Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-03-2015, 11:39   #31
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Kwadratowa bryła klubu stała po północno-zachodnej stronie skrzyżowania drugiej alei z trzecią ulicą w południowo-wschodniej części Downtown. "Sweet Suicide" zdawał się być przytulony do międzystanowej '95 przebiegającej w górze na pylonach, jednak o tej porze było tu w miarę cicho.
To znaczy byłoby, gdyby nie lekkie zamieszanie przed budynkiem.
Wyglądało to tak jakby większość gości zdecydowała się dzisiejszego wieczora bawić na zewnątrz, na parkingu. Aktualnie gromadziła się tam blisko setka osób o różnym stanie względnej trzeźwości i z różnym natężeniem wrzasku kibicowała jakiemuś "Nomadowi", jednak po podjechaniu bliżej dało się wychwycić pomyłkę.
Całata horda nie wykrzykiwała "Nomad!", ale "Go Mad!", a w chwilę później ciżba rozstąpiła się przepuszczając ruszającego z parkingu motocyklistę.
A był to widok zaiste ciekawy.
Na dość używanym i poddanym różnym przeróbkom Harleyu spod klubu wyjeżdżał motocyklista odziany tylko w kask, poza tym golutki jak Pan Bóg go stworzył.
- Trochę mu odbija - Chris rzucił do siedzącego mu za plecami Marcusa. - Kilka wykroczeń za jazdę na golasa już miał, ale to tak sam z siebie. Adrian kazał ukarać za wlepki, to jest kara. Adrian nie mówił jaka - roześmiał się i zaraz dodał w kwestii wyjaśnienia: - Mad jest fanem gaelickiego footballu a dziś w nocy dość ważny mecz. Spędzi go na komisariacie.
Patrick "Mad" O'Flaherty dumnie prostujący na maszynie nagą sylwetkę minął ich z wyprostowanym serdecznym palcem lewej dłoni wyciągniętej w stronę kotołaka.

Wszystko zagłuszyło wycie złożone z okrzyków kibicujących straceńcowi kierującemu się w kierunku posterunku South-West Downtown, oraz z pisków dziewczyn. Jedna wymiotowała za motocyklami, jakaś parka rozglądając się bacznie szybkim krokiem kierowała się za ogrodzenie, pod pylony, wieczór zapowiadał się ciekawie.
Chris wykorzystał szpaler utworzony wcześniej dla wyjeżdżającego "Mada" i wjechał między ludzi kierujących się powoli z powrotem do klubu.
Zaparkował przy innych motocyklach ustawionych pod ściana, trzech bikerów w klubowych kamizelkach pozdrowiło go oszczędnymi ruchami rąk.
- "Gorm", co ze starym? - spytał typa jaki twarz umalowaną miał albo w klimatach KISS, albo greenpeace walczącego o życie niedźwiedzi panda-satanistów. Jego długie włosy sięgały prawie do pasa.
- W swoim gabinecie, pracuje nad jakąś laską.
- Powiedz mu, że mam ważnych gości, cokolwiek ma do mnie - wpadne do niego poźniej.
- Ok.
- Powiedz też chłopakom, żeby skończyli z wlepkami. Lassie się chyba wkurzył.
- Czyli tylko tymi ze schroniskami czy jak?
- Wszystkimi. Był "Poważny".
- Grubo. Latynosom i czarnym też odpuścić?
Chris zamyślił się, w końcu machnął ręką.
- Wszystko out, żarty żartami, ale po co ich za mocno denerwować. Wpadną im do głowy głupie pomysły i nieszczęście gotowe.
- No zaczęli się chyba irytować, ostro obili Marka w Little Havana.
- Załatw to.
"Gorm" tylko kiwnął głową i wrócił do rozmowy z pozostałymi bikerami.

- Nie da się ukryć, że Moulin Rouge to to nie jest, ale będziemy mieć tu trochę spokoju - Kotołak zwrócił się do reszty grupy wyselekcjonowanej przez Adriana. Tych którzy przyjechali za bikerem i wysiedli z pojazdów jakimi dojechali tu z Indian Creek.

Zaiste, do Moulin Rouge to nie zbliżało się nawet z daleka.
Nad wejściem widniał zielony neon "Sweet Suicide" z również neonową gitarą, tyle że gryf jej był klasyczny, a zamiast pudła odwzorowany został ładynek TNT z detonatorem.
Wnętrze było urządzone w dość srogim i surowym stylu, ale dzięki wykończeniom można było się tu poczuć całkiem przytulnie. Ściany były z czerwonej cegły gdzieniegdzie obijane metalowymi, fantazyjnie kombinowanymi wspornikami, za wyjątkiem tej po lewej od wejścia, która była połączeniem lakierowanego drewna i marmuru. Wisiało na niej kilkanaście gitar elektrycznych i drugie tyle zdjęć i plakatów dokumentujących historię rocka, w oczy najbardziej rzucał się poster reklamujący koncert Sex Pistols w "Manchester Lesser Free Trade Hall", 4 czerwca 1976 roku. Długi bar przytulony do tej ściany również w drewnie i marmurze umiejscowiony był naprzeciw wejścia, aktualnie przeżywał małe oblężenie bo szturmowali go ci co chwilę wcześniej żegnali "Mada" na parkingu. Lewa część sali od drzwi do kąta między barem a ' rockową ścianą' wypełniony był stolikami przy których ludzie pogrążeni w rozmowach leniwie popijali piwo i drinki. Po przeciwległej stronie budynku umiejscowiona była bardzo skromna scena na niewielkim podwyższeniu. Jakaś kapela grała aktualnie cover utworu jakiego oryginalnie wykonawcą był Alice Cooper. Zaczęli grać z i większym 'prądem' gdy przez wejście na powrót zaczęli wlewać się goście.

Building a house of fire, baby
Buildin' it with our love
We are buildin' a house of fire every time we touch
House of fire
House of fire

We ain't gotta pay rent now, baby
No landlord to throw us out
I want to play in your garden, baby
When you want it give me a shout
I won't tire
Take me higher

Kilkanaście osób skakało i pogowało w rytm muzyki, lecz zaczęli do nich dołączać kolejni, którzy odpuścili sobie na razie bar i nie mieli ochoty siedzieć i gadać tego wieczora.

Nad barem wzdłuż całej ściany naprzeciw wejścia ciągnęła się galeria z szeroką drewniana balustradą. Widać było na górze kilka drzwi, oraz dwóch bikerów grających na tejże balustradzie w karty. Kolejnych dwóch stało i gadało o czymś przy wejściu na schody na galerię, umiejscowione po lewej strony sceny. Sufit był cały w czerni z ogromnym logiem klubu wymalowanym ze sporym pietyzmem. Kot z Cheshire uśmiechał się wywołując czasem dreszcze.


Głośniki dudniły, ludzie bawili się. Widać było wiele osób jakie sprawiały wrażenie iż następnego dnia nie pójdą na wykłady w University of Miami, choć z pewnością powinny. Prócz studentów grono było istnym miksem Miami, choć w zdecydowanie odwrotnych proporcjach niż raporty demograficzne. Było kilku afroamerykanów, było trochę latynosów, jednak większość stanowili biali. Przy barze widać było nawet kilku "białych kołnierzyków" siedzących przy parze starych rockmanów zapewne osobiście bawiących się na pamiętnym Woodstocku. Po sali kręciły się roześmiane i bardzo skąpo odziane dziewczyny rozdające reklamówki i kupony oznajmiające, że z biletem do "SS" darmowe piwa i drinki oczekują w klubie nocnym "The Heat". Jedna operowała na głośniku przy scenie wijąc się w wyuzdanym i opętanym tańcu.
"Interesy, współpraca" - mruknął Chris gdy jedna z półnagich dziewczyn podeszła do grupy z uśmiechem rozdając ulotki.

Brick by brick the flames get higher
Build it strong with our desire
Building a house of fire, baby
Building it with our love


Między barem i schodami na galerię znajdowały się trzy pary drzwi, do kuchni, do toalet i do sal bilardowej.Do tej ostatniej kotołak zabrał towarzyszy, lecz pomieszczenie jak się okazało nie było puste.
Kilku Bikerów grało tam w bilard lub siedziało za jednym ze stołów racząc się piwem. "Wyczyszczenie sali" wzieli sobie do serca, ale z gości. Jeden z nich wyglądał jak góra, ogromny niczym zły sen Nikolaja Wałujewa, choć o niesamowicie spokojnej i niewinnej twarzy. Przymierzał się do zagrania bilardowego trzymając kij za cieńszy koniec i robiąc zamach jak w bejsbolu. Naprzeciw niego inny 'klubowicz' rzucił się w bok by uniknąć ewentualności trafienia bilą.
Też był specyficzny.
Kamizelkę nosił na kwiecistej sukience, a na twarzy miał staranny makijaż nie ukrywający jednak męskich rysów.
- Get lost Ashols - rzekł Chris, a wszyscy wnet spojrzeli w jego stronę.
- Uszy mnie mylą, czy Chris w końcu ma ochotę zrobić swój comming out? - rzucił jeden z typów, chudy jak patyk, na oko nie miał jeszcze 20 lat.
- Wychodzi szydło z worka, ciągnie go do mrocznych dziurek. - pokiwał głową inny, z ostrymi rysami twarzy. Jego ubiór, nienaganne maniery, brytyjski akcent... jakby wyjęty z serialu o angielskiej arystokracji.
- To Ty Chris zjeżdżaj się pedalić, bo my tu mamy grę - rzekł kolejny, z lekko francuskim akcentem.
- Wypad mówię bando impotentów, interesy. - Kotołak nie przejął się docinkami, jakby były tu normą. Dyscyplina w Cheshirers była grubo daleka od choćby cienia musztry wojskowej i opierania się na autorytetach.
Bikerzy niechętnie ale dość szybko zaczęli się zbierać z ciekawością patrząc na przybyłych.
- Fanny, spytaj co kto chce do picia i biegusiem, zawołaj też Patricka, niech przyniesie dokumenty.
Transwestyta w skórzanej kamizelce klubowej do którego skierowane było polecenie ogarnięcia zamówień, kołysząc lekko biodrami z uśmiechem wskazał wolne miejsca i zaczął rozpytywać kto na co ma ochotę.
Zerknął na Sincaire'a.
- Ten jest mój, mrrrrr!

Do sali wszedł poznany wcześniej 'wytatuowany' nazwany Patrickiem z plikiem zadrukowanych kartek.
- Dużo Cattie nie o przysłała, podstawowe info o zakochanej parce, ale zawsze coś - rzekł rozdając je wszystkim zgromadzonym.

Chris zapalił i usiadł na stole bilardowym, przez chwilę bawiąc się czarną bilą.
- Czuje w tym gówno - powiedział w końcu. - Nie wierzę, by Kingstone była tak głupia aby porywać wilczycę. Chodzi mi po głowie czy ktoś przypadkiem nie chce się jej pozbyć mając nadzieję, że gdy będziemy ją sprawdzać to wybuchnie konfrontacja z Changelingami i albo my ich posprzątamy albo Adrian nie będzie miał wyboru i Alfa znów zajrzy do szpitala robiąc ostateczne rozwiązanie kwestii elfów w Miami.
Zaciągnął się dymem i lekko zmrużył oczy.
- Kingstone stara się zbliżyć do Adriana, Adrian chce zrobić pełne porozumienie nadnaturali w mieście. Opozycja u wilków chce torpedować politykę nadwilczka, a Masters tę opozycję reprezentujący mocno się pienił w Indian Creek byśmy bez zbędnych pytań poszli do Kingstone. Sugerować nic nie chcę, ale śmierdzi to mocno. Pójdziemy do szpitala węszyć całą hordą bez jakiegoś sensownego planu to może dojść do jatki.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 31-03-2015 o 11:54.
Leoncoeur jest offline  
Stary 31-03-2015, 15:51   #32
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Kiedy Molly stała na parkingu, Wypłosz ostrożnie zbliżył się do niej:
- Hej, Molly - głos, tak samo jak właściciel był bardzo nieśmiały - Czy... Eeee... Chciałabyś pojechać z nami do klubu? Będziemy tam chyba wszyscy i warto by było parę rzeczy ustalić w grupie. Mam już trochę nowych danych o Szczeniaku no i usprawniłem zabezpieczenia naszej willi do której dostęp dał nam Adrian. Te zamki są naprawdę niewiele warte. Zamontowałem nowe alarmy i dodałem zabezpieczenia na karty magnetyczne, KITT jest właśnie drukuje, zaraz będą gotowe. Może pojechałabyś ze mną do tego klubu? - w głosie chłopaka brzmiała szczera nadzieja - Bardzo bym się cieszył, gdybym mógł cię podwieźć... Czy coś... - skrępowany i czerwony jak burak Stevie poczekał na odpowiedź, po czym wrócił do swojej superbryki. Był gotów zawieźć każdego, kto wyraził taką chęć, do wskazanego przez Chrisa klubu.
 
pppp jest offline  
Stary 31-03-2015, 17:17   #33
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
- 123 321 666 - rzuciła dziewczyna na pytanie o numer telefonu.

Po wyjściu z budynku Angie zatrzymała się na chwile.
Przekrzywiwszy lekko główkę, przyglądała się z nieokreślonym uśmieszkiem na ustach, bijatyce motocyklistów.
Gdy Chris ich uspokoił uśmiechnęła się jedynie do niego jakby w uznaniu za panowanie nad swoimi. Potem, nie przeszkadzając w jego rozmowie telefonicznej, odwróciła się bez słowa. Jej obcasy zastukały znów na betonowej płycie.

Zauważyła rozmawiającego z Molly Wypłosza. Podeszła do niego od tyłu, łapiąc ostatni fragment rozmowy.
- Zgódź się. - zachęciła dziewczynę. []- Zdaje się, że nasz Stevie [/i] - Angie przylgnęła do boku młodzieńca, dając mu pstryczka w ucho. - chciałby zaprosić cię na drinka. - Angie odsunęła się od chłopaka. - Wpadłaś mu w oko. To jak jedziesz z nami? - podsumowała, zerkając na czerwonego jak burak Stevie 'a.

Dosłyszała, iż Gillian chciała się również zabrać z nimi. Zerknęła w stronę samochodu. Jeśli chodzi o dziewczęta, stary wóz był zadziwiająco męski. Angie rzuciła mu rozbawione spojrzenie, a on jakby rozumiał, o co jej chodzi, ponownie mrugnął światłami.

- Szybko wyszłaś. - Angie zwróciła się na powrót do Molly. - Gdzieś się śpieszysz z kartą szefa? - zapytała dziewczyna, a w kącikach jej oczu błysnęło coś złośliwego.
 
Ehran jest offline  
Stary 31-03-2015, 21:38   #34
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jay trzymał się z tymi samymi ludźmi z jakimi tu przyjechał. W trakcie spotkania zresztą też tak było. Odezwał się tylko raz gdy położył po swojej wielkiej łapie na wątłym ramieniu Steve'a i Agnes. - Jak ktoś mi ruszy tych dwoje... Albo naszą brykę... - wskazał głową za okno na zaparkowanego KITT'a - ...to tak jakby mnie ruszył, jasne? - rzekł dla jasności sprawy. Co prawda mieli tu być jacyś tacy w miarę do ugadania osobnicy no ale mogło nawet takich głupio korcić.

Same spotkanie tak sobie go kręciło. Nie było ani o szybkich brykach ani o szybkich pannach ani o szybkich spluwach więc słuchał przez grzeczność i szacunek dla gospodarza. Trzeba było znaleźć jakąś parkę... Też coś... To się znajdzie nie? On po zebraniu nadal trzymał się razem ze swoimi. Więc gdy Steve a potem Agnes zaczęli gadać z Trash podszedł do niej razem z nimi.

- Jak ty to robisz? Do mnie cholernik tak nie mruga... A powiedz sama no kto go lepiej po prowadzi? No kto? - spytał Agnes widząc jak się do niej KITT umizguje światłami. W głosie zaś pobrzmiewało trochę zazdrości, za te samochodzie umizgi. Na razie rozmowę z kimś spoza ich zespołu zostawił bardziej obrotniejszym i wygadanym.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 31-03-2015, 23:22   #35
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Flower

Karta kredytowa to jest niezły trop. Wysłała maila do Dysona.
Co do mieszkania jakie zajmowała do niedawana poszukiwana.
Zasadniczo można by się do niego włamać. Ale to głupi pomysł.
Zawsze można spróbować sprawdzić, czy agencja do jakiej ono należy wystawiła je na nowo jako lokal do wynajęcia. Ustalenie do kogo należy lokal nie powinno zając dużo czasu.

Powoli zbliżał się wieczór. Chyba dziś czeka ją jedzenia na mieście lub na wynos, w lodówce znowu za wiele nie ma, zapomniała o zakupach. Wsunęła do torby kilka kopii wydrukowanego zdjęcia dziewczyny. Zwinęła swoje rzeczy, wyłączyła służbowego lapka i wyszła z biura żegnając się z wakującymi jeszcze kolegami.

Na parkingu podeszła do swojej ulubienicy. był to pojazd starszy od niej, ale tego typu samochody miały duszę.
Eleanor
W filmie którym kiedyś widziała nazwano ją jednorożcem.
Dla niej nie była to mistyczna bestia, ale miała w sobie coś magicznego.
Wrzuciła torbę pod siedzenie pasażera, wyjechała z parkingu kierując się do rozrywkowej części miasta, gdzie była jej ulubiona tajska knajpa.
Wieczór był całkiem ładny, nadal był czuć ciepło minionego dnia, ale już nie tak przytłaczające.
Miała ochotę na dzbanek zielonej herbaty i coś naprawdę ostrego.
Do jedzenia, przynajmniej na początku.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 01-04-2015, 16:18   #36
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Szczurzyca pod wpływem przekonywać Gadreel zdecydowała się pojechać do klubu wskazanego przez Chrisa. Chwilę potem towarzystwo zebrało się przy czarnym dodge'u, który kurtuazyjnie uchylił swoje drzwi przed damami:
- Jedziemy, Jayson? - KITT zwrócił się do swojego przyjaciela - Gdzie zaparkowałeś? Jedziesz z nami?

Po wszystkich wymianach uprzejmości i tego typu rzeczach, Steve, KITT, Gadreel i szczurzyca pojechali do klubu. Stevie miał nadzieję, że Jayson wyruszy za nimi, a jeśli mięśniak był bez swoich czterech kółek, to zawsze mógł się zabrać z resztą. KITT nie miał też nic przeciwko podwiezieniu innych członków grupy.
 
pppp jest offline  
Stary 01-04-2015, 22:06   #37
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Po wyjściu z zebrania

Billy był zachwycony bijatyką nawet zaczął dopingować walczących mina mu zrzedła, kiedy Chris im przerwał - Jaka szkoda, właśnie chciałem zaproponować robienie zakładów - Rzekł ze śmiechem.

- Hej, ty! Mogłabyś dać jeden klucz do chaty, którą nam dali? Bo dwa ci przecież niepotrzebne a mamy mieszkać razem, więc trzeba się podzielić. I może mogłabyś dać ten kawałek plastiku, bo nie chciałbym żebyś skoczyła na jakieś szalone zakupy, bo nam szef łby pourywa jak od razu narobimy długów - Poprosił ćpunkę.

- Ja z chęcią skorzystam z przejażdżki na dwukołowcu, bo nie lubię klatek - Stwierdził siadając na motorze kumpla Wolfa.

W klubie

- Ale fajną miejscówkę macie chłopaki! Normalnie czadowe! - Rzucił widocznie zachwycony szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. Rozglądał się po sali chłonąc każdy szczegół otoczenia zachowywał się trochę "dziko" zupełnie jakby nie miał okazje gdziekolwiek wychodzić.

- To ja może lepiej bym poszedł poszukać dzieciaków? Bo raczej nie jestem zbyt reprezentacyjny ani nie wyznaje się na słodkich słówkach - Zaproponował.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 01-04-2015 o 22:09.
Brilchan jest offline  
Stary 02-04-2015, 08:10   #38
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
W klubie Stevie z trudem przecisnął się do stolika.
- Zebraliśmy trochę informacji - zaczął Wypłosz, kidy już usiadł między pozostalymi członkami zespołu - Przede wszystkim, w mailach i tym podobnych rzeczach nie ma śladu po planach jakiejkolwiek ucieczki. Zidentyfikowaliśmy wspólnych znajomych Szczeniaka i Laury, również pośród Śpiących. Nikt szczególny się nie wyróżnia, ale można ich jutro odpytać - głos dzieciaka zdawal się mieszać z klubowym szumem - Proponuję, żebyśmy nie szli do Kingston od razu. Ona po prostu nam powie, że nie ma pojęcia co się stało. Musimy mieć twarde argumenty, że Szczeniak i Laura naprawdę kręcili się w okolicach kliniki. Gdyby Piotr i Gadreel mi pomogli, to moglibyśmy zdobyć kompletne dane logowania telefonów tej dwójki do stacji bazowych z przeciągu kilku ostatnich miesięcy. Wtedy byśmy wiedzieli, czy na przykład częściej bywali razem w tamtych okolicach - Wypłosz na chwilę przerwał, po czym uzupełnił - Mielibyśmy kompletne dane o każdym ruchu tej pary w ostatnich miesiącach. Poza chwilami, kiedy wyłączają telefony albo poruszają się bez nich. Te dane byśmy mogli zdobyć tej nocy. Jutro, w dzień, można porozmawiać ze znajomymi dzieciaków.
 
pppp jest offline  
Stary 02-04-2015, 11:57   #39
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Zanim odjechali Marcusowi wydawało się że jeden z samochodów przemówił. “Fetysz?” nie które rzeczy wciąż go zadziwiają, żeby jakiś duch pozwolił się zamknąć w takiej puszce.

- Można i tak. Ja osobiście wolę “powiosłować” niż ganiać za piłką, jakiego kolwiek kształtu. - odpowiedział Chrisowi gdy Mad ich już minął.

“Molin Rogue? Widziałem gorsze rzeczy.”
- Przytulnie, nie ma co. - skomentował na wejściu lokal.

Gdy Fanny zapytał się co będzie pił, zamówił sobie piwo. Czekając na nie zapalił, rozejrzał się po sali, podszedł do jednego ze stołów i chwycił kij bilardowy. Zachowywał się jak u siebie, albo jakby był stałym bywalcem tego klubu, nie zwracając uwagi czy ktoś mu na coś pozwala, czy nie.
- Jeden z gitarzystów powinien popracować nad techniką, fałszuje z lekka, i nie trzyma się rytmu. - wypuścił dym i zaczął ustawiać bile. - To chyba nie twój zespół? - mówiąc do kotołaka nawet na chwilę nie odwrócił się w stronę pozostałych.
Po chwili dotarło do nich zamówienie, wziął łyka, i zaczął jakby nigdy nic grać sobie w bilard.

- Pieprzona polityka. Zamiast bawić się w takie gówno zdziałaliby coś. - mówił nie odrywając się od gry - Ty, duży. Jak ci jest? Siadaj na dupie i słuchaj. Działanie jest fajne, ale Chris ma rację, iść na ślepo jest bez sensu. Jak dla mnie to nasza “blondi” ma rację, uciekli bo im się znudziło ględzenie starych. Spędziłem w Caernie rok czasu, i wiem jak to jest jak ci na ręce patrzą i ciągle wszystkiego zabraniają. Przejebane.

Wziął kolejny łyk, kolejne pchnięcie bili. - Może ekspertem w internecie nie jestem, ale meil, smsów da się pozbyć. Jeśli rzeczywiście Masters maczał w tym paluchy, to mógł to wszystko sfingować żeby to wglądało na porwanie czy coś. Fuck - skomentował tak zaplanowane a nie udane pchnięcie.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 02-04-2015 o 12:01.
Raist2 jest offline  
Stary 02-04-2015, 13:08   #40
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Ja? William. - Odpowiedział Marcusowi napił się z kufla jakiegoś lokalnego piwa. Ludzie Szarej ze stada pomiotów ostrzegali go żeby nie pił nic z King Breweries And Distillaries ani żadnych z firm córek tej korporacji. Mówili coś o jakiś wężach czy innych żmijach Billy ledwo zrozumiał, o co biegało w każdym razie, że tróją produkty i nie powinien tego tykać. Dla niego to tam było obojętne, co będzie pił byle trzepnęło, ale zamierzał się słuchać starszych

- Oj, tam przestańcie narzekać jak komputerowcy zrobią listę ich znajomych to mogę nastraszyć jakieś smarki i wydobyć od nich gdzie się szczeniak z wilczycą ukryli. Szkoda mi ich, bo sam dobrze rozumiem jak to jest uciec ze środowiska, które jest chujowe i gdzie nie czujesz się sobą, ale co poradzić? Szef kazał ich znaleźć a ja nie zamierzam sobie spierdolić startu w życiu. Dostałem dach nad głową, kasę na żarcie, robotę i wreszcie mam jakieś miejsce gdzie wiem, czym jestem. Nigdy nie pasowałem do ludzi a teraz wreszcie czuje, że znalazłem to, czego mi brakowało. Nie zamierzam tego poświęcać dla jakieś zakochanej parki, co ich nie znam - Zakończył przydługi monolog i wypił pół kufla jednym haustem.

- Podoba mi się to, co robi tu Adrian. Nie mam ochoty walić po mordach wampirów czy innych nadnaturali czy wilków tylko, dlatego że są inne niż ja. Nie jestem jakimś jebanym rasistom! Więc chcę tu zostać. Czyli dzisiaj imprezujemy? A jutro jak nasze mądre głowy zrobią wywiad od rana uderzamy na ulice ? - Spytał żeby się upewnić, co do planu.

- Ehh, po imprezowałbym sobie dzisiaj, ale nie mam kasy a nie wypada naciągać ludziów to po prostu muzyki posłucham. Chyba, że dalibyście się napić za posprzątanie tego bałaganu? Mam mocny łeb, więc nie padnę. Pobawiłbym się pomógł posprzątać a potem przekimał gdzieś tu w koncie i z rana ruszył do roboty pasowałoby ci coś takiego ? - Zaproponował Chrisowi.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 02-04-2015 o 13:13.
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172