Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-06-2015, 14:05   #21
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
AGNIS

Nilam obudził zaklinacza przed trochę przed północą, anonsując, że ma gościa. I to nie kogo innego jak samą Pierwszą, co smok oczywiście kąśliwie skomentował. Kobieta cierpliwie czekała przed drzwiami. Nie wyglądała dobrze: podkrążone, zmęczony oczy, krzywo zapięta kurtka, rozsznurowane buty - jakby właśnie wróciła z jakiejś wyjątkowo zaciętej powietrznej walki, albo solidnej imprezy. A to był przecież tylko pierwszy dzień sprawowania przez nią władzy nad Jaskinią.

Pilotka dla zachęty pomachała przed drzwiami butelką zacnego trunku zwanego Ciosem Smoka, a na jej ustach pojawił się krzywy uśmieszek. Kara znana była z zamiłowania do alkoholu oraz dzikich hulanek; wyglądało na to, że chce odstresować się porządnie po strasznym dniu i uczcić kilkoma strzemiennymi wylot Agnisa na misję. Jednak do nozdrzy Skrzydlatego, prócz zwykłego zapachu ludzkiego zmęczenia, nie dolatywała - o dziwo - drażniąca woń alkoholu.

- Heeej smutasie, walniesz smoka przed lotem?! - zawołała Pierwsza ile miała tchu w szerokiej piersi, budząc zapewne wszystko, co usiłowało spać na tym poziomie kompleksu. Wyglądało na to, że zamierza nie odpuszczać do czasu, aż Agnis się ogarnie i ją wpuści.

Agnis zmył z siebie resztki snu wylewając na siebie dzban zimnej wody zanim otworzył drzwi a następnie osuszył się drobnym zaklęciem. Doprowadzając jednocześnie do idealnego stanu. Dla efektu wplótł sobie nawet drobniutkie iskry i błyskawice we włosy dla lepszego efektu. - Cóż za zaszczyt mnie kopnął z samego rana. - rzucił otwierając drzwi i starając się stłumić ziewnięcie. - Rozgość się, uważaj tylko na zieloną skrzyneczkę, całkiem nie umie się zachować w towarzystwie. - dodał rozglądając się za jakimiś czarkami; po chwili podsunął je Karze, już schłodzone i zamknął za nią drzwi, rozglądając się wcześniej czy ktoś ciekawski wystawił głowę na korytarz. Dopiero potem normalnie zwrócił się do Pierwszej. - Wyglądasz jakby Nilam cię przeżuł bo pomylił z jakąś zabawką i wypluł, potraktuj to jako komplement, co jest grane? - zapytał bez ogródek, podstawiając jeźdźczyni krzesło.

Kobieta ostrożnie postawiła butelkę na stole, a potem z przyjemnością wyprostowała nogi. Westchnęła, a kiedy się odezwała, nie brzmiała wcale, jakby przyszła tu się zabawić.

- Czuję się jak nawóz sowoniedźwiedzia. - sarknęła, stukając czarką o blat - Nie dziwię się, że Matrona i jej kochanek spieprzali stąd, gdzie pieprz rośnie. Usiłują tylko ogarnąć tą bandę, żeby pozabijali się o własne ogony, a okazuje się, że jestem winna całemu złu tego świata. Nalewaj! - zażądała, wyciągając rękę naprzód i dodała już bardziej wyciszonym tonem - Wszystko się chwieje jak płomień świecy na wietrze, Agnis. Potrzebujemy nowego Opiekuna, bo widać tylko smok może trzymać w ryzach Jeźdźców. Ufam ci. Przez krew. - spojrzała w oczy zaklinacza i powiedziała poważnie - Też mam w sobie odrobinę smoka. Mocno rozcieńczoną, ale jednak. - przymknęła oczy - Dlatego tu jestem. Pogadać o smoczych sprawach, które nie muszą być znane wszystkim. Chlanie to tylko wymówka i kamuflaż. - wskazała palcem trunek - Mogę swobodnie mówić?
- Mniej więcej to powiedział Mówca, zanim wziął nogi za pas. Zresztą według zwyczajów za wiele więcej zrobić nie mógł. Bez swojej skrzydlatej jeźdźcem nie był, a za dużo tu indywiduów, żeby nie musiał ich ktoś potężniejszy trzymać razem. - Agnis postukał się palcami w usta i nalał obojgu, oczyma zaś badał dokładnie otoczenie, czy nie widzi jakichś nowych, nietypowych magicznych aur, mogących świadczyć o jakimś szpiegowskim zaklęciu. - Powinniśmy móc, magią nikt nas nie podsłuchuje. - odpowiedział w końcu na pytanie Kary.

Pilotka pokiwała głową i jednym haustem opróżniła kubeczek. Nie wyglądało na to, żeby mocny trunek zrobił na niej większe wrażenie.

- Wszystko się posrało... ale miało być inaczej. Wiedziałam, że Matrona ma odejść; razem z Mówcą poczyniliśmy odpowiednie kroki. Udało nam się porozumieć z innym smokiem. - uniosła brwi - Tak właśnie. Młodą srebrną smoczycą Astrandrethilian Złote Oko... - Kara wystawiła język, wymawiając "połamaną" nazwę - ...zwaną też Jaśmin. Miała się tu zjawić przed tym, jak nadejdzie czas odlotu naszego smoka...
- No, to pięknie, zabawiła gdzieś po drodze, albo coś ją dorwało chcesz mi powiedzieć? Mielibyśmy sprawdzić co z nią albo czy się gdzieś nie zawieruszyła w jednym bądź kilku kawałkach? - Agnis umoczył usta, osobiście też potrafił srogo wypić, ale preferował miody, na szczęście magiczne eksperymentowanie ze smakiem, było dla niego drobnostką. Bardziej go martwiły wieści o smoczycy, srebrne o ile dobrze pamiętał, miały dość zmienną naturę, ale z natury były całkiem przyjazne, jak na smoki. Młode smoki też nie były jeszcze aż tak potężne, ale i tak zdumiewająco niebezpieczne. W jaskini jeźdźców, miałaby czas spokojnie dorastać niezagrożona, więc układ dla niej był całkiem dobry, nawet gdyby oznaczało to zajęcie się rozwydrzoną hałastrą jeźdźców. - Wiadomo cokolwiek od niej, jakaś wiadomość, czy jedno wielkie nic? - zapytał wreszcie Pierwszą.

- Wieści przestały przychodzić kilka miesięcy temu. Na początku myśleliśmy że po prostu leci do nas i dlatego. A potem okazało się, że ktoś intensywnie szuka wiedzy o smokach i informacji o pojedynczych osobnikach. Imionach, wyglądzie... - spojrzała na czarkę i skrzywiła usta - Nie jestem magiem. Nie wiem, czy smoka można schwytać? A jak tak, po co...? - rozłożyła ręce - Jaśmin jest ciekawska, lubi zmieniać formę na ludzką. Nazwij mnie paranoiczką, ale jedyny wniosek, jaki mi się nasuwa, to taki, że komuś zależało na tym, żeby tu nie doleciała. Chciałabym bardzo, żebyś zbadał te podejrzenia. I odnalazł naszą zgubę.
- Jasne, tylko znaleźć zagubionego smoka... - zaklinacz podrapał się po głowie. - Jedno skrzydło po cichu ma ją znaleźć i sprowadzić jeśli jest żywa, ewentualnie sprowadzić pomoc? Mogę spróbować, ale muszę wiedzieć więcej, z jakich okolic miała lecieć że to już miesiące nie tygodnie, gdzie i kiedy wiadomo było o niej cokolwiek po raz ostatni, czy wiesz jak wygląda ludzka forma. - Agnis rozpędził się z pytaniami i w końcu zawiesił głos, dając Karze odpowiedzieć.
- Tutaj. - pilotka wyciągnęła z kurtki mały notatnik i położyła go na stole - Mówca spisał tu wszystko, co wiemy. Ale.. - kobieta położyła dłoń na książeczce - Bądź ostrożny. Przyszłam tu wcześniej nie bez powodu. Nie wiem, jak wieść o "zgubieniu" nowego Opiekuna podziałałaby na Jaskinię... i czy ktoś od nas nie pomógł jej zniknąć. - pokręciła głową - Coś tu strasznie cuchnie, ale nie potrafię jeszcze stwierdzić gdzie i dlaczego. Postaraj się być dyskretny... jak tylko to jest możliwie. I uważać, nawet na swoich.
- Się postaram, jeśli komuś zależy na siekaniu smoków na składniki, to też jakoś niespecjalnie mi się spieszy do trafienia w jego ręce, a co do zgubienia, to ogólna panika byłaby całkiem prawdopodobna. - powiedział mężczyzna kiwając głowa i zabierając materiały od jeźdźczyni.
- Zobaczymy się jeszcze na odprawie - Kara wstała i przeciągnęła się, zostawiając butelkę na stole. Stanęła nad siedzącym mężczyzną i uśmiechnęła się blado; mimo zmęczenia i podłego nastroju tym razem wyglądała, jakby przybyło jej energii.
- Dziękuję... bracie - mrugnęła okiem do Agnisa i wymaszerowała z jego kwatery. Zaraz po tym z korytarza zaczęły dochodzić słowa śpiewanej przez Pierwszą jakieś nieskładnej, zbereźnej piosenki.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 15-06-2015, 03:12   #22
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
ROZDZIAŁ I

Szukając światła

Soundtrack

[MEDIA]http://orig07.deviantart.net/358a/f/2008/322/7/f/zeppelin_by_erenarik.jpg[/MEDIA]

Opuszczali Kryształową Jaskinię po cichu, w ciemną noc, jak złodziej wymykający się nocą z domu, w który zostawia zamęt. Nie było serdecznych pożegnań, motywacyjnych mów; tylko samotna postać zmęczonej Pierwszej, która wyburczała kilka ogólników pod tytułem "rozglądajcie się, gdzie możecie i bądźcie ostrożni" i przekazała skrzydłu "zestaw komunikacyjny". Składały się na niego trzy zwoje z zaklęciem i mała figurka ptaka, której można było użyć do wysłania wiadomości.

Dodatkowo, każdy z Jeźdźców otrzymał ostry fragment kryształu, który znajdowano czasem w głębszych partiach Jaskini. Trzymany przy ciele, zapewniał posiadaczom "sparowanych" ze sobą fragmentów swobodną wymianę myśli, tak jakby siedzieli przy stole w jednym pokoju - rzecz w sprawnym dowodzeniu skrzydłem niezbędną. Prowadzącym mianowany został Agnis. Niemniej jednak Kara tonem nie znoszącym sprzeciwu poleciła oddzialikowi kierować się najpierw w kierunku oceanu, by dopiero po dłuższym czasie lotu skierować się w wybranym kierunku; miało to na celu uniknięcia zbyt ciekawskich oczu i ewentualne zorientowanie się, czy grupa nie jest śledzona. Dołożyła też starań, by nikogo nie było również na lotnisku; widocznie zachowanie misji w sekrecie miało dla niej wielką wagę w obliczu niepokojów panujących w gnieździe.

Skrzydlaci podrywali się jeden po drugim ze skalnej półki, zostawiając za sobą dom. Jeśli oglądali się za siebie, widzieli jedynie jak szczyt Odłamka roztapia się w panującym wokół bezksiężycowym mroku, by w końcu zniknąć zupełnie; wszystko pochłonęła ciemność, nakrapiana tylko bladym światłem gwiezdnych konstelacji i z rzadka widocznym na ziemi blaskiem ludzkich osad.

***


Lecieli niezmordowanie, zmierzając ku oceanowi; świt dogonił ich po wielu godzinach monotonnego lotu, w trakcie którego nie działo się zupełnie nic wartego uwagi. Było spokojnie, może nawet zbyt spokojnie; oko szybko nużyło się, szukając szybko przemykającej nocy czegokolwiek, co mogło na chwilę odwrócić uwagę od tego, co działo się w gnieździe i jego niepewnej przyszłości.

W końcu jednak pierwsze promienie słońca odkryły na horyzoncie nieskończoną połać słonej wody; zbliżali się - powoli, ale stale - do momentu i miejsca, w którym mieli zacząć naprawdę swoja misję - a która dla niewtajemniczonych w plan Kary czy Vortigena zdawała się być rzuconym w przestrzeń zlepkiem nic nie mówiących ogólników.

Kiedy skrzydło po długim locie, który dał w kość zarówno ludziom, jak i smokom, poczuło wreszcie wilgotny powiew na twarzach, w zasięgu ich wzroku zamajaczył zębaty, skalisty brzeg lądu. Dalej było już tylko nieskończone, puste morze, w głębi które spoczywały ponoć niepojęte cuda - i niebezpieczeństwa - a magia była kapryśna i zawodna jak nigdzie indziej. Potem co bystrzejsze oczy dojrzały niewielki kształt na horyzoncie, który znajdował się na trasie ich przelotu. Punkcik rósł, by okazać się podłużnym zarysem sterowca, który powoli dryfował wzdłuż wybrzeża.

Jeźdźcy też musieli zostać zauważeni; z burty sterowca poderwała się naraz fala błysków, a chwilę po niej niebo nad powietrznym statkiem wybuchło biało-czerwoną szachownicą; w używanym przez niektóre powietrzne floty kodzie sygnałowym znaczyło to "uważaj, zmierzasz w kierunku niebezpieczeństwa". Skrzydło było jeszcze na tyle daleko, że zachowało pełną zdolność manewrową - zresztą, nawet najszybszy zeppelin nie stanowił żadnego zagrożenia dla smoczej szybkości i zwrotności. Zaraz jednak po tym, jak wiatr rozwiał kolorowy dym, z pokładu wystrzelono kolejne flary: granatową i żółtą - "chcę z wami porozmawiać."
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 15-06-2015 o 03:27.
Autumm jest offline  
Stary 17-06-2015, 13:59   #23
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Szelest skrzydeł, świst wiatru… i drętwa przemowa Kary.
Wszystkiemu temu Jarvis przysłuchiwał się bez większego zainteresowania. Zamyślony nad słowami Very przekazanymi mu przez Gozreha nie przywiązywał uwagi do wskazówek ich przywódczyni. Od tego skrzydła miały przywódców, by ci słuchali rozkazów. A przywódcą tego skrzydła był Agnis… słynny Agnis, przynajmniej na tyle, że Jarvis go kojarzył. Pozostała dwójka była niespodzianką. Gniewomira znał tylko z relacji chowańca, dziewczyny nie rozpoznał w ogóle.
Cóż… trzymający się na uboczu samotnik jakim czarownik, nie miał zbyt wielu znajomych w Kryształowej Jaskini.

Kara załatwiwszy sprawy opuściła lądowisko i smoki wraz z jeźdźcami zaczynały się wzbijać w powietrze. Godiva na końcu i marudząc na Jarvisa. Ten jednak musiał załatwić ostatnią sprawę. Czarownik przerwał gestem dłoni połączeniem między nim, a Gozrehem odsyłając go na rodzimy plan. W tej chwili bowiem nielatający stwór byłby tylko kłopotem.
Po wpływem gestu czarownika, Gozreh rozmywał się coraz bardziej, a runa ukryta na jego grzbiecie świeciła coraz mocniej. Wreszcie i ona zgasła. A po Gozrehu nie pozostał żaden ślad.
Dopiero wtedy Jarvis mógł wsiąść na grzbiet swej smoczycy, dopiero wtedy Godiva mogła rozłożyć swe skrzydła i pofrunąć.

Lot upływał w sumie spokojnie. Zamyślony Jarvis nie był obecnie duszą towarzystwa. Jedyną rozmową jaką odbywał stale była pogawędka z Godivą, a poza tym… nadal rozmyślał wypowiedziami Very i implikacjami stojącymi za nimi. Wyglądało na to, że sytuacja w Kryształowej Jaskini była bardziej skomplikowana niż to się z pozoru zdawało. Albo sama Vera lubiła za nadto fantazjować.
A choć czarownik nie inicjował rozmów, to akcentując przesadnie “r” odpowiadał na zadawane pytania i reagował na słowne zaczepki. Ale gdy tylko rozmowa się kończyła znów zatapiał się w swym myślach, zerkając na kieszonkowy zegarek, który brał do dłoni. I pozwalał w ten sposób swej smoczycy całkowicie kierować lotem.

Dopiero pojawienie się sterowca wyrwało Jarvisa z tego letargu.Zerknął na Godiveę, gotową i chętną do konfrontacji. Potem na pozostałą dwójkę towarzyszy, których w zasadzie nie znał, wreszcie na Agnisa krzycząc głośno.- Porjawienie się tego statku nie wyglądra na przypadkowe. Powinniśmy być ostrrożni. Jerden tylko jeźdźca powinienr podlecieć do sterrowca. Rreszta na zewnątrz czerkać powinnra.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 17-06-2015, 23:10   #24
 
Drahini's Avatar
 
Reputacja: 1 Drahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumny

Z każdym machnięciem potężnych, Athosowych skrzydeł znajomy masyw oddalał się, kurcząc w czarnej linii poszarpanego horyzontu. Gniewomir obrócony w siodle patrzył na ten cichy, martwy krajobraz, wiedząc, że Mirra wciąż stoi gdzieś pomiędzy dwoma rzędami świateł północnego lądowiska i próbuje odróżnić jedną plamę ciemności od drugiej na tle usianego miriadami gwiazd nieba. Wciąż się nie odwracając, zaczął szeptać znajome słowa, które powielekroć w przeszłości deklamował jej w podobnych ciemnościach z niemniejszym uświęceniem ich przesłania:
- „Wiem że twoje Słowo jest mieczem
bo jestem rozcięty na dwoje
(…)
Wiem że jesteś Światłem
bo nic nie widzę
Wiem że jesteś Drogą
bo nie wiem dokąd idę
Wiem że jesteś Życiem
przecież umieram*

Nikt mu nie przeszkadzał. Nikt nie zawracał głowy. Był nagle obcym wśród obcych i oddalał się od tego, co znał i kochał. Mógł kontemplować ten stan tak długo, jak chciał, zapadając się w melancholię. Poczuł, jak swędzą go blizny na brzuchu. Uczucie, na które Athos westchnął cicho acz słyszalnie.
- Wytrzymaj Kochana, wrócę – wyszeptał Jeździec.
- To, co robisz… czyni Cię teraz niepotrzebnie miękkim. Nic się jeszcze nie stało. Nie przywołuj tego z nicości – zasugerował smok.
Pracował miarowo skrzydłami. Miejsce nad jego łopatkami, gdzie Gniewko miał siedzisko, nagrzało się bardzo szybko z powodu systematycznej pracy wielkich mięśni i grzało dalej, gwarantując, że Gniewko nie dostanie wilka. Traffo pokiwał głową. Smok gwarantował mu ciepło, a żona załadowała w juki jedzenie dla niego. Czuł się chroniony… i kocha…
Athos poirytowany zaryczał nisko, wprawiając swoje rezonujące ciało w wibrację i przerywając mu myśl.
- Przestań – zażądał od swojego Jeźdźca.
Gniewomir nie przeprosił. Wyciszył swoje myśl, kontemplując z grzbietu świat nad sobą i pod sobą. Nic nie dawało takiego poczucia wolności i wyzwolenia od trosk, jak latanie na SMOKU! Z tej perspektywy wszystkie zmartwienia zdawały się być maleńkie i równie groźne i irytujące jak pchły. W końcu granatowy przestwór pachnący wilgotnym lasem pod nimi wywietrzył z głowy Gniewka tęsknotę i pozwolił mu na powrót przywołać swój profesjonalizm.
Korzystając z długiego lotu zamierzał się zdrzemnąć w siodle, zdając się na czujność Athosa, który przed wyruszeniem wyspał się porządnie, kiedy on… żegnał się z Mirrą. Ale najpierw musiał ustalić pewne rzeczy.
- Jaki jest cel misji? I jakie dostaliśmy wskazówki lub polecenia, żeby ją wypełnić? – zwrócił się bezpośrednio do Agnisa.

*Janusz Stanisław Pasierb „Wierzę”
 

Ostatnio edytowane przez Drahini : 17-06-2015 o 23:16.
Drahini jest offline  
Stary 18-06-2015, 03:19   #25
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Po wyjściu Kary, Agnis siedział na fotelu przeglądając dokładnie cały notatnik. W zasadzie to, co z niego pozostało, bo większość stron była wydarta. Zostały jedynie informacje dotyczące Białej Księżniczki. Informacje faktycznie były szczątkowe, ale były całkiem niezłym punktem zaczepienia. Nie pozostawił Nilama w ciemności i przekazał mu wyczytane z dziennika informacje. - Jeśli Pierwsza nie kręci, a nie ma powodu, faktycznie płynie w niej kropla smoczej krwi, to zaczynamy z ciemnej dupy i możliwości wendetty między dwoma gniazdami. W skrajnym wypadku oczywiście, ale jednak. - Przesłał myślami do smoka. - Jak na człowieka, który potrafi swoją wolą zdziałać całkiem sporo, jesteś strasznym pesymistą. Nie jest najlepiej, ale mogło być gorzej o wiele. Wiesz, znalezienie truchła potencjalnej opiekunki czy coś takiego. No i srebrna smoczyca z zapałem do historii brzmi interesująco. - Ostatnie myśli smoka ociekały dozą rubaszności i rozpusty. Zaklinacz tylko przewrócił oczyma i zaczął przygotowania. Większość leżała w jukach, jeszcze nie rozpakowanych od ranka. Musiał tylko dopakować kilka drobiazgów, zakładał że mogą nie wrócić zbyt prędko.


Odprawa minęła szybko i oszczędnie, chociaż lot nad wielki błękit był zupełnie nie po drodze, to miał sens. Zestaw komunikacyjny zdawał się jak na misję dalekiego zwiadu, ale nic dziwnego, było to ważne dla gniazda. Zwłaszcza przy plotkach jakie krążyły o łasych na smocze artefakty i same smoki. Skrzydło miał zróżnicowane, o każdym słyszał mniej lub więcej. Jednak ich specjalności dopiero musiał poznać. - Powiedzcie no w czym jesteście dobrzy lub w czym się specjalizujecie. - Rzucił mentalnie do wszystkich. Kiedy już oddalili się kawałek od gniazda, postanowił podzielić się częścią informacji. - Szukamy wieści na temat istot lub osób chcących zaszkodzić smokom i jeźdźcom, ale to tylko trzecio-planowe zadanie. Głównym jest poszukiwanie nowej matrony, albo Białej Księżniczki, znanej również jako lady Argent, Jaśmin, bądź Tinu. Po doleceniu nad morze, odbijemy do oazy Zu'rakthul. Tak mniej więcej wygląda Lady Argent. - Agnis przekazał mentalnie obraz, jaki widział w notatniku i własne wyobrażenie swoje na jej temat. Pominął póki co jej smoczą formę i sam fakt że Jaśmin jest smoczycą. - Jakieś jeszcze pytania? - Zapytał na zapas.


Lot był przyjemnością. Zwłaszcza po otuleniu się zaklęciem odporności żywiołowej. Wiatr ani chmury nie doskwierały tak bardzo. Ostatnio latał głównie w nocy a cały dzień spał, więc był pełen energii. Zmiana powietrza i prądów przyszła stopniowo, tak jak z wolna świt odkrywał przestwór morza przed nimi. Znaki ostrzegawcze z zeppelina nieco go zaniepokoiły. Był jednak ciekaw czego mogą chcieć. Na piratów nie wyglądali, ale nigdy nie było wiadomo. - Ja polecę. Wy krążcie poza zasięgiem, poza Nilamem. - Przekazał myślami wszystkich. - Ty krąż blisko, wyląduję na pokładzie, zobaczę czego chcą, jeśli będą agresywni, wyskoczę z pokładu ładując im błyskawicę w balon i spróbuję cię złapać zanim wyrżnę o ziemię. - Krzyknął na głos w smoczym. - Chciałbyś, masz tendencję do nie rozbijania się, albo coś wymyślisz w ostatnim momencie, ale czy zawsze musisz się popisywać? - Prychnął w odpowiedzi Nilam. Szybko odłączyli się od reszty i ruszyli w stronę latającej jednostki.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 18-06-2015, 12:45   #26
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
„Dlaczego? Nie rozumiem. Staram się ale, no… no nie rozumiem! Jak ja się tu właściwie znalazłam? Co poszło nie tak? To wszystko miało inaczej wyglądać. Dopiero co wróciłam z misji. Miałam spać. Iść spać miałam… ja…Gdzie my w ogóle lecimy? Widzisz coś? Hej, w ogóle co my mamy robić? Mam złe przeczucia. Cała ta Kara niby taka hop do przodu a żegnała nas jakby chciała a nie mogła. Tyłek mnie boli… Możesz tak nie szarpać?” - tancerka paplała jak najęta.
„Zamknij się, zamknij bo nie wytrzymam!” - wrzeszczał w jej głowie rozwścieczony Nveryioth, - „Zajmij się lotem, nie wiem, podziwiaj widoki ale przestań gadać!”
„Jest ciemno, nic nie widzę. Zdrzemnęłabym s…”
„MILCZEĆ!”


Chaaya nastawiła się, że cały lot, spędzi w pełnej napięcia ciszy. Była zmęczona, obolała i zanudzona. Jej nowi towarzysze podróży nie wyglądali na takich z którymi można się świetnie bawić. Nadąsana wpatrywała się w gwiazdy do czasu kiedy usłyszała męski głos.
„Iiiii Nveryi, słyszałeś? słyszałeś? Mamy szukać ludzi chcących zaszkodzić smokom i.. jakiejś Lady…” - nie potrafiąc powstrzymać podniecenia podskakiwała a swoim siodle - „Oww.. to był zły pomysł. Boli, boooli…”
Smok, zbył dziewczynę, cichym pomrukiem skupiony na kreowaniu swojego image’u. Przy bestiach mężczyzn, wyglądał jak wychudzona jaszczurka, która nie potrafi nic innego jak wylegiwać się na kamieniu.
„Przedstaw się… tylko nie wydziwiaj” - odezwał się do swojej towarzyszki, gdy wyczuł, że dziewczyna się uspokoiła.
„Ja? A tak…” - roztargniona i stremowana rozejrzała się wokoło. - „Jestem Chaaya… potrafię skutecznie odwrócić uwagę wroga.” - powiedziała do mężczyzn. - „I ciesze się na naszą wspólną misję.” - dodała rezolutnie.
„To się popisałaś…” - skwitował ją z rozbawieniem zielono łuski gad.


Reszta lotu upłynęła tancerce na wysłuchiwaniu szyderczego chichotu swojego smoczego towarzysza. Na ratunek przybył jej nie tylko dzień, dzięki któremu mogła wyłączyć się, podziwiając przyrodę ale także sterowiec, który na chwilę odciągnął uwagę Nveryiotha.
Wysłuchawszy rozkazów dziewczyna wzruszyła ramionami, niemniej starała się zachować czujność przy okazji podziwiając widoki.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 18-06-2015, 21:08   #27
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Lot w zasadzie odbywał się w milczeniu. Skrzydlate bestie unosiły się z prądami powietrznymi w wybranym przez Agnisa, kierunku. Godiva zgodnie ze swoją naturą próbowała się popisać swą szybkością i to mimo prób czarownika do powstrzymania jej zapędów. Zwłaszcza że butna smoczyca nie była zbyt wytrzymałym lotnikiem. Więc takie tracenie sił było niepotrzebne… zresztą to Agnis określał gdzie mają lecieć. Podczas tej podróży padło pytanie ze strony Gniewomira o cel wyprawy. I wyglądało na to, że ich lider jest całkiem dobrze poinformowany.
Oczywiście nie o wszystkim, ale Jarvis nie zamierzał wtajemniczyć go w to, co mu powiedziała Vera. Tym bardziej, że sam nie do końca rozumiał jej słowa.
Niemniej uznał, że warto odpowiedzieć na pytanie przywódcy o swe umiejętności i był… drugi w tym względzie.
“- Wsparcie taktyczne…”- telepatycznie przedstawił swoją rolę bitewną mag.-” Dostarczam wojowników do walki po naszej stronie.”
Po czym spojrzał na dziewczynę siedzącą na smoku i dodał uprzejmie, na tyle na ile pozwalała przekazać emocje i intencje telepatia.-”Skutecznie odwrócić uwagę wroga… interesujące. Można poznać… szczegóły?”


A parę godzin później dotarli w pobliże sterowca, gdzie ufny w swą potęgę Agnis zdecydował się osobiście zmierzyć z potencjalnym zagrożeniem jakim był sterowiec i jego załoga. Było to… nieroztropne z jego strony. Wszak przywódca nie powinien tak lekkomyślnie narażać swojego życia i dobra misji. Co się stanie jeśli Agnis zginie… stracą przywódcę i potrzebne im dokumenty które miał przy sobie. Natomiast śmierć jednego z pozostałych członków skrzydła była do przebolenia. Czarownik jednak nie zamierzał się kłócić z przywódcą. Nie czas i miejsce na to.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 19-06-2015, 21:10   #28
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
AGNIS

Pojedynczy smok oderwał się od skrzydła i wystrzelił w kierunku sterowca. Zaklinacz był gotów na każdy, nawet możliwie najgorszy obrót sprawy, ale nie wyglądał na to, żeby - póki co - pojazd miał wrogie zamiary; zaprzestał nawet poruszania się, utrzymując się mniej-więcej w miejscu, żeby Agnis nie musiał go ścigać.

Zbliżając się do zeppelina, Prowadzący zauważał coraz więcej szczegółów. To nie była ani ciężka, powolna i solidna kupiecka jednostka, ani groźny wojenny statek; sterowiec był smukły, technicznie zaawansowany i niezwykle bogato zdobiony - właściwie każdy jego element tonął w ornamentach, zdobieniach, złocie, klejnotach i magicznych ulepszeniach. Zapewne mógł osiągać spore prędkości (a przynajmniej gdyby odjąć mu nieco dekoracji), a stacjonarnej broni nie było nigdzie widać.

Przy burtach stało kilku ciężkozbrojnych wojowników z kuszami i karabinami, ale nie poświęcali smokowi większej uwagi, niż wymagało tego minimum profesjonalizmu. Na środku pokładu stał długowłosy mężczyzna, którego dłonie płonęły magicznym ogniem; dawał znak, że można lądować. Nie był sam; towarzyszyły mu dwie postacie w zwiewnych, półprzezroczystych szatach.

Kiedy pazury Nilama ślizgały się na tekowym parkiecie pokładu, drąc wióry ze skomplikowany wzoru, ułożonego z jasnych i ciemnych fragmentów, obie postacie poruszyły się urwanym, mechanicznym ruchem, wyciągając ręce do mężczyzny i smoka. Z daleka przypominały ludzi, ale z bliska zaklinacz widział, że to tylko mistrzowsko wykonane konstrukty, którym nadano formę atrakcyjnych kobiet. Wyglądały identycznie, poza tym że jedna z nich trzymała w wyciągniętych rękach tacę z kielichem i dzbanem, a na tacy drugiej spoczywał krwisty kawał apatycznego mięcha.

W tej samej chwili drzwi przypominającej wieżyczkę nadbudówki otworzyły się na oścież i na pokład wypadła, wrzeszcząc i tupiąc wniebogłosy... spora gromada ubranych na biało dzieci w różnym wieku. Tą rozbrykaną czeredę usiłowało jakoś ogarnąć kilka kobiet z pomocą służby, ale banda małolatów nie dawała łatwo za wygraną. Cała ta chaotyczna grupa szybko zbliżała się w kierunku Agnisa i ponurego mężczyzny, który stał bez ruchu, oceniając wzrokiem Nilama. Tylko jedna postać w tym ruchowym obrazku pozostała w miarę spokojna: brodaty mężczyzna o dumnej postawie ubrany na pustynną modłę, który powoli kroczył za całą kotłująca się zbieraniną.

- Jestem Abel al-Hazar i witam serdecznie na "Nakręcanym Ptaku", Jeźdźcze! - zawołał we wspólnym, uśmiechając się lekko i skłaniając głowę. - Uczyń mi ten zaszczyt i bądź moim gościem; twoi towarzysze są też mile wdziani. Ale teraz pozwól, że zadam ci niezwykle ważne pytanie, które musi zostać rozstrzygnięte bez zbędnej zwłoki! - powiedział poważnie i rozejrzał się po swoim "oddzialiku", który momentalnie umilkł, wpatrując się w brodacza z napięciem - ...czy moje dzieci mogą pogłaskać smoka...? - spytał i roześmiał się szczerze.

Dzieciaki jeden przez drugiego zaczęły się przepychać i prosić Agnisa o to samo, ale zdecydowanie bardziej nieskładnie, niemal piszcząc z ekscytacji.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 20-06-2015 o 18:37.
Autumm jest offline  
Stary 20-06-2015, 18:07   #29
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
CHAAYA, JARVIS, GNIEWKO

Kiedy Agnis poleciał na zwiad, reszta skrzydła, zgodnie z poleceniem dowódcy, okrążała sterowiec z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Oprócz tego, że na pokładzie zrobił się niezły tumult, nie można było dostrzec nic więcej. Agnis zachował jednak telepatyczną "ciszę", więc raczej nie wymagał natychmiastowej pomocy. Wyładowań magicznej energii czy innych znaków świadczących o toczącej się na zeppelinie walce też nie było - póki co - widać.

Cienie trzech smoków, oświetlane z góry przez jasne słonce, ślizgały się po ziemi na dole; nad brzegiem, złożonym wyłącznie z poszarpanych, ostrych zębów skał, przyjmowały fantastyczne, groteskowe kształty. Za to nad gładką taflą oceanu cienie Skrzydlatych wyglądały jak doskonałe odbicie rzucających je istot; ławice ryb i innych morskich stworzeń umykały w popłochu w głębiny, przestraszone tym nadlatującym z nieba niebezpieczeństwem.

To czujne oczy Godivy pierwsze wypatrzyły coś nowego na powierzchni wody; z kierunku, w którym oryginalnie zmierzało skrzydło, napływały, powoli kołysząc się na falach, jakieś poszarpane metalowe szczątki, fragmenty jakiś urządzeń czy inne drzazgi, powykręcane i poszarpane pod wpływem jakiejś siły tak, że trudno było rozpoznać, czym mogły wcześniej być. Za niektórymi wciąż snuły się małe obłoczki pary.

Podobnych śmieci na oceanie było dość; widok unoszonych przez nieczułe morze fragmentów pechowych okrętów nie był niczym niezwykłym... choć sama katastrofa musiała wydarzyć się względnie niedawno. Smoczycę zainteresował jednak ruch; wśród potrzaskanych elementów unosiło się coś, co przypominało kształtem ludzkie ciało, wstrząsane nieregularnymi drgawkami. Żeby jednak bliżej zbadać znalezisko, trzeba było znacznie obniżyć wysokość lotu, tracąc z oczu sterowiec. Dokładne przepatrywanie okolicy za pomocą gadzich oczu ujawniło również Athosowi i Gniewkowi wznoszący się daleko na horyzoncie ciemny, rozmyty kształt - coś jakby słup dymu, albo burzową chmurę.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 20-06-2015 o 18:35.
Autumm jest offline  
Stary 20-06-2015, 19:44   #30
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Pytanie było dla niej mocno nie na rękę. Choć nie bała się grać w otwarte karty, to wiedziała, że jej podniebny towarzysz woli podtrzymywać pozory profesjonalizmu najdłużej jak to możliwe. Zdecydowała się zwlekać z przyznaniem się do swojego kuglarstwa do ostatniej chwili.
„Dowiesz się w swoim czasie” - odparła tajemniczo drużynowemu strategowi, po czym roześmiała się radośnie.


Okrążanie sterowca było całkiem przyjemnym zajęciem. Wprawdzie ciekawość zżerała ją od środka ale nie pokazywała tego po sobie. Gdy wiadomo było, że nic niepokojącego raczej się nie wydarzy, wystawiła twarz ku słońcu radując się chwilą.
Nveryioth po pewnym czasie przestał przyglądać się sterowcowi i wrócił do „patrolowania” terenu.
Chaaya miała nadzieję, że smok zapomniał o jej osobie i nie będzie się już z niej naśmiewać, do momentu popełnienia kolejnej gafy.

„Hmmm… Niezły raban się tam zrobił. Ciekawe co się tam dzieje” - zagadnęła towarzyszy, przerywając na chwile kąpiel w promieniach słonecznych. Dopiero teraz mogła przyjrzeć się drużynowym smokom. Jak zwykle Nvery wypadał przy nich jak cieniutka jaszczurka lubiąca wylegiwać się na leśnych polanach.

„Wiem o czym myślisz.” - mruknął z wyrzutem gad, robiąc kolejne leniwe okrążenie wokół sterowca -
„Jeśli ja jestem jaszczurką to ty jesteś mrówką, którymi się żywię.”
„Mrówki są zbyt inteligentne… zaliczam się raczej do komarów” - odparła ciepło, głaszcząc smoka po karku, gdy ten ziewnął przeciągle obnażając wszystkie kły w pysku.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172