Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-11-2008, 09:44   #31
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Kurt przeszedł się po wioscę, ale nie w celu znajdowania luk w obronie czy czegoś takiego, poprostu żeby odciągnąć myśli. Widział obcokrajowca-rycerza dyskutującego z Magnusem, rudą kobiete którą najwyraźniej denerwowały wpatrzone ślepia chłopów, oraz wracającego z lasu kolesia którego wyraz twarzy zdradzał niepokuj. Automatycznie Kurt też się skierował za tym człowiekiem który wszedł do karczmy. Daleko nie wchodził stanął prawie że w progu i czekał aż wszyscy przyjdą. Gdy dowiedział się że te mutanty jeszcze myślą, na jego twarzy błysnął grymaz niezadowolenia. Decyzja o szybszym wyprowadzeniu kobiet jest słuszna, nawet bardzo. Teraz niech babcia pójdzie pogadać z gawiedzią i będzie z głowy. Kurt postał tak jeszcze trochę słuchając tego co mają do powiedzenia ludzie.
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 16-11-2008, 10:52   #32
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Narada dobiegła końca, wszyscy przyznali racje Ulrice. No cóż nie ma co siedzieć trzeba działać. Wspólnie doszliście do wniosku, że trzeba już zacząć trenować chłopów i zabarykadować jedno przejście. Szybko podzieliliście się obowiązkami i oddaliliście się do swoich zajęć.

Alfred i Natasza
Przypadło Wam nie za ciekawe zajęcie pilnowania leniwych chłopów przy barykadowaniu zjazdu. Szybko kazaliście im postawić tam wóz, drugi zostawiając na przewiezienie kobiet i dzieci. Na to deski, nie deski, beczki nie beczki. Po kilku godzinach układania i uciszania chłopów, którzy stwierdzili, że nie mają zamiaru oddawać wozu popatrzyliście na swoją prace. Nie była to najlepsza barykada jaką widzieliście, nie to, żebyście widzieli ich dużo ale... No cóż kilku ludzi może jej skutecznie bronić przez długi czas przed przeważającym liczebnie wrogiem. Już zmierzchało a średnio chciało Wam się łazić po nocy, udaliście się na spoczynek.

Kurt, Karl, Ashir i Gerhard
Wam natomiast przypadło gnojenie chłopów. Wasi "żołnierze" wiedzieli z której strony trzymać miecz, topór, włócznie czy co im tam w udziale przypadło ale wszystkim walczyli jak maczugą. Czeka Was ciężka praca. Szybko podzieliliście ich na małe grupki według ich uzbrojenie i zaczęliście ich uczyć.

Kurt
Załamałeś się na widok tego jak Twoi "ludzie" trzymali broń. Traktowali miecz jak maczugę! Przecież to barbarzyństwo. Nie każesz im przecież fechtować ale czy tak trudno załapać podstawową pozycje i sposób poruszania się. Ech! Po godzinie udało Ci się ich mniej więcej nauczyć postawy i kroków. Dałeś im kije i kazałeś ćwiczyć podstawowe ciosy. Zrezygnowany obserwowałeś jak sobie inni radzą. Karl ze swoimi "topornikami" radził sobie całkiem dobrze. Widać było, że jest przyzwyczajony do rozkazywania i do tego, że jego rozkazy są wykonywane. Jednocześnie sprawiał wrażenie osoby, która zna się na tym co robi. Przeniosłeś wzrok na południowca, który dostał włóczników, miał on najłatwiejsze zadanie. Gerhard też radził sobie nieźle, mimo, że dostał zbieraninę uzbrojoną w kosy, widły i inne sprzęty ogrodnicze. Po długiej mowie pokazał im jak stać w szyku i nie uciąć ucha osobie stojącej obok.

Kurt, Karl, Ashir i Gerhard
Po wyczerpujących ćwiczeniach, krzykach i załamaniach nerwowych udaliście się na spoczynek. Może po dzisiejszym choć kilku nie zwieje od pierwszego ciosu.

Wszyscy
Dostaliście na własność małą chatkę. Duża izba, kuchnia i schowek na szczotki. Gerhard zaproponował Nataszy przeniesienie jej łóżka do kuchni na co ta się sprzeciwiła.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 16-11-2008 o 11:38. Powód: Bo Natasza to feministka
Szarlej jest offline  
Stary 16-11-2008, 14:19   #33
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Ulrika odesłała chorego braciszka do wsi. Na pożegnanie dała mu paczkę ziół i kazała przez dwa dni jeszcze na czczo popijać, ale że nic mu już nie groziło mógł wrócić do domu. Od razu jak się pozbyła księżulka poczuła się lepiej.
Zelda poszła spać, a stara nadal siedziała przy ogniu. Gdy północ się zbliżała, wyjęła szczura z klatki, wyszła przed dom i zaczęła gwiazd wypatrywać.
Zabiła szczura jednym ruchem ręki, wypatroszyła mu wątrobę, obejrzała ją. Była zdrowa.
Spojrzała jeszcze raz w gwiazdy tym razem wyraźnie formułując pytanie.
- Czy kobiety i dzieci dotrą bezpiecznie do Eischendorff?
Przyszła wizja - tak mocna, że się zachwiała - walka, krew, śmierć jednego z mężów, ale widzi też wszystkie kobiety i dzieci bezpieczne pod świątynią Shallyi w miasteczku.
Wizja zniknęła, ale poczuła od strony wioski emanację czegoś, z czymś się nigdy nie spotkała. Nie była dobra w dostrzeganiu wiatrów magii, ale to wydało jej się dostrzegalne nawet dla nieobdarzonych - wiatry zostały splątane, zgniecione, zmieszane z potworną mocą.
Przez głowę przemknęły jej domysły... - Rhyio, oby to był tylko artefakt podrzucony przez bestie. Z biernym artefaktem może sobie poradzi. Jednak wydawało się jej, że za tym wbrew jej nadziejom jest jakaś obecność.
Nie wiedziała co robić. Uciekać? Przed tym nie było ucieczki... może to jednak tylko artefakt. Uczepiła się tej nadziei.

Wróciła do domu, wyciągnęła zza krokwi mieszek z resztą złota, położyła na stole, szybko napisała kilka słów - Cokolwiek się stanie jedź rano z uchodźcami. To pieniądze na żołd dla żołnierzy z Saldorfu, jeśli będzie jeszcze po co ich wzywać. Niech Cię Rhyia strzeże!

Ruszyła w kierunku palisady, chwilę trwało nim ją strażnicy wpuścili. W tym czasie zidentyfikowała miejsce skąd moc promieniowała. Spichlerz.
- Coś złego w spichlerzu się dzieje, jakby który za mną poszedł, ale do spichlerza się nie zbliżał, ot z daleka patrzył czy z niego coś nie wyjdzie. I pamiętajcie rano niewiasty mają wyruszyć. - Jej głos był pełen zwykłej pewności siebie. Była zdziwiona, że nie drży.

Ktoś za nią ruszył, nie patrzyła już za siebie skupiona na celu. Straciła też wątpliwości, to nie był artefakt. Ktoś bardzo potężny chciał by go zobaczyła. Przemknęła jej jeszcze raz myśl o ucieczce, odegnała ją. To coś mogło jedną myślą zniszczyć wioskę wraz z nią. Jeśli ucieknie to i tak ją dopadnie, a wioskę na pewno zniszczy.
Przed budynkiem wyczarowała światło. Mocy było tyle, że zamiast świeczki zajaśniała jak lampa. Usłyszała zdumione O! gdzieś z tyłu i jakiś okrzyk z czatowni. Nie pora na ukrywanie się.

Rozwarła szeroko drzwi do spichlerza. W środku zobaczyła kilka płonących świec, pomiędzy nimi demona, pięć łokci rogów, mutacji i mięśni, klęczącego przed nim mężczyznę w wiejskim ubraniu i wspaniale ubranego młodzieńca opierającego się na bogato zdobionej lasce. Koło wieśniaka leżała kusza.
- Co robisz idioto - zaczęła mówić, równocześnie demon pazurem wskazał na kuszę i coś wymamrotał w dziwnym języku. Wieśniak nie wstając sięgnął po kusze i obrócił się w jej kierunku, poznała go. Cisnęła w niego magiczne żądło w momencie kiedy naciskał spust.
Bełt ją trafił w serce, ale nie upadła, nie poczuła bólu. Wręcz przeciwnie poczuła się silna i młoda. Spojrzała na swoją dłoń - zmarszczki znikły. Młodzieniec podszedł do niej skłonił się dwornie i podał ramię. Oszołomiona przemianą przyjęła je. - Pani, masz na pewno dużo pytań. Zadawaj.
Pytań miała wiele, ale zadała tylko jedno - Czy dzieci dotrą bezpiecznie? Uśmiechnął się i potwierdził - Tak będą bezpieczne, Twoja wróżba się spełni.
- To tylko się liczy Panie, na poznanie innych odpowiedzi będę miała wieczność.
 
Gwena jest offline  
Stary 21-11-2008, 15:22   #34
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Strażnicy stali kawałek przed spichlerzem. Jeden rzygał, pozostałych dwóch pobladło ale się jako tako trzymało.
-Co robimy?-W głosie Erwina, najlepszego szermierza w całej wsi można było usłyszeć strach.
-Kazała nie wchodzić po żadnym pozorem, ja bym się jej posłuchał.-Walter trzęsącymi się dłońmi chwycił rękojeść siekierki, broń dodała mu trochę otuchy.
-Trza powiedzieć Magnusowi.-Ranulf właśnie skończył ocierać usta, na jego chłopięcej twarzy można było wyczytać przerażenie.
-No to ja idę.-Erwin szybko się odwrócił i już miał odejść gdy Walter chwycił go za ramię.
-A jak coś Ciebie napadnie, pójdę z Tobą.
-Nie zostawiajcie mnie, a jak zwierzoludź wyjdzie i mnie zje?
Erwin chciał powiedzieć "lepiej Ciebie niż mnie" ale zamiast tego powiedział:
-To się nie naje. Dajcie spokój. Nic mnie nie zje. Wy zostańcie a ja zawołam Magnusa, Walter sprawdź drugie wyjście.
Młody szermierz mógł być doskonałym dowódcą gdyby urodził się gdzie indziej.
-Czemu mi rozkazujesz?
-Bo mogę Ci wpierdolić. Szybko, kurwa. Tylko nie straćcie siebie z oczu.
Walter pomrukując ustawił się tak żeby widzieć tylne drzwiczki.

Kurt
Ktoś Ciebie lekko chwycił za łokieć.
-Panie obudź się.
Szlag! To tylko Erwin, jeden z wieśniaków. Prawie byś go zabił.
-Czego?
-Ktoś zabił starą.
-Jesteś pewny?
-No tak panie, bełt w piersi i nie ruszanie się jest chyba tego oznaką.
Zdziwił Ciebie dziwny humor Edwina, zwykle gdy człowiek pierwszy raz stykał się z śmiercią reagował inaczej. Obaj pobudziliście wszystkich i udaliście się na miejsce zbiórki.

Wszyscy
Już rozbudzeni szliście w kierunku spichlerza, cały czas Edwin Wam relacjonował sytuacje.
-Robiliśmy obchód jak nam kazaliście gdy stara wyszła z domu. Kazała nam iść ze sobą. Mieliśmy stanąć w pewnej odległości od spichlerza i obserwować. Kazała, żeby niewiasty z rana wyruszyły. No i podeszła do drzwi i coś powiedziała, i wtedy zapaliło się światło. Gdy weszła powiedziała coś jeszcze a potem bełt przeszył jej tors. No i poszedłem po Magnusa a on kazał Was zbudzić.
Doszliście właśnie do spichlerza. Stał tam Magnus z Walterem i jeszcze jakimś wieśniakiem chyba Rufus mu było. Najemnik miał na sobie tylko spodnie i płaszcz w ręku trzymał miecz gdy Was zobaczył machnął na Was ręką.
-Dobra Edwi zabierz Waltera i Ranulfa do końca tej zmiany my przypilnujemy porządku.
Gdy wieśniacy odeszli najemnik wszedł do spichlerza.
-Tu położyłem jej ciało, nie chciałem by jeszcze ktoś je widział.
Ulrika leżała oparta o ścianę, jej oczy patrzyły w jeden nieruchomy punkt a palce prawej dłoni zastygły w dziwnej pozycji. Najemnik powtórzył Wam jeszcze raz to samo co usłyszeliście od Edwina.
-Sprawdziłem spichlerz, znalazłem pogaszone świece i zadrapania na deskach jakby coś dużego i pazurzastego tam stało. Pewnie jaki zwierzoczłek zakradł się i chciał odprawić rytuał. Jeśli wierzyć Edwinowi to Ulrika była magiczką, musiała to wyczuć i przyszła tu, wtedy mutant ją zastrzelił. Pięć osób pilnuje teraz bramy, ja sam sprawdziłem czy w około nie ma żadnych śladów i nic nie znalazłem. Więc mutek albo jakoś przeszedł nasze umocnienia albo jest gdzieś w wiosce lub spichlerzu. Trzeba przeczesać, chyba, że macie inne pomysły.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 21-11-2008, 21:49   #35
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Kurt mimowolnie obserwował Erwina. Nie podobało się jemu to z jaką łatwością to powiedział i jak go to... fascynowało na swój sposób.
"Albo jest młody i śmierć to dla niego tylko przygoda której chce zaznać.. zadać, albo już zadał i mu się to spodobało.... Za porywczy.. będą przez niego problemy" pomyślał wchodząc do spichlerza. Gdy zobaczył ciało Ulryki i wyjeśnienia Magnusa dziwnie do siebie łatwo pasowało... Ale czy tak inteligentna osoba nie zawołała by reszty na pomoc? Coś mu tu nie gra.
Spokojnie podszedł do ciała i spojrzał jej w oczy. Głęboko i przenikliwie tak jakby chciał wyczytać jej wcześniejesz zamiary i przeczytać historię sprzed 20 min... Po chwili wpatrywania otrząsnął się i zamknął jej powieki. Zrobił znak Mora i wyszeptał krótkie błogosławieństwo "Panie snów i duszy miej opieke nad nią, nie zważając na grzechy doczesne..." Wstał od ciała i rozejrzał się po spichlerzu szukając jakichś śladów.
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 25-11-2008, 15:16   #36
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Kurt
Zmówiłeś krótką modlitwę za dusze Ulriki, robiłeś to zawsze gdy odchodził ktoś z Twoich towarzyszy. Ashir widząc to się zmieszał i jak tylko skończyłeś zaczął odmawiać dłuższą modlitwie w klasycznym.
Wziąłeś pochodnie od Magnusa i przeszukałeś spichlerz. Nie licząc zboża, jakichś beczek i skrzynek nie stało tu nic godnego uwagi, chyba nic. Znikome światło pochodni ledwo co oświetlało wielki budynek. Przyklęknąłeś w miejscu w którym Magnus wskazał ślady wosku. Faktycznie ktoś tu palił świeczkę a nawet kilka. W myśli poprowadziłeś linie je łączące, nie wychodził okrąg, pentagram ani nic okultycznego, przynajmniej według Ciebie. Wygląda jakby ktoś ustawił w przypadkowej kolejności siedem świec. Oprócz tego kawałek dalej znalazłeś ślady pazurów, jakby wielkiego niedźwiedzia. Ale od kiedy niedźwiedzie chodzą na dwóch łapach? Coś Ci kazało jeszcze raz obejrzeć miejsce w którym były świece. Znalazłeś! Dziura w desce, osmalona na około. Grubością odpowiadała grotowi od strzały i przebiła deskę. Spróbowałeś wyjąc sztyletem to co tam siedzi, tylko, że na nic nie trafiłeś. Obejrzałeś jeszcze raz spichlerz jednak nic już nie znalazłeś.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 25-11-2008, 18:33   #37
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Spalone domy, pokryte sadzą mury... Wszędzie unosił się dum z tlących się jeszcze zgliszczy. Wokół unosił się zapach spalenizny pomieszany ze smrodem rozkładających się ciał. Na ziemi leżały niepełne szkielety, na wpółzgniłe ciała oraz wśród nich jeszcze świeże, małe ciała niziołków. W tej niedużej miejscowości, a raczej wiosce panowała cisza. Ciszę, która zdawała się wdzierać się w dusze jeźdźców, przerywał jedynie stukot końskich kopyt. Jeźdźcy jechali powoli uważnie przyglądając się pobojowisku. Z nikłą nadzieją nasłuchiwali jakichkolwiek odgłosów, które oznaczałyby, że ktoś przeżył.

Alfred jechał na czele, co chwilę poklepując po szyi swojego kuca, by ten zachował spokój. Strażnik pól prowadził swoich towarzyszy broni główną ulicą wioski. Dobrze znał te miejsce i dlatego to on przewodził temu osobliwemu orszakowi. W miejscowości nie było życia. Łzy powoli napływały niziołkowi do oczu. Gdy dotarli na drugi koniec, Zieledymny zeskoczył z kuca i podbiegł do ciała leżącego przed spalonym, niemal do gołej ziemi, domem. Odwrócił je by zobaczyć twarz i zamarł...
_________________________________

Niziołek zbudził się nagle, gdy ktoś mocno go trącił. Raptownie chwycił za sztylet i odwrócił się w stronę osobnika, który do szturchnął. Przed sobą zobaczył zaskoczonego reakcją chłopa. Widział go już wczoraj na ćwiczeniach, więc równie szybko schował sztylet.

Dłonie Alfreda były mokre. Po twarzy spływał mu pot. Już dawno nie miał spokojnego snu. Co noc śnił mu się ten sam sen. Każda noc nie pozwalała mu zapomnieć. Przypominała mu o jego celu, który jeszcze nie został osiągnięty.
"Otto Schwarz" - w myślach niziołka pojawiło się imię, które go prześladowało. Z drugiej strony na samą myśl o tym co zrobi właścicielowi tego imienia, jak go spotka, oblicze rozjaśniało się szyderczym uśmiechem.

Chłop patrzył na zamyślonego Alfreda. Zniecierpliwiony jednak rzekł:
- Wstańcie... Stało się coś i budzić mi cie kazali.

Zieledymny jakby się ocknął. Nic nie mówiąc zaczął się pośpiesznie ubierać. Zarzucił na siebie kolczugę. Była ona na tyle luźna, że nakładało się ją niczym bawełniana koszulę. Kuszę i kołczan podał wieśniakowi i ruszył za nim. Po drodze zapiął pas, do którego przyczepiona była proca i bolas.

Na podwórzu spotkał resztę najmitów. Wszyscy podążyli równo za Erwinem. Mimo dużo krótszych nóg niziołek bez trudu nadążał za wyraźnie śpieszącymi się ludźmi. Po drodze chłop opowiedział im co się stało. Przed spichlerzem zebranych było kilku mężczyzn. Magnus, który był na miejscu wcześniej pokazał im ciało staruszki. Alfred musiał przecisnąć się między nogami zebranych by spojrzeć na Ulrykę. Trup jak trup - widział ich wiele. Jednakże szkoda było zielarki, bo widać było, że posiada pewną wiedzę i zawsze mogła się do czegoś przydać.

- Rozejrzę się na zewnątrz. W ciemnościach nocy więcej zobaczę niż ktokolwiek z was - oznajmił i wyszedł z budynku. Załadował kuszę i obszedł spichlerz dookoła. Uważnie wpatrywał się czerń nocy, którą nikłym światłem rozjaśniał księżyc. Szukał czegokolwiek, co mogłoby im pomóc.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1

Ostatnio edytowane przez Kokesz : 26-11-2008 o 14:56.
Kokesz jest offline  
Stary 28-11-2008, 23:40   #38
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Natasza nie była zadowolona, że ktoś ją obudził. Prawdę mówiąc, miała ochotę wydrapać temu komuś oczy, ale powstrzymała się jedynie do odwrócenia się na drugi bok. W gardle czuła nieprzyjemne pragnienie. Po chwili wstała, patrząc mało przytomnie na zbierających się kompanów i jakiegoś chłopa. Pewnie zwierzoludzie się rozzuchwaliły, pomyślała. Szybko kurtkę na rozpiętą koszulę, związała pasem z przypiętą nań pochwą z mieczem, a do ud przymocowała na klamry szybko dwie kabury z pistoletami. Wprawdzie nie były naładowane, jednak nie chciała, aby jakiś chłop się zbytnio pokusił o jej broń. Zabiłaby na miejscu. Wzięła kapelusz i ruszyła za resztą mężczyzn.

Sytuacja szybko się wyjaśniła. Ktoś zamordowała starą, a winowajcą zapewnie jest jakiś zwierzoczłek. Jak ona nienawidziła tego ścierwa. Jednak, gdy usłyszała, ze Ulryka była ponoć guślarką, splunęła w bok. Prawdę mówiąc, nie darzyła zbytnią sympatią wszelkich przejawów magicznego uzdolnienia, od prostej sztuczki z zapaleniem świeczki, aż po trzęsienia ziemi i wskrzeszanie nieumarłych. Mimo wszystko staruszka zaimponowała jej wczoraj za ten kubek gorzałki, jaką została poczęstowana, i za co podziękowała. Wprawdzie picie nie było zbytnią pochwałą dla narodu Kislevitów, ale to znaczyło tylko, że nie są tacy miękcy jak Imperiale i radzą sobie tak samo dobrze z wrogiem, jak z wódką. A ta czasem była jedynym ratunkiem z dala od własnego kraju. Westchnęła tylko, zapinając kurtę guzikami. Była noc, i było jej zimno. Gdy Kurt zmówił krótką modlitwę, przyłączyła się do niego. Co jak co, ale wypada w takiej sytuacji poprosić bogów o miejsce wśród zmarłych. Każdy, kto był dobrej wiary w życie zasługiwał na to, jednak nie sposób było zbadać to ziemskimi sposobami.

Ciemnoskóry był jakiś przewrażliwiony. Jednak był Morrytą, co trzeba mu było wybaczyć. Erica wychwalała bogów jedynie w czasie boju, a przeklinała ich po zwycięskiej libacji, kiedy głowa ciężka nie pojmowała co się stało. Miała jednak do nich szacunek, i nie śmiała w żadnej innej sytuacji obrazić ich majestatu.

Weszła do spichlerzu, aby, wzorem innych, poszukać jakichś śladów. Zwierzoludź w wiosce… Dziwne, i idiotyczne. Z kuszą. Na guślarkę. Natasza nie lubiła mieć wątpliwości, zawsze wolała rozumieć. Nie lubiła też doszukiwać się w prostej sprawie drugiego dna. Na pewno zrobił to mutant? Cholera by ich wzięła.

Dziewczyna stanęła obok Kurta, gdy ten przypatrywał się osmolonej dziurze w ścianie.
- Wygląda, jakby ktoś rusznicą się bawił, lufą przy drewnie. – spostrzegła.

Inne znaki były mniej lub bardziej zagadkowe. Świece w obecności mutanta i guślarki nie kojarzyły jej się dobrze. Ponownie obejrzała ciało zmarłej, oglądając ją od stóp do głowy. Niziołek wyszedł na dwór szukać śladów. Stanęła obok kompanów, próbując wydumać co też się mogło stać.
 
Revan jest offline  
Stary 29-11-2008, 13:28   #39
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Alfred
Zaszedłeś na tyły spichlerza, kusza w rękach przyjemnie ciążyła i dawał poczucie bezpieczeństwa. Twój wyczulony wzrok szukał śladów. Dobrze, że nie ma nowiu, księżyc w pierwszej kwarcie umożliwiał Ci widzenie drogi. Poszukałeś śladów stóp. Ktoś tedy przechodził, mężczyzna, raczej spory pewnie ślady Magnusa. Jednak Ty zobaczyłeś coś co umknęło najemnikowi, ktoś tu zacierał ślady. No ładnie. Ślady zostały zatarte aż do punktu w którym nachodziły na tyły jakiegoś domu, tam już było zbyt dużo śladów by coś znaleźć. Pobuszowałeś chwile po okolicy, w kupie kompostu znalazłeś szmatę. O tyle o ile mogłeś ocenić z bezpiecznej odległości, były tam ślady błota no i oczywiście gówna. Upewniłeś się że niczego nie przeoczyłeś i wróciłeś do reszty.

Kurt
Wydaje Ci się, że ksielvitka nie ma racji. Widziałeś ślady po rusznicy i były znacznie większe, te wielkością bardziej pasują do grotu. Pozostaje jeden problem jakby był to grot nie było śladów spalenizny a jakby był to podpalony grot nie byłoby spichlerza. Obejrzałeś jeszcze raz spichlerz, niczego nowego nie znalazłeś.

Natasza
Rzuciłaś okiem na spichlerz, czysto nie znalazłaś nic co umknęłoby reszcie.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 30-11-2008, 22:26   #40
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Natasza nie trafiła z spostrzeżeniem. Kurt spojrzał na dziure przez chwile, dotknąl ją jeszcze palcami, westchnął i odwracając się powiedział
-Dziura jest po grocie. Tylko czemu osmalona?- I podszedł do Magnusa i pokazał mu tą dziurę. Sam nie miał żadnego pomysłu co mogło to sprawić. Gdy znalazł wszystko co mógł zobaczyć, oparł się plecami o jedną z belek podtrzymujących strop i słuchał co inni mają do powiedzenia. Być może powiedzą coś ciekawego, chociaż... Szczerze w to powiętpliwiał.
"Księżyc.... Pełnia, niedługo. Będzie ciężko...."
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172