Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2024, 10:43   #1
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
[D&D 3,5E | Zapomniane Krainy] Kroniki Wybrzeża Mieczy

 PROLOG

W maleńkiej izdebce unosił się zapach pergaminów i palonych świec. Było już późno. Przez maleńkie okienka nie wpadał już żaden promień światła słonecznego. Nad pergaminem opartym na drewnianym pulpicie pochylała się jakaś postać. Przygarbione plecy sugerowały sędziwy wiek. Długa, siwa broda zwisała do pasa mężczyzny pochylonego nad pulpitem. Za jego plecami stały regały wypełnione wieloma zwiniętymi pergaminami. Mało kto w Faerunie wiedział jak cenne były te pergaminy. Zawierały historie wielu pokoleń. Pokoleń ludzi, elfów, krasnoludów i innych ras związanych z Wybrzeżem Mieczy. Kronikarz poprawił na nosie rogowe okulary, zanurzył pióro w kałamarzu, a następnie zawiesił je nad pergaminem. Czas jakby zwolnił. Pergamin był pusty. Ani jednej litery. Nic. Już pięć razy zanurzał pióro w kałamarzu. Za każdym razem inkaust wysechł na piórze, a pergamin był nadal pusty. To nie tak, że kronikarzowi zabrakło historii. Miał ich mnóstwo. Nie zawsze był kronikarzem. Przez większość swego życia wiódł awanturniczy żywot, był podróżnikiem i poszukiwaczem przygód. Tylko wydarzenia których sam był świadkiem zajmowały sporą część jego zbioru pergaminów. Do tego był doskonałym słuchaczem i chętnie zbierał historie opowiadane przez innych. Nie, tym razem było inaczej. Była jedna historia którą przez wiele lat odkładał. Zawsze wymawiając się przed samym sobą tym, że jeszcze nie teraz. Że jeszcze zdąży. Dzisiaj było inaczej. Być może wspomnienia odżyły. Być może poczuł, że to właśnie ten czas. Jednak jak miał rozpocząć pisać historię, która jak wierzył miała być jego największym dziełem. Miał dosyć dalszego czekania. Zanim inkaust wysechł po raz szósty zbliżył pióro do pergaminu i zaczął pisać…
 

Ostatnio edytowane przez Zamir : 03-04-2024 o 17:58.
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-04-2024, 17:59   #2
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Chmury coraz gęściej zbierały się nad Waterdeep. Niebo ciemniało coraz bardziej. Wielu przechodniów wydłużało swoje kroki, aby szybciej wrócić do domu i uniknąć deszczu który wisiał w powietrzu. Waterdeep zwane również Miastem Wspaniałości, Klejnotem Północy, największe miasto Wybrzeża Mieczy, większe i wspanialsze nawet od Baldur’s Gate kusiło przechodniów szeroką ofertą wspaniałych sklepów, zajazdów i innych atrakcji jakie może oferować tak wspaniałe miasto. Niektórzy właściciele sklepów wychodzili wręcz przed swoje sklepy namawiając przechodniów, aby wstąpili do nich i sami przekonali się o wspaniałości ich oferty. Największą popularnością cieszyły się sklepy na High Road - głównej ulicy miasta. Tam klientów było zazwyczaj tylu, że sprzedawcy nie musieli, ani nawet nie mieli czasu, żeby wychodzić na ulicę, aby zachwalać swój towar. Gdyby jednak któryś miał taką możliwość mógłby zwrócić uwagę na pewną postać, która wybijała się z tłumu. Był to krasnolud, młody i do tego jasnowłosy. I nie z tego powodu zwróciłby na siebie uwagę, lecz z powodu swojego niezdecydowania. Szedł powoli uważnie rozglądając się. Ewidentnie czegoś szukał. Czasami wracał się, lub zatrzymywał przechodniów pytając ich o coś.

Krasnolud zatrzymał się i otarł pot z czoła. Coś co początkowo wydawało mu się czymś prostym, (no bo jaki jest problem w znalezieniu sklepu, na jednej, choćby długiej ulicy) okazało się, wcale nie takie proste. Niektórzy zapytani nie wiedzieli, inni pokazywali sprzeczne informacje, a jeszcze inni, choć przekonani, że doskonale wiedzą, gdzie jest sklep Riven Shield podawali odległości w różnych jednostkach. No bo ile to jest “trzy pacierze”? W porządku, można zmierzyć czas modlitwy, ale do którego Boga? Przecież w Waterdeep ludzie wierzyli w różnych bogów, a każdy bóg wymagał innych modlitw. Albo odległość w krokach. Czyich krokach? Człowieka, elfa, krasnoluda, czy niziołka. Niektórzy podawali kolor farby jaką sklep był pomalowany. Co z tego, kiedy sklepów w kolorze zielonym było na High Road na pęczki.


Dulgran powoli miał dosyć. Wydawałoby się, że łatwiejszym powinno być znalezienie jednego sklepu niż przejechanie z karawaną z Daggerfall do Waterdeep. Cóż, chyba nie koniecznie. Po odłączeniu się od karawany, przy koszarach straży miejskiej mieszczących się niedaleko bramy północnej, głodny i spragniony, szukał miejsca gdzie mógłby porządnie zjeść i przepłukać z kurzu gardło jakimś zacnym trunkiem. Znalazł takie miejsce niedaleko koszar. Złota Harfa, porządny zajazd oferował wszystko co znużonemu drogą krasnoludowi było potrzebne. Dulgran zostałby tam dłużej, gdyby nie paląca potrzeba spełnienia ojcowskiej woli. Dał ojcu słowo, a dane słowo w jego rodzinie było świętością. Początkowo martwił się, tym jak w tak wielkim mieście odnajdzie ten jeden konkretny sklep. Dowiedział się jednak, że Riven Shield jest dosyć znanym sklepem i że słynie z dużego i zróżnicowanego asortymentu używanej broni i zbroi.

Kiedy wreszcie znalazł sklep, odetchnął z ulgą. Pęknięta tarcza przybita na zielonym froncie domu wskazywała, że wreszcie jest u celu. Radość jego nie trwała jednak zbyt długo. Coś było mocno nie tak. Drzwi sklepu zamknięte były na głucho i do tego zabezpieczone grubym łańcuchem. Wielka spinająca łańcuch kłódka została zabezpieczona poprzez zalakowanie otworu na klucz. Na laku widniał odciśnięty, nieznany Dulgranowi herb. Tego się nie spodziewał. Na pewno nie miał zamiaru rezygnować. Nawet nie śmiałby zawieść ojca. Co teraz miał robić? Gdzie mógłby dowiedzieć się czegoś. Rozejrzał się, szukając jakiegoś źródła informacji. Jego wzrok zatrzymał się na zajeździe który mijał szukając sklepu. Może karczmarz coś by wiedział. Miał jednak wątpliwości. Zajazd położony był dwie posesje na lewo od sklepu. A do tego ruch był na tyle duży, że nie było pewności czy karczmarz miał czas i okazję, żeby się coś dowiedzieć. Rozglądając się dalej jego wzrok spoczął na małej kamienicy przylegającej do sklepu po jego prawej stronie. Kamienica była wąska i nieduża, nie rzucająca się w oczy. Nad wejściem widniał jakiś stary poszarzały szyld. Łatwo go było przeoczyć. Po bliższym zbadaniu okazało się, że w kamienicy mieści się sklep zielarski. Nie było widać jakiegoś dużego ruchu.
Dulgran zamyślił się. Gdzie będzie miał najlepszą szansę, żeby dowiedzieć się czegoś o zamkniętym sklepie ?
 
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-04-2024, 18:38   #3
 
HAMSTER's Avatar
 
Reputacja: 1 HAMSTER nie jest za bardzo znany
Nadal czuł smak jedzenie, które niedawno spożył w Złotej Harfie, więc wybór był prosty.
-Gdybym nie jadł chwilę temu to pewnie ten zajazd byłby najlepszą opcją, połączenie przyjemnego z pożytecznym, ale chyba teraz lepiej nie wchodzić do zatłoczonego zajazdu, można tam jeszcze spotkać niepożądane towarzystwo i ciekawskie uszy. Ten sklep zielarski pozwoli na dyskretniejsze rozmowy - pomyślał krasnolud.
Dulgran po tym krótkim zastanowieniu ruszył w kierunku kamienicy i powoli otworzył drzwi.
 
HAMSTER jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-04-2024, 17:23   #4
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Po zewnętrznej nieciekawej fasadzie sklepu Dulgran spodziewał się równie nieciekawego środka. Wnętrze sklepu jednak miło go zaskoczyło. Chociaż pomieszczenie nie było zbyt duże, jednak schludne, czyste i praktycznie urządzone. W powietrzu unosił się przyjemny aromat ziół suszących się nad kominkiem Przy ścianach stały półki, szafki i regały, na których stały różne flaszki, fiolki, gliniane garnuszki, lub leżały niewielkie woreczki z niezidentyfikowaną zawartością. Centralną część sklepu zajmował kontuar, lekko przesunięty w głąb pomieszczenia.

Za kontuarem stał młody mężczyzna i obsługiwał właśnie klientkę w podeszłym wieku.
- Dwa razy dziennie proszę wcierać tą maść w bolące miejsca - powiedział sprzedawca
- A jeśli ból nie przejdzie? - zapytała staruszka
- Przejdzie, przejdzie - sprzedawca uśmiechał się do klientki - a jakby nie przechodziło, to proszę przyjść do mnie, przyrządzę mocniejszą maść. Jednak jestem pewien, że ta powinna pomóc. Pani Gertrudo, proszę pamiętać, żeby się ciepło się ubierać i nie przechładzać.
- Dziękuję ci bardzo Draven, dobry z ciebie chłopak. Pamiętam cię jak byłeś mały i wiecznie plątałeś się wokół swojej mamy. Alfive była wspaniałą kobietą. Miała piękne zielone oczy. Takie jak twoje.

W trakcie rozmowy sprzedawcy z klientką Dulgran rozglądał się dyskretnie po sklepie i podobało mu się to co widział. Ewidentnie sklep był prowadzony z dużą dbałością. Na koniec przyjrzał się baczniej sprzedawcy. Pomimo młodego wieku sprzedawcy widać było w nim pewność siebie znamionującą doświadczenie życiowe. Ubranie w odcieniach zieleni i brązów sugerowało, że bardziej lubił las niż miejskie mury.

Kiedy sędziwa klientka opuściła sklep, sprzedawca zwrócił się do Dulgrana
- Czym mogę służyć?
 

Ostatnio edytowane przez Zamir : 04-04-2024 o 17:26.
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-04-2024, 18:19   #5
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Kiedy mrok zaczął otulać Waterdeep, znudzeni strażnicy miejscy, pilnujący bramy południowej zaczęli ruszać się jakby trochę szybciej. Dwóch z nich ruszyło do strażnicy, aby opuścić na noc bramę. W momencie kiedy rozległ się pierwszy szczęk poruszającego się łańcucha, jeden ze strażników przy bramie zauważył zbliżającą się, ciemną, zakapturzoną postać.
— Stój! Kto idzie?!

Arre cieszył się, że udało mu się dotrzeć do miasta przed zamknięciem bram. Nie bał się spania na dworze, jako tropiciel był do tego przyzwyczajony. Jednak wizja wyciągnięcia się w wygodnym łóżku nęciła go zdecydowanie bardziej. Dotarcie do miasta właśnie o tej porze, kiedy strażnicy są już zmęczeni i mniej czujni, było mu na rękę. Półmrok pozwalał mu ukryć swoją twarz. Wolał przedostać się do miasta inkognito.

Na pytanie strażnika odpowiedział spokojnie.
— Zmęczony podróżny.
Strażnik zastanowił się - zatrzymanie bramy, sprawdzenie przybysza i ponowne opuszczanie bramy zajęłoby sporo czasu. Był już zmęczony staniem tyle czasu na tym posterunku i kusiła go wizja spędzenia czasu w tawernie przy kuflu zimnego piwa. Co mu szkodzi jeśli przepuści tego podróżnego bez sprawdzania? Nie wyglądał groźnie.
— Wchodź szybko, bo już zamykamy bramę!. Chyba, że chcesz spać na dworze.

Przechodząc pod bramą, Arre schylił się, jakby obawiał się, że zahaczy głową o bramę, co pozwoliło mu jeszcze bardziej ukryć swą twarz w kapturze. Z lewej strony zbliżał się kolejny strażnik. Arre odwrócił więc swoją głowę w prawo, jakby był zainteresowany czymś po tej stronie. Tak naprawdę było tam coś ciekawego. Przymocowana do ściany wisiała tablica ogłoszeń, a jej centralne miejsce zajmował list gończy z narysowaną jego podobizną. Arre naciągnął głębiej kaptur na głowę i stanowczym krokiem zanurzył się w gąszcz ulic Waterdeep, ciesząc się, że tak łatwo mu poszło.
 
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-04-2024, 06:18   #6
 
RamzesI's Avatar
 
Reputacja: 1 RamzesI nie jest za bardzo znany
Arre, samotna postać ubrana w kaptur na głowie, stała na skraju tętniącego nocnym życiem miasta Waterdeep. Ogarnął go zgiełk zatłoczonych ulic, gdy przyglądał się labiryntowi budynków i alejek przed sobą. Pomimo tego, że podczas swojego życia odwiedził wiele miast, było coś w wielkości Waterdeep, co sprawiło, że poczuł strach i niepewność. Rozważając swój następny ruch, wzrok Arre wędrował po wysokich wieżach i tętniących życiem targowiskach, które rozciągały się przed nim. Niezliczone możliwości kryją się w rozległym obszarze miasta, dając mu nadzieję na odnalezienie odpowiedzi, których tak bardzo szuka. Jednak pośród chaosu zatłoczonych ulic Arre poczuł się dziwnie samotny. Z ciężkim westchnieniem Arre zapiął pasy plecaka i wyruszył w samo serce miasta. Ulice tętniły życiem, powietrze wypełniały kuszące zapachem egzotyczne przyprawy i skwierczące uliczne jedzenie. Jednak pomimo tych wszystkich wspaniałości dostępnych w mieście, Arre nie mógł pozbyć się poczucia, że jest obserwowany. Każdy jego krok był ostrożny, jego zmysły były wyczulone na wszelkie oznaki niebezpieczeństwa. Kiedy Arre prześlizgiwał się labiryntem ulic, w jego umyśle kłębiły się myśli o zadaniu, które sprowadziło go do tego legendarnego miasta. W końcu wędrując tętniącymi życiem ulicami, Arre zauważył cichy zakątek miasta, pusta ciemna brukowana ulica wydawała się idealna, żeby znaleźć chwilę wytchnienia od chaosu miasta i zastanowić się co dalej. Ze zmęczonym westchnieniem Arre opadł na wyblakłą ławkę i pozwolił swoim myślom odpłynąć. Tak długo już podróżował, ciągle obawiając się o swoje życie, że dotarcie do mitycznego miasta Waterdeep w głębi duszy dało mu wielką radość jak i niepokój. Zamyślony Arre ledwo zauważył postać, która zbliżała się do niego w ciemnościach uliczki. Gdy postać się zbliżyła, jego dłoń instynktownie powędrowała do rękojeści miecza, a jego zmysły były w stanie najwyższej gotowości. Kiedy jednak postać wyszła z ciemności, serce Arrego zabiło mocniej.
„Arre?” – rozległ się znajomy głos, zabarwiony zarówno lękiem, jak i radością.
Oczy Arrego zmrużyły się, gdy przyjrzał się twarzy przed nim, a wspomnienia wspólnej przeszłości napływały jak fala. Była to jego była koleżanka, Lyra, o której myślał, że już na zawsze zniknęła z jego życia.
"Co Ty tutaj robisz?" – zapytał Arre niskim i ostrożnym głosem.
Wyraz twarzy Lyry był poważny, gdy podeszła bliżej, a jej oczy były śmiertelnie poważne. – Przyszłam cię ostrzec – powiedziała ledwie słyszalnym szeptem. „Wchodzisz w pułapkę”.
Serce Arrego przyspieszyło na jej słowa. "Pułapka?" – powtórzył niedowierzając. Lyra skinęła głową. – Wiedzą, że tu jesteś, Arre – powiedziała. – Obserwowali cię na każdym kroku.
W umyśle Arrego wirowały możliwości, gdy rozważał konsekwencje ostrzeżenia Lyry. Jeśli jego wrogowie rzeczywiście odkryli jego obecność w mieście, jego misja była poważnie zagrożona. Nim zdążył zadać jakieś pytanie Lyrze, zniknęła w ciemnych uliczach. Arre nie wiedział co dalej robić, był wykończony. W myślach złożył cichą przysięgę, że odłoży na bok swoje zmartwienia, przynajmniej na tę noc. Wstał z miejsca, czując, jak mięśnie protestują po całodziennym wysiłku, i udał się do oberży, aby zarezerwować pokój na wieczór. Karczmarz, tęgi mężczyzna o przyjaznym uśmiechu, ciepło przywitał Arrego, gdy ten podszedł do kontuaru. „Dobry wieczór, podróżniku” – powiedział głosem zabarwionym nutą ciekawości. "Co mogę dla ciebie zrobić?" Arre odwzajemnił uśmiech karczmarza zmęczonym skinieniem głowy. „Pokój na noc, jeśli łaska” – odpowiedział głosem zabarwionym zmęczeniem. – Gdzieś w cichym miejscu, jeśli je masz. Karczmarz skinął głową ze zrozumieniem i wręczył Arremu mały mosiężny klucz. – Oczywiście – powiedział, a jego spojrzenie wyrażało współczucie. „Wszystko, czego potrzebujesz, znajdziesz na górze, drugie drzwi po lewej stronie”. Z wdzięcznym skinieniem głowy Arre przyjął klucz i wspiął się po skrzypiących schodach do swojego pokoju. Pokój był oświetlony delikatnym blaskiem migoczącej świecy. Pod jedną ze ścian stało proste drewniane łóżko z zużytym, ale wygodnym materacem, a na małym biurku umieszczonym w rogu leżała kartka papieru. Dla Arrego było to idealne miejsce, w którym w końcu mógł stracić czujność i pozwolić sobie na odpoczynek. Gdy opadł na wytarty materac, Arre poczuł, jak napięcie opuszcza jego zmęczone kończyny. Wydarzenia dnia zdawały się znikać, gdy zamykał oczy i zapadał w delikatny sen. Przynajmniej tej nocy świat zewnętrzny mógł poczekać.
 
RamzesI jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-04-2024, 19:27   #7
 
HAMSTER's Avatar
 
Reputacja: 1 HAMSTER nie jest za bardzo znany
Cytat:
Napisał Zamir Zobacz post
Po zewnętrznej nieciekawej fasadzie sklepu Dulgran spodziewał się równie nieciekawego środka. Wnętrze sklepu jednak miło go zaskoczyło. Chociaż pomieszczenie nie było zbyt duże, jednak schludne, czyste i praktycznie urządzone. W powietrzu unosił się przyjemny aromat ziół suszących się nad kominkiem Przy ścianach stały półki, szafki i regały, na których stały różne flaszki, fiolki, gliniane garnuszki, lub leżały niewielkie woreczki z niezidentyfikowaną zawartością. Centralną część sklepu zajmował kontuar, lekko przesunięty w głąb pomieszczenia.

Za kontuarem stał młody mężczyzna i obsługiwał właśnie klientkę w podeszłym wieku.
- Dwa razy dziennie proszę wcierać tą maść w bolące miejsca - powiedział sprzedawca
- A jeśli ból nie przejdzie? - zapytała staruszka
- Przejdzie, przejdzie - sprzedawca uśmiechał się do klientki - a jakby nie przechodziło, to proszę przyjść do mnie, przyrządzę mocniejszą maść. Jednak jestem pewien, że ta powinna pomóc. Pani Gertrudo, proszę pamiętać, żeby się ciepło się ubierać i nie przechładzać.
- Dziękuję ci bardzo Draven, dobry z ciebie chłopak. Pamiętam cię jak byłeś mały i wiecznie plątałeś się wokół swojej mamy. Alfive była wspaniałą kobietą. Miała piękne zielone oczy. Takie jak twoje.

W trakcie rozmowy sprzedawcy z klientką Dulgran rozglądał się dyskretnie po sklepie i podobało mu się to co widział. Ewidentnie sklep był prowadzony z dużą dbałością. Na koniec przyjrzał się baczniej sprzedawcy. Pomimo młodego wieku sprzedawcy widać było w nim pewność siebie znamionującą doświadczenie życiowe. Ubranie w odcieniach zieleni i brązów sugerowało, że bardziej lubił las niż miejskie mury.

Kiedy sędziwa klientka opuściła sklep, sprzedawca zwrócił się do Dulgrana
- Czym mogę służyć?



Dulgran nigdy nie widział takiej ilości ziół na raz, a z każdą chwilą coraz to więcej zapachów pomieszanych ze sobą dochodziło do jego świadomości. Pamiętał, że jego mama dodawała zioła do pieczeni gdy robiła je w domu, albo do gulaszów. Jakoś one się nazywały, coś z rynkiem pamiętał, zrynek, marynek... nie pamiętał. Może zapyta się tego sprzedawcy... ale nie, bo wyjdzie na głupka i jeszcze niedoedukowanego. Zamaryn... ta zamarynuj to ty sobie mózg... no jakoś tak było... ale mniejsza z tym, nie po to tu przyszedł.
- Dzień dobry, jaki ogrom ziół tutaj Pan ma. Rozumiem, że to nie wszystkie zioła do jedzenia prawda? - odezwał się krasnolud.
Sprzedawca lekko uśmiechnął się, trochę jakby z politowaniem, ale wiedział, że mało kto zna się na tych roślinach tak jak on.
- To co widzisz tutaj to tylko część moich zasobów. Mam tutaj raczej te najbardziej potrzebne i najczęściej kupowane w mieście. Tak, nawet bym powiedział, że jakieś 90% z nich dalekie są od gastronomicznego użytku w potrawach. Z chęcią mogę zaoferować ci maść na usuwanie niechcianych pieprzyków z jaskółczego ziela lub na gojenie ran z żywokostu. Jeżeli byś też potrzebował coś na rozgrzanie się lub oczyszczeni organizmu polecam miłorząb dwuklapowy, albo jak niektórzy go nazywają ginkgo biloba. Kupcy z dalekiego wschodu od pewnego czasu zaopatrują mnie... - zaczął wymieniać sprzedawca swoje oferowane produkty.
- Wie Pan co, bardzo dziękuję na razie za tę ofertę. Nie do końca przyszedłem po nie... chociaż w sumie ostatnio mam jakieś takie kwasy w żołądku. Miałby Pan coś na to? - wysunął zapytanie młody Dulgran przechadzając się po sklepie i przyglądając się różnym ziołom, maściom czy fiolkom z płynną zawartością. - Albo nie. Może mi samo przejdzie, nie dziękuję. - machnął ręką i szybko wycofał tę myśl.
- Co zatem Cię sprowadza do mojego sklepu skoro nie zioła w sklepie zielarskim? - zainteresował się sprzedawca. Dulgran lekko się rozejrzał po sklepie czy nikogo nie ma i po upewnieniu się, że pytanie pozostanie wysłuchane tylko przez nich podszedł bliżej sprzedawcy.
- Czy mógłbym mi Pan coś powiedzieć na temat sklepu Riven Shield, tego obok? Wszyscy mieli takie dobre zdanie o tym sklepie, a teraz jak chce sprawdzić jego asortyment to pozamykani na 4 spusty. O co chodzi? A może się przenieśli gdzieś?
 
HAMSTER jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-04-2024, 20:29   #8
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Waterdeep pogrążało się w półmroku. Na ulicach zaczęły pojawiać się zapalone latarnie. W uśpionych wcześniej tawernach tętniło teraz życie. W oknach lśniło światło. Z otwartych drzwi dochodził hałas głośnych rozmów, a gdzieniegdzie było słychać muzykę. The Spouting Fish nie różniło się pod tym względem od innych tawern w okolicy.. Przechodniów przyciągał gwar i blask dobywający się z tawerny. Nikomu z przechodniów nie przyszło nawet do głowy, żeby spojrzeć na wyższe piętra. Było to na rękę postaci stojącej przy oknie w ciemnym pokoju, tak aby nikt z zewnątrz nie mógł jej zobaczyć. Sama niewidoczna, spoglądała na dół w kierunku ulicy.

Była to jedna z ulubionych kryjówek Zaji. Mały pokoik na poddaszu miał jedną zasadniczą zaletę, że można było z niego wyjść nie tylko na korytarz i schody na dół, ale również można było wyjść na dach, a z niego przejść dachami na kolejne budynki, by następnie zejść na dół w jakimś nie rzucającym się w oczy miejscu. Zaja miała kilka takich kryjówek. Swego czasu ojciec nauczył ją najlepiej jak mógł wszystkiego co mogła potrzebować w złodziejskim fachu. Potrafiła pojawiać się gdzie chciała i znikać kiedy chciała. Straż miejska nigdy jej nie złapała i przy jej umiejętnościach raczej jej to nie groziło. Jej niski wzrost, nawet jak na niziołka pozwalał jej przechodzić przez najmniejsze nawet okna.. Nie było też takiego zamka, którego jej małe zręczne palce, nie potrafiłyby otworzyć. Niestety jej doskonałe umiejętności często sprowadzały na nią kłopoty. Nie raz już musiała na jakiś czas zniknąć z oczu ludzi. Ukrywała się wtedy w miejscach takich jak te. Ten pokoik miała dzięki Janess Imristar, jej przyjaciółki z dzieciństwa. Lecz nie tylko dlatego mogla się tu ukrywać że jej przyjaciółka była właścicielką tawerny. Jannes bardzo wiele zawdzięczała Zaji, która już nie raz wyciągała ją z tarapatów. Podarowanie więc Zaji tego pokoiku było tylko bardzo drobną formą wdzięczności.

Zaja badawczo przyglądała się przechodniom, aby wychwycić ewentualną próbę jej śledzenia, czy szukania. Nie raz komendant straży wysyłał swoich ludzi w cywilnych ubraniach aby inwigilowali miejsca w których jakiś poszukiwany mógł się skryć. Zawsze jednak potrafiła ich rozpoznać pomimo przebrania. Jej ostatni skok był naprawdę brawurowy, jednak na jej nieszczęście okradziony szlachcic okazał się spokrewniony z kapitanem straży miejskiej. Który przyjął sobie za punkt honoru dopaść złodziejkę. Na wszelki wypadek więc ukryła się tutaj bacznie przyglądając się przechodniom, czy nie zauważy jakichś podejrzanych ludzi.

Stała już przy tym oknie dosyć długo i chciała już odejść, kiedy jeden z przechodniów przykuł jej uwagę. Znała tego mężczyznę. Ich drogi już kiedyś się przecięły. Był szeregowym członkiem tak zwanego stowarzyszenia "Dziewięciu Nieznanych". Tak zwanego, ponieważ była to tylko przykrywka gildii skrytobójców. Tylko niewielka grupa ludzi wiedziała o tym. Tak się składało, że Zaja była jedną z tych osób które wiedziały. Gildia skrytobójców i gildia złodziei starały nie wchodzić sobie w drogę. Niezbyt więc często dochodziło do kontaktów między członkami obu gildii. Zaja przyjrzała się dokładniej mężczyźnie. Przypomniała sobie jego ksywkę: “Szczurek”. Rzeczywiście jego twarz i cała postać bardzo przypominała tego gryzonia. Mężczyzna starał się nie rzucać w oczy innym przechodniom. Zachowywał się jakby kogoś śledził. Zaja przyjrzała się przechodniom w pewnym oddaleniu od Szczurka i zobaczyła zakapturzoną męską postać, która również starała nie rzucać się w oczy. Przez chwilę złodziejka toczyła ze sobą walkę. Zawodowa ciekawość wygrała z potrzebą ukrywania się. W jej świecie informacja była często cenniejsza niż złoto i dobrze było trzymać rękę na pulsie jeśli chodzi o różne rzeczy które działy się w mieście.

Ze swojego pokoju miała ukryte przejście na poddasze, a tam przez klapę przedostała się na dach. Kryjąc się cały czas w cieniu, przeskakując z dachu na dach, podążała za dwoma mężczyznami: śledzącym i śledzonym. W pewnym momencie człowiek w kapturze skręcił w opustoszałą boczną uliczkę. To był głupi ruch, pomyślała. Jeśli Szczurek ma go zabić, to teraz ma do tego najlepszą sposobność. Jednak nie skorzystał z tego. Zamiast tego nadal śledził zakapturzonego chowając się w najgłębszych cieniach. W uliczce doszło do spotkania mężczyzny z jakąś kobietą, po czym oboje rozeszli się, każde w swoją stronę. O co tu chodzi - pomyślała Zaja - nie dowiem się tego dopóki Szczurek siedzi mu na ogonie. Śledząc nadal mężczyzn, postanowiła wyprzedzić ich. Jednak tylko na tyle, żeby nie stracić ich z oczu. Jednocześnie rozglądała się, czy nie dostrzeże kogoś ze swojej gildii. Nie raz zdarzało się, że sobie pomagali. To było niepisane prawo w jej gildii. Kiedy któryś z członków gildii był w potrzebie zawsze mógł liczyć na pomoc innych. Już myślała, że nic z tego nie będzie, kiedy zobaczyła swojego kolegę Scribsona stojącego w zacienionej bramie jednego z domów. Szybko zeszła na dół i dołączyła do niego. Błyskawicznie wytłumaczyła mu czego potrzebuje. A potrzebowała, żeby Scribson zatrzymał Szczurka na tyle długo, żeby zgubił śledzonego mężczyznę.

Scribson bez zwłoki zabrał się do dzieła., Udało się go na tyle długo zatrzymać Szczurka, że zakapturzony mężczyzna zniknął w tłumie ludzi na najbliższym skrzyżowaniu. Podjęte przez niego próby odnalezienia zakapturzonej postaci spełzły jednak na niczym. Teraz Zaja podążała za nieznajomym, oglądając się czasami dyskretnie za siebie czy Szczurek przypadkiem nie depcze jej po piętach. W pewnym momencie mężczyzna w kapturze wszedł do oberży. Zaja nie znając planów mężczyzny Znalazła zaciemnione miejsce po przeciwnej stronie ulicy, tak aby mieć możliwość obserwowania wejścia do oberży, jak i okien za którymi kryły się pokoje gościnne wynajmowane przez oberżystę.

Cierpliwość jest pożądaną cechą u złodzieja. Zaja więc postanowiła zaczekać. NIe musiała czekać długo. Po niedługim czasie, w jednym z pomieszczeń pojawiło się drżące światło świeczki. Mężczyzna w pokoju nie zwrócił uwagi że zdejmując kaptur z głowy stoi pomiędzy świeczką a oknem. Jego twarzy nie było widać, jednak cień padający na okno podczas tej czynności zasugerował Zajji, że to właśnie ten pokój wynajął mężczyzna w kapturze. Zaja czekała nadal, nie chcąc sugerować się tym co zobaczyła. Chciała mieć pewność. Uzbroiła się w cierpliwość, i dopiero kilka godzin później nabrała przekonania że jej dedukcja była prawidłowa. W żadnym innym oknie nie zapaliło się światło. Również żadna postać podobna do nieznajomego nie wychodziła z oberży.

Złodziejka wiedziała, że z tyłu oberży jest możliwość wspięcia się na dach, a z niego, możliwość dostania się do okna nieznajomego. Niedługo potem, za pomocą złodziejskich narzędzi otworzyła okno. Cicho jak mysz wsunęła się do środka. Mężczyzna spał. na krześle obok łóżka spoczywały jego ubrania, w tym płaszcz z kapturem, które poznała bez trudu. To był ten sam płaszcz. Kim ten nieznajomy był, że naraził się Dziewięciu Nieznanym? W pokoju nie było żadnego światła. Zaji światło nie było potrzebne. Tej nocy księżyc był w pełni, a jego blask wypełniał pokój. Zaja rozejrzała się. Na stoliku przy drzwiach stał plecak nieznajomego. Obok niego stała sakiewka z pieniędzmi. Jakże łatwo byłoby ją teraz zabrać i wyjść. Niektórzy są naprawdę nieostrożni.

Przyjrzała się leżącemu mężczyźnie. Kształtne rysy twarzy i lekko wydłużone uszy zdradzały półelfa. W pewnej chwili mężczyzna poruszył się przez sen. Kosmyk jego blond włosów spoczywający na policzku przesunął się i Zaja zobaczyła szramę przecinającą jego przystojną twarz. Wstrzymała oddech. Znała tego półelfa. To znaczy nigdy się nie spotkali, jednak na każdym większym skrzyżowaniu widniał list gończy z jego podobizną. Wyznaczono za niego ładną sumkę. Jednak coś się tu nie zgadzało. Z listu gończego wiedziała, że jest oskarżony o morderstwo. Dlaczego skrytobójcy mieliby śledzić mordercę? Jeśli był z ich gildii, nie miałoby to sensu. Jeśli nie był od nich, czymś sobie u nich przeskrobał zabiliby go choćby w tym zaułku w którym spotkał się z tą kobietą. A to ci heca. I co miała z tym zrobić?
 

Ostatnio edytowane przez Zamir : 06-04-2024 o 05:12.
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-04-2024, 15:58   #9
 
Ziomm's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziomm nie jest za bardzo znany
Hmmm - mruknął Draven i dokładnie przyjrzał się krasnoludowi. Może potrzebuje uzbrojenia i dlatego pyta o ten sklep. Chociaż kto wie, ostatni goście którzy pytali o Riven Shild nie wyglądali zbyt przyjaźnie - pomyslal Draven.
- Aaa, Delborggan, to on prowadzi ten sklep - powiedzial smętnie Draven.
- Parę dni temu straż miejska wyprowadziła go ze sklepu w łańcuchach.
 
Ziomm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-04-2024, 17:29   #10
 
HAMSTER's Avatar
 
Reputacja: 1 HAMSTER nie jest za bardzo znany
Cytat:
Napisał Ziomm Zobacz post
Hmmm - mruknął Draven i dokładnie przyjrzał się krasnoludowi. Może potrzebuje uzbrojenia i dlatego pyta o ten sklep. Chociaż kto wie, ostatni goście którzy pytali o Riven Shild nie wyglądali zbyt przyjaźnie - pomyslal Draven.
- Aaa, Delborggan, to on prowadzi ten sklep - powiedzial smętnie Draven.
- Parę dni temu straż miejska wyprowadziła go ze sklepu w łańcuchach.



- Czy wiadomo za co został zakuty? Czy coś złego zrobił? - Dulgran zaczął się zastanawiać czy jego zadanie będzie jakkolwiek wykonalne skoro sklep zamknięty, a właściciel w lochach. - A może jeszcze ktoś inny współpracował z tym.. Delborgganem? Może ktoś inny mógłby pokazać mi zasoby sklepu?
 
HAMSTER jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172