|
Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-09-2020, 21:56 | #361 |
Reputacja: 1 | Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595 Najemnicy sprawnie zajęli się zabezpieczaniem terenu, Barthez nie musiał nawet wydawać dodatkowych rozkazów. Profesjonaliści dobrze wiedzieli jak wykonać komendę Bartheza. Helweta zebrał z ziemi zniczonego drona I zabrał ze sobą do wnętrza budynku. Zaczepił jednego z nerwowo oczekujących Sangów I rozkazał: - Zbierz jaśnie państwa w na powrót w pokoju, a żywo. Będzie wiele do omówienia. Upewnij się, że jest z nimi Pan Thibualt. Leon I jego nietypowe zainteresowania mogły nieco powiedzieć na temat drone I na to liczył Helweta. Wiedział, że będzie miał się musiał gęsto tłumaczyć nie tylko przed dziedzicem, ale też przed miejscowymi włodarzami. Chaos jaki wybuchł można było jednak przekuć w sukces. Dyplomatyczna misja, w dodatku mająca prerogatywy od włodarza Lucatore,stała się obiektem ataku. W cywilizowanej Delcie Rhone uchodziłoby to za wręcz skandal (ale tylko oficjalnie. Jak wiadomo, nieoficljalnie takie praktyki były na porządku dziennym w bezwzględnej walce o władzę I wpływy). Ale był też pewien, że postąpił słusznie. Kimkolwiek był szpieg, to doznał poważnej straty tracąc takie cacko jak dron. Myśli kłębiły się w głowie Bartheza próbując rzucić jakieś światło na to kim mógł być inflirtrator. Taką technologią jak drony dysponowali jego pobratymcy, ale Helweta niemal od razu odrzucił taką możliwość. Alpejczyków nie mogła interesować misja dyplomatyczna z Franki. Oprócz tego byli jeszcze na poły legendarne istoty mające dziesiątki nazw, które ponoć czasem pojawiały się tu I ówdzie dysponując technologiami, jakie były nieosiągalne dla przeciętnych mieszkańców kontynentu, ba, nawet Helwetii. Ale ci ponoć dysponowali potęgą, które zmiotłyby Lucatore z powierzchni ziemi, a nie uciekały przed kilkoma operatorami wojskowymi.Odrzucił zatem I tę opcję. Cięzko było podejrzewać Anabatystów z klasztoru z ich wrodzoną niechęcią do technologii I jeśli byli zamieszani w morderstwo, i mieli powód do tego aby wiedzieć o czym knują oficjalni śledczy, to Nathan raczej wykluczał posiadanie takich środków. Byli jeszcze Kronikarze, zapatrzeni w przeszłość maniac zamierzchłych technologii. Ale cóż mogli chcieć? Czyżby był jeszcze jakiś trzeci gracz w tej grze? Tego Barhtez nie wiedział. |
05-09-2020, 23:04 | #362 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
07-09-2020, 21:28 | #363 |
Reputacja: 1 | Dom Pielgrzyma noc 1 lipca 2595 |
08-09-2020, 08:28 | #364 |
Reputacja: 1 | Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595 Barthez po pytaniu Abdela nie czekał, aż odezwie się arystokracja, tylko uprzedził wszystkich. Uważał, że mogą mieć zbyt mało czasu na naukowe dysputy. Postanowił wytłumaczyć co tylko wiedział, oszczędzając cenny czas: - Z reguły drony wyposażane są w urządzenia służace podsłuchiwaniu lub podglądaniu. - zaczął wyjaśniać, starając się nie używać technicznych zwrotów, dla niego całkiem normalnych, ale mogących być dość trudnymi do zrozumienia przez kogoś kto nie wychował się pośród zaawasowanej technologii: - Na taki wygląda ten model. Niektóre jednak mogą przenosić uzbrojenie. Stąd też taka była moja reakcja. Widywałem w przeszłości możliwości dronów, choć nigdy nie miałem okazji pilotwać żadnej z tych maszyn, Śpieszę wyjaśnić, że ten dron nie wygląda na robotę Helwetów. - Do głowy przychodzi mi tylko możliwych opcji, kto mógł posługiwać się tu dronem. Jak już wspomniałem, wykluczam Alpejczyków. Wykluczam też Ludzi Maszyny. Tak zwani Uśpieni, też raczej nie są w kręgu podejrzanych. Cięzko mi uwierzyć aby niechętni technologiom Anababtyści dysponowali i posługiwali się takim sprzętem. Są jeszcze Kronikarze i to w mojej ocenie najbardziej prawdopodoba opcja, ale nawet nie wiem czy oni zapuszczają się tak daleko na południe, ani jaki mogli być mieć interes w szpiegowaniu delegacji. Być może ktoś został wynajęty przez mocodawców morderstwa, albo, mamy tu jeszcze jednego gracza, albo choć to nikła szansa, konkurencyjny ród z Montepelier chce trzymać rękę na pulsie. - Chciałbym jednak poddać pod przemyślenie inną, nad wyraz teraz pilną kwestię, pewnie ważniejszą teraz od tego kto nas szpiegował. Bardzo szybko zjawią się tu przedstawiciele róznych frakcji w mieście i zaczną, mniej lub bardziej żądać wyjaśnień. Pytanie brzmi, jak wasze miłości mają zamiar przedstawić sytuację. |
13-09-2020, 14:00 | #365 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
13-09-2020, 14:02 | #366 |
Reputacja: 1 |
|
16-09-2020, 13:30 | #367 |
Reputacja: 1 | Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595 |
20-09-2020, 10:24 | #368 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
20-09-2020, 10:26 | #369 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein |
21-09-2020, 08:47 | #370 |
Reputacja: 1 | Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595 Dumas patrzył wielkimi ze zdziwniemnia oczyma na dziedzica. Nie spodziewał się chyba, że Abdel skłonny będzie powierzyć mu takie szlachetne zadanie. Jemu, osobie, która piastowała w delegacji najważniejszą funkcję. Bez niego przecież nikt nie będzie w stanie ogarnąć biurokratycznych i finansowych niuansów! Rzucił okiem na najemnika, który tylko beznamiętnie przytaknął dziedzicowi niczym wytresowany pies i wziął ze stołu szpikulec do lodu i płócienną chustę. - Do usług jaśnie panie. - powiedział tylko Nathan z miną, a której można było wyczytać śmiertelną powagę. Dumas przełknął ślinę przerażony. To działo się naprawdę. Alpejczyk schował przykrył szpikulec płótnem i ruszył spokojnie ku skarbnikowi. Resztki odwagi jakie miał miał Dumas zniknęły ulegając panicznemu strachowi zwierzyny łownej. Skarbnik odwrócił się na pięcie i chciał skoczyć ku drzwiom, lecz nie wiadomo w jaki sposób Barthez już przy nim był i schwytał mężczyznę w żelaznym uścisku szeptając cicho: - Nie wierzgaj jaśnie panie bo jeszcze naruszę witalne narządy. Dumas chciał ryknąć z bólu, gdy szpikulec wbijał się z chirurgiczną precyzją w jego bok, ale dłoń najemnika na jego ustach całkowicie stłumił krzyk. Potem stracił przytomność. - Będzie wyglądać jak rana postrzałowa ze skałkowej broni palnej - oświadczył oschle najemnik, delikatnie osuwając Dumasa na podłogę. Zdjął płótno ze szpikulca i przycisnął do rany, dodając : - Choć lekarz z prawdziwego zdarzenia może mieć wątpliwości co do tego. Dumas leżał z wywróconymi oczyma, przedstawiając dość makabryczny widok, ale Nathan z trudem utrzymywał poważną minę. Co za pizda... - pomyślał o skarbniku. Rana jaką uczynił była ledwo draśnięciem na boku, tuż nad miednicą i nie mogła sięgnąć żadnych witalnych organów. Skarbnikowi nie groziło żadne poważne niebezpieczeństwo. Ot kilka szwów i dezynfekcja. No chyba że służba przed podaniem szpikulca na pański stół wpierw nim gnój przerzucała. - Mam przypalić ranę, czy jaśnie pan woli pozostawić kwestie leczenia Szpitalnikowi? |