|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-03-2010, 12:06 | #1 |
Reputacja: 1 | [D&D] Opowieści z Królestwa Pięciu Miast. Opowieść pierwsza Nad Twierdzą Sprawiedliwości zapadał zmierzch. Służba w pośpiechu kończyła swoje obowiązki, szykując się do kolacji i zasłużonego odpoczynku. Kapłani konno i pieszo wracali z okolicznych wsi i miasteczek. Każdemu śpieszno było zdążyć przed zamknięciem ciężkiej bramy zamku. Nie to, że kapłani Tyra nie wpuściliby nocą zbłąkanego wędrowca - po prostu nikt nie miał ochoty podróżować po zmroku. Nieliczne okna mieszkalnych sal powoli rozświetlały się blaskiem świec i lamp oliwnych. Mieszkańcy Twierdzy szykowali się do snu. Nie wszystkim jednak dany był szybki odpoczynek. Surowe krużganki twierdzy rozbrzmiewały krokami Iulusa Manoriana, jednego ze sług Tyra, który śpieszył właśnie na spotkanie ze swoim przełożonym. Już drugi dekadzień bawił w zamku i czas był najwyższy wyruszyć w drogę. Toteż wezwanie od Astora Nelera, który mimo swego podeszłego wieku żelazną ręką sprawował rządy nad podlegającymi mu kapłanami i paladynami, przyjął z mieszaniną ulgi i oczekiwania. Wiedział, że nie było to godne - kolejna misja oznaczała, że zło ponownie zalęgło się w bliższej lub dalszej okolicy. Mimo to dni spędzone na pracy w Twierdzy dłużyły mu się niemiłosiernie, toteż z radością wyczekiwał chwili, gdy będzie mógł dosiąść konia i wyruszyć na trakt. - Iulusie - rzekł stary kapłan, gdy Manorian usiadł na przeznaczonej dla niego ławie. - Wezwałem akurat ciebie, gdyż wiem, że Praxor bardzo cię cenił i wychował na posłusznego i prawego młodziana. Sprawa zaś, z którą chcę się do ciebie zwrócić jest... osobliwa i wymaga twojej dyskrecji. - zamilkł na chwile ważąc słowa, choć Iulus nie wątpił, że jego przełożony dobrze wie, co chciałby mu przekazać. - Wiele dekadni temu przez nasze okolice przeszło wielkie zło... Nie, nie był to smok, ni czarny rycerz - zaprotestował widząc, jak zaskoczony młodzian podrywa się z ławy - zdaje mi się jednak, że coś równie groźnego. Wiesz dobrze, że sprawdzamy każdego przyjezdnego i wielu z nich nosi w sobie mrok. Mimo to Tyr nie pozwala karać za czyny niepopełnione, toteż tacy ludzie odchodzą stąd w pokoju. Tak jak i odszedł ten mąż. Mimo to... jego obecność... jego aura pozostawiła niepokój w moim sercu. Możesz uważać to za gadanie starca, który zdziwaczał od ciągłego siedzenia w księgach i rachunkach, jednak i ja kiedyś byłem młody. Podróżowałem po traktach i gościńcach Faerunu, nie raz i nie dwa wyciągając miecz w imię Tyra. W każdym razie - otrząsnął się ze wspomnień widząc, że zbacza z tematu - nie jestem jeszcze tak stary, by być oderwanym od rzeczywistości, co imputują coraz częściej niechętni mi ludzie. A to, co niósł ten mężczyzna było aż nadto rzeczywiste. Chciałbym, żebyś mnie dobrze zrozumiał. Ten mężczyzna... ten bard był zły, ale gorsze było fatum, jakie nad nim wisiało. To, co chciał zrobić, komu służy... Próbowałem wróżyć, modliłem się długo i żarliwie, jednak Tyr nie dał mi jasnej odpowiedzi; dlatego i moje wyjaśnienia są tak mętne. Wiem tylko, że czyny tego człowieka sprowadzą na świat wielkie zło. Czy będzie to wojna, czy coś bardziej subtelnego - nie umiem powiedzieć. Ale, jak zawsze, będzie to powodowane ludzką pychą i chciwością. - kapłan westchnął. - Tak ciężko wyrazić to, co wie moja dusza, co czuję dzięki naszej wierze... W każdym razie proszę, byś podążył za tym człowiekiem. Niestety nawet ja nie mogę wysłać armii tylko na podstawie swoich przeczuć, niemniej jednak wierzę, że sobie poradzisz, a twoja siła i wiara będą wystarczające. Wyśledzenie tego mężczyzny nie powinno być trudne. Mój zaufany służący dowiedział się o nim co nieco w gospodzie, w której nocował. Nazywa się Stick i jest bardem - wygląda na to, że bardzo uzdolnionym. Goście i gospodarz wspominali go z wielką atencją. Z jednej strony tym łatwiej będzie ci go wyśledzić, z drugiej jednak sympatia, jaką darzą go ludzie może obrócić się przeciwko tobie. Podróżował konno kierując się na północ, więc zapewne porusza się szybko - z drugiej strony jednak sporo czasu spędził w naszej bibliotece. Niestety bibliotekarz nie pamiętał czego szukał ów przyjezdny; mówił tylko, że ponoć we wszystkich miastach ów bard odwiedza biblioteki i prywatne zbiory, niby to gromadząc wiedzę i stare podania. Z wyglądu nie wyróżniał się niczym - ot, zwyczajny mężczyzna koło czterdziestki, o długich, ciemnych włosach i oczach. Wiem, że może ci się to wydawać misją niegodną prawicy Tyra - pogoń za mrzonkami starego człowieka. Jednak właśnie dlatego, że mam już tyle wiosen na karku nauczyłem słuchać swojego wewnętrznego głosu, który jest dla mnie głosem płynącym z mej wiary. Uwierz mi - chciałbym się mylić. Niestety obawiam się, że mam rację i ten bard sprowadzi na dzieci Pana Sprawiedliwości wielkie nieszczęście. Potraktuj to bardziej jak prośbę przyjaciela twojego ojca niż rozkaz przełożonego i proszę, nie wspominaj o niej innym. Wiesz dobrze, że wielu chciałoby objąć już władzę nad Twierdzą Sprawiedliwości, a wysyłanie uzdolnionego kapłana w pogoni za przeczuciem może być dla nich kolejnym argumentem, iż jestem już za stary by piastować swoje stanowisko. |