|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-01-2016, 17:32 | #101 |
INNA Reputacja: 1 |
__________________ Discord podany w profilu |
22-01-2016, 19:08 | #102 |
Reputacja: 1 | Barbarzyńca siedział wyprostowany na krześle, spięty, rzucając podejrzliwe spojrzenie na wnętrze karczmy. Najczęściej jednak jego wzrok utkwiony był w drzwi wejściowe, przez które wcześniej wyszła Szara. Czekał na nią cierpliwie, popijając piwo. Nie odzywał się ani słowem, co skutecznie zaowocowałem pozbyciem się natrętnego kupca. Ich nowego zleceniodawcy. Odmieniec nadal nie był do niego przekonany, ale dodatkowy oręż na niebezpiecznym szlaku z pewnością się przyda. Już raz przekonali się, jak podstępny potrafi być Ciernisty Las. |
22-01-2016, 23:40 | #103 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
|
24-01-2016, 20:30 | #104 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Ulice miasta, Stonebrook 16 Mirtul, 1367 DR Późne popołudnie Opuszczając płonącą karczmę, drużyna poszukiwaczy przygód ruszyła w stronę Wielkiej Świątyni Tyra, mijając po drodze tłumy uciekających w panice mieszkańców, którzy tratowali siebie nawzajem. Większość z nich biegła w stronę bram, szukając schronienia za murami miasta, ale niektórzy postanowili zabarykadować się w swoich chatach; ku własnej zgubie, gdyż najeźdźcy bez trudu podpalali budynek za budynkiem. Uwięzieni we własnych domostwach z szalejącym wokół nich żywiołem, mieszczanie próbowali ratować się skokiem przez okno, lecz tam czekało na nich więcej goblinów, które bez chwili wahania podrzynały gardła niewinnym ludziom. Tego dnia szczęk oręża, agonalne krzyki umierających, a także odgłosy walących się pod ogniem budynków niosły się echem ulicami Stonebrook, które z każdą chwilą coraz bardziej przypominało pole bitwy.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 Ostatnio edytowane przez Warlock : 24-01-2016 o 21:23. |
27-01-2016, 16:43 | #105 |
INNA Reputacja: 1 | Dobiegnięcie do świątyni miało zapewnić im schronienie i lepsze umiejscowienie taktyczne. Karczma okazała się być uległa na żywioł ognia, jednak świątynia była solidniej zbudowana i z pewną dozą zadziorności, długo stawiała opór wrogim pokurczom. Kiedy grupa poszukiwaczy przygód dotarła na miejsce, niekoniecznie czuła się zaskoczona widokiem otoczonej przez małe złośliwce świątyni. By się do niej dostać oraz przy okazji móc wspomóc mieszkańców wioski, musieli najpierw przebić się przez liczną gromadkę.
__________________ Discord podany w profilu |
28-01-2016, 18:38 | #106 |
Reputacja: 1 | Jazgot zielonoskórych poczwar doszedł ich na długo przed dotarciem do świątyni. Dzięki mocom Szarej w odmieńca wstąpiły nowe siły, a ciężkie rany otrzymane na wskutek cięć i spadającego stropu karczmy zasklepiły się. Jednak ilość zielonoskórych przed świątynią nawet jego zaskoczyła. Robiło się naprawdę niebezpiecznie, ale nikt nie postanowił się wycofać. |
28-01-2016, 19:31 | #107 |
Reputacja: 1 | Na szczęście, wszyscy przeżyli zawalenie się stropu karczmy. Teraz mogli dalej myśleć, co dalej robić. Markas kompletnie nie znał miasta, więc uznał, że lepiej przyczepić się do grupki, z którą udało mu się pokonać gobliny. Kiedy biegli w stronę świątyni, Carter pomyślał, że może to był dobry pomysł. Może tam będzie bezpiecznie. Rozejrzał się po budynkach, które mijali, każdy być w opłakanym stanie. Jednak istnieje możliwość, że nie będzie tam tak bezpiecznie, jak sądził. Markas tylko głośno przełknął ślinę, gdy zobaczył, co się dzieje przed wejściem do świątyni. Wyglądało na to, że główny oddział goblinów, wybrał właśnie to miejsce na główny atak. Jego nowopoznani towarzysze praktycznie od razu ruszyli do walki. Carter nie odczuł z początku, aż tak dużej potrzeby walki. Chętnie uciekłby stąd, ale istniało duże prawdopodobieństwo, że nie dożyłby dobiegnięcia do bram miejskich. Lepiej było zostać z grupą, niż samemu próbować się ratować. Przyczaił się przez chwilę, czekał na najlepszy moment na rzucenie się w wir walki. Walka nie trwała długo. Kilka cięć sztyletem i dzięki jego pomocy udało się szybko i sprawnie pozabijać kilkanaście goblinów. Niestety, gdy już wydawało się, że wyjdzie cało z tej walki, otrzymał kilka ciosów od przeciwników. Właśnie w takich momentach, człowiek najbardziej zastanawia się nad wszystkim, co dzieje się dookoła. Po co mu to było? Przecież zawsze unikał walki, jak tylko mógł. A tutaj rzucał się prosto w centrum walki. Chęć zaimponowanie kobiecie? Możliwe… Gdy już myślał, że padnie na niego cios, który ostatecznie pozbawi go życia, zabrzmiały rogi. Gobliny zaczęły uciekać w popłochu. Markas usiadł na ziemi, ciężko mu się oddychało, pot lał mu się z czoła. Musiał chwilę odpocząć. Rozejrzał się po towarzyszach. Niestety, okazało się, że jeden z nich nie przeżył tej potyczki. Carter nigdy nie wiedział, co się powinno robić w takiej sytuacji. Podejść, powiedzieć coś? Bez sensu… Kątem ucha usłyszał coś o Samotnej Ostoi. Nie wiedział do końca, co to było, ale z pewnością uda tam się razem z nimi. |
29-01-2016, 20:43 | #108 |
Reputacja: 1 | Tyrion działał jak tylko się dało, kąsał gobliny swoją magią, nawet pamiętał o zabraniu ekwipunku z karczemnego pokoju. Paląca się karczma nawet go nie tknęła. Czuł się niepokonany. Ostoja magii w opętanym goblińskim chaosie mieście. Biegł wraz z wszystkimi w kierunku zdawało się świątyni. Mogli tam być obrońcy, a nawet jeśli nie, to był to jeden z najsolidniejszych budynków, więc miał małe szanse zostać spalony. To było chyba obecnie największe zagrożenie. Z goblinami, jak już pokazali, byli sobie w stanie poradzić. Gdy dotarli do świątyni, spotkali się z małym oblężeniem. Nie był pewien czy były tam dwie dziesiątki goblinów, czy więcej, ale to przecież były tylko gobliny. Można sobie było z nimi poradzić, trzeba im tylko było pokazać, kto tu rządzi. Nie myśląc wiele podbiegł na pozycję, gdzie mógł jak najwięcej goblinów porazić swoją magią. Przywołał swoje najpotężniejsze zaklęcie. - Farn utrh samaris. – Wydarło się z ust Tyriona, a w strone lewego zgrupowania goblinów pomknęła struga barwnych wstęg, wijących się i hipnotyzujących. Szereg dzikich wojowników padł, Kątowi zdawało się że drugi zaraz również położy sie rażony jego mocą. W konćcu to był jego dzień, nie było rzeczy niemożliwych. Posłał więc drugą strugę w kierunku oddziału jak się zdawało głównego wodza goblinów. Wszystko byłoby fantastyczne, gdyby nie to, że zakłęcie jednak nie powaliło wszystkich. Zanim zdązy1ł się zorientować co się dzieje lub zawołać o pomoc towarzyszy, poczuł jak przeszywa go grot strzały oraz dosięgają razy innych goblinów. Po chwili już leżał nieprzytomny, ale najwyraźniej dzikusom tego było za mało, gdyż dalej atakowały leżące i krwawiące ciało. Tyrion wstał i rozejrzał się po polu walki. Padających goblinach, lejącej się jusze, jego własnym, lężacym martwo ciele. Usłyszał jeszcze nawet rogi idących na odsiecz żołnierzy i jedno zdanie, wypowiedziane nieco rozbawionym tonem. – Faktycznie, twój dzień, wszystko się mogło zdarzyć. – Po których wszystko zniknęło w rozbłysku bieli. Tyrion ró1wnież poczuł że rozpływa się z jasnością, jakby nic nie było już istotne. Miał całkowitą rację. Był martwy.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
29-01-2016, 20:49 | #109 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | To było szczęście w nieszczęściu. Zamiast wpaść w całkowity szał prowadzący do nieładu, wszystkie gobliny skupiły się na świątyni. Prawdpodobnie dzięki temu część mieszkańców zdołała uciec, lecz znalazło się mnóstwo osób, którym się to nie udało. Krew spływała ulicami niczym woda w trakcie deszczu. Sadim biegł w stronę świątyni ile sił w nogach. Podejrzewał, że większość ludzi wybierze to miejsce, by się ukryć. W myślach Tamarie czuł gniew i... narastającą rozpacz? Chaos, który zapanował po szarży Tamarie był trudny do opisania. Śmiejący się goblin został przecięty w pół, a wodzowi został odcięty łeb. Dopiero wtedy gobliny zaczęły reagować, chociaż Sadim spodziewał się, że zaczną uciekać. Wszystko by było w porządku, gdyby nie Tyrion i jego lekkomyślność. Nie powinien szarżować w sam środek goblińskiej armii. Rudowłosa wojowniczka rzuciła się mu na ratunek narażając się na ataki wrogów. Półelf poczuł pieczenie na łydce, kiedy jego towarzyszka otrzymała w to miejsce trafienie. Wiedział, że oboje długo nie wytrzymają w tym stanie. Pojawienie się Verny nagle zwiększyło szansę na zwycięstwo, a dźwięk zbliżającej się armii całkowicie przeważyły szalę, jednak dla zaklinacza było już za późno. Był martwy. Tamarie zabiła ostatniego goblina i rzuciła mieczem, by trafić jednego z uciekających przeciwników. Była zła. I smutna. W dodatku chwiejnie stała na nogach. Sadim, który aż przeszedł do ofensywy widząc śmierć swego towarzysza podbiegł do niej i wspomógł ją ramienem. - Ile osób dziś straciło życie? - zapytała azata patrząc na porozrzucane dookoła trupy - mieszkańców miasta oraz napastników. - Nie wiem... Ale pewien elf zasługuje na reprymendę. - odparł zezłoszczony Sadim. Spojrzał z pewnej odległości na ciało Tyriona i pozostałą dwójkę swych towarzyszy klęczącą nad nim. Spuścił głowę by uczcić poległego minutą ciszy i rzekł krótko. - Spoczywaj w spokoju, Tyrionie. |
31-01-2016, 22:14 | #110 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Wielka Świątynia Tyra, Stonebrook 16 Mirtul, 1367 DR Wieczór Słońce powoli zmierzało na spotkanie z horyzontem, kryjąc się za szarym pasmem gór, które majaczyły w oddali, tuż ponad nieprzeniknionym morzem wysokich konarów drzew z Ciernistego Lasu. Tego dnia spadły na ziemię pierwsze krople deszczu, gasząc płonące chaty i czyszcząc ulice Stonebrook od wszechogarniających kałuży krwi, które były ponurym świadectwem najazdu goblinów. Ostatni z intruzów zginął wraz z przybyciem wojsk Lorda Alavora, które szybko i bezwzględnie tępiły na swej drodze każdego zielonoskórego karła, który nie zdołał im uciec. Najliczniejszy z atakujących miasto oddziałów goblinów, przypuścił brawurowy szturm na magiczną akademię i w ten sposób szybko podzielił los reszty swych pobratymców - magowie na czele z ich przywódcą, Draeganem Blackwood’em, okazali się być niezwykle trudnym do pokonania przeciwnikiem. Ich kule ognia, magiczne konstrukty oraz liczne mikstury o bardzo lotnej substancji były wyjątkowo skuteczną bronią przeciw licznym najeźdźcom, którzy w starciu z doświadczonymi czarodziejami nie mieli najmniejszych szans.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 |