|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
|
01-10-2018, 08:18 | #1 |
Reputacja: 1 | Waterdeep: Dragon Heist [D&D 5 | Shared campaign | 18+]
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 15-10-2018 o 22:53. |
01-10-2018, 19:46 | #2 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Wracając do stołu oczekujących poszukiwaczy przygód, jednym z nich jest Anur Andun. To jest, pomijając szereg zbędnych imion pomiędzy pierwszym a nazwiskiem, których liczne nadawanie było tradycją gnomów takich, jak Anur. Ostatnio edytowane przez Fiath : 19-12-2018 o 17:20. | |
01-10-2018, 21:00 | #3 |
Hungmung Reputacja: 1 | Rad'ghanuz siedział obok gnoma dopijając powoli swój kufel cienistego. Chcąc uniknąć zaczepiania i nieprzychylnych spojrzeń nie ściągał jednak czarnego kaptura. Zdecydowana większość, nie wiedząc nic o jego rasie uznawała go po prostu za jakąś zdeformowaną hybrydę człowieka i elfa, lub kogoś dotkniętego chorobą skóry. Kiedy zaś wstawał, jego wysoki wzrost połączony z chudą sylwetką wprawiał w zakłopotanie poddając w wątpliwość wcześniejsze domysły. Ostatnio edytowane przez Dust Mephit : 01-10-2018 o 21:02. |
02-10-2018, 13:22 | #4 |
Reputacja: 1 | Dwóch uśpionych rzezimieszków runęło w dół. Pierwszy upadając uderzył o bar i rozlał kilka kufli. Drugi wywrócił do góry nogami jeden ze stołów. Leżała na nim kukła goblina; wyleciała w powietrze niczym z katapulty i wpadła w atramentową czerń ziejącego portalu. Lalka należała do Raviski, krasnoludzkiej brzuchomówczyni, znanej z zabawiania bywalców opowieściami goblina Garziba. Zapadła cisza pełna napięcia, kiedy cała karczma czekała na reakcję upokorzonej, ubrudzonej kremowym ciastem gawędziarki. Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 02-10-2018 o 20:32. Powód: stylistyka |
02-10-2018, 23:04 | #5 | ||
Reputacja: 1 | [MEDIA]http://i.pinimg.com/564x/d2/67/38/d26738923eec75bc4e8a55887849a70e.jpg[/MEDIA] Shandri siedziała zmyślona. Ubrana był w jedwabne szaty ozdobione dyskretnym herbem jej rodziny, na których nosiła jednak skórznie. Pochłonięta myślami bawiła się okręcając pukiel długich włosów wokół palca, na którym błyszczą sygnet herbowy. Z powrotem była w rodzinnym mieście, zdążyła już odwiedzić rodzinę. Złożyć kurtuazyjna wizytę patriarsze rodu. Przywitać się z najbliższą rodziną. Uściskać matkę, siostry a nawet ojczyma. Wycałowanej przez córeczkę Glorianę i zroszonej jej łzami poczuła ból jakby jej serce rozpadało się na dwoje. „Zostań ze mną”. Tej prośby nie mogła spełnić. Poszukiwani zaginionego męża nie szły po myśli szlachcianki z domu Phylund. Tropy urywały się. Obiecujące okazywały się tylko ułudą. Światem odbitym w wodnej tafli. Podróż z Mieczami Leilonu była tyko środkiem do osiągnięcia wyznaczonych celów. Shandri nigdy nie mogą usiedzieć w jednym miejscu, jak wadera nie znosiła tego. Od najmłodszych lat wybierała się na wycieczki po okolicy. Teraz już wie, że była zawsze dyskretnie obserwowana przez zaufanego sługę domu Tirona, który po cichu eliminował potencjalne zagrożenia. Jednak dzięki tej iluzorycznej samodzielności wyrosła na samodzielną kobietę. Powiadomiona listem przez Durnana, jednego z najstarszych przyjaciół, w którego to karczmie uczyła się występów, trenowała śpiew i grę na cytrze, stawiła się na wyznaczonym spotkaniu Vola z Mieczami Leionu.
* Rozmyślania szlachcianki przerwały wzburzone głosy. Jakiś elf z kompanami szukał zwady z samotną półorczycą. Shandri zawsze myślała, iż elfy są szlachetne, dlatego nauczyła się ich języka. Ten jednak nie by z cła pewnością szlachetny. Już miała wstać i odpędzić opryszków, biorąc pod opiekę półorczycę. Nawet takie draby trzy razy by się zastanowiły nim zatokowały by szlachciankę w jej rodzinnym mieście. Nie zdążyła. Anur rzucił sen i rozpętał bijatykę. Szybko podniosła się. Zaciśniętą pięścią, na której błyszczał sygnet rodowy, powidła dokoła ukazują go potencjalnym agresorom. - Zaatakuj szlachcica a kat zajmie się tobą. - trochę skróciła prawa Waterdeep. Porwała tacę ze stołu i podskoczyła od tyłu do zaabsorbowanego walką z półorczycą łysego elfa. Po czym zamachnęła się. [/justuj][/indent]
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-11-2018 o 16:48. | ||
03-10-2018, 06:20 | #6 |
Reputacja: 1 | Crescendo trzasków wywracanych krzeseł, tupotu nóg, wrzasków i przekleństw zderzających się ze sobą ludzi wypełniało coraz bardziej karczmę. - Kobieca solidarność?! - zaśmiał się pewny siebie elf. Jego mocny głos przecinał rosnący hałas jak nożem. Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 03-10-2018 o 10:43. |
03-10-2018, 08:30 | #7 |
Reputacja: 1 |
|
03-10-2018, 12:03 | #8 |
Reputacja: 1 | Hassan rąbał drzewo. Jego długie i węźlasto umieśnione ramiona podnosiły drewniane stylisko topora i z każdym sapnięciem, na boki sypały się drewniane szczapy. Wojownik podziwiał za każdym razem swoje dzieło, kiedy masywny obuch żelaznego topora rozłupywał ciężkie klocki, po czym znów kładł kolejny klocek na pocięty ciosami pieniek. Powtarzalność pracy koiła jego nerwy, jak i pozwalała zachować członkom należytą siłę. Pozwalała też nieco zarobić. Młoda i przeurocza Calia Davnos, żona pewnego podoficera w służbie lordów, którego wysłano gdzieś na północ, w stronę Luskan, została sama z tą ciężką i niewykonalną dla jej słabej płci robotą. Hassan, widząc jej czarne loki, przepiękny uśmiech i rozkosznie wypięty dekolt nie wahał się ani chwili.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est Ostatnio edytowane przez Asmodian : 03-10-2018 o 18:39. |
03-10-2018, 10:39 | #9 |
Reputacja: 1 | Pięść ze straszliwą siłą uderzyła w szczękę elfa, który wyleciał w powietrze i spadł jak zmięty łachman. - Na bogów, niby spiczastoucha a też ma twarde pięści! Albo tamten ma takie nędzne, elfie kości... - Półorczyca poklepała Leshanę po ramieniu, jednak bicie serca później obydwie musiały się uchylić przed pięciolitrowym kegiem rzuconym przez tłustego rzezimieszka, który usiłował je odgonić od nieprzytomnego szefa. Beczka roztrzaskała się o zębatego obwiesia dobierającego się do sygnetu Shandri. Teraz obojga leżeli w mydliniasto-piwnej, śliskiej kałuży, stanowiącej nie lada przeszkodę dla pozostałych przy zmysłach hałaburd. Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 03-10-2018 o 11:06. Powód: stylistyka |
03-10-2018, 20:48 | #10 |
Reputacja: 1 |
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. Ostatnio edytowane przez Amon : 03-10-2018 o 20:54. |