Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-12-2010, 20:04   #21
 
Morior's Avatar
 
Reputacja: 1 Morior nie jest za bardzo znanyMorior nie jest za bardzo znany
Dębski rozkazał:
-Wchodzimy!
Kapitan zdawał sobie sprawę, że za drzwiami może czekać go śmierć. To coś co sprawiło, że ten Niemiec stracił zmysły i powiesiło tego człowieka na ścianie na pewno nie powstrzyma się przed zabiciem ich wszystkich. Śmierć nie była sama w sobie taka straszna. Choć każdy wolałby przeżyć, to prawdziwym strachem napawał sposób w jaki to coś mogło ich zabić. Kapitan był przygotowany na ostrą wymianę ognia. W myślach odmówił "Ojcze Nasz". Dębski kopnął drzwi, które wcale nie opierały się specjalnie i szybko opadły na ziemię. Przyszykował się do oddania strzału. Już miał strzelać, ale zauważył, że "wrogowie" wcale nie atakują. Był tak zdziwiony, że jak przez mgłe usłyszał, iż ktoś chce nastraszyć badaczy. Badaczy! Tak! Kapitan nie miał pojęcia co oni mogą tutaj robić i dlaczego nie zwracają uwagi na gości. Krótko trzymał nerwy na wodzy. Podszedł do jednego z naukowców i potrząsnął nim, krzycząc przy tym. Nie spodziewał się odpowiedzi ze względu na to w jakim języku to wykrzyczał, ale żadna reakcja budziła jeszcze większe podisrytowanie. Tym razem Dębski uderzył naukowca w twarz. Zauważył zamglone oczy badacza. Od razu skojarzył je ze starymi, strasznymi opowieściami.
 
Morior jest offline  
Stary 31-12-2010, 22:06   #22
 
Sagon's Avatar
 
Reputacja: 1 Sagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie coś
Coś tu jest zdecydowanie nie tak
Nerwowo zacisnął dłoń na rękojeści swojego Colta. Przeżył szarżę fanatycznych sowietów, bił się z pustym magazynkiem, stawił czoła wszystkim innym wariackim sytuacjom na froncie ale nigdy nie musiał mierzyć się z brakiem logiki i sensu. czyżby to był jakiś fortel szkopskich strategów? zawrócić w głowie przeciwnikowi, sprawić zęby nie odróżniał fikcji od rzeczywistości a potem uderzyć z nienacka?
Kłęby myśli zostały rozproszone przez przez serię z KM'u. Widać komuś puściły nerwy. W zamkniętym pomieszczeniu z taką akustyką odgłos strzałów zabrzmiał jak wybuch całego arsenału.
-Czyś ty k....a oszalał!!- wrzasnął na kompana
Nagły skok decybeli sprawił, że w uszach dzwoniło mu jakby stał przy dzwonie wybijającym poranną mszę w kościele.
Przetykając uszy spojrzał na naukowców...
 
__________________
Jeśli coś musisz zrobić to to zrób a nie gadaj o tym
Sagon jest offline  
Stary 01-01-2011, 08:19   #23
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Badacze nic sobie nie robili z okrzyków czy ostrzeżeń aliantów. Dopiero kiedy kapitan uderzył jednego z nich ten rozejrzał się ze zdziwieniem malującym się na twarzy. Przez chwile nie mógł złapać oddechu, aż zamrugał kilka razy i popatrzył się w oczy Dębskiego. Jego wzrok był już normalny, a oczy brązowe.
- Co tu się ... dzieje ? - powiedział z nie mniejszym zdziwieniem niż dowódca drużyny aliantów. Gdy dowiedział się, że jest w tajnej nazistowskiej bazie gdzieś na Antarktydzie zabrał głos.
- Pamiętam jak w laboratorium w Londynie pracowaliśmy nad nowym napędem dla rakiet dalekiego zasięgu i ... i ... i nie wiem co było dalej. Przeglądałem papiery i nie pamiętam nic więcej. Co tu się dzieje?!
Dębski już miał coś powiedzieć gdy nagle padły strzały. Po przeciwległej stronie niespodziewanie pojawiło się kilku ludzi w czarnych płaszczach. SSmanni strzelali najpierw do naukowców, potem do wrogich żołnierzy. Człowiek którego Polak uderzył w twarz leżał przed nim w kałuży krwi. Śmierć minęła alianta o dosłownie kilka centymetrów.

Pomieszczenie miało około trzysta metrów kwadratowych. Po przeciwległych stronach znajdowały się drzwi. Sklepienie było wysoko, przynajmniej osiem metrów nad całym laboratorium. Zwisały z niego duże, okrągłe lampy. Przy ścianach pięć metrów nad ziemią były podwieszane przejścia ciągnące się dookoła całej sali. Wszędzie pełno było biurek zasłanych papierami i krzeseł, stały stoły operacyjne. W prawym rogu po stronie, gdzie stali SSmanni warczała jakaś dziwna maszyna, która wbudowana była w ścianę i przeciągała jakiś pas. Najpewniej odpowiadała za nieznany mechanizm. Z samych Niemców czterech dzierżyło Stg44, dwóch miało Mausery, a prócz tego za nimi przy drzwiach stał oficer, strzelający z Lugera do naukowców. Po twarzach wrogów widać było zdeterminowanie, nie mieli w planach poddawać się czy brać jeńców. Z tego jak działali łatwo było wywnioskować, że ich celem są badacze. Ci krzątali się między biurkami jak gdyby nigdy nic, a dopiero gdy trafiały ich kule odzyskiwali świadomość.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 01-01-2011, 21:44   #24
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Przesłuchiwani naukowcy wydawali się mieć wyprane mózgi. Być może byli pod wpływem narkotyków. Tylko kto narkotyzowałby ludzi, a następnie zlecał im pracę badawczą? Lambert zastanawiał się właśnie, czy któryś z naukowców nie przypomina poszukiwanego szpiega, gdy rozpętało się piekło.

Po pierwszym strzale Adam rzucił się na ziemię. Przy prawej ścianie, gdzie stał, znajdował się rząd biurek - skoczył pomiędzy nie modląc się, by solidność niemieckich mebli wystarczyła za ochronę przed kulami. Już na podłodze miał chwilę by zorientować się w sytuacji - wróg nadciągał z drzwi z przeciwległej ściany. Chwila wystarczyła, by adrenalina wypełniła niemłode wszak ciało polarnika - poczuł tę przyjemną koncentrację jak przed meczem bokserskim - to skupienie na fizycznej konfrontacji - pulsujące w krwi echo przodków potrząsający włóczniami - dziesiątki pokoleń pradziadów walczących w setkach wojen - i wreszcie własne doświadczenie człowieka, który bił się już w dwóch wojnach.

Wychynął z boku biurka - by nie narażać głowy. Strzelał z postawy leżąc z szeroko rozstawionymi nogami. Celował spokojnie, asekuracyjnie wybierał najpewniejsze cele, pilnował by na linii ognia nie znaleźli się cywile. Muszka peemu zgrywała się ze szczerbinką, a równo ściągany spust posyłał krótkie serie w tułowia esesmanów.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 01-01-2011 o 22:22. Powód: literówki
JanPolak jest offline  
Stary 04-01-2011, 12:14   #25
 
Feataur's Avatar
 
Reputacja: 1 Feataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetny
Jeremy ze zdziwieniem wysłuchał relacji badacza.Jak to, z Londynu? To są nasi...? Nie spodziewał się zastać tutaj rodaków, szczególnie, że nawet dowództwo nie wspominało o żadnych porwanych, czy też zaginionych naukowcach. Spojrzał na jajogłowego, lecz w tej samej chwili padły strzały. Zdołał jedynie zorientować się skąd strzelają SSmani, po czym zniknął za parawanem po lewej stronie pomieszczenia. W ogólnym hałasie zdołał przewrócić stół badawczy, przez co uzyskał mniej więcej względną ochronę. Miał nadzieję, że Niemcy nie zauważyli go w tym zgiełku, dzięki czemu mógłby wykorzystać element zaskoczenia.
Wyciągnął Colt'a i sprawdził magazynek - 15 pocisków, zaś jeszcze sześć zapasowych w plecaku i dwa przy pasie. Przybliżył się do parawanu i odchylił nieco materiał lufą pistoletu, by mieć lepsze pole do strzału. Znajdował się niemal w przekątnej do wejścia, z którego wypadli Niemcy, więc od razu zaczął strzelać.
 
Feataur jest offline  
Stary 05-01-2011, 19:33   #26
 
Sagon's Avatar
 
Reputacja: 1 Sagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie coś
- Co do...

Odruch pierwotny cisnął go pod najbliższą zasłonę, jaką było biurko.
Strzelają. Tak się martwił, że nie ma żadnego Niemca, że aż się doprosił. Oddział rozproszył się po całym pokoju. Wychylił się zza biurka. Meble stanowił względną zaporę przed ogniem nieprzyjaciela ale ograniczały też widoczność aliantów. Żeby zlokalizować pozycje każdego ze strzelców trzeba by wychylić łeb znad blatu, co raczej. Z tej pozycji jedynie widział padające na ziemię ciała w białych kitlach i moknące w kałużach własnej krwi.
Nerwowo ściskał w ręku swojego Colta. Szybki rzut okiem nad blatem na pozycje wroga. O dziwo żaden z nich nie mierzył w jego kierunku a co dopiero w jego pozycję. Najwidoczniej większym zmartwieniem niż nieproszeni goście byli zamroczeni naukowcy. Jeden z naukowców przypałętał się koło jego pozycji. Nie wiele myśląc zerwał się z miejsca i rzucił szczupakiem na mężczyznę powalając go na ziemię. Powietrze nad nimi rozcięły pociski. Padli za biurko. Ian podniósł się na kucaka i posłał w kierunku napastników całą zawartość magazynka.
 
__________________
Jeśli coś musisz zrobić to to zrób a nie gadaj o tym
Sagon jest offline  
Stary 05-01-2011, 23:46   #27
 
Klamka's Avatar
 
Reputacja: 1 Klamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodze
Kiedy oddział wszedł do środka, Lee ciągle trzymał lufę skierowaną w jeńca. Musiał go pilnować, gdyż taki był warunek trzymania niemca przy życiu. Nie zwrócił wielkiej uwagi na otaczających go naukowców, słyszał jakieś rozmowy ale nie przykładał do nich uwagi.
W pewnej chwili niespodziewanie rozległy się strzały, które były skierowane w stronę naukowców, lecz o dziwo nie był to ogień któregoś z aliantów. Lee padł na ziemię ciągnąc jeńca na ziemię i chowając się za jednym z tych biurek przy których krzątali się naukowcy. Niech to szlag, co im odbiło?. Na początku nie miał w ogóle pojęcia o co tutaj chodzi... troszkę później z resztą też. Rozejrzał się dookoła widząc swoich kompanów kryjących się za biurkami tak jak on i pomyślał, że raczej nikt nie wie co się tutaj dzieje. Mógłbym im posłać prezent z granatu, ale może nie być to najlepszy pomysł. Lee nie chcąc ryzykować wystawił swoją broń ponad biurko i oddał kilka strzałów w stronę wroga.
 
Klamka jest offline  
Stary 06-01-2011, 17:47   #28
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Akcja rozwinęła się nader szybko. Atak nastąpił niespodziewanie. Posadzka momentalnie zalała się krwią poranionych naukowców. Celem Niemców nie byli alianci, lecz właśnie badacze. Schowany za biurkiem Lambert skutecznie ostrzelał jednego z wrogów. Ten padł na ziemię wypuszczając z ręki karabin. Dwóch jego towarzyszy podbiegło i podniosło go, ciągnąc na tyły. Drewno dawało optymalną ochronę przed Mauserami i Lugerem, lecz w starciu przeciwko Stg44 wypadało co najmniej słabo. Pod ogromną siłą ognia starannie zbite deski stawały się kupą drzazg w przeciągu ułamka sekundy. Podobny los czekał biurko za którym skryty był szeregowy. Odłamki drewna wzbiły się w powietrze, a kule cięły i szarpały wszystko na swej drodze. Dopiero zaskoczenie wroga przez Withcorda odciągnęło ich uwagę od przybitego do ziemi Adama. Kule Colta trafiły w najbliższego SSmanna, który nie był schowany za żadną przeszkodą. Niestety parawan też nie dawał dobrej osłony przed pociskami. W ostatniej chwili Jeremy rzucił się za biurko uderzając silnie głową w krzesło. Zabolało. Jednak w przypływie adrenaliny nie było to odczuwalne, na cierpienie dopiero nadejdzie pora.

Strzały pozostałej części drużyny nie odnosiły większego skutku. Nazistowskie karabiny szturmowe o większej sile ognia milkły tylko na sekundy, gdy ich właściciele zmieniali magazynki. Oficer raził naukowców ze swojego Lugera dość sukcesywnie. Po chwili niemalże wszyscy badacze byli martwi. Tylko ten, którego jeden z alianckich żołnierzy rzucił na ziemię zakrywał głowę rękoma i zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje. Reszta jajogłowych nieświadomie wchodziła na linie strzałów, pchała się pod rozgrzane lufy, zajmowała się tym wszystkim czym zajmowała się przed wpadnięciem do hali Niemców. Zdawać by się mogło, że uratowany został tylko jeden. I jakże mylił się każdy kto tak myślał! Obok niego padł rzucony przez któregoś z SSmannów granat i nim ktokolwiek zdążył coś krzyknąć z niego i dwóch biurek nie zostało nic. Krwawa plama i ohydne resztki ludzkiego ciała zmieszały się z mniejszymi i większymi kawałkami drewna i dopalających się papierów. Huk na chwilę zatrzymał całą akcję. Pierwsi otrząsnęli się oczywiście naziści. Gdy tylko naukowcy byli już wyeliminowali, wyciągnęli swoich towarzyszy z hali i rzucając jeszcze dwa granaty znikli za drzwiami tak szybko jak się pojawili.

Jeden z granatów rzucony nieopodal wysadził biurko, wzbijając w powietrze chmurę dymu, drugi upadł w okolice stołu operacyjnego. Parawan zajął się ogniem, wszędzie pełno było dymu. Słychać było jęki licznych i rannych naukowców. Alianci byli cali, jeniec także. Jedynie Withcord miał na głowie całkiem pokaźnego guza. Teraz jednak robiło się coraz goręcej, podłoga cała była we krwi, a palący się parawan stał niebezpiecznie blisko zasłanego papierami biurka.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 08-01-2011, 18:41   #29
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Huk eksplozji ranił bębenki uszne, dym wgryzał się w oczy, tętno chciało rozsadzić żyły. Ze świeżym magazynkiem w peemie Lambert poderwał się zza osłony i pognał - tam gdzie zniknęli Niemcy. Nie dbając o pożar, nie myśląc o oddziale, ślizgając się po mokrej od krwi podłodze dopadł do drzwi i w ślad za odchodzącymi posłał kilka długich serii ogniem posiewanym. Wiedział, że w historii wojen niejedna klęska wynikała z założenie, że wróg ucieka - gdy tymczasem tylko się przegrupowywał. Dlatego Adam pilnował wyjścia z pokoju i zamierzał strzelać do każdego, kto pojawi się po drugiej stronie.

W pomieszczeniu trwało piekło - posiekani kulami i odłamkami naukowcy skręcali się w agonii, błagali o pomoc, zapach ich krwi napełniał nozdrza. Coś płonęło, żarówki migotały, rozpadały się uszkodzone meble. W całym zamieszaniu aliancki oddział wydawał się nietknięty - znak szczęścia, czy może dowód elitarnego wyszkolenia sił specjalnych?
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 13-01-2011, 16:05   #30
 
Klamka's Avatar
 
Reputacja: 1 Klamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodze
Lee próbował krzyknąć coś do reszty swojego oddziału, jednak jego próbę powstrzymał huk wywołany wybuchającym granatem i odgłos odbijających się o wszystko resztek biurka. Pisk w uszach był prawie nie do zniesienia, McMillan zdążył odruchowo zasłonić uszy gdy nastąpiły kolejne wybuchy.
-Te skurwysyny zaraz nas tu wszystkich wysadzą w pizdu! -powiedział, a raczej krzyknął, lecz raczej nikt nie był na tyle trzeźwy aby to usłyszeć.
Po chwili gdy zdążył się otrząsnąć i zauważyć, że cały zamęt się skończył wyjrzał znad biurka na całą salę. Zobaczył jednego z ludzi biegnących w stronę drzwi którymi weszli i wyszli Niemcy.
Cudem jest to, że wszystkim oprócz naukowców udało się przeżyć, jednak nie był to powód do szczęścia, sytuacja była zbyt dziwna i niebezpieczna. Zabić własnych otumanionych ludzi nie raniąc wroga choćby przypadkiem? Coś tu jest nie tak!-pomyślał osuwając się z ulgą na ziemie, aby poczekać na dalsze instrukcje.
 
Klamka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172