TAM! ZATRZYMAĆ SIĘ! BROŃ NA ZIEMIE I STAĆ SPOKOJNIE! Spokojnie. Jesteśmy zmęczonymi podróżnikami, którzy pragną tylko odpocząć. Na prawdę, nie mamy złych zamiarów. Niziołek odpiął pas, na którym miał przmocowane sztylety do rzucania, a te z brzękiem odbiły się od ziemi. Położył również swój zwykły sztylet. Teraz nam wierzysz? |
28-03-2008, 23:06 | #105 |
Reputacja: 1 | Grunzin coraz bardziej się wkurzał na tych ludzi... Fakt mogą się bać ataku i w ogóle, ale jak będą ich zatrzymywać na każdym kroku to wkońcu coś w nim wybuchnie. Rzucić broń? On chyba oszalał. Wbił topór w ziemię, a oparł się o zawinięty muszkiet. Czekał na dalszy rozwój sytuacji. Elf przejął rolę "gadacza" więc niech tak dalej będzie.
__________________ Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu, palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium. 511409 |
30-03-2008, 11:34 | #106 |
Reputacja: 1 | Drewniane drzwi stanęły otworem i pojawił się w nich jeden ze strażników, niczym nie wyróżniającym się mundurze od innych. Kolory i herbarz nie przedstawiały Wam znanych frakcji miejskich, więc nasuwało się przypuszczenie, że osada może mieć prawa miejskie. Osoba miała w ręku miecz oraz lampe sztormową, dzięki której mógł oświetlić sobie teren za palisadą. Spokojnie podchodząc do podróżnych oświetlił każdego by znaleźć czy nie mają jakiegokolwiek znaku spaczenia i mutacji. Niespokojni strażnicy na mostkach kręcili się asekurując swojego kolegę kuszami. Kiedy sprawdzający opuścił latarnię widzieliście, że napięcie u wszystkich minęło. Ci na palisadzie opuścili kusze a strażnik sprawdzający odezwał się. -Dobra możecie wejść. Ostatnio próbują dostać się do miasta. Nie wiemy co knują ale tak robią. Dla Was proponuje karczmę "Pod płetwą kaszalota". Szyld poznacie po rysunku jakiejś ryby. Jako pierwszy przez drzwi pszeszedł strażnik prowadząc Was do środka osady. Różnorodnośc budynków była tu duża. Były jedno piętrowe zabudowania oraz dwu kondygnacyjne domy, które zapewne należały do bogatszych ludzi albo były urzędowymi lub karczemnymi zabudowaniami. Materiał wykonania budynków też były różne. Jedne wykonano tradycyjnie w takich miejscach z drewna. Niektóre zaś wykonano z kamienia a i znalazł się jeden budynek, zaraz przy samej bramie z dziwnych równych klocków czerwonego materiału. Nie spotkaliście jeszcze nigdy czegoś podobnego i było Wam trudno nazwać to coś. Waszą uwagę jednak znowu przykuł strażnik. -Do tej karczmy dojdziecie idąc tym przejściem pomiędzy budynkami. Jak będziecie się rozglądać za szyldem, który Wam opisałem na pewno znajdziecie tą karczmę.
__________________ "...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..." |
30-03-2008, 11:55 | #107 |
Reputacja: 1 | Gdy strażnik zszedł na dół, Fengrin zobaczył jakieś herby, znaki na piersi odźwiernego. Jednak nie mógł nic powiedzieć na temat tych znaków i rejony, miasta mającego takie znaki. Strażnik podszedł do nich a pochodnią oświetlił ich twarze w poszukiwaniu odchyłów. Fengrin wtedy otworzył szeroko usta aby pokazać zęby w grymasie. Po sprawdzeniu ich strażnik pozwolił im wejść z czego skorzystali. I poszli uliczką między uliczkami aż do karczmy W czasie drogi Fengrin pyta się Grunzina: - Mości krasnoludzie, skąd jesteś? Nie mieliśmy okazji porozmawiać, dlatego pytam się teraz. A potem do pana Kriese: - A ty Ludo lubisz strzelać z procy? Bo słyszałem, że niziołkowie są w tym mistrzami. Fengrin chciał rozpocząć rozmowę, zacząć z innymi rozmawiać. Nadał temat, czekał na odpowiedź |
31-03-2008, 15:36 | #108 |
Reputacja: 1 | -Mości Krasnoludzie? Mówisz jak człowiek. My bracia z jednej krwi jesteśmy, więc i mów do mnie jak przyrodni. Ja ze stolicy przybywam. A uprzedzając pytanie, już parę lat jestem w trasie. A Ty z jakiej twierdzy przybywasz?- Powiedział to wszystko w Khazadzkim, podchodząc do krasnoluda i kładąc mu rękę na ramieniu w braterskim geście, i lekko wykrzywiając usta w niby uśmiechu, co mu za bardzo nie wyszło. Potem ruszył z nim w jednym tępię do przodu szukając wzrokiem owego przybytku karczemnego.
__________________ Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu, palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium. 511409 |
01-04-2008, 16:40 | #109 |
Reputacja: 1 | Prawa miejskie? Może być ciekawie. Ludo poniósł swoją broń, zapiął pas, sztylet włożył do pokrowca. Już miał iść, gdy przypomniały mu się słowa strażnika: Ostatnio próbują dostać się do miasta. Nie wiemy co knują ale tak robią. Kto próbuje dostać się do miasta? - zapytał Ludo. Byłem w wielu miejscach, ale takie kontrole nie zdawały się za często. Zazwyczaj tylko wtedy, gdy działo się coś niedobrego... Na dłuższe rozważania niziołek nie miał po prostu siły. Chciał jak najszybciej znaleźć się w "Płetwie kaszalota". Krasnoludy rozmawiały w swoim języku. Z początku Ludo się przysłuchiwał, ale szybko straciło to dla niego sens, ponieważ nie rozumiał ani słowa. Usłyszał pytanie do siebie: - A ty Ludo lubisz strzelać z procy? Bo słyszałem, że niziołkowie są w tym mistrzami. Jak każdy niziołek. To swego rodzaju, nasz sport narodowy. Ja jednek preferuję rzucanie sztyletami, czego nauczyłem się, gdy występowałem w cyrku. Ludo cały czas wypatrywał karczmy. |
01-04-2008, 20:07 | #110 |
Reputacja: 1 | „ Trzymajcie mnie w pięciu bo rozwale dziesięciu. Co za głąb. Muszę się ich pozbyć na dzisiaj.” -Idę do gospody. Tam mnie znajdziecie jak już dojdziecie.- W tym momencie znacznie przyśpieszam krok, tak żeby tamci nie mogli mnie dogonić. Kieruję się w stronę którą nam wskazano. |
| |