Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-06-2014, 20:56   #11
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Było zimno. Cholernie zimno. Podłogę pokrył szron, a zmrożone powietrze kuło w płuca i nos. Cooper leżał pod siedzeniem, ściśnięty niczym sardynka w puszce. Serce biło mu, jakby wypił dzban kawy zaparzonej przez złośliwego Araba. Szum w uszach zakłócał percepcję i odbiór rzeczywistości.

Głuche dudnienie słychać było coraz bliżej. Podobnie, jak ciężki i przypominający zwierzęce sapanie, oddech. Dłoń Marka spoczywa na rękojeści noża. Mięśnie napięte gotowe w każdej chwili wyprowadzić cios. W takiej chwili nawet oddychanie zdaje się czynnością ponad siły. Mark stara się to robić jak najciszej, ale przyspieszona akcja serca zmusza go do coraz częstszego nabierania powietrza. Zmrożonego powietrza, które kuje go w płuca niczym tysiące igieł.
Tajemnicza postać zbliża się coraz bardziej. Markowi zdaje się, że już ją widzi. To jednak tylko majaki wystraszonego umysłu. Jest zbyt ciemno, aby cokolwiek zobaczyć.

Człowiek został jednak wyposażony także w inne zmysły poza wzrokiem i w tej chwili Cooper byłby wdzięczny, gdyby ktoś mu jej wszystkie zabrał.
Potworne sapanie słyszał tuż nad swoją głową, a na dodatek powietrze wypełnił duszący fetor zepsutego mięsa. Cooper domyślał się, że to coś stoi tuż nad nim.
Tylko dzięki wrodzonemu sceptycyzmowi udało mu się zachować przytomność. To, co się działo wokół było istnym szaleństwem, ale świadomość, że to już miało miejsce, że udało mu się to już przeżyć dodawała mu sił.
Własne zapiski które stały się dla niego samego tajemnicą, spoczywały w kieszeni marynarki.

Nagle wagon wypełniło dziwne migoczące światło.

W jego pulsującym blasku Mark ujrzał cztery umięśnione nogi stojące tuż przy siedzeniu pod którym się ukrywał. Nogi przypominały kopyta przerośniętego kozła, który dla dowcipu założył najnowsze Adidasy.

Migające światło zgasło tak samo nagle, jak się pojawiło. W ciemności Mark usłyszał tupot delikatnych dziecięcych stópek, a w chwilę później radosny śmiech dziewczynki.
Choć Mark nie widział jej był gotów przysiądź, że dziewczynka przebiegła cały wagon i weszła do następnego wagonu.

Minęło kilka długich sekund zanim zmysły Coopera zarejestrowały fakt, że w wagonie na powrót świeci się jasna jarzeniówka, a jedyną osobą obecną w wagonie jest on sam.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 11-06-2014, 08:39   #12
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Wagon rozświetla się dziwnie, co wreszcie pozwala mi zobaczyć... no właśnie, co? Na nogach widnieją buty, choć ich kształt sugeruje zwierzęcość. Chcę krzyknąć, ale w ostatnim momencie duszę głos w gardle. Świadomość zaczyna ponownie się wycofywać. Czuję odrealnienie, co przynosi swego rodzaju ulgę, gdy nie analizuję szaleńczo sytuacji. Zamykam oczy, znów odpływam. Mimo tego wiem, że śmiech dziewczynki oraz głos jej stóp nie jest wytworem mojej wyobraźni. Odwlekam moment, by otworzyć powieki. Oczyma wyobraźni widzę bowiem, co może znajdować się tuż przed moją twarzą i nie są to miłe obrazy. Kiedy wreszcie zbieram się na odwagę, nie widzę przed sobą nic. Gdzieś zniknął także nieprzyjemny zapach, który jeszcze przed chwilą papraliżował moje nozdrza. Cal po calu wychylam głowę z kryjówki. Pusto. Czekam jeszcze chwilę, aż ciało przestanie drgać. Mimo to, kiedy powstaję z ukrycia, nogi mam jak z waty. Zataczam się, osiadając na jednym z krzeseł, które zaskrzypiało cicho pod moim ciężarem.
Co robić? Nie mogę bez końca biegać z jednego przedziału do drugiego. Potrzebuję planu, większej ilości wskazówek. Przypominam sobie, że nie dokończyłem lektury swoich zapisków. Metodycznie sprawdzam czy nikt się nie zbliża. Nic na to nie wskazuje. A może doznałem amnezji, którą wcześniej przewidziałem i dlatego postanowiłem ostrzec samego siebie. Ta teoria nie trzymała się kupy, ale co się trzymało?
Raz jeszcze otwieram trzeci brulion i kontynuuję przerwaną lekturę.
 
Caleb jest offline  
Stary 11-06-2014, 15:58   #13
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Nagromadzenie niesamowitych zjawisk stanowiło przesyt nawet dla sceptycznego i chłodnego umysłu Coopera. Ta cała sytuacja zakrawała na jakiś chory sen lub narkotyczny trip. Tyle tylko, że wszystko było takie realne, takie prawdziwe i namacalne. W halucynacjach praktycznie nie zdarza się, aby brały udział wszystkie zmysły, a jeśli już to zdarzało się to nader rzadko.
A tutaj umysł Coopera był zalewany falą bodźców, które w normalnych warunkach wziąłby za jakiś absurdalny żart.
Sytuacja była poważna, a klucz do niej mogły stanowić zapiski, które trzymał w ręku, na dodatek poczynione, o ironio, jego własną rękę.
Cooper przysiadł na fotelu, po czym rozejrzał się uważnie. Gdy upewnił się, że w pobliżu nikogo nie ma pogrążył się w lekturze.


Wiem, jak się czujesz.
Zmęczony, zagubiony i wystraszony.
Przeżywałem, czy też przeżywaliśmy to już kilka razy.
Pisanie listów do samego siebie, nosi znamiona paranoi, ale nie mam lepszego sposobu, aby sam sobie przekazał informacje o tym miejscu. Potraktujmy to jak notatki robione na dyktafonie. Tak będzie bezpieczniej dla zdrowia psychicznego.

(...)

To miejsce to jakby jakiś sen, koszmarny sen lub też zapętlony fragment rzeczywistości, coś jak przeklęty dzień świstaka, czy tez powtarzany na okrągło film w którym dostrzegamy coraz to nowe szczegóły, czy nawet sceny.
Od jakiegoś czasu zaczynam traktować, to miejsce jako test.
Test w którym muszę znaleźć odpowiednie rozwiązanie, aby uwolnić się z tego labiryntu. Nie wiem kto za tym wszystkim stoi, czy to może tylko chore projekcje mojego umysłu. Nie wiem. Wiem tylko tyle, że gdyby nie ten notatnik, to nie pamiętałbym poprzednich wizyt w tym miejscu.

(...)

Cały świat w tym miejscu ogranicza się tylko i wyłącznie do ciągnących się, prawdopodobnie w nieskończoność wagonów metra. Jednego razu naliczyłem, że przeszedłem ich aż piętnaście i widziałem, że dalej są następne i następne. Każdy wagon, to jakby kolejny element układanki, kolejna zagadka, czy też kolejne zadanie. Zauważyłem, że przedmioty porzucone w wagonach nie są przypadkowe. Wydaje się, że za każdym przedmiotem stoi jakaś historia, jakaś metafora, zagadka, czy też informacja.

(...)

Trudno to wszystko złożyć w całość, gdyż po wagonach krąży to COŚ. Już pisałem, że nie wiem, czy to coś jest i nie chce wiedzieć. To COŚ niesie ze sobą czystą grozę, strach i nie boję się użyć tego słowa śmierć. To tylko moje przeczucia, ale są one tak realne, że traktuje je jako potwierdzone fakty.
Zdaje się, że ten wynaturzony stwór też czegoś szuka. A może po prostu poluje. Trudno orzec. W każdym razie uważaj na niego.

(...)

Najdziwniejsze jest to, że nigdy nie pamiętam momentu kiedy kończy się moja wędrówka. Nie wiem, czy dopada mnie to monstrum, czy też po otwarciu kolejnych drzwi tracę przytomność. Nie pamiętam. I choć staram się zapisywać najważniejsze momenty, to ten jeden zawsze umyka mojej pamięci.
Za to przebudzenie jest zawsze takie samo. Gapię się na wirujące drobinki kurzu, które przywodzą na myśl początki wszechświata, a po chwili zmieniają się w armię paskudnych stworów, które chcą mnie zeżreć. Okropne uczucie.
Prawdopodobnie przebudzenie następuje zawsze w tym samym wagonie.

(...)

Kilka istotnych faktów i spostrzeżeń:
- ten pociąg to jakiś test, zapętlona rzeczywistość, mentalne więzienie, czy też labirynt;
- kluczem do wyjścia, tak mi się przynajmniej zdaje, jest połączenie faktów, zdarzeń i osób, które się tutaj pojawiają i rozwiązanie jakieś zagadki. Jakiej? Nie mam na razie pojęcia.
- wagony pociągu zdają się ciągnąć w nieskończoność;
- na zewnątrz panuje nieprzenikniony mrok. Mimo kilku prób nie udało mi się wyjść z pociągu. Może gdzieś tam jest rozwiązanie tej przeklętej pętli.
- prawa natury nader często ulegają tutaj zakrzywieniu. W kolejnych wagonach mogą panować różne warunki klimatyczne, które mogą ulec zmianie w ciągu kilku sekund.
- także światło nie jest elementem stałym tego środowiska. Czasami odnoszę wrażenie, że ktoś złośliwy bawi się przełącznikami. A może po prostu światło i jego zachowanie, to także element tego równania. Pewnego razu odniosłem wrażenie, że migotania zepsutej jarzeniówki, to tak naprawdę wiadomość nadana systemem Morse'a. Zanim jednak to sobie uświadomiłem, lampa zgasła.
- w wagonach napotkać można różne osoby, choć z żadną z nich nie udało mi się porozmawiać, ani zbliżyć na mniej niż kilkanaście metrów.
- do tej pory widziałem starsza kobietę w długiej spódnicy do kolan, małą dziewczynkę, która biega po wagonach, pogrążonego w śnie starszego mężczyznę i policjanta. Tego ostatniego widziałem tylko przez ułamek sekundy. Wydawało mi się, że kogoś gonił. Pobiegłem zanim, ale gdy dotarłem do następnego wagonu, nie było po nim śladu.

(...)

Muszę pamiętać, aby sukcesywnie uzupełniać notatnik o kolejne spostrzeżenia.


Czytanie kolejnych zapisanych stron było niczym podróż w głąb siebie. Przed oczami Coopera pojawiały się sceny w których brał udział, a które jego umysł wyparł ze swej pamięci.
Teraz nie miał już wątpliwości, że już był w tym miejscu, że już widział wynaturzonego stwora, że uciekał przed nim przez kilka pustych i zimnych wagonów, że widział starszego mężczyznę i policjanta, który gonił kogoś. Te wszystkie sceny ożyły w umyśle Coopera i sprawiły, że próbował ponownie odpowiedzieć na pytanie, gdzie jest i o co w tym wszystkim chodzi.
Miał jednak zbyt mało danych, aby rozwiązać to równanie.

Pukanie w szybę przerwało jego lekturę. Cooper podniósł głowę i ujrzał stojąca przy drzwiach do kolejnego wagonu małą dziewczynkę.

Stała i patrzyła się na Mark z jakąś dziwną tęsknotą w oczach. Po chwili zakryła oczy obiema dłońmi, aby następnie wskazać palcem na Coopera. Nim mężczyzna zdążył zareagować dziewczynka zaczęła uciekać.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 16-06-2014, 11:24   #14
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Dekonstrukcja. Tak można nazwać proces myślowy, który właśnie zaszedł w mojej głowie. Obarczony narastającą paniką umysł został wywrócony na lewą stronę. Resztki myśli, że to nieprawda, że wszystko da się jakoś wytłumaczyć - zostały dosłownie zmiecione z mojej świadomości. Niczym przedziwne objawienie powróciły obrazy z poprzednich wizyt w pociągu.
Nie muszę już w kółko wpatrywać się w ciągi liter, doszukując się w tekście fałszu. To z pewnością moje dzieło. Zatem to wszystko... test? Miejsce zawieszone w czasie i przestrzeni, które stanowi przejście do czegoś innego? Coś jak limbo, czy tam czyściec. Jeśli mam do czynienia ze sprawdzianem, muszę rozeznać się w sytuacji jeszcze lepiej.
Rozmyślania przerwał odgłos pukania w szybę. Nim zdążyłem się zorientować, mała smarkula znowu dała nogę. Tym razem nie puszczam się za nią w pościg. To tylko by ją wystraszyło. Zamiast tego biorę resztę rzeczy z plecaka, ładuję z powrotem do środka i przerzucam na ramię.
Podchodzę do okna i uchylam je tak, żeby móc wyciągnąć głowę przez ramę. Obserwuję jak wygląda sam pociąg oraz co znajduje się poza nim. Na razie jednak nie mam zamiaru go opuszczać, ufam we własne słowa, że to zbyteczne. Może jednak ujrzę coś, co da mi wskazówkę. Nie można ignorować żadnego aspektu. Po krótkich oględzinach podchodzę do drzwi, za którymi zniknęła dziewczynka. W ręce znów trzymam lalkę. Jej postać oraz zabawka, to na razie jedyne połączenia, jakie przychodzą mi do głowy. Tym razem idę przed siebie powoli. Notatki jasno sugerowały, że do żadnej z postaci nie udało się podejść, a już szczególnie dzieciak jest płochliwy. Dlatego, gdy spodziewam się znów ujrzeć dziewczynkę, będę bardzo ostrożny, a pierwsze co zobaczy, to moja ręka z wyciągniętą doń lalką.
 
Caleb jest offline  
Stary 17-06-2014, 09:40   #15
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Akceptacja całej sytuacji przyszła Cooperowi nader łatwo. Zapiski ewidentnie były jego, podobnie jak sposób układania zdań, specyficzne słówka, jak i tok rozumowania. Wszystko układało się w logiczną całość.
Czy jednak za logiczne można uznać zapętlenie rzeczywistości? Czyściec, kosmiczna poczekalnie, boska próba?
To wszystko było poza możliwościami zdroworozsądkowej interpretacji i logicznego myślenia.
Fakt, że naukowcy rozważali istnieje piątek, szóstek, czy nawet dziesiątego wymiaru, teoria strun, ale to wszystko były abstrakcyjne zabawy największych umysłów tego świata. Poparte to wszystko było oczywiście obliczeniami i dowodami logicznymi, ale nadal pozostawała to tylko w kręgu naukowych fantazji i marzeń o opisaniu wszechświata jednym równaniem.
Jak to się miało do obecnej sytuacji Coopera. Akceptacja, to jedno, a zrozumienie drugie.

Cooper wiedział, że jałowe rozmyślania do niczego go nie doprowadzą. Miał zbyt mało danych, aby móc powiedzieć cokolwiek więcej. Musiał się poddać prawom i zasadom tego miejsca. Tylko w ten sposób mógł próbować zbliżyć się do prawdy i rozwiązania.
Spakował wszystkie rzeczy do plecaka i skierował się w stronę najbliższego okna. Całkowicie zignorował dziewczynkę i nawet nie próbował jej gonić.
W większości okien szyby był jednolite i nie dało się ich w żaden sposób otworzyć. Cooper miał jednak szczęście i sam do końca nie potrafił powiedzieć, czy rzeczywiście w wagonach metra zdarzają się rozsuwane okna, czy to siła jego woli ukształtowała przestrzeń na nowo.
Najważniejszy był jednak fakt, że udało mu się rozsunąć okienko i spojrzeć na zewnątrz pociągu.

Wagony znajdowały się w nie mającym końca tunelu, który pogrążony był w niemal całkowitej ciemności. Jedynie co kilkadziesiąt metrów paliło się niewielkie światełko przypominające z daleka słabą latarkę.

Piekło na człowieka w jego sercu czeka - zdało mu się, że usłyszał jakieś odległe echo. Męski głos krzyczący z daleka. Niesamowite, a i przerażające zarazem.

Nie widząc nic więcej Cooper wrócił do wagonu. Zamknął szczelnie okno i rozejrzawszy się wokół, ruszył ostrożnie w kierunku wagonu w którym stała dziewczynka.

Gdy zbliżył się do drzwi ponownie usłyszał jej perlisty śmiech. Dźwięk dziecięcej radości w tym miejscu brzmiał zupełnie nienaturalnie, wręcz karykaturalnie.
Cooper otworzył drzwi i wszedł do środka.

Światło przygasło na sekundę. Gdy pojawiło się ponownie dziewczynka stała na środku wagonu. Miała spuszczoną głowę, a długie włosy zakrywały jej twarz. Na sobie miała zwiewną letnią sukienkę w czerwone i niebieskie kwiatki. Mężczyzna zauważył, że na podłodze leżą sterty butelek, kapsli i petów. W powietrzu unosił się duszący fetor wymiocin i spoconego ciała. Cooper wyciągnął w kierunku dziewczynki lalkę, ale ta ani drgnęła.
Nagle powietrze zrobiło się gęste i duszne, jakby ktoś wpuścił do wagonu parę z sauny.
Dziewczynka nadal wpatrując się w podłogę, uniosła swoją mała rączkę i wskazała palcem na Coopera.
W tym momencie po drugiej stronie wagonu tuż przy następnych drzwiach ukazała się jakaś postać. A dokładniej rzecz ujmując cień postaci. Cooperowi przypominała ona ponętną kobietę z głową królika. Istna paranoja.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 17-06-2014, 11:48   #16
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Skłamałbym mówiąc, że odkryty skrawek prawdy mnie uspokoił. Wiem, że nic nie wiem - zacytowałem w myślach maksymę jakiegoś filozofia, jednak ze stresu nie mogę nawet przypomnieć sobie kto zacz. Tak właśnie było. Uświadomiłem sobie wszakże jedynie to, iż jestem kompletnie nigdzie. W każdym razie. Nie mogę skrewić. Spokój zawsze był moją dewizą, niech instynkty mnie teraz nie zmieszają.
Mimo wszystko, na wciąż drżących nogach podchodzę do kolejnych drzwi. Jeszcze raz spoglądam na ciemność za oknami. Tamten głos... czemuś odnoszę wrażenie, że nie chcę się tam znaleźć, nawet jeśli mi się przesłyszał. Nic to. Ruszam dalej, przesuwając drzewieje.
Mała jest tutaj. Ma spuszczoną głowę, ale z pewnością pozostaje świadoma mojej obecności. Staram się mieć ją za zbłąkanego brzdąca. Tak myślałby Mark jakiego znam. Ale reguły gry się zmieniają. Jeśli wierzyć moim zapiskom, tutaj wszystko jest swego rodzaju metaforą. Nawet ona. Widzę, że dziewczynka ignoruje lalkę. Na ochotę potrząsam zabawką w powietrzu.
- Coś zgubiłaś.Czy to należy do ciebie? - mówię, ale fakt nieobycia z dziećmi z pewnością nie działa na korzyść.
Patrzę po bałaganie wokół i pociągam nosem. Dociera do mnie woń nieprzyjemnych zapachów. Jak w melinie. Może ten dzieciak wychowywał się w miejscu, gdzie podobny fetor to norma. Ojciec pijak, matka nie lepsza. W Nowym Jorku są dzielnice, gdzie podobna struktura rodziny nikogo nie dziwi. To by tłumaczyło jej zaszczucie. Tylko co ja mam z tym faktem zrobić? Nigdy nie byłem typem bohatera.
Nagle dziewczynka jakby się ocknęła. Znowu spojrzała na mnie i wskazała. Błagająco? Oskarżycielsko? Nie wiem jak postępować z dziećmi. Nawet te normalne są dla mnie engimą. Poruszenie musiało wiązać się jednakże z kolejną postacią. Zagadkowa sylwetka przypominała animalistyczną kobietę.
Królik-Sen-Alicja w krainie czarów.
Przez moją głowę przetoczyło się kilka luźnych skojrzeń. Znów jestem w stanie myśleć jedynie w prostych i chaotycznych kategoriach. Rzeczy przeczące logicznemu porządkowi skutecznie mącą w mym umyśle. Rozum chce widzieć jedno, oczy rejestrują co innego.
Skupiłem się znowuż na dziewczynce, oczekując reakcji. Czy cieszy się na widok kobiety, boi się jej? Jestem gotów bronić małej, może w ten sposób zaskarbię sobie jej zaufanie. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo wciąż balansuję na granicy ucieczki.
- Czy ta pani cię niepokoi? Hm? - zachęciłem dziecko do odpowiedzi.
 
Caleb jest offline  
Stary 24-06-2014, 16:08   #17
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Pot oblewał ciało Coopera. Powietrze stało się ciężkie, duszne i gorące. I choć umysł mężczyzny był w pewien sposób na to przygotowany, to ciało i tak protestowało. Cooper czuł się jakby ktoś teleportował go na jakąś cholerną pustynię.
Mark skupił całą swoją uwagę na małej dziewczynce. Obserwował jej reakcje i zachowanie. Mała wydawała się całkowicie obojętna na wszelkie bodźce. Była niczym jakieś bezosobowe widmo, astralna projekcja, która miała być jedynie symbole. Mimo to Cooper odezwał się do niej. Jak wynikało z dziennika, który przeczytał była to pierwsza sytuacja do tak bezpośredniego kontaktu. Zatem pierwsza okazja do zbliżenia się do prawdy, do zdobycia kolejnego elementu tej paranoicznej układanki.
- Czy ta pani cię niepokoi? Hm? - zachęcił dziecko do odpowiedzi.
- Chodź do mnie - odezwała się dziewczynka nie podnosząc głowy. Jej głos nie należał jednak do dziecka, a do dorosłej kobiety. Ten głos prowokował, był kuszący i uwodzicielski. Ten głos należał do osoby, która nie tylko potrafiła kusić i flirtować, ale także robiła to w sposób wręcz perfekcyjny.
- Chodź do mnie - powtórzyła dziewczynka, a umysł Coopera zaczął panikować. Odbierał sprzeczne sygnały i nie do końca potrafił poradzić sobie z ich interpretacją.
Niewinne, kilkuletnie dziecko, przemawiało do niego głosem zawodowej femme fatale. Napięcie i podniecenie rosło z każdą chwilą. Choć Cooper tego nie chciał, czuł rosnący wzwód. Reakcja ciała była silniejsza od jego psychiki.
Policzki zaczęły go piec, sam nie wiedział ze wstydu, czy z potwornego gorąca, które zalało wagon.
- Nie wstydź się - wyszeptała dziewczynka - Chodź do mnie.
I wtedy kątem oka Cooper zarejestrował, że stojąca na drugim końcu korytarza kobieta zaczęła iść wolno w jego stronę.
Jej krok przypominał chód kotki. Biodra kołysały się rytmicznie i uwodzicielsko. Jej ciało ociekało wręcz sexappealem i zapewne, gdyby nie królicza głowa tkwią na jej szyi, Cooper zwariowałby z podniecenie. Jednak czerwone królicze ślepia wpatrzone w niego spowodowały, że poczuł rosnący w jego wnętrzu potworny lęk.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 26-06-2014, 09:36   #18
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Dziecko odpowiedziało mi, ale nie swoim głosem. Tymczasem kobieta zaczyna iść do przodu. Musiałem potknąć się o własne nogi, ponieważ poczułem, że niemal tracę równowagę. W ostatnim momencie łapię się barierki. Pomyliłem się. Wciąż myślę dawnymi kategoriami. Ta mała nie potrzebuje pomocy, przynajmniej nie tu i teraz.
Chyba rozerwie mi spodnie. Głos jest bardzo uwodzicielski, a kształty kobiety zadziałałyby na każdego zdrowego mężczyznę. To, co czuję jest prymitywną rządzą. Mark, pomyśl o żonie. Nie to żebym był jej nie wiem jak oddany, ale pewnych rzeczy się zwyczajnie nie robi.
Czuję zimną kostkę lodu w przełyku. Strach przed tą irracjonalną sytuacją mnie otrzeźwia z pożądania. Obecność dziecka i to napięcie nie są zdrową sytuacją. Przez chwilę w głowie pojawiła mi się nawet myśl, że te dwie osoby - dziewczynka i kobieta, są tożsame. Jeśli tak, to coś próbuje mnie tu zwieść do uczynienia zbrodni.
Nieczystość. Trzeci grzech główny. Zawsze prowadzi do złego.
- Odejdź - mówię do kobiety - Nie chcę cię widzieć.
Gdy powabna niewiasta stoi już na przeciwko mnie, moje ciało płonie. Jednak zbyt boję się podjąć ryzyka. Obawiam się zrobić coś, czego konsekwencje będą nieodwracalne. Wiem, że ta blokada jest słuszna. Tak trzeba.
Odpycham ją mocno do tyłu.
 
Caleb jest offline  
Stary 09-07-2014, 10:53   #19
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Otaczająca go rzeczywistość przepuściła szturm na jego zmysły i psychikę. Czegoś takiego Mark się nie spodziewał. Cała sytuacja była tak odrealniona i patologiczna, że wszystkie cząstki jestestwa Coopera krzyczały głośno "nie!"
Na szczęście mężczyzna mimo niesprzyjających okoliczności nadal panował nad sobą. Być może była to zasługa dziennika i treści, które tam znalazł. Czy bez tych informacji potrafiłby tak rozsądnie reagować? Czy bez tych kilku stron poddałby się żądzy, która trawiła go od środka? Czy zapomniałby o normach, przyzwoitości i dał się ponieść fantazji i rozkoszy?

Mark zamknął oczy i wyciągnął ręce przed siebie w obronnym geście. Nie chciał dopuścić do siebie ani tej kobiety, ani fantazji, które czaiły się na skraju jego świadomości. Pożądanie i pierwotne instynkty były bardzo silne i wystarczyłaby chwila nieuwagi, aby zdominowały jego zachowanie i sposób bycia.


Nagle przestrzeń wypełniły dźwięki prostej i delikatnej melodii.
Muzyka z dziecięcej pozytywki brzmiała w wagonie metra całkowicie surrealistycznie. Mark otworzył ostrożnie oczy i zobaczył, że kobieta z głową królika oraz tajemnicza dziewczynka zniknęły. Zamiast nich w powietrzu unosiło się tysiące małych, białych piór.
Na taki widok u większości ludzi budzi się skojarzenie z dziecięcą bitwa na poduszki. Cooper w tej chwili miał jednak zupełnie inne skojarzenie.

Anioły.

W pewnej chwili Mark zauważył, że pióra które upadły na podłogę w mgnienia oku zabarwiają się rubinową czerwienią, jakby nasiąkały krwią.
Obserwację i myśli mężczyzny przerwało pukanie w szybkę. Cooper odwrócił się i zobaczył, że po drugiej stronie szklanych drzwi stoi policjant. Wpatrywał się on znudzony w swoje buty, a prawą dłonią pukał w szybę.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 10-07-2014, 15:22   #20
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Myślałem już, że żądza jednak wygra, gdy wszystko zniknęło. Dziewczynka oraz zagadkowa kobieta - jakby nigdy ich tu nie było. Pociąg jednak nie przestaje bombardować mnie osobliwymi bodźcami. Moich uszu dochodzi dziwna muzyka z pozytywki. Przywodzi mi na myśl dzieciństwo na wsi. Matka miała na sekretarzyku właśnie taką małą, nakręcaną maszynkę...
Muszę znów zebrać myśli. Wciąż odlatują gdzieś w chaotyczne zakamarki mojego umysłu. Co to? Kolejna projekcja? Krawe pióra. Upadłe anioły. Bardzo oryginalnie. Sam się sobie dziwię, że mogę jeszcze wycisnąć z głowy ironię.
Znów coś zwraca moją uwagę. Tym razem to policjant. Jego postać od razu mnie pokrzepiła. W symbolice takiego mieszczucha jak ja, jego postać to niczym wybawienie. Zawsze uznawałem się za dobrego obywatela, któremu służby porządkowe mogą tylko pomóc, a nie go ścigać. Ale znowuż muszę pamiętać, że tu wszystko jest insze. Równie dobrze mundurowy może być przykrywką dla czegoś złego, czegoś mrocznego. Z moich notatek wynika, że ostatnim razem policjant kogoś ścigał. Nie spodziewam się dowiedzieć kogo. Tutejsi są małomówni i z pewnością nie dostarczają odpowiedzi. Podchodzę, podnosząc ręce na góry, by nie skojarzył, że jestem tu odpowiedzialny za jakieś przestępstwo. I tak w pomieszczeniu pełnym krwi mój gest niewiele znaczy. Uchylam drzwi, ale tylko trochę. Tak, aby się dobrze słyszeć. Nie zamierzam wpuszczać gliny ot tak, gdyż nie wiem kim w istocie jest. Przez szparę zerkam na jego spokojne oblicze.
- Jeśli masz zamiar mnie spytać co tu robię, to jestem tak samo zdziwiony jak ty.
 
Caleb jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172