Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2018, 23:42   #91
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Step Res Horab nie oferował żadnego schronienia. Pościg zaś miał tę przewagę, że strażnicy szejka nie wieźli ze sobą skatowanych kobiet, które obciążały wierzchowce i utrudniały pełen galop. O cwale nie wspominając. Mimo więc dość dużej odległości od bram Yarakanu, Ianvs miał obawy, czy pościg nie dogna ich przed nastaniem ciemności. Nie miał a to wątpliwości co do jednego. Że nie zostawi Zahiji. I że nadal mają do dyspozycji moc potężnego czarownika. Choć na wspomnienie bólu tętniącego pod czaszką, gdy zimne i lepkie jak glizdy słowa inkantacji opuszczały jego usta, uznał, że wolałby ograniczyć tę pomoc do prostych sztuczek...

- Jest z nami ktoś, kogo duchy będą się bać - powiedział spokojnie Ianvs - Ale pościg o tym nie wie.

Czarowniku, jeśli jeźdźcy szejka będą blisko po zmroku... spraw by usłyszeli takie zawodzenie w ciemnościach, by tylko o powrocie myśleli. Tymczasem pilnuj, żeby jej duch nie opuścił ciała...
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 18-10-2018, 08:47   #92
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Wiedźma musi przeżyć, Twoja w tym głowa – Saadi zganił Ianusa. – Nie wiem czemu tak Ci zależy na jej życiu. W każdym razie ja mam wobec niej poważne plany, a do ich realizacji musi być żywa. Znów masz dużo sił i energii toś chętny do czarowania, co? Mamy wspólnotę interesów, więc jak dojdzie do czegoś, to trzymaj się mocno i nie stawiaj oporu.

Uciekinierzy odbili na wschód, jednak wciąż przybliżając się do odległej linii górskich szczytów. Przejechali nie więcej niż cztery ligi [niecałe 20 km], jadąc na zmianę kłusem i stępa, gdy dotarli do suchego koryta jakiegoś potoku. Zagłębienie wypełnione kamieniami biegło z północy na południowy wschód, ginąc gdzieś w trawach.

Takie ukształtowanie terenu, z punktu widzenia uciekających było nad wyraz korzystne. Jadąc korytem można było nie pozostawiać śladów i w ten sposób zmylić pościg. Szczególnie w sytuacji, gdyby pojechało się w zupełnie inną stronę, niż ścigający się spodziewali lub uciekinierzy rozdzieliliby się…

Słońce wolno zmierzało na nocny spoczynek, ubierając step w pomarańczową szatę. Do zapadnięcia całkowitych ciemności pozostało jednak jeszcze trochę czasu. Choć nie było tego widać, pościg nie obciążony rannymi musiał zbliżyć się znacznie i szybko trzeba było podjąć decyzję co dalej.

- Gmiqdif leży dalej na wschód, nad kolejną spływającą z gór rzeczką - wyjaśnił Rami ibn Hassan. – Tym korytem tam nie dotrzemy, trzeba dalej w step jechać. Boję się, że nas dościgną…


Livia i Torstig wrócili na trakt. Dalej nie mieli pomysłu, gdzie i w jaki sposób szukać zbiegłego złodzieja. Znali tylko przybliżony kierunek, w którym się udał, więc jechali. Poruszanie się po wyznaczonej drodze miało kilka zalet. Jechało się szybciej niż po trawiastych wertepach, można było napotkać kogoś podróżującego i zamienić parę słów, a miejsca wyznaczone pod obozowiska zapewniały nieco komfortu i bezpieczeństwa. Ale czy były to zalety dla uciekającego z miasta złodzieja?

Pod wieczór dwójka jeźdźców usłyszała gwar głosów i poczuła zapach dymu. Zbliżali się do obozowiska, w którym ktoś już przebywał. Słychać było rusanamańską mowę, rżenie zwierząt i szczekanie psa. Ktoś pobrzękiwał na tamburynie. Za niewysokim, kamiennym murkiem, którym otoczony był plac i wiata płonęło ognisko. Wokół niego siedziało kilku mężczyzn zajętych spożywaniem posiłku. Dwie kobiety w hidżabach krzątały się wokoło.

- Saalam – usłyszeli pozdrowienie, gdy zbliżyli się do obozowiska. – Mówią Prorocy, że nie godzi się nie poczęstować posiłkiem podróżnego, a Fahim błogosławi tym, którzy tak czynią. Zapraszamy do nas na wieczerzę.
 
xeper jest offline  
Stary 18-10-2018, 09:37   #93
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

- Saalam - odpowiedziała w pozdrowieniu Kibria, podprowadzając plujkę i każąc wielbłądowi położyć się by mogła zejść. - Będziemy wdzięczni za wspólny odpoczynek i kompanie w tą mroczną noc. -Ściągnęła swój plecak i witając się uprzejmie z resztą grupy zasiadła przy ognisku.
- Nazywam się Kibria a ten staruszek to Torstig. Podróżujemy do Res Horab szukamy przyjaciela, który wyruszył wcześniej. - Powiedziała starając się opatrzeć ukradkiem podróżnych żeby mogła poznać z kim ma doczynienia.
 
Obca jest offline  
Stary 18-10-2018, 18:36   #94
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sytuacja była nienajlepsza.
Co prawda pościg jeszcze ich nie dopadł, ale wielce było prawdopodobne, iż nastąpi to zanim słońce zajdzie. A wtedy mogło być już za późno na jakiekolwiek działania - prócz podjęcia walki, z góry skazanej na niepowodzenie.

- Jedźmy tym potokiem - powiedział Cedmon - dopóki nie zapadnie zmrok. Potem skręcimy na wschód.
- Mam jeszcze jeden pomysł..
. - dodał. - Powinniśmy podpalić step. To ich powinno powstrzymać.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-10-2018, 15:07   #95
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Podpalić... Bezkresne przestrzenie suchych traw i stepowych krzewów powinny w mgnieniu oka zająć się płomieniami, a powstała pożoga napewno nie ułatwi pościgu szejkowej straży.

- Poczynaj Cedmon - rzucił do Gmanagha - To chyba nasza jedyna szansa. A jeśli fortuna nam sprzyjać będzie, to w kłębach dymów mogą zgubić trop...

Uwagę czarownika przyjął ze spokojem, bo i po prawdzie po jego myśli była. Jakiekolwiek były zamiary Saadiego wobec wiedźmy, potrzebował jej żywej. Co czyniło z nich sojuszników w większym niż nawet dotychczas stopniu. A bogowie pokażą ile ten sojusz wart się okaże gdy wszystko to się skończy...
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 20-10-2018, 09:59   #96
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Skoro tylko Torstig zgramolił się z grzbietu osiołka ruszył by napić się podanej wody. Pił łapczywie a gdy ukoił pragnienie napełnił od razu bukłak do pełna. Chwilowo nie odzywał się korzystając z chwili odpoczynku.
 
Avitto jest offline  
Stary 22-10-2018, 12:13   #97
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Przy gotowanym mięsie z dżerenia i plackach upieczonych na gorących kamieniach, czas mijał szybko. Rozmowa jaką dwójka ścigających Osama prowadziła z kupcami oscylowała wokół różnych tematów, mimo że Kibria starała się za wszelką cenę dowiedzieć czegoś o złodzieju. Kupiec Hassan, dowodzący grupa w iście rusanamańskim stylu opowiadał o swojej rodzinie, pracy, drodze w góry, znajomych łowcach, kopalniach i samym Res Horab, tylko półsłówkami i niedopowiedzeniami sugerując, że wie coś o samotnym jeźdźcu oddalającym się od Yarakanu.

I w rzeczy samej, w końcu Hassan oznajmił, że mijali pewnego człowieka, jadącego na zmęczonym koniu, który zupełnie nie był zainteresowany wymianą wiadomości, ani nawet nie skusił się na wspólny posiłek, jaki Hassan mu zaproponował. Niestety kupiec nie był w stanie określić jego wyglądu, gdyż człowiek ów, co dziwne nie pokazał swojej twarzy i mimo dobrej pogody, cały czas osłaniał twarz.

- Pytałem gdzie zdąża, wskazał tylko na góry i pojechał dalej – opowiadał kupiec. – Ale to nie koniec spotkań ciekawych ludzi. Daleko w stepie widzieliśmy dwójkę czarno odzianych jeźdźców. Nawet nie zbliżyli się do karawany, nie zareagowali na nas. Jak na mój gust jechali w stronę starego Al’Khariq. Dżiny tylko wiedzą po co. Przecież tam nic, poza kupą kamieni nie ma.


Cedmon w pośpiechu ciął wyciągnięte z juków liny na krótsze kawałki. Fahd i Rami wiązali pościnane trawska w snopki, a Ianus sprawował pieczę nad kobietami. Daleko za nimi, jednak nie tak daleko jakby chcieli widzieli chmurę pyłu wzniecaną przez pościg. Bogowie jakby przychylnie patrzyli na uciekinierów z Yarakanu, bo wiatr wiał dokładnie w stronę ścigających. Istniała spora szansa, że kurtyna dymu i ognia odetnie awanturników od pościgu, a jeśli nie, to przynajmniej spowolni gwardzistów szejka.

Cedmon skrzesał ogień. Wiązki suchej trawy zajęły się natychmiast, trzaskając i tworząc kłęby jasnego dymu. Thoer wraz z Zahiją i Enki ruszyli korytem potoku, a pozostała trójka rozjechała się, za wierzchowcami ciągnąc ogniste warkocze. Wystraszone konie były ciężkie do opanowania, ale akurat wszyscy trzej jadący na nich mężczyźni okazali się dobrymi jeźdźcami. Fahd pojechał na północ, Rami skierował się na południe, a Cedmon wybrał najtrudniejszy kierunek, galopując nieco na skos, naprzeciw ścigającym.

Nie padało od wielu dni. Trawa i zarośla były suche. Stanowiły doskonałą pożywkę dla ognia i już po chwili na stepie pojawiło się kilka, kilkanaście a w końcu kilkadziesiąt zarzewi ognia. Podmuchy wiatru nie były zbyt silne, ale wystarczające by rozniecać płomienie. Jeźdźcy galopowali ile sił, wciąż wzniecając nowe ogniska pożaru, a za nimi ciągnęły się pomarańczowe, dymiące linie zamieniające się z wolna w jeziora ognia.

Wyglądało na to, że osiągnęli zamierzony cel. Jednak tak naprawdę miało się to okazać następnego dnia. Gdy zapadał zmrok, Accipiter i jego dwie ranne towarzyszki byli już daleko w stepie za bezimiennym potokiem. Prowadzeni przez Ramiego, Cedmon i Fahd na okopconych koniach dołączyli do nich.

- Już niedaleko – były strażnik był wyraźnie zadowolony. Stał w strzemionach i wypatrywał czegoś w zapadających ciemnościach. Najwyraźniej zobaczył to co chciał, bo spiął konia i pogalopował w mrok, zachęcając pozostałych do jazdy za nim.

Ze stepowej równiny wystawał niewysoki kopiec, na szczycie którego sterczało kilka palików. U jego stóp, nad korytem niemal suchej rzeczki przycupnęło kilkanaście chat wzniesionych z drewna i trawy. Przez zasunięte okiennice w ciemność wydostawały się rozbłyski światła z wnętrz domostw. Ktoś krzyknął ostrzegawczo. Fahd odpowiedział. Byli w Gmiqdif.

Ich przewodnik podjechał do przodu i dłuższą chwilę rozmawiał z jakimiś ludźmi, podczas gdy reszta czekała na pozwolenie na wjazd. W końcu podszedł w towarzystwie jednookiego starca.

- Chwała Fahimowi – skłonił się w rusanamańskim pozdrowieniu. – Nie godzi się odmówić potrzebującym, a głodnych nakarmić. Jestem Salman. Możecie wjechać. Pamiętajcie o przestrzeganiu praw gościnności – spojrzał groźnie jednym okiem na cudzoziemców. Po chwili Zahija i Enki zostały zabrane przez kobiety do jednego z domów. Mężczyźni natomiast poszli do innego, gdzie już szykowano posiłek. Salman też zniknął.
 
xeper jest offline  
Stary 22-10-2018, 13:18   #98
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Kibria zawsze była zdumiona jak rusanamanie uwielbiali opowiadać o swojej rodzinie do dziesiątego pokolenia wstecz. Zwłaszcza ci prości nie mający nic do ukrycia.
“Mhmm..., jeden pojechał w góry, parka do Al’Khariq…”. Kibria zastanowiła się długą chwile.
- Ten Al’Khariq, co to kiedyś było nazwa jakby znajoma ale nie umiem sobie przypomnieć. Daleko to stąd? - zapytała Hassana kiedy w końcu raczył przestać opowiadać o swojej ciotce którą posądzali o bycie wielbłądem.

Kiedy mieli z Torstigiem chwilę dla siebie zapytała go gdzie myśli że powinni się udać.
- Masz jakieś mądrości sędziwego człowieka? Samotny jeździec bardziej pasuje ale możliwym jest że Osama znalazł sobie kolejnego kozła ofiarnego na trudne czasy.
 
Obca jest offline  
Stary 22-10-2018, 15:28   #99
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ogień od wieków był przyjacielem człowieka. Wystarczyło się z nim dobrze obchodzić i pomagał w wielu sytuacjach. Jak na przykład w tej.
Cedmon miał cichą nadzieję, że gorąca kąpiel, jaką sprawił wojakom szejka, zniechęci tamtych od kontynuowania pościgu. Jeźdźcy szejka (lub jego brata) nie byli ognistymi dżinami, a ich wierzchowce raczej nie umiały latać...

Step jest szeroki, na szczęście jednak odnaleźli Ianvsa i obie dziewczyny. I okazało się, że są niedaleko wioski, o której wcześniej wspomniał były strażnik.
A tę informację Cedmon przyjął z niekłamaną ulgą.

- Łaska Fahima niech spłynie na ciebie i mieszkańców wioski - powiedział z ukłonem. - Cedmon jestem. Za gościnę i wodę dziękujemy. I za pomoc wszelaką. A praw gościnności obiecujemy przestrzegać.

Obyczaje obyczajami, ale na wszelki wypadek Cedmon wolał zachować czujność.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-10-2018, 19:12   #100
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Gadatliwy człowiek męczył Torstiga. Coraz częściej nawiedzała go myśl, że tym co stanie się przyczyną jego zgonu staną się różnice kulturowe. Kibria ocuciła starego wojownika z drzemki swoim pytaniem.
- W mowie tego człowieka czai się śmierć z próżności. Rozlewa się w otoczeniu usypiając czujność. Odejdźmy dalej. To coś co skradł Osama ma jakąś wartość dla bogów? Może posłużyć się tym by zdobyć ich względy? Jeśli nie to nie widzę powodu przeszukiwać kupy kamieni. Chyba, że chciałabyś złupić tę dwójkę w czerni - uśmiechnął się Torstig serdecznie spod wąsa.
- Ten co posiada prawdziwy skarb z obawy przed ludźmi woli być sam, tak myślę.
 
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172