Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-03-2006, 20:44   #21
 
rob'n'hut's Avatar
 
Reputacja: 1 rob'n'hut ma wyłączoną reputację
[center:9ad0cc6e3d]***[/center:9ad0cc6e3d]
Ville podbiegł do drzwi i zatrzasnął je z rozmachem, Raven zaś podszedł do okna, spoglądając przez brudne szyby. Spostrzegł zarysy postaci oddalających się od karczmy. Stanął przy drzwiach trzymając broń w ręku.
Aegon dobił czołgającego się strażnika, po czym na oczach zaskoczonych towarzyszy zasklepił ranę na ramieniu Bordina.

Nieznajomi spokojnie wysłuchali pytań i z zaciekawieniem przyjrzeli się działaniom Aegona.
Teraz kompani mogli przyjrzeć się im dokładniej. Ich stroje i ekwipunek były niemal bliźniaczo podobne. Mieli na sobie takie same ciemne płaszcze z kapturami i takie same miecze przy pasie. Jeden z nich postąpił do przodu. Jego pokryta zmarszczkami twarz z wydatnym, garbatym nosem, nosiła śladu wielu trudów. Zsunął kaptur, ukazując krótkie, jasne włosy, poprzetykane pasmami siwizny.
- Posłuchajcie, a słuchajcie uważnie, bo powtarzać nie będę - zaczął bez uśmiechu na twarzy - Nazwisk swoich wyjawić wam nie chcemy ani nie możemy. Mnie nazywajcie Wierch. Mój przyjaciel mieni zaś się Rotgar. A co się tyczy ratunku - przyjrzał się uważnie rozmówcom - O ratowanie naszych rzyci nikt was nie prosił, zrobiliście to z własnej, nieprzymuszonej woli. Powiem więcej, gdybyście nas teraz spytali, to powiedzielibyśmy, że wcale waszego ratunku nie potrzebujemy. Nie spytacie się jednak, bo czasu wszak mamy mało - podszedł do okna i wyjrzał na ulicę. Jego towarzysz, rosły i nieco młodszy, z dłuższymi, ciemnymi włosami zwrócił się do was.
- Uczyniliście naprawdę nierozsądnie pomagając nam. Jesteśmy poszukiwani. Najwyraźniej zaniedbaliśmy jakieś środki bezpieczeństwa.
- A teraz wy będziecie poszukiwani - rzekł Wierch wracając - Psia krew, musimy ich zabrać ze sobą. Tylko tego nam jeszcze brakowało - powiedział do Rotgara, nie siląc się nawet na ściszenie głosu.
- Mogą się przydać - odpowiedział z namysłem Rotgar - Widziałeś co potrafi ten krasnolud? - wskazał na Aegona - Kapłani inni niż Pelorowi to w dzisiejszych czasach rzadkość. Nie powinieneś się obnosić ze swoją profesją, przyjacielu - zwrócił się do Aegona.
- Lepiej już stąd idźcie - mruknął milczący dotąd karczmarz - Nie zapomniawszy zapłacić wcześniej za pobyt - dodał zwracając się do szóstki kompanów. Był dziwnie spokojny, wydawało się, że wydarzenie zbytnio go nie poruszyło.
- Nie gadaj głupot Rotgarze - powiedział nagle Wierch - We dwoje uciekać jest łatwo, ale w ośmioro? Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Nie mamy wyboru - uciął groźnym tonem Rotgar - Musimy ich zabrać.
- Chyba, że nie chcą - mruknął z nadzieją Wierch - No, my w każdym razie się opuszczamy to miasto, i to prędko. A wy róbcie co chcecie. Trzymaj się Alunie. Dzięki za gościnę. - zakończył i ruszył szybko w stronę drzwi.
- Wybacz szkody - Rotgar sięgnął po sakiewkę i chciał wręczyć ją Alunowi, ten jednak odepchnął jego rękę. Spojrzał na reszte towarzystwa, po czym powiedział z wahaniem - Dla dobra sprawy.
Rotgar skinął ręką na szóstkę komanów i wyszedł z karczmy za Wierchem.
[center:9ad0cc6e3d]***[/center:9ad0cc6e3d]
 
rob'n'hut jest offline  
Stary 02-03-2006, 20:47   #22
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Świetnie się ucieszyłem, gdy strażnik od moich ciosów poczuł prawdziwe imię "karząca ręka sprawiedliwości!". Trochę zamieszania, drużyna jakoś tak zaplątana, nikt nie atakuje, a biedny Bordin obrywa, bo tym gamoniom nie chce się ruszyć tyłków! Cóż, krasnolud jest jak becza wódki - albo stawisz jej czoła, albo umrzesz po drugim litrze, więc skóry strażnikom nie oddałbym tanio! Już się dorąbywałem do kolejnego, gdy ten pieprzony sk*rwiel przyładował mi pociskiem...poczułem skurcz mięśni w ramieniu, piękący ból, a krew od adrenaliny płynie mi tak szybko, że wygląda jakby stała! Szykowałem się na jeden z mitycznych bojów jakie toczyli moi wielcy, niezwyciężeni i wiecznie pijani przodkowie, gdy nagle...wszyscy strażnicy się wycofali...chciałem na osłodę dobić tego czołgającego się, gdy ta przyjemność też została mi odebrana! Zgryzam w zębach niezwykle niemiłe przekleństwo i patrzę na sterczącego z ramienia bełta. Nic strasznego! Wyrywam go raz dwa, krew siknęła, skrzywiłem się i wyrzuciłem kawałek drewienka za siebie. Cóż chcieć więcej, skoro kompan mnie uzdrowił? Kolejna szrama, ale tych nigdy za wiele! Blizny świadczą o krasnoludzie!
- Ślicznie było, hahaha! - Włażę na zalane krwią ciało strażnika i przeciągam się - Szkoda, że tak mało ich było i pouciekali do tego..hhhhmmm, karczmarzu, gdzie więcej tych łajz można znaleźć? Tylko gadaj, a nie tu ciągle migasz się! Wk*rwia mnie jak ktoś nie chce gadać!
Złażę z trupa, któremu posyłam jeszcze kopa w ten trupi łeb i podłażę do karczmarza:
- A ty, ojciec, g*wno widziałeś - pociągam ostro nosem i zjadam to, co się z niego udało wydobyć - Nas tu nie było, dostałeś w łeb, nie pamiętasz, porwał cię na ten czas gryf, byle co, ale jak tylko coś wyskrobiesz władzy to wiedz, staruszku, że ja ci potem szybko z tyłka i butelek zrobię krwawy bukiet - odwracam się do kompanii z rozpostartymi ramionami - Wybaczcie, chłopaki, żem tak do nich podleciał, ale sami wiecie, że ja i strażnicy to tak jak...piwo i za dużo wody - nie można przesadzać, bo kto puści pawia na podłogę. A to poa tym i tak ich wina, bo po co tu przychodzili! Zwady szukali to znaleźli - pukam czubem buta dogorywającego trupka.
Słucham przy okazji, co ci dwaj gadają i kiedy wyłażą patrzę nieco ogłupiały na te dziwaczności.
- Zaraz, k*rwa! - tupię nogą aż deski zgrzytają i znowu zwracam się do towarzyszy - Ej, chłopaki, to jest jakaś paranoja! I to mi się podoba, hehe! Biegniemy za nimi, bo i tak nie możemy tu zostać, bo nie ma kogo więcej lać! - już wybiegam z karczmy, gdy nagle zawracam na pięcie aż uszy demonowi z Siódmych Piekieł od zgrzytu mojej cholewy by popękały - Ale zaraz, jeszcze jedno!
Przeszukuję dwa ciała. Zabieram złoto, biżuterię i wszystko w ogóle co mają! Broni nie biorę, bo gdzie ja teraz będę łazić z bronią strażników po tym przeżartym głupotą i religią mieście.
- Są tylko dwaj bogowie, których powinno się czcić! Morradin i Clangeddin! A nie jakiś Amanututautor czy jak mu tam! K*rwa, tego się nawet nie da wymówić! A teraz biegiem, głąby, stąd! Trza poszukać dobrej roboty, a jeśli tamci będą chcieli od nas czegoś to się zgłoszą. No, chyba że chcecie iść w poszukiwaniu fuchy do roboty - uśmiecham się pożółkłymi zębami i zbieram manatki, a jak drużynka zbierze się do kupy, te wszystkie leniwe niziołki i małomówni ludzie, to ruszam tam, gdzie oni.
Ja tu tylko zabijam...niech inni bawią się w bycie głową.
Ja jestem toporem...bardzo ciętym, złym, wrogo nastawionym, potężnym i parszywo srogim toporem...
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 02-03-2006, 21:20   #23
 
Klauth's Avatar
 
Reputacja: 1 Klauth ma wyłączoną reputację
Black RaVen

Bezmyślni, napaleni, krasnoludzi. Niedługo i przez niego w lochu wyląduje. Kurna burdy w kraczmie w środku miasta, idiotyzm. Szczególnie gdy czasy niespokojne. Nie mam innego wyboru musze iść z tymi tajemniczymi straceńcami, bo tu mnie w końcu zabi... bryy mnie zabiją? Nigdy nie popełnie błędu rodziców. Zresztą to nie oni popełnili wtedy błąd, ale głupi ich rzekomy kolega. Frajer, przez niego jestem teraz w takiej sytaucji jakiej jestem czyli wśród rozbestwianego krasnoluda i 2 tajemniczych gości którzy zamiast ku*wa podziękować za poświęcenie szalonego grubaska to jeszcze mówią żeby iść za nimi. Dwóch takich co myślą że mogą wszystko bo parę razy machną mieczem i kogoś zabiją. Zabija się z finezją do cholery a nie tak jak oni. To partacze. Ja jestem fachowcem nie oni. Zresztą Nerull czuwa nademną. Niedługo coś mi przydzieli do roboty. Mam nadzieję, że nie będzie to byle co.
Ruszcie się. Nie poczekają na nas rzuciłem w głąb karczmy. Dokładniej okryłem twarz kapturem, a katanę schowałem do pochwy. Ledwo się opanowałem od zrobienia czegoś co bym potem żałował... wychodzę wolnym ale stanowczym krokiem z karczmy i kieruje się za nieznajomymi...
 
Klauth jest offline  
Stary 02-03-2006, 21:39   #24
 
Aegon's Avatar
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Aegon

Szybko wybiega za resztą otulając się płaszczem. Zatrzymuje się jeszcze przed ladą i mówi do karczmarza:
Może pójdziesz z nami? teraz możesz nie być bezpieczny. Jeśli chcesz iść, to nas najlepiej dogoń. Jeśli nie, to żegnaj, być może na zawsze. Wybiega z karczmy lekko dzwoniąc zbroją.
~Niech żyje Moradin i obojętne, co byłbym mówił tym palantom ze straży, nigdy się tego nie wyprę! W imię Kowala dusz!~
 
Aegon jest offline  
Stary 02-03-2006, 22:34   #25
 
Satan^^'s Avatar
 
Reputacja: 1 Satan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie cośSatan^^ ma w sobie coś
Quanthillion

Zerknął ostatni raz na ciało ciało zabitego. Hmmm... może ma coś ciekawego co mogłoby się przydać pomyślał, poczym szybko obszukał ciało strażnika, wszystko co znalazł (szukał wyłącznie pieniędzy biżuterii oraz listów bądź rozkazów) wsadził do jednej z kieszeni. Nasunął na twarz kaptur , szczelnie opatulił się płaszczem i wychodząc rzucił: Pamiętaj , że ten pijany krasnolud z doków , który zrobił w twoim lokalu taką burdę i pobił strażników nazywa się Gedervan i jest robotnikiem ... Pamiętaj bo możesz się kiedyś nie obudzić , a teraz żegnaj i powodzenia w interesie!!! I udał się za nieznajomymi.
 
Satan^^ jest offline  
Stary 03-03-2006, 08:31   #26
 
m7chau's Avatar
 
Reputacja: 1 m7chau ma wyłączoną reputację
Ville

I po co to wszystko? W myślach zadaje sobie to pytanie. Ale skąd w krasnoludzie tyle złości? Złości czy może raczej głupoty? Kto wie może jacyś strażnicy wymordowali mu całą rodzinę, nie.. to nie możliwe. Za szeroko się uśmiecha, więc chyba jednak pozostanę przy drugiej myśli. Zapowiada się ciekawie, zobaczymy jak dalej potoczą się nasze losy. Po czym przyśpiesza, nie chcąc pozostawać w tyle.
 
m7chau jest offline  
Stary 03-03-2006, 13:34   #27
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Holger
Cholerne partactwo, trzeba było od razu zablokować drzwi żeby nie uciekli. Kurrr*a mać znowu mam pier*olonych stróżów prawa i porządku na głowie i bardzo malowniczą, rzucajacą się w oczy jak skur*syn kompanię wokół siebie. Psioczył w myślach zbierając manatki i zakładając płaszcz. Ruszył szparkim krokiem kierujac sie za Rotgarem i Wierchem. Musimy się ich trzymać bo wplątalismy się w jakieś konkretne gówno, a oni najwyraźniej wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Powiedział do towarzyszy i kiwnąwszy na pożegnanie głową karczmarzowi, wyszedł na ulicę po drodze zabierając swój sztylet wbity w ziemię tuż za dzwiami gospody. Poszedł za resztą uważnie rozgladajac się za jakimiś oznakami rozpoczynającej sie obławy.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 03-03-2006, 16:15   #28
 
rob'n'hut's Avatar
 
Reputacja: 1 rob'n'hut ma wyłączoną reputację
[center:3810acb32a]***[/center:3810acb32a]
Karczmarz wysłuchał gróźb z lekkim uśmiechem na twarzy, jakby nie obawiając się niczego. Bordin i Quanth szybko przeszukali ciała drabów. Krasnolud znalazł sakiewkę pełną srebrników cienkich jak pergamin, zwój sznunra, zapewne służącego do pętania pojmanych i niezbyt ciężki pierścień. Niziołek wygrzebał zaś pordzewiały nóż i stos jakichś nieprzydatnych śmieci. Czegóż jednak można było się spodziewać po obdartych pachołkach?

Podróżnicy wybiegli z karczmy, kierując się za Wierchem i Rotgarem. Ulica była pusta, najwyraźniej mieszkańcy, przestraszeni odgłosami walki, pochowali tyłki w chałupach. Przez kilka minut biegli w milczeniu, w stronę bramy. Wierch przystanął i wyjrzał za róg. Spojrzał na grupkę, po czym wbiegł w najbliższą uliczkę.
- Jest dobrze - powiedział cicho, gdy wszyscy znaleźli się między domami - Przy bramie jest tłoczno, może uda nam się przejść niezauważenie. Radzę wszak, żebyście pohamowali swoją żądzę krwi i nie zwracali na siebie uwagi - obdarzył wszystkich chłodnym spojrzeniem, nieco dłużej zatrzmując wzrok na Bordinie. Złapał za ramię Rotgara i odciągnął trochę na bok. Przez krótką chwilę rozmawiali cicho, po czym skierowali się z powrotem na ulicę.
- Na pewno chcecie iść z nami? - spytał jakby z nadzieją Wierch, skręcając za róg.
[center:3810acb32a]***[/center:3810acb32a]
 
rob'n'hut jest offline  
Stary 03-03-2006, 17:29   #29
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
- Ha! Fanty mam! - patrzę na "zdobyczne" niziołka i uśmiecham się, po czym chowam wszystko do plecaka. Mamonę przeliczę przy odrobinie spokoju i ciszy.
Biegnę za drużyną i myślę sobie, że oni są głupsi niż dotąd myślałem. Ba, są głupsi nawet ode mnie! Mówią coś najpierw o nie zwracaniu uwagi na siebie, a teraz biegniemy jak banda jełopów, w większości ubranych na czarno i uzbrojonych po zęby, jak pijana banda krasnoludów zbierająca się do popełnienia alkoholowej masakry. No, ale nie mi tu oceniać, ja tu tylko biję, więc mając wszystko w d*pie zasuwam co sił za kompanią, a ponieważ nie lubię biegać i nie za często to robię, więc nieco ciężko mi idzie. Tak sobie myślę, co kupię za zarobioną kasę. Napewno naprawie z deka kolczugę. Ten drań musiał akurat celować we mnie jakby za mało miał człeków do odstrzału! Obiecuję sobie w duszy, że dorwę go i najpierw zrobię mu w ciele kilka nowych dziurek, a na końcu nasikam do nich! Ale te przyjemne marzenia to na potem. No, nowe buty by się przydały, szyszak to już ruina. Po tym jak ostatnio dostałem od jakiegoś półogrowskiego bandyty po łbie to ledwo co mi czacha wytrzymała, a co dopiero taki hełmik.
A resztę wydam na wódę. Muszę w końcu zainwestować w siebie!
Gdy już jesteśmy w tej ciemnej uliczce, w której napewno czai się masa skrytobójców, siepaczy, szpiegów i łajkdaków...takich jak ja, to nieustannie wypatruję.
- Ty uważaj lepiej, koleżko, jak patrzysz na mnie, bo ja nie jestem pierwszym lepszym przydupasem - chcę już zbluzgać tego typa Osikę czy jak go tam szczekają, ale nie będę robił chłopakom przykrości, bo jacyś dzisiaj do bitki skłonni nie są, a nóż widelec strażnicy by sięznowu nabatożyli. Zas*ani flegmatycy! - Ja to idę, ale jak nie zarobię na tej wyprawie złota na nowe uzbrojenie, to cię poszatkuję, a ścierwo rzucę myszom na wyżerkę, rozumiemy się, facet? - spluwam na glebę i kręce karkiem aż chrupie, a potem ruszam za "czarnymi typami".
Nie zdziwiłbym się, gdyby za kilkanaście sekund przypadkiem dorwaliby się do nas strażnicy...
Mi to nie robi różnicy! Najwyżej nowe fanty pozbieram, buaaahahaha!
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 04-03-2006, 22:59   #30
 
Aegon's Avatar
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Aegon
Popatrzył na Wiercha ze zdziwieniem.
Drogi Wierchu, czy sądzisz, że po tym, co zrobiliśmy, moglibyśmy zostać w mieście? Nie, pójdziemy z wami, czy tego chcecie, czy nie. po pierwsze musimy stąd uciekać, a po drugie, wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi. No, może nie całkiem, ale mamy chyba wspólny cel. A poza tym ja się nie czuję w miastach bezpiecznie, pewnie zauważyliście, z jakiego powodu.
 
Aegon jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172