|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-12-2006, 18:55 | #51 |
Reputacja: 1 | To tylko sen, to tylko sen...- mówił na głos łotrzyk a w jego głosie dało się posłyszeć przerażenie. To mój sen... Właśnie! Olimpius, po tej uwadze powtarzał w myślach "Niech Diabolorthus w tej chwili zginie". Potem wskazał na stwora palcem a w jego oczach był widoczny obłęd. |
27-12-2006, 01:34 | #52 |
Reputacja: 1 | Diabolorthus przyjął dwa toporki ciśnięte w jego stronę prosto na brzuch po czym nadal parł naprzód, zamachnął się swym potężnym orężem, jednak krasnolud mu umnkął. Następnie zbliżył się do barbarzyńcy, który był cały z lodu i dzierżył lodowy oręż, zamachnął się młotem i uderzył wyjąc dziko. Młot spadł z całą siłą na barbarzyńcę i skruszył jego oręż po czym zaczął topić lodowe ciało barbarzyńcy, jednak ten nie dał się i chwycił z całych sił jego stopę, po czym szarpnął się i wyrwał mu ją lecąc z nią w tył. Z nogi potwora wytrysnęła wrząca ciecz, żywy ogień, magma, bowiem w żyłach Diabolorthusa magma płynie. Barbarzyńca zadyszany spojrzał w kierunku Olimpiusa, który rzucał jakieś potężne zaklęcie. Miał przymrużone oczy i wyglądał na bardzo skupionego. Za chwilę w stronę Diabolorthusa pomknęła srebrna wiązka nieznanej energii. Diabolorthus zasłonił się rękoma a wiązka odbiła się od niego i popędziła w kierunku czterech śmiałków, wszyscy skamienieli... Barbarzyńca już zawsze pozostał kamieniem trzymającym oburącz potężną stopę bestii... |
27-12-2006, 09:34 | #53 |
Reputacja: 1 | Jotun znów zbudził się ze snu. Pomyślał chwilkę. - Skoro nie mogę być lodem - mamrotał - więc będę ogniem i przyłączę się do bestii w poszukiwaniu potęgi. Zasnął ponownie.
__________________ Szczęścia w mrokach... |
27-12-2006, 11:06 | #54 |
Reputacja: 1 | Łotrzyk obudził się zlany potem i ciężko dysząc usiadł na posłaniu. Spojrzał po swoich towarzyszach. Jotun przekręcał się akurat na drugi bok, natomiast krasnolud był blady choć wypił sporą ilość swojego trunku... "Przynajmniej śpi" pomyślał Olimpius. "Sen mi dziś nie służy... spróbuje nie zasnąć". Łotrzyk położył się i przymknął oczy, starając się zachować przytomność umysłu. |
27-12-2006, 13:08 | #55 |
Reputacja: 1 | Krasnolud zastanowił się przez chwilę, przecież to tylko sen... a zwykle samemu można w pewnym stopniu kształtować własne sny... Skupił się i wyobraził sobie iż nad głową Dibolorthusa nagle pojawiło się błękitne niebo, a znigo zleciała chmara aniołów gotowa do walki z demonem. Po tym otworzył oczy i sprawdził czy jego myśli miały jakikolwiek efekt. |
27-12-2006, 16:29 | #56 |
Reputacja: 1 | Gdy już mieliście zapaść ponownie w głęboki sen do pawilonu wkroczył Aghash: Wstajemy, panowie, już świta ! - no tak, nie wypoczęliście do końca, ale przynajmniej trochę poleżeliście. Wyszliście za dowódcą i jego wojakami naprzód, przed wami malowała się potężna przęłęcz, jednak by do niej dojść musicie przejść przez szlak w górach Karakhas, bowiem tę drogę obrał dziś rano Aghash. Podróż była dość nieprzyjemna, śnieg po kolana, targacie swoją broń... Nagle słyszycie ciche pomrukiwania, które wraz gdy się zbliżaliście zamieniły się w skrzeczenie. Cholera, gobliny - rzekł z uśmiechem Aghash, ciekawa sprawa, że na szczycie gór założyły sobie obóz, uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym pospieszył was gestem. Wybiegł przed Was znacznie i zostawił w tyle wraz ze swoją drużyną, za chwilę dołączyliście do niego, widzicie go w towarzystwie goblinów, które z wyciągniętym starym i pordzewiałym orężem oczekują na atak. Aghash wyciągnął miecz i orzekł: Jak widzicie, nie jestem sam, nie mamy złych zamiarów...jeśli nie narobicie kłopotów,przejdziemy dalej, jeśli natomiast będziecie się stawiać, wybijemy was co do nogi. Po tych słowach Aghash spojrzał na swoich wojów, prawie wszyscy z niecierpliwością ściskali w dłoniach rękojeście i styliska swych broni. Potem Aghash popatrzył jakby pytającą na Was, jakgdyby chciał poznać Waszą opinię na ten temat, czy warto atakować i mieć ich z głowy, czy darować życie i zostawić za sobą plecy... |
27-12-2006, 16:44 | #57 |
Reputacja: 1 | - Tempos! - ryknął barbarzyńca i zdzielił pierwszego goblina toporem przez łeb. Nie miał zamiaru puszczać choćby jednego. Chciał też pokazać krasnoludowi, jak przydatny jest w boju. Wzywał więc swego boga by ten dodawał mu sił i walił ile wlezie toporem na lewo i prawo.
__________________ Szczęścia w mrokach... |
27-12-2006, 16:54 | #58 |
Reputacja: 1 | Czaszka goblina gruchnęła i rozłupała na pół, pozostałe gobliny skrzeczały jeszcze głośniej, Aghash spojrzał na Ciebie z otwartymi bardzo szeroko oczyma: No tak, barbarzyńca w drużynie - pomyślał, po czym padł w bój, ciął gobliny wykonując finezyjne ciosy swym mieczem. Pięć goblinów zmierza w stronę napastnika - Jotuna. Jotun, stoisz z szeroko rozstawionymi nogami z toporem w dłoniach. Trzech goblinów łuczników napina cięciwy i mierzy prosto w twoją szyję, z małej jaskini nieopodal wylazło trzech orków wojowników, którzy gdy ujrzeli co się dzieje, unieśli ku niebu swe topory i ryknęli dziko. Dwóch pognało w kierunku Norina, jeden prosto na Olimpiusa... Wojowie Aghasha ruszyli naprzód siecząc gobliny jak zboże... |
27-12-2006, 17:04 | #59 |
Reputacja: 1 | Krasnolud przewrócił oczami (oczyma ? ), w zasadzie to mogli uniknąć tej walki ale rozumiał barbarzyńcę. Sam niespecjalnie lubił te zielone pokraki. Zostawił wojom Aghasha gobliny, a sam cisnął toporkiem w stronę najbliższego orka, nie czekał nawet by zobaczyć jaki efekt wywołał jego atak, tylko z młotem w ręku, rozpoczął szarżę na orka. |
27-12-2006, 17:41 | #60 |
Reputacja: 1 | Barbarzyńca przekulał się po ziemi prze ramię, by ciąć najbliższe gobliny i wyrąbać sobie drogę do orków. Oni są lepszymi przeciwnikami niż gobliny, ponadto krasnolud... on nie mógł zabić orka a Jotun nie! Olbrzym ryczał i machał toporem na lewo i prawo niestrudzenie brnąc do krasnoluda.
__________________ Szczęścia w mrokach... |