Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-07-2013, 22:32   #101
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Dwalin na razie nie zamierzał łazić po pas w śmierdzącej bagiennej wodzie, poza tym ktoś musiał pilnować zarówno łodzi jaki i dochodzącego do siebie Ogara. Oczywiście był też inny powód, choć krasnolud nie chciał się do niego przyznawać nawet sam przed sobą. Tak więc gdy większość drużyny poszła na zwiad, Dwalin poddał się mniej lu bardziej ważnym rozmyślaniom.

Z kontemplacji wyrwał go dopiero okrzyk Branna. Khazad zerwał się na nogi, aż się łódka zakołysała i widząc oplątanego, duszonego i wiszącego Valbranda, złapał za topór i chcąc nie chcąc wlazł do wody. Sunął przez mokradła, niczym lawina przez świerkowy zagajnik i gdy znalazł się w odpowiedniej odległości sięgnął po sztylet, a potem rzucił go w kierunku morderczej liany, oczywiście kilka stóp wyżej od owiniętego towarzysza by go czasem nie uszkodzić.
 
Komtur jest offline  
Stary 05-07-2013, 22:43   #102
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Felien skinęła głową elfowi.
- Vedui'. - przywitała się cicho - Ja i moi towarzysze nie mamy zamiaru czynić szkody.
- Witaj. Jestem Galion. - odrzekł wyglądający na dowódcę oddziału. - Jak masz na imię, kim są Twoi towarzysze i co tutaj robcie? - zapytał bez ogródek z uwagą obserwując elfkę.
Galion... Spotkanie akurat z tym elfem nie było pomyślnym zbiegiem okoliczności biorąc pod uwagę ich misję. Niemniej ta rozmowa mogła przynieść jakieś korzyści... chociaż równie dobrze mogła być ślepym zaułkiem.
- Nazywam się Felien Ruinthar. - przedstawiła się - Wraz z moimi towarzyszami poszukujemy dwóch posłańców, którzy najprawdopodobniej zaginęli w Puszczy. Staramy się iść ich śladem, ale jak na razie miejsce ich pobytów jest nam nieznane. - wytłumaczyła pokrótce - Jesteście oczami i uszami tych terenów i z tego powodu wysunę w waszą stronę pytanie. Czy nie widzieliście przemierzających ostatnio te leśne tereny dwóch krasnoludów? - zapytała uważnie obserwując Galiona.
- Tak. - odrzekł dowódca. - Pilnowaliśmy ich. - w tych słowach słychać było nutę kpiny. - Ale pewnej nocy zniknęli ze swego obozowiska. Dzień drogi stąd na północ. - wskazał ręką kierunek Esgaroth. - Co ma znaczyć ta obecność krasnoludów w tych terenach? Jestem pewien, że to zainteresuje króla...
- Pobyt na tych terenach nie miał być długi. Przy okazji chcieli oni oszacować stan Starej Leśnej Drogi, ale nie zatrzymywać się na dłużej.
Pokiwał głową akceptując wytłumaczenie.
- Tamte krasnoludy...- podjął temat niechętnie. - jeżeli wyczuły nasza obecność, to może dlatego wymknęły się. My jednak nie mamy rozkazów zapuszczać się tak daleko, więc nie podążaliśmy ich tropem. Za wami tylko przez twą obecność i sam fakt takiego wzmożonego ruchu na bagnach już za daleko zbliżyliśmy się do gór tak blisko. Stara Droga jest nadal niebezpieczna. Zawracamy i ty też powinnaś wracać z nami. - nie czekając na odpowiedź, jakby wiedział, że jej nie przekona, odwrócił się i dodał. - Uważaj na siebie.

***

Felien powróciła do towarzyszy zamyślona, a spotkanie z pobratymcami wprowadziło ją w trochę melancholijny nastrój. Niemniej miała drużynie do przekazania wieści odnośnie zaginionych emisariuszy i nimi się podzieliła, nie wdrażając się jednak w kwestię skąd posiada owe informacje. Dodała także, że Stara Droga, którą chcieli zbadać emisariusze wciąż jest niebezpieczna.

***

Elfka uniknęła liany, ale Valbrand mógł tylko marzyć o takim szczęściu. Felien szybko przekalkulowała opcje. Mogła próbować wspiąć się na drzewo i tak ściąć lianę albo próbować przeszyć ją strzałą. Pomimo że pierwsza opcja wydawała się mieć większe szanse powodzenia to elfka wiedziała, iż wtedy wystawia się na atak pozostałych pnączy. Ratunek z jej strony mógłby się opóźnić lub w ogóle nie dojść do skutku, kiedy rozgorzałaby jej własna walka.
Nie tracąc czasu nałożyła strzałę i naciągnęła łuk. Wycelowała ponad głową Valbranda w lianę, która oplotła jego szyję, po czym wystrzeliła. Miała nadzieję, że w razie konieczności Brann ją wspomoże... bo jeżeli strzał nie udałby się miała zamiar spróbować mimo wszystko dostać się do Valbranda, aby odciąć pnącze.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
Stary 05-07-2013, 23:04   #103
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Spotkanie z Trollem mogło się skończyć gorzej. Chociaż jak na raize nie powstaną pieśni o tym jak pokonali takiego potwora, Valbrand cieszył się, że nie powstaną też takie o tym jak zostali przez niego zjedzeni.
Martwił się stanem Ogara, ale Leśny Człowiek pewnie i gorsze rzeczy przechodził.

***
Lina zaciskała się na szyi Dalijczyka i wciągała go w górę. Głupi, głupi, głupi...
Chwycił oburącz za linę i starał się chociaż trochę podciągnąć, żeby jego waga nie ułatwiła w duszeniu. Nie miał zamiaru się poddać. Janna i Lif czekały na niego, jego dom czekał w Dale. Nie umrze tu, nie tak, nie teraz. Nie umrze w spokoju, dopóki nie zobaczy jak jego córka dorasta, dopóki siwe włosy nie pokryją głowy jego żony. Na pewno nie umrze, uduszony przez przerośnięty badyl w Mrocznej Puszczy.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
Stary 08-07-2013, 06:35   #104
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację








Felien była najbliżej duszącego się Vabranda. Uczony do ułomków nie należał, a mimo to jego próby oswobodzenia się od licznych pnączy oplatających jego ramiona i szyję spełzły na niczym. Przyniosły skutek gorszy od zamierzonego, bo przeklęta roślina zacieśniła swe sploty jeszcze bardziej i syn Branda czuł jak ciśnienie rozsadza mu skronie. Ostatnie resztki sił w zrywie po wolność wyczerpały się i mężczyzna wiedział, że nadszedł koniec.

Elfka sięgnęła po strzałę i wypuściła ją w górę. Nim grot przeszył lianę, drugi pocisk już odciągany był przez jej ramię. Sekundę później on również przeszył splot nad głową Valbranda. Mężczyzna, dusząc się i krztusząc, mógł nareszcie złapać haust powietrza.

Dwalin taranował wodę zaburzając dookoła siebie fontanny. Kiedy jednak ledwie znalazł sie pod wierzbami, z przykrością stwierdził, że musiał czas pobytu pod nimi spędzać na uskakiwaniu przed wyciągającymi sie ku niemu liściastymi mackami. Ze sztyletem w dłoń musiał jednak odłożyć na bok zamiar odcięcia Bardinga z wyciskających z niego życie lin. Kompan z Dali był zawieszony za wysoko. Podskakujący w wodzie po pas krasnolud nie byłby w stanie doskoczyć choćby do połowy dystansu jaki dzielił wierzgające stopy od tafli wody.

Skorlsunn dopadł do wierzby duszącej uczonego w chwili, gdy trzecia strzała Felien odcięła w końcu pechowca i Valbrand z wielkim pluskiem spadł w wodę. Opędzający się toporem od natarczywych, ożywionych lin, Brann pomógł mężczyźnie wstać i odciągnął od zagrożenia. Dalijczyk długo oddychał z trudem łapiąc w płuca powietrze. Mało brakowało. Towarzysze pomogli zaprowadzić chwiejącego się na nogach do łodzi.

Ogar żujący lecznicze zioła i korzenie użył mocy leczniczej pieśni swego ludu i uczony z Dali poczuł sie lepiej szybciej wracając do siebie. Po kilku kwadransach czuł się nieco lepiej, lecz da razy gorzej niż sprzed czasu, kiedy podstępna wierzba zaczęła wyciskać z niego żywego ducha. Tym samym to on stał się tego dnia najbardziej poszkodowanym uczestnikiem wyprawy. Wiadomym jednak było, że obrażenia zadane przez przeklęte drzewo były raczej tymczasowe i dłuższy odpoczynek postawi uczonego na nogi.

Zapadał zmrok i postanowili, że następnego dnia, kiedy wszyscy odzyskają więcej energii, przeszukają dokładniej teren w poszukiwaniu śladów zaginionych posłów. Odkrycie przez Skorlsuna zatopionej łodzi, niechybnie należącej do krasnoludów, wymagało od nich dokładnego zbadania otoczenia. Felien od czasu kroczenia do Mrocznej Puszczy nie miała jak rozmawiac z wiatrem. W tym przeklętymlesie zwyczajnie go nie było. Zbierając chrust na ognisko to kamienie powiedziały jej, że dwie niewysokie osoby z brodami przechodziły tamtędy kilka dni wcześniej.










Noc minęła szybko a całonocną wartę pełniła elfka do społu z krasnoludem. Dali ludziom tak bardzo im potrzebny czas do regeneracji. Valbrand czul się o świcie już o niebo lepiej. Ogar zresztą też. Leśny Człowiek czuł, że choć wciąż sprawia mu to ból, to może chodzić dotrzymując tempa innym. Szybko doszli do wspólnych wniosków, że wyglądało na to, iż muszą obejść płaczące wierzby. Zejść na podmokły teren pochłoniętego przez Mroczną Puszczę ruin miasta. Mocując łódź u brzegu ruszyli na przeczesanie terenu.. Nie zdążyli ujść daleko wzdłuż rozlewiska, gdy tym razem Ruinthar wypatrzyła, to co inni przeoczyli. Zawołała wszystkich dzieląc sie znaleziskiem. Wyraźne wprawnemu oku ślady dwóch krasnoludów prowadziły jeden obok drugiego w tym samym kierunku.

Trop prowadził w głąb ruin w kierunku widocznego z oddali jeziorka. Ta część zapomnianego przez wszystkich starożytnego miasta, musiała być w przeszłości jego centrum. Kolumny i łuki wciąż nosiły znamiona swych okazałości a duże fragmenty wystającej z wody ruiny przypominały swym kształtem pałac lub co najmniej dorównujący takowym budowlom szlachetny przybytek. Zachowała się frontowa ściana oraz wysmukła, opleciona roślinnością kamienna wieża. U jej szczycie tonącym teraz w cieniu, musiał wisieć niegdyś dzwon, gdyż sprawiała wrażenie, że takie niewątpliwie było jej przeznaczenie. Valbrand i Dwalin nie mieli już wątpliwości, że mieszkali tu niegdyś dumni Ludzie Północy a miasto w rozwidleniu rzek, blisko traktu Starej Leśnej Drogi, musiało być ważnym ośrodkiem handlowym tego regionu.

Ślady Balina i Oina wiodły wprost do stojącej wody jeziora, w której przeglądały się odbijające w niej szczątki budowli oraz posępne, powykręcane drzewa. Mgła leniwie snuła się przy brzegach i smyrgała taflę wody jakby ślizgając sie po niej, gładząc jej nieruchome, ciemne lustro. Wiodły ku niej lecz nie powracały, co było dziwnie niepokojące lecz nie zdążyli dwa razy się nad tym zastanowić...

Dzwon. Bił. Żył. Wołał. Wszyscy go usłyszeli wyraźnie. Dochodził z wieży. Jego melodia wypełniła ich uszy, głowy, delikatnie i czule wpełzała do środka ich serc ujmując nie swym pięknem, bo takową nie była, lecz kojącym brzmieniem nostalgii, smutku i pragnienia. Przyzywała, wołała, zapraszała. Nęciła. Dźwięki zlewały się ze sobą w trudną do powtórzenia choć monotonną muzykę, której rytm odmierzało nieprzerwanie bicie drzwonu.

Wszyscy zdali sobie sprawę, że Cień wkrada sie w ich serca tym biciem dzwona. Chce opanować ich mysli, uczucia i całe ciało. Wszyscy otrząsnęli się z pragnienia podążania za jego głosem. Wszyscy prócz Branna. Kiedy z trudem oderwali oczy od dzwonnicy i zakrywali uszy przed hipnotyzującą melodią, najpierw ramiona, potem głowa Leśnego Człowieka właśnie zniknęła pod lustrem wody. Skorlsunn wszedł pewnym krokiem przed siebie zanurzając się i znikając w jeziorze. I tylko leniwe kręgi rozchodziły się jeszcze w tym miejscu gdzie zapadł się pod lustrem stojącego akwenu mącąc jego inaczej nieskazitelną powierzchnię.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 11-07-2013, 17:37   #105
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Ogar mierzył poejrzliwie wzrokiem gargulce, zupełnie nie spodziewając się, że zagrożenie nadejdzie z całkiem innej strony. Zabójcze liany sięgnęły po jednego z członków ekipy poszukiwawczej. Szybka reakcja Felien i krasnoluda na szczęście uchroniły Bardinga od żywego szafotu. Gdzie topór brodacza nie sięgnął, elfie strzały poradziły sobie jak trzeba i uczony dołączył do zalegającego w łodzi jako poszkodowany Eingulfa.

Leśny człowiek nie spodziewał się nigdy że będzie kiedyś tak wysilać swoje płuca i struny głosowe ze złamany żebrem, ale czasami trzeba było się poświęcić. Dzięki jego zabiegom Valbrand przestał wyglądać jak dwudniowy siny trup i zaczął bardziej przypominać po prostu podduszonego człowieka. Nie zmieniało to faktu, że nie nadawali się chwilowo do dalszej wędrówki, musieli odpocząć. Odpoczynek zresztą nie poszedł na marne, zwłaszcza że zatopiona łódź posłów zostawiała wiele pytań bez odpowiedzi. Elfka okazała się mistrzynią odpowiedzi na pytania, które same się jeszcze nie nasunęły. Była w stanie wskazać drogę, którą poszły krasnoludy.

Po całej przespanej nocy, czuł się znacznie lepiej, pomimo otoczenia w jakim przyszło im wypoczywać. Ziółka, które od czasu opuszczenia Miasta na Jeziorze zbierał kiedy tylko miał okazję, zdecydowanie pomagały, podejrzewał że byłby już solidnie zmęczony podróżą gdyby nie one. Mimo że Ogar nie był zazwyczaj zbyt wielkim entuzjastą przepychu i budowli, musiał przyznać że ruiny, które mijali imponowały, gdyby nie ponure okolice, można by powiedzieć że widoki są malownicze.

Eingulf przyglądał się tafli jeziora, kiedy to dzwon zaczął wybijać swoją urzekającą i porywającą melodię. Nieludzką, czarującą, pozwalającą się w sobie zatracić, namawiającą do zejścia w głębiny. Ogar jednak oparł się zgubnej muzyce, niemalże odruchowo zacisnął donie wokół uszu, próbując się przed nią uchronić. Niemalże wszyscy zareagowali tak samo, poza Brannem, ten nie bacząc na zdrowy rozsądek po prostu ruszył w odmęty jeziora. Leśny człowiek nie widział innej opcji, jak ruszyć na ratunek, szybko wyciągnął linę z plecaka, obwiązał się nią i rzucił jej drugi koniec reszcie drużyny stojącej na brzegu.
- Łapcie i trzymajcie mnie, spróbuję wyłowić tego idiotę! – Rzucił szybko i rozbierając się po drodze skoczył w jezioro za skuszonym melodią człowiekiem. Miał nadzieję że uda się go szybko i bezproblemowo wyłowić. Nurkując z samym sztyletem i liną nie miał za wielkich szans na cokolwiek.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 12-07-2013, 21:59   #106
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Kiedy Valbrand został uwolniony z uścisku lian Felien spadł kamień z serca. Pomimo że był podduszony i osłabiony całym swoim zmaganiem to jednak był również żywy, a to się liczyło najbardziej. Na szczęście mieli Eingulfa i jego leczniczą pieśń, która pomogła dalijczykowi odzyskać trochę sił, jakie zdawały się zostać z niego wyciśnięte przez uścisk lian.
Odpoczynek jakiego zaznali niedługo później pomógł obu mężczyznom zregenerować się jeszcze trochę, co było ważnym punktem dla ich podróży, która zapewne przygotowała dla nich więcej niespodzianek.
I tak było zaiste.
Udało się podchwycić trop dwóch krasnoludów, a ten prowadził w głąb ruin i stojącej wody jeziora. Na pierwszy rzut oka wydawało się, jakby emisariusze mieli się w jakiś sposób przeprawić wodą dalej dopóki...
Pieśń dzwonu, kusząca i nawołująca wypełniła uszy Felien.
Kiedy tylko pierwsze nuty zagościły w jej umyśle elfka bez wahania zakryła uszy próbując odegnać od siebie zgubną melodię Cienia, co jednak nie wszystkim się udało. Felien ze zgrozą patrzyła jak Brann zanurza się w jeziorze rażony wykrzywionym magią pięknem melodii dzwonu. Eingulf postanowił skoczyć za nieszczęsnym człowiekiem. Felien złapała linę, którą ten się obwiązał i przytrzymała ją. Brann nie miał wiele czasu...
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
Stary 12-07-2013, 22:05   #107
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Okolica nie była zachęcająca, choć ruiny ciekawiły Dwalina. Spoglądając na sposób budowy, a także przypominając sobie dawne zapiski, zdołał wywnioskować że miasto wybudowali ludzie. Oczywiście jacy to byli ludzie to nie było takie jasne, ale wielce prawdopodobne wydawało się że byli to dumni numenoryjczycy, a samo miasto miało powiązania z dawnym królestwem Arnoru. Takie pozostałości miasta mogły zawierać, zarówno skarby jak i niebezpieczne pułapki. Jak się wkrótce okazało to drugie istniało na pewno.

Dzwon bił jakimś mistycznym i mrocznym dźwiękiem, rozkazując Dwalinowi podążać za swą melodią. Krasnolud początkowo poddał się temu nakazowi, ale po chwili racjonalna część jego umysłu jakby zdając sobie sprawę z zagrożenia, zdołała się opanować i khazad zdołał zrzucić z siebie zły czar.

Wszystkim członkom drużyny udało się oprzeć upiornym dźwiękom, wszystkim oprócz jednego, ich zwiadowca Brann zanurzał się właśnie w jeziorku. Ogar zareagował najszybciej oplątując się liną i nurkując za nieszczęśnikiem.
Dwalin nie był pewny czy nie dawno temu ranny Eingulf da radę wyciągnąć Skorlsunna, ale niestety było już za późno. Nadgorliwiec zanurzył się w toń, a krasnolud zdążył tylko złapać koniec liny.
 
Komtur jest offline  
Stary 12-07-2013, 22:29   #108
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Valbrand żył! Ta jedna myśl przelatywała przez głową Dalijczyka w momencie kiedy spadał, kiedy wpadł do wody, kiedy zaciągali do łodzi i kiedy usypiał.
Poranek przywitał go odnowionymi siłami i myślami o drzewobójstwie, ale jego towarzysze, a w szczególności Felien pewnie by nie zaakceptowali takiego spowolnienia ekspedycji.

Dalijczyk spojrzał na Elfkę.
- Jestem winny ci życie córo Mrocznej Puszczy. Poproś mnie o cokolwiek, a postaram się to spełnić. - skłonił się nisko, oddając hołd swej wybawczyni, po czym powtórzył gest do reszty drużyny - Wam też jestem wdzięczny, przyjaciele.

Dzwonienie dzwona było... dziwnie przyjemne i nieprzyjemne zarazem, Valbrand czuł mrok emanujący z tej melodii i był nawet pod wrażeniem sile swej woli, aby się mu oprzeć, zważając co przeżył. Niestety nie każdy miał tyle szczęścia, kiedy Eingulf zanurkował za Brannem, syn Branda chwycił rzuconą linę tak jak reszta i czekał, aż dwaj Ludzie Lasu się spotkają.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
Stary 15-07-2013, 18:09   #109
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Ogar zanurkował w ciemnozieloną wodę. Kiedy otworzył oczy widział w oddali znikającą postać Branna. Zwiadowca szedł po zamulonym dnie, krok za krokiem włócząc nogami. Ręce miał opuszczone wzdłuż tułowia Nie rozglądał się. Nieruchoma głowa sugerowała, że Skorlsunn idzie przed siebie lecz nie na oślep, a raczej w świadomie obranym kierunku, jakby doskonale wiedział dokąd zmierza.

Połamane żebra Eigulfa dały o sobie znać, gdy zachłannie zagarniał wodę ramionami. Kiedy jego kompan wynurzał sie z wody, Leśny Człowiek przyspieszył widząc poświatę grającą blaskiem nad powierzchnią wody w miejscu, gdzie Brann wychodził na brzeg. Nie płynął długo, bo powietrza miał wystarczająco w płucach, lecz to co widział na dnie budziło w nim grozę i odrazę. Pragnął jak najszybciej opuścić to miejsce, wyjść na suchy brzeg. Wiele kości bieliło się wokoło obrastanych zielonkawym, wodnym mchem. Czaszki patrzyły na niego pustymi oczodołami. Z jamy oka jednej z nich wypłynął mały wąż znikając w otwartej szczęce tylko po to by za chwilę wychylić się z nozdrza białej czaszy.

Nareszcie i Ogar wynurzył się łapiąc w piersi hausty zatęchłe, chłodne powietrze. Znalazł się w zalanym przedsionku pradawnej budowli, zapewne owego pałacu, który wystarał z drugiego brzegu sadzawki wśród zalanych ruin. Blade promyki dnia świdrując wpadały przez kilka szczelin popękanego sklepienia cieniuśkimi strunami rozpraszając mrok na tyle, że oczy człowieka mogły rozróżnić kształty i zarysy schodów. Wiodły w dół a po nich stąpał ociekający wodą Brann. Jego mokre człapanie słyszał Eingulf wyraźnie. Ogar przewiązany liną puścił się biegiem za kompanem, przeskakując po kilka śliskich stopni. Złapał Skorlsunna od tyłu i przyciągnął do siebie tarmosząc, kiedy tamten łapał juz za wielkie, żelazne koło drewnianych wrót za kołatkę niegdyś służące najpewniej niźli ozdobę, choć z zagryzione w pysku misternej rzeźby gargulcowego łba.

- Brann! Brann! – targał żywo pobratymcę wypowiadając jego imię z naciskiem lecz ściszonym głosem, bo czuł, choć nie wiedział czemu, że nierozsądnie jest hałasować w tym miejscu.

Dzwon przestał bić miarowo, od czasu do czasu, coraz wolniej uderzając sercem o swą kopułę. Zatrzymywał się, aż w końcu ucichł zupełnie. Loch był wilgotny, ze sklepienia kapała woda mącąc grobowa ciszę zatęchłego, nieprzyjaznego mroku.

Brann spojrzał na niego przytomniej i po chwili doszedł do siebie w oszołomieniu oglądając sie na wszystkie strony. Gdzie był? I jak sie tam znalazł? Ogar odetchnął z ulgą.

I wtedy Eingulf przypomniał sobie starą pieśń Leśnych Ludzi. Nie wiedział, czy to przez wydarzenia ostatnich dni w tej pasującej do baśni okolicy, lecz owe słowa wypełniły jego umysł tak wyraźnie i czysto, jakby nie było to wspomnienie z dzieciństwa zasłyszanych od ust babki nut, lecz jego własny głos to nucił w duchu bez cienia zakurzonej niepewności. Pieśń tak starą, że ciężko było orzec, skąd pochodziła. Jedni mawiali, że z tradycji „mądrych dzieci”, które niegdyś zamieszkiwały dolinę Anduiny, nim wyniosły sie za góry do krainy zwaną dzisiaj Shire, gdy Nekromanta rozgościł się rzucił Cień z Dol Guldur na okolicę. Inni wierzyli, że była to pieśń starożytnych, szlachetnych ludzi północy, których świetność i sława odeszły z zapomnienie, stały sie legendą a dzisiaj mitem. Dzisiaj niemal każde niegrzeczne, ludzkie dziecko wychowane w Mrocznej Puszczy, prawdopodobnie znało tę pieśń, którą matki, babki i piastunki straszyły nimi również swoich urwisów tak samo jak Hobbici zza Gór Mglistych. Nosiła nazwę Wargule a brzmiała ona tak:



[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=w6ntMbUEjf0[/MEDIA]



Mroczny jest cień, gdzie Wargul śpi
Mokry, czarny jak tusz.
Dzwon smutno dzwoni: raz-dwa-trzy,
Gdy w bagnie toniesz już.

Utoniesz w mule, o niebaczny!
Gdy stukasz do ich drzwi.
Gargulców uśmiech coś dziwaczny,
Ten sekret zdradzi ci.

Nad zgniłej rzeki korytem
Płaczące wierzby śpią.
Padlinożerne stwory skryte
O swych ofiarach śnią.

Za górami Merlok, za najdalszą z dróg,
W ponurej dolinie czyha smętny wróg.
Nad brzegiem bajora, gdzie zamiera wiatr
Bez słońca i gwiazd – to Warguli świat.

A w lochu tam, gdzie Wargul śpi,
Wilgoć i mrok, i chłód.
W mdłym blasku świecy złoto lśni
I syci bogactw głód.

Z sufitu – kap! - wilgotne łzy
Na mokry kapią mur,
A gdy zastukasz do ich drzwi
Słyszysz kroków szur-szur.

Przez szparę ich nieśmiały wzrok
I czujne dłonie dwie.
Gdy skończą, w czarnym worku w mrok
Uniosą kości twe.

Za Górami Merlok, za najdalszą z dróg,
Gdzie pajęczyn kotary i bagienny smród,
Przez puszczę mokrych drzew, zimną lęku nić,
Tam znajdziesz Warguli, by ich strawą być. *











Stojący na brzegu spowitego ciszą po przebrzmiałym dzwonie bajora, towarzysze leśnych ludzi trzymali w rękach koniec liny. Było bezwietrznie jak to w Mrocznej Puszczy bywa. Jakby las nie oddychał. Oddawali linę stojącej wodzie i dopóty znikała w odmętach w tym samym tempie, o tyle przekonani byli, że Ogar płynie. Później powróz Eingulfa szybciej wskakiwał w wodę, aby nagle zatrzymać się całkiem. Ciężko było orzec im co sie z ich kompanami stało lecz mieli prawo sie martwić, zwłaszcza, że czas mijał a nawet wyśmienity pływak z Esgaroth nie mógłby aż tak długo zatrzymywać oddechu!





*Tłumaczenie Aleksandry Jagiełowicz

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 15-07-2013, 21:50   #110
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Brann wybudził się z głębokiego snu, a raczej koszmaru. Śnił, że tonie i szamocze się w ciemnej wodnej matni. Otworzył oczy i ku swemu zdziwieniu dojrzał Eingulfa potrząsającego go za ramię.

- Ogarze? - wyszeptał z trwogą rozglądając się po mrocznym i wilgotnym pomieszczeniu. - Co tu robisz? Gdzie my właściwie jesteśmy? Co to za ponure miejsce? - wzrok tropiciela powoli przyzwyczajał się do mroku panującego w grocie.

Leśny człowiek poczuł, że jest przemoczony do cna. Poczochrał się po mokrych włosach. Dostrzegł taflę ciemnej wody nieopodal i aż zatrząsł się z szoku. - Przepłynąłem tę obrzydliwą wodę?

Wtem drzwi z kołatką mąciły spokój Skorlsunna. Przez prawicę młodzieńca przeszedł dreszcz. "Nie. Te drzwi muszą zostać zamknięte. One mi się źle kojarzą. Tylko z czym?" - zachodził w głowę.

- Wargule? - wyszeptał z mieszaniną grozy i niedowierzania.

- Ale jeśli to prawda... Jeśli bajki i klechdy nie kłamią. To nic tu po nas? Chyba, że... ale to niemożliwe, by Balin przeszedł przez te drzwi, prawda? Sprawdźmy czy nie ma tu jakichś śladów krasnoludzkich buciorów i wracajmy czym prędzej do pozostałych. Mus nam donieść o tym znalezisku. Za dużo tego na głowy leśnych ludzi - język plątał się Skorlsunnowi bez ładu i składu.

Czas płynął. Brann był zdecydowany powrócić na powierzchnię. Czuł, że droga powrotna wiedzie przez wodę i tamtędy chciał podążyć.

Wtem jego wzrok padł na dziwne tropy. Oprócz śladów jego i Eingulfa oraz przyprawiających o zawrót głowy odcisków szponów, dojrzał Skorlsunna na przemokniętej ziemi kształt przypominający krasnoludzki kamasz.

- A co to? - spytał, przyciągając uwagę Ogara. - To przecie ślady krasnoludów. Ani chybi naszych dwóch zaginionych Naugrimów. Prowadzą do drzwi i znikają w środku. Nie wygląda jakby się zbytnio opierali, a więc ich również usidlił mroczny szarm. Może są tam jeszcze w niewoli? Trza nam to sprawdzić. Ale... Pierwej musimy powiadomić tych na górze.

Zwrócił się do towarzysza.

- Poczekaj tutaj na mnie, jeśli zdołasz, kamracie. Proszę. Zaraz powrócę z resztą kompanii.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 16-07-2013 o 13:52.
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172