Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-05-2008, 12:30   #1
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
[D&D 3.0/3.5] "Ciemność"

Rozdział I


"Godzina duchów"



Było chłodne, choć słoneczne popołudnie. Siedmiu śmiałków przemierzało pusty gościniec na swoich rumakach, podążając lekkim kłusem coraz bardziej i bardziej na północ. Ziemie krainy Vaasa były jałowe i szare, a przede wszystkim puste. W przeciwieństwie do innych, wcześniej odwiedzanych ziem, tu okolic nie ozdabiały lśniące na złoto pola, nie było samotnych gospodarstw czy wielkich połaci zieleni, wszyscy kryli się za palisadami, poczynając od kilku gospodarstw, poprzez osady i wioski, kończąc na miastach otoczonych solidnymi murami. W Vaasie było wszystko nijakie, szarawe i wyjątkowo często przymarznięte przez dosyć chłodny klimat. Lasy nie były zielone, lecz szaro-rdzawe, nie wspominając o częstych bandach Orków, czy też wszelkiej innej rasy bandytów. W końcu tą krainą władał kiedyś potężny Licz... . Nikt z licznej kompanii nie pamiętał już, kto wpadł na pomysł by wybrać się w te niezbyt gościnne okolice, wszyscy jednak mieli przed oczami mniejsze lub większe bogactwo i chwałę, jaką mogła zapewnić Vaasa. Na jej północy znajdowały się bowiem góry pełne "bezpańskich" złóż rud metali i co ważniejsze klejnotów. Krążyło wiele opowieści o odważnych śmiałkach oczyszczających górskie tereny z wrogich potworów, by następnie sięgnąć po bogactwo w postaci "krwawników", zielono-szarego kwarcu usianego czerwonymi kropelkami, które osiągały rozmiary pięści mężczyzny i minimalną wartość 50 sztuk złota.

Kompanija była liczna i różnorodna pod względem fachu, czy charakteru, był w niej Elhan - Elfi wojownik wprawnie walczący egzotycznym mieczem rtęciowym, Szaded - również Elfi wojak, a właściwie wyśmienity łucznik, Blajndo - Półelfi "Łowca" znający się nieco również na pułapkach i mechanizmach, Milo Greenbotle - Niziołek, uprzejmie przez was nazywany "zwiadowcą", a potrafiący poradzić sobie z niemal każdym zamkiem w drzwiach (szczególnie od skarbców), Siabo Laumee Harr - Ludzki Mag iluzjonista, oraz Johan Blavit wraz ze swoim sługusem, Koboldem o wyjątkowo pasującym do wymowy imieniu - Harkh. Wszyscy razem znali się już od jakiś dwóch miesięcy, podróżując to tu, to tam, zwiększając swoje możliwości, chwałę i siejąc popłoch wśród dziewek. Dwóch ostatnich dołączyło jednak ledwie przed trzema tygodniami i właściwie nikt nie był pewny fachu Johana, ludzkiego mężczyzny całkiem nieźle posługującego się mieczem. O Koboldzie Harkh'u lepiej zaś nie wspominać. Mimo, że nie był tak zepsutym i wrednym osobnikiem jak reszta jego gatunku, jaszczurkopodobny kurdupel potrafił wam nie raz porządnie zaleźć za skórę.

Pędzący jako pierwszy na swoim psie wierzchowym Milo (co często doprowadzało do ukrywanych rechotów reszty towarzyszy) zauważył na horyzoncie zarys jakiegoś miasta, niedaleko niego majaczył zaś jakiś zamek. No i tak się wszystko zaczęło... .

Miasto, a właściwie jak się później okazało małe miasteczko, otoczone pięciometrowym murem nie wyróżniało się niczym szczególnym od odwiedzanych wcześniej podobnych miejsc. Duża, otwarta przez dzień brama wjazdowa z czterema łypiącymi "spod oka" strażnikami, domy, kilka sklepików, jakaś świątynia, rynek z targowiskiem, miejscowi kręcący się po ulicach, słowem standard. Było jednak kilka nieco dziwnych rzeczy, które po kilku chwilach zwróciły waszą uwagę. Dosłownie wszędzie szwędały się koty w niemal wszystkich możliwych kolorach, drzemiące w słońcu, bawiące z dziećmi, czy też wylegujące na kolanach miastowych, siedzących licznie przed swoimi domostwami na ławeczkach, czy też na krzesłach. Oprócz kotów była również masa małego ptactwa, pozamykana w małych klatkach i najczęściej wystawiona w oknach domostw. Najbardziej zaniepokoił was jednak fakt, że niemal każdy dorosły spoglądał na was z naprawdę nieukrywaną miną podejrzliwości.



Główną ulicą przejechał wóz ciągnięty przez dyszącą szkapę, ludzie spacerowali, pracowali, rozmawiali, dzieci biegały po bruku bawiąc się w ganianego, minął was patrol pięciu strażników miejskich, przebiegł jakiś kundel, jednym słowem nic ciekawego, miasto jak miasto, chociaż te wyglądało raczej na jakąś kompletnie nudnawą dziurę. Jadąc wolno przed siebie i rozglądając się za poszukiwanym celem, po paru minutach waszym oczom ukazał się piętrowy budynek z szyldem przedstawiającym koślawo na nim wyrzeźbioną smoczą głowę, należącym do wypatrywanej przez was gospody. Jej wnętrze okazało się równie nijakie jak reszta miasteczka, jakiś tuzin stołów i ław, kilkunastu mężczyzn pijących piwo, schody prowadzące na piętro, zapewne do kilku obskurnych izb dla gości, karczmarz stojący za ladą, zajęty czyszczeniem szmatką kufla. No i oczywiście brak jakichkolwiek kobiet, co za dziura... .

Rozmowy właściwie natychmiast ucichły, ledwie pierwszy z was zrobił drugi krok wewnątrz tego przybytku. Mogliście przysiąc, że każdy miastowy odwrócił się niczym jeden w waszą stronę, spoglądając z pomarszczonymi brwiami. Zapanowała naprawdę niezręczna cisza i denerwująca sytuacja, jakby oto do środka wszedł właśnie sam Asmodeusz, a nie zwykli podróżni. Nieco otyły i łysiejący karczmarz zachłysnąwszy się powietrzem starał się zatrzeć nieprzyjemne wrażenie, szybko przypominając sobie o posiadaniu języka w gębie.

- Witam... witam podróżnych!. Witajcie panowie w gospodzie "Smoczy łeb", zapraszamy!. Pewnieście zmęczeni po podróży, siadajcie, siadajcie, miejsca wystarczająco, co podać szanownym panom? - Wskazał dłonią na jeden z wolnych stołów pod ścianą, mogącym pomieścić tak liczną grupę - Ej, to nie miejsce dla dziecia... - Przyjrzał się uważnie Niziołkowi, a po chwili dostrzegł i Kobolda - Bardzo panie przepraszam, wybacz, wybacz najmocniej staremu głupcowi!. A to co za mała jaszczurka?. A zresztą co mnie to, byleby tu nie napaskudziła!.

Gdy już zajęliście miejsce, okoliczne ochlajtusy przy stołach przestały milczeć i ponownie powróciły do swoich rozmów, zerkając jednak co pewien czas w waszą stronę. Karczmarz zaś szybko do was przydreptał z wyraźnym potem na czole i oczekiwał, co też zamówicie. Z drzwi za ladą wychyliła się natomiast jakaś młoda dziewczyna, zerkając w waszą stronę najpewniej z kuchni tego przybytku. Ktoś ją jednak wyjątkowo szybko wciągnął najwyraźniej za kołnierz do środka, gdyż głowa rudowłosej tak szybko jak się pojawiła, tak zniknęła.

- To czego pragną ślachetni panowie? - Karczmarz niemal już przestępował z nogi na nogę - Mamy duży wybór trunków, a i jadło mej żony niczego sobie!.
 

Ostatnio edytowane przez Buka : 21-05-2008 o 13:55.
Buka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172