20-11-2012, 14:48 | #111 |
Reputacja: 1 | Krzysiek zaczął się rozglądać w pomieszczeniu za czymś, czym można by to ugasić; w końcu magiczno-czarująca książka przestała już chyba być zagrożeniem, nawet jeśli wcześniej była. Jeśli nic takiego nie zauważy na pierwszy rzut oka, pospiesznie uda się do komórki, by tam znaleźć jakąś prowizoryczną broń i w miarę możliwości coś, co można by było użyć do skończenia zabawy z tą księgą. A z ciemnością nadal płonąca książka powinna sobie poradzić; chyba wydziela trochę światła. Po drodze spyta najbliższego opiekuna (Czyli najpewniej Pana Piotra, który miał go obserwować) - Jak Pan sądzi, czy spalenie tych drzwi mogłoby nam dać dobrą drogę do... - Dopiero po chwili dokończył, cichszym głosem - Wolności...? - Cóż, nie znał się za bardzo na ogniu. Trzeba było lepiej ich uczyć zasad BHP odnośnie tego żywiołu... |
20-11-2012, 16:11 | #112 |
Reputacja: 1 | Prezes był zdziwiony, że w ogóle coś takiego się stało. Jednak zachowując lub starając zachować się trzeźwość umysłu, zrzucił siebie o ile to możliwe - szafkę. Jeżeli dalej możliwe, rozejrzał się po pokoju, szukając bandaży lub innych ciekawych rzeczy. Może następnej pułapki? Jak nie to po prostu leżę. I kwiczę. |
20-11-2012, 16:16 | #113 |
Reputacja: 1 | Korneliusz wziął z szafki mop, i podszedł do Pana Piotra, prosząc o pomoc z ręką. Pana Roberta woli nie denerwować, myślał, że on zajmie się jego ręką, jednak zamiast tego uznał rzucanie dzwonkami w okna za ważniejszą sprawę.
__________________ Jeśli jest ciężko to znaczy, że idziesz w dobrą stronę. |
20-11-2012, 16:46 | #114 |
Reputacja: 1 | - Krzysiek dobry pomysł - spal te drzwi skoro mamy już podpałe. Robert, dobrze mówisz, ale będziesz miał większą szansę na przeżycie jeżeli zostaniesz z nami w grupie. - powiedziałem i sprawdzam schowek. No chyba, że Tomek też pójdzie za Robertem to z kolei ja nie chcę zostawać sam i pójdę z nimi. |
20-11-2012, 17:44 | #115 |
Reputacja: 1 | - Chodźcie do tego schowka, tu się dzieją jakieś chore akcje. Przydałyby się jakieś widły. - Idę do komórki z chłopakami. |
20-11-2012, 19:25 | #116 |
Reputacja: 1 | — Jakie noże?! — jęknął Pan Robert, słysząc, co mówi jego imiennik. — Czy wyście powariowali?! — dodał, zastępując drogę Tomkowi. — Nikt nie będzie chwytał żadnej broni. Wszyscy mają się zebrać tutaj i nigdzie nie odchodzić. I zostawcie tego trupa, na litość boską! Pan Robert przyłożył rękę do czoła, oddychając głęboko. Wystarczyło, że spuścił ich z oka na minutę i już takie rzeczy się wyprawiają. I teraz jeszcze jakiś huk na górze czy coś... — Panie Piotrze, no proszę się zająć ręką Korneliusza! A wy, chłopaki, zostańcie tutaj, nie róbcie niczego głupiego, postarajcie się posiedzieć na miejscu chociaż przez chwilę... Naprawdę, panowie, myślałem, że będziecie bardziej dojrzali. Sprawa tutaj jest poważna! Ja pójdę sprawdzić, co się dzieje na górze. Zaraz wracam. Jak chcecie się czymś zająć, to poszukajcie łomu albo czegoś podobnego... tylko żadnych wideł...! w tym schowku i postarajcie się wyważyć te kraty w oknie albo otworzyć drzwi. Co? To będzie dla odmiany pożyteczne. Po czym skierował się w stronę schodów. — Panie Piotrze... — powiedział jeszcze bezgłośnie, wpatrując się ze złą miną na swojego współ-opiekuna. Naprawdę miał nadzieję, że on także będzie bardziej poważny. I pobiegł w stronę huku. |
20-11-2012, 19:47 | #117 |
Reputacja: 1 | Ignoruję Pana Roberta, ale mu tego nie mówię, bo może się przydać później znajomość z nim. Pomagam Tomkowi szukać broni, ale jak będzie tylko jedna to ja pierwszy ją biorę. W sumie zamiast noża wolałbym łom, ale szczotka... czy nawet dzwonek też ujdzie. I właściwie co stało się ze skrzynią, której nie dało się otworzyć... mówię: - A jak już będziecie podpalać drzwi to dorzućcie też skrzynię. I chrzanić gaszenie - jak zjarają się drzwi to ja pierwszy mogę przywalić je i przebić się na drugą stronę, więc biorę to na siebie. Buda niech spłonie to i tak jest bezbożny przybytek patrząc na odnawiające się kartki książki i trupy w każdej szafie. (sam dorzucam skrzynię do ognia jeśli nikt tego nie ogarnie) |
20-11-2012, 20:08 | #118 |
Reputacja: 1 | "Kurcze felek. Chyba lepiej nie gadać z trupami" Nie mogąc wymyślić nic bardziej mądrego, palnąłem: -Eee... Bo my tu tylko czajnika szukaliśmy. Odwracam się, wskakuję do pokoju i zatrzaskuję za sobą drzwi. Przytrzymuje je przez dłuższą chwilę plecami. Jeśli nikt nie będzie się dobijał do środka, postaram się pomóc Prezesowi. W innym wypadku trzymam cały czas. Jeżeli policjant jeszcze przed wejściem do pokoju będzie chciał mnie zaatakować, postaram się mu uciec. |
20-11-2012, 20:24 | #119 |
Reputacja: 1 | Udaję, że słucham pana Roberta ale jak ten się odwróci to łapię Belkara i ciągnę go w celu szukania broni. Wolę być ubezpieczony. |
20-11-2012, 21:32 | #120 |
Reputacja: 1 | Pomógł Korneliuszowi, usztywniając mu rękę. W końcu ten nudny kurs pierwszej pomocy na coś się przydał. W międzyczasie tłumaczył Krzyśkowi jak fatalna w skutkach może się okazać próba podpalenia budynku, w którym się znajdują. Choć nigdy nie przyznałby się do tej myśli, zaczynały go męczyć wygłupy dzieciaków oraz drugiego opiekuna. Wrzaski, krzyki, złamania, trupy... niedługo wszyscy będą mieli pamiątki z tej wycieczki. W księdze mogli znaleźć więcej przydatnych informacji, lecz spalona na nic się już nie przyda. Wszelkie próby działania na własną rękę, jak dotąd, przyniosły więcej szkód niż pożytku. Sposobem na odkrycie zagadki tego hotelu, mogłoby być wspólne, metodyczne przeszukiwanie kolejnych pomieszczeń, bezpieczne i skuteczne, bo przecież w grupie siła. Ale kto go posłucha, kto za nim pójdzie? Najpewniej nikt. Włożył nóż do jednej kieszeni, latarkę do drugiej, żeby mieć je pod ręką, po czym podszedł do drzwi pierwszego pokoju od lewej, tego najbliżej szklarni i bezceremonialnie spróbował je wyważyć, po prostu z kopa. |