Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-09-2020, 21:11   #911
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego. Klontwy czy nie. - stwierdził odwracając się do portalu - Dzieki.
Kruk się zwinął, więc wszystko wyglądało na to, że zadanie w miejscu zostało pozamiatane. Czyli przyszedł czas na zwinięcie się samemu i podejścia do sprawy wyleczenia schizów Kiti wedle zaleceń innego kleryka zamiast zaleceń pacjentki pod wpływem wspomnianych właśnie schizów.
Dirith spróbował zagwizdać na palcach, jednak jedyne co mu wyszło to ledwie jakiś świst połączony z sepleniącym pluciem, czyli nic ciekawego. Wzruszył więc ramionami i ruszył w stronę portalu. Xenomorphus jak kopać tak kopał dalej zdając się ignorować polecenie własnego pana, żeby do niego przyjść, lub po prostu nie znał języka sepleniących świstów. Trudno.
Drow zatrzymał się przed portalem po czym odwrócił w kierynku wilczycy.
- Fygloda na to, sze tszeba z tymi halucynacjami isć do tej katedry. - zasugerował bardzo jednoznacznie wskazując skinieniem głowy na portal. W między czasie Xenomorphus wykował już wystarczająco duży duł, żeby być w nim nie widocznym. Jedyną rzeczą świadczącą o dalszym kopaniu był piach, ziemia, czy cokolwiek innego przez co się przekopywał wyrzucane z dołu do góry i na zewnątrz.
Dalej wystarczyło już tylko poczekać... przynajmniej przez chwilę żeby dać Kiti szansę zanim przystąpił do planu B polegającym na podejściu do niej, złapaniu za fałd skóry na karku i albo zaciągnięcie do portalu, albo zaniesienie połączone z zaciągnięciem. Znaczy się złapanie wpierw tej pierwszej wilczycy, potem tej drugiej żeby mieć pewność, że nie pomylił się i przeniósł przez portal bestię zamiast zamierzonej osoby/istoty/zwierzęcia czy jak się tak Kiti klasyfikowała. Później nie pozostało już nic prostszego jak samemu wejście w portal i rozejrzenie się po okolicy w jakiej się pojawił.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 23-09-2020, 20:11   #912
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti była zbulwersowana sytuacją. Zamiast iść dalej i szukać Hell light i go znaleźć i go zabrać i go mieć, Kruk coś gadał, Xenomorphus coś kopał, Dirith coś seplenił, Ill nie żył... Z czym do ludzi… Kruk walnął kazanie jakby byli już w katedrze. Katedry. Lubiła katedry. Kiedyś spędzała dużo czasu w katedrach. Dlaczego nie spędza już czasu w katedrach? Fajnie było w katerach. Ciepło. Cicho. Fajne kadzidła. Kwiaty. Witraże. Co ją podkusiło iść z katedry? Właściwie, po co jej katedra? Skoro Hell light da jej wszystko. Cisze, spokój, ciepło, kolory witraży, zapachy o jakich się nie śniło. Ciekawe jak pachnie nieskończoność. Ciekawe jak widzą demony. Ciekawe jak czują demony. Czy nieskończoność pachnie?

- Czy nieskończoność pachnie?

Kruk spojrzał na Kiti z uroczym i cierpliwym „uśmiechem” na paszczy-dziobie.
- Tak – odparł.
- A czy w takim razie skończoność pachnie?
- Tak – uśmiechnął się ponownie.
- Jak, jak, jak!?
- Nieskończoność pachnie Mgłami. Skończoność krwią.
- A jak pachną Mgły?

Kruk zastanowił się „poważnie”.
- Jak lód na słonym jeziorze, w który uderzyła błyskawica.
- Aha. Spoko.
- Choć niektórzy twierdzą, że jak zamrożony waniliowy bimber, w który uderzyła błyskawica z nutką mięty i oleandrów.
- Aha spoko.

Fajnie mają te demony. Mają waniliowy bimber i w ogóle. I mają Hell light. Czemu oni mają Hell light a my nie mamy Hell light? Oko Światła w sumie też spoko ale jednak taki Hell light to jednak fajnie taki bimber i w ogóle oleandry....

Kruk uśmiechnął się cierpliwie.

Ani się obejrzała a Kruk poszedł, Xenomorphus dalej kopał, a Dirith z braku laku i braku Illa próbował właśnie macać ją Co z tym drowem!?
https://www.youtube.com/watch?v=YA1ROa_-zgc
- Dobra idę IDZIEMY!!!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 01-10-2020, 19:53   #913
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Xenomorphus miał nosa. W końcu jednak coś wykopał. Zadowolony niczym mały szczeniak, przytaszczył bardzo podejrzane coś.
https://www.deviantart.com/nikulina-...khan-623037179
Póki co nie wiecie ani co to jest, ani co z tym zrobić.

Wyruszacie dalej, ogarnięci, najedzeni, napici, uczesani. Pora na kolejnego miłego tripa eee znaczy że teleportację i podróż ekhym.
https://www.youtube.com/watch?v=NVb5GV6lntU-

Docieracie szczęśliwie do nowego Miejsca. Miasto jak miasto na pierwszy rzut oka.
https://www.deviantart.com/flaviobol...City-301830814

Na ulicach ludzie, elfy, dwarfy, chimery, orkowie i cała mieszanka wyżej wymienionych we wszelkich możliwych kombinacjach. Nawet centaury stukają po ulicach.
https://www.deviantart.com/ncorva/ar...city-764493440

Takie tam miasto, na pierwszy rzut oka kwitnący handel. Strach pomyśleć. Mieszanka wszystkiego co się da również w kwestii towarów. Ale was oczywiście chwilowo najbardziej interesuje miejscowa katedra, która na szczęście jest tuż za rogiem.
https://www.deviantart.com/patvit/ar...airy-781747632

Całkiem fajna. Taka dość elficka. Przed wejściem siedzi jakiś stary żebrak bez nogi. Żebrak siedzi owinięty w zmarnowane ciuchy, które znalazł i ma spuszczoną głowę, nie widzicie nawet jego całej twarzy ani oczu. Ot, starszy, zmarnowany, pomarszczony i wychudzony człowiek.
https://www.deviantart.com/przemo80/art/Zebrak-69104714

Wnętrze katedry na bogato.
https://www.deviantart.com/iron-eye/...-VII-590942740

Ale pusto. Ani wiernych, ani nikogo. Bez marnowania czasu zaczynacie poszukiwać/wypatrywać „obsługi”. Zbliżając się do ołtarza słyszycie męskie głosy, biegnące gdzieś… z podziemi…? Głosy nie brzmią ciekawie. Są to raczej urywane zawołania, krzyki, podniesione tony. Zaintrygowani, zbliżacie się do małych, otwartych drzwi po prawej, między kolumnami. Wąskie przejście, kręte schodki na dół. Nerwowe, urywane rozmowy tam gdzieś, z dołu, były co najmniej podejrzane. Nadal nikt się nie zjawił, ani z obsługi katedry, ani z wiernych. Nie pozostawało nic innego, jak zejść na dół i przerwać tę imprezę i pogonić tych nierobów... Xenomorphus nie miał szans zmieścić się w tym korytarzyku. Został chwilowo na czatach z Bestią Kiti do towarzystwa. Powoli i czujnie schodziliście kamiennymi schodkami w wąskim tunelu. Typowy chłodek i typowe „zapaszki kościelne”. Zapach lilii, kwiatów, kadzideł, świec, krwi… Takie tam. Będąc coraz bliżej, poznaliście, że nerwowe i gwałtowne rozmowy toczą się w języku elfickim. Zeszliście na dół. Beczki. Dużo wielkich beczek. W pomieszczeniu obok nagle zrobiło się cicho. Usłyszeli was [albo wyczuli, gdyż trochę czasu od kąpania się i prania ciuchów oraz skarpet jednak minęło…]. Nie pozostawało w tej sytuacji nic innego jak zawrócić i zmyć się ze sceny albo wejść i przedstawić się miejscowym. A w końcu po coś tu jednak przyszliście... Zapach krwi był całkiem wyraźny i świeży. Kiedy wyszliście zza węgła do pomieszczenia obok, waszym oczom ukazało się ponownie mnóstwo dużych beczek pod ścianami długiego pomieszczenia, oraz czterej panowie. Panowie elfowie.
https://www.deviantart.com/selann/ar...rypt-842726178

Właściwie, pięciu panów, z czego jeden nie żył. Leżał na podłodze, na plecach, w kałuży krwi. Z wielką, czerwoną, mokrą plamą na brzuchu i piersi, na białych zakonnych szatach. Pozostali panowie ubrani byli w podobne szaty, ale koloru czerwonego. Ironia. Wszyscy [ci żywi…] znieruchomieli i spojrzeli na was z minami pt. „o super, jeszcze teraz to!!!... No i co teraz?!...” Zmierzyli was od stóp do głów i kilka sekund tak sobie staliście i gapiliście się na siebie nawzajem.
- Nie powinno cię tu teraz być… - odezwał się w końcu jeden z elfów, a brzmiało to bardziej uprzejmie i jak ostrzeżenie, niż groźba.
Mimo to niechęć do „czarnego brata” i jego psa dało się wyczuć w jego głosie.
- Doszło do morderstwa, nie powinieneś… opuść katedrę, natychmiast… - odezwał się drugi.
Elfy najwyraźniej nie wiedziały co począć z tym fantem. Drow i wilk. Tu i teraz. Chwilę po tym, jak znaleziono trupa na terenie katedry. Drow z bronią i wilk. Takie tam.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? – wyrwało się podejrzliwie trzeciemu elfowi, któremu nie spodobało się, że jakiś drow szwenda się po spiżarni melisy znaczy wina znaczy wody… święconej… dla biednych... z sierocińca…
- Jak widzisz, nie jest to najlepszy moment... – uprzejmiej i uspokajająco dodał ten pierwszy elf. – Wybacz, ale zdaje się, że mamy tu duży problem…
Nie wiedzieli, co i jak, zakładali że równie dobrze zaraz Dirith możesz dobyć broni i dopełnić dzieła, zabijając pozostałych przy życiu. Widząc, w jakim stanie jest ich towarzysz, woleli nie prowokować starcia, jednocześnie nie mogli zostawić sprawy tak po prostu i pozwolić potencjalnemu zabójcy zwiać. Po krótkim rozeznaniu sytuacji i wymianie spojrzeń, skoro jeszcze nie zaatakowaliście, jeden z elfów zaryzykował stwierdzenie;
- Trzeba wezwać straż.
Tak po prostu. I czekali na waszą reakcję.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-10-2020, 19:14   #914
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Udało się chwilowo uniknąć wpadnięcia w łapska Diritha. Serio, co z tymi drowami się dzieje ostatnio i z tym macaniem!? Jakiś sezon czy co!? Właściwie to zaczęła nagle tęsknić za towarzystwem Illa. Przynajmniej Dirith miał inny cel do zapasów i macanek hihihi. Nie stawiając oporu i nie dając pretekstów przeszła przez portal. Sceneria zmieniła się z wiochy na miasto. Poza tym nic się nie zmieniło, Dirith nadal seplenił i nadal nie było Hell Lighta. Pomimo tłumów na ulicach Dirith nie znalazł sobie nowego towarzystwa i nadal było zagrożenie macankami. Nie protestując poszła dalej do katedry. Przed wejściem siedział żebrak. Plaga miast i katedr. Ale że elfickich? Taki wstyd! Elfy z reguły zajmowały się takimi sprawami i albo opiekowały się żebrakami albo odstawiały je gdzieś do szpitala czy coś. A tu taki obciach na wejściu. I to nikt go nie gonił. Dziwne, dziwne, dziwne. Na tyle podejrzane że zaczęła się nim interesować. Ale nie było w nim niczego szczególnego niby. Plaga i nikt nic z tym nie zrobił! Jak dasz drobniaka to będzie siedział dalej. W ogóle zresztą cienko było z drobniakami u niej tak teraz pomyślała. Co miała mu dać, kawałek swojej zbroi? Duszę? W ogóle gdzie jest Hell light? Żąda Hell Light, natychmiast!

Weszli do katedry. No biednie tu o tu nie było więc w czym problem, czemu siedzi taki przed wejściem!? Było też trochę głupio tak, postanowiła zaczepić kogoś żeby coś z tym zrobili przy okazji. Niestety plany pokrzyżowało niespodziewane wydarzenie. Właściwie było już po wydarzeniu. Na podłodze został tylko trup. No fajne wejście. Bajzel mają w tej katedrze. Ale ile beczek!!! Może mają też Hell light!!!

Elfy zaczęły przemawiać. Sytuacja bardzo awkward. Zawsze ma takie wejścia. Co o niej napiszą i powiedzą, co, co co!? Inni nie rozumieją. Inni nie maja braci którzy żyją tysiące lat i pamiętają obciachy sprzed stuleci.
Fajnie jeszcze uznali ją za chowańca.

- Wybaczcie, pozwólcie że się przedstawię... Mam na imię Kiti i formalnie nie jestem tak do końca wilkiem. Ale chwilowo jestem. W każdym razie też jestem klerykiem. Mówcie mi Kiti, proszę.
- Wybacz proszę tę pomyłkę, Kiti – odezwał się jeden z elfów. – Żałujemy, że poznaliśmy się w takich okolicznościach…
- Właśnie, co się właściwie tu stało?

- Sami chcielibyśmy wiedzieć. Po prostu znaleźliśmy ciało, w ten sposób. Nie ruszaliśmy go. Nikt nic nie słyszał. Nie wiemy co się stało. Podły atak na najwyższego kleryka świątyni. Jesteśmy zaskoczeni, nie wiedzieliśmy, że w tym mieście mogą dziać się podobne rzeczy i to w samej katedrze… - westchnął. – Na szczęście jego śmierć jest tylko „chwilowa”… ale bardzo niepokoi nas, że do czegoś takiego doszło. Wydawało się nam, że mieszkańcy szanują naszą obecność tutaj i doceniają.
- Wiecie, kto mógł to zrobić?
„Może ten ktoś miał Hell light!!!”
- Jak wspomniałem, to dla nas szok, nigdy nie mieliśmy tu wrogów ani nikt nam nie złorzeczył…
Kiti postanowiła zbadać i obwąchać ranę. „Może to zrobił Hell light!!!”

Rana wyglądała faktycznie na ranę od ostrza, które przeszło na wylot.
- Przy okazji, przy wejściu siedzi żebrak – wypaliła nagle.
Elfy zamurowało trochę.
- Czasem się tu kręcą… - zauważyli. – Myślisz, że…?
- Nie wiem, po prostu tam siedzi. Poza tym nie widzieliśmy w katedrze nikogo.
- Przyszliście tu właściwie z…? – zaczął niepewnie elf. - …z wizytą…? Do kogoś…? Z reguły wierni nie schodzą do piwnicy…
- TAK, przyszliśmy po… eee… przyszliśmy do eee…?
Zerknęła z zakłopotaniem na Diritha i wypaliła:
- Mój towarzysz twierdzi, że słyszę głosy. Właściwie tak naprawdę to nieraz widziałam coś tam chimery stworki takie kolorowe świecące, zmieniające kolory, z takimi zębami, i one tańczyły i śpiewały i prosiły o pomoc w eflickim mieście. Ale nie mogłam ich znaleźć chociaż mówiły różne rzeczy. I była taka w kapeluszu ze strasznymi oczami, każde oko miała inne, i taki koleś który miał kilka rak i ogonów i był goły i stepował. Chociaż i tak chimery nie noszą spodni więc to normalne no nie?

[Elfy spojrzały na Diritha, który się uroczo uśmiechnął]
[MG dopisuje sobie do KP 5 punktów obłędu ]
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 11-10-2020, 03:49   #915
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Xenomorphus jak kopał tak kopał tak kopał dalej. Dirith wiedział, że do niczego się nie dokopie. Ot po prostu nie przeszkadzał kopaniem, więc nie było sensu mu przeszkadzać. Dlatego całkiem mocno się zdziwił kiedy bestia chwilę przed przejściem przez portal wybiegła z dziry zadowolona merdając ogonem, jednocześnie dźgając wszelkie obiekty po bokach lub ziemię, po czym skierowała się do swojego pana pokazując znalezisko. Drow podniósl jedną brew okazując owe zdziwienie, jednakże nie próbował odbierać dziwnego kryształowego serca bestii. Zamiast tego spojrzał w stronę Kiti mając zamiar powiedzieć o co chodzi jednak ta zrozumiała o co chodzi i sama przeszła przez portal jakby Dirith miał zamiar od razu złapać ją za kark i do niego wrzucić. Co prawda była to druga opcja, ale wpierw tak czy inaczej zamierzał powiedzieć o co chodzi. Tak czy inaczej wszyscy zainteresowani zlaleźli sie w portalu, gdzie po adekwatnych halucynacjach zostali przeniesieni do miasta.
Miasto w piątym wymiarze jak miasto w piątym wymiarze. Pełno na ulicach różnego rodzaju nie-ludzi, stworzeń i czasami ludzi. Nie przeszkadzało to oczywiście Dirithowi w podążaniu samym środkiem dróg, ulic czy alejek jakimi szedł. Xenemorphus idący za nim i oglądający swoje znalezisko z każdej możliwej strony mógł nieco pomagać w przepychaniu się, bo kto chchałby z własnej woli zadzierać z bestią takiego typu? Nawet jeśli było oczywistym, że Xenomorphus był tylko bestią, to potencjalne możliwości bojowe były równie oczywiste.
Na szczęście katedra była całkiem blisko, zgodnie z zapewnieniem Kruka. Katedra jak katedra. Duża i bogata, bo korojady oczywiście kompleksów nie mają, posiadająca nawet własnego żebraka nic nie robiącego przed wejściem. Wsumie to dobrze, bo Xenomorphus nie miał zbytnich problemw z wejściem do środka. W środku równie bogato co pusto, czyli trzeba zabrać sie za poszukiwanie kogoś z obsługi. Nic trudnego, tym bardziej dla czułych drowich uszu, które zaczęły wychwycać czyjeś głosy gdzieś z podziemi. Na szczęście wejście do podziemi nie było trudne do zlokalizowania, ani tym bardziej zamknięte, więc Dirith postanowił się wprosić, bo jak tak można kazać klientowi czekać bez dobrego powodu?
Jak się okazało powód był. Jak na standardy piątego wymiaru nie był jakoś szczególnie poważny, ot właściciel martwego ciała niedługo się odrodzi. Nie mniej jednak korojady zauważyły obecność nowego osobnika i to w dodatku drowa. Ku zaskoczeniu Diritha nie został jeszcze zaatakowany z okrzykami obwiniającymi go za zabójstwo. Albo elfy bały się, że podczas ataku może zostać uszkodzona jedna z beczek z malisą. Było to całkiem trzeźwe myślenie gdyż byli świadomi tego, że po uszkodzeniu beczki najprawdopodobniej rzuciliby się na ziemię spijając z niej rozlaną melisę dając przeciwnikowi doskonałą okazję do zakończenia walki.
- Co tu robie? Ciwie sie, że jeszcze nie jestem nafaszerofany stszałami tylko tlatego, że miałem pecha znaleść sie w pobliszu kogoś samordowanego. - skinął głową na martwe ciało. - I tak posa tym sukam serwisu tych waszych kleryków. Mój zaczoł mi szfankować, zaczeła mieć halucynacje i ciwnie czasem coś mamrocze do siebie pot nosem. - skinął głową na Kiti. Jednocześnie zaczął lustrować otoczenie za pomocą drowiej infrawizji, tak z prostej ciekawości czy może zauważyć coś ciekawego.

Spróbowałeś po cichu zbadać otoczenie. Zabójca nie pozostawił jednak po sobie żadnych oczywistych śladów.
- Chwilowo mamy jak widzisz trochę własnych problemów... szwankować w sensie... te głosy, o których mówi...? Dlaczego nie pójdziecie z tym do medyka? Chwilowo jesteśmy... trochę zajęci.

- Bo myszlałem, że kleryków pieli serwisuje sie w szwiotyni pieli. - odpowiedział nie wstudząc sie poziomu ignorancji o jaki został przykładnie osądzony przez elfy kiedy wypowiadał słowa dosłownie opisujące jego prosty tok myślenia.
- I fłasznie widze, sze jesteście zajeci wienc jak tam uwaszacie. Moszemy frócić jak się odrodzi. Nie szeby filczy nos mógłby teras się do czegoś przytać przet jego odrodzeniem... - stwierdził odwracając się plecami do elfów jednocześnie wzruszając ramionami po czym spokojnym krokiem jak gdyby nigdy nic ruszył z powrotem tam skąd przyszedł, czyli do wejścia w katedrze, przez które wszedł do tuneli.

-A może wy coś podejrzanego widzieliście...? Słyszeliście? - odezwał się jeszcze elf, próbując cię zatrzymać. - Wilczy nos powiadasz... ale czy...? Te głosy...? To szwankowanie... i ten nos...?
- Może mogliby nam pomóc - mruknął drugi elf, na co trzeci karcąco szturchnął go w ramię.

- Nie fiem. - odpowiedział w zasadzie na dwa pytania na raz jednocześnie zatrzymując się, obracając bokiem do korojadów oraz wzruszając ramionami.
- Wchodzonc do szwiontyni faktycznie pył tam ten szebrak. Nipy miał sałoszony kaptur na głowe, ale nie fątpie, że coś dla gildi szebraków mógł zaufaszyć jeśli tu taka operuje. Szebranie s kapturem sasłaniajoncym głowe fychodziło mu sprawnie. Poza tym w śrotku było pusto i posa waszymi głosami jakie postanowiłem snaleść nic nie zaufaszyłem.
- Jesli chodzi o te głosy, to fpierf mófiła o jakimś robaku i pytała sie czy go wice. Nic takiego nie fidziałem. Potem okasało sie, że wici wiecej jakistych chimer. Potem dały jej sadanie, które polegało na snalezieniu jakiejś elfickiej osady w lesie i wynegocjofanie pokoju bo podobno i elfy i te chimery chciały mieszkac w tym samym miejscu i te elfy zaczęły je fybijać. Nic takiego w tamtym miejscu nie pyło. Nafet Kruk potfiercił, że w tamtym miejscu nie było żadnej elfickiej osaty.
- I fajnie by pyło jakbyście sie ztecytowali co chcecie. Czy pomocy, czy própujecie mnie zatszymać, czy mam iść po strasz, czy do medyka czy co. Bo ja nie wice wielkich proplemóf jak dla mnie. Nie pamientam czy po odroceniu sie moszna fyłapać sapach mortercy czy nie, wiec czas leci... - zakończył bez ogródek poganiając do jakiegokolwiek bardziej zdecydowanego działania.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 22-10-2020, 20:56   #916
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ogólnie awkward. Ale tak to bywa w schadzkach miedzy elfami i drowami. Nie wspominając już o schadzkach nad trupami. Kiti zdążyła coś tam powęszyć, a elfy „naradzić się” bardzo wymownymi spojrzeniami, gdy nagle katedra zadrżała w posadach, jakby jej dach runął. Elfy były równie zaskoczone co wy.
- Trzęsienie ziemi…?
- Ostatnie było 10 lat temu…
Wstrząsy były jednak zbyt podejrzane jak na typowe trzęsienie ziemi. Elfy postanowiły wyjść na górę i wy po zapoznaniu się z miejscem zbrodni również. Ciało zniknęło i rozmyło się w powietrzu, jak to w Piątym Wymiarze bywa. Przynajmniej coś było normalne.
Wybiegliście do nawy głównej, a chwilę potem na zewnątrz, gdy zdaliście sobie sprawę z ogólnego „burdelu” jaki właśnie zapanował w mieście. Sprawcami [burdelmamy?] okazały się nad wyraz przerośnięte stworzenia, panoszące się po okolicy…
https://www.deviantart.com/microcosm...Kaiz-852911633
No ok, może to czyjaś spasiona Bestia…?
https://www.deviantart.com/brandoncr...nd-3-857550679
O, jest drugi. O, zjadł kogoś. To chyba nie jest czyjaś Bestia…
https://www.deviantart.com/tamberell...uaza-809336086
A to do diabła co jest? Wąż? Fajne atrakcje w tym mieście mają.
- To może mieć coś wspólnego z morderstwem… - stwierdził jeden z elfów.
- Tak uważasz…? – prychnął drugi. – Wyglądają jak golemy…
- Tak, coś w tym stylu…
- Jak widzicie mamy mały problem… - westchnął elf.
Trzy wielki kloce rozwalające miasto i zjadające mieszkańców to dość konkretny problem, tak. Poziom paniki i ogólnej konsternacji był jednak o wiele mniejszy niż do tego przywykliście w swoim rodzimym Wymiarze. Tu śmierć miała o wiele mniejsze znaczenie i jedynym powodem panik i ucieczki przed miażdżącymi łapskami, stopami i paszczami golemów, był ból. Czy tak właśnie zachowują się zwierzęta, nieświadome może do końca śmierci, ale świadome bólu? Podobno największą potrzebą jest potrzeba akceptacji a największym lękiem jest lęk przed odrzuceniem.
[w tle golem podnosi kogoś i ciska nim w powietrze]
[Verion robi notatki]
- Zajmijmy się rannymi… - westchnął elf. – Miejmy nadzieję że najwyższy kapłan zaraz się po prostu znajdzie i opowie nam kto go zaatakował…
- Tak, wrócimy do sprawy zabójstwa za chwilę, może właściciel golemów i morderca zaraz się znajdzie…
Mieszkańcy zareagowali w różny sposób. Część ratowała dobytek. Część korzystając z zamieszania kradła czyjś dobytek. Część się chowała i szukała osłony. Część uciekała ile sił w nogach. Część stała i się gapiła. Kto nie umiał walczyć uciekał i wrzeszczał, kto umiał walczyć, rzucił się do walki, lub też ucieczki. Czyli mieli lepiej, mieli wybór. Podobno wybór jest bardzo ważny.
A Może By Tak…?
No właśnie…? Walczyć? Uciekać? Poczekać? Nie, żeby pół miasta nie poradziło sobie z trzema potworkami, co nie…? Szukać mordercy…? Medyka? Co robić, jak żyć?...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 29-10-2020, 20:18   #917
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
W sytuacji było trochę zadziwiające, że elfy nie starały się jakoś zdecydowanie obezwładnić Diritha, wrzucić do celi i przesłuchiwać dopóki nie usłyszą tego co chciały... oczywiście cierpliwie przesłuchując do przez wiele lat jeśli trzeba. Nie zwracając oczywiście uwagi na to, że przesłuchiwany chce po prostu już zakończyć bycie przesłuchiwanym niezależnie od kary jaką ze sobą niesie zarzucane przestępstwo.
Widocznie taki efekt ma różnica między zwykłym wymiarem gdzie śmierć jest z reguły ostateczna, a wymiarem gdzie zabili go i uciekł w zasadzie oznacza, że zaraz znajdzie się gdzieś indziej jeśli nie został zabity zbyt często.
Tak czy inaczej w mieście pojawiły się pewne problemy poza Dirithem. Wła snie prezentowały ile to więcej zniszczeń są w stanie wyrządzić w zasadzie tylko przez swój zdecydowanie większy rozmiar. Dwa zdawały się być faktycznie golemami, trzeci jakimś wężem. Elfy wyraziły zamiar zajęcia się rannymi. Bo swoim się nie pomaga jak można komuś obcemu. Elficka solidarność w najlepszym wydaniu.
Dirith natomiast rozważał co zrobić. Atakujące istoty były zdecydowanie nie jego probleme, więc to był powód aby się nie wtrącać. W międzi czasie świadomie lub nie zaczął chodzić niespokoojnie raz w jedną stronę raz w drugą, jak zniecierpliwiony tygrys przed kratami klatki jednocześnie oceniając szybkość potencjalnych przeciwników. Drugim powodem było to, że to nie jego problem, czyli rozwiązywanie go było stratą czasu ponieważ nie zdawało się przybliżać go do któregoś z własnych celów. kolejnym powodem na nie był fakt, że drużynowa kleryczka praktycznie nie była jeszcze w pełni sprawna.
Z drugiej strony jakie są konsekwencje porażki? Długo mokrą plamą nie pozostanie. W międziczasie Xenomorphus wuczuwając dylematy swojego pana wyszedł przed świątynię i równierz zaczął obserwować przeciwników. Końcówka jego ogona zaczęła powoli machać na boki jakby zaczynał się cieszyć na samą myśl o walce z takimi przeciwnikami. Kolejnym powodem do ataku była głęboko zakorzeniona przyjemność z walki i zabijania. W końcu nie codzień ma się okazję walki z czymś takim.
Zatem decyzja była bardzo prosta do podjęcia - trzy do dwóch na nie, czyli do ataku bo demokracja to prawie najgorszy system z możliwych.
Dlatego Dirith po podjęciu decyzji zatrzymał się majęc dalej cały czas wzrok wbity w przeciwników. Jakby mógł nim zabijać to już by byli martwi, ale zamiast tego trzeba było zadziałać konwencjonalnie co sprawiało Dirithowi najwięcej przyjemności. Uśmiwchnął się zatem szeroko.
- To czas szie zapawici. Alpo pomósz elfom albo mi, ale jak ja oberfe to nie fydaje mi sie, sze leczenie mokrej plamy jaka se mnie sostanie csz pomosze. - stwierdził jednocześnie godzęc się z konsekwencjami własnych czynów po czym zrobił krok do przodu.
Jego stopa zamiast na podłoże trafiła na poziomo ustawioną końcówkę ogona swojwj bestii. Dalej pozostawało tylko wykorzystać drowią zrędzność zachowując równowagę podczas bycia przenoszonym na grzbiet swojwj bestii, która jednocześnie zaczynała ruszać do ataku.
Plan ataku był prosty, dostać sie po dachach w pobliże któregoś z golemów po czym spróbować się na niego wspiąć oceniając jego reakcje. Oczywiście cały czas podczas ataku Dirit obserwował przeciwników, ich szybkość, czy wydają sie se sobą komunikować i współpracować, jaki posiadaję zasięg ramion i gdzie mogły nie być w stanie dosięgnąć. Te ostanie informacje zamierzał użyć stosunkowo szybko, bo podczas wspinania się na jednego z golemów nie będącym wężem. Jeśli udało mu się dotrzeć do głowy, to przyszedł czas na pozwolenie Xenomorphusowi na spróbowanie zadania obrażeń pazurami lu ogonem i prosta ocena jak to wyglądało.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 29-10-2020 o 20:24.
eTo jest offline  
Stary 22-11-2020, 18:49   #918
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti nie raz już spoglądała śmierci w oczy. Śmierci, co ona gada! Podróżowanie z Dirithem to był inny wymiar. To był szósty wymiar.
- To czas szie zapawici.
„Zawaci co…!?”
- Alpo pomósz elfom albo mi, ale jak ja oberfe to nie fydaje mi sie, sze leczenie mokrej plamy jaka se mnie sostanie csz pomosze
„jakie szelki…!?”
Tu ktoś krzyczał, tam ktoś uciekał, tu się paliło, tam ktoś wynosił coś ze sklepu przez wybite okno, tu ktoś leżał, tam ktoś latam, coś się waliło, coś się kruszyło, coś dzwoniło… Dzwony…

Na Anioł Śmierci biją dzwony,
Niech będzie Mistress pozdrowiona,
Niech będzie Verion pozdrowiony…
Na Astarotha biją dzwony,
W niebiosach kędyś głos ich kona…

W wieczornym Mroku, we Mgle szarej
Idzie przez łąki i moczary,
Po trzęsawiskach i rozłogach,
Po zapomnianych dawno drogach,
Zaduma polna, osmętnica…
Idzie po polach, smutek sieje,
Jako szron biały do księżyca…
Na wód topiele i rozchwieje,
Na omroczone śpiące gaje,
Chaos, zasępienie od niej wieje,
Włóczą się za nią żal, tęsknica…
Hen, na cmentarzu ciemnym staje,
Na grób dziewczyny młodej siada,
W świat się od grobu patrzy blada…

Elfy spojrzały po sobie. Kazimierz Przerwa-Tetmajer? Nie, raczej nie.
- Nie do wiary…! – syknął któryś. – Kto nas zaatakował?! Dlaczego?!
- Najpierw zajmijmy się rannymi i ewakuacją z miasta…
- To na pewno nie jest przypadek! To miasto było kiedyś otoczone gniazdami podobnych behemotów!... Nie wierzę, że tak po prostu wlazły znikąd! Ktoś je tu sprowadził!
- Dokładnie! I pomyśleć, że mieliśmy tu kiedyś nowatorski system wież obronnych!... Właśnie to obrony przed behemotami!
- Od lat są nieczynne…
- Jedna jeszcze jest całkiem nowa! Płaciłem na nią składki cały życie! I co?!
- Ale nie ma zasilania… Oczywiście włodarze miasta nigdy nie sprowadzili nowych kryształów do zasilania wież… bo po co…
- No właśnie! Teraz niech to sprzątają!

Dzwony biją jak szalone,
Marsz weselny w uszach brzmi.
Młody mężu przytul żonę,
Niechaj cała ziemia grzmi.
Młoda żono przytul męża,
Twej miłości barwny kwiat.
Nie potrzeba Wam oręża,
U stóp macie cały świat.

Elfy spojrzały po sobie.
- Może… Może odpocznij trochę…? – skierował któryś do Kiti.
- Dzwony biją!... – odpowiedziała.
- Tak, tak, dzwony biją… ekhym… Może lepiej zostań tu przy nas, co?...
- Może…? – Kiti spojrzała na nich nieprzytomnie. – Lizak…!
- Eeee….?
- Bestia z lizakiem! On wcale nie miał na imię Uzjel!!! – krzyknęła nagle i zaczęła biegać w kółko. – To było straszne!!! Widzieliście to?!
- To nie jest najlepszy moment…!
- To było straszne!!!
http://th07.deviantart.com/fs9/300W/...arnystefan.jpg
Kiti z krzykiem pobiegła przed siebie. Po prostu przed siebie, byle z dala od tego!!!
„Co to było do diabła?! Co to miało być, do naszego Pana Astarotha!? Do kogo…!? Jezus Maria!!!”
https://www.youtube.com/watch?v=oSPT27XyY1U

Rozbiła się na straganie. Właściwie to stragan spadł na nią i zaplątała się w jego szczątki. Serce waliło jej jak oszalałe.
„Poszło sobie…!?”
Łapała oddech. Rozejrzała się wokół. Pobojowisko, wstrząsy, sypiące się budynki.
„Stado…!? Dirith…!? Szelki…!?”
Podniosła się.
„Gdzie moja Bestia…!?”
Zawołała. Bestia jest, żyje. A Dirith…!? Jest! Żyje. Gites majonez. Próbowała otrząsnąć się z tego wszystkiego. Czuła się przedziwnie. Jakby myślała nie sowimi myślami i widziała nie swoimi oczami. Jakby spała a jednocześnie nie spała. Jakby się bała i było jej wszystko jedno. Cały świat przestał mieć znaczenie. Wszystko przestało mieć znaczenie. Stado. Musi bronić stada. Dirith. Musi… Timewalker… Hell Light.. musi…

Pobiegła za Dirithem, żeby go leczyć w razie czego. Nakazała Bestii zaatakować. I zabić. Jak nie teraz, to kiedy? Zaatakuje tego samego wroga co Dirith.
„Wieża…?”
- Macie tu wieżę obronną na kryształ…!? – wołała do straży po drodze, żeby jej wskazali kierunek. – Podobno mają tu jakieś wieże obronne uruchamiane kryształami! – zawołała do Diritha, żeby wiedział. – Czy na Dusze to też działa!? – pytała strażników, chyba powinni wiedzieć…?

Bestia zaatakuje pierwsza. Jeśli Bestia nie zabije, Kiti spróbuje pomóc w ataku. Choćby lecząc wojowników silniejszych i sprawniejszych od siebie i wspierając ich do boju.

Teraz już tylko pozostawało modlić się i przekupić Mroczne Siły…
https://www.youtube.com/watch?v=rwnQs0wks4U
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 01-12-2020, 19:47   #919
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Zaatakowaliście tego, który był najbliżej i nie był wężem.
https://www.deviantart.com/microcosm...Kaiz-852911633
Po co lecieć przez całe miasto w tych korkach, lepiej atakować pierwszego z brzegu. No i co pakować się w węże. Lepiej coś tradycyjnego.

Bestia Kiti po raz kolejny nie do końca wykonała to, co miała wykonać. Po nieudanym szturmie, zniknęła gdzieś w tłumie, między walącymi się budynkami, a latającymi resztkami straganów z sąsiedniej ulicy. Samo leczenie i wspieranie do boju przebiegło sprawniej. Grupka miejscowych wojowników, konkurująca z wami o chwałę i sławę, przyjęła oferowaną pomoc z wdzięcznością. Wśród wrzasków, krzyków, płaczów i bojowych krzyków zaginęły gdzieś wezwania do boju w imię Astarotha.

Dirith tymczasem postawił na bardziej bezpośrednie podejście, jak zwykle. Wydawałoby się, ze Xenomorphus nie jest najlepszym ani najwygodniejszym środkiem transportu. Nic bardziej mylnego.
https://www.youtube.com/watch?v=gPTlwmWbnCk
Stabilność jazdy można co prawda porównać do galopu pijanego wielbłąda, ale za to wyjątkowo przydatna jest szybkość oraz zdolność do wspinaczki po praktycznie pionowych ścianach, sufitach, czy Behemotach. Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz musiał wspiąć się na Behemota. Nie wychodź z domu bez swojego Xenomorphusa.
Golemy zdawały się rozwalać miasto na zasadzie „każdy sobie rzepkę skrobie”. Nie wydawały się komunikować, ani też, co ciekawe, nie obrały konkretnego celu w mieście. Każdy cośtam sobie rozwalał, praktycznie przy okazji, opędzając się od obrońców miasta. Z racji swoich rozmiarów nie były również najzwinniejszymi ani najszybszymi istotami w tym mieście.
Dirith obrał na tzw. oko miejsce, gdzie golemowi teoretycznie trudno było dosięgnąć. Projektant golemów nigdy nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego. A zwłaszcza Xenomorphusa wspinającego się po golemach. Początkowo plan szedł jak z płatka. Golem jednak [lub jego operator], choć wyraźnie nie czuł, że coś po nim włazi, w pewnej chwili skapnął się, że ma pasażera na gapę. Powyższa scena przedstawiała się następująco;
https://www.youtube.com/watch?v=9dd_L7gL5ms
Golem zaczął robić wszystko w swojej mocy, żeby strącić Xenomorphusa. I poprzez różne wygibasy, wymachiwanie rękami i ocieranie się o budynki niczym dzik próbujący drapać kleszcza o pień drzewa, wreszcie strzepnął z siebie pasażera na gapę. No, nie całkiem. Dirith widząc, co się święci, zeskoczył z wierzchowca, a próbując złapać równowagę, uczepić się czegoś i jednocześnie wyrządzić krzywdę, trafił ostrzem w sporą szczelinę łączącą ramię golema z tułowiem. Zaskakujący był dźwięk, jaki dało się słyszeć po tym ciosie, i błysk światła ze szczeliny, a potem trzaski, chrupot… i nagle wzdłuż szczeliny pojawiły się spękania, więcej spękań… całe mnóstwo spękań… i coraz głośniejszy chrupot… a po kolejnym kroku golema, rozległ się trzask i ramię golema pękło, odpadło od tułowia i runęło na ulicę. Golem, bardzo teraz niesymetryczny, podgryzany po nogach przez pozostałych śmiałków i obrońców miasta, przeciążony drugim ramieniem dzierżącym ostrze, wykrzywił się na bok i zahaczywszy się o miejscową fontannę, z łomotem upadł na bok pomiędzy budynkami. Kogoś tam przy okazji zgniótł chyba, ale za to jak zabawnie teraz wyglądał, tkwiąc między gruzami i budynkami bez jednego ramienia…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 16-12-2020, 00:45   #920
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Atak poszedł sprawnie. Zgodnie z przypuszczeniami przeciwnik był wielki lecz powolny, więc nie było większego problemu z wejściem na niego i poruszeniem się po nim. Jego reakcje na wspinającego się po nim Xenomorphusa okazały się dość ciekawe i opóźnione nawet uwzględniając jego szybkość. Bardzo przypominały reakcje jakie wykonywał smok na którym udało się lecieć przez jakiś czas na wyspie na jakiej znalazł się po ataku krakena. Czyli to nie musiały być istoty, tylko maszyny kierowane przez kogoś. Ciekawe.
Nie zmieniało to jednak faktu, że dobry cios w szczelinę między kamieniami z jakich był zbudowany i przeciwnikowi odpadło całe ramie. Dziwne i dość ciekawe. Szczególnie, że odcięcie ramienia spowodowało przeważenie przeciwnika i jego obalenie. No cóż.... jeśli był przez kogoś zaprojektowany, zbudowany i kierowany to teraz została pokazana dość spora wada.
Nie pozostało więc nic innego jak znaleźć podobną szczelinę w okolicach biodra i pozbyć się jednej z jego nóg żeby uziemić go na dobre. Dirith przewołał więc Xenomorphusa, na którego ponownie wsiadł dzięki czemu nie miał większych problemów z poruszaniem się po przeciwniku. Będąc przy biodrze zwolnił, nadal uważając na potencjalne ataki będąc gotowym do uniku. Po dostaniu się w docelowy obszar drow przyjrzał się konstrukcji golema szukając podobnej szczeliny do tej, w którą uderzył na ramieniu. Zamierzał przyjąć ją za cel i kiedy była zlokalizowana po prostu zszedł ze swojego wierzchowca. Lecąc w dół wykonał cięcie w dół aby uderzyć nie tylko większością swojej siły ale także wykorzystać masę z jaką spadał. Dlatego próbował spadać tak aby koniec zamachu był w momencie kiedy miałby wylądować albo przelecieć obok szczeliny jeśli nie było innej możliwości niż atak podczas podróży na ziemię.
Dalszą częścią planu było dostanie się do następnego przeciwnika. Dlatego po raz kolejny trzeba było dostać się na Xenomorphusa. Następnie rozejrzał się chcąc zlokalizować kolejnego przypominającego golema przeciwnika oraz Kiti, jeśli była taka możliwość.
Jeśli wilczyca była niedaleko lub po drodze do kolejnego przeciwnika zamierzał dostać się do niej wpierw.
- Trzymaj! Nie wiem co to za kryształ i czy to jest ten zasilający te wieże, o których większość ludzi skamla. Za dobrze się bawie żeby próbować sprawdzić! - stwierdził przekazując kryształ bestii, która miała przekazać kryształowe serce jakie wykopała Kiti. Nie zrobiła tego jednak bez oporów. Xenomorphus zdecydowanie nie chciał puścić wykopanej zdobyczy i oddać jej komuś innemu jak Dirithowi, dlatego kiedy (i jeśli) Kiti złapała kryształ i chciała go przyjąć mogła po prostu bezskutecznie szarpnąć za niego. Dokładnie taka jak kiedy ktoś coś przekazuje lecz nie puszcza co skutkuje sytuacją na zasadzie przeciągania liny. W tym samym czasie bestia spojrzała na swojego pana. Drow zadowolony nie był bo nie było czasu na takie dziecinne przekomarzanki więc wyraził to lekkim kopnięciem. Xenomorphus odpowiedział puszczeniem kryształowego serca, skrzekiem połączonym z niezadowolonym sykiem oraz lekkim otrzepaniem się, oczywiście bez strącenia właściciela ze swojego grzbietu.
Następnym posunięciem miało był przedostanie się do kolejnego golema. Okrążając go Dirith chciał znaleźć sposób na wspięcie się na niego pozostając poza zasięgiem jego dłoni aby nie zostać łatwo rozgniecionym przez przeciwnika przed dostaniem się do jakiejś szczeliny aby ją zaatakować i spróbować odłamać jakąś kończynę. Dirith preferował oczywiście głowę, lub jakieś ramię na początek. Xenomorphus w czasie wspinaczki miał za zadanie ugryzienie przeciwnika, również w jakąś szczelinę aby spróbować zaaplikować debuff.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172