Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-07-2021, 10:59   #131
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Pod domem Iriny i Ismarka

Jane przesunęła się stając obok drzwi do budynku. Jedną dłoń oparła na kuszy, palcem stukając w jej naciąg, drugą otworzyła kołczan z bełtami. Uważnie obserwowała rozwścieczonych wieśniaków, ciekawa co też wydarzyło się takiego we wsi, że gotowi byli ruszyć do dworu z widłami.
Wsłuchując się w paplaninę Rity i wypowiedzi innych towarzyszy cały czas uważnie obserwowała otoczenie sprawdzając czy byłaby okazja by korzystając z zamieszania oddalić się gdzieś z Iriną.


Jeśli ktoś się rzuci w kierunku Iriny Jane strzeli z kuszy, na razie szuka drogi, którą można by odejść wraz z gospodarzami.

 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 15-07-2021 o 08:31.
Aiko jest offline  
Stary 15-07-2021, 07:34   #132
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Miastowi niemal od razu odwrócili się w waszą stronę, gdy odezwał się Algernon. Wyglądali, jakby ich zatkało, więc bez słowa wysłuchali tego, co miał do powiedzenia Samwise. Bard przy okazji wykorzystał pewną prostą sztuczkę, imitującą wycie wilków w oddali. Mężczyźni popatrzyli wtedy nerwowo po sobie; najwyraźniej wizja kolejnego ataku drapieżników nieco ich zmiękczyła. Sheera warknęła groźnie, gdy Couryn wycelował kuszę w jednego z tubylców, a potem odezwała się Rita, swoim władczym tonem oznajmiając, że Irinie włos z głowy nie spadnie. Obok niej stanął Nicodemus z uniesionym mieczem i przygotowaną tarczą, przeszywający tłum ostrym spojrzeniem. To było już dla nich za dużo. Opuścili pochodnie i broń, którą trzymali, po czym zeszli z werandy, próbując ominąć was jak najszerszym łukiem.
- Nie chcemy jej tutaj. Powinna się stąd wynosić, zanim sprowadzi na to miasteczko zagładę - powiedział na odchodne ten, który jeszcze przed chwilą najgłośniej krzyczał. Teraz jego głos był ściśnięty strachem.

Poczekaliście, aż tłum opuści teren posiadłości i zniknie za domami. Dopiero wtedy ruszyliście na werandę a Ismark otworzył drzwi, nim którekolwiek z was zdążyło w nie zapukać.
- Było blisko - powiedział, ocierając pot z czoła wolną dłonią. W drugiej dzierżył miecz. - Dziękuję wam, to cud, żeście pojawili się w tym momencie. Dłużej bym ich nie utrzymał pod drzwiami. - Westchnął, wypuszczając z ulgą powietrze ustami. - Wchodźcie, wchodźcie, jesteśmy już spakowani.

Podążyliście za Ismarkiem do salonu, gdzie w fotelu przy kominku siedziała Irina. Ubrana była w skórznię, ciemne spodnie i długie buty. Na kolanach trzymała płaszcz, na którym leżała załadowana kusza. O stolik do herbaty oparty był pięknie wykonany rapier a przy nim znajdowały się trzy pękate torby podróżne. Twarz kobiety zdjęta była czymś w rodzaju niepokoju i jednoczesnej ulgi, że was widzi.
- Jak poszła wizyta u tej wróżbitki? Dowiedzieliście się czegoś ciekawego? - Zapytała, wstając z fotela. - Chyba sam Pan Poranka zesłał was tutaj z powrotem tak szybko, inaczej musielibyśmy walczyć z tymi ludźmi. Większość z nich była przyjaciółmi ojca.

- Niedługo pod dom powinien podjechać jeden z moich zaufanych ludzi - powiedział Ismark. - Będzie miał dla nas niewielki wóz z końmi, zmieścimy się wszyscy, nawet Lancelot, jak mu się znudzi człapanie za nami. - Wyczuliście, że Ismark próbował rozładować atmosferę, jednak wciąż był zdenerwowany. - Musimy stąd wyjechać, zanim tamci zmienią zdanie, skrzykną więcej ludzi i naprawdę spróbują zabić Irinę. To prości ludzie, nie dociera do nich, że to, co spotyka Barovię, to nie jest wina mojej siostry.
- Czy macie jeszcze coś do załatwienia w miasteczku? - spytała Irina. - Jeśli tak, to spieszcie się, nie chciałabym zostawać tutaj dłużej, niż to wymagane. Nie chcę, by komuś jeszcze stała się krzywda.


 
Ayoze jest offline  
Stary 15-07-2021, 16:05   #133
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Żądny krwi tłumek nabrał rozumu i odstąpił od ukarania Irminy za grzechy Strahda. Na szczęście, bo dzięki temu obyło się bez zabijania głupców, którzy nie wiedzieli, że ich działanie pozbawione jest i podstaw, i sensu.

Jak się okazało, rodzeństwo było już gotowe do drogi. Co Couryn popierał, bo nigdy nie było wiadomo, czy jakiś desperat nie wpadnie na kolejny głupi pomysł, a to dla którejś ze stron mogłoby się źle skończyć.

- Jedźmy jak najszybciej - powiedział. - Ledwo przyjedzie ten wóz. O naszej wizycie w obozie Vistanich możemy w drodze.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-07-2021, 17:41   #134
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Widząc, jak tłumek mięknie z każdą chwilą, tylko się uśmiechnął pod nosem. Nie spodziewał się innej reakcji; tacy ludzie może i byli silni w grupie, ale tylko przeciwko słabszym i mniej licznym. Sarkastyczny uśmieszek nie schodził mu z ust, gdy tamci omijali ich szeroko. Patrzył za nimi do końca, a na uwagę prowodyra prychnął.
- Taki mamy plan. Za godzinę już jej tu nie będzie i nie będziecie mieć na kogo zwalić winy za to, co spotyka mieścinę. Bo przecież Strahda się boicie - rzucił za nimi.

Poczekał, aż znikną mu z oczu i dopiero gdy upewnił się, że nie mają zamiaru wrócić ruszył z pozostałymi do domu Kolyanoviczów. Ismark był rad, że udało im się opanować sytuację, na co Algernon się wyszczerzył w szczerym uśmiechu.
- Nie ma sprawy, polecamy się na przyszłość - powiedział i poszedł za gospodarzem do salonu.

Irina była już spakowana i odpowiednio ubrana do drogi - ta skórznia zasłaniająca jej powabne kształty mogła się przydać, biorąc pod uwagę panoszące się po tutejszych lasach cholerstwo.
- Wyglądasz olśniewająco, Irino. - Pozwolił sobie rzucić komplementem. - U Evy poszło całkiem nieźle, mamy jakieś wskazówki, co robić dalej. No i to ona właściwie miała wizję, że u was źle się dzieje i kazała nam wracać szybko do Barovii. Choć gdyby nie Sam i jego magiczne sztuczki z szybkim chodzeniem, raczej nie dotarlibyśmy tutaj na czas. - Spojrzał na barda z uznaniem.

- Zgadzam się, że powinniśmy ruszać. - Poparł Couryna. - Ale dopóki wóz nie podjechał i mamy jeszcze trochę czasu, to może Nicodemus zdradzi nam, co dokładnie potrafi. Akurat w tym domu raczej nie podsłuchają nas żadni słudzy Strahda. No chyba, że nie chcesz o tym rozmawiać, to nie mam z tym problemu, stary. - Uniósł ręce w górę i skinął głową.
Rozumiał go poniekąd, bo sam nie chciałby być postawiony w takiej sytuacji. Tyle, że jak w końcu paladyn powie, czego można się po nim spodziewać, to w końcu będą to mieć z głowy.
 
Quantum jest offline  
Stary 15-07-2021, 20:41   #135
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Wzrok Samwise'a na chwile spotkał się ze spojrzeniem Algernona. Komplement nie wywołał na jego twarzy znaczącej reakcji, ale na pewno został dosłyszany.
- To prawda, można by rzec, że to Vistani, konkretnie wróżbitka, o której mówi Hobbs przyczyniła się do takiego obrotu spraw, poleciła nam pośpiech.

Bard sięgnął któryś już raz po sfałszowany list.
- Pokazywałem już to burmistrzowi... - bard tym razem wręczył wezwanie do "mężnych i zuchwałych” Irinie. - ...twierdzi jednak, że to nie wasz ojciec go napisał, a nie daje mi ta sprawa spokoju, zwłaszcza, że wyjeżdżamy z tej miejscowości i później może nie być okazji. Może ty, Irino wiesz kto mógł to napisać? Być może przychodzi wam... - tu zwrócił się do ich obu - ...do głowy ktoś kto mieszka w tej wiosce i mógłby wystosować taką wiadomość? Wielu spośród mieszkańców Barovii potrafi pisać? Chciałbym rozmówić się z prawdziwym autorem listu i zapytać go o tych, o których pomoc w nim proszono.

1. Jeśli Irina lub Ismarck polecą kogoś do kontaktu, to tam idę i pytam o to do kogo było adresowane, gdzie ich można znaleźć i dlaczego fałszował list.
2. Kupuję po drodze czosnek po główce na osobę w drużynie.
Czosnek x9
Racje podróżne x2
jakiś bukłak
mapa jak nie za droga


 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 15-07-2021 o 20:59.
Rewik jest offline  
Stary 17-07-2021, 01:13   #136
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Cytat:
„Tam, gdzie są prawa, niewinność nie musi drżeć.”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka.
Siostra Rita odprowadziła motłoch wzrokiem, bacząc, by czasem niecny zamiar kmieciom do głów nie powrócił. Dopiero gdy zniknęli jej z oczu, wkroczyła do posiadłości.
— Z woli Stwórcy nie ma na świecie przypadków — orzekła gdy posłyszała wylewne podziękowania Ismarka. — Stanowi on inteligentny, harmonijny i doskonały projekt. Wszystkie wydarzenia są ze sobą jakoś powiązane. A przyczyna zawsze poprzedza skutek. Skoro przybyliśmy na czas, to tak było nam przeznaczone. Co wcale mnie nie dziwi.
Spojrzała na Irinę, tak jakby uszykowana do podróży dziewka była kluczem do tego co się dzieje. Chwilę później spojrzała tylko bezsilnie w niebiosa i pominęła wymownym milczeniem komplement od Algernona pod adresem siostry burmistrza. Potem pozwoliła sobie odpowiedzieć na jej pytanie.
— Niezbyt dobrze. Wiedźma uraczyła nas pokazem kuglarskich sztuczek i garścią praktycznie bezużytecznych wskazówek. Ale za to mieliśmy okazję zapoznać się z tym żyjącym poza prawem ludem. Ciężko o lepszy przykład lekkoduchów i opryszków.
Nieco później Samwise wręczył przechowywany przez siebie tajemniczy list Irinie, po czym zaczął ponownie dopytywać ją i jej brata o nadawcę.
— A nie pomyślałeś czasem, że stoi za tym to sam Strahd? — powiedziała białowłosa do barda, zanim zdążył uzyskać odpowiedź od rodzeństwa Kolyanovichów. — To by było do niego podobne. Już wiemy, że śmiało tu sobie poczyna i lubi pogrywać z innymi. Ten list to najpewniej zwykła pułapka. Podstępne zawołanie mające przyciągać śmiałków na zatracenie. Zastanów się dobrze. Sporządzono go w formie nader patetycznej prośby o pomoc i to podając się za inną osobę. Śmierdzi to szalbierstwem na milę. Jest jednak zupełnie w stylu zblazowanego władcy-wampira.
Twarz czempionki wiary wykrzywiła się z niesmakiem na myśl o tak nieuczciwym fortelu.
— Dobrze, choć nie podoba mi się ten obłęd, gdy prawowity i pozbawiony winy władca truchleje przed własnym ludem... W każdym razie przed wyruszeniem w drogę muszę jeszcze nabyć kilka towarów w składzie Bildratha — odpowiedziała na ponaglenia gospodarzy. — Została też nam pewna rozmowa, której nie sposób przełożyć...
Wyglądało na to, że przyszła pora, by wysłuchać wyjaśnień Nicodemusa.


W składzie Bildratha bitewna zakonnica nabyła kilka przedmiotów, które miały przydać się w drodze i w walce z nieumarłymi, a przede wszystkim wampirami. Poza osikowymi kołkami i butelkami na święconą wodę zakupiła też wykonany ze stali, pokaźnej wielkości buzdygan, którym miała zamiar kruszyć kości nie tylko bezprawnych, ale przede wszystkim szkieletów, które bez wątpienia mogła z towarzyszami w którymś rejonie Barovii napotkać. Bądź co bądź przebywała w domenie wampira, który bez wahania uciekał się do stosowania plugawej, nekromanckiej magii.

Pokręciwszy nosem na wygórowane ceny właściciela sklepu szafirowooka zapytała go jeszcze o potwierdzenie słów Ismarka na temat Vistanich. Obiecała to jeszcze wczoraj paladynowi, który zapamiętale zarzekał się, że burmistrz mógł na ich temat konfabulować.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 17-07-2021 o 10:07. Powód: cudzysłowy
Alex Tyler jest offline  
Stary 17-07-2021, 19:05   #137
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
W domu Iriny i Ismarka

Dobrze, że Ismark zapewnił im jakiś transport. Zawsze to wygodniejsze niż dźwigać wszystko, choć powóz zapewne ich nieco spowolni. Clapham weszła do środka ze wszystkimi nie odeszła jednak daleko od drzwi. Stanęła przy nich planując niebawem wyruszyć i spróbować nabyć nieco bełtów. Spojrzała na Nicodemusa. Czy rzeczywiście uda mu się wyjaśnić to wszystko w kilku zdaniach? Patrząc na nastawioną bojowo Ritę miała co do tego pewne wątpliwości. Czekała jednak. Bełty mogły chwilę poczekać, a ona… gdyby Nicodemus potrzebował wsparcia, chyba potrafiłaby mu je jakoś zapewnić… Jakoś.

Po rozmowie Jane chce się udać do Bildratha i nabyć bełty jeśli ją będzie stać.

 
Aiko jest offline  
Stary 18-07-2021, 21:33   #138
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Po zadanym przez Samwise'a pytaniu o list oraz po wtrąceniu Rity na ten temat, Irina przeczytała go. Nim zaczęła mówić spojrzała na Sama.
- Nasz ojciec na pewno tego nie napisał. Inny charakter pisma. Niewielu jest w miasteczku piśmiennych, nie sądzę też, by którykolwiek próbował podszywać się pod burmistrza. Oni mają swoje życie i swoje sprawy na głowie. Nie zdziwiłabym się, gdyby ten list napisał sam Strahd, by zwabić do Barovii tych "mężnych i zuchwałych". - Oddała bardowi list, krzywiąc się nieco.

Zatem Rita i Irina miały podobne przemyślenia, lecz bard nie wydawał się być usatysfakcjonowany taką odpowiedzią.
- Skoro tak uważasz...

W tym momencie zapewne przed oczyma Samwise'a jawił się obraz owego nieszczęśnika, posłańca. Obraz, który dość mocno zakorzenił się zapewne w niejednym umyśle. "Ukryte częściowo w zaroślach zwłoki młodego mężczyzny, odziane w zabłocone, podarte, proste ubranie. Ciało nosiło ślady pazurów i ugryzień. Brakowało części prawego boku i kawałka lewego barku, które zostały po prostu oderwane od ciała. Wyglądało to na atak zwierzęcia, ale całkiem sporego. Może wilka, ale musiałby być wielkości konia".

Samwise odebrał list i pogładził pieczęć w kształcie litery "B".
- A ta pieczęć? Czy taką miał wasz ojciec, nadal ją macie? Posłańcem był młody mężczyzna, najpewniej dość ubogi... - Sam spróbował opisać im jego wygląd, choć pomny liczne nadgryzienia różnych padlinożerców nie było to zadanie łatwe. Z całą pewnością mógł jednak przywołać z pamięci rzeczy takie jak kolor włosów, czy wzrost i posturę.

- Być może ostatnimi czasy, na przestrzeni kilku dni, zniknął z Barovii młody mężczyzna? Jak dotąd słyszałem jedynie o zaginięciu pewnej kobiety i teraz Enoli. Wiecie choć kto mógł podjąć się pracy posłańca. Chciałbym też zobaczyć pieczęć burmistrza, jeśli wciąż jesteście w jej posiadaniu. - tu zwrócił się do aktualnego burmistrza.

- Pieczęć gdzieś się zgubiła, nie możemy jej znaleźć od dłuższego czasu. Możliwe, że ktoś po prostu ją wykradł, skoro na liście była ta sama, której używał nasz ojciec. - powiedziała Irina. - To naprawdę dziwne...

- Nie słyszałem o zaginięciu żadnego młodego mężczyzny w ostatnim czasie w Barovii - dorzucił Ismark, przejeżdżając dłonią po karku. - Co prawda ostatnimi czasy byłem trochę zajęty, ale gdyby ktoś jeszcze zaginął, to bym się o tym dowiedział w ten, czy inny sposób.

- Wygląda na to, że zagadka tego listu jeszcze przez jakiś czas zostanie nierozwiązana, Samie - stwierdziła Irina. - Jak już mówiłam, jeśli ktokolwiek miał go napisać, to dla mnie był to Strahd. On uwielbia bawić się w takie rzeczy.

- Nie macie tu chyba zbyt wielu gości. Pewnie z pominięciem Vistanich... Nie chcę snuć domysłów i... - Samwise jakby rozmyślił się co do swych słów w połowie zdania. - Ten list, nawet jeśli fałszywy to dowód "zdrady" waszego ojca względem samozwańczego władcy tej krainy. Zbieżność czasu jego śmierci jest równie zastanawiająca.


 
Rewik jest offline  
Stary 19-07-2021, 01:42   #139
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację


Problem rozszalałego tłumu rozwiązał się bardzo szybko. Wieśniacy nie byli już tak skorzy do walki, kiedy po stronie rodzeństwa stanęło kilka osób z prawdziwą bronią. Nie tracąc czasu, weszli do środka i ustalili plan działania. Nicodemus nie zdziwił się, że chwilę później padły pierwsze pytania o jego zdolności.

Marvella spojrzała na zgromadzonych w salonie towarzyszy, a następnie na wojownika Lathandera. Tego ostatniego obdarzyła wzrokiem przesyconym surowością i żelazną determinacją.
A zatem nastała ta sądna chwila. Winieneś nam wyjaśnienia co do swych podejrzanych mocy i powinowactwa z wampirzym rodem. Zacznij więc prawić, ja zamieniam się w słuch — powiedziała święta justycjariuszka.
- Potrafię rozmawiać ze stworzeniami nocy, tymi nad którymi mają władzę wampiry. Nie mam nad nimi kontroli, ale rozumiem je i z reguły są skłonne mnie wysłuchać, zanim zaczną atakować. - zaczął od wyjaśniania, jakie zdolności w ogóle posiada. - Przy odrobinie szczęścia mogę przekonać szczura, nietoperza czy wilka do pracy jako szpieg czy posłaniec. Nieźle widzę w ciemnościach, jestem odrobinę silniejszy niż wyglądam, a także potrafię… otaczać się mgłą. - wyrzucał z siebie informacje i dopiero przy ostatnim zdaniu lekko się zawahał - Czary leczące ranią mnie zamiast uzdrawiać. Poza tym jestem raczej zwykłym człowiekiem, przeklętym wampirzym ojcem.
Siostrę Ritę przez moment zdjęła odraza. Pojęła przy okazji, dlaczego paladyn nie chciał uzyskać od niej magicznego leczenia po bitwie z żywymi trupami.
Nie ciągnie cię przez to do złego? — zapytała. — Czy jesteś w stanie nad sobą zapanować?
- Nie wstyd Ci zadawać takie pytania? - odpowiedział.
Nie ja tu powinnam się tłumaczyć — ucięła białowłosa. — Jeśli nie masz nic do ukrycia, odpowiadaj zgodnie z prawdą.
- Nie mam się z czego tłumaczyć. Nie muszę też udzielać odpowiedzi na pytania, na które znasz odpowiedź. - Spojrzał z politowaniem na Ritę. Coraz bardziej się zastanawiał, czy to nie ona została bardziej skrzywdzona w dzieciństwie. - Czy ktoś ma jeszcze jakieś inne pytania?
Nie odpowiadaj więc — rzekła twardo zakonnica. — Choć nie dajesz mi ostatnio powodów ku temu, bym ci ufała. A dobrze wiem z ksiąg, że takimi… „istotami” jak ty targają różne drapieżne pasje i trudne do opanowania krwiożercze żądze. To mroczne dziedzictwo, które pozostawia wieczystą skazę.
Zrozumiawszy, że paladyn nie chce już odpowiadać na jej pytania ostentacyjnie opuściła komnatę.

Rodzeństwo Kolyanoviczów przysłuchiwało się bez słowa wymianie zdań między Ritą a Nicodemusem. Irina wyglądała na nieco bardziej zaskoczoną wyznaniem Nicodemusa, niż Ismark, który wciąż nie pozbył się zasępionego wyrazu twarzy.
- Nikt w Barovii nie cierpi wampirów, ale Nicodemus pokazał, że nie jest jednym z nich - odezwał się w końcu nowy burmistrz. - Dlatego wszelkie komentarze na ten temat zostawcie dla siebie. Ojciec uczył mnie… nas... - spojrzał na siostrę. - ...że o człowieku najlepiej mówią jego czyny, a nie słowa czy pochodzenie. Póki co, nasz długowłosy przyjaciel nie splamił swego imienia niczym złym czy niegodnym. Wręcz przeciwnie, bardzo pomógł. Dlatego powinniśmy wyruszyć do Vallaki bez niepotrzebnych kłótni. - Skinął głową Nicodemusowi. - Rita jest dość… stanowcza, jej słowa to jednak tylko jej spojrzenie na sytuację. Musimy trzymać się razem. A jestem pewien, że twoje dodatkowe zdolności, Nicodemusie, bardzo mogą się nam przydać.
- Zgadzam się z Ismarkiem. - Poparła go Irina i spojrzała na Nicodemusa. - Strahd na pewno życzyłby sobie, byśmy się kłócili, ku jego uciesze. Z naszej strony nie spotka cię żadne napiętnowanie. - Uśmiechnęła się do paladyna.
- Dziękuję. - Nicodemus skinął głową rodzeństwu Kolianovichów - Naprawdę to doceniam.
Jane spoglądała niechętnie na Ritę. Rozmowa ewidentnie przebiegała tak jak się spodziewała. Odezwała się nieco niepewnym tonem.
- Jak dla mnie Rita to jest najmniej wzbudzającą zaufanie osobą. Nicodemus udowodnił, że co by nie było w przeszłości jest po naszej stronie.
- Jak na razie Ricie nie można wiele zarzucić... - powiedział Couryn. - No chyba że weźmie się pod uwagę jej fanatyzm. Który z pewnością kiedyś wpędzi nas w kłopoty - dodał. - Ale na to nic nie poradzimy.
- Fanatyzm, który może nas zabić. - Dodała niechętnie Jane krzyżując ręce na piersi.
- Rita nie jest złą osobą. Miewa problemy z dostosowaniem, kiedy coś nie mieści się w ramach wpojonego jej światopoglądu, ale… - Paladyn postanowił mimo wszystko bronić swojej towarzyszki - … razem polowaliśmy na zło w różnych jego przejawach. Zna mnie najdłużej i najlepiej. Liczę na to, że po przemyśleniu wszystkiego, sama odpowie sobie na swoje pytania.
- Jeśli ty jej ufasz to mi tam wszystko jedno. - Jane wzruszyła ramionami i niechętnie spojrzała na drzwi za którymi zniknęła Rita. - Mi zależy tylko by cało wrócić na znajome szlaki.
- Mi też, więc chyba powinniśmy uważać i na Ritę - stwierdził łowca, po czym spojrzał na Nicodemusa. - Nie twierdzę, że ona jest zła, najwyżej może sprawiać kłopoty. Z jak najlepszej woli, oczywiście.

Bard cały ten czas słuchał na uboczu. Czasem odzywał się miast niego samego, jego strojony instrument muzyczny. Wtedy słyszeli jękliwe ciche trącenia, które stopniowo, najczęściej podwyższały swój ton i wibrowały w charakterystyczny sposób rezonując ze struną porównawczą. Po jakimś czasie trącił kilka prostych akordów, nie śpiesząc się z melodią.

Źle, źle zawsze i wszędzie
Ta nić czarna się przędzie:
Ona ze mną, przede mną i przy mnie,
Ona w każdym oddechu,
Ona w każdym uśmiechu,
Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie…

Trudno było orzec czy ta krótka pieśń, była do kogokolwiek skierowana, być może miał tu na myśli swoiste piętno jakie dotknęło Nicodemusa. Wydawało się wszak, że Samwise nie do końca był zainteresowany samą rozmową, lecz niejednokrotnie udowadniał już, że posiada zauważalnie podzielną uwagę.
- Powinniśmy na nią uważać, ale… to się tyczy każdego z nas. Jesteśmy w miejscu niebywale niegościnnym. Czy wiesz kto był twoim ojcem? Nie mówimy o Strahdzie, prawda?
-Tak. Znałem swojego ojca. - Mora był pod lekkim wpływem pieśni Sama. Utwór przemawiał do niego na wielu poziomach i nawet jeśli nie był ku niemu skierowany, to Paladyn odnalazł swego rodzaju powinowactwo z treścią. - Maxius już nie żyje, o ile to odpowiednie określenie dla wampira.
- Jeśli miałeś okazję z nim obcować, jeśli sam jesteś w połowie przeklęty, jednocześnie jesteś niezwykle cenny i niebezpieczny. Rozmawialiśmy już o wampirach, ich przywarach i słabościach, ich sile i umiejętnościach. Byłem pod wrażeniem, teraz rozumiem. Jeśli jest coś jeszcze cennego, czym mógłbyś się z nami podzielić, wiedz, że jestem człowiekiem, który stawia praktyczność na najwyższym miejscu w sytuacjach takich jak ta. Każda informacja, nawet pogrążająca ciebie w oczach innych jest cenna i z wdzięcznością ich wysłucham nie koniecznie tu i teraz.
- Jak widzisz, raczej nie ukrywam niczego, co może stanowić dla nas zagrożenie, ani niczego, co może być nam pomocne. Niestety wampiry z którymi miałem styczność, a także te o których się uczyłem, różnią się pod pewnymi aspektami od tego, czego dowiedzieliśmy się o Strahdzie. Moja wiedza i wynikające z niej założenia na temat wroga, mogą przynieść nam więcej szkody niż pożytku, ale… - zawahał się chwilę - Będę dzielił się wszystkim, co może być dla nas pomocne.
- W porządku. Miałem zamiar udać się po trochę czosnku. - Samwise uśmiechnął się, co mogło nieco rozładować atmosferę. - Chciałem kupić dla każdego po główce, ale…- gestem rąk objawił, że teraz to już nie wie czy kupić jedną mniej.
-Wydaje mi się, że czosnek zbytnio nam nie pomoże, ale też nie powinien zaszkodzić. - młodzieniec uśmiechnął pierwszy raz od początku rozmowy - Z tego co wiem, nie jest dla krwiopijców zabójczy. Raczej nie tolerują jego zapachu. Zapewne mocny, wonny wywar mógłbym nam pomóc identyfikować wampiry. Nie będą chciały się do nas zbliżać, ale w sumie to samo można powiedzieć o wielu ludziach. - Mora nadal się uśmiechał. Liczył na to, że dzięki pomocy Samwise'a udało się choć trochę rozładować napięcie.
 
shewa92 jest offline  
Stary 20-07-2021, 09:01   #140
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Rozmowy trwały jeszcze chwilę, choć nie wszyscy w nich uczestniczyli. Rita wyszła przed dom, by zaczerpnąć świeżego powietrza i pomyśleć o tym, czego dowiedziała się od Nicodemusa a Jane wybrała się w końcu do składu Bildratha. Przemiły, wręcz służalczy mężczyzna sprzedał jej pęk dwudziestu bełtów, choć po cenie wyższej, niż się spodziewała. Potwierdziły się słowa Ismarka, że kupiec nie miał w tym miejscu żadnej konkurencji i ustalał ceny podług swoich upodobań.

Wracając do posiadłości rodzeństwa, łotrzyca widziała, jak pod dom podjeżdża prosty wóz zaprzęgnięty w dwa czarne jak smoła konie. Ismark wyszedł na zewnątrz i rozmówił się z baryłkowatym mężczyzną, po czym uścisnęli sobie dłonie i szlachcic ruszył do środka po rzeczy swoje i siostry.
- Kto chce, może jechać ze mną na koźle, przyda się druga para oczu i uszu - powiedział. - Pozostali niech zajmą miejsca w wozie. Jest tak duży, że wszyscy spokojnie się zmieszczą. Do Vallaki mamy jakieś pięć godzin drogi, jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinniśmy dojechać tam jeszcze zanim dzień się skończy.

Nie było czasu do stracenia, więc wraz ze swoim dobytkiem i towarzyszącą wam Iriną znaleźliście się w środku powozu. Ismark strzelił uprzężą i ruszyliście w końcu, zostawiając po chwili pogrążoną w ciszy Barovię za sobą. Po kwadransie minęliście drewniany most na rzece Ivlis a niedługo później szlak zakręcał delikatnie w prawo, między ciemnymi drzewami Lasu Svalich, prowadząc do kolejnego zygzaka na drodze, tym razem wiodącego w lewo. Zasnute ołowianymi chmurami niebo wpuszczało między drzewa jeszcze mniej światła, przez co zdawało się, że podróżujecie późnym wieczorem.


Niedługo później Ismark zatrzymał powóz na rozstajach dróg, a wy wyszliście rozprostować kości. Szlachcic zerknął na mapę, sprawdzając coś, a wy zauważyliście nieopodal starą, drewnianą szubienicę, która trzeszczała, gdy tylko mocniej zawiał zimny, północny wiatr. Ustawiona była na niewielkim podeście, do którego prowadziły wąskie schody, a na jej belce tańczył powoli kawałek postrzępionej liny, sprawiając, że niektórzy z was poczuli się nieswojo. Naprzeciw szubienicy rozpadający się, niski murek odsłaniał częściowo jedenaście zaniedbanych grobów spowitych mgłą.
- Ponoć pochowano tutaj ludzi straconych na tej szubienicy. Bandytów, gwałcicieli, morderców - powiedziała Irina, patrząc na wystające z ziemi kawałki płyt nagrobnych. - Jakby śmierć nie była ostateczną zapłatą za ich haniebne czyny, ustalono, że groby będą bezimienne. Aby czas zrobił swoje i po latach nikt o nich nie pamiętał.

Rozejrzeliście się. Wytarta droga rozwidlała się w tym miejscu, a drogowskaz naprzeciw szubienicy wskazywał trzy kierunki: Barovia na wschodzie, skąd przyjechaliście, Tser Pool na północnym zachodzie i Ravenloft/Vallaki na południowym zachodzie. Nagle, niemal w tym samym momencie coś przyciągnęło wzrok Sama i Jane. Podeszli do podestu z szubienicą i spojrzeli na lewo od niego. Leżał tam mały, pokryty ziemią i trawą przedmiot. Jane szybko wyczyściła go dłonią i ku ich zdziwieniu okazało się, że znaleźli srebrny gwizdek ze stylizowanym łbem wilka. Zaprawdę dziwne znalezisko w takim miejscu.

Po chwili ruszyliście dalej, obierając kierunek na południowy zachód. Wtem usłyszeliście za plecami skrzypienie dochodzące od strony szubienicy. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą dyndała zerwana lina, teraz wisiało na pętli martwe, bezwładne ciało. Wiatr powoli obrócił wiszące zwłoki w waszą stronę a Rita ujrzała tam... samą siebie. Jej martwe oczy patrzyły na nią pustym, zamglonym wzrokiem.
Pozostali zauważyli tam nieznajomą kobietę, podobną do całej reszty Baroviańczyków, których spotkali w wiosce.
- Niech to szlag - rzucił Algernon. - Przecież jeszcze przed chwilą nic tam nie było…

Ismark popędził konie, oddalając się od tego dziwnego miejsca. Las stawał się coraz gęstszy, co jakiś czas dochodziły was z gęstwiny różne dziwne odgłosy. W końcu jednak przerzedził się, otwierając się z lewej strony na rozległe pola, podczas gdy po prawej wciąż dominowały gęste drzewa. Zatrzymaliście się na popas i żeby napełnić żołądki a waszą uwagę zwróciło pole pełne strachów na wróble. Wydrążone w środku dynie służyły im za głowy, a te rozpalono od środka świeczkami, zapewne by dodatkowo odstraszyć ptaki.


W okolicy nie było widać żadnego domostwa wskazującego, by pole pełne ponurych manekinów należało do jakiegoś farmera. Co jednak najdziwniejsze, żadnych ptaków w okolicy również nie dostrzegliście a konie po jakimś czasie zaczęły rżeć niespokojnie. Sheera również wpatrywała się w wejście na pole powarkując i obnażając kły.
- Co się dzieje? - Zapytał Ismark, kończąc posiłek. - Jakieś kłopoty?
W tym momencie Couryn, Sam i Jane zauważyli coś dziwnego. Jakby kilka strachów na wróble zmieniło swoje położenie. Daliby głowę, że jeszcze przed chwilą znajdowały się w innych miejscach na polu.


 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 20-07-2021 o 09:07.
Ayoze jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172