21-09-2006, 20:39 | #281 |
Reputacja: 1 | Nemo znowu świat zawirował przed oczami i musiała bardzo szybko, ale to bardzo bardzo szybko zareagować, wymyśleć coś, nie dopuścić do następnej krwawej bójki! Nie patrzyła nawet w niebo, księżyc w tej chwili nie był jej potrzebny. Nim Max dokończył zdanie stanęła między nim a wampirzycą (WAMPIRZYCĄ! To co wiedziała o wampirach ograniczało się do tego, żeby lepiej z nimi nie zadzierać...), tak, że pistolet Maxa był teraz wycelowany w tył jej głowy, a szpony kobiety miała tuż przed sobą. - Stójcie!! - krzyknęła w nadziei, że szał jeszcze nie pozbawił ich zmysłów - Nie róbcie tego! Porozmawiajmy na spokojnie! Dobrze? Proszę, pogadajmy i wyjaśnijmy sobie o co chodzi zanim dojdzie do czegoś głupiego i nieprzemyślanego! "Gajo, proszę... błagam... Nie było Cię przy mnie wtedy. Bądź teraz i ześlij na nich opamiętanie!" |
19-10-2006, 10:07 | #282 |
Reputacja: 1 | Max Cel uswięca srodki ? Zresztą jakie to ma znaczenie, mógł powalic ciosem w kark Nemo, mógł tez strzelić jej kolo ucha, pewnie by trafił w wampirzyce ale zawsze te ryzyko... Miał kogoś chronić... chronić ?! ale przed kim przed samym sobą czy przed tą wampirzycą... - więc... kurwy mają pierwszeństwo ? - czekał na pierwszy zdradziecki ruch pijawki.
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
26-10-2006, 01:14 | #283 |
Reputacja: 1 | Aurora - A gdzie ty tu kurwę widzisz, futrzaku? - zawarczała. Czterdziestka czwórka, dobrze. Najwyżej rozniesie ją po całej dzielnicy. A może się pozbiera. W tej chwili nie bardzo pamiętałą, jakie są jej możliwości po trafieniu z gnata, skupiała się na tych ofensywnych. - Porozmawiać na spokojnie? - zapytała w powietrze, najbardziej chyba Nemo. No tego się po sobie naprawdę nie spodziewała. Czekała na reakcję Maxa, zdawało jej się bowiem, że właśnie złożyła propozycję rozmowy.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
20-11-2006, 21:31 | #284 |
Reputacja: 1 | Ten Który Słucha Z uliczki przy, której Max zatrzymał samochód wyszedł wysoki szczupły mężczyzna. Ubrany był w czarne jeansy luźno opadające na równie czarne skórzane buty. Jasno niebieską jeansową kurtkę nosił rozpiętą na gładkim białym T-shircie. Na ramiona luźno opadały ciemne włosy okalając spokojną, ogoloną twarz. Mężczyzna miał niebieskie łagodne oczy co nadawało jego postaci ogólnego wyglądu spokojnego marzyciela... Rozłożył ręce wnętrzem dłoni do stojących przy samochodzie i rzekł łagodnie - Spokojnie moi drodzy, Duchy nie chcą byście rozrywali sobie gardła - Spojrzał po wszystkich zgromadzonych zatrzymując dłużej wzrok na metysce po czym kontynuował używając swego daru perswazji - przyznam że to dziwna sytuacja, w które się znaleźliście. Każdy tak inny, pochodzący z różnych światów, lecz łączy Was a właściwie nas jeden cel. A Duchy są nam przychylne - spojrzał na wampirzyce - Łatwiej nam będzie osiągnąć sukces jeśli spróbujemy ze sobą kooperować zamiast się zabijać nie sądzicie, zanim jednak odpowiecie pozwólcie że naprawie swe uchybienie i się przedstawię - Jestem Dirk - Ten Który Słucha - sierp plemienia Dzieci Gai Spojrzał spokojnie na trójkę przed nim, czekając na ich reakcję
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind, strengthen me against the desires of flesh. By the Blood am I made... By the Blood am I armoured... By the Blood... I will endure. |
21-11-2006, 21:08 | #285 |
Reputacja: 1 | Nemo Zupełnie niespodziewane pojawienie się nowej osoby wprawiło metyskę w kolejny szok. Słysząc, że jest to Teurg Dzieci Gai przeleciało jej przez myśl, że to ktoś ze szczepu. Ktoś polujący na nią. Jednak zawsze miała dziwne zaufanie do Dzieci Gai. Jej ojciec był z tego plemienia. Co by było, gdyby to właśnie Dzieci przygarnęły małe szczenię narodzone z zakazanego związku? Z pewnością nie byłoby całego tego zamieszania z Tancerzami, z polowaniem na nią... Te kilka sekund gwałtownych myśli wystarczyły, aby Nemo podjęła kolejną szybką decyzję. Co będzie później - nad tym zastanowi się jak owo "później" nadejdzie. - Max... - powiedziała spokojnie odwracając się lekko w jego stronę, ale nie odwracając się całkiem plecami do wampirzycy - Max, uspokój się, on ma rację. Jesteśmy w środku miasta, każdy może nas tu zobaczyć. Uspokójmy się i pogadajmy w innych warunkach. Uspokójmy się wszyscy - to ostatnie rzuciła w stronę wampirzycy, chociaż obawiała się, że w tym momencie to Max stanowi tu najbardziej wybuchową mieszankę... |
23-11-2006, 16:43 | #286 |
Reputacja: 1 | Max Dire Zabawna sytuacja, jakiś nie wiadomo skąd fagas, jakieś szczenie i do tego jeszcze pijawka. Kooperacja... jakoś dziwnie zabrzmiało to słowo. Może jednak zaufać sobie ? Powoli odbezpieczył 44ke.. - tia ... tylko spokojnie... - mruknął. Czekał, liczył każdą sekundę, uderzenie serca, mógł tak stać całą noc.
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
25-11-2006, 01:44 | #287 |
Reputacja: 1 | Aurora Tak, ona także spojrzała na nowo przybyłego, nazywającego się Dirkiem. Chłopak widzi ślicznego gnata przeciwko pazurom i rzuca taką gadkę. Chwila, co ona powiedziała? A co powiedział ten futrzasty furiat? - Wiecie, gdzie sobie może.. - zaczęła z pasją, ale rozmyśliła się. Schowała pazury. W tej chwili rozsądniej byłoby wiać w razie chryji. - Spokojnie? Okay. Czyli chwilowy rozejm. Co rozumiesz przez inne warunki? - zapytała Nemo, wciąż zerkając na Maxa.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
25-11-2006, 10:04 | #288 |
Reputacja: 1 | Ten, Który Słucha Spojrzał spokojnie na Max'a i spytał łagodnym tonem: - I co niby chcesz osiągnąć tym kawałkiem żelastwa ? - uniósł brwi robiąc zaciekawioną minę - zapewne Twa krew burzy się w furii, a palec drży na spuście chcąc radośnie odstrzelić łeb tej nieśmiertelnej. Ale jaki to ma sens - uniósł głos - - mamy teraz większe problemy ! przymknął oczy. Jego ton znów złagodniał - odejdźmy chociaż z tej ulicy, gdziekolwiek. Los złączył na wspólnej ścieżce. W normalnych okolicznościach bylibyśmy wrogami, lecz cały świat zaczyna szaleć uspokójmy się i pomyślmy jak możemy rozwiązać dręczące nas problemy. Nim pożałujemy naszych pochopnych czynów. Proszę - dodał łagodniej
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind, strengthen me against the desires of flesh. By the Blood am I made... By the Blood am I armoured... By the Blood... I will endure. |
29-11-2006, 13:24 | #289 |
Reputacja: 1 | Max Dire Z wielką rozkoszą i tobie bym odstrzelił... a sens ? eksterminacja... potencjalnego... zagrożenia. - wycedził powoli ostatnie wyrazy A problem na mej drodze stanowicie wy! I nie pierdol mi tu o jakimś losie... Więc co chcesz zrobić? powiedział cicho do Nemo.. czekał na decyzję nie wierząc w to co mówi... --- 44'ka
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
29-11-2006, 20:18 | #290 |
Reputacja: 1 | Nemo Ryzykując odwrócenie się do wampirzycy plecami, zwróciła się całkiem w stronę Maxa. Spojrzała mu głęboko w oczy. Co tam znajdzie? Wilka, szaleństwo...? - Chodźmy z tego miejsca i dowiedzmy się co to za jedni - szepnęła do niego - Na walkę jeszcze przyjdzie czas, ale nie tu. Chyba nie chcemy mieć jeszcze bardziej przerąbane niż mamy teraz? Instynktownie używała liczby mnogiej. Zaliczyła Maxa do swojej "grupy", w przeciwieństwie do pozostałej dwójki. Pijawki i nawiedzonego... - Chodźmy stąd. Inne warunki oznaczają miejsce, gdzie nie ma tylu ludzi i nastroje, które będą mniej mordercze. - zwróciła się już do wszystkich - Tu niedaleko jest park, dosłownie kilka metrów. O tej porze nie będzie tam nikogo prócz kilku nieszkodliwych pijaczków. Tam możemy spokojnie porozmawiać. Dobrze? - ktoś musiał podjąć tą decyzję i zakończyć to przestawienie. Rzuciła jeszcze Maxowi proszące spojrzenie i ruszyła powoli w kierunku parku, nie robiąc gwałtownych ruchów i pociągając za rękę Maxa. |