Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-04-2011, 09:11   #131
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kompani nie musieli zbyt długo czekać na powrót Eckhardta do świata żywych. Mężczyzna najpierw poruszał delikatnie palcami, a potem całą dłonią. Jego nogi również lekko się wierciły, jakby było mu niewygodnie w takiej pozycji, w jakiej leżał i chciał za wszelką cenę ją zmienić. Przełknął ślinę i otwarł usta.
-Nis mi nie jes...- syknął nie mogąc jeszcze w pełni dobrze wypowiedzieć słów. Każdy jednak wiedział, o co mężczyźnie się rozchodzi. Uśmiechnęli się widząc wracające czucie do ciała górnika. -Cii... Słyszycie to?- Jurgen rozejrzał się podejrzliwie dookoła. Kamraci wejrzeli na niego z dystansem. Żaden z nich nie słyszał niczego w ciemnych korytarzach, nawet Zacharias milczał.

-Ten dziwny szept?... Jak możecie nie słyszeć jest taki...- rzekł kusznik robiąc skwaszoną minę.
-Ty, nie strasz nas, bo oberwiesz. Ja nic nie słyszę. Nawet elf zdaje się nic nie słyszeć.- odrzekł Gynter.
-To głos z zaświatów...- kontynuował kusznik, jakby w ogóle nie zwracał uwagi na słowa towarzysza -Nieznajoma mowa. Obcy nam dialekt... Niby nie znany, ale jednak gdzieś już go słyszałem...- Jurgen zdawał się mówić od rzeczy. -Cóż to za śpiew? Wspaniały niczym świergot ptaków tuż przed wschodem słońca... Niczym kraczenie wygłodniałych kruków wyczekujących z nadzieją pierwszych ofiar wojny...- jego tajemniczy monolog nie na żarty przeraził grupę.

-Powiedziałem Ci już...- Gynter widząc zmieszanie na twarzach kompanów zrobił krok w stronę Jurgena wyciągając w jego kierunku ręce, jak gdyby chciał go potrząś na otrzeźwienie. Wtem w korytarzu rozległ się charakterystyczny dźwięk. Zwalniający spust kuszy uwolnił żądny krwi bełt. Pocisk bez problemu przebił się przez skórzany pancerz Gyntera, który bezwładnie upadł na ziemię na plecy.
-Hosh pack krushh warrock!- krzyknął kusznik, w plugawej mowie orków, spoglądając w stronę ciemnego sklepienia jaskini, po czym odwrócił się na pięcie i w mgnieniu oka zniknął w ciemnościach z oczu grupki.

Strzał w Gyntera zszokował każdego. I Markusa i Zachariasa i nawet Ral'ela, który przecież bez problemu mógłby ugodzić strzałą z łuku uciekającego osobnika. Było już jednak za późno. Człek, który zdawał się oszaleć uciekł.
Gynter trząsł się z bólu. Z jego ust ciekła wąska stróżka krwi. Bełt wbił się w pierś, przebijając płuco, oraz łamiąc dwa żebra. Alessa stwierdziła to bez najmniejszego problemu. Jego dłonie zaciskały się co kilka chwil, jakby chciał uśmierzyć ból ściskając coś w ręku. Zamglone oczy krążyły gdzieś w przestrzeni, a z poważnej, śmiertelnej niemal rany wydobywała się masa krwi.

Tylko Twardy nie był zszokowany całą tą sytuacją. Wszak wspominał o szaleństwie swych byłych towarzyszy, którzy najzwyczajniej w świecie uciekli w wrzasku. Nikt jednak, nawet Twardy nie spodziewał się, że słowa khazada nabiorą dla grupy takiego znaczenia i sytuacja powtórzy się dosłownie kilka chwil po tym, jak brodaty wojak opowie, co też mu się przytrafiło kilka dni temu.
Wszystkiemu przyglądał się również Eckhardt, który w międzyczasie odzyskał w zupełności sprawność fizyczną i swobodę ruchów.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 08-04-2011, 09:39   #132
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Krasnolud wprawiony w bojach i życiu... Jako jedyny chyba uznał że warto zaryzykować, bliższe zapoznanie się z truchłem pająka. Wsadził rękę do środka pogrzebał w cielsku. Po czym wyciągnął coś, co zdawało się być gruczołem jadowym. Wszystko to robił w skórzanych rękawicach. Gruczoł najwyraźniej pękł. W rękach krasnoluda, jednak był tak ogromny że udało mu się z powodzeniem przelać cześć jadu do pustej flaszki.

-No nie do końca jak chciałem ale na kila razy będzie. Poleje się tym broń i będzie w sam raz.- wymamrotał pod nosem. Te ludziny takie dobro chciały zrzucić pomyślał. Następnie wyciął zęby bestii i zebrał trochę włosia ładując do swoich tobołków. Alchemicy pewnie dobrze za to zapłacą.

Będąc zajęty swoimi pracami nie zauważył całej sytuacji. Dopiero mowa orków zwróciła jego uwagę.

-Cholerna magia. Pomóż lub ulżyj biedakowi kobieto- zwrócił się do nowej towarzyszki krasnolud. Wiedząc że ona w tej materii jest sprawna najbardziej.

-Ta zła magia to chyba działa na cały ten poziom panowie. Czego nie wiedziałem. Sam jestem zdaje się odporny. Moi towarzysze oszaleli jeden po drugim, na pocieszenie dodam że zrobili to w miarę szybko. Dzień może dwa.... Więc jeśli chcecie ryzykować marsz dalej, po tym czasie okaże się kto odporny a kto nie. Wiem że to ryzyko więc dobrze się zastanówcie.- zakończył czekając na deklaracje.
 
Icarius jest offline  
Stary 08-04-2011, 12:49   #133
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Markus opuścił kuszę, którą uniósł o wiele za późno. Ale kto mógł się spodziewać...
Pościg za Jurgenem, który przepadł gdzieś w mrocznych otchłaniach jaskiń i korytarzy nie miał sensu. Prędzej sami skręciliby sobie karki, niż dopadli szalonego kusznika.

Czy z Jurgenem od samego początku było coś nie w porządku? Czy wydarzenia, których świadkiem był poprzednio, nadwyrężyły umysł kusznika, co zaczęło się objawiać w niepotrzebnych zaczepkach, a teraz zaowocowało napadem szału?
Zła magia, tak jak to sugerował Twardy? A może coś z powietrzem na tym poziomie było nie w porządku? Bywały ponoć takie jaskinie, gdzie ludzie dostawali obłędu i umierali, Może z tego właśnie powodu najpierw oszaleli kompani krasnoluda, a teraz Jurgen? Obawiali się potworów, a padli ofiarą szaleństwa i jego skutków... Jedyna nadzieja była w tym, że skoro Twardy okazał się odporny, to może i im się uda? Ale to i tak żadna przyjemność bacznie obserwować nie tylko otoczenie, ale i kompanów.
Jak tylko który usłyszy głosy, trzeba go zabić? A może akurat będzie mieć rację i usłyszy rzeczywistego wroga? Pewnie teraz nikt nie będzie mieć odwagi powiedzieć na głos, że coś słyszy...
Markus ponownie znalazł się przy Alessie, lecz tym razem obiektem ich zainteresowania był nie Eckhardt, tylko Gynter.
- Ma jakieś szanse? - spytał cicho.
Jeśli nie... Wtedy do zrobienia zostanie tylko jedna rzecz, to, co sugerował krasnolud.
Odpowiedź na pytanie Twardego dotyczące dalszych losów wyprawy postanowił zostawić na później.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-04-2011, 14:58   #134
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zacharias stał i gapił się na Jurgena. Sam nie słyszał nic, a przecież słuch miał całkiem dobry. Dla pewności pogrzebał palcem w uchu, a to co się do niego przykleiło, wytarł o spodnie. Jednak dalej nie słyszał nic z tego, o czym mówił kusznik. Chyba oszalał, pomyślał. I wtedy stało się...

Gynter, chcący uspokoić Jurgena bądź tylko otrzeźwić, osunął się na ziemię z wyrazem bezbrzeżnego zdziwienia na twarzy. Na jego piersi rozlewała się krwawa plama. Podobny wyraz zagościł na twarzy niziołka. Jakże to tak kompana potraktować? Nie lubił Jurgena, nie życzył mu dobrze i odgrażał się, że się z nim policzy, ale to co ów zrobił przechodziło wszelkie pojęcie. Ani chybi oszalał!

Zacharias miotał się w miejscu, nie wiedział co robić. Chciał gonić Jurgena i równocześnie chciał pomóc wykrwawiającemu się Gynterowi. Z tego wszystkiego nie robił nic, tylko dreptał w kółko oczekując od towarzyszy, że oni zrobią coś, cokolwiek.

Alessa pochyliła się nad rannym człowiekiem, ale wyraz jej twarzy wyrażał wszystko. Nie widziała nadziei na uratowanie rannego.
- Zrób coś! Pomóż mu! - krzyknął do niej i odwrócił się do pozostałych. - Chodźcie! Musimy go gonić! Nie możemy pozwolić aby ten szaleniec był gdzieś za nami!
 
xeper jest offline  
Stary 08-04-2011, 23:20   #135
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
I tym razem przychylność bogów okazała się nie do końca taką, jakiej oczekiwał górnik. Tak zwane szczęście w nieszczęściu. Bowiem może i zranił paskudę poważnie w jedno z odnóż, ale sam padł ofiara trucizny pajęczej poczwary. Wszystkie jego mięśnie po chwili zastygły w bezruchu, a mężczyzna runął jak kłoda na twardą ziemię. Niestety nie odczuł nawet tego upadku, nie czuł niczego, mógł jedynie patrzeć, bowiem jakimś cudem tylko gałki oczne nie znalazły się pod wpływem trucizny.

I tak przeleżał całą walkę i jeszcze chwilę po niej. Kiedy w końcu czucie w ciele poczęło do niego wracać, usiadł rozmasowując nie do końca jeszcze sprawne dłonie. W międzyczasie poinformował nieco sepleniąc towarzyszy, że wszystko z nim w porządku. Gdy tylko stanął na równe nogi podziękował Alyssie za opatrunek. Co prawda pająk nie wyrządził mu zbytniej krzywdy swoim atakiem, ale nie narzekał na oczyszczoną ranę. Dzięki temu szybciej się zagoi.

W momencie, gdy Jurgen począł bełkotać coś o głosach i śpiewach, Eckhardt odmawiał właśnie modlitwę do Sigmara. W momencie ją zakończył spoglądając podejrzliwie na kusznika. Nie podobało mu się takie gadanie, zdecydowanie nie podobało. Reszta drużyny chyba podzielała jego odczucia w tej sprawie. Gynter chciał nawet coś z tym zrobić, niestety nie dane mu to było, gdyż Jurgen popadł najwyraźniej w odmęty szaleństwa i wykrzykując jakieś niezrozumiałe słowa, swoją droga strasznie podobne do bełkotu orków, który mieli okazje słyszeć podczas napadu na karawanę, wystrzelił z kuszy raniąc niedawnego kompana dość paskudnie.

Wszystko później potoczyło się już szybko, szalony kusznik zniknął w ciemnościach, nie było sensu go gonić
-Na Sigmara i miłościwą Shalyię...- wydusił z siebie Zweisteiner chwytając ponownie symbole bóstw wiszące u jego masywnego karku.
Na kilometr śmierdziało jakąś plugawą magiją czy innymi czarnoksięskimi sztuczkami, o których tyle się słyszy ostatnimi czasy. Górnik widząc kiepski stan Gyntera i wiedząc, że nic nie jest w stanie zrobić westchnął ze smutkiem po czym położył wielką dłoń na ramieniu niziołka uspokajając go
-Nie ma sensu za nim biec, zgubilibyśmy się jeno w tych korytarzach, na domiar złego rozdzieliło by to naszą grupę i pewnikiem jednakowo śmierć wszyscy tutaj byśmy odnaleźli. Lepiej się razem trzymać i modlić do Sigmara o ochronę przed tym plugastwem, które najwyraźniej wpędza ludzi w szaleństwo.-
Po tych słowach rozejrzał się dookoła chwytając mocniej za trzonek bojowego kilofa i szepcząc bezgłośnie słowa modlitwy do imperialnych bogów.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 09-04-2011, 10:35   #136
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie róbcie tego...- syknął Gynter widząc za mgłą szepcących kompanów, którzy rzucali mężczyźnie ukradkowe spojrzenia. Jego los leżał nie w rękach bogów, a w rękach zwykłych śmiertelników, przed którymi stał straszliwy wybór. Oto bowiem w ich rękach spoczywała decyzja o życiu lub śmierci. Alessa wejrzała Gynterowi w oczy, gdy ze łzami złapał zakrwawioną dłonią jej dłoń. Ściskał na tyle mocno, na ile mógł, lecz i tak utaczająca się z jego rany krew pozbawiała go sił z każdą kolejną chwilą.
-Dam rade... Tylko mnie nie zabijajcie...- trząsł się cały. Oczy postrzelonego męża wpatrzone były w twarz kobiety o różnych kolorach oczu. Nie puszczał jej dłoni.
-Widziałem Cię już tak, pochylającą się nade mną... Widziałem...- uśmiechnął się.
-Mogę spróbować...- Alessa spojrzała na Markusa i pozostałych dając do zrozumienia, że jeśli tylko zechcą zrobi wszystko co może by pomóc Gynterowi.

Markus spojrzał na Gyntera, potem na Alessę. Skinął głową.
-Może ci się uda- powiedział. -Niech bogowie ci sprzyjają– dodał. Niewiasta pokręciła głową i obtarła nadgarstkiem krople potu, które pojawiły się na jej czole.
-Prędko pomóżcie mi. Przytrzymajcie go...- syknęła. Eckhardt i Markus błyskawicznie podeszli do kobiety i leżącego u jej stóp mężczyzny. Złapali go za ręce i głową zaś Zacharias usiadł na jego nogach.
-Zaboli...- szepnęła Gynterowi na ucho, jakby chcąc go ostrzec. Szybkim, ale ostrożnym zarazem ruchem ręki wyrwała człekowi bełt z piersi. Ten zawyłby głośno, gdyby nie dłoń Markusa, którą zatkał usta rannego kompana.
-Podajcie mi tu lampę! Prędko!- rzuciła do Thrunmira.

Kobieta dobyła zakrwawionymi rekami bandaży z plecaka i spirytusu, którym mocno nasączyła opatrunek. Gdy docisnęła go do piersi kamrata ten ponownie wzdrygnął się z bólu, wijąc się energicznie. W końcu ból go przerósł i zwyczajnie zemdlał.
-Nie posiadam ani narzędzi ani większej wiedzy by mu bardziej pomóc. Jeśli przestanie krwawić to zszyję mu pierś. Teraz pozostaje tylko kwestia czasu i jego wytrzymałości.- wyjaśniła Alessa.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 09-04-2011, 14:41   #137
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zachary w tym momencie nie myślał raczej logicznie. Pomysł pościgu za Jurgenem był bez sensu, chociaż jeśli się weźmie pod uwagę kwestię sprawiedliwości był jak najbardziej słuszny.
- Nie złapiemy go - Markus poparł Eckharda. - Nie możemy nawet marzyć o tym, że go znajdziemy. Musielibyśmy mieć stado psów, a nawet wtedy...
Machnął ręką.

Uznawszy sprawę za zakończoną Markus skupił się na rannym.
Decyzja była bardzo, bardzo trudna.
Najbardziej logicznym wyjściem było natychmiastowe skrócenie cierpień Gyntera. Oszczędziliby mu męczarni. Sobie - siedzenia tu i patrzenia, jak Gynter powoli umiera. Czy to miało sens, takie oczekiwanie?
Z kolei iść i zostawić go?

Słysząc głos z trudem wydobywający się z ust odsunął rękę od rękojeści sztyletu.
A jeśli bogowie zdecydują, że Gynter ma przeżyć? On, Markus, ma im się sprzeciwić? To chyba nie byłby najlepszy pomysł.

- Może ci się uda - powiedział. - Niech bogowie ci sprzyjają – dodał, tym razem pod adresem Gyntera..

Wykonując polecenie Alessy przytrzymał Gyntera za głowę. I zatkał mężczyźnie usta, by jego krzyk nie sprowadził im na kark kolejnych mało przyjemnych gości.

Sądząc z ilości krwi, jaką stracił Gynter, niewiele czasu mu pozostało do końca życia. Ale jeśli łaska bogów była z nim?
Niech szlag trafi skarby. To jedno życie było ważniejsze.

- Powiedz, w czym ci można pomóc, Alesso - powiedział.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-04-2011, 21:05   #138
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Rzeczy działy się zbyt szybko, nawet dla zwinnego elfa. Gdy jego towarzysze zaczęli wariować, on właśnie zajęty był wyciąganiem swojej drogocennej strzały z miękkiego podbrzusza ubitej poczwary. Widywał podobne bestie w Athel Loren, gdzie ruszały wraz z jego ludem do boju przeciwko nieskończonym chmarom najeźdźców. Tamte istoty natchnione były szlachetną magią świętego lasu. Leżące przed nim truchło wydawało się jednak inne, wypaczone, jakby na jakiego wzrost wpłynęła jakaś złowroga, nieznana elfowi siła. Czy była to sama zła aura tych starożytnych pieczar, czy może jakaś potężna istota umyślnie użyła magii, by z naturalnego zwierzęcia stworzyć tak potężnego łowcę? Tego nie wiedział, przeczuwał jednak, iż wkrótce mogli się dowiedzieć.

Niepokojące słowa wypowiedziane przez jego towarzysza tylko potwierdziły jego obawy.
- To jakaś zła magia! - wykrzyknął, chwytając za łuk. Zbyt późno jednak, by sięgnąć szypem uciekającego mordercy.

Spojrzał na ciężko rannego Gyntera z politowaniem. Był gotowy na śmierć. Zawsze miał jednak nadzieję, iż nastąpi ona pod otwartym niebem, wśród szumiących drzew. Sama myśl o tak żałosnym końcu, gdzieś w mrocznych dusznych trzewiach ziemi napawała go przerażeniem.

- Musimy uczynić coś, by uchronić się przed tymi głosami, o których opowiadał... - rzucił zamyślony do drużyny.
Niestety, w chwili wygnania z Loren utracił jakąkolwiek więź z magiczną aurą natury. Nie był więc w stanie wyczuć ani zidentyfikować działającej wśród nich tajemniczej siły.
 
Tadeus jest offline  
Stary 09-04-2011, 21:31   #139
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zachariasa zdziwiła niefrasobliwość, z jaką towarzysze podeszli do ucieczki szalonego Jurgena. Nie chcieli go ścigać, a w konsekwencji mogli zostać jeden po drugim, wystrzelani niczym kaczki. Zacharias musiał zostać, samotny pościg za Jurgenem pozbawiony był sensu. Chciał jeszcze ich przekonywać o konieczności pościgu, ale oni już zajmowali się krwawiącym, ciężko rannym Gynterem. Niziołek był potrzebny aby im pomóc. Zgodnie z zaleceniami nieco bardziej znających się na rzeczy kompanów, usiadł na nogach rannego, gdy Alessa przygotowywała się do zabiegu usunięcia bełtu z jego piersi.

Gdy przemywała ranę spirytusem, Zacharias poczuł jak Gynter wzdryga się z bólu. Mocniej naparł na nogi, ale i tak mężczyzna niemal go zrzucił, gdy wierzgnął w paroksyźmie bólu, jaki towarzyszył wyciąganiu pocisku z klatki piersiowej.
- Nie dajcie mu umrzeć - szepnął, ale nie wiadomo czy owe słowa były skierowane do towarzyszy, czy też do bogów, którzy w tym momencie pochylali się nad konającym człowiekiem. Gynter zemdlał. Zacharias popatrzył na niego i wstał.

- No to chyba się jakiś czas stąd nie ruszymy - powiedział i popatrzył na pozostałych już rozwiązując plecak i grzebiąc w nim, w poszukiwaniu Esmeralda jedna wie czego. - Przecież nie można go teraz ruszać, nie?
 
xeper jest offline  
Stary 10-04-2011, 16:01   #140
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kompani rozdzielili się. Zgodnie z ich szybkimi ustaleniami przy rannym Gynterze pozostał Markus wraz z opiekującą się rannym Alessą. Na rekonesans dalszej części jaskiń i podziemnych korytarzy wybrała się zaś reszta grupy. Cel był jasny. Sprawdzić czy jakieś niebezpieczeństwa nie będą czekać na nich idąc dalej wybraną wcześniej drogą, oraz odnalezienie miejsca, gdzie można byłoby rozbić obóz i pozostawić rannego w bezpieczniejszych warunkach, choć o te z pewnością nie będzie łatwo. Alessa i Markus odprowadzili kompanów wzrokiem jak kilka chwil wcześniej uciekającego w popłochu, oszalałego Jurgena. Mężczyzna i kobieta wejrzeli na siebie wzajemnie i wzięli głębokie wdechy, równocześnie niczym bliźniacze rodzeństwo. Choć oboje nie dawali tego po sobie poznać mieli obawy o swoje życie. We dwójkę nie mieliby żadnych szans, gdyby coś ich teraz zaatakowało.

Kilka godzin później, grupa zwiadowcza

Mężczyźni starali się być najciszej jak tylko się dało. Najmniej hałasu robił Ral'el i niziołek, który dla grupy już kilkukrotnie okazał się skarbem ze względu na swe zmysły. Elfi łucznik czuł się trochę nieswojo w obecności dwójki khazadów, jednak nie byli to banici, czy szaleńcy. Po zabójcy nie mógłby się spodziewać żadnego nieuzasadnionego ataku, gdyż ten chce odzyskać swój honor. To paradoksalnie drugiego z krasnoludów mógłby uważać za zagrożenie, choć i Twardy nie wykazywał zainteresowania elfem. Eckhardt oraz Zacharias byli dobrymi kamratami. Choć górnik nie był tak hojnie obdarowany przez naturę niesamowitą siłą wzroku i widzenia w ciemności co pozostali to jednak on był najlepszym przewodnikiem po podziemiach. Znał je na wylot, choć nie konkretnie te, w których aktualnie się znajdował.

Ich czujność podniosło miejsce, do którego trafili. Korytarz który wił się zdawałoby się w nieskończoność przeradzał się w niewielką jaskinię, gdzie znajdowały się dodatkowe dwie drogi do obrania. Nie to zaniepokoiło grupę. Dopiero latarnia Eckhardta rozświetliła w pełni jamę ukazując oczom kompanii kupę czaszek ustawioną w kształt stożka. Na ostatniej czaszce znajdował się niespodziewanie symbol oznajmiający bez sprzecznie, kto włada tymi terenami.
-Klan Złamanego kła...- syknął Twardy, który jak każdy krasnolud rozpoznawał symbole orków, którzy korzystali z alfaberu podobnego do khazadzkiego. Symbol był nakreślony zaschniętą krwią na brudnej, potarganej koszuli, która z kolei była wbita do czaszki niezwykłym sztyletem, którego kompani spotkać spodziewali się mniej niż samych orków.
-Gromnil.- stwierdził Eckhardt, który znał się na rudach metali jak mało kto.

Kompani znaleźli się w trudnej sytuacji. Ich stopy postawiły kroki na ziemi zielonoskórych, od których roiło się wszędzie dookoła, zaś bezpiecznego miejsca na obóz, jak nie było tak nie ma. Jakby tego było mało, Zacharias, który bystrym wzrokiem rozglądał się po jamie, dostrzegł odchody istot jeszcze bardziej przerażających niż sami orkowie. Czerwone, dwunożne bestie zwane zębaczami byli groźniejsi niż jacykolwiek inni współplemieńcy zielonoskórych.

W tym czasie, przy rannym Gynterze

Poza strzeżeniem siebie wzajemnie i czuwaniem nad zdrowiem Gyntera Alessa i Markus nie mieli zbyt wiele do roboty. Mimo to, zadanie, które spoczywało na ich barkach było równie poważne i odpowiedzialne, co to które wzięli na siebie pozostali członkowie grupy. Gynter dyszał ciężko, zaś na jego czole i całym ciele pojawiały się krople potu. Rana przestała krwawić, co dawało mężczyźnie odrobinę większe szanse na przetrwanie. Alessa wiedziała, że trzeba człekowi podawać regularnie wodę, aby ten się nie odwodnił, jednak woda była skarbem, równie cennym w podziemiach co złoto. Kobiecie obdarowanej przez naturę różnokolorowymi oczami przypomniało się jak poprzedniego dnia spotkali Gyntera pierwszy raz.

Z ciekawości odsłoniła bandaż, który przy pierwszym spotkaniu założyła mężowi na udzie, gdzie najpoważniej ranił go ponoć rycerz chaosu. Kobieta osłupiała, gdy miast krwiście czerwonego strupa dostrzegła zagojoną bliznę. Wiedziała, że było to nie możliwe, dla wytrzymałego krasnoluda a już na pewno nie człowieka, który wszak był bardzo kruchą istotą. Przez chwilę myślała, czy zaryzykować i sprawdzić również i ranę na piersi. Przełknęła ślinę i ostrożnie odsunęła opatrunek z rany na piersi. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Poczuła dreszcze i ciepło w brzuchu, gdy ujrzała jak śmiertelna na pierwszy rzut oka rana, zasklepiła się w ciągu zaledwie kilku godzin zamieniając się w strup. Takie zjawisko powinno zajść dopiero po kilku dniach odpoczynku i rekonwalescencji.
-Markusie...- wykrztusiła w końcu, zwracając uwagę zamyślonego człeka i wskazując mu ruchem głowy ranę, która powinna sprowadzić Gyntera na domenę Morra, a tymczasem zwyczajnie się goiła...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172