Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-05-2016, 15:58   #421
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Jedne z drzwi się otworzyły i wyszedł z nich człowiek ubrany w kombinezon przeciwchemiczny. Na plecach niósł worek oraz biedronkowe, płócienne szaty z książkami, a przy pasie miał jakiś plastikowy baniak z bonsai pomarańczką. Twarz zasłaniała maska, ale zaraz zdjął ją ukazując starczą, zarośniętą siwą brodą twarz. Zrobił minę głupa patrząc na ludzi. Zza jego pleców wyglądał jakiś łysy szczyl w koszulce. Młodzian trzymał w rękach jakieś obrazy owinięte w gazety i związane sznurkiem.

- Moment... coście za jedni? - zapytał.

Ryszard spojrzał na dziada w kombinezonie i zrobił wielkie oczy.

- Ryszard! Co ty tutaj robisz?!

Dziad przyjrzał się staremu czarownikowi i zrobił dokładnie taką samą minę.

- Ryszard?! A co ty tutaj robisz?! O ja pierdzielę... i czemu się ogoliłeś?
- odpowiedział ten w kombinezonie.

Dwóch starców podeszło do siebie. Pod względem zachowania wyglądało to trochę jakby gapiły się na siebie lustrzane odbicia.

- Ja pierwszy się pytałem!
- rzucił Ryszard.
- No... ten Sebek z piwnicy co go nazywają Oskarem uwarzył coś i stłukły się naczynia z tym magicznym zajzerem, kiedy tąpnęła ziemia od budowy kolejki podziemnej. Teraz po kamienicy łażą jakieś łajzy w kombinezonach. Zwinąłem jeden...
- Moment... pamiętam to... ale wtedy nie było żadnej międzywymiarowej podróży.
- Kontinuum zostało... moment... piłeś? Masz coś do picia?
- zapytał ten drugi Ryszard czując w powietrzu woń alkoholu.
- Tak tak... w tamtym pokoju. Jeżeli chcesz możesz się częstować, cały barek wódki.
- Wódka!
- ten w kombinezonie ucieszył się jak dziecko - Ale moment ja tutaj do was w gości, a... moment. Ty jesteś w przyszłości co nie? Nie pamiętam abym w tym wieku się golił.
- A tak... tam za sześć lat pierdzielnie wojna atomowa i wszystko się spierdaczy. Jest 2055 rok. Przesrane... - pokręcił głową Ryszard post-apokalipsy.
- Aha... no patrz Pan... po Drugiej Światowej to się wszyscy bali przez czterdzieści lat, a przywaliło jak się nikt nie spodziewał. Ale ale... ja tu w gości... jak tu jest wóda, to macie - Ryszard z przeszłości wyjął ze swojego szaber-wora czteropak piwa, całkiem nówka, który wręczył Praudmoorowi - Proszę, częstujcie się, na pewno tam w przyszłości nie ma już dobrego browaru.
Dziady przeszły do wódopoju i zabrali się od razu za flaszkę. Sytuacja była co najmniej nienormalna.
- Moment... a gdzie my właściwie jesteśmy?
- Jeżeli tu się pojawiłeś, to znaczy, że jesteśmy na jakimś węźle czasoprzestrzennym. W miejscu poza czasem i rzeczywistością.

- A tak w ogóle to co robisz w tej przyszłości?
- A to co przed Wybuchem... szukam tych gnoi...
- Przeżyli? Jak karaluchy!
- Tak... Moment. Ale jak ty z przeszłości tutaj jesteś... my idziemy do takiego miasta, aby wsiąść do pociągu co nas zabierze do przeszłości.
- Aż tak tutaj gównianie?
- Ha! Niby nie, ale tu ludzie zdychają jak muchy.
- A u nas to nie? Tylko inny rodzaj przesrania.
- Ryszard w kombinezonie ocalałych z Post-Apokalipsy - Jak chcecie do przeszłości to was wezmę. Ale uprzedzam... lepiej na tą podróż wziąć sobie po flaszce. Wyglądacie na młodzieniaszków, a Polska w 2015 roku to dziki kraj.
Ryszardzi wybrali sobie po flaszeczce, spojrzeli na kieliszki, zgodnie pokręcili głowami z grymasem i głośnym "eeetaaaam". Nagle u Ryszarda z przeszłości zadzwonił telefon. Wyjął go z kieszeni i odebrał połączenie.
- O Andrzej... to ty? Czekaj, jestem poza czasem i przestrzenią. Wiem... Idź na Parafię. Ojciec Bonifacy ci pomoże. Jak się stąd wydostanę to pójdę tam i pogadamy. Potrzebuję twojej pomocy... reszta chłopaków chyba zaginęła w akcji. No, zrozumiałeś? Świetnie. Nie daj się złapać Smerfom. - Ryszard z przeszłości zakończył połączenie - Przepraszam, ale ta akcja z ratowaniem córki przed pedofilami to ciężko się zaczęła.
- O kuźwa... prawie zapomniałem... Święta 2015... cholera... no tak. - Ryszard post-apo pokiwał głową - Wiesz co Ryszard... cholera z tym. Jebać ten pociąg. Pójdę z tobą, nie chce mi się drałować do tej całej Topeki.
- Ale to nie powstanie paradoks motyla czy efekt dziadka?
- Według teorii multiversum w tej chwili możemy stworzyć kolejne kilka strumieni czasu... w sensie nic się nie stanie. Z resztą... Pamiętasz Vela? No nie powiesz mi że to co się z nim stało to było normalne... Z resztą... w tym przyszłościowym zadupiu to nie ma win.

Ryszard Kocięba w wersji przedwojennej otworzył szeroko oczy. Na jego twarzy wymalowało się przerażenie.
- Że co?! Nie ma win?!
- Nie ma!
- O ja pierdolę.
- wersja z przeszłości dla poradzenia sobie z tą szokującą informacją zaczęła łoić wódę prosto w butelki, kiedy skończył, otarł usta i sapnął przeciągle potrząsając głową - Pierdolę. Ludzie... Walcie tą przyszłość i chodźcie ze mną. Przeniosę was w trimiga. Ale jak powiedziałem... w przeszłości nie jest różowo... Te, Ryszard... a oni znają... no wiesz... - brodacz uderzył kantem dłoni w szyję.
- Oj nie nie... tu Hameryka... oni nie znajo.
- Aj aj aj... To przejdziecie szybki kurs przystosowawczy, bo przeniesiecie się do Polski... a tam się pije. To co wy na to?
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 26-05-2016 o 16:22.
Stalowy jest offline  
Stary 26-05-2016, 19:27   #422
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Praudmoore, Connor, Ryszardzi:
W czasie, gdy Praudmoore myszkował w poszukiwaniu młotka (znalazł go w jednej z szafek w pomieszczeniu, gdzie wcześniej odkrył mózgi w słojach), a reszta oprócz Connora, Charlotte i Miguela przystąpiła do spożywania alkoholu nagle na korytarzu pojawił się brodata wersja Ryszarda (dla jasności przekazu dalej będzie zwany Bimbromantą). Praudmoore zanim zorientował się, że nastąpiła ta zupełnie niespodziewane (a może i spodziewana, bo ten budynek był dziwaczny) wizyta to już pokazał, że bez młota to nie robota i przypieprzył w ścianę korytarza. Miejsce, które uderzył pękło (no w sensie tak jak normalnie by uderzyć w pomalowaną ścianę), ale co było nadzwyczajne to to, że z pęknięcia zaczęła kapać krew.
Po chwili wszyscy przeszli do pomieszczenia z alkoholami i rozegrała się scena pomiędzy Ryszardem, a Bimbromantą. Bimbromanta zaproponował, że może wszystkich zabrać w przeszłość, do Polski roku 2015. ([Neuroshima] Głód)
Billy postanowił zabrać standardowy tekst Praudmoora na te okazje i powiedział:
- Ja nie rozumiem o co chodzi, ale... no dobra.
Charlotte miała wątpliwości odnośnie tego, czy to w ogóle możliwe.
- Ten budynek krwawi, to może i tworzyć ułudy? No bo dwóch Ryszardów? - na które to pytanie Miguel dołączył i odpowiedział:
- To pewnie demon. Connor, mógłbyś go zastrzelić? - wskazał na kałasza trzymanego przez Connora. Zanim Connor zareagował to Hadżi odezwał się, że on w sumie może iść w przeszłość, a Doc Peter to właściwie był na skraju przytomności, więc niewiele miał do pogadania i najwyraźniej niewiele w ogóle rozumiał z tego co się działo wokół jego głowy.

Wspomniany przez Bimbromantę Oskar niezupełnie istnieje - to jakby niemalże przezroczysty duch stojący w pobliżu Bimbromanty.

Praudmoore (i reszta):
Nie wiedziałeś co powiedzieć, więc uderzyłeś młotkiem w blat stołu z taką siłą, że odpadł kawałek drewna. Tyle, że to nie jest drewno, bo drewno gdyby tak się rozpadło to by miało drzazgi na końcówce, a to nie ma. Jest równe, a także lepkie. Jakby stół był sklejony z mniejszych kawałków, ale zupełnie nie widać zadnych rys (i nie było widać).

Connor:
Dzieje się w tym budynku coś bardzo złego i jak najszybciej powinieneś dać znać Big Billowi i Maxowi, żeby cię wyciągnęli. Najlepiej z Praudmoorem i Dociem Peterem, ale musiałbyś ich pochwycić w momencie wyciągania. Pomiędzy tobą, a Praudmoorem stoi Miguel i wskazuje ci na Bimbromantę, żebyś go zastrzelił. Tak w ogóle to jak "Oskar" stoi za Bimbromantą to pewnie podobnie Big Bill i Max stoją za tobą, ale ich nikt nie widzi, a Oskar jest widoczny (choć ledwo, ledwo).
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 26-05-2016 o 19:30.
Anonim jest offline  
Stary 26-05-2016, 21:20   #423
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Bimbromanta spojrzał na Miguela. Ryszard też się odwrócił do Meksykańca.
- Te Miguel! Odpierdol się ode mnie. Naprawiłem ci tego cholernego disc-mana, a ty mnie tutaj obrażasz. - zawołał Ryszard.
- Rysiek, spokojnie. - Bimbromanta spróbował uspokoić Ryszarda.
- Chuja kurna... człowiek się tutaj stara pomóc kumplom, a cię ciapaty meks próbuje wydymać. I to jeszcze cudzym karabinem.
- Ej ej ej... to ja tutaj powinienem mu inwektywami sypać, a nie ty.
- Jestem starszy! Więcej szacunku, gówniarzu!
- Te... pij nie pierdol, stary capie.
- odgryzł się Bimbromanta i zwrócił do reszty - Uprzedzam tylko lojalnie, że chciałbym, aby ci którzy ze mną pójdą pomogli mi odbić córkę z rąk zwyrola. Mogą też sobie pójść w cholerę, ale wtedy jesteście zdani na własne siły. Zakładam, że skoro przyszły ja się z wami kumpluje to znaczy, że jesteście w porządku.
 
Stalowy jest offline  
Stary 27-05-2016, 01:49   #424
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Lekko się cofam, staram się ogarniać całe towarzystwo będąc przygotowanym na chryję.
Chłopaki, ja jestem za tym żeby stąd wyjść. Wyjść tu i teraz. Bill i Max czekają na zewnątrz.
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 31-05-2016, 10:10   #425
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will położył młotek obok nogi i złapał się za głowę. To, co się odpierdalało, przechodziło ludzkie pojęcia. Wszystkie, jakie mógł poznać do tej pory. Wiedział jedno na pewno - wyjść stąd normalnie się nie da, a Bimbromanta oferuje wyjście. Pojebane, ale jednak.
- Chuj, ja mogę se do Polski skoczyć. Nigdy nie byłem, pozwiedzam.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 01-06-2016, 18:30   #426
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 66

Czasem twoje życie zależne jest od pojedynczego rzutu kością.

Billy, Charlotte, Hadżi:
Wszyscy zdecydowaliście się spróbować tego nowego, niewiarygodnego świata, który czekał poza wyobraźnią Bimbromanty. Do końca niedowierzaliście, czy takie coś w ogóle może przejść, ale w najgorszym razie wciąż byliście pod wpływem Tornado i to wszystko to narkotyczny sen. Zresztą już od jakiegoś czasu podążaliście za bajkami o mitycznym pociągu w Topece, więc równie dobrze mogliście zaufać tej bajce Bimbromanty - zwłaszcza, że można było przetestować to natychmiast.

Doc Peter:
Właściwie to było ci z tym wszystkim już wszystko jedno. Straciłeś sporo krwi, upiłeś się, a i niezbyt dobrze się czułeś. Potrzebowałeś, kurna, profesjonalnej pomocy lekarskiej i niby Bimbromanta mógłby ci pomóc, gdyby tylko nie był wytworem twojej wyobraźni. Diagnozując swój stan zdrowia stwierdziłeś, że pewnie umierasz i teraz masz jakiegoś rodzaju delirium. Postanowiłeś nie ruszać się z krzesła, w którym siedziałeś - co ma być to będzie, nie?

Helga:
Byłaś uwięziona w metalowej pułapce samochodu, którym wcześniej jechałaś. Najwyraźniej miałaś jakiś straszny wypadek. Byłaś sama, a dookoła rozciągał się widok na Kansas City... co raz bliżej i bliżej, aż w końcu zobaczyłaś przeklęte regały z książkami w tym pomieszczeniu bibliotecznym w budynku, z którego przecież już dawno uciekłaś... ale to przecież nieprawda, bo z tego budynku nie dało się uciec. Wołałaś o pomoc, ale odpowiedziała ci tylko latynoska muzyka. Zbliżała się. Nagle do pomieszczenia wkroczył Miguel. Żywy. Był uśmiechnięty i totalnie niezrażony tym, że jesteś uwięziona w zmasakrowanym pojeździe w pomieszczeniu, które w normalnej geometrii nie pomieściłoby takiego wraku... ale jednak mieściło. Twój umysł nie wytrzymał tego i zaczęłaś płakać.
- Niedługo to wszystko skończy się. Obiecuję. Nazywam się Castor de Overneyes i zostałem wybrany, żeby towarzyszyć ci w ostatniej drodze. - mówiąc to z uśmiechem wyjął nóż i przyłożył ci do gardła. Zaczął recytować w naprawdę paskudnym dialekcie - Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagi fhtagn. - po chwili poczułaś jak ostrze zanurza się w twojej szyi i nagle... Miguel, czy jak tam się nazywał zniknął. Zniknął też wrak samochodu, a ty stałaś w bibliotece i na korytarzu słyszałaś głosy Ryszarda, Billego, Charlotte, Praudmoora i innych osób. Billy i Charlotte przecież zginęli wcześniej, ale teraz to nie było najważniejsze. Na wpół oszalała pobiegłaś w ich kierunku ku swemu przeznaczeniu.

Greg:
Pamiętasz już co tak naprawdę stało się w tym budynku. Przed nim rozpoczęła się strzelanina, a ty razem z Jerri i jakimś wrogiem wbiegliście tutaj. Wywiązała się walka i ty powstrzymałeś napastnika na tyle długo, że Jerri zdążyła uciec wyżej. Ty oberwałeś na parterze i zacząłeś się wykrwawiać. Wydawało ci się, że trafiłeś też wroga, ale on jednak pobiegł za Jerri. Prawda jest taka, że rzeczywiście go trafiłeś, a ty jego. Pozabijaliście się na parterze, a budynek ożywił tamtego zwłoki, żeby dopaść Jerri. Ty również zostałeś ożywiony, żeby przywitać grupę ludzi prowadzoną przez Miguela na rzeź. Pamiętasz już? Pamiętasz. Cokolwiek jednak sprawiło, że znalazłeś się w tym stanie nie-śmierci to jednak nie kontrolowało cię i ty wciąż byłeś panem swojego losu. Robiłeś wszystko co mogłeś, żeby pomóc Heldze, ale ostatecznie zawiodłeś pozostawiając ją na śmierć we wraku na autostradzie. Ostatecznie dołączyłeś do swoich przyjaciół, ostatnich jakich miałeś przed swoją śmiercią. Trochę żal ci było jedynie Freddiego, który przecież miał szansę uciec, gdybyś go nie zabił w tym budynku. Nigdzie nie poszedłeś, bo byłeś związany z tym miejscem. Wróciłeś na miejsce swojego zgonu, położyłeś się dokładnie tak jak upadłeś, a twoja dusza została porwana w niekończący się koszmar wielowymiarowego trzeciego piętra.

Vrick:
Wiedziałeś, że robisz coś przełomowego, ale nie spodziewałeś się, że otworzysz przejście do nieskończonego koszmaru wielowymiaru i zwrócisz na siebie uwagę bestii spoza czasu i przestrzeni. Obudziłeś się sam w swoim budynku i błąkałeś się w nim do momentu jak nie padłeś z głodu. Wówczas twoja dusza została porwana w niekończący się koszmar wielowymiarowego trzeciego piętra. Czekali tam na ciebie i byli bardzo głodni.

Wszyscy:
Wszystko nastąpiło bardzo szybko i niemal równocześnie. Zaczęło się od momentu, gdy Connor odmówił zastrzelenia Bimbromanty, a Praudmoore zgłosił się na ochotnika do podróży do Polski. To rozsierdziło Miguela, który pod nosem zaczął mówić w wyjątkowo paskudnym dialekcie. Mówił tak cicho, że jego latynoska muzyka zagłuszyła wszystkie przesiąknięte złem słowa, a brzmiały mniej więcej tak:
- Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagi fhtagn. - najbliżej stojący niego Hadżi zapytał:
- Co mówiłeś? - a Miguel zareagował w ten sposób, że rzucił się na Ryszarda, wbił nóż w jego serce i pociągnął go ze sobą na Bimbromantę. Bimbromanta jakby był jakimś duchem, czy hologramem - Miguel i Ryszard przelecieli przez niego, ale po drugiej stronie pojawił się jedynie Miguel, poderżnął gardło Oskarowi i pchnął go w kierunku reszty. Jeden z drogocennych obrazów zalał się krwią, a drugi po prostu padł na posadzkę. Miguel poruszał się z nadprzyrodzoną szybkością, ale już upadającego Oskara chwycił w swe ramiona Hadżi. Billy sam wyciągnął nóż, ominął Bimbromantę i pobiegł do polskiego mieszkania zapolować na Miguela. Może i był skołowany, ale wiedział kto tu wróg.

Bimbromanta:
W momencie, gdy umierający Ryszard przelatywał przez ciebie część jego pamięci wlała się w ciebie, a dotyczyła tego bezpośredniego fragmentu świąt Bożego Narodzenia 2015 roku - twej teraźniejszości i najbliższej przyszłości. To co ujrzałeś lekko przeraziło cię, bo czegoś takiego nie spodziewałeś się zastać w domu Krakowskiego. Ohydnej i obrzydliwej rzeczywistości, która mogła wiązać się jedynie z chorymi fantazjami gangu Lam. Było bardzo źle, ale przynajmniej teraz już będziesz wiedział czego spodziewać się. Gorzej, że cząstka Miguela również w tobie utkwiła jak cierń. Tak naprawdę nie nazywał się Miguel i już od dawien dawna nie był człowiekiem, a potwornym wielbicielem likrów, niezwykle drogich win, no i ludzkich dusz. Kolejny problem na dzielnicy.

Wszyscy:
Budynek jakby zawarczał, gdy Miguel zniknął za plecami Bimbromanty w tej innej rzeczywistości. Wszyscy zdaliście sobie sprawę z dwóch faktów. Po pierwsze za plecami Bimbromanty naprawdę rozciąga się inna rzeczywistość (wszakże i Miguel i Billy tam byli), a po drugie ten budynek żył. I był bardzo zły.

Connor:
Tego było już dla ciebie trochę za dużo. Rzuciłeś się na Praudmoora i Doca Petera, żeby wyciągnąć ich z tego przeklętego miejsca, ale znienacka wpadła na ciebie nieznana kobieta. To Helga. Pchnęła cię w stronę Doca Petera. Praudmoore zrobił unik, ale wyciągniętą dłonią chwyciłeś jeszcze kogoś. Twoje wcześniejsze rzucenie się zostało potraktowane (zgodnie z umową) przez Big Billa i Maxa jako sygnał, żeby cię wyciągnąć. Pojawiłeś się na ulicy z ciężko rannym (i ciężko pijanym) Dociem Peterem, ale i z Helgą (oszalałą) i z nastoletnią Polą. Big Bill i Max powiedzieli ci, że trzymali za linę, a ty tam wszedłeś do środka na ledwo kilka metrów - gdy tylko zniknąłeś z zasięgu ich wzroku na schodach to lina już dalej nie była przez ciebie ciągnięta. Tak jakbyś tkwił na schodach... tylko tyle i aż tyle. Tym czasem budynek zaczął przemawiać:
- Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagi fhtagn. - z przerażeniem słuchaliście nieludzkiego głosu, a na koniec Max powiedział:
- Yyy, ja to proponuję stąd iść. - nikt nie zaprotestował i udaliście się w swoją stronę. Po pewnym czasie zostawiliście szaloną Helgę w bezpiecznym miejscu, a Doc Peter otrzymał pomoc medyczną. Co do nastoletniej Poli to przyłączyła się do was, a i opowiedziała, że cały ten czas spędzała duszą i ciałem w tornadowym świecie przeszłości. Co do Praudmoora to jeszcze go spotkaliście, ale to już zupełnie inna historia.

Bimbromanta, Charlotte, Praudmoore, Hadżi:
Po tym jak Connor zniknął razem z Helgą, Dociem Peterem i Polą (widzieliście ją przez sekundę - pojawiła się obok Connora, aby po chwili zniknąć) pozostali wbiegli w przejście za plecami Bimbromanty (Charlotte i Praudmoore przebiegli przez Bimbromantę) zabierając ze sobą zwłoki Oskara (to Hadżi przechodząc obok Bimbromanty), a następnie Bimbromanta cofnął się o krok i znalazł się na powrót w niebanalnej rzeczywistości. Przebiegnięcie Charlotte i Praudmoora nie dało mu ich wspomnień, ale za to oni nabyli zdolność mówienia po ludzku - wydawało się, że to że rozumieli Bimbromantę wcześniej wynikało z jakiegoś międzywymiarowego zdarzenia nadprzyrodzonego. Wracając jednak do Bimbromanty to znów był Panem Ryszardem na swych włościach. Już w tym miejscu stwierdzić należy, że Billy, Charlotte i Hadżi niedługo cieszyli się nową rzeczywistością, ale to już zupełnie inna historia.

KONIEC
DZIĘKI WSZYSTKIM ZA GRĘ!
 
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172