Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-01-2013, 22:05   #11
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Wieśniacy, którzy powrócili do kapłana i krasnoluda, zamiast pomóc przeszkadzali. Krzyczeli, biegali i lamentowali jakby świat się kończył. Tłumaczyło ich tylko to, że mogli po raz pierwszy w życiu widzieć kościeje. Jeden z nich, najodważniejszy chyba z całej wsi, ruszył nawet na uzbrojone kościotrupy z maczugą. Zamachnął się potężnie, i gdyby tylko trafił, mógłby narobić całkiem dużo zamieszania w szeregach wroga. Niestety, bogowie nie obdarowali go zbytnimi zdolnościami bojowymi, maczuga bowiem o mało nie trafiła ale w krasnoluda. Ten uchylił się w ostatniej chwili. Kościej uzbrojony w miecz skorzystał z okazji i wziął zamach swoim orężem na nieszczęsnego wojownika. Miecz przeciął głowę. Krew, kawałki kości czaszki i elementy mózgu wzbiły się w powietrze tworząc makabryczną fontannę. Mężczyzna padł na ziemię bez czucia. Drugi z mieczników zaatakował kapłana. Trafił go ostrzem w rękę, na szczęście dla kleryka rana nie była głęboka i piekła tylko dość mocno. Krew ciekła powoli po ramieniu brudząc ubranie, nie wyeliminowała jednak Kyllana z walki. Korbacz trafił z głuchym dźwiękiem w nastawioną na odbicie ciosu tarczę krasnoluda. Jak widać truposze obrały sobie krzepkiego wojownika za pierwszy, bądź co bądź bardziej niebezpieczny , cel.

Jak się okazało, atakujących było więcej. Po lewej stronie dwóch wojowników zapłonęła jedna z chat, a krzyk kobiety urwał się nagle. Cienista Dolina była światkiem pierwszej w swojej historii bitwy o wioskę.


Krasnolud warknął, widząc a raczej domyślając się, co się dzieje.
- Masz klecho, chciałeś ogień to go kurwa masz! - z jednej strony widać było że pała gniewem, z drugiej jednak był szczęśliwy, gdyż znajdował się w swoim żywiole.
- Jeśli te pachołki nie zrobią czegoś, to za chwilę nas mogą otoczyć!- zdążył warknąć do Kyllana, zanim zadał kolejny cios.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 03-01-2013, 23:03   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kyllan nie zamierzał się w tej chwili zbytnio rozglądać w poszukiwaniu przeciwników. Miał przed sobą paru i najpierw zamierzał się rozprawić z tymi, których miał pod ręką. Celny cios korbacza trafił w ożywiony szkielet, który zamienił się w stosik kości.

Krasnolud, chociaż zajęty rozmową, również stanął na wysokości zadania, swym toporem rozpoławiając czerep swego przeciwnika. Sterta kości dołączyła do swych byłych towarzyszy. Pozostał im tylko jeden przeciwnik. Nie licząc tych, co atakowali wioskę z innych stron.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-01-2013, 11:37   #13
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Kościej zdawał się nie przejmować tym, iż pozostał samotnie na polu bitwy. Zamachnął się na krasnoluda, trafiając szczęśliwie dla brodacza, w pancerz. Brodaty wojak nie czekał na dalszy rozwój wypadków. Uderzył celnie w korpus przeciwnika. Kości rozsypały się, a czerwony blask oczu zgasł momentalnie. Mimo to odgłosy walki i krzyków dochodziły do uszu mężczyzn z różnych stron. Musieli podjąć decyzję czy udadzą się gdzieś razem, czy też samodzielnie postarają się odeprzeć ataki nieumarłych.
- Spróbujemy odesłać jeszcze paru truposzy tam, gdzie jest ich miejsce? - zaproponował Kyllan.
- Pijesz piwo, lubisz rozpłatać kilka łbów... Nie masz wśród przodków krasnoludów, klecho?- z uśmiechem na zarośniętej twarzy odpowiedział krasnolud.
- Rozdzielamy się czy idziemy razem?- spytał, poprawiając uchwyt broni i tarczy.
Kyllan uśmiechem skwitował komplement.
- Zawsze lepiej razem - odparł. - Ma kto pilnować pleców.
Idąc tuż za krasnoludem naładował kuszę. Zbliżali się do miejsca, skąd dochodziły odgłosy walki. Wyłonili się zza rogu budynku. Przed nimi na wąskiej drodze pomiędzy dwoma budynkami stała grupa czterech zombie atakujących trzech uzbrojonych całkiem nieźle, jak na wieśniaków, mężczyzn. Walka może i byłaby wyrównana, mieszkańcy wioski uzbrojeni byli bowiem całkiem nieźle, jednak zombie miały wsparcie dwóch łuczników oraz kościanego maga.


Zza pleców krasnoluda i kapłana wybiegło pięciu chłopów. Jeden uzbrojony był w łuk, na plecach przewieszony miał kołczan ze strzałami. Dwóch miało maczugi, a dwóch garnki z oliwą.
- Panie, co teraz?- z przerażeniem w głosach pytali kleryka.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 07-01-2013, 10:03   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przeciwników było jakby nieco za dużo, a poza tym - byli dość... niewygodni. To nieładnie z czyjejś strony szyć do ciebie z łuku. To powinno działać tylko w jedną stronę - ty możesz, oni nie. Z magiem też miał Kyllan ostatnio swoje problemy.
- Celujcie w tamtego maga - powiedział do chłopów, niosących oliwę. - Gdzieś tak w okolice nóg. A potem śmigajcie po jakieś pochodnie, czy coś.
Sam strzelił do maga, niestety chybił... Zaklął pod nosem.
- Stań gdzieś z boku - rzucił do chłopa z łukiem - i też spróbuj załatwić maga. A wy wspomóżcie swoich - dodał pod adresem tych z maczugami.
Zorgen swój rozum miał i jemu Kyllan nie zamierzał mówić, co trzeba robić.
Chłopi kiwnęli głowami i z zacięciem wymalowanym na twarzach ruszyli by wykonać swoje zadania. Dwaj chłopi, uzbrojeni w dzbanki z oliwą, wysunęli się zza rogu domu i rzucili niemal jednocześnie. Niestety, nie należeli oni do wytrawnych miotaczy, co zaowocowało rozbiciem się dzbana o jeden z domów, drugi zaś wylądował trochę za magiem i łucznikami, jednak mógł w dalszym ciągu ich podpalić. Uzbrojeni w maczugi mężczyźni wybiegli z okrzykiem na ustach, kierując się na odsiecz swoim sąsiadom. Niestety, dobiegł tylko jeden. Drugi z nich został przeszyty dwoma strzałami.

Mag dostrzegł skradającego się łucznika, który miał wziąć go za cel. W jego kierunku poleciały dwie kule magicznej energii, które po dotarciu do celu odebrały mu życie. Zombie walczyły z mężczyznami, wspomagane przez łuczników i maga. Krasnolud i kleryk szybko musieli coś zrobić, inaczej walka niedługo zmieniłaby się w rzeź.
- Chodź klecho, musimy zająć się tym zasranym magusem. - warknął krasnolud, po czym ruszył w stronę miejsca, gdzie poległ niedoszły łucznik. - Zasłonimy się tarczą moją i pobiegniemy na nich. Atakuj od razu maga. - instruował młodego kapłana brodacz.
- Mówisz? - Kyllan był pewien wątpliwości. - Niech będzie - dodał.
Strzelił do maga. Bełt, jakimś cudem, trafił, ale na magu nie zrobiło to większego wrażenia. Kyllan, nie tracąc czasu na ponowne łądowanie kuszy popędził za krasnoludem, w biegu zamieniając kuszę na łańcuch. Mag, co dobrze wiedział, był celem nadrzędnym...
O tarczę krasnoluda odbiła się pierwsza z wystrzelonych w ich kierunku strzał. Brodacz był dość dobrze zasłonięty tarczą, natomiast mężczyzna już mniej dokładnie. Albo kościany łucznik był wyborowym strzelcem, albo bogowie nie opiekowali się tego dnia klerykiem, albo … To nie bylo istotne czemu. Mężczyzna upadł, strzała przebiła mu bowiem prawe udo na wylot. Co gorsza, pocisk utkwił w nodze kapłana, co znacząco utrudniało mu poruszanie się.
- Cholera klecho, czegoś się wystawiał!- warknął krasnolud cofając się do rannego i zasłaniając go dokładniej tarczą.
- Nie trzeba było tak pędzić - odwarknął Kyllan, rzucając na siebie czar leczenia. Od razu poczuł się lepiej... - Idziemy - zaproponował, podnosząc się z ziemi.
- Umiesz szybko krzesać ogień? - spytał krasnoluda. - Ta oliwa nieźle by się paliła...
Brodacz popatrzył z zaciekawieniem na rozbitą oliwę.
- Dobrze myślisz klecho. Trzymaj tarczę. - po czym wyjął z sakiewki przyczepionej do pasa hubkę i krzesiwo.
- Tylko co ja niby mogę tutaj podpalić? - rozkładając niemal ręce spytał kleryka.
Kyllan po trwającej ułamki sekund chwili wahania wciągnął kawał materiału, służący mu zwykle do czyszczenia broni - brudny tak od krwi, jak i oliwy. Zawinął w niego leżący w pyle drogi kawał kija.
- Zapalaj! - powiedział.
Ogień chwycił za pierwszym razem. Początkowo powoli, jakby nieśmiało płomień tańczył na kawałku szmaty, by po chwili odważniej zapłonąć. Szmatka płonęła dość szybko, kleryk nie miał zbyt wiele czasu by w jakiś sposób odpalić od niej kałużę oliwy.
Rzucił, celując w sam środek kałuży.
Płomień buchnął wysoko, wybijając magowi (przynajmniej na kilka chwil) z pustego czerepu wszystkie myśli związane z walką. Kościotrup zaczął się rozpaczliwie miotać, usiłując za wszelką cenę zgasić płomienie.
Korzystając z zamieszania Kyllan i jego kompan zaatakowali łuczników.
Zorgen zaklął, gdy cios jego topora chybił. Kapłan miał więcej szczęścia. Uderzenie było celne, a cios łańcuchem wyłamał łucznikowi kilka żeber. To jednak nie wystarczyło, by powalić przeciwnika.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-01-2013, 20:32   #15
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Walka rozgorzała na dobre. Dzięki sprytowi i pomyślunkowi kapłana najgroźniejszy z przeciwników został, przynajmniej tymczasowo, wyłączony z walki. To jednak nie oznaczał, że bitwa została wygrana. Zombie atakowały bez ustanku mężczyzn, im mimo braku przewagi liczebnej dawały sobie radę z chłopami. Łucznicy na szczęście dla żywych mieszkańców, zajęci byli walką z krasnoludem i klerykiem. Tylko dzięki temu nie zabili kolejnych chłopów. Walka za pomocą łuku w zwarciu nie mogła przynieść efektu. Krasnolud mimo pierwszego niecelnego ciosu, pozbawił możliwości ruchu i ataku szkieleta, z którym walczył. To samo uczynił Kyllan. Kości rozsypały się po ziemi, a oczodoły nieumarłych ponownie pochłonęła kompletna czerń. Widząc wsparcie, wieśniacy odważniej zaatakowali. Zapomnieli przy tym chyba, iż nie walczą z żywymi ludźmi, którym rozpłatanie brzucha zakończyłoby żywot.

Mimo licznych ran zombie wciąż trzymały się na nogach. Kiedy zorientowały się, że ich wsparcie łucznicze poległo, zmieniły cel swoich ataków. Krasnolud, który stał odwrócony do nich plecami, otrzymał cios w głowę. Krew pojawiła się na jego twarzy, zalewając oczy. Nie zdążył wyjęknąć nawet słowa, gdy padł na ziemię. Kapłan zdążył tylko upewnić się, że jego nowy kompan jeszcze żyje, jednak nie miał czasu na ratowanie brodacza. Musiał bronić się przed dwoma atakującymi go zombie. Ciosy obu nieumarłych były niecelne, jednak los nie mógł uśmiechać się do kapłana cały czas. Wsparcie chłopów było mizerne, tak więc musiał radzić sobie po prawdzie sam.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 09-01-2013, 10:37   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mag-szkielet aż się palił do roboty, ale mimo tego sytuacja nie wyglądała zbyt różowo. Przynajmniej z punktu widzenia Kyllana. Dwa zombie okazywały zbyt wielkie zainteresowanie jego osobą. Co prawda chybiły, ale taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie.
Cios łańcuchem, nakierowany na nieco bardziej pokiereszowanego zombie, dotarł do celu. Kolce wyrwały kawały ciała z nieumarłego, który zwalił się na ziemię.
Kyllan w ostatniej chwili zrobił unik, dzięki czemu uderzenie maczugi drugiego zombie trafiło w próżnię. Sam też nie miał szczęścia - łańcuch zawirował, ale cios nie dotarł celu.
Zombie bez wahania kontynuował atak. Tym razem maczuga zadźwięczała o zbroję. Ta osłabiła nieco siłę ciosu, ale i tak kapłan odczuł dość boleśnie to uderzenie.
Oko za oko, ząb za ząb...
Co prawda zombie nie wybił Kyllanowi żadnego zęba, ani też nie podbił oka, ale kapłan nie zamierzał być aż taki drobiazgowy. Zamach...
Ten cios był nie tylko celny, ale i silny. Zombie co prawda nie rozleciał się na kawałki, ale padł i już nie wstał.
Kyllan rozejrzał się szybko dokoła. Chłopi dobijali ostatniego zombiaka, ale został jeszcze mag. Co prawda stale się palił, ale to nie mogło trwać wiecznie. Kapłan zrobił dwa kroki i zadał cios. Pewnie zbytnio się pospieszył, bo kolce ledwo musnęły maga. Nim ten zdążył się wycofać na odpowiednią odległość, Kyllan zadał kolejny cios i truposz zamienił się w stosik dymiących się kości.
- Spalcie te gnaty - rzucił Kyllan pod adresem chłopów. - Trzeba dopilnować, żeby więcej nie wstały.
Sam pochylił się nad Zorgenem.
- W imię Kossutha, niech twe rany zostaną uleczone - powiedział, kładąc dłoń na czole krasnoluda.
- Chyba trzeba by do końca wymieść śmieci z tej wioski - zaproponował, gdy Zorgen otworzył oczy.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-01-2013, 10:57   #17
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Krasnolud popatrzył na kleryka z niemałym zdziwieniem na twarzy.
- Czemu leżę na ziemi, do stu piorunów?!- warknął, próbując się podnieść. Kiedy wstał, otrzepał się dokładnie i zerknął na pobojowisko.
- No cholera, nic dla mnie nie zostawiłeś?- z niekrytym rozczarowaniem spytał, kopiąc leżące resztki. Na słowa Kyllana rozpromienił się natychmiast.
- Chodźmy zatem.- z szerokim uśmiechem chwycił swój oręż i tarczę, po czym ruszył w kierunku z którego dochodziły odgłosy walki.

Mijali kolejne uliczki, w których leżały ciała nieumarłych oraz mieszkańców wioski. Z każdym nowo oglądniętym miejscem mina krasnoluda marniała. Nie było bowiem już nieboszczyków, których należało położyć do ziemi, jak bogowie i natura tego wymagali. Już zrezygnowany, z kapłanem u boku, skręcił za kolejnym budynkiem. Dwaj kompani wyłonili się zza rogu budynku, a przed sobą ujrzeli odzianą na czarno sylwetkę jeźdźca, dosiadające ciemniejszego niż noc wierzchowca. Wydawał rozkazy czterem kościotrupom, stojącym przed nim. Kiedy spostrzegł sylwetki krasnoluda i człowieka, podniósł zakapturzoną głowę a powietrze przeszył donośny głos, niczym umarłego w krypcie.
- Widzę że jesteś twardszy niż myślałem człowieczku. Ale nie martw się, niedługo spotkamy się sami.- Kyllan nie mógł zidentyfikować skąd też dochodził głos. Wydawało się, jakby rozmówca był wszędzie jednocześnie. Jeździec zawrócił i oddalił się nienaturalnie szybko na swoim rumaku, pozostawiając cztery zbliżające się kościeje w stronę krasnoluda i kapłana.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 10-01-2013, 11:51   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cholerny nekromanta...
Kyllan aż się wzruszył obietnicą powtórnego spotkania, ale w tym momencie miał inne sprawy na głowie niż umawianie się na randkę. Cztery szkielety w garści były ważniejsze, niż jeden nekromanta na koniu...
Strzelił bez wahania.
Bełt trafił w klatkę piersiową truposza, pozbawiając go kilku żeber i na moment spowalniając. Akurat na tyle, by Kyllan zdołał ponownie naładować kuszę.
Kolejny bełt utkwił w samym środku czoła, rozwalając kość na kawałki i posyłając szkielet na ziemię.
Zorgen był nieco mniej skuteczny, ale i tak cios jego topora pozbawił szkielet jednej ręki i odrobiny równowagi.
Szkielety nie pozostawały dłużne. A raczej - próbowały się zrewanżować, jednak cios jednorękiego szkieleta nie wyrządził krasnoludowi żadnej krzywdy. Drugi cios Zorgen obronił tarczą, a zgrany unik w wykonaniu Kyllana ochronił go przed trafieniem.
- W łeb go! - wrzasnął krasnolud, zgrabnym ciosem topora pokazując, jak to się robi.
Szkielet zwalił się na ziemię bez głowy i bez ducha.
Kullan odrzucił kuszę i chwycił za łańcuch. Miał jednak mniej szczęścia niż Zorgen, bowiem jego uderzenie nie wyrządziło truposzowi żadnej szkody. Stale było dwóch na dwóch.
- Postaraj się lepiej! - poradził krasnolud, łamiąc swemu przeciwnikowi parę żeber. I w ostatniej chwili się cofnął, by uniknąć uderzenia zardzewiałym mieczem. Taka rana groziła paskudną śmiercią od zakażenia.
Kyllan odbił cios buzdyganu puklerzem. Aż go ręka zabolała, ale - na szczęście - żadnej szkody nie odniósł.
Zorgen ponownie zaatakował. Tym razem jednak szkielet uniknął ciosu.
- Walcz, a nie uciekaj, ty tchórzu! - wrzasnął wściekły krasnolud.
Kyllan ponownie zaatakował. Łańcuch wgryzł się w kości, łamiąc kilka z nich, jednak kościotrup nie zrozumiał, że powinien już zginąć. Na szczęście nie miał dość sił, by skutecznie odpłacić się pięknym za nadobne. Przeciwnik Zorgena zrewanżował się uderzeniem, które krasnolud odbił tarczą.
Wymiana ciosów nie trwała się długo. Osłabione szkielety nie były w stanie ani zadawać groźnych ciosów, ani się bronić.
Zorgan złamał swemu przeciwnikowi kręgosłup, co skutecznie zakończyło walkę, zaś nader szczęśliwe i bardzo mocne uderzenie Kyllana zamieniło ostatni szkielet w kilkadziesiąt rozsypanych kości.

- Tamtego już nie dogonimy - powiedział Kyllan, patrząc w stronę, gdzie zniknął nekromanta.
Prawdę mówiąc nie miał ani sił, ani ochoty na walkę z o wiele silniejszym przeciwnikiem.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-01-2013, 10:42   #19
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Walka dobiegła końca. Atak nieumarłych na miasteczko został odparty. Kilka domostw płonęło, kilku wieśniaków straciło życie. Truchła agresorów zrzucono na stos, dołożono suchego drewna i spalono za wioską. Płomienie łapczywie chłonęły stare kości, wypalając je do prochu. Zielony płomień zgasł niespodziewanie, gdy ostatnie szczątki ożywionych zmarłych spłonęły, a drewno nie było nawet podgrzane.

Kiedy uporano się już z ogniem trawiącym chaty, ludzie zebrali się przed karczmą. Nawet kobiety, dzieci i starcy wyszli ze swoich domów. Atmosfera była gęsta i nieprzyjemna. Słychać było przerażone szepty ludzi, którzy bali się głośniej odezwać. Nerwowe spojrzenia kierowane były w przejścia pomiędzy domami, w poszukiwaniu kolejnych trupów. Na ich szczęście kolejne nie nadeszły.

Krasnolud dorwał się do wielkiego dzbana wypełnionego po brzegi piwem, z którego łapczywie pił. Widać było, że tego wieczora zaśnie z nadmiaru alkoholu. Drzwi do karczmy otworzyły się, a w progu stanął jej gospodarz. Poprawił portki, podciągając je na opasły brzuch. Podrapał się po łysiejącej głowie i przemówił do ludzi.
- Słuchajta ludziska. Sprawy źle się mają. Zamek znowu żyje. Jak kiedyś. - te słowa wywołały falę przerażonych szeptów i krótkiej, nerwowej wymiany zdań. Karczmarz cierpliwie przeczekał tą chwilę, dając ludziom szansę na przetrawienie bardzo złej wiadomości.
- Mój gość był na miejscu i wszystko widział. - kontynuował, gdy wszyscy zamilkli. Wieśniacy odruchowo spojrzeli na wciąż pijącego krasnoluda. Gdy ten zorientował się o co chodzi oderwał usta od brzegu dzbana i warknął do tłumu.
- Nie na mnie patrzcie, to on tam był. - wskazał ręką w kierunku kapłana, powracając do swojego zajęcia.
Tłum, jak za dotknięciem magicznej różdżki, odwrócił się w stronę Kyllana. Wpatrywali się w niego z mieszaniną podziwu, strachu, wrogości i ciekawości.
- To łon sprowadził na nas te potwory!- krzyknął ktoś z tłumu. Właściciel karczmy zareagował błyskawicznie.
- Zamknij się Tom, gdyby był po jego stronie już by nas nie było. Walczył po naszej stronie przeca. - uciszył podejrzliwego wieśniaka.
- Ogólnie, nie jest już tu bezpiecznie. Musimy coś zrobić. Jako że my som prości ludzie, to niech pan kapłan nam coś doradzi. - i ponownie wzrok wszystkich spoczął na Kyllanie. Poczuł brzemię odpowiedzialności na sobie. Miał pełną świadomość, że mimo jego woli los tych wszystkich ludzi został złożony na jego barki.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 14-01-2013, 15:18   #20
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kyllan, w sumie praktyczny człowiek, zebrał garść broni - pozostałości po napastnikach, po tych, których osobiście odesłał w niebyt. Zebrało się tego trochę i, chociaż stan oręża nie był najlepszy, to można się było spodziewać, że parę groszy uda się za to dostać. A jeśli dorzuci się do tego obiecaną od karczmarza nagrodę...

Na razie jednak o żadnej nagrodzie nie było mowy. Wprost przeciwnie - momentami nawet wyglądało na to, że niektórzy mieli do niego pretensje i uznali Kyllana właśnie o sprowokowanie tego napadu. I to by było tyle, jeśli chodzi o rozsądne myślenie.
Napad nastąpiłby prędzej czy później, a ten, dzięki bogom, był po prostu niezbyt dobrze przygotowany i dało się go odeprzeć. Czy jednak do niektórych zakutych łbów to dotrze?

- Tak jak słyszeliście, tuż już nie tak bezpiecznie, jak było kiedyś - powiedział do zgromadzonych. - Zamek żyje, a pan tego zamku nie ma zbyt dobrych zamiarów. Teraz poniósł klęskę, ale następnym razem zbierze więcej sił i nie damy sobie z nim rady ani wy, ale ja.
- Musicie się zwrócić do kogoś, kto ma dosyć siły, żeby pokonać tego nekromantę i to na jego terenie - dodał. - Najlepiej jakiegoś doświadczonego maga lub kapłana. Z pewnością ktoś taki mieszka w okolicy.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172