Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-08-2023, 08:28   #1
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Tajemnicza wyspa [Dungeon world]

Szum fal kołysał do snu. Poranne słońce miło grzało, a gdzieś z daleka dochodziło nienachalne skrzeczenie mew. Barbarzyńca odwrócił się na bok czując jak smukła dłoń syreny sunie mu nogawką. Czuł muśnięcia paznokci na kolanie… udzie…

*

Ale nie zacznijmy od początku.
Dwa tygodnie wcześniej stali przy burcie obserwując płomienie trawiące miasto. Czarne sylwetki demonów przemykały wśród płonących budynków polując na nielicznych pechowców, jacy do tej pory przeżyli.
Ich statek nie był jedynym, który wyruszył w morze z tym co w krótkim czasie udało się załadować. Większość zapewne nie miała nawet zapasów. “Słoneczny promień” szczęśliwie miał trochę zapasów, z naciskiem na trochę. Przy standartowej załodze pewnie starczyło by do najbliżeszego porty… ale poza załaogą na pokładzie znajdowali się uchodźcy. Kapitan Lewis zabrał każdego kto zdążył dostać się na pokład, choć pierwszy oficer doradzał wcześniejsze odbicie. A skoro jesteśmy przy pierwszym oficerze… cóż był on przedsiębiorczym człowiekiem. Nawet w tak niekomfortowej sytuacji znalazł dobre strony. Zdecydował się na awans. Rankiem dnia kolejnego okazało się, iż kapitan zaginął, podobnie jak grupa marynarzy. Funkcje zaginionego przejął pierwszy oficer Mendoza. Rzecz jasna tak nagły awans spowodował olbrzymie koszty do pokrycie których zobowiązał uchodźców z wcale niemałym dobytkiem. Za jednym zamachem postanowiono też rozwiązać problem zbyt skromnych zapasów. Uwolnieni od bogactw uchodźcy mieli popłynąć wpław w dalszą drogę. I tu niestety ambicje nowego kapitana zderzyły się z jego możliwościami. Nie wszyscy uchodźcy postanowili potulnie oddać dobytek i zażyć kąpieli. Piątka z nich dokonała reasumpcji głosowania w sprawie kapitanowania.
Wiwatom i radości nie było końca… przez jakiś dzień. Po tym okazało się, iż żaden z obecnych na statku nie miał najmniejszego epizodu marynistycznego w swym życiu. Kierowanie statkiem okazało się trudniejsze niż powożenie furą z sianem. Przez prawie dwa tygodnie płynęli zdani na łaskę wiatru i prądów morskich. Aż ktoś w końcu powiedział:
- Mamy szczęście że nie ma burzy…

*

- JEAHAEAAAAAA!!!!
Nieludzki ryk odbił się echem na całej plaży płosząc mewy.
Leżący jeszcze chwilę temu bez sił na piasku zerwali się na równe nogi szukając odruchowo broni. Ich oczom ukazał się niecodzienny widok, straszliwy barbarzyńca skakał na jednej nodze i podrygiwał drugą usiłując coś wytrząsnąć z nogawki. W końcu wypadło i potoczyło się po piasku. Pomachawszy chwilę odnóżami mały krab stanął na nogach. Na jednej ze szczypiec połyskiwała krew, zdawał się patrzeć wyzywająco na rosłego osobnika.

Poza mierzącymi się wzrokiem barbarzyńcą i małym krabem pozostali dostrzegli, iż znajdują się na piaszczystej plaży, od linii wody do pierwszych zarośli mieli jakieś dwadzieścia metrów. Ponad zarośla wystawały palmy. Najprawdziwsze plamy, co nie było dużym zaskoczeniem, widać zniosło ich bardziej na południe niż się spodziewali. Ponad palmami górowała skalna ściana, wysoka na jakieś pięćdziesiąt metrów, ciągnęła się w prawo i w lewo tak daleko jak sięgali wzrokiem.
Z lewej strony mieli rzut kamieniem do kupy skał ciągnących się z lasku aż do wody, pryzma odłamków skalnych była na tyle wysoka, że nie widzieli co było za nią. Z prawej strony zaś plaża ciągnęła się spory kawał, aż zniknęła łukiem za drzewami.

Wokoło leżały kawałki wraku, parę skrzynek, jakieś przemoczone worki…


Dziwnym trafem z leżących tu resztek skompletujecie sprzęt, który macie w kartach

a tu ręcznie robiona mapka
https://docs.google.com/drawings/d/1...it?usp=sharing
Te szare kropki to Wy, krab był zbyt mały wiec zrobiłem mu zooma


 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-08-2023, 12:25   #2
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Shiro z trudem podparł się rękami i podciągnął pod siebie nogi. Woda wysysała siły, a zmęczenie i skwar lejący się z nieba otępiały umysł.
- Ofuro-wa ten-ni noboru kokochi – wymamrotał pod nosem, próbując wyostrzyć wzrok, na kałuży powoli zbierającej się pod nim. Namoknięte ubranie ważyło swoje, nawet nie licząc zbroi łuskowej… Cholera wie jakim cudem nie utonął w całym tym rynsztunku… - Weź kąpiel, a poczujesz się jak w niebie… - przetłumaczył odruchowo, dźwigając się powoli do góry. - Wielkie mądrości Rau…- Splunął gęstą od piasku śliną.

Tak długo ojciec wbijał mu do głowy rózgą te mądrości, że teraz wracają w najmniej spodziewanych chwilach… Ojciec… Ta myśl rozbłysła nu w głowie niczym magiczne ognie na nowy rok. Poderwał się na równe nogi, nie bacząc na zmęczenie i ciężar odzienia. Zaczął panicznie rozglądać się dookoła… Nagle jego wzrok zatrzymał się na długiej rękojeści wystającej z piasku. W kilku skokach dotarł do niej, złapał za drzewce i jednym szarpnięciem wyrwał spod sypkiego piasku swoją naginatę, rozsypując wokół pióropusz piasku. W świetle słońca zabłyszczało ostrze. Było pokaźne, o jednostronnej krawędzi, bardziej przypominało długi berdysz aniżeli włócznie. Jednak stal, z jakiej była wykuta broń, sprawiała że była niezwykle lekka. Wojownik odruchowo zakręcił młynka bronią, która zafurkotała w charakterystyczny sposób, nim oparła się drzewcem o ziemię, a wojownik widocznie odetchnął z ulgą. Odziany był w emaliowaną na zielono zbroję łuskową, zdobne naramienniki przypominały głowy smoków, zaś pas zapewne miał być lwią paszczą. Zdobienia jednak utraciły swój pierwotny wygląd. Smoki miały powgniatane kryzy, jednemu brakowało oka, drugi utracił przedni ząb, Zaś emalia wytarta z pasa utrudniała rozpoznanie czym była pierwotnie bestia. Nie martwił się jednak zbroją, która pewno wkrótce zacznie rdzewieć jak szalona od tej całej słonej wody. To utrata rodowej broni była by gwoździem do trumny jego i tak nadszarpniętego całą tą wyprawą honoru.

Shiro był zręcznym wojownikiem i dał się poznać jako osoba przepełniona zarówno szaloną odwagą jak i przerośniętym poczuciem honoru. Gdyby nie umiejętności walki zapewne dawno skończyłby swój awanturniczy tryb życia, a tak pcha się z awantury w awanturę…

Elf potoczył po zebranych przeciągłym spojrzeniem, zbierali się powoli, wszystkich pamiętał jeszcze z karczmy. Wszyscy wyglądali kiepsko, dużo gorzej, jak jeszcze parę dni temu, gdy opuszczali płonące miasto. Dłużej zatrzymał wzrok na barbarzyńcy. Ten drab wyniósł go z tej przeklętej potyczki i winien mu był własne życie. Teraz uczepił się go jakiś krab, ale nie wyglądał na szczególnie groźnego. Więc elf go zignorował. Wpiął w uchwyt na plecach swoją broń i ruszył powoli w kierunku zwaliska połamanych desek, spod których wystawał kawałek skórzanej sakwy. Uniósł z trudem połamane szczapy, trzymające się w kupie chyba tylko na złość światu i wyciągnął znalezisko. Nie była to jego sakwa, ale garść sucharów, opatrunki i zioła lecznicze popularne na pustyni były zacnym znaleziskiem. Tymbardziej, że sakwa była zamknięta i woda nie dostała się do środka. Przerzucił więc sakwę przez ramię, stwierdzając, że jest trochę zbyt długa, ale poprawi to przy pierwszej okazji.

Odwrócił się w kierunku pozostałych członków ekspedycji i powiedział.

- Czy wszyscy są cali?
 
Fenrir__ jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-08-2023, 14:35   #3
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Barbarzyńcę obudził ból... w kroczu! Poczuł jakby ktoś go kastrował. Zawył wściekle zrywając się na równe nogi. Wroga nie widział, ale go czuł. Jakieś cholerstwo wlazło mu w spodnie i uczepiło się akurat tam! Wielkolud zaczął podskakiwać niczym błazen i trząść portkami, próbując za wszelką cenę pozbyć się intruza. Po chwili z nogawki wypadło to parszywe coś! Cholerny, mały krab! Nędzna, niższa forma wegetacji. Wegetacji, którą za chwilę miało zakończyć cięcie potężnego dwuręcznego miecza, który jakiś cudem nadal znajdował się na plecach mężczyzny. Barbarzyńca szybkim ruchem ręki chwycił oręż i uniósł nad głowę. Jego wzrok utkwił w małej, bezmyślnej i tak na prawdę bezbronnej istocie, która za moment miała pożegnać się z tym światem. Dłoń dzierżąca miecz zastygła na moment w powietrzu, a potem powoli spłynęła na dół opuszczając potężne ostrze.
- Zjeżdżaj stąd kreaturo zanim się rozmyślę - warknął barbarzyńca, umieszczając miecz z powrotem na plecach. Ból powoli ustawał, a on nie był złym człowiekiem. Gwałtownym tak, ale nie podłym. Taki typ, o którym mówią, że muchy by nie skrzywdził. No więc tym bardziej kraba. Lepiej zachować siły i gniew na prawdziwych wrogów.

Barbarzyńca rozejrzał się po okolicy. O dziwo ocalał cały jego dobytek. To znaczy miecz i kilka drobiazgów jakie zwykle nosili przy sobie awanturnicy jego pokroju. Nie miał nic po za tym. Chyba. Bo tak na prawdę to pamiętał tylko kilka ostatnich dni i w sumie to mógł być wielkim bogaczem, z ogromnymi włościami, magnatem albo nawet i królem... No dobra, biorąc pod uwagę jego wygląd, zapewne był po prostu jakimś zwykłym najemnikiem. Zresztą mniejsza z tym. Istotne było, że gdzieś tam, na innym lądzie rozszalała się plaga demonów, przed którą on i jego towarzysze uciekli na tą zapomnianą przez bogów wyspę. O ile oczywiście była to wyspa, bo przecież mogło to też być wybrzeże jakiegoś większego lądu.

Wojownik spojrzał po pozostałych. Zdążył ich poznać w czasie lub bezpośrednio przed rejsem.
Shiro - elfi wojownik. Jego brat krwi. Pomimo niezbyt przyjemnego początku znajomości, kilka chwil później walczyli ramię w ramię przeciwko siłom nieczystym. To wystarczyło by powstała miedzy nimi nierozerwalna więź. Barbarzyńca uratował w tej walce elfowi życie, jednak wiedział, że gdyby role się odwróciły elf zrobiłby to samo.
Aldan - również elf, czarodziej. Dziwny i niezrozumiały jegomość. Ciężko było nadążyć za jego metodami. Barbarzyńca nigdy nie przepadał za magami. A przynajmniej tak mu się wydawało, bo przecież nie pamiętał nawet własnego imienia.
Dellbur - kolejny elf, łowca. Niby dobry wojownik i zacny towarzysz. Jednak wydawało się, że ma jakieś powinowactwo do ładowania się w kłopoty. Najwyżej trzeba będzie go z nich wyciągać.
Dunwick - ludzki bard. Wyglądał na pierdołę, w dodatku niezbyt rozgarniętego. Ale co trzeba mu było przyznać, zawsze potrafił zabawić towarzystwo. Jak nie pieśnią to głupią miną, dowcipem albo jakąś zabawną grą.

Babrarzyńca odprowadził wzrokiem oddalającego się kraba, a potem zwrócił się do towarzyszy:
- Co teraz panowie? Wypadałoby poszukać jakiejś ludzkiej osady. Albo elfiej...
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Ostatnio edytowane przez Pliman : 02-08-2023 o 14:40.
Pliman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-08-2023, 15:31   #4
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Aldan usiadł na piasku, nie do końca wierząc, że jednak udało mu się dotrzeć do lądu, na dodatek cało i zdrowo, choć zdecydowanie nie suchą nogą, jako że przemoczony byl do suchej nitki.
Po chwili rozejrzał się dokoła by sprawdzić, kto jeszcze zdołał wydostać się z morskich odmętów, które połknęły pokaźnych rozmiarów statek.
Ktoś miał szczęście. A nawet paru ktosiów. Pięć osób - wojownik, łowca, bard, barbarzyńca. No i czarodziej...
Pokręcił głową w niemym zdziwieniu, zaskoczony tym, że los okazał się szczęśliwy dla wszystkich, którzy najpierw stawiali czoło demonom, a potem - samozwańczemu kapitanowi przeciekającej łajby.

Potrząsnął głową, by pozbyć się resztek oszołomienia, a potem wstał, by sprawdzić, jakież to pożyteczne rzeczy wyrzuciły na brzeg morskie fale. Znaczną część jego dobytku pochlonęło morze, ale najważniejszą rzecz, księgę zaklęć, miał ze sobą, a nasycone magią strony oparły się morskiej wodzie.

Był elfem - wysokim i szczupłym, o opalonej twarzy i nawiedzonych oczach, które sugerowały, iż ich właściciel widział rzeczy niedostępne zwykłym śmiertelnikom.
Ciemne włosy, zwykle ułożone w stylową fryzurę, zdecydowanie straciły fason i prosiły o ponowne ułożenie, a przemoczone dziwne szaty kleiły się do kryjącej się pod nimi skórzni.

Wędrówka po plaży nie przyniosła zbyt wielu sukcesów i Aldan wrócił do kompanów bogatszy o solidny kij, mogący stanowić zarówno podporę w podróżny jak i pomoc w walce, oraz o miksturę leczniczą, którą czarodziej zauważył tylko dzięki temu, że odbił się w niej promień słońca.

- Trzeba się stąd zabiera - zgodził się z barbarzyńcą. - Zobaczmy, co się kryje za tymi skalnymi odłamkami - zaproponował.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-08-2023, 22:34   #5
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Jakiś nieludzki ryk wybudził elfa ze snu. Od razu zerwał się na równe nogi i zaczął rozglądać. Był na plaży, a wściekłe wycie pochodziło od Barbarzyńcy, który jakby tańczył na piasku i łapał się za kroczę. Wzrok Debllura szybko powędrował dalej i zauważył dwóch pobratymców. Jeden w pełnej zbroi grzebał w jakiejś sakwie, a drugi spacerował po plaży, ale nie oddalał się zbyt daleko. Był też Bard, który wyglądał jakby już układał tekst do nowej pieśni o rozbitkach.

W końcu dostrzegł też parę skrzyń. Szybko więc ruszył do nich i tak w pierwszej znalazł suche ubranie w odcieniach zieleni i brązu oraz skórznię, która byłaby świetnym pancerzem. Przebrał się ze swoich całkowicie przemoczonych ubrań i trzymając buty w górze, przemknął do kolejnej cudem ocalałej skrzyni. Tam z rzeczy, które go interesowały znalazł kilka racji żywnościowych, sprzęt awanturniczy oraz całkiem niezłą włócznię (to była specyficzna podłużna skrzynia). Zdołał otworzyć jeszcze jeden kufer, którego zawartość niezmiernie go ucieszyła. Prędko wyciągnął łuk myśliwski i całkiem sporo strzał. Wszystko sprawnie przymocował do nowych ciuchów i podszedł bliżej do reszty grupy. Patrzył też gdzie poszedł wojowniczy krab, bo nie chciał aby i jego krocze spotkał los Barbarzyńcy.

Usłyszał co do powiedzenia mieli jego nowi towarzysze. Całkiem niespójne wypowiedzi postarał się ubrać w całość.
-Ja jestem cały.- powiedział, zwracając się do Shiro i kontynuował. - Śladów osady to tu nie widzę, także przyjdzie nam zapewne długo szukać. Jak ktoś ma pomysł jak zajrzeć za te skały to śmiało, ja się już przebrałem i nie zamierzam znów przepływać wokół nich. Ale tam nie widać końca plaży, a że zaraz tu są drzewa, to jesteśmy prawie jak w lesie nie? Chodźmy więc tam!- krzyknął wystawiając rękę w prawo (stojąc tyłem do wody).
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-08-2023, 18:16   #6
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
I po cholerę mu było wyruszać za morze?

Pierwsze co zrobił jak się ocknął, to wypluł pokaźną ilość piachu. Żył. Leżał na piasku, gdzieś w tyle przewalały się fale przyboju. Mogło być gorzej. Przewrócił się na plecy, wstał. Pochwa z rapierem niemalże ponownie sprowadziła do ziemi. Uporządkował niegrzeczną broń.

Przejechał palcami po włosach, powodując kaskadę piachu. Dopiero teraz spostrzegł resztę, nie był sam. I że czekali właśnie na niego. Znał ich, razem ładowali się na statek.

Dunwick był bardem (nie mylić z byle minstrelem!), reszta zdążyła go już poznać poznać przeprawy przez morze. Grał na mandolinie i snuł opowieści o dawnych herosach i bohaterach. I był mieszczuchem, najlepiej czującym się w tłumie gotowym mu zapłacić za występ.

- Coś przegapiłem? A tak, jasne, idziemy - z uśmiechem wskazał ogólnie na drzewa skały - to całe morze już mi zbrzydło.

Dunwick pierwszy raz był w takiej dziczy. Ale hej, przecież gorzej już nie będzie. Częściowo ignorując zebranych pozbierał szybko wyrzucone na brzeg rzeczy, była nawet jego mandolina - nawoskowany worek na szczęście nie przeciekł.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-08-2023, 09:05   #7
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Aldan nie czekając na resztę zaczął włazić na chropowate skały. Po dłuższej chwili dotarł do szczytu.
- I co, jest osada? - zapytał z dołu barbarzyńca.
- Nie, ale też jest zajebiście - odparł mag. Jego oczom ukazała się niewielka zatoka, wcinała się w ląd i znikała pod skalną ścianą. Ktoś uparty i nie lękający się zamoczenia mógł tamtędy wejść do sporej jaskini. Być może prowadziła na drugą stronę skalnej ściany, a być może w jakieś piekielne czeluści.
Zatoka miała może ze czterdzieści metrów szerokości, co do głębokości trudno było stwierdzić. Na drugim brzegu Aldan zobaczył rodziców niedawnego prześladowcy barbarzyńskich jajek. Dwa kraby wielkości wołów spożywały posiłek. Główne danie wyglądało znajomo, jaskrawe strzępy odzienia przywodziły na myśł poznanego na statku sprzedawcę używanych karet, niejakiego Hobsa. Jasnym się stało, że obietnice znalezienia niedrogiej karety stały się nieaktualne. Tak coś w głębi duszy mówiło magowi, że ów osobnik może nie być do końca tak słowny jak wszystkich wokoło zapewniał.
Wokoło miejsca posiłku walały się resztki statku wyrzucone przez fale. Być może dałoby się znaleźć coś przydatnego, ale było by to jawnym wpraszaniem się na obiad u krabów.


Przeprawa na drugi brzeg to Igranie z niebezpieczeństwem.

A ta scena idealnie tu pasuje
https://www.youtube.com/watch?v=bes9xCrH1iU


 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-08-2023, 10:39   #8
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Aldan przez moment przyglądał się rozciągającemu w dole widokowi, potem odwrócił się i spojrzał na kompanów.

- Zatoczka, jaskinia, resztki statku - poinformował. - No i dwa kraby - dodał. - Większe od ciebie - przekazał kolejną informację, spoglądając na Bezimiennego. - Mieliśmy szczęście, że wylądowaliśmy tu, a nie tam, bo one właśnie konsumują resztki jakiegoś nieszczęśnika. Zdaje mi się, że to był Hobs, ten od karet.

Wśród resztek statku mogły się kryć rozmaite pożyteczne rzeczy, ale tamte skorupiaki były nieco zbyt duże, jak na jego gust.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-08-2023, 13:35   #9
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Takim krabem to by się porządnie najadł - pomyślał barbarzyńca. Ale po chwili przypomniał sobie ból jaki sprawił mu krab w wersji miniaturowej. Więc może lepiej było dać sobie spokój...

Hobs. To był jakiś handlarz. Ale nie oferował żadnej broni, jadła ani napitku, więc jakoś szczególnie nie zapadł barbarzyńcy w pamięć. Z tego co mówił czarownik wynikało, że miał mniej szczęścia. W sumie niewielka strata...

- To może pójdźmy wzdłuż plaży? - zaproponował pytająco barbarzyńca - przy okazji poszukamy żółwich jaj, bo przydałoby się coś zjeść.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-08-2023, 16:43   #10
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Krab większy niż Barbi, ciekawe czy i tutaj się gdzieś nie ukrywają w piasku - pomyślał Debllur, ale po chwili zreflektował się, że miejsce w którym by się schowały to byłaby wydma. Rozejrzał się za takowymi.

Nie mógł za bardzo przypomnieć sobie tego całego Hobsa, ale to pewnie dlatego, że nigdy nie potrzebował karety (no chyba, że akurat grał w kości). Zresztą jakie to miało teraz znaczenie. Elf usiłował sobie przypomnieć czy słyszał od kogokolwiek czy krab ma jakieś punkty na ciele, które zostałyby przebite przez zwykłe strzały, ale nic mu do głowy nie przychodziło w tej chwili.
- To co, może pójdziemy jednak wzdłuż plaży jak mówiłem? Chyba, że któryś z Was zna słaby punkt kraba, taki gdzie moje strzały dadzą radę jakoś go zranić, to możemy rozważyć opcję ataku. Na pewno byśmy się najedli do syta!
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172