| Dłoń mężczyzny spoczęła na głowie dziecka. Mimo, iż w złym stanie, to w jego oczach czaiła się drapieżna iskra, a mięśnie rysowały się pod poszarzałą i brudną skórą.
-Spokojnie, Silji - jego głos był zachrypnięty, lecz łagodny. Pochylił się i wziął wycieńczone dziecko na ręce, wiedząc, że mała może nie mieć siły iść sama - Jestem przy tobie. Nic się nie może stać, tak?
Upewniwszy się, że mała dobrze się go trzyma, zwrócił teraz wzrok na elfa stojącego w drzwiach. Ocenił go szybko. Czyżby...
-Dziękuję. Widać Torm nie spisał mnie jeszcze na straty - Mężczyzna zaśmiał się krótko z własnego dowcipu - Opuśćmy to przeklęte miejsce i porozmawiajmy gdy będzie okazja. Coś czuję, że możemy sobie nawzajem pomóc. Pan wojny jest po naszej stronie
Mężczyzna ruszył w kierunku pokazanym przez wybawcę.
Półelf cofnął się razem z uratowanymi głębiej w korytarz, kiwając tarczą na pożegnanie pozostałym towarzyszom. - Bogowie nie spisują nas na straty, ale nie zawsze też będą nas ratować - filozoficznie rzucił Tanis, ostrożnie wychylając się za kolejny róg i sprawdzając czy pomieszczenie z fontanną jest bezpieczne - A miejsce jest niewątpliwie porzucone na rzecz zła, ale nie zawsze takie było - wskazał na smocze wizerunki na pustej już fontannie w największej z mijanych sal. - Jak dobrze się poznaliście? - zakreślił ręką koło, wskazując także ocalone koboldy
-Lepiej niż bym chciał-mruknął mężczyzna, wkładając do ust błogosławiony owoc, z wdzięcznością myśląc o Tanisie. Bywał już wygłodzony, ale nie był to stan w którym chętnie przebywał - Choć przyznaję, że głównie zajmowałem się małą. I wybaczcie, podaliście swoje imiona, a ja nie dałem w zamian swojego. Na imię mam Kaiven.
Kai uśmiechnął się lekko, słysząc uwagę dotyczącą Silji. Choć nie była jego, to to małe, siedmioletnie błogosławieństwo było wszystkim, dzięki czemu przeżył w tym miejscu
-Dziewczynka ma na imię Silji. Nie jestem jej… cóż, opiekuję się nią. Byłem wynajęty do ochrony jej rodziny podczas podróży. I jest w bardzo złym stanie. Skorzystamy z każego bezpiecznego schronienia, jeśli tylko będzie mogła tam wypocząć po tej piekielnym pobycie w klatce. - Głos Kaivena odzyskiwał powoli moc i pewność. W końcu jego przyszłość obrazowała się trochę jaśniej
-Mogę chodzić, nie martwcie się o to. Odzyskam siły w mgnieniu oka - mrugnął porozumiewawczo do nowych towarzyszy - W końcu zostałem Furią Torma nie dlatego, że nie potrafię sobie poradzić w polu. Dajcie mi do ręki broń a mogę się wam przydać. Bez niej też, choć myślę, że wolę sam wziąć swoją zemstę, niż tylko leczyć wasze rany.
Kaiven przerwał, zerkając z niepokojem na dziewczynkę. Leżała bezwiednie na jego ramieniu.Trzymała się go tak mocno jak tylko potrafiła w tych okolicznościach. Wyczuwał jej nieufność i strach, ale nie mogli sobie na to pozwolić
-Skarbie, zjedz.- szepnął delikatnie, przytulając Silji trochę mocniej do siebie- Drugą też. Pomoże ci. Naprawdę. Wszystko już będzie dobrze - Bezpieczne schronienie... cóż, tutaj mamy z tym mały problem. Jest obozowisko koboldów, jeżeli żyliście w zgodzie, i nasze własne powyżej, ale tam trzeba się wspiąć kilkadziesiąt metrów po drabinie - Tanis zastanowił się chwilę nad trzecią i czwartą możliwością, ale szybko je odrzucił - Co o tym myślisz? - - Hej, wy - zwrócił się w Smoczym do trójki uwolnionych koboldów - A jak wy się czujecie po tym? - wskazał na jedną jagodę którą zostawił dla siebie - Kto jest waszym wodzem?
Gdy dziewczyna przełknęła tylko owoc chudej wymizerniałej twarzy pojawił się uśmiech.
- Kaiv, nie jestem już głodna, jak dobrze. - przytuliła się ufnie do mężczyzny, wzdychając, potem przemówiła w smoczym do uwięzionych koboldów, chociaż jej wymowa zdawała się nieco szczekliwa. - Magiczne owoce, jeden taki a nie czujecie głodu.
- Yusdrayl wódz. Meepo powie. Meepo Yusdrayl wódz? - odpowiedział jeden z koboldzkich jeńców biorąc po zapewnieniach dziewczynki owoc. - Meepo, Yusdrayl będzie zadowolona z ich wrócić? Czy zła, i nie zajmie się nimi? - Z tego jak na razie układały się ich relacje z szamanką, niedoszły kapłan nie miał podstaw podejrzewać że coś takiego miałoby nastąpić - ale mógł się mylić, a pytanie nic nie kosztowało.
- Tak zadowolona, ale bardziej z powrotu Calcryxa. - odparł szybko “opiekun smoczka”. - Jak Calcryx ma wrócić, to powiedzcie co wiecie o goblinach. Ile ich jest, jak pilnują...- blondyn przewrócił oczami patrząc na uratowanych ludzi. Meepo zaczynał być cierniem w zadku, znacznie większym niż uzasadniała to jego pomocność.
Jeden z goblinów wzruszył tylko ramionami. Inne powtórzyły ten gest.
- Dużo, wielu. Nie wiedzieć.
Zresztą jak wiele można się dowiedzieć od jeńców. Licząc na nieco bystrzejsze spojrzenie na problem - i odpowiedź na wczesniejsze pytanie, Tanis obrócił się do Kaiva.
Kaiven pokręcił głową, nie potrafiąc udzielić odpowiedzi na zadane mu pytanie. Czas spędzony w niewoli nie był mu przychylny pod względem poznawania ich przeciwnika. Wszystkie gobliny wyglądały dokładnie tak samo a nawet gdy nauczył się je rozpoznawać, zmieniały się. Zazwyczaj też był zbyt osłabiony, żeby zwracać na to szczególną uwagę. Zazwyczaj tylko wydzielał podawane im ochłapy tak, aby nie umrzeć z głodu
-Wybacz, ja również nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Całość jest zbyt chaotyczna - odpowiedział, w pełni wiedząc, że nowi towarzysze nie takiej odpowiedzi oczekiwali. Nic nie mógł na to jednak poradzić - Jeśli chodzi o obozowisko, to z koboldami nie ani mam zatargu ani żadnego paktu pokoju. Myślisz, że pozwolą nam wejść z wami? Ta opcja wydaje się najprostsza - Pozwolą wam wejść, a jakże - Tanis lekko pokiwał głową - Ale niekoniecznie będą chciały się z dobroci serca zająć Silji, albo przeciwnie, będą ją chciały na stałe. Dlatego zapytałem -
Kai spojrzał nerwowo na dziewczynkę w ramionach. Opieka nad małym stworzeniem weszła mu już w krew…
-Narazie nie mamy innego wyjścia. Mała jest zaradna a i dobrze będzie się rozeznać w ich intencjach wobec mnie i jej
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 04-02-2019 o 21:22.
|