Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-12-2012, 15:50   #31
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Orm stał przy ścianie. Pomimo tego, że wydawał się być spokojny intensywnie myślał i jak zwykle, gdy to robił bawił się amuletem.
~ I wszystkie informacje poszły się jebać ~
Co prawda była szansa, że oczekiwany informator żyje, ale imponująca liczba trupów sugerowała coś przeciwnego.
~ A z informacjami poszły się jebać też pieniądze ~
Już wiedział, że prawdopodobnie Codringher nie zaszczyci go wysłaniem kolejnego informatora bez dodatkowych funduszy. No cóż, jedynym na co mógł teraz liczyć był raczej mało prawdopodobny scenariusz zakładający, że jakimś cudem oczekiwana przez niego osoba żyje. Przyjrzał się więc wyróżniającym się osobom. Krasnoludy, elfy, ludzie – wszystkiego po trochu się zebrało. Jego uwagę na dłuższy moment przykuła jednak pewna zakapturzona postać. Wtedy usłyszał wyraźny rozkaz gwardii miejskiej.
~ Jeszcze ich tu tylko brakowało do pełni szczęścia ~
Zanim jednak podjął konkretną decyzję o tym gdzie uciekać usłyszał czyjś głos. Kątem oka zauważył, że postać, w którą przed chwilą się wpatrywał ucieka w nieznanym kierunku.
~ Jeśli ktoś tu może mi pomóc to tylko ty ~ powiedział w myślach po czym ruszył za nim. Zresztą była to jedyna alternatywa w tej sytuacji. Zauważył, że nie tylko on biegł za nieznajomym, przed nim pędził jakiś mężczyzna, który o ile Orm pamiętał również brał udział w masakrze. Gdy tylko wbiegł za nimi do jakiegoś dziwnego pomieszczenia spojrzał na innych uciekinierów, chciał coś powiedzieć, ale musiał odsapnąć.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 17-12-2012, 17:41   #32
 
Carasell's Avatar
 
Reputacja: 1 Carasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodzeCarasell jest na bardzo dobrej drodze
- Ha! Ha ha!
Zaśmiał się triumfalnie widząc opadającego na ziemiędraba. Już się zrywał na równe nogi, by podjąć walkę z ostatnim przeciwnikiem, już miał w ręku swój topór.. gdy nagle zdał sobie sprawę, że w tej okolicy nie ma już z kim walczyć. Opuścił więc swą broń, nieco zdumiony.
- Panienka! A wie, że kto daje i zabiera, tego wiwióry szyszkami w żyć chędożą?
Zaśmiał się po raz kolejny. Bądź co bądź po pysku (w przenośni, rzecz jasna) dwóm miast jednemu dał, więc i tak mógł policzyć tę przepychankę na plus. Przerzucił topór przez ramię i rozejrzał się, jak wygląda sytuacja. Gdy dostrzegł pośród powalonych oprychów szermierza, który wcześniej zabrał sobie jego własność, teraz ma małe kłopoty, uśmiech na jego pysku się jeszcze bardziej powiększył. No cóż, początkowo chciał, by ten odczuł na własnej skórze, co znaczy zabrać krasnoludowi jego własność, ale ostatecznie postanowił się zabawić do końca. Przeskakując nad ciałami poległych, skierował się w stronę draba męczącego Samuela. Tym razem nie zamierzał popełnić tego samego błędu, więc cały impet pochodzący z rozpędu zmienił w zamach skierowany i tułów przeciwnika, zatrzymując się tuż przed nim. Akurat w momencie, gdy towarzysz alchemika wybiegł z karczmy i zwrócił jego uwagę krzykami. Nie mógł chybić. Nie tym razem.
I wtedy pojawiła się gwardia. - no rzesz w żyć kopane kurwidołki.. - pomyślał sobie. Podjąć walkę czy nie? Ostatecznie doszedł jednak do wniosku, że zaspokoił już swoją żądzę krwi i czas się zwijać. W locie pochwycił jeszcze swój dobytek (który leżał sobie cały czas pod drzwiami karczmy, wyrzucony zaraz za nim). Aż dziw mógł brać, Gojojda mógł być taki zręczny i szybki. Z niewielkim tobołkiem zawieszonym na sulicach (w pierwszej chwili wydawać się mogło, że są to dwa bezużyteczne kijki) w jednej ręce, a z toporem w drugiej, biegł zaraz za świecącym z palców jegomościem. Nie zamierzał sie martwić o innych, po prostu ratował swój zadek przed rohatyną.
Gdy wleciał do niepozornej kryjówki sapiąc ciężko obił się o ścianę i omalże nie wylądował na podłodze.
- Krasnoludy to urodzeni długodystansowce! Nie sprinterzy, psia wasza jucha!
 
Carasell jest offline  
Stary 18-12-2012, 14:41   #33
 
Drama's Avatar
 
Reputacja: 1 Drama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputacjęDrama ma wspaniałą reputację
Wreszcie wszystko zaczęło iść po jej myśli i to prawie bez zająknięcia. Wprawdzie swoim skromnym sztyletem nie wiele zdziałała i prawie znowu nie dostała w łeb, ale była w jednym kawałku i mogła być jak na razie z siebie dumna. Pokręciła rozbawiona głową słysząc uwagę krasnoluda, ten ich nieodparty urok nigdy jej się zapewne nie znudzi. Ot taki miała kobiecina dziwny gust, co poradzić. Ah no własnie, kobiecina. Od razu zaczęła szukać na ziemi jakiejś kałuży czy innej szybki (w ostateczności topora) żeby mogła przyjrzeć sie sobie i ocenić czy wygląda jak należy. Oczywiście na to opcji nie było, znowu się zaczęło psuć. Ale żeby akurat strażnicy? Przerywali jej badania, bezczelni. Wprawdzie mogłaby pogrzebać w sakiwece szukając monet albo wykpić się jakimś ważnym nazwiskiem, ba, mogłaby nawet poświecić przed nimi cyckami (ah gdyby je tylko miała), ale sytuacja była zbyt interesująca. Nagle zgraja porwała się biegiem, trzeba było uciekać. To i ona gorsza nie będzie, ruszyła za mężczyznami przeklinając się w duchu po raz kolejny za dobór butów, pozostało jej się tylko pocieszać, że jej nogi wyglądały dziś cudownie. Wpadła wreszcie do środka za resztą, złapałą głębszy oddech przeczesując włosy, zapewne próbowała je na dwa tajemne ruchy ułożyć.
- Zamieńmy się butami, zaraz urośniesz i zaczniesz biegać jak należy - burknęła pod nosem raczej bardziej do siebie niż do krasnoluda, przecież nie chciała wzbudzać złych emocji. Jeszcze nie.
 
__________________
"Załamanie nerwowe, dzwoń po pogotowie"
Drama jest offline  
Stary 18-12-2012, 15:21   #34
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Po tym co zrobił ten bezbożny mag, leżącemu może wiernemu. Było już pewne, że nie zmieni w najbliższy czasie swego zdania na temat tych okrutników i kobiet lekkich obyczajów parających się wstrętną magią. Daveon ruszył w kierunku stojącego pod murem bezbożnika i korzystając z tego, iż ten patrzył się na jakąś tam osobę w kapturze stanął kawałek przed nim i zamierzał już mu wygarnąć co sądzi o tych jego wstrętnych czarach, o tym niszczeniu przyrody i ogólnie wszystkiego, o nieludzkich eksperymentach, na często niewinnych istotach, szczególnie dziewicach, a do tego wszystkiego o nie wierzeniu w przenajświętszy, Wieczny Ogień, kiedy to nagle do stygnącego już i pełnego krwi zaułka, wpada kilku ciężkozbrojnych strażników miejskich. Chciał on już rzec, że to w swoisty sposób wybawienie z tej strasznej sytuacji. Wtedy to przypomniał sobie o swoim zadaniu, wyznaczonym mu, przez opata i o jego słowach, że mogą nie wrócić, a do tego przecież to, że w ogóle znalazł się w tym miejscu o tym czasie już sprawiało, iż nie mógł się czuć bezpiecznie, nawet pod opieką władz, a może właśnie przede wszystkim w rękach władz, które to znały niewyobrażalnie dużo sposobów na pozbycie się niepotrzebnych światków. Niestety dla niego on właśnie takim świadkiem był. Dlatego, nie czekając ruszył za innymi w nie znanym mu kierunku. Nie był przyzwyczajony do takich szybkich biegów i raczej wolniej niż inny pokonywał wybawiający od śmierci odcinek. Z całych sił, jak najszybciej pomknął o kryjówki. Kiedy już się tam znalazł, nie zapomniał o zachowaniu maga i właśnie dlatego podszedł do dyszącego ze zmęczenia czarownika, a po chwili wziął spory zamach swoim kosturem i z całych sił uderzył nim w głowę, nic nie spodziewającego się dyszącego bezbożnika, a przy tym mówiąc:
-Za wszystkie krzywdy, które wyrządziłeś światu!
 
Zormar jest offline  
Stary 20-12-2012, 21:30   #35
 
Black's Avatar
 
Reputacja: 1 Black ma wyłączoną reputację
Kurwa.

Trzymany przez draba Deslan był dosłownie sparaliżowany strachem. Co innego robić interes ze światem przestępczym, a co innego służyć temu światu za kolczugę.

Tylko się nie zeszczać ze strachu. Może tamci zauważą, że nie jest wymagającym przeciwnikiem i...chwila. To chyba właśnie jest jedna z tych rzeczy, dla których będą chcieli walczyć właśnie ze mną.

Kurwa.


***

- Za mną, do kryjówki.

Pierwsze co zrobił Deslan, to zaczął możliwe szybko biec za postacią. Potem na chwilę przystanął, żeby przemyśleć czy to na pewno jest mądre.
Z drugiej strony...gwardia miejska to kilkunastu chłopa, którzy go poturbują i okradną, a potem zabiją.
Ten tutaj to tylko jeden głos. Chyba. Ale jeden, więc może tylko okradnie.

Pobiegł. Na tyle szybko, na ile mógł, czyli niezbyt szybko. Ale co innego mu pozostało?

Przecież nie powinno być już groźniej.
 
__________________
"Wszystko co robisz, rób na 100%"
Black jest offline  
Stary 28-12-2012, 23:15   #36
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Sklecona z przypadku drużyna udała się do kryjówki. Chociaż... czy to rzeczywiście był przypadek? Równie dobrze zjawisko to nazwać można przeznaczeniem. Właściwie jednak, czym różni się przypadek od przeznaczenia? Wielu postawiłoby garść drobniaków, że niczym. A jaka jest prawda na ten temat? U kogo chociażby szukać jakiejkolwiek informacji o tym? Czy w ogóle, takie dociekanie ma jakiś sens? Kto chce, niech się nad tym zastanowi, tymczasem przyjrzyjmy się dalszym losom zebranej drużyny...

***

Za ostatnią osobą, która wbiegła do kryjówki, kilka zbitych ze sobą desek, pełniących rolę bardzo mylących drzwi, zatrzasnęły się. Dopiero wtedy dało się posłyszeć zza rogu wybiegnięcie w uliczkę kilku członków gwardii miejskiej. Nie byli to wszyscy, bowiem część swoją uwagę poświęciła temu, co zastała już na miejscu masakry - co niektórzy nie dali rady zwiać. Ważniejsze jednak dla będących w środku rudery było to, że bardzo późna pora dodatkowo im pomagała. Było tak ciemno, że sami ledwo widzieli siebie nawzajem. A co dopiero, żeby żołnierze mieli także ich złapać. Pobiegli po prostu przed siebie, pozbawiając ich kolejnego kłopotu.

Miejmy nadzieję, że byli na tyle rozsądni, by wszelkie hałasy czynić już po oddaleniu się gwardii. Niemało rumoru bowiem uczyniła mająca już ze sobą wcześniejszy styk para - krasnolud wraz z agentką, jak i dorównać próbował im kapłan, z trudem wzrokiem odszukując maga, by zdzielić go swym kosturem. Doprawdy, interesująca byłaby reakcja Orma z Maechtu, pewnie większość osób z zaciekawieniem oczekiwała kontrataku, ale wszystko postanowił przerwać jegomość w kapturze, prewencyjnie przytrzymując maga. Uściskiem, z którego oswobodzenie się graniczyło z cudem. Przy tym, przemówił, spokojnym głosem.

- Już dobrze, skoro widzę, że atmosfera jest, to pójdźmy dalej. Bo widzicie, część z was nie znalazła się na tamtej ulicy przypadkowo. Chciałem zebrać parę istot, co prawda nie planowałem takiej rzezi, ale biorąc pod uwagę stratę po obu stronach, jestem tym bardziej do was przekonany. A o co chodzi... - Niektórzy zdołali w ciemnościach dostrzec, że drapał się po głowie. Choć jego paznokcie dosyć dziwnie odbijały światło, bo smuga przez nie była dosyć długa... a może po prostu one były takie długie. - Bo jakby to powiedzieć, sam troszkę nie wiem. Ale właśnie w tym rzecz. Zacznijmy od środka, bo wyjaśni się zaraz, czemu nie od początku. Obudziłem się kilka dni temu za bramami tego miasta, w lesie. Nie wiedziałem kompletnie, o co chodzi, jak się przebudziłem. Ale domyśliłem się, że po prostu straciłem pamięć. Dwa tygodnie wędrowałem po mieście bez celu, ale skontaktował się ze mną ktoś. Wiem przez to, że mam pewną rolę do odegrania. Ale nie uda mi się samemu. Dlatego zebrałem was. A wiem tylko tyle, że... jestem powiązany z losami Malleore, takiego księstwa na północy. I jestem powiązany mocno właśnie z jego tronem. Nie wiem, ile uda mi się wam zapłacić. Ale myślę, że jeśli misja się powiedzie, nie będzie to mała kwota. A przy tym, na pewno ciekawa przygoda. Niektórzy zostali mi wysłani na pomoc, niektórzy przybyli z chęci zarobku, niektórzy z ciekawości. Ale każdy ma własną wolę, czy chce się udać ze mną. Dostałem wskazówkę co do następnego tropu, ale wyruszę tylko z tymi, którzy z własnej woli będą tego chcieli. Więc jak będzie?
 
Zara jest offline  
Stary 30-12-2012, 13:29   #37
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Daveon lekko się rozzłościł, że mu przerwano, kiedy miał nauczyć maga trochę pokory dla bliźnich, ale uprzejmie się opanował i wysłuchał opowieści, a międzyczasie przyjrzał się, czy aby ktoś z tu obecnych nie potrzebuje pomocy medycznej. Dziwna był to historia, którą opowiedział, jego propozycja też była niejasna i tajemnicza, najbardziej zastanawiało go, dlaczego potrzebuje, aż tylu ludzi, albo raczej osobistości do pomocy. Inna rzecz też była zatrważająca, dlaczego przeor wysłał ich, by mu pomogli, czy był jego starym znajomym, rodziną, a może prawda była straszniejsza niż mogło się wydawać. Wtedy zrozumiał w co się tak naprawdę wpakował, najprawdopodobniej w intrygę polityczną, chociaż w dzisiejszych czasach można się spodziewać czarodziejki jako nałożnicy króla, a czasem nawet mimika w radzie miejskiej, już zdarzały się takie przypadki,a zdarzają się coraz częściej. Po wysłuchaniu całej opowieści przyszła chwila na podjęcie decyzji, iść z nim czy nie? Kapłanowi nie pozostawał wielki wybór, bo nie wiadomo co zrobi mu przeor jeśli tak po prostu ucieknie, a niekompetencji się nie tolerowało. po chwili namysłu postanowił się zgodzić.

-Niech nam Wieczny ogień przyświeca, a tym którzy się nam, czyli Wiecznemu Ogniowi sprzeciwią niech wilkołaki podgryzają. Idę z tobą, jak mi nakazano.

Po chwili jeszcze szepnÄ…Å‚ mu na ucho.

-Tak przy chwili sposobności, proszę cię o wyspowiadanie się, tak dla świętego spokoju naszym i twoim.
 
Zormar jest offline  
Stary 31-12-2012, 09:50   #38
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Orm złapał oddech. Usiadł na ziemi spokojnie próbując dojść do siebie. Wtem zauważył zbliżającego się kapłana; podejrzewał, że za chwilę zacznie ględzić o tym, jak to źle potraktował zbira. Jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy kapłan zamiast otworzyć usta i rozpocząć przemowę zdzielił go kosturem w łeb. Orm wybuchnął:

- Ty pojebany chuju, co ty sobie kurwa wyobrażasz! – wrzasnął nie zastanawiając się zbytnio nad tym co robi.

Momentalnie wstał, jego oczy zabłysły czystym gniewem. Zaczął kumulować energię. Wtedy jednak przytrzymał go zakapturzony człowiek. Orm uspokoił się. Wiedział, że jego wadą jest impulsywność. Musiał coś z tym w końcu zrobić. Spojrzał na kapłana i zaklął pod nosem. Przysłuchaj się przemawiającemu właśnie jegomościowi.

Wszystko to, co później usłyszał wprawiło go w mieszane uczucia. Z jednej strony zarabiał właśnie w ten sposób. Z drugiej jednak było więcej minusów. Jego zleceniodawca nie wydawał się być do końca normalny, prawdopodobnie jednak ukrywał częściowo prawdę. Nie dziwił się, sam wolał mówić mniej niż więcej, ale nagła amnezja zakapturzonego człeka była dość nietypowa. Póki co Orm przypisał mu status osoby niepełnosprawnej psychicznie lub nadzwyczaj tajemniczej. Wtedy padły słowa o powiązaniu sprawy z tronem Malleore. Mag już chciał sobie odpuścić, ale te słowa wzbudziły w nim ciekawość. Już od dawna chciał się ustabilizować, nie być już tylko włóczęgą po Królestwach Północy. Wykonanie misji dla monarchy lub monarchinii wiązałoby się z możliwością przyjęcia go na posadę nadwornego maga. To było to, Orm nie mógł przepuścić takiej okazji i choć fakt, że nie wiedział ile mu zapłacą znów go nieco zniechęcił to już było to nie dość skuteczne. Po prawdzie nie zdawał sobie sprawy ile prawdy jest w wypowiedzi nieznajomego, ale zawsze wato dać szczęściu szansę.

- Może jakieś konkrety? Gdzie, kiedy i po co? – lubił jasne sytuacje.
 
MrKroffin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172